-
Dla kogo jest Program AA? – tak brzmiało
pytanie, które stało się dodatkowym tematem mityngu grupy. Oczywiście odpowiedzi i
pomysłów było wiele i bardzo różnych, ja też coś tam powiedziałem, ale… W
każdym razie koniec mityngu nie był końcem moich rozważań na ten temat. Mijały dni i godziny i na powierzchnię pamięci
wypływały mi coraz to inne słowa, zdania…
Jestem (prawdziwym) alkoholikiem,
a to oznacza, że moim głównym problemem nie był i nie jest alkohol, że często największe
problemy w moim życiu zaczynały się właśnie wtedy, kiedy przestawałem pić, że
do pewnego momentu alkohol był w moim życiu rozwiązaniem, a nie problemem – tak czasem mówię na
spikerkach.
My w AA znamy literaturę AA – stwierdzenie mojego
sponsora, które do dziś brzmi mi w uszach bardzo wyraźnie.
Bill
W., konstruując krótką wersję Trzeciej Tradycji i zmieniając jej wymowę,
otworzył drzwi sal mityngowych przed wszystkimi, którzy tylko chcą przestać pić
– obojętne, z jakiego powodu. Niewątpliwie przyczynił się w ten sposób do spektakularnego
rozwoju Wspólnoty, ale czy naprawdę wszyscy uczestnicy mityngów potrzebują Programu?
…nie jest szczęśliwy z powodu
swojej abstynencji. Nie wyobraża sobie życia bez alkoholu. Pewnego dnia nie
będzie umiał wyobrazić sobie życia ani z alkoholem, ani bez niego. Wtedy
dopiero, jak mało kto, pozna co to jest samotność. Wówczas uświadomi sobie, że znalazł
się na skraju przepaści. Będzie życzył sobie już tylko śmierci. Otóż my,
alkoholicy, staramy się właśnie takim ludziom wskazać wyjście z matni – cytat z WK s. 132-33
(podkreślenie moje).
Czuję
się członkiem Wspólnoty AA. Czy znam literaturę i historię Anonimowych Alkoholików? Czy znam już odpowiedź na pytanie, dla kogo jest Program AA?
Dla kogo jest Program AA? Na pewno dla Anonimowych Alkoholików, którzy chcą wyzdrowieć z alkoholizmu. Na pewno nie dla Anonimowych Alkoholików, którzy chcą zdrowieć (im dłużej tym lepiej) z alkoholizmu. Już sam podtytuł WK wskazuje, że stosując zasady Programu AA można wyzdrowieć z alkoholizmu. Niestety na mityngach często podtrzymuje się fałszywe przekonanie, że to właśnie sam alkohol jest problemem i źródłem wszelkich nieszczęść. Strach przed nim powinien mi towarzyszyć do końca życia. Strachu (emocji) tego mogę trochę z siebie ulać, chodząc na mityngi jak najczęściej i spowiadać się ze swoich stanów emocjonalnych, tzw. ładowanie akumulatorów. Po ośmiu miesiącach swojej abstynencji schemat polegający na uczęszczaniu na mityngi, angażowaniu się w służby – cokolwiek oddalający mnie od picia – nie przybliżył mnie w żaden sposób do odkrycia co tak naprawdę jest istotą moich błędów. „…często największe problemy w moim życiu zaczynały się właśnie wtedy, kiedy przestawałem pić…” Dokładnie tak było ze mną. Kiedy piłem, sądziłem że alkohol jest moim jedynym problemem, pomimo wielokrotnego zaprzeczania tego faktu przed otoczeniem. Jeżeli tylko go wyeliminuje ze swojego życia wszystko (również ja) stanie się lepsze, piękniejsze, uczciwsze itd. Otrzymałem dar niepicia, trafiałem do AA. Chodzę na mityngi AA i słyszę, że alkohol jest nadal problemem. Był, jest i będzie na zawsze. Skupiłem się więc tylko i wyłącznie na jednym wrogu zewnętrznym – alkoholu. Nie chodziłem początkowo na żadne wesela, urodziny, przechodząc przed stoiskami z alkoholem miałem duszę na ramieniu. Ciągle towarzyszył mi strach, tym większy i dłużej trwała moja abstynencja. Nie zmieniałem w swoim życiu nic, w myśl zasady „daj czasowi czas”.
OdpowiedzUsuńStanąłem na rozdrożu. Abstynencja nie wywołała we mnie żadnych zmian, nadal liczyło się to co ja chcę, nic dobrego mnie nie spotyka, świat nadal nie tańczy w rytm moich skrzypiec. Gdzie tkwi błąd ? – kołatało się w mojej łepetynie. Dopiero zebranie się w sobie i rozpoczęcie pracy ze sponsorem na Programie AA dało wymierne rezultaty i wskazało moje błędy. Były, i nadal są one we mnie, wewnątrz, nie na zewnątrz. Strach przed alkoholem wymarł. Nastała długa, żmudna, choć i ciekawa droga do wyzdrowienia. Zmiana azymutu – w stronę innych, a nie w stronę siebie. I radość w przekazywaniu nadziei innym – podopiecznym. Wiem na pewno, że Program AA jest dla mnie. Wiem również, że jeżeli ktoś chce zmienić swoje życie wstrzykując w nie duchowość i jednocześnie stał się alkoholikiem, również nie zostanie rozczarowany trwając w zgodzie z zasadami Programu AA. Dlaczego tylko tak mało na mityngach AA jest Programu AA? Czy to tylko kwestia nie do końca zgodnego z pierwotnym założeniem „przeflancowania” idei AA na polskie grunty? Po co to zmieniać? – daje się często usłyszeć. Ano po to, żeby dać innym szansę na zmianę życia wg sugestii wypracowanych przez Wspólnotę – Programu AA, dać coś więcej niż tylko abstynencję + VAT (w stawce: strach przed alkoholem). Przekażmy terapie w ręce terapeutów, religie – duchownym, a Program AA wszystkim uczestnikom Wspólnoty Anonimowych Alkoholików. Po co to wszystko mieszać na mityngu, tym bardziej AA. Usłyszałem na początku: „W AA nic nie musisz”, fajnie. Dziś wolę hasło: „Jeśli tylko zechcesz możesz wyzdrowieć z alkoholizmu, zachowując sugestie wynikające z Programu AA”
Słusznie prawisz... :-)
UsuńO mnie Program upomniał się w czwartym roku abstynencji, kiedy narobiłem w życiu, kto wie, czy nie więcej gnoju, jak w czasach picia.
Witam
OdpowiedzUsuńA o mnie Program upomniał się po 18-tu latach z okładem. Cytat przedstawiony przez ciebie Meszuge a wyciągnięty z WK: "..Pewnego dnia nie będzie umiał wyobrazić sobie życia ani z alkoholem, ani bez niego. Wtedy dopiero, jak mało kto, pozna co to jest samotność. Wówczas uświadomi sobie, że znalazł się na skraju przepaści. Będzie życzył sobie już tylko śmierci.." pasuje do mnie jak ulał. Robię powoli program ze sponsorem, bo innego wyjścia już nie mam. Samo chodzenie na mitingi już nie skutkuje. Mam pewne opory w realizacji programu, swoje ale i widzimisie oraz "istotne" powody, dla których czegoś nie potrafię, ale wiem że to mój umysł i mój duch broni się przed zmianami. Wierzę, że przy pomocy Siły Większej i sponsora - dam radę , jak wielu przede mną i po mnie. Pozdrawiam.
Dla mnie gadanie do końca życia, że będą głody i nawroty to babranie się do końca życia w szambie i samoużalaniu i zwykłe zawracanie głowy. Kto by chciał przebywać z osobnikiem, który non-stop uważa żeby broń Boże nie teleportowało go do knajpy i drży ze strachu przy gorszym samopoczuciu "bo jestem na głodzie". Ja bym nie chciał. Niestety polskie mitingi AA to w większości post-terapeutyczne grupy wsparcia (zaparcia) na których ludzie gadają to co usłyszeli na terapiach odwykowych tyle, że ma to niewiele wspólnego żeby nie powiedzieć, że nie ma nic wspólnego z Programem 12 Kroków AA
OdpowiedzUsuń