Bardzo dobry pomysł, moim skromnym zdaniem, znakomity!
Jestem
członkiem grupy, która zdając sobie sprawę z możliwości pojawienia się tego
typu trudności, zaopatrzyła się nawet w słowniki, jednak tym razem minęło ponad
pół mityngu zanim zdaliśmy sobie sprawę, że może warto byłoby do nich sięgnąć,
bo chociaż wydawało się, że mówimy o tym samym, to jednak jakoś nie mogliśmy
się porozumieć. O cóż poszło? O rady, których rzekomo nie udziela się w AA oraz
o doświadczenie, którym dzielimy się podczas mityngów, ale nie tylko. Kiedy już
było za późno, kiedy mityng zbliżał się już ku końcowi, zorientowałem się, że
część z nas rozumie te pojęcia zgodnie ze słownikiem języka polskiego, ale pozostali
mają na myśli raczej specyficzny, nie przez wszystkich rozumiany (i niestety,
nie zawsze sensowny) żargon AA-owski z wyraźnymi naleciałościami post-terapeutycznymi.
Po
czasie (i ze słownikiem przed nosem) zabawne może wydawać się przekonanie, że w
AA nie wolno udzielać żadnych rad, bo nasze wypowiedzi są tylko sugestiami,
propozycjami. Czemu zabawne? Bo rada to przecież jest propozycja. Rada =
propozycja!
RADA:
«to, co się komuś proponuje, aby zrobił w danej sytuacji» (źródło: http://sjp.pwn.pl/sjp/rada;2513721.html
)
A
cóż takiego znaleźć można na temat rad w Wielkiej Księdze?
Radzimy tak uczynić, gdyż
zdajemy sobie sprawę jak ważne jest znalezienie odpowiedniego słuchacza (WK, s.
64).
Poradziliśmy mu zatem, aby
napisał do pierwszej żony, przyznał się do winy i poprosił o przebaczenie (WK,
s. 69).
Sądzimy jednak, że możemy
pokusić się o sformułowanie kilku cennych rad (WK, s. 74).
Im bardziej bezsilny się
czuje, tym bardziej będzie skłonny pójść za twoją radą (WK, s. 81).Opierając się na własnym w tej mierze doświadczeniu, możesz mu udzielić wielu praktycznych rad (WK, s. 83).
Zauważ, że radząc w ten
sposób poczyniliśmy ważne zastrzeżenie, zgodnie z którym w każdym przypadku
alkoholik powinien... (WK, s. 88).
Nasza kolejna rada brzmi:
nigdy nie mów mężowi, co powinien zrobić ze swoim piciem (WK, s. 97).I znowu radzimy - nie ponaglaj go (WK, s. 99).
Radzimy jedynie, abyś nie krytykowała go nadmiernie oraz nie wdawała się w sprzeczki powodowane złością (WK, s. 103).
One potrzebują rady i przyjaźni kogoś takiego jak ty (WK, s. 105).
Zdajemy sobie sprawę, że udzieliłyśmy wam wielu wskazówek i rad (WK, s. 106).
Nasza rada: w przyszłości odciągnij je z zarobków pacjenta (WK, s. 125).
Mamy nadzieję, że nasze rady pomogą ci załatwić poważne problemy (WK, s. 129-30)*.
I
nie, absolutnie nie jest to wszystko, nie każdy przypadek cytuję powyżej. Powinno
to ostatecznie wyjaśniać problem rad. Źródło zakazu udzielania rad też zapewne
jest już oczywiste.
A
co z tym doświadczeniem? W AA chyba
zbyt często utożsamiamy doświadczenie
tylko i wyłącznie z osobistymi przeżyciami, z wydarzeniami, w których osobiście
braliśmy czynny udział.
DOŚWIADCZENIE to:
«ogół wiadomości i umiejętności zdobytych na podstawie obserwacji i własnych
przeżyć» (źródło: http://sjp.pwn.pl/sjp/doswiadczenie;2453772.html
).
Jak
widać, chodzi nie tylko o własne przeżycia, ale też o obserwacje. I nie tylko o
umiejętności i wnioski z nich wynikające, ale też o ogół wiadomości, które można uzyskać, na przykład, od uczestników mityngu.
Podczas
mityngów AA dzielimy się doświadczeniem (siłą i nadzieją)… Przecież od tego
właśnie mam Wspólnotę, żebym nie wszystko musiał przerabiać na własnym, bolącym
tyłku, ale żebym korzystał też z historii, relacji, opowieści, wiadomości
przekazanych przez innych alkoholików. Gdyby doświadczenie musiało być
osobiste, to po co byłoby o nim mówić? Z cudzej opowieści nic by przecież dla
mnie nie wynikało, prawda? Ale tak przecież nie jest, mityngowe wypowiedzi mają
dla mnie (zwykle) znaczną wartość.
Trzeźwienie,
trzeźwość oznacza (tylko według mnie tym razem) powrót do normalności, a
normalność, to chyba także zwyczajny, powszechnie przez Polaków rozumiany język
polski… zamiast udziwnionego terapeutyczno-AA-owskiego narzecza.
Moim
zdaniem we Wspólnocie AA udziela się rad, czyli proponuje określone działania.
Tym niemniej ważne jest też, czego one dotyczą. W książce „Anonimowi Alkoholicy
wkraczają w dojrzałość” znaleźć można takie oto stwierdzenie: Dajmy odpór dumnemu założeniu, że skoro Bóg
umożliwił nam sukces w jednej dziedzinie, naszym przeznaczeniem jest stać się
pośrednikami dla każdego. Dopóki rozumiem i pamiętam, żeby w AA nie
udzielać rad na tematy, na których kompletnie się nie znam, i którymi ta Wspólnota
w ogóle się nie zajmuje, na przykład medycyna, prawo, psychologia rodzinna i
opiekuńcza, uprawa pomidorów, mechanika pojazdowa, polityka, gospodarka itd.,
to i problem z radami okaże się zapewne znacznie mniejszy niż dotychczas, a
może i żaden.
Na
koniec jeszcze tylko jedno: trzeźwi ludzie mają przekonania zbudowane na wiedzy
i doświadczeniu, pozostali mają przekonania zamiast wiedzy i doświadczenia; zawsze warto sprawdzać, czy moja głowa mnie nie oszukuje.
--
* Wszystkie cytaty pochodzą z II wydania książki
„Anonimowi Alkoholicy”.
Dziękuję za te słowa. Dziękuję bardzo. Myślę bardzo podobnie. Wierzę, że nadchodzi czas przemiany w naszej wspólnocie. Już czas ...
OdpowiedzUsuńNadchodzi... ale dlaczego tak wolno??? :-)
UsuńTo akurat jest dosyć proste. Brak chęci do wzięcia odpowiedzialności za AA i tym samym za szeroką pomoc innym potrzebującym. Dalej. Brak rzetelnej wiedzy o AA. Bazuje się często, gęsto tylko na przekazach od innych. Nie weryfikuje się tego w literaturze tematu, ani nigdzie indziej. No i mamy: Po co to zmieniać, tak dobrze było, Wspólnota nie lubi gwałtownych zmian (1 zmiana na 25 lat chyba wystarczy) etc. W końcu - wygoda. Mam swoje miejsce na mityngu, kawka, herbatka i ciasteczko. 2 godziny i spadam. Ostatnio nasza grupa została "obsobaczona" na intergrupie za to, że "śmiała" zmienić sposób przekazywania środków do struktur z proporcji 60/40 na "przelewający się kapelusz". Intergrupa pełniąca rolę służącego wobec grup, finansowana przez nie, zarzuciła nam tzw. "łamanie" I Tradycji AA. Służby intergrupy powinny tłumaczyć się przed nami-grupami, a nie my przed nimi. Sądzę, że właśnie w wyniku niewiedzy nastąpiło pomylenie pojęć.
UsuńJako grupa przez ostatni okres postawiliśmy na zmiany, na działania, na otwarcie się na zewnątrz (Oczywiście, nasze środowisko AA krzyczy - daje nam w kość). Nie mamy prawa zakrywać jednego ze sposobów (Program AA działający przez Wspólnotę) na chorobę alkoholową. W liście Św. Jakuba (Jk 4, 17) stoi: "Kto zaś umie dobrze czynić, a nie czyni, grzeszy".
Ja mam jedną radę dla polskiego AA- przetłumaczcie wielką księgę w całości zamiast zajmować się pierdołami
OdpowiedzUsuńDzięki za radę - podobno prace trwają...
OdpowiedzUsuńSkąd się wzięło "na mityngu nie udziela się rad"?
OdpowiedzUsuńSłyszałem, że z terapii. Nie wiem, nie mam żadnych potwierdzających to twierdzenie danych.
Myślę jednak, że to nie jest istotne, zastanowiłem się więc nad tym, dlaczego i po co ta reguła, jest ona przecież (tu mogę się mylić, nie mam przed sobą tej niebieskiej broszurki) zapisana w aowskiej sugestii prowadzenia mityngu.
Mogę sobie wyobrazić, że intencje były dobre. Alkoholik to taki ktoś (przynajmniej moje obserwacje to potwierdzają), kto z dużą nieufnością podchodzi do zdania innego, niż całkiem zbieżne z jego własnym. Tym bardziej alkoholik, który nie doznał jeszcze przebudzenia duchowego, które rozumiem w tym kontekście jako otwarcie się na ludzi i inne scenariusze, aniżeli własne. Nie oznacza to jednak, że żaden alkoholik nie jest w stanie dostrzec jakiegoś innego rozwiązania na swoje problemy,aniżeli własne. Chodzi tu o metodę podania tego rozwiązania, podpowiedzi. Najlepiej sprawdzają się aluzje, opowiadania o kolegach, o sobie, plotuchy w przerwie. A powiedzenie wprost: słuchaj, na Twoim miejscu zrobiłbym tak, działa najczęściej zupełnie odwrotnie, tzn. wywołuje w alkoholiku jego najczęstszą reakcję, opisaną przez WK: przekorę.
To z punktu widzenia tego, który radę ma otrzymać.
Z drugiej strony zawsze jest ten, który radzi... No cóż, również z doświadczenia, obserwacji mogę powiedzieć, że nie chciałbym rad od bardzo wielu moich kolegów i koleżanek, ponieważ oni sami mają zdecydowanie nieuregulowane więzi z ludźmi, więc jak mogą mi poradzić coś, skoro sami nie rozwiązali swoich problemów?
Pamiętam o tym, że mityng nie jest miejscem i czasem, które pomogą mi rozwiązać moje problemy. To Program, realizowany ze sponsorem i wdrażany w życie codzienne jest od tego. A mityngi? Cóż, jaka grupa, jakie przebudzenie duchowe większości jej członków, taka jakość mityngu, czyli spotkania tychże osób. Jak w życiu, na każdym spotkaniu, prawda?
O rady poproszę na grupie, na której radzenie będzie czymś naturalnym ;-)
jaremah
Świetnie napisany artykuł. Jak dla mnie bomba.
OdpowiedzUsuń