Szykuje mi się praca z nowym
podopiecznym, więc przeglądam swoje zbiory materiałów AA-owskich (papierowych i
elektronicznych), szukając codziennych sugestii i notatek dotyczących umowy ze
sponsorowanym. Natrafiłem przy tym na broszurę pod tytułem: „Prawdy i zasady wspólnoty Anonimowych Alkoholików pomagające w trzeźwieniu”, opatrzoną uwagą:
„Pozycja została zaaprobowana i zaakceptowana do
druku przez Służbę Krajową Wspólnoty Anonimowych Alkoholików w Polsce”, a nawet
numerem ISBN (83-86636-00-9), co oznacza, że broszurka
ta nie jest wynikiem jakiejś samowoli, czy prywaty, ale pozycją jak najbardziej
poważną, a nawet oficjalną.
Lata temu, kiedy trafiła ona w
moje ręce, zapewne w ogóle nie zwróciłem uwagi, że oto są we Wspólnocie ludzie,
znający jakieś obowiązujące zasady i jedynie słuszne „prawdy”. Sponsor,
Program, podopieczni, pomogli mi zrozumieć, że potrzeba poznania oraz poszukiwanie
różnych „prawd i zasad” w AA zawsze ostatecznie wynika ze strachu, ale to już
zupełnie inna historia.
Z broszury, zawierającej owe
„prawdy i zasady”, korzystałem kiedyś, dawno temu, wiele razy. Dziś też uważam,
że znaleźć w niej można sporo przydatnych treści – kłopot w tym, że są i inne,
moim zdaniem wątpliwe, a nawet wysoce problematyczne i kontrowersyjne. Oto
kilka z nich:
„Ile picia, tyle trzeźwienia” – delikatnie
mówiąc, mam na ten temat inne zdanie.
„Jeden Krok – jeden rok” – moim
zdaniem jest to kompletne nieporozumienie.
„Mitingi są najważniejsze.
Najwięcej trzeźwości dają mitingi” – bardzo w to wątpię.
„Nie stwarzajmy autorytetów we Wspólnocie AA” – na
co mi sponsor, który nie jest dla mnie autorytetem?
„Pozytywny egoizm” – moim zdaniem
egoizm nie jest i nie może być postawą pozytywną nigdy; sensu ma to tyle, co prawdziwe kłamstwa albo uczciwe oszustwa.
„W AA nic się nie musi” – to
chyba nie jest takie proste…
To tylko parę przykładów, z
którymi czas nie obszedł się zbyt łaskawie, oględnie rzecz ujmując, bo nie
chodzi mi przecież o drwiny z cudzych, nawet absurdalnych, przekonań. Alkoholicy,
którzy je spisali, kierowali się dobrą wolą, jestem o tym przekonany, wierzyli
w to wszystko, starali się pomóc…
Cieszę się, że broszura ta wpadła
mi w ręce właśnie teraz – mam okazję zastanowić się, co ja mam do ofiarowania
podopiecznemu? Czy potrafię pomóc mu w znalezieniu źródła Siły większej niż
jego własna? Czy może mam dla niego jedynie garść problematycznych przekonań
zawartych w takich czy podobnych „prawdach i zasadach” albo nawet jakichś
innych, lecz przyjętych przeze mnie dawno temu, ale nigdy później nie weryfikowanych
już w praktyce, z obawy, że w zderzeniu z rzeczywistością mogłyby się rozsypać
w proch i pył?
Dopiero gdy pozbędziemy się
pewności właścicieli prawdy, gdy uświadomimy sobie, że jesteśmy w drodze, a nie
u celu, nasza droga przestanie być błądzeniem w zaczarowanym kręgu
beznadziejnego powtarzania
(ks. Tomáš Halík „Hurra, nie jestem Bogiem!”).