poniedziałek, 4 sierpnia 2025

Niekonwencjonalny styl życia

Żeby rozważać pytanie, czy istnieje jakiś specyficzny styl życia niepijących alkoholików, często członków AA, trzeba najpierw zrozumieć, co w ogóle znaczy to określenie. Styl życia jest to całokształt codziennych zachowań człowieka, nawyków, decyzji i wyborów, charakterystyczny dla jego położenia, który odzwierciedla jego system wartości, sposób funkcjonowania w życiu, postawę wobec innych ludzi, także specyficzne przekonania. Tak więc, czy istnieje jakiś typowy dla niepijących alkoholików styl życia? Oczywiście – tak.

W Polsce większość ludzi, prawie wszyscy, używają alkoholu. Także ci, którzy normalnie nie piją. Nawet jeśli jest to sporadyczne, raz na kilka lat, na przykład ślub córki, zabawa sylwestrowa w firmie z udziałem szefa, to jednak zdarza im się wypić choćby kieliszek szampana. Całkowita, absolutna abstynencja, jako styl życia, jest czymś bardzo rzadkim.

Spotkania AA zwane u nas mityngami. Regularnie uczestniczą w nich alkoholicy, a nieuzależnieni, jeśli w ogóle, to bardzo, bardzo rzadko, sporadycznie albo wcale. Regularne lub/i częste uczestnictwo w mityngach AA, to też element specyficznego stylu życia, wynikającego z przekonania, że coś takiego jest potrzebne, wskazane lub nawet niezbędne.

Unikanie miejsc, do których przychodzą normalni ludzie głównie po to, żeby pić razem alkohol. I nie chodzi o upijanie się, ale na przykład o dwa piwa w pobliskiej pijalni piwa, po racy z kolegami, po meczu, a przed powrotem do domu.

Spory pakiet przekonań wyniesionych z terapii odwykowej lub środowiska AA, albo jednego i drugiego. Na przykład: spotkania i dłuższe spędzanie czasu z osobami pijącymi alkohol i pijanymi może być nawet niebezpieczne, grozi nawrotem lub choćby złym samopoczuciem. Podobnie jest z kupowaniem alkoholu, składaniem się na alkohol, dawaniem go w prezencie.

Zestaw przyjaciół, kolegów i znajomych. W książce telefonicznej mamy alkoholików wyjątkowo dużo, często większość.

Typowe, charakterystyczne i wręcz rzucające się w uszy jest nadużywanie zaimków osobowych. W relacjach ze zdrowymi ludzi bywa to wyjątkowo rażące, bo wiecznie to ja, ja i ja. Jednak specyficznemu językowi alkoholików można by poświęcić solidne, odrębne opracowanie.

Trzeba rozbić złudzenie, że jesteśmy jak inni ludzie albo że niedługo tacy będziemy [WK, s. 30].

Czy wszystkie te elementy występują zawsze, do końca życia, u każdego niepijącego alkoholika? Oczywiście, że nie – nic nie jest stuprocentowe, może poza śmiercią. Wystarczy, że dla większości alkoholików są to postawy, zachowania, przekonania, typowe na tyle, żeby kształtowały specyficzny styl życia. Czy jest on czymś złym, niewłaściwym, nagannym? Powiem tak: jeśli za określonymi przekonaniami i postawami nie idą zachowania, które kogoś krzywdzą, to nie. Czy sprawiają przyjemność, uszczęśliwiają? Tu już bywa bardzo różnie – zdarza się, że po latach już nie, ale alkoholicy często boją się zmienić pewne zachowania, zweryfikować przekonania, więc ten specyficzny styl życia podtrzymywany jest nadal.

7 komentarzy:

  1. " Czy sprawiają przyjemność, uszczęśliwiają? Tu już bywa bardzo różnie – zdarza się, że po latach już nie, ale alkoholicy często boją się zmienić pewne zachowania, zweryfikować przekonania, więc ten specyficzny styl życia podtrzymywany jest nadal."

    Znam to od środka.
    Sam przez długi czas funkcjonowałem w stylu życia, który – choć już trzeźwy – wciąż był mocno uwarunkowany przez myślenie z czasów picia.
    Jakby trzeźwość była tylko nową wersją tego samego schematu: zasady, przekonania, rytuały… często już nieaktualne, ale nadal obecne.
    Dlaczego? Bo dawały poczucie bezpieczeństwa. Bo były „sprawdzone”. Bo bałem się, że jeśli coś zmienię, to stracę grunt pod nogami.
    Ale potem przyszedł moment, kiedy musiałem zapytać siebie uczciwie: czy to jeszcze mnie wspiera, czy tylko trzyma w miejscu?
    I odpowiedź była bolesna – niektóre przekonania, zachowania, nawet „duchowe zasady” z początku trzeźwienia, które kiedyś ratowały mi życie… teraz tylko mnie ograniczały.
    Nie dlatego, że były złe, tylko dlatego, że przestały być moje.
    Nie pasowały już do człowieka, którym się stałem.
    Dopiero kiedy odważyłem się to zobaczyć i przestałem traktować każdy ruch poza „duchową rutynę” jak zdradę AA, zacząłem naprawdę dojrzewać.
    Nie jako „alkoholik”. Jako człowiek.
    Więc nie – przekonania same w sobie nie są złe.
    Ale jeśli boimy się je zweryfikować, bo cała nasza tożsamość się na nich opiera – wtedy robi się duszno.
    I życie staje się konserwą z datą ważności, która już dawno minęła.
    Niestety, wyjście poza AA to także moment, w którym – być może – będę musiał pożegnać się z dotychczasowymi kolegami, mityngami, „moją” grupą.
    I to pożegnanie może być trudne. Burzliwe.
    Bo wciąż dość powszechne jest przekonanie, że kto odchodzi… ten – wiadomo…

    To tylko jednak moje osobiste doświadczenie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem. Mam podobnie (podobnie, a nie identycznie). Strach we wszystkich odmianach był najistotniejszą istotą moich błędów, a więc teraz nie chcę całej reszty życia budować na strachu.

      Usuń
  2. "Styl życia to sobie mogą zmieniać modni hipsterzy. Inna restauracja, sojowe late, jazz zamiast poezji śpiewanej, Bieszczady w miejsce Majorki. Alkoholizm to nie styl życia" - napisał w komentarzu do poprzedniego tekstu M. S. i znowu się spektakularnie wygłupił.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Że też ty nigdy nie masz niczego do napisania. Zawsze tylko o kimś… Osobowość reaktywna, zależna.

      Usuń
  3. Tak, trzeba najpierw zrozumieć co znaczy to określenie, czyli „styl życia”.
    Bo błędne jest sugerowanie, że alkoholicy wybrali abstynencję jako styl życia.
    Czy fakt, że nie biegam po ulicy czy autostradzie między pędzącymi samochodami, nie wpadam pod nie, i nie powtarzam takich wyczynów z konsekwencją szaleńca (jak opisany w Wielkiej Księdze Jay-Walker, błędny przechodzień), czy to świadczy o tym, że wybrałem taki styl życia? Nie. Po prostu ratuję swoje życie. Unikam wypadków, utraty zdrowia i życia.
    Alkoholicy nie piją alkoholu, ponieważ ratują swoje życie. Ponieważ alkohol ich zabija.
    Nie wybrali takiego stylu życia. Jest on koniecznością.
    Abstynencja jako styl życia, to kwitnie w pubach, dyskotekach i klubach, gdzie młodzi ludzie (zwłaszcza kobiety) coraz częściej wybierają drinki bezalkoholowe, a media się tym zachwycają.
    Alkoholik takiego wyboru nie ma. Podstawowa lektura Anonimowych Alkoholików mówi nam, że wybór został nam zabrany.
    Druga sprawa, ja żadnych miejsc nie muszę unikać. Jeśli mam ochotę przedłużyć spotkanie z przyjaciółmi, to mogę iść z nimi do pubu, dlaczego nie? Tam podają różne napoje, z herbatą włącznie. Od tego, że moi koledzy wypili dwa piwa, ja nie umrę. Od patrzenia, że ktoś pije, też nie umrę. Choć ja akurat mam kolegów, którzy wybierają ciekawsze miejsca, a i wykazują się empatią do reszty towarzystwa.
    Cóż, znowu muszę zachęcić do czytania Wielkiej Księgi. Tam jest o tym, czy muszę unikać miejsc i ludzi.

    OdpowiedzUsuń
  4. Był czas, że żyłem Wspólnotą AA. Nie było nic więcej. Kilkanaście lat spędziłem na mityngach, warsztatach, służbach. Straty ponosiła moja rodzina i ja sam. Rodzina bo mnie ciągle nie było. A ja bo stałem w miejscu. Przyszedł czas, kiedy zdecydowałem, że dalej tak nie chcę.

    Spotykałem od czasu do czasu ludzi, którzy wcześniej ode mnie przystąpili do AA i od lat nie biorą udziału ani w mityngach, ani innych zajęciach organizowanych przez AA. Powiedzieli mi jasno: „Z AA wziąłem to co mogłem i dałem to co mogłem”.
    Dziś na mityng chodzę sporadycznie. W zasadzie na rocznice moich znajomych. Nie chcę już słuchać wkoło tych samych opowieści. Chwalenia Wspólnoty albo narzekania na Wspólnotę.
    AA było etapem w moim życiu.

    Przyszedł czas aby zająć się swoją rodziną i sobą.
    Oddaję się swoim ulubionym zajęciom: czytaniu, podróżowaniu i tym wszystkim co mi sprawia przyjemność jeśli nie koliduje to z dbaniem o rodzinę. Teraz mam czas dla nich i chcę go wykorzystać jak najlepiej.

    OdpowiedzUsuń
  5. Zdecydowanie najwięcej alkoholu używają chrześcijanie a co za tym idzie "Całkowita, absolutna abstynencja, jako styl życia, jest czymś bardzo rzadkim".Dlaczego ? Dlatego że nie uczono nas od podstaw duchowości oraz uniwersalnych zasad przyczyny i skutków. Zostało to tak głęboko wszczepione do naszej mentalności że tylko pozostaje nam ślepo wierzyć że tak jest na całym Świecie a zwłaszcza w Polsce . Wystarczy prosty styl życia który poniekąd oferuje program 12 kroków, ale w "dzisiejszych czasach " ludzie mając prosty program pragną programować i nie bardzo chcą korzystać z tego co już mają ...

    OdpowiedzUsuń