Robert Cialdini w książce „Wywieranie wpływu na ludzi” sugeruje:
I na koniec jeszcze jedna wskazówka: ustal sobie cel i własnoręcznie go zapisz. Jakikolwiek by ten cel nie był, ważne jest, aby go ustalić i wiedzieć dokładnie, do czego się zmierza, a następnie to zapisać. Jest coś magicznego w samym akcie zapisania. Tak więc zapisz swój cel. Gdy go już osiągniesz, znajdź sobie i zapisz cel następny.
W poradnikach pozytywnego myślenia, osiągania ważnych celów, zdobywania różnych życiowych szczytów, często natykałem się na podobne rady. Już nawet nie chodzi o zapisanie, co wręcz o powiadomienie wszystkich krewnych, znajomych, powinowatych, współpracowników i sąsiadów, o swoim planie, pomyśle, postanowieniu, decyzji o tym, że już od jutra zaczynam realizować... to lub tamto. Miało to utrzymywać wysoki poziom motywacji. Lata mijały, a ja miałem co do tego coraz więcej wątpliwości.
W moim przypadku wyglądało to całkiem inaczej. We wczesnym dzieciństwie radośnie i ochoczo opowiadałem o swoich planach i zamierzeniach, jak to dziecko, ale bardzo szybko przekonałem się, że to nie jest dobry pomysł. Zbierałem kieszonkowe na autko. Koledzy, którym o tym powiedziałem, uznali, że to autko jest kiepskie i oni takiego to nawet za darmo by nie chcieli. Na zabawkę nazbierałem, ale już mnie tak nie cieszyła. Wtedy jeszcze nie przychodziło mi do głowy, że oni mogą kłamać, a zrozumienie powodów, dla których kłamali, zajęło mi naprawdę wiele czasu.
Kilka lat później okazało się, że jeśli zdradziłem swoje plany, a one mi się nie powiodły, to narażałem się na śmieszność, kpiny i drwiny. Nie lubiłem, jak się ze mnie śmieją, nadal za tym nie przepadam. Jako dziecko po prostu cierpiałem.
Kolejny skok czasowy – opowiedziałem o swoich planach, zamierzeniach i pomysłach, a znajomi z firmy pobiegli sprintem do szefa, żeby mój pomysł przedstawić jako własny. Jeśli nawet nie próbowali podkraść mi rozwiązanie czy koncept, to starali mi się przeszkadzać w jego realizacji. Też jeszcze nie rozumiałem, że znajomi z pracy, szkoły, boiska czy skądś tam, nie są wzorem ludzi, kochających bliźniego, dobrze życzącymi innym, wspierającymi, pomocnymi. Zaczynałem rozumieć, że – być może – te porady mają sens w jakichś normalnych społecznościach, ale wśród Polaków, ludzi zawistnych i często nienawidzących siebie nawzajem za nic, coś takiego nie działa albo słabo i rzadko.
W taki oto sposób nauczyłem się nie zdradzać swoich pomysłów, projektów, zamierzeń i marzeń. W Polsce była i jest to postawa zdecydowanie bardziej zdroworozsądkowa, oparta na moich, i nie tylko, konkretnych doświadczeniach i przeżyciach.
Nie mam racji, Polacy tacy nie są? Wystarczy poczytać komentarze na blogu z ostatnich lat. Czym alkoholicy różnią się od innych ludzi? Alkoholicy są tacy sami, jak inni ludzie, tylko bardziej. Bardziej zawistni, bardziej nienawistni, bardziej agresywni, złośliwi i szczujący.
W środowisku alkoholików z AA zaobserwowałem jeszcze specyficzną prawidłowość związaną z oficjalnym ogłaszaniem planów i zamierzeń. Ziutek wraca na mityngi po zapiciu. Dramatycznie pyta, co on ma robić, bo już nie daje rady. Jedni radzą mu terapię, ale ten pomysł Ziutek odrzuca – na terapiach był już siedmiu i efekt tego jest żaden. To podpowiadają mu, żeby znalazł sponsora i zaczął z nim poznawać i realizować w swoim życiu Program Dwunastu Kroków. Kilka dni później Ziutek radośnie ogłasza, że znalazł sponsora i na dniach zaczyna z nim pracę. Kupuje nową Wielką Księgę, ładuje telefon, bo przecież będzie się musiał często kontaktować ze sponsorem i innymi alkoholikami, cieszy się, bo dostał jakieś sugestie do wykonania, o wszystkich tych działaniach i planach opowiada w gronie znajomych i na mityngach i... wraca do picia.
W taki sposób Ziutek zaczynał z kilkunastoma sponsorami. Alkoholika takiego jak Ziutek znam niejednego. Za to schemat jest powtarzalny: powrót po zapiciu, demonstracyjne poszukiwania sponsora, manifestacja radości, bo sponsor się znalazł, opowiadanie o tym, co sponsor zalecił na początek, ostentacyjne kupowanie książek (poprzednie po pijanemu zgubił albo wyrzucił), publicznie okazywana determinacja i radość, bo pierwszy termin spotkania ze sponsorem uzgodniony i... powrót do picia. Czyżby dzielenie się planami i zamiarami było na tyle satysfakcjonujące i wyczerpujące, że skoro ta najważniejsza i najtrudniejsza (sic!) praca została wykonana, to można się już w końcu napić?
Nie będę się upierał, że sama ta idea opisana w poradnikach jest guzik warta. Po prostu nie sprawdza się ona w moim przypadku i przynajmniej kilkunastu, które znam z obserwacji. A chodzi w sumie o to, żeby samemu sprawdzić we własnym życiu, zanim zacznie się powtarzać teoretyczne mądrości. Dotyczy także innych teoretycznych mądrości.
Nie mówić o swoich planach i zamierzeniach, nie mówić zbyt wiele o swoim życiu osobistym, a nawet o codziennych drobiazgach… Tego wszystkiego nauczyłem się w Anonimowych Alkoholikach.
OdpowiedzUsuńZ powodów, które przedstawił Meszuge, plus lawina plotek wszystkich o wszystkich.
Tak AA nauczyło mnie życia 😂
Bardzo dosadny wpis. Warto przeprowadzić dokładną analizę, dlaczego Polacy tacy są, właśnie? Skoro Polacy tacy są to Alkoholicy tym bardziej powinni zacząć zastanawiać się nad tym. Kto tworzy w Polsce takie podziały ? Kto dzieli Polaków na lepszych i gorszych (prawdziwych i nieprawdziwych) ? Kto podjudza naród ?Przestałem już niektórych tzw. kochających bliźnich alkoholików z AA i spoza informować o moich zamiarach oraz działaniach bo tak jak w powyższym wpisie -nie wychodziłem na tym dobrze, sam sobie jestem winien, bo to ja informowałem o planach. Dziś nie mówię o wszystkim i staram się dyplomatycznie nie ujawniać prawdy. Nawet AA zostało podzielone , aczkolwiek uważam że ten podział znacznie się różni w Polsce od tych na zachodzie. W Polsce jest inaczej. W Polsce podział społeczeństwa polega właśnie na jego skłócaniu. W Polsce wszystkie czołowe partie polityczne w mniejszym lub większym stopniu ulegają wpływom. Pytanie czyje są te wpływy ???
OdpowiedzUsuńhttps://img17.demotywatoryfb.pl//uploads/202506/1750304095_wou33n_600.jpg Tyle, że polscy alkoholicy byli złośliwi i zawistni jeszcze długo przed pojawieniem się tego człowieka.
UsuńZ tego co mi wiadomo przełom mógł nastąpić od czasów Mieszka Pierwszego.
UsuńZgadzam się z Tobą Meszuge w 100% Jarek (trzeźwy od 7lat)
OdpowiedzUsuńStany euforii nie są mi obce . Pozornie można być radosnym , ale czy nie lepiej cieszyć się smutkiem ? Samozadowolenie to również część naszego własnego ego. To właśnie nasze własne pragnienia gubią nas najbardziej . "Ziutka" o którym wspomina autor , należy poskromić w naszym własnym umyśle , zasadniczo to nie jest proste. Problem polega na tym że u alkoholików między duszą, umysłem a ciałem występuję ogromna przepaść . Z własnego podwórka wiem dobrze że nie znałem siebie i nie interesowałem się sobą - jeżeli uważam że wszystkie moje pragnienia, dążenia do zaspokojenia własnych potrzeb mają cokolwiek wspólnego z samym sobą , to oznacza to że swoje jestestwo stawiałem ponad wszystkim ,ponad swoim własnym życiem. To o czym pisze Meszuge można również odnieść do miłości to właśnie jej brak (nieumiejętność) doprowadzały mnie najbardziej do stanów euforii . A jak patrzymy na miłość ? Alkoholicy mają bardzo kiepski związek z własnym wnętrzem a co za tym idzie z innymi i ofiarowanie swojego własnego "ja" niemal że nie występuje w sferze intymnej .Warto pogrążać się w miłości bo im bardziej się pogrążamy tym bardziej żyjemy w realnym świecie ( rzeczywistym) .
OdpowiedzUsuńW pewnym stopniu egoizm jest naturalny i potrzebny do przetrwania i dbania o własne potrzeby. Problem pojawia się, gdy egoizm staje się patologiczny, nadmierny, w którym jednostka przedkłada własne interesy i potrzeby nad potrzeby innych, często w stopniu szkodliwym dla relacji międzyludzkich i funkcjonowania społecznego. Osoba nadmiernie egoistyczna może wykazywać cechy egocentryzmu ( skupienie na własnym punkcie widzenia) i egotyzmu ( nadmierne zainteresowanie własną osobą).
OdpowiedzUsuńTo jednak AA nie jest nową rodziną? Nie jesteśmy wszyscy braćmi i siostrami alkoholikami?
OdpowiedzUsuńA moze jednak jesteśmy, dokładnie taką rodziną?
Pora kręcić do sponsora. On będzie wiedział.
Ja przyszedłem do AA szukać ratunku przed śmiercią (a byłem blisko niej).
UsuńNie nowej rodziny, moja była wystarczająco zaburzona, żebym od zawsze z niej uciekał.
A jak słyszałem o tych siostrach, a nie daj Boże jakiś hipokryta oblech nazwał mnie bratem czy przyjacielem, czułem że ktoś chce mnie zakuć w kajdany.
Zawsze głośno mówiłem, że na szczęście AA nie jest moją rodziną.
Choć znam wielu otumanionych tym sekciarskim językiem.
Powtarzający się schemat zachowań „Ziutka”, nie jest w istocie żadnym wyjątkowym zjawiskiem zarezerwowanym dla alkoholików, lecz przejawem dobrze znanych mechanizmów psychologicznych, które u osób uzależnionych występują w szczególnie nasilonej formie.
OdpowiedzUsuńMamy tu do czynienia z tzw. iluzją działania – już samo opowiadanie o planach, deklarowanie zamiaru zmiany czy podejmowanie przygotowań (np. kupno książki, ustalenie terminu spotkania) powoduje wyrzut dopaminy i subiektywne poczucie postępu. To zjawisko jest powszechne – widać je u osób, które zapowiadają dietę czy trening, ale kończą na samych przygotowaniach. W przypadku uzależnienia działa to jednak w kontekście zaburzonego układu nagrody, w którym nawet niewielka dawka dopaminowej satysfakcji z deklaracji może stać się wystarczającym „zaspokojeniem” i wygasić realną motywację do działania.
Dochodzi tu również mechanizm gratyfikacji społecznej – w środowisku AA demonstracyjne ogłaszanie decyzji o pracy ze sponsorem czy realizacji programu często spotyka się z pozytywnym wzmocnieniem ze strony grupy („brawo, dobry krok, jesteśmy z tobą”). Ten rodzaj społecznej aprobaty może paradoksalnie utrwalać zachowanie polegające na ciągłym ogłaszaniu nowych początków, zamiast faktycznej, cichej, systematycznej pracy nad sobą.
Kolejnym elementem jest regresja do nawykowych strategii unikania dyskomfortu. Rzeczywista zmiana wymaga konfrontacji z trudnymi emocjami i bolesnymi treściami, a rytuały przygotowań i deklaracji są znacznie łatwiejsze – pozwalają odsunąć moment zetknięcia się z realnym trudem.
Nie ma w tym nic „mistycznego” czy „tajemniczo alkoholowego” – to przewidywalna konsekwencja tego, jak przewlekłe nadużywanie alkoholu zmienia neurobiologię układu nagrody i uczenia się, a także jak działają mechanizmy motywacji w grupach wsparcia. Problem polega na tym, że w niektórych środowiskach AA te powierzchowne, deklaratywne zachowania bywają nagradzane na równi z realną pracą, co utrwala błędne koło „wiecznego zaczynania od nowa”. Skuteczna interwencja wymagałaby przesunięcia uwagi z rytuałów i deklaracji na faktyczne mikrokroki, drobne zmiany, weryfikowalne działania i konsekwencję – a to jest trudniejsze i mniej widowiskowe...
Trzymaj sie mocno Meszuge!
Dobra robota - dziękuję. :-)
UsuńWydaje mi się wysoce wiarygodne to, co napisałeś. Mam jedną uwagę - skoro taki schemat dotyczy też nieuzależnionych i w sumie nie jest niczym wyjątkowym, to dlaczego różni autorzy, różnych poradników osobistego rozwoju czy podobnych upierają się, że ogłaszanie planów, wzmacnia motywację? Powtarzają bezmyślnie cudze przekonania, czy jak?
Warto spojrzeć na schemat „ogłaszania zamiarów” przez pryzmat teorii wpływu społecznego i motywacji. Cialdini w swoich badaniach opisuje mechanizm „społecznego dowodu słuszności” – ludzie mają tendencję do naśladowania zachowań, które są aprobujące i widoczne w grupie. W AA ta zasada działa subtelnie: powtarzanie deklaracji o zmianie jest obserwowane, komentowane i nagradzane społecznie, co dla układu nagrody osoby uzależnionej może funkcjonować jak pełnoprawna gratyfikacja. W efekcie powstaje pętla, w której zachowanie powierzchowne (ogłoszenie planu) zastępuje rzeczywistą pracę nad sobą, bo mózg interpretuje społeczną aprobatę jako sukces.
UsuńZ perspektywy obecnej wiedzy, chroniczne uzależnienie prowadzi do hipersensytyzacji układu dopaminowego na bodźce związane z nagrodą przewidywalną i symboliczną – sygnały, które dla osób zdrowych działają motywująco, u osób uzależnionych stają się źródłem iluzorycznego postępu. W mechanizmie uzależnienia nagroda (dopaminowa satysfakcja) pojawia się w odpowiedzi na samo działanie deklaracyjne, a nie realną zmianę.
Dodatkowo, w kontekście poradników i literatury samorozwojowej – zarówno AA, jak i książek popularnych – często mamy do czynienia z „produktem” stworzonym w celu sprzedaży. Proste, atrakcyjne formuły typu „ogłoś plan – osiągniesz sukces” mają walor marketingowy i są łatwe do przyswojenia. Dla populacji ogólnej mogą częściowo działać, ale w chronicznym uzależnieniu efekt może być odwrotny: rytuał deklaracji zostaje wzmocniony kosztem rzeczywistych działań.
Jak wcześniej wspominałem, skuteczna zmiana wymaga przesunięcia uwagi z działań widowiskowych na mikrokroki – weryfikowalne, systematyczne i często niezauważalne dla otoczenia. W takich warunkach układ nagrody uczy się reagować na realne postępy, a nie na iluzję sukcesu. Integracja wiedzy z neurobiologii, psychologii społecznej i krytycznej analizy literatury samorozwojowej pozwala lepiej rozumieć, dlaczego powierzchowne schematy mogą być skuteczne w populacji ogólnej, a w chronicznym uzależnieniu stają się pułapką.
Dobrego dnia, Meszuge.
@
UsuńAnonimowy13 sierpnia 2025 08:10
Przy poznawaniu siebie jest to "ABC" bez którego nauka o samym ciele nie ma sensu ( mózg) bo chodź będziemy wiedzieć że coś się z naszym mózgiem dzieje to nie zawsze będziemy wiedzieli co a przede wszystkim dlaczego. Psychologia wiedząc że uderzyłeś się w "głowę" zna fizyczną przyczynę twojego bólu i da ci jakąś "pigułkę" . Ale jeśli "lekarz" nie wie że się uderzyłeś i nie zna przyczyny, poza środkiem przeciwbólowym nie wie jak cię leczyć. Musi wysłać cię na badania a w międzyczasie głowa przestaje boleć. Mamy tu coś pomiędzy ortodoksyjną psychologią a współczesną która to wręcz wmawia nam że powinniśmy "nie być samotni". No i co dalej? Mam uczyć się metod kontrolowania umysłu i utożsamiać umysł z mózgiem, dopaminą, mikrobiologią, mechanizmami uzależnień ? A co z budową i właściwościami umysłu ? Przede wszystkim musimy poznać swój własny umysł ale czy z psychologicznego punktu widzenia wiemy że każdy umysł jest inny ?Tym bardziej co oznacza to że coś jest zarezerwowanym zjawiskiem dla alkoholików bądź nie. Problem nie jest w opowiadaniu, pisaniu, planowaniu. Problem jest w zastosowaniu we własnym umyśle. Gratyfikować siebie to przede wszystkim lubią psycholodzy oraz terapeuci bo z mistycznego punktu widzenia tego nie należy robić w żadnym przypadku. A potem przychodzi Gloryfikacja.... A ja twierdzę że te „wiecznego zaczynania od nowa” to najzwyczajniej się wmawia alkoholikom dla tego intratnego biznesu jakim niewątpliwie jest alkoholizm. A jakie te mikrokroki mają makro z psychologicznego punktu widzenia ? Może Anonimowy się odniesiesz do tego ?
Może dlatego, że motywacja jest bardzo krucha i nietrwała. Potrzebuje ciągłego potwierdzania i udowadniania. Zatem ogłaszanie planów, celów, działań innym ludziom: głośno i wyraźnie, będzie pewnym bodźcem, właśnie tą motywacją, ale raczej aby udowodnić coś innym, nie być tym "słabeuszem" co to nie potrafi prostej rzeczy zrobić a nie dla siebie.
UsuńPamiętam jak mój brat, wiele lat temu, jak oczarował się coachingiem i rozwojem osobistym, powiedział do mnie, że jak będę chciała w końcu przestać palić, to żebym powiedziała o tym kilku osobom, o swoich planach i zamierzeniach. I jak np.za miesiąc ktoś zapyta jak mi idzie to mam powiedzieć prawdę. I jak będę nadal palić to mogą mnie wyśmiać i wyzwać od słabeuszy i to ma mnie zmotywować. Zrobiłam tak. Boże, nie dość że dalej paliłam, to jeszcze rozpiłam się bardziej (zaczynałam "przygodę" z piciem dopiero) i zupełnie czułam się przegrywem. W ogóle nie zmotywowana.
Jeden rabin powie tak, drugi rabin powie nie.
UsuńGuśka poruszyła ważny temat, ja to nazywam chałupnictwem. Ktoś liźnie trzymiesięczny płatny kurs niczego i już czuje się kołczem, terapeutą, psychologiem. Zakłada kanał na YouTube, doradza innym, pisze książki, sprzedaje kursy (sprzedawanie w tym wszystkim ważne, choć pycha i bycie KIMŚ ważniejsze).
Tak jest od pierwszej książki motywacyjnej „Jak zdobyć przyjaciół i zjednać sobie ludzi'' Dale’a Carnegie z 1936 roku (nadal wydawana i popularna), poprzez wzorujących się na niej Anonimowych Alkoholików, aż do zatrzęsienia poradników dzisiaj.
U alkoholików proces ten objawia się w ogromnym nasileniu. Każdy po miesiącu terapii czuje się na siłach uzdrawiać innych i robić wykłady.
A w samym AA dwa miliony ekspertów i geniuszy. Tak, licząc ze mną 😂
" A jakie te mikrokroki mają makro z psychologicznego punktu widzenia ? Może Anonimowy się odniesiesz do tego ?"
UsuńTrzymając się literatury AA... W książce Życie w trzeźwości można znaleźć wiele praktycznych porad dotyczących drobnych, codziennych zmian. Ich konsekwentne stosowanie w praktyce może prowadzić do efektów w skali makro – trwałej przemiany stylu życia, zgodnej z tytułem książki.
Dobrego dnia.
Ps. Opis ksiazki mowi juz wiele...
"Ta praktyczna książka, opierając się na prostych przykładach, pokazuje, w jaki sposób członkowie AA zachowują trzeźwość. Porusza takie tematy, jak: udział w imprezach, na których jest alkohol, nawiązywanie relacji na trzeźwo i wiele innych. Przedstawia przydatne sposoby, jak trzymać się z dala od „pierwszego kieliszka” i żyć w trzeźwości godzina po godzinie, dzień po dniu."
"Stwierdziliśmy również, że nie musimy odmawiać sobie przyjemności przebywania z pijącymi przyjaciółmi" (Życie w trzeźwości).
UsuńKoniecznie należy brać udział w alkoholowych imprezach - przecież to sama przyjemność.
"Przy przezwyciężaniu tak niszczącej człowieka obsesji jak pijaństwo, warto ją zastąpić inną, dobrą dla nas, na przykład przymusem dążenia do zyskania coraz większej ilości informacji i pomocy w zakresie naszego nałogu". (Życie w trzeźwości)
Przecież wiadomo, że najlepszym pomysłem jest zamiana jednej obsesji na inną.
Bo książki pisane są przez psychicznych dla psychicznych. Normalni tego nie czytają.
UsuńAlkoholicy wszystko wiedzą lepiej. Doskonale odnajdują się i potrafia odróżniać. Kolory. Czarne albo białe.
Usuń-Porady, ale nie dla wszystkich- Niestety, zdecydowana większość członków AA nie ma pojęcia w jakim celu Bill i Bob utworzyli Wspólnotę AA. Nie ma pojęcia jaki jest cel AA. Niestety dlatego powstają takie terapeutyczne wypracowania o tym niby, pseudo AA, polskim AA (PLAA)
Usuń-,,Nie mówić o swoich planach i zamierzeniach, nie mówić zbyt wiele o swoim życiu osobistym, a nawet o codziennych drobiazgach… Tego wszystkiego nauczyłem się w Anonimowych Alkoholikach.-" Bo jak wszyscy wiedzą na mitingach AA realizowany jest wspólny cel- dzielenia się płotami i ich wysłuchiwaniem. Dyskusję, porady dotyczące połowu ryb, uprawy pomidorów czy wczasami pod grusza są fascynujące, porywające i dlaczego nie można dzielić się ta informację z sąsiadami z kamienicy?
-,,Przestałem już niektórych tzw. kochających bliźnich alkoholików z AA i spoza informować o moich zamiarach oraz działaniach" dlaczego? Myślę, że nawet tu na blogu użytkownicy są spragnieni informacji o twoich zamiarach. Bo Wspólnota AA jest właśnie po to, by wentylować emocje i opowiadać sobie różne historyjek, mogą być też pikantne.
-,,Problem polega na tym że u alkoholików między duszą, umysłem a ciałem występuję ogromna przepaść" a to ciekawe. Lubię takie terapeutyczne teksty. Tyle że tej przepaści nie ma. Chory alkoholik ma chorą duszę, chory umysł i chore ciało. Alkoholik który wyzdrowiał z choroby cieszy się uzdrowioną duszą, przywróconym rozumem i najcześciej zdrowym ciałem. -,,Alkoholicy mają bardzo kiepski związek z własnym wnętrzem a co za tym idzie z innymi i ofiarowanie swojego własnego "ja" " Chorzy alkoholicy tak mają a My przecież ,,wyzdrowieliśmy z beznadziejnego stanu umysłu i ciała wbrew opiniom specjalistów" Jakie jest sens analizy tego co kiedyś było? Czemu ma to służyć? Wiedza o nas samych nie była w stanie nam pomóc w wyzdrowieniu z alkoholizmu. - ,,.Warto pogrążać się w miłości bo im bardziej się pogrążamy tym bardziej żyjemy w realnym świecie ( rzeczywistym) ." Właśnie tak. Tu i teraz.
-,,Problem pojawia się, gdy egoizm staje się patologiczny, nadmierny," A jest terapeutyczny egoizm fizjologiczny? Bo w WK czegoś takiego nie znalazłem.
,,A jak słyszałem o tych siostrach, a nie daj Boże jakiś hipokryta oblech nazwał mnie bratem czy przyjacielem" Bo Program AA to Program służby i miłości oblechów do oblechów. Czasami w AA można, jak widać, natknąć się też na paniska.-,,Zawsze głośno mówiłem, że na szczęście AA nie jest moją rodziną." I myślisz, że AA za Tobą tęskni?
Cóż za pytanie… Bardziej odległego ode mnie nie było?
UsuńNigdy nie zastanawiałem się, czy ktokolwiek za mną tęskni.
To tobie zależy na akceptacji.
Wielka Księga:
Usuń„NIE WYLECZYLIŚMY SIĘ Z ALKOHOLIZMU”
„JESTEŚMY JAK LUDZIE, KTÓRZY STRACILI NOGI, NOWE NIGDY NIE ODROSNĄ”
„WIDZIELIŚMY, WCIĄŻ I WCIĄŻ, TĘ SAMĄ PRAWDĘ: „KTO RAZ STANIE SIĘ ALKOHOLIKIEM, POZOSTANIE NIM NA ZAWSZE”.
Jest wielu takich których nadzieja na ratunek w AA umarła. I to nie przez religijny program ale przez ludzi. Zawistnych i fałszywych.
OdpowiedzUsuńBill w swoich esejach pisał o załamaniu zbiorowego sumienia. Wypisz wymaluj PLAA:
OdpowiedzUsuń"Na całym świecie jesteśmy obecnie świadkami załamania "zbiorowego sumienia ". Demokratyczne państwa od zawsze miały nadzieję, że ich obywatele będą zawsze dostatecznie oświeceni, moralnie świadomi i odpowiedzialni, aby zarządzać swoimi sprawami za pośrednictwem wybranych przedstawicieli. W wielu samorządnych krajach obserwujemy teraz jednak ogromny wzrost ignorancji, apatii i tendencje do dążenia do władzy w systemach demokratycznych. Duchowe zasoby słusznych celów i zbiorowej inteligencji zanikają. W rezultacie wiele krajów znalazło się w tak beznadziejnej sytuacji, że jedynym rozwiązaniem jest dyktatura.
Szczęśliwie dla nas, prawdopodobieństwo takiej klęski w AA jest bardzo małe. Życie każdej osoby i każdej grupy jest budowane wokół Dwunastu Kroków i Dwunastu Tradycji. Doskonale wiemy, że karą za poważne nieposłuszeństwo wobec tych zasad jest śmierć jednostki i rozwiązanie grupy. Jeszcze większą siłą jednoczącą ruch AA jest powszechna miłość do innych członków naszej Wspólnoty i do zasad, na których opiera się obecnie nasze życie ".
Dodam jedno zdanie, które jest zaprzeczeniem samym w sobie : "Służba jest przywilejem dla każdego".
Przywilej to szczególna korzyść, z której nie może korzystać każdy.
Według mnie służba jest dla tych, którzy wyróżniają się cechami dobrego lidera.
Parzyłem kawę i herbatę, ustawiałem krzesła, zamykałem bramę, sprzedawałem książki, pisałem sprawozdania, prowadziłem spotkania itp. Nie wydaje mi się, żebym potrzebował do tych zajęć cech lidera.
UsuńSprawozdania? Dla kogo te sprawozdania i z czego, z rocznicy alkoholika?
UsuńŻona lubi wiedzieć co tam w AA się dzieje.
UsuńPrzykry jest ten owczy pęd za patologicznymi zmianami strukturalnymi w regionach, pozbawiających mandatariuszy uczestnictwa i decyzyjności w sprawach regionu ( naruszenie Tradycji Drugiej).
OdpowiedzUsuńChistoria Powstania AA w Polsce Grupa Pokonać Nałóg
OdpowiedzUsuń"Za symboliczny początek wspólnoty AA uznaje się 10 czerwca 1935 r. – pierwszy dzień nieprzerwanej abstynencji dr. Boba." - niestety to brednie. Reszta też zapewne zawiera bzdury.
Usuń"Jeszcze większą siłą jednoczącą ruch AA jest powszechna miłość do innych członków naszej Wspólnoty i do zasad, na których opiera się obecnie nasze życie"
UsuńAleż ten Bill miał fantazje. Wystarczy wejść na dowolny mityng, pobyć chwilę i zobaczyć co tam naprawdę kryje się za tymi maskami.
Szybciej widać to tu w komentarzach. No ale jak ktoś potrzebuje...
Ciekawa grupa…
UsuńA w jaki sposób pokonujecie nałóg? I jaki nałóg?
Czy to grupa Anonimowych Alkoholików, czy grupa Anonimowych Uzależnionych Od Wszystkiego?
*Historia, nie Chistoria.
W I części historii osobistych Wielkiej Księgi, zatytułowanej " Koszmar Doktora Boba" napisane jest "Narodziny naszej Społeczności datuje się na pierwszy dzień trwałej trzeźwości doktora Boba – 10 czerwca 1935 roku"
UsuńI co z tego? Ta książka pełna jest kłamstw, bredni, błędów i manipulacji.
Usuń10.06.1935 doktor Bob pił piwo, które zresztą dostał wraz z jakimiś psychotropami od Billa W.
Jeśli to nawet byłby 10 czerwca (a dowody historyczne wskazują, że nie był), to piwo rano przed operacją wyklucza dzień trzeźwości.
UsuńPewnie znowu Szpak fanatyk broni WK. Bo jak tam coś napisano, to tak musi być. A jak czegoś nie opisano, to to nie istnieje.
UsuńTo może wyznawca WK wyjaśni to:
,,Jeśli zapytacie go, dlaczego zaczął pić podczas ostatniego ciągu" - to alkoholik ZACZYNA pić dopiero podczas ciągu??? To chyba polski alkoholik! ;-)
"Ta książka pełna jest kłamstw, bredni, błędów i manipulacji." Będę zobowiązany za ich enumeratywne wyliczenie i podanie na tym blogu.
UsuńAnonimowy16 sierpnia 2025 12:37 nie przesadzaj, jedno piwko się nie liczy. Jeden browarek to nie alkohol.
Usuń"Porady, ale nie dla wszystkich". Wielka Księga też nie jest dla wszystkich alkoholików, szczególnie nie dla tych, którzy odmawiają postawienia 12 Kroków jako "sugerowanego programu powrotu do zdrowia"
UsuńAnonimowy16 sierpnia 2025 12:58
UsuńNa blogu może pisać tylko jego autor. Pozostali mogą, co najwyżej, komentować.
Jakiś czas temu, kilka wpisów do tyłu, bzdury z WK wyliczał Marceli Szpak - znajdź sobie.
Szpak podzielił te wpisy na kilka odcinków - błędów i bzdur jest takie mnóstwo.
UsuńBzdury i błędy Marcelego Szpaka wskazywane są na bieżąco, on wtedy milknie i udaje, że go nie ma.
Usuń"Pewnie znowu Szpak fanatyk broni WK." " bzdury z WK wyliczał Marceli Szpak " Twa rózne przeciwstawne wpisy. To który oddaje prawdę?
UsuńMam gdzieś ludzi w maskach. 12 Kroków zawiera fajne wskazówki do codziennego życia.
OdpowiedzUsuńDokładnie.
UsuńA czy tiramisu i cukierki z advocatem są ok dla przebudzonego juz zdrowego alkoholika? Gdzieś tu czytałem że nie trzeba ich unikać co bylo zestawione z jogurtem, kiszonkami i octem czyli produktami w jakiś sposób blizniaczymi, podobno.
OdpowiedzUsuńKtoś, coś?
"A czy tiramisu i cukierki z advocatem są ok dla przebudzonego juz zdrowego alkoholika?" Prawdzwie przebudzony AA-owiec takich rzeczy nie bierze, podobnie jak tortu nasączonego alkoholem.
UsuńMarceli, dyskutują o twoim jadłospisie.
UsuńJak to tam jest?
Z octem bym nie przesadzał.
UsuńZ tym octem to sobie jaja robicie, czy rzeczywiście mieliście jakieś negatywne doświadczenia.? Ja kiedy chlałem to ocet byłby ostanią rzeczą o której bym pomyslał. Tylko on jako jedyna rzecz z alkoholem zostawała w domu nietknięta. O dziwo nie ciągły mnie również cukierki i torty z alkoholem, bo wiedziałem że to nie zmieni mojej świadomości. Prędzej się porzygam, niż upije. Dlaczego dziś, będąc trzeźwym, rozsądniejszym mam myśleć że spożycie powyższych smakołyków mnie nakręci? To chyba jeszcze pozostałości z dawnych terapii.
UsuńTerapeutyczne teorie urojenia. Znałem nawet takich, którzy zabraniali kawy i czekolady, bo w procesie jej produkcji formy dezynfekuje się alkoholem.
UsuńNiestety. Tak to jest jak sie nie trzymać oryginału. Tak to jest gdy zamiast postawić 12 kroków tak jak zrobili to Bill i Bob, tworzy się rozne teorie i warianty. Tylko powrót do podstaw i wielka księga niezmieniona od prawie 100 lat są prawdziwym rozwiązaniem.
OdpowiedzUsuńProsty program. Po co te wszystkie komplikacje?
Ani Bill, ani Bob, ani żaden alkoholik do grudnia 1938 nie stawiał kroków, bo ich nie było, jeszcze nie istniały.
UsuńOsobie, która tak cię oszukuje w AA, powiedz żeby doedukowała się z historii AA.
UsuńInformacje i artykuły Billa W nie są tajemnicą, trzeba tylko nieco sprytu w obsłudze Google.
„W ciągu następnych trzech lat po wyzdrowieniu doktora Boba nasze rosnące grupy w Akron, Nowym Jorku i Cleveland rozwinęły tak zwany program szeptany z naszych pionierskich czasów.
Kiedy zaczęliśmy tworzyć stowarzyszenie odrębne od Grupy Oksfordzkiej, zaczęliśmy formułować nasze zasady mniej więcej tak:
1. Przyznaliśmy, że jesteśmy bezsilni wobec alkoholu.
2. Staliśmy się szczerzy wobec siebie samych.
3. Porozumieliśmy się z inną osobą w zaufaniu.
4. Zadośćuczyniliśmy za krzywdy wyrządzone innym.
5. Pracowaliśmy z innymi alkoholikami, nie żądając prestiżu i pieniędzy.
6. Modliliśmy się do Boga, aby pomógł nam robić te rzeczy najlepiej, jak potrafimy.
Chociaż te zasady były różnie propagowane zgodnie z kaprysem lub upodobaniami każdego z nas i chociaż w Akron i Cleveland nadal trzymały się Oksfordzkie absoluty uczciwości, czystości, bezinteresowności i miłości, takie było sedno naszego przesłania do napływających alkoholików aż do 1939 roku, kiedy nasze obecne Dwanaście Kroków zostało przelane na papier.”
[Bill W. lipiec 1953, AA Grapevine
(Fragment)]
Od czasu, gdy Ebby odwiedził mnie jesienią 1934 roku, dopracowaliśmy się stopniowo czegoś, co nazywaliśmy „ustnie przekazywanym programem”. Większość podstawowych idei pochodziła z grup oxfordzkich, Williama Jamesa oraz dr Silkwortha („AA wkraczają w dojrzałość”, s. 208)
UsuńW skrócie i uproszczeniu:
1. Complete deflation.
Pełna deflacja (poddanie)
2. Dependence and guidance from a Higher Power
Przewodnictwo i poleganie na Sile Wyższej lub Zależność i przewodnictwo Siły Wyższej
3. Moral inventory.
Obrachunek moralny.
4. Confession.
Wyznanie.
5. Restitution.
Restytucja (naprawa).
6. Continued work with other alcoholics
Kontynuacja pracy z innymi alkoholikami
,,Po co te wszystkie komplikacje?'' - ,,w skrócie i uproszczeniu", żeby pominąć pierwszych pięć powyższych punktów. (19 sierpnia 2025 14:39)
Usuń"Przewodnictwo i poleganie na Sile Wyższej" ?
UsuńSiła wyższa oznacza dla każdego coś innego, np. zależność i przewodnictwo przypadku... czegoś nieprzewidzianego.
„np. zależność i przewodnictwo przypadku... czegoś nieprzewidzianego.”
UsuńHmmmm… a to nie na tym właśnie polega życie…. Że jest nieprzewidywalne?
Życie alkoholika to zaufanie. Bogu. Jest ktos kto ma wszelką moc. Niech sie dzieje wola Twoja a nie moja, Panie
UsuńSam z siebie i moim ego to ja chlać tylko mogłem. Dopiero AA otworzyło mi oczy i mogłem poczuć Jego obecność aby przebudzić sie do zycia w Nim i razem z Nim.
Wdzięczny alkoholik.
Może dodaj jeszcze, że wdzięczny za alkoholizm. Fanatycy często składają takie deklaracje.
UsuńŻycie bywa nieprzewidywalne.
UsuńNatomiast pisanie siła wyższa (przypadek) wielką literą to poroniony pomysł.
To wynika z jakichś zasad pisowni? Mógłbyś wskazać, jakich?
UsuńNie muszę udowadniać , że wyrażenie siła wyższa piszemy małą literą nie wielką.
UsuńNazwy własne, a taką jest Siła Wyższa w AA, piszemy wielką literą. (Poradnia językowa PWN)
UsuńKiedy ja sam próbowałem kierować swoim życiem, to zawsze kończyło się katastrofą. Zawsze. Bo ja nie miałem mocy. Ja byłem bezsilny. Dopiero wtedy, kiedy uklęknąłem i powierzyłem swoje życie i swoją wolę Sile Wyższej, wszystko zaczęło się zmieniać. I mówię to z całą powagą: gdybym tego nie zrobił, to dziś bym nie żył.
UsuńDla mnie Siła Wyższa nie jest żadnym przypadkiem, żadnym losem, żadnym zbiegiem okoliczności. To jest Bóg. Bóg, który mnie stworzył, Bóg, który mnie prowadzi, Bóg, który mnie podnosi, kiedy upadam. To On ma wszelką moc. To On kieruje moim życiem. To On uratował mnie z piekła alkoholizmu.
Dlatego dla mnie pisanie Siła Wyższa małą literą to byłoby zaprzeczenie tego, co mnie ocaliło. To byłoby odebranie chwały Temu, kto wyrwał mnie z ciemności. Ja tego nie zrobię. Dla mnie Siła Wyższa zawsze będzie z wielkiej litery. Dla mnie Bóg zawsze będzie z wielkiej litery. Bo to nie jest teoria. To nie jest filozofia. To nie jest literówka. To jest moje życie, które dostałem z powrotem od Boga.
Ja wiem jedno: kiedy ja trzymałem się własnej woli, tonąłem. Kiedy poddałem się Sile Wyższej, zostałem uratowany. I dziś nie mam żadnych wątpliwości – nie ja kieruję, tylko Bóg. Nie ja rządzę, tylko Siła Wyższa. Ja tylko idę drogą, którą Bóg mi pokazuje. I to wystarczy. Bo ja nie muszę już walczyć. Ja tylko ufam. I dlatego żyję.
Pogody ducha.
W krokach nie ma siły wyższej.
UsuńPWN - siła wyższa piszemy małą literą, to jest nazwa pospolita, nie własna.
UsuńMam wolną wolę.
UsuńPodejmuję decyzje.
Ponoszę odpowiedzialność za swoje czyny.
Codziennie proszę Boga o pomoc.
Na pewne rzeczy mam wpływ, na inne nie.
W korpusie występuje i jedna wersja i druga, zależnie od kontekstu.
Usuńhttps://sjp.pwn.pl/slowniki/siła%20wyższa.html
Wazne by uwierzyć i poddać się działaniu SW
UsuńNa czym polega, ale konkretnie, to poddanie się działaniu? Co powinnam robić/zrobić, żeby się poddać działaniu?
UsuńGrać kartami, jakie rozdaje życie.
Usuń"Co powinnam robić/zrobić, żeby się poddać działaniu?"
UsuńWłaśnie o tym jest 12 kroków. Jeśli już jest solidny fundament zbudowany z kilku pierwszych krokow, to mozna na nim budować dalej. Nierozerwalną łączność i siłę duchową w kroku 11 czyli: "Staraliśmy się przez modlitwę i medytację poprawiać nasz świadomy kontakt z Bogiem, tak jak Go rozumieliśmy, prosząc jedynie o poznanie Jego woli wobec nas oraz o siłę do jej spełnienia."
Prosty program. Na poczatku wystarczy tylko chcieć uwierzyć.
Oczywiście, trzeba postawić wszystkie kroki i żyć zgodnie z nimi.
Krok 2 się kłania
UsuńW Krokach jest Siła wieksza od ciebie
UsuńZdaje się, że z tą Siłą większą/wyższą nie jest tak prosto.
UsuńFakty, pokazują wyraźnie różnice między Siłą większą niż moja własna, a Siłą Wyższą. Bill w WK i innych publikacjach AA stwierdza, że za Siłę większą alkoholik może uznać samo AA i to też jest w porządku. Za to w pewnym miejscu WK stwierdza, że ta Siła większa jest właśnie Bogiem. Ups!
"Pragniemy Cię zapewnić, że z chwilą, gdy udało nam się odrzucić nasze uprzedzenia i wykazać jedynie samą wolę uwierzenia w Siłę większą od nas samych, zaczęliśmy osiągać rezultaty . Stało się tak, chociaż żaden z nas nie potrafił w pełni określić ani pojąć tej Siły, która jest Bogiem" [WK z 2018, s. 46],
ale...
"Jeśli chcesz, możesz postawić w miejsce Siły Wyższej samo AA. Oto istnieje bardzo duża grupa ludzi, którzy przezwyciężyli swój problem alkoholowy..." [12x12].
I tak oto alkoholicy będą się modlić do grupy AA. Powierzać swoją wolę i życie grupie AA itd.
'"możesz postawić w miejsce Siły Wyższej samo AA" i "alkoholicy będą się modlić do grupy AA. Powierzać swoją wolę i życie grupie AA" Kompletne spłaszczenie pojęć lub kiepska manilpulacja. Samo AA to wartości jakie proponuje program AA.
UsuńI tak oto alkoholicy będą się modlić do siły wyższej, przypadku.
UsuńPo co siać propagandę? Łatwiej odróżnić te trzy pojęcia; siła większa, siła wyższa, Bóg.
UsuńOdróżnić jest łatwo - tylko nie na podstawie WK, bo w niej pojęcia te oznaczają dokładnie to samo ("...Siły, która jest Bogiem"). Przecież M. podał cytaty, nawet z numerem stron. Czego nie rozumiesz? Siła Wyższa = Siła większa = Bóg = grupa AA.
Usuń"I tak oto alkoholicy będą się modlić do grupy AA." Idąc tym tokiem myślenią to można powiedzieć, że bedą się modlć do wybranego członka grupy AA, np. do Meszuge albo do mnie.
UsuńWK zawiera wiele błędów i nieporozumień, więc nie muszę i nie chcę wrzucać do jednego worka tych różnych pojęć.
UsuńModły mam w nosie, ale darami nie pogardzę. :-)
Usuń"więc nie muszę i nie chcę" - to się zdaje się nazywa szalejąca samowola.
UsuńMiałem kiedyś przyznany samemu sobie dar bycia bogiem, żle na tym wyszedłem
UsuńHehe ...Samowola? Jak zwykle mylisz pojęcia albo manipulujesz. Bóg dał mi rozum i wolną wolę, żeby bezkrytycznie nie naśladować innych.
UsuńNiezaprzeczalnym faktem jest, ze tu chodzi o nawrócenie. Pojednanie z Bogiem. O modlitwę na kolanach i codzienną praktykę. Wybaczenie, zadośćuczynienie i klęskę ego. Zaprzestanie zycia w oparciu o samonapęd. Jak można mieć wątpliwości skoro Bóg pojawia sie na kazdej stronie Wielkiej Ksiegi? I jest to bardzo konkretny interweniujacy w zycie ludzi Bóg. Wszechmocny.
UsuńPięknie to podsumował Ebby gdy pokazal Billowi czym jest przebudzenie duchowe: "Spojrzał na mnie z prostotą i z uśmiechem powiedział:
„Mam religię”."
Pogody ducha.
Przebudzenie do zmian nie musi mieć związku z religią.
UsuńCo to jest „samonapęd”?
UsuńGdzie alkoholik ma ten organ?
„"więc nie muszę i nie chcę" - to się zdaje się nazywa szalejąca samowola.”
UsuńNie, to integralność i poczucie własnej wartości. Jeden z efektów Programu 12 Kroków.
Gdzie alkoholicy mają samonapęd, to uczą tylko w podstawówce w Biłgoraju.
Usuń"I jest to bardzo konkretny interweniujacy w zycie ludzi Bóg.”
Usuńkonkretny za SJP PWN
1. «istniejący realnie»
2. «precyzyjnie określony, rzeczowy»
3. «działający i rozumujący w sposób logiczny, praktyczny»
4. «duży, znaczny»
O ile oczywiście komunikujemy się w języku polskim. Ręce i nogi opadają...
Niezaprzeczalnym faktem jest ,że w WK nie ma słowa o potrzeby modlitwy na kolanach by wyzdrowieć z alkoholizmu. Nie ma słowa w Programie znajdującym się WK, że grupa AA może być siłą większą. Nie może. Żadna siła ludzka nie była w stanie nam pomóc. Nie ma w WK rozróżniana co to jest siła większa, wyższa czy najwyższa. Te pojęcia używane są zamiennie i oznaczają to samo. SW jest Bóg tak jak Ty go pojmujesz. "Spojrzał na mnie z prostotą i z uśmiechem powiedział:
Usuń„Mam religię”... ,,Mój przyjaciel zasugerował coś, co wtedy wydawało mi się nowatorskim pomysłem. Powiedział: „DLACZEGO NIE WYBIERZESZ WŁASNEJ KONCEPCJI BOGA?’'. W BB nie ma błędów, PL 4 wyd WK jest błędami naszpikowane. Co to jest ,,samonapęd" Nie ma czegoś takiego w słownikach.
Gdybyś jeszcze Szpaku znał angielski, to może bym uwierzyła...Ale, jest, jak jest i przekonania fanatyków nie zastępują wiedzy.
Usuń20 lat wierzyłam w Boga, modliłam się na kolanach, chodziłam zawsze do Koscioła, jezdziłam na rekolekcje, oddawałam Bogu swoje życie, spowiadałam się, jednałam się z Bogiem i ludźmi a jednak...nie uchroniło mnie to od alkoholizmu, od ogromnego bólu i cierpienia. Dlaczego??
UsuńSama wiara w Boga nie wystarczy. Samo pomyślenie: Boże prowadź nie wystarczy. Bóg do mnie nie zadzwoni i nie powie mi co mam robić. Trzeba wiedzieć, co i jak mam zrobić. Tak, dziś wiem, że to Bóg zabrał mi obsesję picia, myśli o piciu, tęsknoty za piciem, w najgorszych obecnie momentach ani przez sekundę nie przejdzie mi myśl o piciu. Ale chociażby nasza modlitwę o PD jasno mówi:"abym godził się z tym czego nie mogę zmienić, odwagę abym zmieniał to, co mogę zmienić..." To ja mam wolną wolę daną mi od Boga oraz rozum aby ich używała. Tam gdzie miłość tam i wolna wola. Nie jestesmy bezwolnymi i bezrozumnymi kukiełkami w rękach Boga.
Kiedy pytam: co to znaczy, że Bóg kieruje Twoi życiem i że starasz się wypełniać wolę Boga - najczęściej rozmówca nie bardzo wie co powiedzieć. Zatem może ktoś mi wytłumaczy w praktyce?
Nie ma słowa w WK o tym żeby paść na kolana?
UsuńProszę bardzo:
"Człowiek ten przypomina sobie, że wyskoczył wtedy z łóżka i padł na kolana. W ciągu tych paru sekund ogarnęło go przekonanie o obecności Boga"
Przekład naszego wydania WK jest wreszcie najblizszy oryginalowi czy to się komuś podoba czy nie.
"Nie ma słowa w Programie znajdującym się WK, że grupa AA może być siłą większą"
UsuńTe wszystkie dyskusje.... A przecież z salki mityngowej jest tak blisko do świątyni by otworzyć serce przed prawdziwym Bogiem.
Saki nie są przypadkowym moejscem. Ich położenie to jasny i klarowny znak. A jednak dla wielu te kilka krokow z salki to tak daleko...
I co z tego, że jakiś człowiek padł na kolana jeden raz? W WK jest też mowa o człowieku przebiegającym przez jezdnię albo o dolewającym alkohol do mleka - to też porada, jak należy postępować?
Usuń"...najczęściej rozmówca nie bardzo wie co powiedzieć. Zatem może ktoś mi wytłumaczy w praktyce?" - nie, nie może, bo to sekciarskie hasła, z których nic nie wynika, żadne konkrety, żadne realne działania, ale... tak ładnie brzmią. :-) ;-) ;-)
Usuń,,Nie ma słowa w WK o tym żeby paść na kolana?" Problem z zrozumieniem treści zdania? ,,WK nie ma słowa o potrzebie modlitwy na kolanach by wyzdrowieć z alkoholizmu"
Usuń,,co to znaczy, że Bóg kieruje Twoi życiem i że starasz się wypełniać wolę Boga - najczęściej rozmówca nie bardzo wie co powiedzieć. Zatem może ktoś mi wytłumaczy w praktyce?" W praktyce-
Czy wiesz co będziesz robić w następną sobotę o godzinie 17? W praktyce- kiedyś jeden z członków AA twierdził, że kieruje swoim życiem i np; idzie kiedy chce do wWC by się wysikać. Po roku czasu tak kierował swoim życiem, że nie musiał już chodzić do WC, z powodu raka usunęli mu pęcherz moczowy i mocz przez rureczki leciał do woreczka. Nie musiał już nawet chodzić do WC. WC przyszło do niego. Kierujesz swoim życiem i wiesz dokładnie co spotka Ciebie w poniedziałek? Masz plany. OK. Czy te twoje wszystkie plany się zrealizują? Tak bo, Ty kierujesz swoim życiem. Ty wiesz co spotka Ciebie jeszcze w życiu. W praktyce- nie mam pojęcia czy dożyję jutra, nie zależy to ode mnie. Nie kieruję swoim życiem.
Żyć zgodnie z wolą Boga. Co oznacza? To by spełniać jego wolę. Bóg stawia na mojej drodze ludzi, stawia mnie w różnych sytuacjach. Ode mnie zależy co w danej zrobię. Mam swój kodeks moralny. Wiem czego Bóg oczekuje ode mnie, a co Mu się nie podoba. Nie podoba się Bogu kłamstwo, manipulacja, oszustwa, nieuczciwość. Podoba się miłość, altruizm, uczciwość itd. Skąd wiem, że Bóg tak chce, że to jest wola Boga? Bo jak żyję zgodnie z pewnymi zasadami to czuję się bardzo dobrze, mam spokój ducha. Jeśli zbaczam z tej ścieżki to robi się niefajnie. Dzisiaj jestem wolnym, szczęśliwym człowiekiem dzięki łasce Boga wyzdrowiałem z choroby alkoholowej. Kiedyś żyłem w iluzji, możliwości kierowania swoim życiem. Oddałem ,,kierownicę" Bogu, mam luzik, nie muszę już kierować swoim życiem i życiem innych.
"Przekład naszego wydania WK jest wreszcie najblizszy oryginalowi czy to się komuś podoba czy nie." Wreszcie czytam pozytywną opinię na temat przekladu IV wydania WK. Są jednak myślący wśród nas.
Usuń"Gdy nie wiem, co robić, to na wszelki wypadek wolę zachować się przyzwoicie." Antoni Słonimski
Usuń"Czy wiesz co będziesz robić w następną sobotę o godzinie 17? " - ateiści też nie wiedzą, więc kto kieruje ich życiem?
UsuńTe rurki, którymi płynie mocz, to też wola boga? dziwne ma upodobania ten wasz bóg.
Przekład z jakiegoś języka na polski powinien być poprawny i zrozumiały po polsku, dla Polaków, a nie jest. Nie jest w sumie zrozumiały dla nikogo, bo w żadnym języku nie ma pojęcia "samonapęd"..
Usuń"Nie jest w sumie zrozumiały dla nikogo, bo w żadnym języku nie ma pojęcia "samonapęd"" Samonapęd rzeczownik, rodzaj męski, męski rzeczowy; → self-drive, https://translatica.pl/szukaj/samonapęd.html
Usuń" Nie jest w sumie zrozumiały dla nikogo, bo w żadnym języku nie ma pojęcia "samonapęd".. " Czyżbyś był znawcą wszystkch ludzi i wszystkich języków świata?
UsuńNiezliczoną ilość razy słyszałem na mityngu wniosek: „Nie wiesz, co będziesz robić w następną niedzielę o 19, więc nie kierujesz swoim życiem.” Prawda jest taka – nie wiem, co dokładnie wydarzy się za tydzień o tej godzinie. Tyle że to wcale nie przeszkadza mi w kierowaniu swoim życiem. Mam cele, wartości, priorytety – podejmuję codzienne decyzje, planuję działania, wybieram, na czym się skupić, a czego nie robić. Niepewność jednego punktu w czasie nie odbiera mi wpływu na to, jak układa się moje życie. Wręcz przeciwnie, elastyczność w planach pozwala reagować na zmiany i korzystać z okazji, które się pojawiają.
UsuńNie wiem też, co będzie jutro, ani czy zachoruję na raka. Czy to znaczy, że nie kieruję swoim życiem? Oczywiście, że nie. Kierowanie życiem nie polega na przewidywaniu każdej drobnej, losowej zmiany ani na kontroli nad tym, co nieprzewidywalne. Polega na świadomych wyborach, decyzjach i działaniach, które nadają kierunek moim dniom. Brak wiedzy o tym, co się wydarzy w jednym momencie, nie odbiera mi odpowiedzialności ani wpływu na to, jak kształtuję swoje życie. Kierowanie swoim życiem nie oznacza trzymania wszystkiego w żelaznym harmonogramie – oznacza świadome wybory, które kształtują moją drogę, niezależnie od niewiadomych w kalendarzu.
Dobrego dnia.
„Czy wiesz co będziesz robić w następną sobotę o godzinie 17? Kierujesz swoim życiem i wiesz dokładnie co spotka Ciebie w poniedziałek?”.
UsuńI tak oto wreszcie i nareszcie już wiadomo, co to znaczy „kierować życiem” i wychodzi na to, że kierowanie życiem to zdolność przepowiadania przyszłości. Nie wiesz, co będzie w następną sobotę o 17 albo w poniedziałek? No, nie wiem, nikt nie wie, nieuzależnieni też nie. To nie kierujesz swoim życiem! I nikt nie kieruje!
No, super, tylko po co taką oczywistość pakować do specjalnego Programu dla alkoholików?
Ale zaraz, zaraz... w Kroku I mowa jest, że przestaliśmy kierować swoim życiem, czyli jednak do pewnego momentu kierowaliśmy. I tak oto dowiadujemy się, że istnieją ludzie, którzy kierują życiem, czyli znają przyszłość, ale tylko do chwili aż zostaną alkoholikami.
Chłopie, jak by to delikatnie ująć, zdajesz sobie sprawę, że bredzisz i się ośmieszasz?
I dalej kompletnie nie wiadomo, co to znaczy "kierować życiem", ale w PLAA będą na ten temat tworzyć coraz durniejsze teorie.
„Czyżbyś był znawcą wszystkch ludzi i wszystkich języków świata?”
UsuńCzyżbyś był dzieckiem, które musi mieć ostatnie slowo i „wygrać”?
Bo przecież każda rozmowa to walka, którą trzeba wygrać 😂
„Tylko dzisiaj" (ODAAT ( one day at a time) to fundamentalne hasło i zasada AA, zachęcające do skupienia się na bieżących 24 godzinach w procesie zdrowienia, zgodnie z treścią Wielkiej Księgi i "Codziennych refleksji"”. To podejście pozwala na opanowanie koncepcji trzeźwości przez całe życie, koncentrując się wyłącznie na teraźniejszości, wspierając stabilność i redukując lęk o przeszłość.
UsuńPrzypomina ona o skupieniu się na teraźniejszości i na tym, co należy zrobić w ciągu najbliższych 24 godzin. Jeśli nauczymy się koncentrować na teraźniejszości i nie stresować się przyszłością ani przeszłością, będziemy pamiętać, by cieszyć się życiem, jakie znamy.
Nie musimy martwić się o to, co przyniesie przyszłość, ani o to, czy wydarzy się coś strasznego. Po prostu skupiamy się na tym, co jest przed nami dzisiaj.
Magdalena no zrobiłaś mi popołudnie 😂😂😂 Czego to człowiek nie zrobi, żeby za wszelką cenę wygrać swoją małą bitewkę i jednak udowodnić, że nie kieruje życiem, że nigdy nie kierował, ale jednak oddaje życie Bogu żeby to Bóg kierował Jego życiem bo czy wcześniej Bóg nie kierował życiem człowieka? To czy wierzyłam w Boga czy nie, to czy nie był On obecny w moim życiu? Czy osoby nie uzależnione, ateiści i inni czy nie są mimo wszystko pod kontrolą Boga/losu/energii, działania wszechświata itd itd 🙃😯😏 Hmm...bo tu ciągle nie chodzi o to kto kieruje lub nie kieruje moim życiem, lecz za kim podążam, kogo lub czego słucham, komu się podporządkuję, z czego rezygnuję. Bóg zawsze był obecny w moim życiu, lecz w swoim ogromnym zacietrzewieniu nie widziałam niczego ani nikogo, albo inaczej: widziałam to, co chciałam widzieć. Po prostu: moje życie nie poddawało się kierowaniu. Nie podążałam za żadnymi drogowskazami.
Usuń„„Tylko dzisiaj" (ODAAT ( one day at a time) to fundamentalne hasło i zasada AA, zachęcające do skupienia się na bieżących 24 godzinach w procesie zdrowienia, zgodnie z treścią Wielkiej Księgi i "Codziennych refleksji"”.”
UsuńJeden drobiazg… To jest taka sama nieprawda, jak cały twój komentarz.
Ani to fundamentalne hasło, ani zasada AA, ani z Wielkiej Księgi (jest tam wspomniana jedynie w kontekście odstawiania alkoholu).
Bill dość prosto to wyjaśnił.
„WIZJA WYKRACZAJĄCA POZA DZIEŃ DZISIEJSZY
Posiadanie wizji polega, jak mniemam, na zdolności do dobrej oceny sytuacji - zarówno obecnej, jak i przyszłej. Postawę taką niektórzy uznają być może za sprzeniewierzenie się maksymie: „Żyj dniem dzisiejszym". Powyższa cenna zasada odnosi się jednak w istocie do naszego życia emocjonalnego i psychicznego, upominając nas, abyśmy nie rozpamiętywali na próżno tego, co przeminęło, i nie ustawiali życzeniowo w marzeniach tego, co dopiero ma nadejść.
Jako jednostki i jako wspólnota, z pewnością ucierpimy, jeżeli całe zadanie planowania naszej przyszłości ograniczymy do niemądrze pojmowanej idei opatrzności. Prawdziwa Opatrzność wyposażyła nas, ludzi, w niebagatelną zdolność przewidywania, i Bóg na pewno życzyłby sobie, abyśmy z niej korzystali. Naturalnie nieraz pomylimy się w swoich kalkulacjach - zupełnie lub po części - ale lepsze to niż w ogóle nie myśleć o przyszłości.
("Jak to widzi Bill", str. 317)”
"Czy wiesz co będziesz robić w następną sobotę o godzinie 17? " - ateiści też nie wiedzą, więc kto kieruje ich życiem? Te rurki, którymi płynie mocz, to też wola boga? dziwne ma upodobania ten wasz bóg"
UsuńTo że ktoś nie wierzy w grawitację to oznacza, że jej nie ma? Bóg. Mój Bóg nie kazał mi chlać, kraść, oszukiwać, kłamać. Mój Bóg chciał bym w niego uwierzył i stał się innym człowiekiem. Uwierzyłem. Bóg zabrał mi obsesję picia. A czy ateistom Bóg nie może zabrać obsesji picia? A kto Bogu zabroni? Bóg może wszystko. Ateiści, łysi i gospodynie domowe kierują swoim życie. Jako jedyni mają swoje drogowskazy i życie się toczy tak jak oni chcą.
"Ani to fundamentalne hasło, ani zasada AA, ani z Wielkiej Księgi .." przeczy zdaniu "Powyższa cenna zasada odnosi się jednak w istocie do naszego życia emocjonalnego i psychicznego, upominając nas, abyśmy nie rozpamiętywali na próżno tego, co przeminęło, i nie ustawiali życzeniowo w marzeniach tego, co dopiero ma nadejść.". Trzymanie się tego fundamentalnego hasla i zasady AA pozwolilo mi wejść w trzecią dekadę nieprzerwanej trzeźwości.
Usuń"Przede wszystkim próbujemy żyć daną chwilą, właśnie żeby zachować trzeźwośc i to nam się udaje. Gdy myśl ta raz zakrzeni się w naszym umyśle, stwierdzimy, że życie 24 godzinnymi odcinkami jest skutecznym i dającym satysfakcję sposobem radzenia sobie także z wieloma innymi sprawami" Zycie w trzeźwości str. 15
Usuń"Idea życia najbliższymi dwudziestoma czterema godzinami dotyczy przede wszystkim sfery emocjonalnej człowieka. Oznacza ona skupienie się na tym, co przynosi "dzisiaj" - a nie na dniu wczorajszym lub jutrzejszym. Nigdy jednak nie wynikało dla mnie z tego, że człowiek, grupa albo cała Wspólnota AA ma w ogóle nie zastanawiać się nad własnym funkcjonowaniem jutro, czy też nawet w jakiejś bardziej odległej przyszłości. Dom, w którym się mieszka nie mógłby powstać dzięki samej tylko wierze - potrzebny też jest jakiś projekt i praca pozwalająca go urzeczywistnić".
Usuń"Jak to widzi Bill"
UsuńByć może to właśnie one dały at time pozwolilo ci nie pić 30 lat, skoro tak twierdzisz.
Ale nie odzwierciedla to stwierdzenia Wielkiej Księgi, że gdy obsesja zostanie usunięta – nie pojawia się ona magicznie ponownie o północy.
Nam, alkoholikom nie wystarczy nie pić dzień po dniu, to nie działa. Próbowaliśmy.
Fragment wystąpienia BIla W. na Konferencji Służb Ogólnych w 1968 r.
Usuń"...... jeśli bezustannie zastanawiam się nad przyszłością to pozostaję poza rzeczywistością dzisiejszego dnia. Jeśli więc dokonamy zbyt dokładnego podziału czasu i określimy teraźniejszość jako dobrą, przeszłość jako raczej złą, a przyszłość czymś, czym nie należy się martwić, myślę, że stracimy poczucie utraty równowagi. Czas jest strumieniem naszej świadomości, na który weszliśmy z przeszłości i wchodzimy w przyszłość przez dzień dzisiejszy."
No tak, notoryczny kłamca - raz mówił jedno, a następnie sobie zaprzeczał. Wiarygodność tego człowieka była bardzo problematyczna.
Usuń,,Kiedy pytam: co to znaczy, że Bóg kieruje Twoi życiem i że starasz się wypełniać wolę Boga - najczęściej rozmówca nie bardzo wie co powiedzieć. Zatem może ktoś mi wytłumaczy w praktyce?"
UsuńBóg nie kieruje moim życiem. Bóg dał mi wolną wolę. Ale proszę Go o pomoc.
Chcę z Nim współpracować. To wyraz mojej woli.
AA uświadomiło mi, żebym najpierw postarał się naprawić błędy z przeszłości. I to zrobiłem.
Żeby to zrobić potrzebowałem codziennej modlitwy (,,Jeżeli jesteś członkiem wspólnoty, która nakazuje poranną modlitwę...", ,, bym budował i czynił zgodnie z Twoją wolą'')
Współpracuję ze sponsorem, który zainspirował mnie, żebym modlił się o pomoc w rozwiązaniu moich problemów. I to działa. Dziś stosuję zupełnie inne metody w swoim życiu. Mam dużo lepsze efekty moich poczynań.
A co mówi "Wielka Księga" o powrotach do picia/chlania? Że nic się nie stało, że każdemu się zdarza? Poklepywanie po plecach to może nie ta droga?
OdpowiedzUsuńWpisz sobie na wszelki wypadek słowa w SJP: "droga" i "poklepywanie", a później wróć, aby to pokazać.
A Ty Magdaleno nie podzielisz się swoją koncepcją kierowania życiem?
OdpowiedzUsuńNie podzielę się, bo nie mam żadnej własnej koncepcji na ten temat i nie mam pojęcia, co by to "kierowanie życiem" miało praktycznie oznaczać. Pomijając drobiazg, że nic takiego nie występuje w Big Book.
Usuń"Pomijając drobiazg, że nic takiego nie występuje w Big Book" Doprawdy? W Kroku 1 przyznaliśmy sie do niekierowalności naszego życia, zaś Kroki 2-11 mówią nam co ma nam przynieść kierowalność i przebudzenie duchowe
UsuńCo oznacza, że życie jest nie do opanowania (nie kierujemy, zarządzamy nim)?
OdpowiedzUsuń1. Brak panowania nad skutkami
Mogę planować zdrowie, dietę, sport – a i tak przychodzi choroba, wypadek, starość.
Mogę planować sukces finansowy – a przychodzi kryzys, inflacja, utrata pracy.
Mogę planować bezpieczeństwo – a przychodzi wojna, kataklizm, śmierć bliskich.
Nikt nie kieruje swoim życiem, bo nikt nie ma wpływu na skutki i zdarzenia zewnętrzne.
2. Brak panowania nad innymi ludźmi
Chcę, żeby ktoś mnie kochał – ale nie mogę zmusić go do uczuć.
Chcę, żeby ktoś mnie rozumiał – ale nie mogę kontrolować jego myśli.
Chcę, żeby dzieci, partner, przyjaciele zachowywali się tak, jak ja chcę – a oni mają własną wolę.
Nikt nie kieruje swoim życiem, bo życie zawsze toczy się we współzależności z innymi ludźmi, nad którymi nie mamy władzy.
Nikt nie kieruje swoim życiem, bo nawet siebie samego nie opanuje do końca: własnych myśli, emocji, reakcji.
3. Iluzja kontroli
Całe życie próbujemy tworzyć „plan” i „strategię”. I czasem przez chwilę wygląda, jakby działało. Ale zawsze przychodzi coś, co burzy ten plan.
Dlatego: kiedy mówimy „moje życie jest pod kontrolą”, to jest tylko złudzenie, a nie fakt.
Dlaczego nikt na świecie nie kieruje swoim życiem?
Bo nie mamy mocy nad przyszłością.
Bo nie mamy mocy nad światem zewnętrznym.
Bo nie mamy mocy nad drugim człowiekiem.
Bo nie mamy pełnej mocy nawet nad samym sobą.
Każdy człowiek – niezależnie od tego, czy pije, czy nie – żyje w tej samej bezradności wobec rzeczywistości.
To, co odkrywamy w Kroku 1, nie jest wyjątkowe tylko dla alkoholika.
To jest uniwersalna prawda o człowieku: życie nie jest w naszych rękach.
Różnica jest taka, że alkoholikowi iluzja pęka szybciej i boleśniej i dzięki temu może doznać tego duchowego przebudzenia.
Macie tak. Czy kierujecie swoim życiem i jest ono takie jak sobie życzycie
(zgapione z sieci)
Powyższy tekst nie mówi NICZEGO o kierowaniu czy niekierowaniu własnym życiem.
UsuńMówi za to o nim moje (i tysięcy innych) życiowe doświadczenie.
Po podstawówce poszedłem do liceum. Miakem plany studiów, zawodu, pracy, życia.
Było nas w klasie 27 osób. Wszyscy zrealizowali swoje plany. Wszyscy skończyli liceum, zdali maturę, poszli na studia, zdobyli wymarzone zawody.
Wszyscy poza mną. Odpadłem po dwukrotnym powtarzaniu pierwszej klasy. Bo podejmowałem złe decyzje. Nie potrafiłem kierować swoim życiem.
To jest utrstackontriki nad życiem, a nie bajania o chorobie, kryzysie i wojnie.
Czy moim kolegom z liceum nie przytrafiały się choroby, kryzysy, tragedie, wypadki?
Przytrafiały się, jak każdemu. A jednak oni potrafili tak pokierować swoim życiem, aby osiągnąć zamierzony efekt.
Bo nieskierowanie własnym życiem to nie zdarzenia zewnętrze, wybuchy wulkanów i katastrofa Titanica.
Niestety, tekst z sieci jest mityngowym bajaniem o niczym.
„Dlaczego nikt na świecie nie kieruje swoim życiem?
UsuńBo nie mamy mocy nad przyszłością.
Bo nie mamy mocy nad światem zewnętrznym.
Bo nie mamy mocy nad drugim człowiekiem.
Bo nie mamy pełnej mocy nawet nad samym sobą.
Każdy człowiek – niezależnie od tego, czy pije, czy nie – żyje w tej samej bezradności wobec rzeczywistości.”
A co te filozoficzne rozważania o funkcjonowaniu świata i nieuprawnione wnioski o „nikim na świecie” i „każdym człowieku” mają wspólnego z alkoholizmem i niekierowaniem WŁASNYM życiem (nie światem)?
'Każdy człowiek – niezależnie od tego, czy pije, czy nie – żyje w tej samej bezradności wobec rzeczywistości."
UsuńCzy to opis depresji?
Macie rację.
UsuńKwestia (nie)kierowania własnym życiem tu nie kwestia teoretycznych rozważań, że może mi się spalić dom, albo przyjść trzęsienie ziemi.
Niekierowanie moim życiem to rzeczywistość zaniedbania mieszkania, niepłacenia czynszu, nieodbierania wezwań listowych, a w konsekwencji sądowy wyrok eksmisji.
Czyli konsekwencje moich własnych decyzji i czynów.
A czy zarządzanie swoim życiem (wstanę - nie mylić z obudzę się; zjem śniadanie; umyję zęby; wyjdę z mieszkania o pojadę do pracy itd itd) nie jest zarządzaniem swoim życiem? Czy jest kierowaniem? Kurcze, kiedy byłam w chorobie: czy to kiedy piłam czy już w abstynencji potrafiłam powiedzieć rano: a w dupie to mam, nie wstaje dziś do pracy. Nie chce mi się.
UsuńZatem kto tu kierował moim życiem?
Kiedyś, na pewnym forum, zupełnie nie związanym z uzależnieniami, koleś napisał mi, że tylko dzieci potrzebują opieki, dorośli ludzie już jej nie potrzebują- a przynajmniej nie powinni.
Czy tak w rzeczywistości jest?
Dlaczego w 1 kroku ciągle się mówi o tej kierowalności bądź nie, skoro brzmi on raczej:" moje życie stało się nie do opanowania, przestałam panować, radzić sobie ze swoim życiem, stałam się niepoczytalna (kto poczytalny kieruje pijany swoim samochodem lub opiekuje się narąbany dziećmi) -bo ogarnął i przepełnił je alkohol. A dlaczego? To już mam się dowiedzieć w następnych krokach.
To, że w WK nie ma nic o powrocie do kierowalności wynika tylko i wyłącznie z tego, że nigdy nie chodziło o to. Przynajmniej ja tak to rozumiem. 3 krok służy temu aby zdać sobie sprawę, że to nie ja jestem Bogiem: nie wiem wszystkiego, nie zawsze będzie tak jak ja chcę, odrzucenie samowoli (czyli mojego egoizmu i egocentryzmu)
...wynika tylko i wyłącznie z tego, że nigdy nie chodziło o to...
UsuńSłusznie prawisz. Unmanagable nie jest przetłumaczalne na język polski, a więc na pewno możliwych jest wiele opcji. Moja prywatna wersja to: "...nasze życie nie poddawało się kierowaniu". Nie słuchałem innych w tym Boga, nie respektowałem przepisów, nie stosowałem się do zasad, ani nawet do tych wartości, które sam uważałem za dobre. Nie byłem zdolny się podporządkować, byłem przykładem szalejącej samowoli.
Dzięki realizacji Kroków moje życie powinno znowu (albo w ogóle) zacząć poddawać się kierowaniu. Najpierw zaczynam słuchać sponsora, jego zaleceń i wskazówek. Z czasem moje życie poddaje się kierowaniu wielu czynników, oczywiście w tym i Boga.
Poprosiłem koleżankę, która pracowała ok. dwudziestu lat jako pielęgniarka zdrowia psychicznego w Anglii o przetłumaczenie pierwszego kroku. Brzmiało to tak: ,, Przestałam radzić sobie z życiem...".
UsuńStosowałem złe metody. Tak jak pisze Meszuge, nie potrafiłem podporządkować się różnym zasadom.
"Macie tak. Czy kierujecie swoim życiem i jest ono takie jak sobie życzycie"
OdpowiedzUsuńTak, takie ono jest w moim przypadku, mając na względzie wypowiadaną przez mnie codziennie modlitwę o pogodę ducha i zawarte w niej zdania, abym godził się z tym, czego nie mogę zmienić, abym zmieniał to, co mogę zmienić, i abym odróżniał jedno od drugiego
,,abym godził się z tym, czego nie mogę zmienić," godzisz się, że są rzeczy na które nie masz wpływu, a to oznacza, że kierujesz swoim życiem. Dziwne. To sprzeczność.
Usuń,, Kroki 2-11 mówią nam co ma nam przynieść kierowalność" Bardzo ciekawe. W którym miejscu znajdę to stwierdzenie w WK, że od teraz kieruję swoim życiem. Krok 3 mówi o powierzeniu(oddaniu życia i woli) kierowania moim życiem Bogu. Kiedy Bóg oddaje mi to kierowanie? Może sam je zabieram.
Do kierujących życiem.
1. Od kiedy przestaliście kierować swoim życiem? Od pierwszego kieliszka, urwanego filmu, może od pierwszego ciagu lub delirki? Od kiedy, nie potrzebuje daty tylko chodzi o okoliczność.
2. Kiedy zaczęliście ponownie kierować swoim życiem? Po odstawieniu kieliszka? Po roku abstynencji, czy jak mówią terapeutyczni, trzeźwienia. Czy może jakiś inne zdarzenie spowodowało, że stwierdziliście, że już kierujecie swoim życiem??
@ Anonimowy24 sierpnia 2025 10:41
Usuń"godzisz się, że są rzeczy na które nie masz wpływu, a to oznacza, że kierujesz swoim życiem".
A to dobre! Takiego kocopoła jeszcze nie było.
Godzę się, że nie będę żył 274 lata, a to oznacza, że kieruję swoim życiem. Naprawdę mocne!
1. Od kiedy przestaliście kierować swoim życiem?
UsuńWystarczy elementarna wiedza z psychologii uzależnień. Widać to na krzywej choroby alkoholowej. Jest taki moment, gdy picie staje się osią całego życia. Faza chroniczna: iluzje, majaki, depresja, lęki, spirala w dół. Wtedy tracisz kontrolę nad sobą i nawet nad najprostszymi czynnościami. To nie „kara od Boga” ani „moralne zepsucie”, tylko czyste fakty neurobiologii i psychologii uzależnień. A jednak w AA nadal bywa opór przed wiedzą naukową – jakby prawda o chorobie miała podważyć religijny mit o „boskiej interwencji”.
2. Kiedy zaczęliście ponownie kierować swoim życiem?
To zależy. Fundamentem jest zbudowanie nowych sposobów życia, w których alkohol nie jest już jedyną odpowiedzią na codzienność. Tu kroki mogą być pomocnym szkieletem – drogowskazem do praktycznych działań, które pozwalają odzyskać zdrowy rozsądek i sprawczość. To konkret: decyzje, odpowiedzialność, konsekwencja.
Ale oczywiście można to wynaturzyć – i wielu tak robi. Zamiast nauczyć się kierować swoim życiem, zostają uwięzieni w etykiecie: „ja, alkoholik, bezsilny, zależny od Boga i wspólnoty”. To pułapka. Program miał być drogą do wolności, a w praktyce czasem bywa nową klatką.
Dobrego dnia.
,,abym godził się z tym, czego nie mogę zmienić," godzisz się, że są rzeczy na które nie masz wpływu, a to oznacza, że kierujesz swoim życiem. Dziwne. To sprzeczność.
UsuńTy wolisz nie godzić się z tym, czego nie możesz zmienić, i walczyć na próżno? Przecież nie wygrasz. To jest Twoje kierowanie swoim życiem?
Tak jak piszesz: Jest taki moment, gdy picie staje się osią całego życia. Tyle, że tydzień wcześniej (albo miesiąc, albo rok) jeszcze nie byłam bezsilna, jeszcze kierowałam życiem, więc jak to się stało, że się wykierowałam na alkoholiczkę?
UsuńPleciesz Anonimowy. ...godzisz się, że są rzeczy na które nie masz wpływu, a to oznacza, że kierujesz swoim życiem." - godzę się, że w Polsce jest ruch prawostronny i że nie mogę tego zmienić, a to oznacza, że kieruję swoim życiem? Odlatujesz chłopie. Zwyczajne pogodzenie się z rzeczywistością nazywasz kierowanie życiem, podczas gdy jedno z drugim nie ma nic wspólnego.
UsuńTwego pokrętnego rozumowania nie zmienię, dalsze przekonywanie będzie na próżni, co oznacza, ze kieruję swom zyciem
Usuń"godzę się, że w Polsce jest ruch prawostronny i że nie mogę tego zmienić, a to oznacza, że kieruję swoim życiem?" Tak, bo są niektórzy, którzy jeżdżą lewym pasem lub po chodniku.- Ty tez mógłbyś taki być.
Usuń„Więc jak to się stało, że się wykierowałam na alkoholiczkę?”
UsuńTo jest kwestia zrozumienia mechanizmów choroby alkoholowej. Dziś wiemy, że to choroba niezawiniona – nie wynika z braku silnej woli, wad charakteru ani złych wyborów. Alkoholizm to choroba mózgu: geny, zmiany w układzie nerwowym i mechanizmy uzależnienia sprawiają, że organizm i psychika reagują inaczej niż u osób zdrowych. Stres, traumatyczne doświadczenia i środowisko mogą sprzyjać chorobie, ale sama nie jest karą ani winą.
Jednocześnie trudno całkiem oddzielić poczucie winy od choroby – wiele osób czuje się odpowiedzialnych za swoje picie. Zrozumienie tego wymaga połączenia wiedzy naukowej z doświadczeniem i praktyką AA.
Da się to zrobić....
Dobrego dnia.
Ja tam nie wiem jak inni, ja zawsze byłem tym niekierującym swoim życiem. Od maleńkości.
UsuńJak już ktoś napisał, wszyscy szkoły kończyli, ja szlajałem się po Polsce i spałem w pociągach.
Nie, otóż najciekawsze, że jeszcze nie piłem. Wcale.
Moje nieogarnianie własnego życia (nieskierowanie) nie ma nic wspólnego z piciem, kieliszkiem, czy butelką.
UsuńZaczęło się znacznie wcześniej, a nawet było od zawsze.
Po wyzdrowieniu z alkoholizmu (Program 12 Kroków) ogarniam swoje życie, stało sie ono kierowalne.
Niedawno ksiądz w Przypkach k/Warszawy zabił (sic!) bezdomnego, bo nie mógl się pogodzić z jego odmową spełnienia warunków księdza. Kierowal swoim życiem?
UsuńOczywiście, że klecha kierował swoim życiem, bo niby kto, kierowała nim ofiara?
Usuń„ Kierowal swoim życiem?”
UsuńSformułowałeś zdanie w taki sposób, że (jak rozumiem) pytasz o księdza. Cóż, zrobił to, co sobie zaplanował… A może działał w afekcie, czyli pod wpływem emocji i impulsu.
My w AA nie zajmujemy się teoretycznymi dywagacjami o obcych ludziach, ani diagnozowaniem ich stanu i przyczyn postępowania.
My w AA zajmujemy się własnym alkoholizmem, a nie tym co akurat komuś się skojarzyło i miał przymus napisać, bo to takie mądre przecież.
"Oczywiście, że klecha kierował swoim życiem, bo niby kto, kierowała nim ofiara? " Z tego wpisu wynika, że Ty nie kierujesz swoim zyciem
UsuńKieruję swoim życiem z zakresie, na który mam wpływ. Np. mogę być uprzejmy, uczciwy, cierpliwy. Akceptuję, że nie mam wpływu np. na zachowanie innych ludzi. O tym mówi modlitwa o pogodę ducha.
Usuń,,3 krok służy temu aby zdać sobie sprawę, że to nie ja jestem Bogiem:" Otóż nie 3 krok mówi o powieżeniu swojego życia swojej woli Bogu. O tym, że nie jestem Bogiem mówi krok 1 - nie kieruję moim życiem czy to oznacza, że ktoś nim kieruje (zarządza, poddaje kierowaniu)
OdpowiedzUsuńTo od kiedy przestałeś kierować swoim życiem i kiedy zacząłeś kierować nim znowu. ,,Wystarczy elementarna wiedza z psychologii uzależnień. " I jaką odpowiedź ma na to pytanie, ta terapeutyczna wiedza ? Konkretnie?
Czy abstynenci, którzy nie mieli w swoim życiu kieliszka alkoholu, kierują swoim życiem?
"Czy abstynenci, którzy nie mieli w swoim życiu kieliszka alkoholu, kierują swoim życiem?"
UsuńJesli nie ma innej niz alkoholizm choroby psychicznej, to owszem. Podejmuje świadome wybory jako zdrowy czlowiek. Proste.
Na przykład, że w sobotę o 17:00 będą w Bytomiu.
Usuń""Czy abstynenci, którzy nie mieli w swoim życiu kieliszka alkoholu, kierują swoim życiem?"" Nie myl niepicia czyli abstynencji z trzeźwością rozumianą jako prowadzenie godnego zycia wolnego od złości, uraz, gniewu, pełnego tolerancjii i akceptacji otaczajacej rzeczywstości. Nie alkohol jest tu decydujacy ale stosunek do ludzi i świata. Czy niepijący politycy obrzucający się wzajemnie kalumniami, inwektywami, zwykłymi niegodziwościami kierują swoim życiem. Bynajmniej!
Usuń"O tym, że nie jestem Bogiem mówi krok 1 - nie kieruję moim życiem czy to oznacza, że ktoś nim kieruje (zarządza, poddaje kierowaniu)
UsuńDla osoby zawężającej pojmowanie Boga teistycznie życie może być w rękach osobowego, wszechmocnego Boga, który prowadzi i opiekuje się człowiekiem. Dla deisty Bóg stworzył świat, lecz po stworzeniu nie ingeruje w losy człowieka.
Nie rozumiem jednak dlaczego mialbym kogoś zmuszać kogoś przyjęcia mojej koncepcji Boga, wiary czy religii skoro WK wyraznie w tym miejscu jest elastyczna. Bill zapisze to tak: "Mój przyjaciel zasugerował coś, co wydawało mi się wtedy
nowatorską ideą. Powiedział: „Dlaczego nie wybierzesz swojej własnej koncepcji Boga?”.
Dobrego dnia.
Wszyscy kierują swoim życiem. Mamy wolną wolę. Często ku zagładzie.
UsuńSa tacy którzy zyja 274 lats? Nie! To po co podajesz nierealistyczne przyklafy na swoją nieśmiertelność. ?
OdpowiedzUsuńRozpaczliwie próbujecie i staracie się znaleźć sens w kłamstwach, bredniach, absurdach, błędach i błędnych tłumaczeniach tej książki.
OdpowiedzUsuń,,Niech się dzieje twoja wola Panie, nie MOJA" To jak z tym kierowaniem u tych, którzy odmawiają tę modlitwę? Czy ta modlitwa mówi, że to ja mam zarządzać, kierować, życiem? A może to powtórzenie modlitwy kroku 3 i 7 z BB?
OdpowiedzUsuń,,Niech się dzieje twoja wola Panie, nie MOJA" - moją wolą jest czynienie dobra i pomaganie bliźnim, ale to właśnie moja wola, więc lepiej żeby się nie działa?
UsuńLudzie klepią różne modlitwy i większość nie zastanowi się, co klepią i czy to w ogóle ma sens.
Proszę Boga, żeby pomógł mi odczytać jego wolę. I to moja decyzja, żeby wypełniać jego wolę. Tak kieruję swoim życiem, żeby wypełniać jego wolę. W moim pojęciu to oznacza, żebym był uczciwy, odważny, cierpliwy, hojny, uprzejmy, pomocny, nie użalał się itd,.
UsuńCzłowiek podejmuje decyzje w konkretnych sytuacjach. Czy to jest kierowanie własnym życiem?
OdpowiedzUsuńPoza tym AA napisali: i przestaliśmy kierować własnym życiem. Czyli wcześniej kierowali, tak?
Moim zdaniem podejmowanie decyzji w konkretnych sytuacjach to kierowanie własnym życiem.
UsuńTak, wcześniej też kierowałem własnym życiem. Tylko w złym kierunku.
W oryginale jest mowa o tym, że przestałem sobie radzić z życiem. Stosowałem złe metody. I to zanim przyznałem bezsilność wobec alkoholu. Jest użyty czas zaprzeszły.
Unmanagable nie znaczy "przestałem radzić sobie z życiem", "unmanagabl" nie jest w ogóle przetłumaczalne na polski. Trzeba zastosować coś zbliżonego, ale nie może to być głupie. A głupim pomysłem się upieranie się przy "przestaliśmy" - o tym już ze sto razy pisał autor bloga: skoro przestaliśmy, to widocznie do tego momentu kierowaliśmy, a skoro kierowaliśmy, to jakim cudem wykierowaliśmy się na alkoholiczki i alkoholików?
UsuńPoza tym, co niby dalej? Dalej nie kierujemy swoim życiem? To po cholerę było robić kroki, skoro tu nie ma żadnej zmiany? Tylko, żeby nie pić?
@Problem z alkoholem, w tym zdaniu potrafisz wskazać słowa "przestałem" oraz "razić sobie z życiem"?
UsuńWe admitted we were powerless over alcohol—that our lives had become unmanageable.
Nie potrafię.
UsuńTe pytanie przypomniało mi lekcje języka polskiego w liceum. Miałem nauczycielkę, która zachęcała nas do rozważania co autor miał na myśli. Lubiłem te lekcje. Dziękuję.
To jest jednak w jakiś sposób interesujące.... Większość alkoholików jest po takiej czy innej terapii uzależnień. Czy tam naprawdę nic o mechanizmach choroby alkoholowej nie było? Zadnych podstaw?
OdpowiedzUsuńCzytając wpisy trochę to tak wygląda jakby nic na tej terapii nie było...
50 lat polscy AA dyskutują namiętnie o kierowaniu życiem, które to pojęcie ani nie jest jakoś jednoznacznie rozumiane, ani nie występuje w Big Book.
OdpowiedzUsuń7-8 lat polscy AA dyskutują namiętnie o tym, czy kierują się samonapędem, choć pojęcie to jest kompletnie niezrozumiałe i nie występuje w BB w żadnym języku (w ubiegłym roku pytaliśmy w AAWS).
Uważacie, że to, co opisałam jest postawą trzeźwych ludzi?
Problem z alkoholem25 sierpnia 2025 07:54
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem podejmowanie decyzji w konkretnych sytuacjach to kierowanie własnym życiem.
To raczej rozwiązanie bieżącego problemu.
Tak, z tym kierowaniem są cyrki od lat. Magdalena napisała, że takiego pojęcia nie ma w Wielkiej Księdze. I ma rację. Bo chodzi o to, że przestaliśmy panować nad sobą i swoim życiem podejmując pochopne decyzje. Tłumacze wprowadzili wiele zamętu. Co prawda to już zostało poprawione ale tak było z tym jedynym autorytetem Boga.
Mam nadzieję, że kiedyś za te nasze teksty wezmą się mądrzy ludzie, dla których angielski i polski to równorzędne języki. Przecież są tacy wśród nas.
"Co prawda to już zostało poprawione ale..." - gdzie i jak zostało poprawione? Nasze życie stało się niekierowalne - kiedy się takie stało, bo widocznie wcześniej kierowalne było? Skoro wcześniej było kierowalne, to czemu wykierowaliśmy się na alkoholików?
UsuńA od kiedy człowiek decyduje na co zachoruje?
UsuńA od kiedy człowiek decyduje na co ma alergię?
A od kiedy człowiek decyduje w jaki sposób substancja działa na jego organizm?
Tak powtarzacie jeden po drugim przez dziesiątki lat i żaden nie pomyśli co powtarza.
Parokrotnie podjąłem decyzję, że składam wymówienie i rezygnuję z pracy. To nie jest kierowanie własnym życiem?
UsuńTu nie idzie o kierowanie, a o radzenie sobie w życiu. Przestałem radzić sobie w życiu, bo podejmowałem głupie decyzje. Np. kradłem w pracy. Dziś stosuję inne metody zdobywania pieniędzy.
Gdybyś przeczytał wcześniejszy wpis Problemu z alkoholem z 25 sierpnia 2025 07:54 o użyciu czasu zaprzeszłego w oryginale "our lives had become unmanageable." to byś nie dyskutował z samym sobą i nie insynuował innym, że życie wcześniej było "kierowalne". Wręcz przeciwnie wcześniej było ono unmanageable (niekierowalne). Nie pokuszę się o wyjaśnienie, dlaczego tłumacze nie zastosowali polskiego czasu zaprzeszłego, być może dlatego, że czas ten jest obecnie rzadko stosowany i dziwnie by zabrzmiał Krok 2 gdyby było napisane " ...– że nasze życie było stało się niekierowalne"
UsuńSkoro wcześniej było kierowalne, to czemu wykierowaliśmy się na alkoholików?”
UsuńTo częsta, powtarzana w AA mantra – i zarazem błąd. Alkoholizm jest chorobą niezawinioną. Nie wynika z decyzji ani spełnienia czyjegoś życzenia. Nikt, kto zaczyna pić, nie planuje, że zostanie alkoholikiem.
Na początku sięgamy po alkohol z wyboru, ale z czasem choroba ten wybór odbiera. To ona zaczyna dyktować częstotliwość, ilość i sposób picia. Brak wyboru – to właśnie istota alkoholizmu.
Dobrego dnia
"To częsta, powtarzana w AA mantra – i zarazem błąd. "
UsuńTylko tobie się tak wydaje. Zabójca nie chciał trafić do więzienia, nie taki był jego plan, więc... kara za zabójstwo jest niezawiniona? Buhaha!
Każdy, kto zaczyna pić, wie, że ryzykuje. Każdy, kto popełnia przestępstwo wie, że ryzykuje złapanie.
Alkoholizm - właściwie nie ma już czegoś takiego - jest zaburzenie spożycia substancji, jest wynikiem złych wyborów, problematycznych, ryzykownych decyzji.
"Tylko tobie się tak wydaje. Zabójca nie chciał trafić..."
UsuńMozna się sprzeczać z rzeczywistością i faktami. Można zaprzeczać obecnej wiedzy medycznej. Mozna twierdzić cokolwiek. W AA wszystko mozna.
Mnie po prostu szkoda juz na to czasu. Czasem trzeba odpuścić miejsce, ludzi aby pójść dalej.
Dobrego dnia.
Polecam zwłaszcza Dodatek: https://meszuge.blogspot.com/2023/01/czy-potrzebna-nam-nowa-wk.html
OdpowiedzUsuńW Dodatku tekstu w przywołanym przez Magdalenę linku możemy przeczytać :
OdpowiedzUsuń"We admitted we were powerless over alcohol - that our lives had become unmanageable". składa się z dwóch części. Pierwsza z nich "We admitted we were powerless over alcohol" została napisana przez Billa nieprzypadkowo w czasie Past Simple (zwyczajny czas przeszły, najprostszy w budowie), natomiast część druga "that our lives had become unmanagable to zdanie w czasie ZAPRZESZŁYM (Past Perfect). .....
"Dlatego jeszcze raz podkreślę, że Bill nieprzypadkowo zastosował taką konstrukcję gramatyczną, bowiem wiedział o czym mówi! Że zanim się przyznaliśmy, że jesteśmy bezsilni wobec alkoholu, to od samego początku naszego życia nie poddawało się ono kierowaniu ....."
Ach ileż ciekawych rozmyślań - kieruję, nie kieruję.
OdpowiedzUsuńNie, niekierowane własnym życiem to nie choroby, to nie starość(!) ani inflacja 😂
Ktoś tu poszedł w barok, jak to młodzież teraz mawia.
A to takie proste. Nie komplikuj.
https://www.facebook.com/12StepsIllustrated/photos/a.393892720669602/3773919396000234/?type=3&app=fbl
A czy alkoholik, który nie rozumie pierwszego kroku, nie wie o co w nim chodzi, nie potrafi wskazać w swoim życiu przykładów niekierowana własnym życiem, jest w stanie postawić prawidłowo ten krok?
UsuńNie mam pojęcia, czy potrafi, ale największy problem w tym, że żeby wskazywać przykłady, trzeba najpierw rozumieć, co znaczy - niewystępujące w WK określenie - przestaliśmy kierować własnym życiem.
UsuńJuż podchwyciłaś co „mądrzejsi” napisali…?
Usuń"trzeba najpierw rozumieć, co znaczy - niewystępujące w WK określenie - przestaliśmy kierować własnym życiem." Po co skoro nie występuje w polskiej wersji WK od siedmiu lat. Zapoznaj się proszę z aktualnym brzmieniem Kroku 1 - nowicjusze bedą Ci bardzo wdzięczni.
Usuń