Co to znaczy „dobry sponsor”? Pytanie to
jest oczywistym następstwem poprzedniego tekstu, 91 notatek sponsora, tego o sponsorach krygujących się, fałszywie
skromnych, bojaźliwych. Czasem łatwiej jest zaprezentować negatywne postawy,
pokazać, jakim człowiekiem dobry sponsor raczej być nie powinien, więc będzie o
jednych i o drugich.
Najpierw sprawy podstawowe, oczywiste,
nie rodzące wątpliwości – przynajmniej moich. Dobry sponsor powinien być
trzeźwy oraz duchowo przebudzony. A tak, bo abstynencja, nawet wieloletnia oraz
techniczna znajomość pracy na Krokach nie wystarczy. Jak niby przekazać albo
chociaż przybliżyć podopiecznemu coś, czego samemu się nie ma? To proste
pytanie, moim zdaniem, dotyczy właśnie przebudzenia duchowego, a nie znajomości
techniki pracy sponsora z podopiecznym, bo o tej można poczytać w jakimś
poradniku, na przykład „12 Kroków ze sponsorem” Hamiltona B.
Uważam, że celem pracy podopiecznego ze
sponsorem na Programie jest przebudzenie duchowe (doświadczenie, przeżycie), a
nie poprawienie sobie jakości życia, choć taki efekt to i tak lepsze niż
nic. Coraz częściej do mnie, do podopiecznych i sponsorujących przyjaciół
zgłaszają się alkoholicy, którzy wprawdzie zrobili Program ze sponsorem i to
nawet bardzo szybko, ale oczekiwany efekt się nie pojawił albo na bardzo
krótko, więc zgłaszają się z prośbą o powtórne przeprowadzenie ich przez Kroki,
mimo, że przecież nie złamali abstynencji. To skłania do zastanowienia. I chyba
powinno… sponsorów.
Dobry sponsor powinien znać literaturę
Wspólnoty. Całą Wielką Księgę oraz 12x12 i to uważam za absolutne minimum.
Zwracam uwagę na CAŁĄ Wielką Księgę, bo spotykałem sponsorów, którzy z tej
książki znają tylko pewne niewielkie fragmenty, akapity i zdania zaznaczone
albo wskazane przez ich sponsora. Dochodzi w efekcie do tego, że alkoholik, niepijący
od kilku już lat, pierwszy raz w życiu słyszy od mojego podopiecznego, że ma
wynaturzone instynkty.
Podobno stosowanie półśrodków nic nie
daje, więc fragmentaryczna znajomość książki, w której zawarty jest Program
Anonimowych Alkoholików, nie jest chyba najlepszym rozwiązaniem i
najkorzystniejszym podejściem.
Kolejną cechą dobrego sponsora jest
doświadczenie. Alkoholik, który zaczyna pracę z pierwszym w życiu podopiecznym,
nie jest doświadczonym sponsorem. Na dokładnie tej samej zasadzie, według
której prowadzący pojazd, pierwszy raz po zaliczeniu egzaminu na prawo jazdy,
nie jest jeszcze dobrym kierowcą. Dwóch pierwszych podopiecznych, a jak trzeba
to i więcej, nowy sponsor powinien prowadzić w ścisłej współpracy ze swoim
sponsorem. Tak, wiem, czasem, bardzo rzadko, zdarzają się podopieczni
trzeźwiejsi od swoich sponsorów, ale ja tu nie skupiam się na wyjątkach,
zdarzających się może raz na kilka tysięcy, ale na ogólnych regułach. Poza tym…
trzeźwiejszy nie oznacza nadal, że bardziej doświadczony.
Dobry sponsor nie tylko zna Program AA,
ale go ma. Program AA przebudzeni duchowo alkoholicy mają w sercu, w duszy, w
świadomości, nie wiem, jak to sprecyzować, ale to coś więcej niż wiedza,
informacje; można się Kroków i kilku cytatów nauczyć na pamięć, ale przecież
nie o to chodzi. Sponsor, który rzeczywiście ma Program, potrafi nim żyć i żyje na co dzień. I zwykle nie
stanowi to jakiegoś ogromnego wyzwania, choć nie zawsze jest łatwo. Potrafi stosować te zasady we wszystkich naszych
poczynaniach…
Pamiętam, pół żartem, pół serio
traktowaną radę, którą pierwszy raz usłyszałem chyba w Londynie: zanim poprosisz alkoholika o sponsorowanie, przejedź
się z nim po mieście w godzinach szczytu jego samochodem. Bo mądrze i
spokojnie przemawiać na mityngu potrafi wielu, ale tylko trzeźwi, psychicznie
zdrowi ludzie potrafią nie używać w aucie wulgaryzmów i nie przekonywać swoich
pasażerów, że wszyscy inni uczestnicy ruchu, to kretyni i debile. Poza tym
trzeźwi ludzie przestrzegają przepisy ruchu drogowego, są zdolni do podporządkowania
się, rezygnują z samowoli i postawy „ja wiem lepiej”, nie lekceważą
egoistycznie i arogancko cudzego życia i zdrowia.
Dobremu sponsorowi bardziej zależy na
podopiecznym niż na tym, żeby być przez niego lubianym. Dobry sponsor potrafi
wyraźnie mówić „nie” i nie boi się, że podopieczny go zostawi albo że się
obrazi. Sponsor kieruje się miłością, ale nie należy jej mylić ze zgodą na
bylejakość, tolerancją i wyrozumiałością wobec manifestacji choroby alkoholowej
u podopiecznego.
Sponsor rozczarowany i zawiedziony zbyt
skromnymi (według niego) wyrazami nieustannej wdzięczności podopiecznych, nie
był/nie jest dobrym sponsorem, bo trzeźwość wyklucza nierealistyczne
oczekiwania, obrażanie się i fochy. Sponsor nigdy nie wiesza się emocjonalnie
na podopiecznych, nie wykorzystuje ich w żaden sposób.
O tym, że dobry sponsor jest trzeźwy już
pisałem, ale warto chyba dodać, że to wyklucza wszelkie płynne, wziewne (np.
nikotyna), wstrzykiwane środki chemiczne zmieniające świadomość, nie przepisane
przez lekarza świadomego, że pacjent jest alkoholikiem.
Oczywiste jest chyba, że sponsor nie może
zmuszać podopiecznego do udziału w jakichkolwiek obrzędach religijnych lub
przedsięwzięciach generujących koszty.
Pamiętając, że… zdajemy sobie sprawę, że wiemy niewiele… dobry sponsor jest pewny
stosowanej przez siebie metody pracy z podopiecznymi, ale też jego pewność
wynika z wiedzy, to jest rzetelnej znajomości literatury AA i doświadczenia, a
nie z przekonań. Nigdy nie odnosi się wrogo, napastliwie, nie szydzi z
alkoholików reprezentujących inne techniki pracy na Krokach. Dobry sponsor
posługuje się językiem miłości, a nie pogardy i nienawiści; z nikim nie walczy.
Jeśli od alkoholika usłyszysz, niekoniecznie do ciebie skierowane słowa lub
określenia: macie krew na rękach, mogę
rozmawiać z tobą, ale nie będę rozmawiał z twoją chorobą, alleluja bracie i do
przodu!, kradniesz mi pogodę ducha, to może warto rozglądać się też za
jakimś alternatywnym kandydatem na sponsora.
Dobry sponsor bez problemu utrzymuje
równowagę między domem/rodziną, pracą zawodową, życiem towarzyskim i służbami w
AA. Tu trzeba dodać, że równowaga nie oznacza po równo, ale to zależy już od sytuacji rodzinnej i zawodowej.
Alkoholik, który manifestacyjnie poświęca się sprawom Wspólnoty i innym
alkoholikom, który ma tylu podopiecznych, że mylą mu się oni i często nie ma
dla nich czasu, nie jest trzeźwy, więc co tu mówić o dobrym sponsorowaniu.
Na koniec, choć zapewne można by tu
napisać dużo więcej, dobry sponsor nigdy nie zabrania swojemu podopiecznemu
kontaktów z innymi alkoholikami, weryfikowania, konsultowania, wręcz
przeciwnie, zachęca do korzystania z mądrości i doświadczenia Wspólnoty. Nie
sprzedaje podopiecznym jakichś cudacznych przekonań, diabli wiedzą skąd
pochodzących, na przykład, że w AA nie udziela się rad, albo że można, albo
nawet należy żyć, nie oceniając nikogo i niczego. Dobry sponsor zdaje sobie
sprawę, że jasne komunikaty rodzą jasne sytuacje, a te sprzyjają budowaniu
przyjaźni, bliskości i więzi.
Z pewnością każdą osobę,
której pragniemy zaufać, powinniśmy oceniać pod kątem zarówno jej
zdolności do wyrządzenia krzywdy, jak i zdolności do świadczenia dobra. Taka
prywatna ocena pokaże nam, w jakim stopniu możemy sobie pozwolić na
zaufanie w każdej konkretnej sytuacji. Jednakże oceny takiej należy
dokonywać w duchu zrozumienia i miłości. [„Jak to widzi Bill”, s. 144]
Tekst ten, zawierający moje prywatne
doświadczenia i wnioski, wynikające z obserwacji środowiska AA w Polsce, nie ma
służyć rozliczaniu kogokolwiek. Jeśli przeczytają go i zastanowią się nad
sobą sponsorujący alkoholicy, to będzie wszystko, o co mi chodziło.
Trochę tych warunków dobry sponsor musi spełnić :-) Ale to chyba dobrze.Dziękuję za wpis
OdpowiedzUsuńZawsze do usług. No, prawie zawsze...
UsuńMeszuge jeszcze takie pytanie mi sie nasuwa,bo w tekscie pisze,ze sponsor powinien być przebudzony duchowo,bo jak inaczej moglby to przekazac podopiecznemu.Ale czy przebudzenie da się przekazać?Trochę się pogubilam.
UsuńNie wiem, czy da się przekazać, może i tak, a może nie ma na to właściwego określenia, ale mało prawdopodobne wydaje mi się, żeby dało się... wywołać coś, o czym samemu nie ma się zielonego pojęcia. Żeby płodzić dzieci nie trzeba miłości, ale żeby je dobrze wychować...
UsuńOk.Mój poglad ,ktory mialam dotychczas byl mniej wiecej taki,ze podopieczny w trakcie stawiania kroków doznaje przebudzenia.Jakby nie laczylam z tym faktem sponsora.Ale wiele dopiero poznaję
UsuńTym niemniej u jednych podopiecznych się to zdarza, a u innych nie. Nie zdecyduję się określać w procentach, jaki na to wpływ ma sponsor, ale chyba jednak jakiś. Jeśli można być złym sponsorem, to zapewne można i dobrym. :-)
UsuńOczywiscie,ze mozna być dobrym i oby takich bylo jak najwięcej.
UsuńJa to jestem ciekaw czy dobrym sponsorem jest ten co akapity z WK przeczyta razem z podopiecznym?.Czy moze ten co mu wyjaśni jak potrzeba bliskośći I sfery fizyczna, psychiczna, duchowa I społeczna mają tworzyc harmonie.
OdpowiedzUsuńA może dobrym sponsorem jest ten, kto realnie pomógł wytrzeźwieć drugiemu alkoholikowi?
UsuńW sedno:)
Usuń