Istnieją trzy
sposoby realizacji Programu Anonimowych Alkoholików:
1. Oryginalny,
pewny sposób – który okazał się niezawodny i bardzo skuteczny w ciągu 58 lat
(napisane w 1993).
2. Sposób pośredni
- nie tak niezawodny, nie tak bezpieczny i pewny, nie tak dobry, jak pierwszy,
ale często nadal jeszcze skuteczny.
3. Kiepski sposób,
który okazuje się być tak naprawdę brakiem sposobu, a właściwie herezją,
fałszywym nauczaniem, manipulacją względem tego, co założyciele Anonimowych
Alkoholików jasno nazwali Programem.
Jako członek
Wspólnoty z 29-letnim stażem, jestem wciąż zachwycony połączeniem prostoty,
praktyczności i głębi zawartej w 12 Krokach, czyli planie wyzdrowienia AA.
Jeden z moich
przyjaciół, podsumował Kroki w sposób, który daje przegląd zasad duchowych w
nich zawartych:
1. Przyznanie się
do bezsilności. 2. Poleganie na Sile Wyższej. 3. Całkowite poddanie się Bogu.
4. Obrachunek moralny. 5. Wyznanie
dokładnej natury naszych przewinień. 6. Zobowiązanie do całkowitej zmiany. 7.
Modlitwa o integralność. 8. Całkowita
gotowość do naprawienia szkód. 9. Naprawienie szkód, gdzie to możliwe. 10.
Kontynuacja obrachunku. 11. Modlitwa i medytacja prowadząca do lepszej
świadomej więzi z Bogiem. 12. Przebudzenie duchowe, niesienie posłania i
praktykowanie tych zasad we wszystkich naszych poczynaniach.
Przedstawienie
Kroków w tak jasny sposób, pozwala łatwo dostrzec, że ich celem nie jest
normalność, ale pełna duchowa regeneracja (odnowa) – do życia dzień po dniu w
świadomym kontakcie z Bogiem.
12 Kroków, pomimo
że jasno prowadzą one na szczyt, są tak prosto napisane, tak dobrze
wytłumaczone w rozdziale 5, że mogą być postawione przez każdego. I na tym
polega ich geniusz. Nie ma wymogu życia bez żadnej skazy/bez błędów w życiu, ani też potrzeby zaawansowanego
wykształcenia. Tylko gotowość do przyznania osobistej porażki i szczere
pragnienie zmiany.
Dwanaście Kroków
przeczy aksjomatowi psychologii, że gdzie poziom jest niski, należy nisko
zawiesić poprzeczkę, aby uzyskać pozytywny rezultat w życiu. Zgodnie z tym,
jedynym praktycznym rozwiązaniem dla pionierów AA byłoby stworzenie Programu na
abstynencję i powrotu do życia sprzed alkoholizmu, do życia zwyczajnych
mężczyzn i kobiet tego świata. Jednakże ci nieokrzesani wcześni AA,
psychologiczni analfabeci, śmieci tego świata, ci świeżo wytrzeźwieni pijacy,
stali się w pełni oddanymi ludźmi Boga.
Autorzy Wielkiej Księgi
wiedzieli, że ich radykalny plan skupiony na Bogu, będący herezją dla psychologów,
mógł odstraszyć wielu nowoprzybyłych, do których starali się dotrzeć ze swoim
przesłaniem. Dlatego podjęli dwie decyzje, aby osłodzić gorzką pigułkę. Po pierwsze, dodali następujący dodatek po 12
Krokach w rozdziale 5:
Wielu z nas krzyknęło:
„Co to za rygor! Nie dam rady go przestrzegać”.
Nie bądź zniechęcony, nikt z nas nie był w stanie pozostać w pełnej zgodności z
tymi zasadami. Nie jesteśmy świętymi. Chodzi o to, że jesteśmy gotowi, aby rozwijać
się duchowo. Te zasady zostały ustanowione jako wskazówki do rozwoju. Głosimy rozwój
duchowy, a nie duchową perfekcję.
Ten krótki
fragment wydawał się być genialnym posunięciem, zwłaszcza stwierdzenie: „nie jesteśmy
świętymi”. Pozwoliło to tysiącom nowych, na wpół przekonanych członków AA (włączając
w to autora) na pogodzenie się z faktem, że pod przewodnictwem Kroków, kierujemy
się w kompletnie nieznanym kierunku duchowej perfekcji.
Większość z nas zaczęła
praktykować Kroki bez zrozumienia ich pełnego znaczenia. Doświadczenie szybko nauczyło
nas, że działały. Otrzeźwiły nas i pozwoliły utrzymać trzeźwość. Z naszego śmiertelnie
poważnego i pragmatycznego punktu widzenia, to było to, co się liczyło; byliśmy
zadowoleni z bycia trzeźwymi. Debatę,
dlaczego Kroki działają, pozostawialiśmy teoretykom niealkoholikom – których życie
nie zawisłoby na włosku, gdyby pogubili się i doszli do złych wniosków.
Bill i Dr. Bob
zrobili jeszcze jedną rzecz aby złagodzić rygor i moc 12 Kroków w taki sposób,
by nie odstraszały nowych (lukier numer dwa). Przedstawili Kroki jako sugestie
zamiast instrukcji. Zdanie które wprowadza Kroki w rozdziale 5 Wielkiej Księgi mówi:
“a oto Kroki które postawiliśmy, które są sugerowanym Programem zdrowienia”.
Ten pomysł był wielce doceniony w całej AA od czasu pierwszej publikacji Wielkiej
Księgi. My pijacy nienawidzimy, gdy ktoś mówi nam, że mamy coś robić. Drugi
lukier dał nam wolność do stawiania Kroków we własnym czasie i we własny sposób.
Ta wolność szybko stała się uwielbiana przez członków AA.
Zanim przyjrzymy się
skutkom tego lukrowanego podejścia do Kroków, jest tylko jedna ważna kwestia warta
odnotowania. AA istniała przez 4 lata zanim Kroki zostały spisane. W tym czasie
istniał Program i alkoholicy dzięki niemu trzeźwieli. Składał się on z dwóch części:
sześciokrokowy program przekazywany ustnie oraz Cztery Absoluty – absolutna uczciwość,
absolutna czystość, absolutny altruizm i absolutna miłość - zaczerpnięte od
grup Oxfordzkich, ewangelickiego ruchu chrześcijańskiego z którego narodziła
się Wspólnota AA.
Sześciokrokowy
program ustny z pionierskich lat AA, przedstawiony w „AA wkraczają w dojrzałość”:
1. Przyznaliśmy że
byliśmy bezsilni wobec alkoholu.
2. Wykonaliśmy
obrachunek moralny naszych defektów i grzechów.
3. Przyznaliśmy i wyznaliśmy
nasze braki drugiej osobie, w zaufaniu.
4. Naprawiliśmy wyrządzone
szkody wszystkim pokrzywdzonym przez nasze picie.
5. Staraliśmy się pomagać
innym alkoholikom bez myśli o nagrodzie pieniężnej bądź prestiżu.
6. Modliliśmy się
do Boga, jakkolwiek Go pojmujemy, o siłę
do wypełnienia tych zasad.
We wczesnych
latach AA (1935-1939) nie było mowy o sugestiach. Podstawowy punkt programu, zwłaszcza
tej jego wczesnej wersji, przekazywanej jeszcze tylko ustnie, postrzegany był
przez starszych członków jako bezwzględnie obowiązująca i konieczna do
dokładnego zrealizowania instrukcja, i w taki właśnie sposób był przekazywany nowoprzybyłym.
Gdy Dwanaście Kroków
zostało napisanych przez Billa i Dr. Boba[4]
oraz komitet edytujący z Akron i Nowego Jorku - Bill, Dr. Bob oraz cały komitet
stworzyli Kroki jako instrukcje, nie jako sugestie. Kiedy idea przedstawienia Kroków
jako sugestii powstawała, Bill przez długi czas był jej zaciętym przeciwnikiem.
Na koniec – i opornie – Bill zgodził się
na podejście “sugestywne”. W książce „AA wkraczają w dojrzałość” opowiada, jak
ten kompromis z jego strony umożliwił niezliczonym zastępom AA-owców wstąpienie
do Wspólnoty, którzy w przeciwnym wypadku byliby zniechęceni do AA i powróciliby
do czynnego alkoholizmu.
Niemniej jednak,
Bill był człowiekiem którego mottem była ostrożność i który za wszelka cenę unikał
destruktywnej kontrowersji. Nie sposób przestać się zastanawiać, czy jego
uczucia związane z decyzją, aby przedstawić Dwanaście Kroków w formie sugestii,
nie były bardziej niejednoznaczne aniżeli był skłonny dyskutować publicznie, po
tym jak porozumienie zostało osiągnięte i rektyfikowane.
Z pewnością
paragrafy rozdziału 5 Wielkiej Księgi które opisują Dwanaście Kroków są napisane
językiem, który byłby w pełni odpowiedni jako wstęp do zbioru instrukcji, ale
nie pasuje tak dokładnie do zestawu sugestii.
Poniżej fragment rozdziału
5 z bezkompromisowymi słowami i zwrotami zaznaczonymi (przez autora) kursywą:
Rzadko się zdarza
by doznał niepowodzenia ten, który dokładnie podąża naszą drogą. Ci którzy nie
zdrowieją, to ludzie którzy nie mogą lub nie chcą, kompletnie poddać się
temu prostemu Programowi, są to zazwyczaj mężczyźni i kobiety, którzy z
natury, nie są w stanie być uczciwi wobec siebie. Istnieją tacy nieszczęśnicy.
To nie ich wina; prawdopodobnie tacy się urodzili. Z natury nie są w stanie
pojąć i rozwijać sposobu życia, który wymaga bezwzględnej uczciwości.
Ich szanse są mniej niż przeciętne. Istnieją również tacy, którzy cierpią na
śmiertelne emocjonalne i umysłowe zaburzenia, ale wielu z nich zdrowieje, jeśli
są zdolni do uczciwości.
Nasze historie
opisują w ogólnym zarysie jacy byliśmy, co się stało i jacy jesteśmy obecnie. Jeśli
zdecydowałeś się, że chcesz mieć to, co my posiadamy i jesteś gotowy na
wszystko aby to osiągnąć – wtedy jesteś gotowy na postawienie pewnych Kroków.
Przy niektórych z
nich buntowaliśmy się. Myśleliśmy, że potrafimy znaleźć łatwiejszą, miękką
drogę. Ale nie potrafiliśmy. Z całą gorliwością, prosimy bądź nieustraszony i
dokładny od samego początku. Niektórzy z nas starali się trzymać starych
pomysłów, ale rezultat był żaden, aż w pełni odpuściliśmy.
Pamiętaj, że mamy
do czynienia z alkoholem – podstępnym, potężnym i nieprzewidywalnym! Bez pomocy to dla nas za dużo. Ale jest
Ten, który ma pełną władzę – tym Kimś jest Bóg. Obyś odnalazł go teraz!
Stosowanie
półśrodków nic nam nie dało. Staliśmy w punkcie zwrotnym. Poprosiliśmy o
Jego protekcję i opiekę z całkowitym oddaniem. A oto kroki które
podjęliśmy...
Pomimo tego, że
Bill w końcu w pełni pogodził się z podejściem ugodowym, jego początkowe obawy,
w długim okresie, mogą okazać się prorocze. W tamtym okresie jednak nie było przesłanek,
że podejście pobłażliwe, oparte na sugestiach, nie było dobrodziejstwem dla Wspólnoty.
W 1938 i 1939, kiedy Wielka Księga była pisana, było 100 trzeźwych członków Wspólnoty.
W 1945 aktywne członkostwo wzrosło do 13000. Główną przyczyna tego gwałtownego
wzrostu był program – Kroki – które okazały się być skutecznym rozwiązaniem: działały
i pojawiło się ogromne zapotrzebowanie na nie w społeczeństwie.
Bardzo przychylna
prasa opisująca AA była również niezwykle ważnym czynnikiem wzrostu. Seria
entuzjastycznych artykułów na temat AA pojawiła się jesienią 1939 w periodyku Cleveland Plain Dealer. Te artykuły
przyczyniły się do napływu nowych członków AA w rejonie Cleveland. Ta gwałtowna
ekspansja była pierwszym namacalnym dowodem na to, że AA miała potencjał, by rozwinąć
się w ruch o wielkim zasięgu.
Sekwencja zdarzeń
w tym okresie jest znacząca. Wielka Księga została opublikowana w kwietniu
1939, a w niej rozpowszechnione po raz pierwszy zostało podejście do Kroków
jako sugestii. Kilka miesięcy później publikowane były artykuły w Plain Dealer, a AA w Cleveland
przyjmowali nowoprzybyłych na niespotykaną dotąd skalę. Nagle wydało się dobrym
pomysłem, w przeciwieństwie do koncepcji wcześniejszej, kiedy Wspólnota była
mniejsza i bardziej intymna, aby złagodzić trochę wskazanie, że wszystkie
zasady powinny być praktykowane przez cały czas przez wszystkich członków.
Coraz większy nacisk położono na fakt, że Kroki należało traktować jedynie jako
sugestie. W tym czasie, i w tych okolicznościach, podejście do Dwunastu Kroków
w stylu bufetowo-kawiarnianym, czyli ¨weź-to-co-lubisz-i zostaw-resztę¨ weszło
w życie.
I wydawało się, że
to działa. Okazało się, że wielu nowoprzybyłych może wytrzeźwieć i pozostać trzeźwymi
bez czegoś takiego jak pełna i intensywna praktyka całego Programu, który w
pierwszych latach został uznany był za sprawę życia lub śmierci. W
rzeczywistości wielu alkoholików wykazywało, że mogą wytrzymać bez alkoholu,
poprzez uznanie bezsilności, odrobinie pracy z innymi alkoholikami i regularnej
obecności na mityngach.
Nie znaczy to, że
wszyscy w AA zaczęli przyjmować to bardzo pobłażliwe podejście do Dwunastu
Kroków. Wielu nadal opowiadało się za oryginalnym, pełnym podejściem do
Programu. Ale teraz, po raz pierwszy, wykonalność innych, mniej rygorystycznych
wersji została przyjęta, i pojawił się pewien trend, o którym zaraz opowiemy, a
który stawał się coraz bardziej wyrazisty z upływem czasu.
Początkowo
wydawało się to czystym błogosławieństwem. Przecież ci, którzy aktywnie
zdecydowali się na praktykowanie wszystkich Dwunastu Kroków, mogli to robić tak,
jak zawsze do tej pory. Ci, którzy woleli pracować z niektórymi, lub po prostu
kilkoma Krokami, również pozostawali trzeźwi. AA przyciągało coraz więcej
nowych członków i uzyskiwało coraz większe uznanie. W 1941, artykuł Jacka
Aleksandra nt. Anonimowych Alkoholików
został opublikowany w gazecie Saturday
Evening Post. Członkostwo AA w tym czasie wynosiło 2 000 ludzi. W ciągu
najbliższych dziewięciu miesięcy wzrosło o 400%!
W 1941 (rok w
którym mój ojciec, Tom P. SR., przystąpił do Wspólnoty) możliwe było
rozróżnienie trzech wariantów praktykowania programu AA, które określaliśmy
jako „mocna herbata”, „średnia herbata” i „słaba herbata”. Silna Wspólnota AA
to oryginalna, nierozcieńczona dawka zasad duchowych. Silni AA-owcy stawiali
wszystkich Dwanaście Kroków i wciąż je praktykowali. Nie zatrzymali się na
przyjęciu bezsilności wobec alkoholu, ale od razu oddali wole i życie opiece
Boga. Zaczęli praktykować rygorystycznie uczciwość we wszystkich ich sprawach. Bardzo
szybko przystępowali do zrobienia spisu moralnego; wyznali wszystkie wady
przynajmniej jednej innej osobie; podejmowali pozytywne i zdecydowane działania,
na ile było to możliwe, w naprawianiu wyrządzonych krzywd, kontynuowali
obrachunek, przyznawali się do wad i regularnie je naprawiali; praktykowali
modlitwę i medytację każdego dnia; uczęszczali na dwa lub więcej spotkań AA tygodniowo
i aktywnie praktykowali Dwunasty Krok, niosąc posłanie AA do innych w kłopocie.
Średni AA-owcy rozpoczynali
z hukiem, bardzo podobnie jak silni AA-owcy, ale ograniczali lub odwlekali
realizację tych części Programu, których się obawiali lub nie lubili – być może
chodziło o „Boże” Kroki, a może Kroki, dotyczące obrachunku, w zależności od ich własnych predyspozycji lub uprzedzeń. Kiedy
okazywało się, że pozostają trzeźwi przez jakiś czas, średni AA-owcy łagodzili rygory
i praktykowali Program, który wyglądał mniej więcej tak: spotkanie AA raz w
tygodniu; okolicznościowo wykonanie Dwunastego Kroku (w miarę upływu czasu, pozostawiając
coraz więcej, dla "nowych kolegów"). Niektóry pracowali nad Krokami
(ale już nie tak, jak poprzednio); robili coraz mniej i mniej obrachunku (gdy
stawali się coraz bardziej „szanowani”); jakaś modlitwa i medytacja, ale nie na
co dzień („za mało czasu”, zabiera to czas przeznaczony na działalność
gospodarczą, aktywność społeczną i inne zajęcia, które łączyły się z powrotem
do normalnego życia na świecie).
Słabe AA było
zróżnicowane. Wspólne dla słabego podejścia wszędzie jest to, że alkoholicy
opuścili duże kawałki Programu całkowicie i na zawsze. Czasami to były Kroki dotyczące
Boga, czasami kroki inwentaryzacji, często
jedno i drugie. Słabi AA-owcy mieli tendencję aby mówić tak: „wszystko,
co musisz zrobić, aby pozostać trzeźwym, to udać się na mityng i trzymać się z
dala od pierwszego drinka”. Większość słabych AA, którym udało się zachować
trzeźwość, była zagorzałymi uczestnikami mityngów. Ponieważ robili tak niewiele
z zasadami, ich trzeźwość i ich przetrwanie zależało – inaczej niż w przypadku
tych silnych i średnich AA - na stałym kontakcie z ludźmi w AA.
Faktem jest, że
tylko członkowie typu „silna herbata” praktykowali Program, jak to zostało
określone w Wielkiej Księdze. Przyznawano, że średni i słabi AA-owcy mieli
wszelkie prawo, jako członkowie AA, do praktykowania zasad w jakikolwiek sposób
chcieli (w tym prawie w ogóle), ponieważ Kroki były zaledwie
"sugestiami" – zamiast sposobu, w jaki zrobili to pierwsi członkowie,
sposobu, jaki jest przekazywany w Wielkiej Księdze, czyli sposobu, który
określaliśmy jako „silna herbata”.
Średnie podejście
miało – i nadal ma – swoje realne i konstruktywne miejsce w Programie uzdrowienia
AA, ponieważ może być używane jako tymczasowa platforma dla niechętnych
początkujących. Opcja średniej herbaty
pozwala wielu, którzy początkowo nie są gotowi do silnego podejścia, zdobyć
oparcie we Wspólnocie Anonimowych Alkoholików.
Ale średnie AA
może, i często staje się, pułapką. Średnie AA nie jest miejscem dla członka AA,
który chciałby ulokować się we Wspólnocie na stałe. Ludzie, którzy pozostają
zbyt długo w średnim AA łatwo przekraczają punkt, w którym mogą być zachęcani
do silnego AA, i kończy się to dla nich powrotem do słabego AA.
Słaba wersja AA
nie ma żadnych szans na osiągnięcie efektów nawet średnich AA. Słaba AA jest
wyraźnie sprzeczna z Programem przedstawionym w Wielkiej Księdze. Słabi AA-owcy
opierają się na prostym i niezbywalnym prawie odmowy pracy z podstawowymi
zasadami uzdrowienia. Słabe AA sabotuje i odrzuca większość Dwunastu Kroków.
Słabe AA rozwadnia Program do punktu, w którym naprawdę nie ma Programu.
Bardziej precyzyjnym określeniem niż „słabe AA” byłoby zapewne „rozlazłe i rozwodnione AA” – COWD AA w skrócie[5].
Wraz z upływem
czasu, zmieniała się względna popularność i akceptowalność silnego podejścia w
stosunku do słabego podejścia, czyli do COWD.
W pierwszych
latach, słabi, COWD, AA-owcy mieli tendencję, aby czuć się zobowiązanymi do
obrony i chwalenia ich heterodoksyjnego podejścia, a nawet uważali, że mogą besztać
silnych AA-owców za trochę zbyt sztywne i „świętsze” podejście. Silne AA, ze
swej strony, miało tendencję do bycia bardziej zrelaksowanym i tolerancyjnym,
mniej ostrym, a bardziej defensywnym. W końcu ich metoda była oczywiście
bezpieczniejsza, ponieważ zakładała przyjmowanie
większej ilości leku. I to był oczywiście oryginalny i prawdziwy sposób –
jak to ukazano i potwierdzono w Wielkiej Księdze.
Jednak zestawienie
tych różnych postaw przyniosło szczególny skutek we Wspólnocie, która szczyciła
się dobroduszną skłonnością do przyzwolenia na różnego rodzaju nieprawomyślność
opinii i praktyk, bo każdy może mieć swój głos i sposób. Najgłośniejszymi
głosami we Wspólnocie okazały się głosy słabych AA, a te głosy, z czasem, okazały
się mieć największy wpływ na nowoprzybyłych. Rozlazłe i rozwodnione AA stało się
de facto jedyną Wspólnotą AA, korsem
przyszłości; silne AA zaczęło być traktowane - nie powszechnie, ale szeroko -
jak nieco niestrawne i nieco passé.
Słabe, COWD AA, w
pewnym sensie, pokazało że Bill i pierwszych stu AA-owców, nie mieli racji. We
wstępie do Dwunastu Kroków, stwierdzenie, „myśleliśmy, że możemy znaleźć
łatwiejszy, wygodniejszy sposób, ale nie”, było jednoznacznym stwierdzeniem, że
konieczne było, aby praktykować wszystkie Kroki. Ale COWD AA-owcy nie
praktykowali wszystkich Kroków, a pozostawali trzeźwi. Znaleźli łatwiejszy i
wygodniejszy sposób.
Natura ludzka,
jest jaka jest, było nieuniknione, że popularność słabego, mniej wymagającego
podejścia wzrośnie, podczas gdy starsze, bardziej rygorystyczne podejście osłabnie.
Kto chce prowadzić samochód ze standardową skrzynia biegów, podczas gdy model z
automatyczną jest sto dolarów tańszy?
Rok 1993 oznacza
pięćdziesiąty ósmy rok istnienia AA. Nadal istnieje pewna fama we Wspólnocie na
temat znaczenia pracy na wszystkich Krokach i praktykowanie rygorystycznej
uczciwości we wszystkich sprawach. Ale w rzeczywistości, jedynie niewielu AA-owców
próbuje poważnie i konsekwentnie robić te rzeczy na co dzień – nie po ich
pierwszych miesiącach trzeźwości we Wspólnocie.
Regresja na
niższy, bardziej "normalny" poziom aspiracji jest na porządku dziennym.
Ci, którzy nadal praktykują silne AA muszą być ostrożni, kiedy mówią o tym, co
robią na mityngach. W wielu miejscach zbyt wiele lub zbyt poważna rozmowa o
Bogu jest uważana za zły pomysł. To samo dotyczy rozmów na tematy spowiedzi,
restytucji i rygorystycznej uczciwości - zwłaszcza, gdy wpływają one na takie
trudne i wrażliwe obszary życia, jak podania o pracę, zeznania podatkowe,
relacje biznesowe i stosunki seksualne.
Ale jeśli słabe AA
działa – jeśli przynosi uzdrowienie – w czym problem? Może to przypadek, gdzie
heterodoksja okazuje się być lepsza od ortodoksji. Dlaczego ktoś powinien zgodzić
się na wysiłek praktykowania silnego AA? Z jednego powodu: słabe AA, w bardzo
wielu przypadkach, tak naprawdę nie działa. Słabe AA przynosi znacznie mniej
głębokie zmiany niż silne AA. W wielu przypadkach, zmiana, którą zapewnia słabe
AA nie wystarczy aby złamać nałóg alkoholowy, powoduje pozorne uzdrowienie,
które jest nietrwałe i prędzej czy później skutkuje powrotem do picia. I w
wielu przypadkach, gdy słabe AA nie przynosi trwałej trzeźwości, ci „przetrzeźwieni”
AA-owcy żyją w depresji, niepokoju, z gorzkimi urazami i prawdziwej rozpaczy,
podobnie jak prawie wszyscy inni zaledwie wysuszeni pijacy w historii.
Słaba Wspólnota AA
naprawdę jest tylko formą oszustwa AA[6].
Cóż, jest jak miało być. Konieczny jest powrót do pytania: jakie były zamiary i cele pierwszych AA? Dążenie do zwykłej
trzeźwości byłoby podejściem powszechnym, zdroworozsądkowym, na rozsądnym
poziomie aspiracji.
Jednak założyciele
AA byli ludźmi napędzanymi nie przez zdrowy rozsądek, ale natchnienie pod
duchowym przewodnictwem. Wiedzieli, że podejście zdroworozsądkowe było
praktykowane na świecie od 150 lat, i zawodziło wszędzie, zupełnie, cały czas.
Wiedzieli, że kiedy poziom aspiracji pijaka został ustawiony zaledwie na
abstynencję – „Dlaczego nie jesteś dobrym kolegą, używaj siły woli, i przestań
pić” – to po prostu nie będzie działać. Biedny kandydat do uratowania wracał do
picia w krótkim czasie.
Wielkie odkrycie
AA, to w pierwszej kolejności: alkoholik musi być jakoś zachęcony, namówiony,
przekonany do czegoś więcej niż tylko abstynencja – musi osiągnąć zupełnie nowy
związek z Bogiem – wtedy trwała abstynencja nastąpi automatycznie jako
błogosławiony i ratujący życie produkt uboczny. Tak się stało z Billem W. Tak
się stało z dr Bobem[7].
Tak się stało u pierwszych stu członków. Autorzy Wielkiej Księgi sadzili, że
musi się to zdarzyć w każdym przypadku.
Pierwotnie, treść
Dwunastego Kroku brzmi: „Uzyskawszy doświadczenie duchowe w wyniku tych Kroków,
staraliśmy się nieść ten przekaz do alkoholików i praktykować te zasady we
wszystkich naszych sprawach”. Dwa kluczowe wyrażenia to "Doświadczenie
duchowe" i „w wyniku tych Kroków". Założenie było takie: brak
doświadczenia duchowego – brak uzdrowienia. Przyjęto również, że nie było wielu
różnych efektów postawienia Kroków, rezultat był tylko jeden. Rezultatem było
duchowe przeżycie. Do pierwszych członków, duchowe doświadczenie oznaczało, że
Bóg dotknął Twojego życia bezpośrednio, namacalnie, i odmienił je.
Pomiędzy rokiem 1939,
kiedy artykuły w Plain Dealer zostały
opublikowane, a 1941, kiedy artykuł J. Alexandra wyszedł w Post, doszło do
zmiany w filozofii. Nikt w AA nie był do końca świadomy, że miało to miejsce w
tym czasie, i do dziś proces, który nastąpił pozostaje prawie całkowicie nieuświadomiony
w całej Wspólnocie. Zmieniło się znaczenie ról przypisanych do poszczególnych
do zasad uzdrowienia i uzdrowienia we Wspólnocie AA.
Aż do 1939, AA
była małą, nieznaną organizacją, której sukces, choć doskonały, dotyczył tylko
małej grupy przypadków, i jeszcze nie był wystawiony na próbę czasu. Uzdrowieni
alkoholicy w młodej Wspólnocie polegali na sobie i ściśle współpracowali ze
sobą. Ale zasady były podstawowymi transformatorami życia. Wspólnota jako taka
nie była wystarczająco duża lub wystarczająco dobrze ugruntowana, żeby ludzie
mogli polegać na niej, zamiast rzetelnej pracy z Krokami.
Jednak po tym, jak
AA stała się wielkim sukcesem, po zdobyciu uznania narodowego za sukces,
możliwe stały się nowe stosunki, które nie były wcześniej opcją, i których
założyciele nie mogli przewidzieć. Teraz stało się możliwe, aby alkoholik przyszedł
na spotkanie i wytrzeźwiał bez przeprowadzania prawdziwej duchowej konwersji,
po prostu przez proces małpowania, przez naśladownictwo, przez naśladowanie – przez
zwykłą praktykę zasady „gdy wpadniesz miedzy wrony, kracz tak jak i one”.
Oto jak działa
zdrowienie przez naśladowanie: po przybyciu do AA nowoprzybyły dołączył się do
wielkiej, odnoszącej sukcesy organizacji, jak ELKS czy Kiwanis[8].
Jednym z obyczajów tego konkretnego klubu było to, żeby nie pić; więc jeśli
przybysz lubił ludzi, których spotkał w AA i chciał pozostać z nimi związany,
zrezygnował z picia. Przyszedł na spotkania AA. Ludzie z AA i imprezy AA stały
się celem jego życia społecznego i jego czasu wolnego, a on pozostał trzeźwy, w
dużej mierze korzystając z siły grupy.
Prawdziwa natura
tego całkiem innego, i całkiem nie duchowego, sposobu zdrowienia nigdy nie
została w pełni rozpoznana przez Wspólnotę. Założyciele AA byli jednak wrażliwi
na to, a w odpowiedzi podejmowali próby poszerzania znaczenia pojęcia
"duchowego", aby obejmowało ono dwa rodzaje uratowanych alkoholików.
Jedni alkoholicy, trzeźwi w wyniku nawrócenia, które było następstwem
postawienia Kroków, mieli doświadczenie duchowe i stali się przekształconymi
istotami ludzkimi, poważnie zaangażowanymi w nowe życie i idee, w przeciwieństwie
do tych drugich alkoholików, „trzeźwych przez naśladownictwo”, tych, którzy
pozostali w istocie takimi samymi ludźmi, którymi byli przed przyjściem do AA,
z tym wyjątkiem, że dołączyli do nowej organizacji, poznali nowych przyjaciół,
i przestali pić zgodnie z ich nowa konfiguracją społeczną.
W Dwunastym Kroku
mowa jest o "doświadczeniu duchowym". Członek mojej grupy domowej AA,
który po raz pierwszy przystąpił do Wspólnoty w 1941, opowiada w ten sposób: „Kiedy
po raz pierwszy przyszedłem, nadal mówili o „doświadczeniu duchowym”. Rok lub
dwa później zaczęli nazywać to „duchowym przebudzeniem”. To właśnie w tym
czasie „oficjalna wersja” Dwunastego Kroku została zmieniona na: „duchowo
przebudzeni w rezultacie tych kroków....”. Pojęcie doświadczenia duchowego, które było
całkowicie akceptowane we wczesnych latach, kiedy Wspólnota była niewielka i
wyraźnie zorientowana na nawrócenie, było postrzegane jako zbyt wąskie i
szkodliwe wobec mniej głębokich zmian życiowych wynikających z przekonań AA-owców
zorientowanych na naśladowanie, którzy mieli stać się większościowym wzorcem
uzdrowienia w AA.
Nota wyjaśniająca
została dodana do Wielkiej Księgi w następujący sposób:
Określenia
" doświadczenie duchowe" i "przebudzenie duchowe " są
używane wielokrotnie w tej książce, która, po uważnej lekturze, pokazuje, że
zmiana osobowości wystarczająca, aby doprowadzić do uzdrowienia od alkoholizmu
objawia się wśród nas w wielu różnych formach.
Jednak
prawdą jest, że nasze pierwsze wydanie sprawiło wielu czytelnikom wrażenie, że
te zmiany osobowości, lub doświadczenia religijne, muszą mieć postać nagłych i
spektakularnych wstrząsów. Szczęśliwie dla każdego, wniosek ten jest błędny…
Kiedy porównamy
powyższą wypowiedź z oświadczeniem, które wprowadziło Dwanaście Kroków w
rozdziale piątym Wielkiej Księgi, różnica w tonie jest zadziwiająca. Rozdział
piąty przynosi serię potwierdzeń, że celem Programu jest życie oddane Bogu w
sposób bezkompromisowo duchowy. W później dodanej nocie wyjaśniającej jest
praktycznie pełny odwrót od wcześniejszego wigoru i radości w zobowiązaniu wobec
Boga. Celem noty wyjaśniającej jest, aby zapewnić ludziom, że duchowe zmiany
towarzyszące uzdrowieniu w AA nie muszą mieć postaci nagłych wstrząsów. To
bardzo potrzebne zapewnienie i bardzo dobrze wykonane.
Jednak kolejny dodany
punkt głosił, że duchowość nie jest kluczowym elementem programu, ale że chęć,
uczciwość, i otwarty umysł są wszystkim, co było potrzebne. Ten punkt nie
został przedstawiony bezpośrednio, ale przez jasne, mocne i jednoznaczne
implikacje – przez pośrednie, defensywne, niemal apologetyczne traktowanie
całego przedmiotu religijnego i duchowego doświadczenia. Założyciele Wspólnoty
odpowiadali na problem duchowy poprzez obniżenie duchowego poziomu aspiracji
społeczności. Było to posunięcie, którego nie mogli dokonać w pierwszych
dniach, ale mogli zrobić, a nawet poczuli, że muszą zrobić, teraz, gdy społeczność
AA stała się duża i zyskała reputację
respektowanej i racjonalnej organizacji.
Czynniki, które
skłoniły do przeformułowania Dwunastego Kroku, i dodania noty wyjaśniającej do Wielkiej
Księgi, mogą być podsumowane w ten sposób:
Teraz można wyzdrowieć
na jeden z dwóch sposobów w AA. Wariant numer jeden jest oryginalnym sposobem
opartym na doświadczeniu duchowym, który wynika z postawienia wszystkich Kroków.
Wariant numer dwa jest sposobem częściowego praktykowania Kroków i podstawowej
zależności od społecznych aspektów życia w AA. To drugie podejście nie
przyniesie silnego doświadczenia duchowego. Nie jest również zgodne z naszą
tradycją, że zawsze powinniśmy umieszczać zasady przed autorytetami/władzami/indywidualnościami.
Ale na jego korzyść trzeba przyznać, że wymaga mniej zaangażowania i mniej
pracy, wiąże się też z mniejszą potrzebą przebudowy całego życia, a jednak
okazał się wystarczający w wielu przypadkach, do osiągnięcia trwałej
abstynencji.
Jednak żadne takie wyjaśnienie nie zostało wydane,
a zmiana określenia doświadczenie duchowe
na przebudzenie duchowe, miała w
efekcie rozmyć w każdym umyśle prawdziwą naturę zmiany, która powinna była nastąpić.
Nie była to kwestia świadomego oszustwa. Błędem był po prostu brak rozpoznania
podziału na dwa obozy, gdy doszło już do podziału. Był to całkiem zrozumiały
brak tendencji do rozwijania się, porównywalny z niezdolnością matki do
zauważenia zmian wzrostu w swoim własnym dziecku. Ale teraz silne AA zaangażowane
było prawie przede wszystkim w unikanie kontrowersji, a więc ślepota na
nieuchronność podziału w ruchu była nieunikniona.
Ta ślepota
uniemożliwiła członkom AA zauważenie w praktyce poważnych wad zawartych w słabej
wersji Cup-of-Tea. Stosunkowo powierzchowne zmiany życia, które słabe AA
produkuje, jest wystarczające, aby niektórzy alkoholicy wytrzeźwieli. Jednak nie
jest odpowiednie – ani nie jest skuteczne – po prostu nie działa w przypadku
bardzo dużej liczby innych. Sytuacja ta jest widoczna zarówno w „prostych” jak
i „trudnych” przypadkach, to jest w przypadkach tych alkoholików, którzy
zostali bardzo poważnie uszkodzeni fizycznie i psychicznie, zanim dotarli na
swoje pierwsze spotkanie AA, tych, których alkoholizm jest połączony z
nadużywaniem narkotyków, szalonym seksem, kryminalnymi lub psychotycznymi
skłonnościami, lub ciężkimi zaburzeniami społeczno-psychopatologicznymi.
Słabe AA po prostu
nie działa też z bardzo dużą populacją AA-owców, którzy są znani we Wspólnocie
jako „zapijacze”, „wpadkowicze” – tych
alkoholików, którzy opracowali wzorzec bujania się wokół AA; utrzymują oni abstynencję
przez chwilę, ale wracają wielokrotnie do picia.
Proszę zauważyć,
że jeśli wyżej wymienionym „trudnym” przypadkom udaje się znaleźć drogę do grupy,
gdzie silne AA, i nic poza silnym AA nie jest praktykowane, wielu z nich jest w
stanie osiągnąć trwałą trzeźwość. Ośrodek odwykowy East Ridge w stanie Nowy Jork
pracował z tysiącami tych „trudnych” przypadków w ciągu ostatnich dwudziestu
dziewięciu lat. Silne AA jest standardową praktyką w grupie East Ridge, a ta
grupa ma wskaźnik uzdrowienia ponad 70 procent z tych tzw. „awaryjnych” AA-owców.
Porażka zmienia się w sukces w większości tych „trudnych” przypadków, gdy słabe
AA jest zastąpione silnym AA.
Jest jeszcze jedno
i bardziej podstępne niebezpieczeństwo wbudowane w słabe AA. W wielu
przypadkach „trzeźwość” produkowana przez rozwodnione podejście do Dwunastu Kroków
nie utrzymuje się na dłuższą metę. To, co wyglądało na początku, jak
łatwiejszy, bardziej miękki sposób na utrzymanie szczęśliwej trzeźwości,
przynosi coraz mniej i mniej spokoju i prawdziwego szczęścia, ostatecznie
kończąc się całkowitym odwróceniem trendu i nawrotem poważnej osobistej
rozpaczy. Efektem końcowym może być powrót do aktywnego alkoholizmu lub może to
być zatracenie się w życiu z brakiem zadowolenia z abstynencji, życiu z mieszanką
uraz, depresji, kompulsywnego, chorego seksu, i ogólnym poczuciem braku sensu
życia. Jest to ostateczna porażka w czerpaniu korzyści z Programu AA; w
ostatecznym rozrachunku jest to brak uzdrowienia.
We współczesnej Wspólnocie
AA zauważalne są dwie złowrogie tendencje. Pierwszą tendencją jest niższy
odsetek uzdrowień. Przez pierwsze dwadzieścia lat, standardowa stopa
uzdrowienia w AA wynosiła 75 procent. Doświadczeniem AA było to, że 50 procent
alkoholików, którzy przyszli do AA, zostało uzdrowionych od razu i pozostali trzeźwi.
Kolejne dwadzieścia pięć procent miało kłopoty przez chwilę, ale w końcu osiągali
trzeźwość na dobre, natomiast ostatnie dwadzieścia pięć procent nigdy nie wyzdrowiało.
Wtedy nastąpił okres kilku lat, gdy siedziba główna AA przestała przedstawiać
75 procent w oficjalnych publikacjach. W 1968 roku General Service Board
opublikowało ankietę wskazującą ogólny współczynnik uzdrowień w wysokości 67
procent. W ostatecznym rozrachunku wydaje się, że gdy AA stało się większe i
starsze, jego skuteczność spadła z około trzech na czterech do około dwóch na
trzech ludzi.
Drugi złowrogi
trend we Wspólnocie nie jest wskazywany przez statystyki, jednak jest
wystarczająco jasny, aby każdy uważny obserwator sceny AA mógł go dostrzec. W
miarę jak Wspólnota starzeje się, jej liczba „oldtimersów”, czyli alkoholików
trzeźwych dziesięć lat i dłużej, rośnie. I coraz częściej pojawia się problem braku
siły do utrzymania początkowego stanu ducha. Jest to przykry fakt, że rosnąca
liczba starych wyjadaczy nie znajduje radości w trzeźwości. Wielu z nich
poszukuje gorączkowo sposobów, aby odzyskać stary zapał na życie wolne od
alkoholu, a wielu z nich kończy w takich ślepych uliczkach jak fanatyczne
religie, psychologiczne nowinki lub wynalazki chemiczne, takie jak
psychodeliki, trawka, środki uspokajające i inne poprawiacze nastroju. Wielu
kończy albo nawrotem do picia, albo zatapiają się w despotyzmie, wrogości,
dziwacznych odreagowywaniach różnego rodzaju, lub po prostu w katastrofalnej
nudzie.
Jednak tak dziać
się nie musi. Stopniowy spadek odsetka uzdrowień i melancholii weteranów nie
wymaga złożonych lub innowacyjnych sposobów. Rozwiązanie polega na powrocie do
oryginalnego, silnego AA. Okazuje się, że mężczyźni, którzy napisali Wielka
Księgę, mieli rację, że naprawdę nie ma łatwiejszego, bardziej miękkiego
sposobu. Dodatkowa praca i zaangażowanie, wymagane przez podjęcie „pełnego
Programu”, owocuje w ogromnych i nieocenionych dywidendach. Ta dodatkowa praca
i zaangażowanie sprawiają, że trzeźwość jest radosna, ponieważ nie stawia ona
trzeźwości, jako celu samego w sobie.
Większość tych,
którzy się uzależniają, to ludzie z ciemną plamą w duszy, z niezaspokojonym apetytem
na niekończące się przyjemności. Szukaliśmy w butelkach tego, co można znaleźć
tylko w doświadczeniu duchowym. Program AA okazał się skuteczny przede
wszystkim dlatego, że jego Dwanaście Kroków było praktycznym zestawem
wytycznych do prawdziwego doświadczenia duchowego. Niestety, rozwój Wspólnoty
umożliwił na pewien czas rodzaj pasożytnictwa, w którym częściowo praktykujący zasady
duchowe, byli w stanie wykarmić się siłą pełnych praktyków; tych, którzy
przeszli prawdziwe duchowe doświadczenie.
Ale teraz,
pasożyty już osuszyły organizm gospodarza ze znacznej części jego siły
życiowej, bez dalszej korzyści dla siebie.
Jest już za późno,
aby nawoływać do powrotu do pierwotnego sposobu, do wiernej praktyki pełnego
Programu. Jednak pozostało we Wspólnocie wiele energii i potencjału, i możliwe
jest poważne jej odrodzenie. Jeśli tylko wystarczająco wielu z nas ujrzy na czas
niebezpieczeństwo naszej sytuacji, osobistej i jako Wspólnoty. To, co musimy
zrobić, jest wystarczająco jasne i napisane w pierwszych siedmiu rozdziałach
Wielkiej Księgi. To wszystko sprowadza się – zwłaszcza dla nas weteranów – do
chęci kontynuowania praktykowania wszystkich zasad we wszystkich naszych
poczynaniach, bez spoczywania na laurach, bez przywoływania tego, co zrobiliśmy
na samym początku drogi do uzdrowienia, w pierwszych tygodniach i miesiącach
trzeźwości.
Ale nie możemy nie
zmierzyć się przy tym z koniecznością zmiany, potrzebą „ponownego zaangażowania”.
Samozadowolenie i zachwyt z osiągniętego sukcesu jest naszym największym
wrogiem. Jeśli jako uzdrowiona społeczność nie chcemy zatracić naszego obecnego
kursu, to rozwiązanie jest wystarczająco jasne. Podkreślamy, że w mniej niż sto
lat, zrozumieliśmy to, na co wielkie wspólnoty religijne na świecie poświęciły
ostatnie 2000 lat prób: że nawet najlepsze i najwyższe ludzkie instytucje mają
tendencję do pogarszania się w czasie, i że wielkość w organizacjach duchowych
jest często osiągana kosztem porzucenia pierwotnych celów i praktyk.
Zawdzięczam moje
życie AA. Mam nadzieję, że mamy wizję i pokorę, aby się zmienić. Wierzę, że
możemy, jeśli będziemy działać. To jedno jest pewne: Dwanaście Kroków
Anonimowych Alkoholików są skuteczne i tak praktyczne teraz, jak wtedy, gdy
zostały one po raz pierwszy zapisane 54 lat temu.
Cokolwiek innego być
może osłabło – ale nie Kroki.
Prawo Greshama i
Anonimowi Alkoholicy, napisane przez Toma P, Jr, © 1993. Ten artykuł
oryginalnie pojawił się w 24 Magazine, z niewielkimi zmianami, aby doprowadzić
do aktualnych liczb i historii. Adres pytania i komentarze do 24 Magazine, Box
10, Hankins, NY 12741.
Tłumaczenie Wojtek S. Za zgodą 24 Magazine/Newsletter
[1] Prawo
Kopernika-Greshama – zasada mówiąca, że jeśli jednocześnie istnieją dwa rodzaje
danego dobra, pod względem prawnym równowartościowego, ale jeden z nich jest
postrzegany jako lepszy, ten „lepszy” pieniądz będzie gromadzony
(tezauryzowany), a w obiegu pozostanie głównie ten „gorszy”.
[2] Dostęp 14.10.19
09:10 CET z Gresham's Law and Alcoholics Anonymous
Silkworth.net http://silkworth.net/pages/aahistory/general/greshams_law.php#
Silkworth.net http://silkworth.net/pages/aahistory/general/greshams_law.php#
[4] Autor tekstu
prawdopodobnie używa tu skrótu myślowego albowiem: [...] Doktor Bob
wspominał: "Nie ja napisałem Dwanaście Kroków. Z napisaniem ich nie miałem
nic wspólnego. Ale myślę, że w sposób pośredni miałem z nimi jakiś
związek...". [...] ("Doktor Bob i dobrzy weterani",
s. 107)
[5] Ang. copped-out
and watered-down – w oryginale – COWD. Po polsku RIRAA mogłoby
kojarzyć się komicznie i wpływać na odbiór tekstu. [6] Autor
przypomina sobie starą piosenkę, którą kiedyś śpiewali w White Plains (NY), na
początku lat 40-tych (śpiewane do melodii "Take Me Out do the Ball Game"). Jest to dygresja – a tłumaczenie niewiele wnosi
I’ve been staying away from the meetings,
I’ve been staying away from the
crowd,
A pint and three newbies, then call
the hack,
Here’s one wack that is flat on his
back,
Take me out to Bellevue, so I can remember
my name,
I must be nuts to think I could
cheat on the AA game.
[7] "Doświadczenia
Doktora Boba różniły się od doświadczeń Billa również pod innym względem Bob
nigdy nie doznał nagłego błysku światła - nie miał przeżycia
duchowego" ("Doktor Bob i...", s. 326)
[8] Organizacja charytatywna pomagająca dzieciom https://www.kiwanis.org/
Uwielbiam ten artykuł, często do niego wracam.
OdpowiedzUsuńKazdy ma wolną wolę, każdy znajdzie takiego sponsora jakiego potrzebuje (takiego który pochwala nie płacenie alimentów także znajdzie, słyszałem takich na spikerce).
Nie uzdrowię innych, nie uzdrowię AA (oj jak próbowałem), dociekanie i poszukiwanie w doświadczeniu wspolnoty pokazuje mi, że znane AA "problemy" docierają do nas z dziesiątkami lat opóźnienia, ale żadne to nowości.
Jedyne co mogę to trzymać się mocnej kawy, dyscypliny programu.
Szacun dla mojego sponsora, fanatyka kazdego słowa w WK. Profilem jest obserwowanie zdrowienia sponsorowanych.
Bardzo bliskie to wszystko
UsuńJa tylko słyszę o absolutach, ale ich nie widzę ani nie czuję od amatorów mocnej herbaty.
OdpowiedzUsuńczystość, uczciwość, bezinteresowność i miłość
OdpowiedzUsuńMam troszkę inne tłumaczenie tego artykułu ale nie zmienia to sensu. Artykuł dający do myślenia.
OdpowiedzUsuń,,Jednak założyciele AA byli ludźmi napędzanymi nie przez zdrowy rozsądek, ale natchnienie pod duchowym przewodnictwem. Wiedzieli, że podejście zdroworozsądkowe było praktykowane na świecie od 150 lat, i zawodziło wszędzie, zupełnie, cały czas."
Kiepsko wygląda ten II krok po nowemu ,,przywróci zdrowy rozsadek" Hmmm. Podobnie w WK ,,sposobu myślenia opartego na nowej świadomości Boga wewnątrz mnie. Oznaczało to, że zdrowy rozsadek miał ustąpić ,,niezdrowemu rozsądkowi" Tak na marginesie.
Jednym ze sposobów wyleczenia z choroby alkoholowej jest postawienie 12 Kroków AA, tak jak ,,sugeruje" Bill W. To nie są kroki mojego sponsora, jego sponsora wg Gienka, Heńka czy Bolka. Oczywiście, że moje EGO napisało by lepszy program i lepsze kroki. Na szczęście nie napisało i mam ogromną nadzieję, że nie napisze. Program Wspólnoty AA jest jeden. Nie ma miękkiego, twardego, rozwodnionego, gorzka czy słodka herbatka. Program AA nie jest do interpretacji. A mi się wydaje, a Ja, Ja Jak bym tak to widział i tak ten krok zrobił. Słynne Aowskie - Amisie i Jajaki. Jeżeli alkoholik wyzdrowiał z choroby alkoholowej tylko i dzięki codziennemu moczeniu nóg w rumianku to bardzo dobrze, jeżeli pomógł mu w tym codzienny spacer po lesie, super. Jeżeli wyzdrowiał dzięki stawianiu kroków od tyłu tj od 12 do 1 lub tylko kroków parzystych, bardzo dobrze. Tylko to wszystko nie jest Programem AA i nie ma nic z nim wspólnego. Nie ma czegoś takiego jak rozwodniony Program AA bo to już nie jest ten Program AA.
Jak wiemy na mitingi Wspólnoty AA nie przychodzą tylko alkoholicy. Przychodzą też zwykli pijacy i pijaczki, którym wcale ten Program nie jest potrzebny do zaprzestania picia. Przychodzą tak na wszelki wypadek nawet przez 20 lat, kto zabroni? Maja pełne prawo. Im brak Programu nie zaszkodzi. Gorzej z tymi prawdziwymi alkoholikami. Z ,,niewyleczoną chorobą duszy" pewnie znacie takich którzy po iluś tam latach nie picia targali się na własne życie, czasami skutecznie.
A co do czterech absolutów to prawdopodobnie jedną z przyczyn odejścia Billa W i dr Boba od Oxford Group było to słówko ABSOLUTNY. Alkoholik i absolutnie uczciwy, bezinteresowny itd to nie alkoholik. Oczywiście Bill W pisze też o innych przyczynach rozejścia się dróg, o braku anonimowości, reklamie tamtych Grup itd. Dzięki za przypomnienie artykułu i też za procenty wyzdrowień z alkoholizmu. W Cleveland, jak gdzieś czytałem ,procent wyleczeń z alkoholizmu w latach 40 był powyżej 90%.
Marceli S
Od kilku lat mam do czynienia w AA z grupami, które powstały na skutek rozłamu wśród AA, grupami, które izolują się od Tradycji. Idee, w które wierzą są jedyne prawdziwe i dające szczęście. Proponują " nową duchowość", silną potrzebę wiary w Absolut, posłuszeństwo, wyzbywanie z własnej indywidualności, mówienie określonym językiem, czytanie tylko WK. Stosują nakazy, zakazy i kary. Kwestionują na oddziałach odwykowych zalecenia terapeutów itd itd. Ja nazywam rzeczy po imieniu, takie destrukcyjne grupy to sekty i będę szukać pomocy, żeby przed nimi bronić siebie i innych.
OdpowiedzUsuńBill miał swoje przekonania, Bob swoje, a ja mam swoje i oni nie podzielili wspólnoty. Mityng to przegląd naszej wiedzy, jak zdrowieć z naszej choroby, jak pozostawać w jedności jako wspólnota i jak służyć niosąc pomoc tym, którzy jeszcze cierpią. To nie ma nic wspólnego z bezwarunkowym poddaniem się woli sponsora, który narzuca swoją logikę i argumentację jako niepodważalną. Ja jestem we wspólnocie nie w sekcie, a za naruszenie mojej wolności jest artykuł. Nikt nie ma prawa demolować mojej niezależności.
OdpowiedzUsuńDespotyzm nie ma nic wspólnego z Programem AA. Świadczy o powrocie do choroby duszy.
Usuń„Wzmocniony przez Łaskę, którą odnajdowałem w modlitwie, odkryłem, że muszę wytężyć każdy gram woli i działania, aby w końcu odciąć się od tych wadliwych zależności emocjonalnych od ludzi, od AA, od wszystkich innych okoliczności”
OdpowiedzUsuńBill W. - fragment eseju "Następna granica - trzezwość emocjonalna"
Tę trzezwość emocjonalną ja mam osiągnąć, innych do tego nie zmuszę.
W AA jest mnóstwo osób DDA, współuzależnionych, ofiar przemocy. Łakną głownie akceptacji, przyjaźni, przynależności. Robią wszystko, żeby to dostać, żeby być częścią czegoś. Ciągną do przemocowców, sekciarzy, knujących, plotkujących. Bronią ich, ukrywają ich czyny, umożliwiają przemoc psychiczną. Tak ich nauczono w domach rodzinnych. Wprowadzony kilka lat temu podział na "nurty" doskonale się w to wpisuje, podtrzymując podział na swoich i obcych.
Jak napisał Chuck C. " Małe zalęknione ega ciągną do wielkiego ego, bo chcą być takie same jak ono."
Tworzą w AA grupy towarzyskie, nazywają się "bractwem", witają za pomocą znanych tylko sobie rytuałów, dopuszczają tylko tych, kto przyjmie te sekciarskie zasady, innych zwalczają i niszczą na wszelkie sposoby.
Jak już napisałem, jedynym sposobem jest moja własna trzezwość emocjonalna i opieranie się na Sile Wyzszej, a nie na każdym napotkanym przypadkowym człowieku.
W miarę jak Wspólnota starzeje się, jej liczba „oldtimersów”, czyli alkoholików trzeźwych dziesięć lat i dłużej, rośnie. I coraz częściej pojawia się problem braku siły do utrzymania początkowego stanu ducha. Jest to przykry fakt, że rosnąca liczba starych wyjadaczy nie znajduje radości w trzeźwości. Wielu z nich poszukuje gorączkowo sposobów, aby odzyskać stary zapał na życie wolne od alkoholu, a wielu z nich kończy w takich ślepych uliczkach jak fanatyczne religie, psychologiczne nowinki lub wynalazki chemiczne, takie jak psychodeliki, trawka, środki uspokajające i inne poprawiacze nastroju. Wielu kończy albo nawrotem do picia, albo zatapiają się w despotyzmie, wrogości, dziwacznych odreagowywaniach różnego rodzaju, lub po prostu w katastrofalnej nudzie.
OdpowiedzUsuń
OdpowiedzUsuńOd kilkunastu dni chodzę w myślach obok słów, które słyszę na każdym mitingu w tekstach początkowych, i które czasami w ciągu dnia powtarzam sobie z wyraźnym uczuciem rozsiadajacego się w umyśle i w sercu zrozumienia:
„Chcemy stać się ludźmi nowymi, chcemy przejść w tym celu najtrudniejszą nawet i najdłuższą drogę”.
Wracam do tego zdania, ilekroć słyszę na mitingu :”dla mnie miting to taka ucieczka”.A zatem, jeśli myślę, by stać się człowiekiem nowym, droga ucieczki nie będzie moją drogą, bo przecież w „starym” życiu często uciekałem. Najczęściej uciekalem w pracę, przede wszystkim w pracę, praca była moim gonieniem siebie i moją ucieczką przed sobą. W alkohol zacząłem uciekać później, i była to klasyczna ucieczka, archetyp wszystkich ucieczek. Brałem w niej udział z wszystkimi tymi, którzy najpierw zlekcewazyli zmęczenie, później upierali się, że poradzą sobie bez odpoczywania , a potem nie zauważyli, że od lat towarzyszą im nieusuwalna presja i stres. Jeśli chcę stać się nowym człowiekiem nie mogę teraz ponownie uciekać...
Rezonuje we mnie to początkowe zdanie, kiedy słyszę :”dla mnie miting jest jak narkotyk. Jeśli 3,4 razy w tygodniu nie jestem na mitingu, to się źle czuję”. Znowu, myślę to nie jest droga dla mnie, bo przecież nachalnie poszukiwałem wcześniej narkotyku, i dostarczałem go sobie w postaci narkotyzujacego rytmu pracy, osiągania zamierzonych, coraz bardziej wymagających celów, w postaci kompulsywnej lektury, czy kompulsywnej oglądania seriali, w postaci biegów, w zasługiwaniu na szacunek, uznanie, podziw . Nowy sposób życia, nowy człowiek we mnie smakować będzie każdą czynność, cieszyć się nią bez zwiększania sobie dawek ponad miarę, uczestniczyć w życiu bez oczekiwania nagrody.
I najczęściej myślę o tym zdaniu, kiedy słyszę powtarzające się wypowiedzi o „wyrzucaniu z siebie, wywalaniu z siebie, by doznać ulgi.” I to także nie jest moja droga, bo przecież w poprzednim życiu szukałem ulgi biegajac, szukałem ulgi sięgając po alkohol (ulgi od napięcia, stresu, presji, którą sam sobie budowałem.
Te wypowiedzi „doświadczonych”, wieloletnich praktyków AA nie wskazują, jak na moje ucho na chęć stawiania się ludźmi nowymi, może jest tak nawet, jak to opisał kiedyś podczas jednego z wykładów Anthony de Mello :” Psychologowie twierdzą że ludzie chorzy nie chcą naprawdę wyzdrowieć. W chorobie jest im dobrze. Oczekują ulgi, ale nie powrotu do zdrowia. Leczenie bowiem jest bolesne i wymaga wyrzeczeń „. A. De Mello Przebudzenie.
Czego więc szukam w AA, po co chcę iść tą „najtrudniejszą nawet i najdłuższą drogą „ i dlaczego to, czego szukam wiążę z duchowością.
Szukam doświadczenia i nadziei: mówi się o tym w tekstach początkowych – „jesteśmy wspólnotą mężczyzn i kobiet, którzy dzielą się nawzajem swoim doświadczeniem, siłą i nadzieją... „. Przypomina mi to wspólnoty pierwszych chrześcijan opisane przez ewangelistę Łukasza w „Dziejach apostolskich”: ludzie zbierali się, by posłuchać o doświadczeniu tych, którzy byli blisko uczniów Jezusa, słyszeli na własne uszy ich relacje, a także, by dzielić się nadzieją na nowe życie: „nawracajcie się „, „królestwo jest blisko „.
Jeśli chcemy stać się ludźmi nowymi (i ja wśród tych my) tzn. nie patrzącymi na świat i nie uczestniczącymi w nim jak dawniej, potrzebujemy doświadczenia (relacji tych, którzy tę drogę przeszli, albo dłuższy czas nią idą), i potrzebujemy nadziei, że droga ta przybliża nas do bycia nowymi, „nawracamy się” przecież , by świat postrzegać i przeżywać na nowo: z uwagą, zaangażowaniem, współczuciem, troską, czułością dla każdego przejawu życia.
Królestwo jest tu, ja to wiem: wystarczy otworzyć oczy, przestać uciekać, odmówić narkotyku, obudzić w sobie współczucie i wdzięczność. I wtedy nadchodzą „wielkie i radosne dni „
„Chcemy stać się ludźmi nowymi, chcemy przejść w tym celu najtrudniejszą nawet i najdłuższą drogę”.
UsuńDzięki za impuls do poszukiwań.
Bo z tym fragmentem to jest ciekawa sprawa. Nadal krąży po mityngach w tych tłumaczeniach sprzed ponad 30 lat.
Natomiast ani w 3 ani w 4 wydaniu WK go nie ma. Skąd się wziął? A może dlaczego go nie ma?
Mam nawet w domu reprint oryginału WK, może nikłą znajomością języka coś znajdę...
Dzięki za ten artykuł, za ten trop.
OdpowiedzUsuń- Adam
Wróciłem dzis do tego tekstu, i dwa sprostowania, jedno duże, drugie małe, zapewne to wina tłumaczenia, ale...
OdpowiedzUsuń• organizacja założona przez Franka Buchmana nazywa się (bo istnieją nadal w szczątkowej formie) Grupa Oksfordzka, Grupa, nie grupy (mimo, że było ich sporo w rożnych miejscowościach). Błędną nazwę Grupy Oksfordzkie rozpropagował w Polsce naczelny historyk polskiego odłamu AA, ten z Poznania.
• rektyfikowany jest spirytus, ewentualnie cukier, tutaj prawdopodobnie chodziło o ratyfikację, naprawdę są bardziej pasujące słowa.