Mężczyzna wbija gwoździe. Jednak robi to
jakoś tak… dziwnie, a i narzędzia używa wyraźnie problematycznego. Podchodzi do
niego drugi facet, przez chwilę obserwuje i wreszcie pyta:
-
Dlaczego w taki właśnie sposób wbijasz gwoździe?
-
Bo to jest sposób najlepszy!
-
Najlepszy? Czy w „Historii domowych napraw i remontów” nie pisali, że ten twój
sposób jest archaiczny, że w taki sposób nie wbija się gwoździ już od dawna, że od
lat są w użyciu inne, znacznie lepsze narzędzia, techniki i metody?
-
Owszem, pisać-pisali, ale co mnie to obchodzi. W taki sposób, jak ja to robię,
jest najlepiej!
-
A próbowałeś chociaż tego sposobu, który opisali w „Historii” i który od lat
praktykują tysiące ludzi?
-
Nie, nie próbowałem, po co, skoro mój jest najlepszy?!
-
Sposób dobry albo zły… to się poznaje nie po przekonaniach, ale po efektach,
prawda?
-
Jasne! Właśnie tak! I mój jest zdecydowanie najlepszy!
-
Jak możesz twierdzić, że jest najlepszy, skoro wszędzie wokół walają się
pogięte gwoździe, deska jest poobijana chybionymi uderzeniami, a ty masz
poranione palce?!
-
I co z tego? To normalne przy wbijaniu gwoździ najlepszą, czyli stosowaną
przeze mnie, metodą. Tak po prostu być musi.
Na tym rozmowa się kończy.
Zadanie:
zastanów się i odpowiedz, czy
mężczyzna wbijający gwoździe i upierający się, że robi to w najlepszy sposób,
jest poczytalny, czy kieruje się zdrowym rozsądkiem, czy można go nazwać człowiekiem trzeźwo myślącym?
15.03.2017
Minęło kilka dni, więc zgodnie z obietnicą ciąg dalszy nastąpił, czyli rozwiązanie zagadki.
15.03.2017
Minęło kilka dni, więc zgodnie z obietnicą ciąg dalszy nastąpił, czyli rozwiązanie zagadki.
W
roku 2014, jeśli dobrze pamiętam, ukazał się „Poradnik dla służb AA” oznaczony
jako wersja robocza 8 (w brązowej okładce). Wersje wcześniejsze dostępne były w
formie elektronicznej i, z założenia, służyć miały publicznej konsultacji.
Zgłaszałem swoje uwagi, sygnalizowałem błędy, proponowałem rozwiązania, z
wielkim zapałem, a nawet nadzieją, do czasu aż „Poradnik” ukazał się drukiem i
okazało się, że większość moich sugestii i uwag została zwyczajnie zignorowana.
W roku 2016 pewien alkoholik proponował
mi wzięcie udziału z pracach nad kolejną, nową wersją „Poradnika”, ale odmówiłem.
Dlaczego? Bo przestałem już walczyć z kimkolwiek i czymkolwiek… a przynajmniej
się staram.
Na początku roku 2017 wydany został
„Poradnik dla służb AA” wersja 9, rozszerzony o podręcznik Billa na temat Dwunastu
Koncepcji AA. Wydanie z Koncepcjami wydaje mi się świetnym pomysłem, mimo że
pewne rozbawienie wywołuje określenie „my pijący”, ale mniejsza z tym. Teraz jednak wrócę do anegdoty o przemiłym
panu (tak, ja też uważam, że trzeźwe myślenie mocno u niego szwankuje),
wbijającym gwoździe. Okazuje się, że rzecz cała – tak naprawdę – dotyczy
kwestii podziału mityngowego kapelusza.
W zakresie Tradycji Siódmej moje wiele
razy powtarzane uwagi do kolejnych wersji „Poradnika” sprowadzały się do trzech
podstawowych elementów:
1. Według „Poradnika dla służb AA”
procentowy podział kapelusza jest najlepszy – choć Wspólnota AA w Polsce nigdy
na szeroką skalę nie testowała żadnego innego sposobu.
2. Według „Poradnika służb AA” procentowy
podział kapelusza jest najlepszy* – choć z książki, będącej najrzetelniejszą
historią AA**, wynika, że był to nieudany eksperyment we Wspólnocie AA w Ameryce,
bodajże w latach siedemdziesiątych ubiegłego stulecia. Sposób ten się nie
sprawdził, nie spełnił pokładanych w nim nadziei. To był po prostu niewypał.
3. Według „Poradnika służb AA” procentowy
podział kapelusza jest najlepszy – choć nie ulega wątpliwości, że mimo jego
dość powszechnego stosowania w naszym kraju od lat, we Wspólnocie AA Polsce, nie
„jesteśmy samowystarczalni poprzez własne dobrowolne datki”, jak sugeruje
Preambuła i jak to działa na przykład w Irlandii, ale nasza Wspólnota utrzymuje
się w znacznej mierze z wyśrubowanych marż na książki.
Moim skromnym zdaniem jest to też kolejna
próba przekształcenia Wspólnoty AA w organizację, w której od osobistej
odpowiedzialności ważniejsze są regulaminy, zakazy, nakazy, normy itd. Jeśli
jest przepis – nie potrzeba myśleć, zastanawiać się, decydować, brać
odpowiedzialność za swoją decyzję.
Przy okazji… „Dlaczego „Poradnik dla służb
AA”, a nie „Poradnik dla służb AA w Polsce”? Czyżby próba sugerowania, że taki
sam „Poradnik” jest w użyciu we Wspólnocie AA wszędzie na świecie?
Inne moje wątpliwości też pozostały
aktualne, mimo wydania nowej wersji „Poradnika”, na przykład urzędniczo-nakazowa
nowomowa:, „sugeruje się”, „zaleca się” – nie taki jest język Anonimowych
Alkoholików; Wielka Księga i 12x12 pisane są w pierwszej osobie liczmy mnogiej,
to jest: uwierzyliśmy, zrobiliśmy,
postanowiliśmy, przyznaliśmy… tak, my, MY we Wspólnocie AA.
Próby decydowania, komu wolno nazywać się
weteranem. To jest i miał być „Poradnik służb”! Czyżby w AA w Polsce weteraństwo było jakąś służbą?
Lansowanie wzoru scenariusza sprzed lat.
Tak, tego niebieskiego, chyba z 2008 roku, który sugeruje, że świeczka pali się
na wszystkich mityngach AA na świecie (sic!), a anonimowi alkoholicy mogą
udawać, że nie poznają się na ulicach (ale mi wspólnota!).
Zastanawialiście się wraz ze mną nad
zdrowym rozsądkiem i trzeźwością tego wbijacza
gwoździ, a co z naszymi zaufanymi sługami, którym, w dobrej wierze, powierzyliśmy zadanie napisania „Poradnika”, i którzy na początku bieżącego
roku, za nasze pieniądze, wyprodukowali to… dzieło? Czy rzeczywiście im ufamy i
czy mamy podstawy, żeby ufać ich wiedzy, doświadczeniu, zdrowemu rozsądkowi? W
pewnej mądrej księdze napisano, że poznacie
ich po ich owocach, a te są (delikatnie mówiąc) co najmniej problematyczne.
--
* „Poradnik dla służb
AA” v.9 rok 2017, strona 52: “…najlepiej według schematu
60-20-10-10…”, „Zaleca się, aby
zebrane datki dzielić zgodnie ze schematem: 60-20-10-10”.
**
„Not-God” – Ernest Kurtz, str. 280-282.
Meszuge, kocham Twoje artykuły, ale mam wrażenie, że ten przykład jest trochę od czapy.Naprawdę,nie narzucajmy na siłę tego programu,posługując się manipulacją i wyświechtanymi sloganami.Nikogo nie da się wbrew jego woli nafaszerować nowymi ideałami.Określmy granice własnej odpowiedzialności, możemy jedynie wyciągnąć pomocną dłoń, gdy dana osoba sama uzna, że potrzebuje pomocy i poprosi o nią.Pozdrawiam serdecznie. Krzysiek
OdpowiedzUsuńDzięki. Za parę dni będzie ciąg dalszy - wtedy kilka spraw stanie się bardziej zrozumiałe.
Usuńwydaje mi się, że może ta ostatnia odpowiedź :) ale ta historyjka faktycznie nie daje jednoznacznej odpowiedzi. Każda by tu po trochu pasowała, jej wybór zaś zależy od tematyki bloga
OdpowiedzUsuńDzięki za ciąg dalszy, po pierwszym art.nie zatrybiłem o co chodzi.No właśnie"..wielkie idee mają tę wadę, że próbują realizować je głupcy".Ta sama mądra księga, o której wspominasz ujmuje to mniej więcej tak "Wynosi się głupotę na wysokie stanowiska, podczas gdy zdolni siedzą nisko"Koh.10:6.
OdpowiedzUsuńDziękuję.
UsuńGreat delivery. Great arguments. Keep up the good work.
OdpowiedzUsuń