sobota, 15 czerwca 2019

Notatki sponsora (odc. 119)


Na pewnym AA-owskim warsztacie pojawiły się pytania i wątpliwości, dotyczące cytatu z książki „Anonimowi Alkoholicy wkraczają w dojrzałość” (s. 85):

Pchał mnie podwójny napęd, którego jednym motorem była prawdziwa duchowość, ale drugim - moje stare pragnienie, aby być człowiekiem Numer Jeden. To połączenie nie działało dobrze.

Każdy człowiek jest stworzeniem duchowym - mniej lub bardziej (tak samo, jak każdy ma jakąś tam, jakąkolwiek, osobowość). Ten duchowy aspekt skłania nas do określonych czynów, zachowań, postaw, wyborów, decyzji - to chyba oczywiste. Jednak Bill napisał w tym cytacie, a przynajmniej tak można się domyślić, że pragnienie bycia człowiekiem numer jeden, jakoby było, i musiało być, przeciwieństwem duchowości. Gdybym znał angielski, to sprawdziłbym to zdanie (przekład, tłumaczenie), bo wydaje mi się wątpliwe. Ale możliwe jest i to, że to Bill W. nie całkiem jasno wyraził, o co mu chodzi.

Bycie człowiekiem numer jeden nie wyklucza duchowości, gdyby tak było, to papież (jakikolwiek prezydent, ordynator, rektor itd.) nie mógłby być człowiekiem duchowym – z samego założenia, a to przecież kompletna bzdura. Natomiast wydaje mi się możliwe, że duchowość kolidować będzie z rządzą władzy oraz pychą, którą ta władza buduje. Nie u każdego, ale często… zbyt często.

Niestety, pewnych wypaczeń, zaburzeń duchowych, dewiacji nawet, związanymi wyraźnie z władzą, nie da się uniknąć zgrabnymi, manipulacyjnymi określeniami. Czy sekretarz lub sekretarka to wysokie stanowisko? Oczywiście, nie! Ale wiadomo, że Polską przez pół wieku rządził człowiek nazywany pierwszym sekretarzem PZPR. Czy sługa to wysokie stanowisko? Oczywiście, nie! Ale jeśli do tego dodać "zaufany" (jak w poprzednim przykładzie "pierwszy"), uzyskuje się pokrętny przekaz: niby to jest rola i funkcja służebna, ale ten cały "zaufany sługa", np. powiernik albo delegat, ma realną możliwość podejmowania decyzji strategicznie ważnych dla całej Wspólnoty i jej przyszłości, czyli... po prostu ma władzę. I malowanie odwróconych piramidek niczego tu nie zmieni. Trzeba naprawdę solidnego źródła siły duchowej, by nie ulec ciągotom takim jak: arogancja, pycha, pomiatanie i pogardzanie innymi, wywyższanie się, lekceważenie zasad, które to często obserwować można u ludzi dysponujących realną władzą, rozumianą jako możliwość podejmowania decyzji.

Ja nie miałem takich ciągotek, nigdy nie chciałem być człowiekiem numer jeden – nie moja to zasługa, ani mojego wysokiego morale, bo nie chciałem pewnie z lenistwa, z lęku przed odpowiedzialnością albo obu tych czynników razem. Ale to nie znaczy też wcale, że chciałem być nikim, zerem – obłuda i fałszywa skromność to też już nie moja bajka. Moje ambicje i ograniczenia kierowały mnie nie na wierzchołek, ale też niezbyt daleko od szczytu. Ostatecznie dzięki Programowi moje wewnętrzne konflikty tego typu, jeśli jakieś istniały, przestałem zauważać. Nawet nie wiem, kiedy.

3 komentarze:

  1. Może też w tym fragmencie chodzi o to, że prawdziwie uduchowieni ludzie nie pchają się na szczyt sami, bardziej zostają wybrani przez ogół, nie mówią o swojej duchowości jeśli ktoś o to nie zapyta, nie podkreślają wszem i wobec jacy to oni nie są najlepsi, po prostu są w tle, niezauważalni? Tak mnie się tylko wydaje, ale jestem alkoholikiem i mogę się mylić. Może Billowi W. chodziło właśnie o to, że to stare pragnienie bycia w centrum uwagi kolidowało u niego z duchowością i skromnością.

    OdpowiedzUsuń
  2. I like it when people come together and share ideas.

    Great website, stick with it!

    OdpowiedzUsuń
  3. Znów Meszuge manipulujesz!!!

    OdpowiedzUsuń