Czym
różnią się alkoholicy trzeźwi od takich... powiedzmy, trochę mniej trzeźwych?
Ponoć ci trzeźwi zdecydowanie częściej dokonują dobrych wyborów.
Dobrych,
czyli takich, które nie pociągają za sobą niepożądanych konsekwencji dla nich
samych, ich rodzin, znajomych i całej reszty świata, a wręcz przeciwnie -
wyborów korzystnych i to nie tylko dla jednej osoby.
Pierwsza
trzeźwa decyzja w moim życiu dotyczyła rozstania z papierosami. Miałem wtedy
ponad rok abstynencji i dwadzieścia pięć lat nałogowego palenia za sobą. Była
to niewątpliwie dobra decyzja i właściwy wybór, a ja byłem z siebie
autentycznie dumny i zadowolony. Właściwie to nadal jestem. Mam z czego.
Nie
dane mi jednak było zbyt długo spoczywać na laurach. Kilka miesięcy później
musiałem podjąć kolejną ważną decyzję. Nie jedną zresztą. Być może były to
decyzje najważniejsze w życiu. Wtedy też po raz pierwszy, w tak poważnej
sprawie, zetknąłem się z powiedzeniem, które mówi, że nie można zjeść ciastko i
mieć ciastko, albo - jak niezwykle prosto określa to mój trzeci sponsor - nie
da się maszerować w dwóch kierunkach jednocześnie. Czego miały dotyczyć owe
decyzje i wybory, o co chodziło? Ogólnie rzecz biorąc o program psychoterapii
odwykowej i Program Wspólnoty AA, ale w istocie o całą resztę mojego życia.
Terapia
odwykowa trwała, w moim przypadku, trzydzieści miesięcy. Wciąż wdzięczny jestem
swoim terapeutom, nadal utrzymuję pełne życzliwości i szacunku kontakty z tymi,
z którymi to możliwe. Nauczyli mnie żyć obok alkoholu bez alkoholu, a ja nie
zmarnowałem ich wysiłków, zaangażowania i pracy. Gdyby alkohol był jedynym
problemem w moim życiu, nie potrzebowałbym pewnie niczego więcej, by odtąd żyć
sensownie, odpowiedzialnie, satysfakcjonująco, pogodnie; żyć dla siebie i
bliźnich. Ano, właśnie... gdyby...
O
tym, że problemem alkoholika nie jest alkohol, wiedziałem trzy lata przed
zaprzestaniem picia. Kilka lat później natrafiłem w książce Wiktora
Osiatyńskiego na określenie: niedobór podstawowych umiejętności życiowych,
który ma podobno cechować wszystkich alkoholików; nie wiem, jak to jest z
innymi uzależnionymi, ale nie ulega wątpliwości, że mnie dotyczyło jak
najbardziej i w całej rozciągłości.
Czytaj cały artykuł.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz