Dodatkowy temat mityngu dotyczył trzeźwości po
Programie. Przypomniało mi się, jak kiedyś uważałem, że realizacja Programu ze
sponsorem daje trzeźwość w oczywisty, naturalny sposób, i jak z czasem,
spotykając nietrzeźwych alkoholików po Programie, z niechęcią i smutkiem
weryfikowałem swoje dawne, naiwne przekonania. Rozważania i wspomnienia,
dotyczące tej poprogramowej trzeźwości, plątały mi się po
głowie jeszcze długo. Oto i wynik tych rozmyślań.
Nie znoszę zakłamania, hipokryzji, podwójnych
standardów moralnych, kokietowania fałszywą skromnością. Jeśli na czymś takim
się złapię, reaguję niezwłocznie; na szczęście takie przypadki zdarzają mi się
coraz rzadziej. Kiedy jednak obserwuję takie zachowania u innych, to… A, to już
zależy od tego, czy są to alkoholicy po Programie, czy uczestnicy staropolskich
mityngów AA. W każdym razie takie zachowania i postawy, u siebie oraz u innych,
z założenia trzeźwych, alkoholików, uważam po prostu za manifestację choroby
alkoholowej.
W pierwszych tygodniach i miesiącach abstynencji
ciągle niewiele o sobie wiedziałem. Nie wiedziałem, kim jestem i jaki jestem, w
czym jestem dobry, a z czym sobie nie radzę... ("Alkoholik", s. 258)
Na początku coś takiego mogło sobie być normalne i
naturalne, ale trzeźwość oznacza także świadomość swoich mocnych i słabych
stron, wad i zalet, talentów i zdolności itd. Po coś w końcu robiłem tabele IV
Kroku i pisałem Krok V, w którym umieszczałem też zalety, mocne strony i
talenty dane mi przez Boga! Jeśli po kilku latach abstynencji, po Programie,
nadal nie wiem, na czym się znam, a na czym nie, co umiem, a czego nie, to
chyba coś tu poszło nie tak. Od lat obserwuję alkoholików, którzy z ochotą
wyliczą wszystkie swoje wady i słabości, ale nie są w stanie wyksztusić z
siebie kilku zdań na temat swoich zalet, zdolności, umiejętności. To nie jest
trzeźwość, moim zdaniem, to – jak już wspomniałem – próba kokietowania
otoczenia fałszywą skromnością. Czy ma to coś wspólnego z uczciwością wobec
siebie i innych? Oczywiście – kompletnie nic.
Ktoś powie zapewne, że to wina rodziców…
…rodziców, którzy z uporem godnym lepszej sprawy,
wmawiali wielu z nas, że mówienie o sobie dobrze jest czymś złym, nagannym, że
nie wolno się chwalić – nawet jeśli jest czym. ("Alkoholizm zobowiązuje", s. 11)
A gdyby nawet to była prawda, to i co z tego? Program
oducza mnie (a jeśli nie oducza, to chodzi zapewne o jakiś inny program, nie
Program AA) szukania winnych, natomiast uczy i przyzwyczaja do budowania własnych
przekonań na rzeczywistości, na faktach, na wiedzy i realnym doświadczeniu, , a
nie na cudacznych przekonaniach mamusi.
Zapytałem kolegę, czy jest dobrym murarzem –
odpowiedział, że tak, bardzo dobrym, bo całe zawodowe życie spędził na
rusztowaniach z kielnią w ręce. I ja mu wierzę, to jest trzeźwy, odpowiedzialny
człowiek.
Zapytałem znajomego, także alkoholika, czy jest dobrym
lekarzem – stwierdził pewnie, że w swojej specjalności jest najlepszym
specjalistą w województwie i jednym z lepszych w kraju. I ja mu wierzę, to jest
trzeźwy, odpowiedzialny, uczciwy człowiek.
Zapytałem moją dawną podopieczną, czy jest dobrą
pielęgniarką – przyznała, że niewątpliwie tak i dodała kilka argumentów
potwierdzających jej przekonanie. I dlatego jej wierzę…
A jeśli kandydat na podopiecznego zapyta Ciebie, czy
jesteś dobrym sponsorem, to co na to odpowiesz? Uczciwie, odważnie i trzeźwo
prawdę (o ile ją znasz)? Czy może będziesz krygować się i popisywać fałszywą
skromnością?
Żeby nie było aż tak beznadziejnie albo może po to,
żeby zapaliło się światełko w tunelu, dodam, że dwie osoby z tych, które
pytałem, alkoholiczka i alkoholik, odpowiedziało: tak, wydaje mi się,
sądzę, że jestem dobrą sponsorką/sponsorem. A więc da się!
Przyprowadzam do serwisu auto, bo mi coś biegi źle
chodzą. Pytam, mechanika, czy dobrze zna się na samochodach tej właśnie marki.
Majster odpowiada: no, nie wiem… kto to może wiedzieć, może tylko Bóg,
ja się staram, ale wcale nie mam pewności, że dobrze się znam na mechanice
pojazdowej…
Samochodu bym komuś takiemu nie powierzył, ale wielu
alkoholików takiemu właśnie niepewnemu, wystraszonemu sponsorowi-asekurantowi
powierzyłoby życie, swoje albo lepiej - cudze. Zaiste, alkoholizm to straszna
psychiczna choroba…
Panie Boże, chroń alkoholików nowicjuszy przed
sponsorami, którzy nie mają nawet tyle samoświadomości, żeby zdawać sobie
sprawę z realnej wartości swoich doświadczeń, predyspozycji i umiejętności w
tej służbie, albo fałszywą skromność oraz asekurację stawiają ponad uczciwością
wobec siebie i innych, bo ani jedno, ani drugie trzeźwe nie jest.
I pewnie uważasz, że jesteś świetnym sponsorem?
OdpowiedzUsuńA Ty pewnie uważasz, że jesteś beznadziejnym sponsorem?
UsuńCo swiadczy o tym,ze sponsor jest dobrym sponsorem?
OdpowiedzUsuńDobre pytanie. W pewnym sensie spodziewałem się w końcu takiego. Dobry sponsor na pewno zna Program AA i żyje w zgodzie z nim. Zna też dobrze literaturę AA, a przynajmniej WK i 12x12. Ale jeszcze o tym pomyślę i może będzie to tematem jakiegoś kolejnego wpisu.
UsuńDobry temat:)A ja to trzezwieje najlepiej A ja to wypije najwiecej.Pijane myslenie u wielu uzaleznionych to norma czy z programem czy bez.Gdy pili oszukiwali się że nie mają problemów A teraz po programie to samo oszukują się że jest ok bedac w d...
OdpowiedzUsuńDziękuję. Myślę podobnie.
UsuńDziękuję Meszuge i pozdrawiam.
UsuńOd początku swej nowej drogi czytuję Twoje teksty. Przyznam, że wiele mi pomogły, i nadal korzystam. Jestem dobrym sponsorem i będę jeszcze lepszym, Przyszedłem do AA po program 4 lata temu. Uznałem, że tylko dzięki niemu mogę być trzeźwy i nie oszaleję. Znalazłem szybko sponsora (niedoświadczonego, byłem jego pierwszym podopiecznym), ale jego sponsor był bardzo doświadczony i stale wspierał mojego. Efekt piorunujący. Nie ścigam się z nikim, jak to niektórzy sądzą, ale sam mam już 10 owoców swojej pracy i jestem szczęśliwym człowiekiem. Dziękuję Bogu każdego dnia, za to że mnie odnalazł i prowadzi przez wspaniałe życie. Jeśli komuś zechce się zwymiotować na skutek przeczytania, to proszę się nie krępować. Nie często spotykam alkoholików dających wiarę w takie cuda. Mi przytrafiły się prawdziwie wielkie rzeczy. Pozdrawiam serdecznie Tomek.
OdpowiedzUsuńDzięki Tomku! :-)
UsuńBardzo ładnie i gładko napisane tylko jak próbujący, początkujący nie pijący ma to wiedzieć, moim skromnym zdaniem i moim doświadczeniem czasem trzeba się powywracać ażeby móc powstać bo tak nauczymy się wyciągać wnioski.
OdpowiedzUsuńDobrze napisane...Wczoraj byłem na mityngu i gdy padło pytanie kto może sponsorować to rękę podniósł m.in. kolega którego znam. 3 lata trzeźwości i nie mnie go oceniać, ale raczej na sponsora się nie nadaje? Pozdrowienia z Podkarpacia
OdpowiedzUsuńNo właśnie. Jak nowicjusz może rozpoznać czy dany alkoholik nadaje się na sponsora? Przecież chyba nie chodzi o podniesienie ręki na mityngu że ktoś może sponsorować. Uważam że nie każdy się do tego nadaje i problem jest wtedy gdy ambicje biorą górę. "Jeżeli nauczyłeś się szewstwa zostań szewcem" - gdzieś tam w "Codziennych refleksjach". Inaczej mówiąc jak nie każdy nadaje się na nauczyciela tak nie każdy nadaje się na sponsora. Chyba trzeba mieć ten dar. Pozdrowienia z Podkarpacia
OdpowiedzUsuńNo ale nie trzeba się bać. Próbujmy aż do skutku.
OdpowiedzUsuń