W szpitalu rehabilitacyjnym w Korfantowie zorientowałem się, jak wielu jest ludzi, którzy stracili nogę. Przyczyną był wypadek, nowotwór, miażdżyca lub jeszcze coś innego. Dzięki nowym technologiom i długiej rehabilitacji mogą się poruszać w miarę sprawnie, ale to już nigdy nie będzie to samo. Prawie zawsze mają spore ograniczenia, ale w ich przypadku przede wszystkim ważny jest fakt, że nie mają wyboru. W AA spotykam ludzi, którzy – to będzie przenośnia – starają się poruszać na jednej nodze, ale nie dlatego, że drugą stracili, ale dlatego, że tak zdecydowali, tak postanowili.
Trzeźwość to – między wieloma innymi – właściwe proporcje, harmonia, równowaga. Operowanie skrajnościami typowe jest w życiu nietrzeźwym – sam to jeszcze pamiętam.
Bardzo dawno temu w artykule Wrogowie Wspólnoty AA (klik) pisałem: …od samego początku, od narodzin, Wspólnota AA nieustannie musi się przeciwstawiać dwóm poważnym zagrożeniom. Jednym z nich jest – nie zawsze uświadomiona – wewnętrzna potrzeba stworzenia organizacji, a drugim ciągoty i pokusy o charakterze sekciarskim. Od czasu publikacji tego tekstu minęło kilkanaście lat, a od momentu powstania Wspólnoty ponad osiemdziesiąt, a my nadal balansujemy między tymi skrajnościami, nie umiejąc znaleźć równowagi, na której moglibyśmy się pewnie i na długo oprzeć.
Do pewnego stopnia podobnie bywa z alkoholikami, Programem, drogą do trzeźwości. Zamiast znaleźć zrównoważoną metodę, technikę, sposób, i się go trzymać, niektórzy uczestnicy mityngów miotają się z jednej skrajności w drugą. Z jakiegoś powodu chcą opierać się na jednej tylko nodze, posługiwać jedną tylko ręką, widzieć jednym tylko okiem, choć od samego początku do dyspozycji mają oba. Czy jest to próba szukania łatwiejszej, łagodniejszej drogi? Nie wiem, nie rozumiem tego.
Ale, co konkretnie mam na myśli? Już wyjaśniam.
W przypadku pojedynczych alkoholików, ewentualnie grup, oprócz sekciarstwa i ciągotek organizacyjnych, chodzi o inny jeszcze rodzaj równowagi. O taki, który oferuje Program i literatura AA. O równowagę między wiedzą, a religią, a dokładniej między psychologią moralną i wiarą.
Kiedy trafiłem na swój pierwszy mityng wszyscy w AA byli mocno przeterapeutyzowani, a prawie sto procent wysiłku szło w gromadzenie wiedzy, w naukę, w zdobywanie i rozszerzanie poziomu informacji o chorobie alkoholowej. Balansowaliśmy (znów przenośnia) na jednej nodze i kosztowało to wiele wysiłku. Częste były też zapicia.
Minęło dwadzieścia lat. Zmieniło się wszystko, podczas gdy nie zmieniło się nic. Jak to możliwe? Równowagi jak nie było tak nie ma, natomiast pewna część alkoholików tylko zmieniła nogę – teraz opierają się tylko i wyłącznie na Sile Wyższej, lekceważąc i negując całą resztę. Co ciekawe, lekceważą w ten sposób ważne doświadczenia Anonimowych Alkoholików zawarte w Wielkiej Księdze.
W „Opinii lekarza” czytamy: My, lekarze, zdawaliśmy sobie od dawna sprawę, że pewna forma psychologii moralnej jest w przypadku alkoholików niezwykle ważna, ale jej zastosowanie w praktyce napotykało na trudności, których nie byliśmy w stanie pojąć.
Oraz:
Jego problem alkoholowy był tak skomplikowany, a depresja tak głęboka, że uznaliśmy, iż jego jedyną nadzieją może być coś, co nazywaliśmy wtedy „psychologią moralną”, chociaż i to, czy przyniesie ona jakikolwiek skutek, było dla nas sprawą wątpliwą.
Z kolei w rozdziale „Jest rozwiązanie”: Zdecydowaliśmy się wykorzystać w tym celu zarówno nasze wspólne doświadczenie, jak i wiedzę. To sugerowany pożyteczny program dla każdego, kto jest zaniepokojony problemem z piciem. Z konieczności będziemy musieli poruszyć zagadnienia medyczne, psychiatryczne, społeczne i religijne.
Jak już pewnie wyraźnie widać (WIDAĆ! WYRAŹNIE!), od samego początku Anonimowi Alkoholicy korzystają ze wszystkiego, co pomogłoby im rozwiązać problem alkoholizmu. Medycyna, religie, psychiatria, psychologia, zagadnienia społeczne, wiedza, etyka i inne – gramy o życie, więc nie możemy pozwolić sobie na wybrzydzanie. Zaraz, zaraz… nie możemy? A czy niektórzy nie próbują? Uparcie i do tego namawiając innych?
Czasem słyszę, że to Bóg ma alkoholika uwolnić od wad charakteru, alkoholik niczego w tym kierunku nie musi robić, a nawet nie powinien. Tak też jest ze wszystkimi innymi problemami i trudnościami życiowymi. Po co pytać sponsora lub fachowca od czegoś tam – trzeba tylko modlić się i medytować. Dalej nie wiesz, co zrobić? Pewnie za mało się modlisz i medytujesz. Nie zapominaj też o powierzaniu. Nieustannym. Program działania? Oj tam, oj tam! Jakiego niby działania – powierzanie, modlitwa i medytacją są odpowiedzią na wszystko. A jeśli na coś nie są, to widocznie Siła Wyższa nie chce, żebyś rozwiązanie w tej chwili poznał. Przecież to takie proste, czego nie rozumiesz?
W Liście św. Jakuba (Jk, 2, 20) znalazłem kiedyś znamienne słowa: Chcesz zaś zrozumieć, nierozumny człowieku, że wiara bez uczynków jest bezowocna?
Wiara nie zastępuje działania (ani na odwrót), potrzebne są oba te elementy, a i to jeszcze nie wszystko, bo liczy się też wiedza i doświadczenie. To znaczy potrzebne są i liczą się w życiu trzeźwych alkoholików. Tym niemniej zdaję sobie sprawę, że w PLAA niektórzy najwyraźniej uważają inaczej. I – oczywiście – wolno im.
To, co myślę nie jest jedynym możliwym sposobem myślenia. Dzięki innym mogę spojrzeć na coś z jego punktu widzenia, bo każdy z nas jest inny, każdy ma swoją historię i dla każdego z nas inne rzeczy mają szczególne znaczenie. Warto o tym pamiętać, kiedy próbujemy kogoś określić po swojemu.
OdpowiedzUsuńNa 33-ciej stronie broszury ,, Grupa AA...gdzie wszystko się zaczyna" zamieszczono rozdział ,,Mityngi robocze AA". W mojej opinii mityngi robocze umożliwiają nabycie umiejętności współpracy przez AA-owców. To tu w małym gronie (,,Mityngi robocze zazwyczaj planowane są przed lub po normalnych mityngach grupy") możemy uczyć się współpracy. Tu mamy czas, żeby bez pośpiechu omaiwiać problemy. Możemy poznawać opinię członków grupy. Możemy uczyć się głosowania i szanowania jego wyników. Ta nauka wymaga czasu, spokoju i cierpliwości. W ten sposób możemy pozwolić Bogu wyrazić Siebie w naszym grupowym sumieniu. Adam
OdpowiedzUsuńJest i w AA „trynd” pod hasłem „Akceptacja jest odpowiedzią na wszystko”.
OdpowiedzUsuńCo więcej, wziął się on nie skądinąd jak z… Wielkiej Księgi. Umieszczono tam bowiem historię osobistą lekarza, ponoć nie-alkoholika, któremu się coś wydawało…
I tytuł jego historii (obecnie już go zmieniono) stał się jednym z nadużywanych haseł.
Akceptacja. Tylko akceptacja. Wszystko akceptuję. No święty wręcz jestem.
I tak akceptacja stała się kolejnym medalem, którym można się popisywać na mityngach. Ja wszystko akceptuję.
Nic to, że wychodzę na papierosa i przeklinam komunikację miejską, lżę policję, plotkuję o innych AA. Nic to, że na Facebooku wypisuję groźby pod adresem prezydenta kraju.
Jeżdżę na spikerki i opowiadam jak ja to wszystko akceptuję. Zawsze czekam, kiedy taki spiker zacznie lewitować.
Taki to stworzyliśmy teatrzyk w AA.
Słusznie prawisz. Takich hasełek jest wiele. "Wszystko zależy od bożej łaski, bo ja - biedny mały żuczek - za nic nie odpowiadam". Albo "Bóg jest dla mnie absolutnie wszystkim". Zaklęcia były w AA i teraz już pewien jestem, że zawsze będą. Co najwyżej inne. Patrz "Alkoholizmu zaklinanie" sprzed wieków: https://meszuge.blogspot.com/2009/10/alkoholizmu-zaklinanie.html :-)
UsuńChętnie czytam starsze teksty.
UsuńA jaki Ty jesteś? Bo ja - w przeciwieństwie do opisanego przez Ciebie przykładu - akceptuję świat taki, jaki jest i ludzi takimi, jacy są w myśl Modlitwy o pogodę ducha, bez przeklinania wadliwości komunikacji miejskiej i niewydolności służby zdrowia, bez obwiniania ludzi za ich winy i siebie za moje przewiny. Mówmy o sobie a nie o teatrzyku w AA, którego biernym widzem wraz innymi się stałeś.
UsuńO jest i pierwszy akceptujący święty.
UsuńA jakoś zwykłego cudzego komentarza nie potrafi zaakceptować, tylko wszczyna zbędne dyskusje.
To są ci akceptujący, co to akceptują dopóki wszystko jest tak, jak on chce.
Na własne życzenie wszedłeś w tę dyskusję, tylko ze złym negatywnym nastawieniem.
Usuń'" O jest i pierwszy akceptujący święty. A jakoś zwykłego cudzego komentarza nie potrafi zaakceptować". Niczym się ode mnie nie różnisz, skoro mojego wpisu nie potrafisz zaakceptować. Bezpodstawnie przypisujesz mi miano świętego.. Powiedz nam jaki Ty jesteś.
UsuńUjawnił się aowski stalker żyjący informacjami o innych.
UsuńTak, to jest bardzo popularne wśród niedojrzałych alkoholików. Każdą poruszoną sprawę kwitują „zrób to lepiej”, „a kim ty jesteś” i za wszelką cenę usiłują AA sprowadzić do swoich chorych relacji osobistych, nawet z obcym człowiekiem z internetu. Do lubienia, nie lubienia, wywiadów, pytań… Taki to ich przedszkolny świat.
UsuńSą tutaj również i tacy, którzy epatują duchowymi niedostatkami i żywią się prymitywną krytyką innych osób.
Usuń"niedojrzali alkoholicy" , "przedszkolny świat'" - dlaczego własne niedoskonałości przypisujesz innym?
UsuńAnonimowy z 17:42
UsuńCo to duchowe niedostatki?
„Duchowe niedostatki”? To z jakiejś sekty religijnej?
UsuńProgram AA jest przesiąknięty duchowością, której niektórym brakuje albo nie posiedli jej w DOSTATECZNYM stopniu.
UsuńCzęsto mówi się o programie Anonimowych Alkoholików, że jest duchowym programem. Niektórych zniechęca takie stwierdzenie, ponieważ obawiają się, że uczestnictwo we Wspólnocie zmusi ich do praktyk religijnych: chodzenia do kościoła, spowiadania się oraz przyjęcia chrześcijańskiego światopoglądu. Warto więc zastanowić się, czym jest owa duchowość? Kim jest człowiek duchowy? Czy termin ten odnosi się tylko do Boga i religii? Czy może ma jeszcze jakieś inne znaczenie? Odpowiedzi na te pytania można znaleźć w Biblioteczce Zdroju, zeszyt nr 5 ,,Duchowość w AA''
Usuń"Co to duchowe niedostatki?\":: To co występuje u tych AA-owców , którzy nie zgłębili w dostatecznym stopniu duchowego programu AA..
UsuńPo co puste gadki o duchowości, jeśli nie mam pojęcia, czym ona dla mnie jest.
UsuńDuchowość postrzegam jako wyższy stopień samoświadomości, a wartości duchowe to prawda, miłość, odpowiedzialność, uczciwość, wierność, sprawiedliwość...
Akceptacja nie oznacza zgody na wszystko.
OdpowiedzUsuńAkceptacja to aprobata. To jedno. A drugie, to w takim razie, co oznacza, jeśli nie zgodę na wszystko?
UsuńBoże, użycz mi pogody ducha abym godził się z tym czego NIE MOGĘ ZMIENIĆ,
UsuńPrzecież nie muszę akceptować, aprobować, popierać, zgadzać się na niektóre zachowania czy działania .
UsuńAkceptacja oznacza zgodę na coś, a nie zgodę na wszystko.
Usuń"Przecież nie muszę akceptować, aprobować, popierać, zgadzać się na niektóre zachowania czy działania ." Nie musisz, tylko nie obnoś się z krytyką zachowań innych ludzi, na które nie masz wpływu
UsuńGościu, a Ty nie masz wpływu na to, co ja robię.
UsuńWręcz przeciwnie, akceptuję to co Ty robisz.
UsuńJest taki tekst "Rozwiązaniem jest akceptacja" - w takim razie, o akceptację czego w nim chodzi, skoro akceptacja oznaczać ma tylko zgodę i aprobatę niektórych rzeczy?
UsuńPóki co zaprzeczasz sobie "....nie obnoś się z krytyką zachowań innych ludzi..."
Usuń"akceptuję to co Ty robisz" hehe.
Czyżby moja akceptacja Twego zachowania była krytyką?
UsuńUdajesz głupka czy nim jesteś? Przeczytaj swoje wpisy z wczoraj godz. 13:39 i z dzisiaj godz. 13:12. Te dwa wpisy są zaprzeczeniem.
UsuńGodzę się z tym, czego nie mogę zmienić, a zatem akceptuję również przypisywanie mi rzeczywistej lub symulowanej głupkowatości, skoro ta insynuacja ma poprawić Twoje samopoczucie i potwierdzić Twoją rację. Godzę się też z tym, że nie znalazła Twego zrozumienia moja prośba o nieobnoszenie się z krytyką zachowań innych ludzi.
UsuńJest jak jest - tak musi już być, akceptuję to... A ja nie.
UsuńWiele osób określa akceptację jako przejaw bierności, jako ślepe przyzwolenie na to, co dzieje się w moim życiu.
Pełnia akceptacji nie polega na tym, by akceptować wszystko i wszystkich, żeby być zawsze uległym i potulnym jak baranek.
Pogodzenie się z rzeczywistością nie jest jednoznaczne z akceptacją. Akceptacja szuka rozwiązań, a nie przyzwolenia na to, co niedobre i niedopuszczalne. Do tego potrzebna jest odwaga.
Krytyka jest niezbędnym elementem myślenia.
A propos
UsuńRacja nie jest mi do niczego potrzebna, a opinie mogę wyrażać kiedy chcę i jakie chcę.
Opinia -
1. przekonanie o czymś na jakąś sprawę
2. sposób, w jaki oceniają kogoś inni.
Anonimowemu z 9:43 i 10:00 polecam wpis innego Anonimowego z g. 10:28. Sam dodam, że jego wpisy akceptuję, niech sobie pisze co chce, żadnego wpływu na nie nie mam.
UsuńAnonimowy, nie masz wpływu na ich wpisy z akceptacją albo i bez niej.
UsuńAch te zakazy, nakazy, polecenia...każdy wybiera to, co mu pasuje, ja też.
Usuń" Pogodzenie się z rzeczywistością nie jest jednoznaczne z akceptacją. Akceptacja szuka rozwiązań, a nie przyzwolenia na to, co niedobre i niedopuszczalne. Do tego potrzebna jest odwaga."
UsuńA mądrość, której u wielu osób brakuje potrzebna jest, aby odróżnić sprawy, do których zmiany potrzebna jest odwaga od tych, które pozostają całkowicie poza naszą kontrolą i ich zmiana przez nas nie jest w ogóle możliwa.
"każdy wybiera to, co mu pasuje, ja też." Sklep z zabawkami?
UsuńNa tym polega wolność.
Usuń„Jest taki tekst "Rozwiązaniem jest akceptacja" - w takim razie, o akceptację czego w nim chodzi, skoro akceptacja oznaczać ma tylko zgodę i aprobatę niektórych rzeczy?”
OdpowiedzUsuńProponuję, być może po wielu latach w AA”, przeczytać tak zwaną modlitwę o pogodę ducha i postarać się ją zrozumieć.
Jest to jeden z wielu powtarzanych w AA tekstów i jeden z wielu zupełnie nierozumianych i nie stosowanych.
A nazywanie tej modlitwy „Modlitwą o pogodę ducha” tylko jej szkodzi. Bo ona wcale nie jest o tym.
Pytam o konkretny tekst p.t. "Rozwiązaniem jest akceptacja". Nie pytam o takie czy inne modły.
UsuńNapisana przez amerykańskiego teologa Reinholda Niebuhra „Serenity Prayer” jest modlitwą o pogodę ducha dla wszystkich, nie tylko alkoholików i i jest przeznaczona specjalnie dla ludzi, którzy chcą przełamać złe nawyki, zmienić swoje sposoby i zaakceptować to, czego nie można zmienić.
Usuń" Wiele osób określa akceptację jako przejaw bierności, jako ślepe przyzwolenie na to, co dzieje się w moim życiu. Pełnia akceptacji nie polega na tym, by akceptować wszystko i wszystkich, żeby być zawsze uległym i potulnym jak baranek." Wiele osób uważających siebie za członków AA i jednocześnie za mocarzy tego świata nie "godzi się z tym, czego nie może zmienić" i próbuje nadal zmieniać, aby im nie zarzucono uległości, braku odwagi i potulności.
UsuńNie brakuje i mocarzy, i tchórzy.
UsuńNie biorę udziału w czymś, czego nie akceptuję, nie popieram.
UsuńTeż kiedyś tak żyłem w kokonie własnego wyimaginowanego świata bez akceptacji rzeczywistości. Stałem, nie biegłem na jednej nodze, i padłem na "cztery łapy".
UsuńAkceptacja świata takim, jaki jest i ludzi takimi, jacy są zgodnie z treścią modlitwy o pogodę ducha.
OdpowiedzUsuńNie taka jest treść tej modlitwy.
UsuńAkceptacja świata takim, jaki jest i ludzi takimi, jacy są zgodnie z treścią modlitwy o pogodę ducha zawartą w zdaniu "....abym godził się z tym, czego nie mogę zmienić".
OdpowiedzUsuńStosujemy tylko jedną trzecią treści modlitwy?
UsuńAkceptacja jest tożsama ze "zgodą na to czego nie mogę zmienić"
OdpowiedzUsuńAkceptacja oznacza aprobatę.
UsuńSą też inne synonimy słowa "akceptacja", ale dla omawianego tematu nie ma znaczenia.
OdpowiedzUsuńTu się dzieje to samo, co na mityngach AA. Nikt nie odnosi się do tematu (posta), tylko ktoś coś poruszy i cały mityng idzie w tym kierunku. Mogą to być tatuaże, chore kręgosłupy, filmy w kinie, kodeks drogowy, cokolwiek.
OdpowiedzUsuńWłaśnie wszyscy odnoszą się do tematu postu - akceptować czy nie akceptować to " czego nie możemy zmienić" .Biec na jednej nodze, na dwóch nogach czy na czworakach w razie niepowodzenia?.
OdpowiedzUsuńGadaj z alkoholikiem… jak on w innym świecie.
UsuńPełne gęby frazesów o duchowości, np. "której niektórym brakuje albo nie posiedli jej w dostatecznym stopniu"...
OdpowiedzUsuńNa stawiane pytanie o duchowe niedostatki nie ma żadnej odpowiedzi .
To są dojrzali, uduchowieni alkoholicy? Śmiech na sali puste krzesła.
Alkoholicy są jak dzieci. Przyłapani na kłamstwie, matactwie, niewiedzy albo nerwowo się śmieją, albo milczą i udają, że to nie do nich.
UsuńAwanturują się głównie w internecie, na tyle im starcza odwagi.
"Anonimowi Alkoholicy są wspólnotą" ...? dzielą się siłą, nadzieją, wiedzą, doświadczeniem? Na pewno nie na tym blogu.
OdpowiedzUsuń" Na stawiane pytanie o duchowe niedostatki nie ma żadnej odpowiedzi " A nie wystarczają Ci wpisy Anonimowych .z 13.10. z g.13:40 i 15:03?
OdpowiedzUsuńPo Twoim wpisie z 10:10 to rzeczywiście "Śmiech na sali puste krzesła".
OdpowiedzUsuń" Pełne gęby frazesów o duchowości..." Zamiast marudzić i obwiniać innych zapoznaj się, proszę z broszurą „Wiele dróg do duchowości”, która zawiera doświadczenia Anonimowych Alkoholików z różnych kręgów kulturowych, wyznaniowych, agnostyków i ateistów w odkrywaniu drogi do Duchowości. Pasjonująca lektura dla osób, które chcą pogłębić swoją Duchowość lub znaleźć drogę do Siły Wyższej.
OdpowiedzUsuńDzięki za Twoją duchowość hehehe.
UsuńCzy w ogóle wiesz, czego chcesz|?
UsuńCzytanie ze zrozumieniem to umiejętność przydatna na każdym etapie życia. Można ją trenować samodzielnie.
Usuń"Można ją trenować samodzielnie" - w przypadku alkoholików nie jest to możliwe, to znaczy samodzielna nauka czytania ze zrozumieniem. Coś przeczytają, coś sobie na ten temat wymyślą i uwierzą, że dobrze zrozumieli. Do nauki czytania ze zrozumieniem świetnie nadaje się opolska szkoła sponsorowania, gdzie mówią "czytam WK ze sponsorem".
UsuńSratatata...nikomu nie narzucam mojego rozumienia duchowości, siły większej, siły wyższej, Boga, akceptacji, itp. .
UsuńW przypadku alkoholików nie jest to możliwe , coś przeczytają, coś sobie na ten temat wymyślą i uwierzą, że dobrze zrozumieli.
UsuńNie interesują mnie jakieś destrukcyjne szkoły sponsorowania.
Widzę tu naruszanie podstawowych praw człowieka, jak chociażby prawo do wolności. Sekty tak mają, stosują wyrafinowane i nieetyczne metody i techniki manipulacji, w celu pozyskania nowych członków, narzucania im określonych stereotypów reakcji psychicznych, kontroli umysłu, uczuć i myśli, a także prowadzenia do uzależnienia duchowego i fizycznego.
Nie jestem do zwerbowania, bo mogę myśleć, mówić i robić, co uważam za słuszne, a nie bezkrytycznie naśladować innych.
Niedawno na warsztatach jeden z obecnych powierników krzyknął na całą salę " ty źle myślisz", a ja na to " bo nie po twojemu" cała sala gruchnęła śmiechem.
Usuń"Pełne gęby frazesów o duchowości..." - a jak to wygląda w praktyce? Jeden z bojówkarzy Złotoustego Ojca Tadeusza z Londynu, drobny bandziorek, groził znajomemu, starszemu alkoholikowi, że przywiezie z Polski Ukraińców i ci mu utną głowę, jeśli nie przestanie przypominać, że ZOTzL zdobył tylko podstawowe wykształcenie, choć wcześniej udawał i oszukiwał, że jest magistrem historii sztuki.
OdpowiedzUsuńW to akurat wierzę. Mnie kilkukrotnie w AA grożono pobiciem. Byłem tez świadkiem jak na spotkaniu intergrupy jeden chcial uderzyć pełniącego służbę. Przeszkodzono mu, czego ja akurat żałuje, bo chętnie wezwalbym policję do tych szumowin.
UsuńNo właśnie czemu nie wezwałeś policji jak Ci grożono pobiciem?
UsuńBo uznałem, że nie zniżę się do waszego bagna.
UsuńA ciotkom Dobra Rada, które wiedzą co by zrobiły i jak się zachowały tez nie muszę się tłumaczyć.
W innym przypadku "chętnie wezwałbym policję do tych szumowin". a w swoim wypadku " uznałem, że nie zniżę się do waszego bagna" Kuriozalne!.
UsuńA dokładnie którego słowa nie zrozumiałeś?
UsuńPrzy okazji i a’propos pana, o którym wspominacie. Mam szwagra, który zajmuje się działalności mocno nieetyczną. Nie ma co ukrywać, podrabia papiery pewnego typu. Kiedyś w rozmowie powiedział, że zgłosił się do niego pewien mój znajomy (szwagier widział nas razem ze Złotoustym), bo potrzebuje świadectwo ukończenia liceum zawodowego ochrony środowiska albo technikum zagospodarowania przestrzennego. Szwagier w takich się specjalizuje, w których właściwie nie trzeba żadnych umiejętności czy wiedzy. Uważa swoją działalność za mało szkodliwą, bo dyplomu pielęgniarskiego np. by nie zrobił. Więc jeśli się okaże, że ten pan w międzyczasie skończył jakąś średnią szkołę, to… :)
Usuń"Mam szwagra, który zajmuje się..." A co na to szwagra teścia Kuby zięć i jego synowie?
Usuń"Przy okazji i a’propos pana, o którym wspominacie. 'Tobie też alkohol obie półkule zżarł?
UsuńA jak Twój wpis z 17:54 ma się do wpisu Anonimowego z 15:12? Czy Ty go w ogóle czytałeś?
OdpowiedzUsuńTreści wpisu przytoczone przez Anonimowego z 17:54 wskazują, że albo facet zakończył edukację po 4 klasie podstawówki albo alkohol kompletnie zżarł mu obie półkule. Tak też bywa.
OdpowiedzUsuńChyba jednak nie tak jak tobie.
UsuńAnonimowy z18:26 Czemu sądzisz że anonimowy z 17:54 nie ukończył czwartej klasy i że alkohol zżarł mu obie półkole.....?Bo opisał to co stosunkowo niedawno miało miejsce w Londynie?A może kłamie pisząc o tym że jakaś część Aaowcow buzię mają pełną frazesów?Czy ładnie jest osądzać człowieka po jednym wpisie...? Która strona duchowości się ukazała.Czy ta harda, zła,a może ta pełna "AAowskiej miłości"
UsuńCzy co niektórzy pojmą to że żadne wykształcenie nie świadczy kto i jakim jest człowiekiem Doktoranci,lekarze z maturą i bez bywają złodziejami,mordercami,damskimi bokserami Zdarze się że wykształcenie pomaga przekraczać normy prawne,społeczne,moralne w sposób bardziej wyrafinowany co nie zmienia faktów Współczuję tym co wyżej srają niż głowy mają....
"wykształcenie nie świadczy kto i jakim jest człowiekiem..." - może i nie, ale świadczy o jego kompetencjach i wiedzy, i umiejętnościach. A tym przypadku o zdolności do odstawiania roli tłumacza literatury. I efekt jest żałosny, co wyraźnie widać. Geożenie tym, którzy zwracają uwagę na fakty, to jest ta nowa polska aowska miłość i służba?
UsuńWszyscy jesteśmy dziećmi dobrego Boga. Spotkamy się w piekle gdzie trwa wieczny mityng.
OdpowiedzUsuń"Jeden z bojówkarzy ......, drobny bandziorek, groził znajomemu, starszemu alkoholikowi, że przywiezie z Polski Ukraińców i ci mu utną głowę" Ten tekst winien iść do kroniki policyjnej a nie tutaj...A poza tym, jeden pan powiedział drugiemu panu, że trzeci pan reprezentujący czwartego pana przywiezie piątego i szóstego pana,,,,A może by tak powiedział, jak u niego wygląda duchowość.
OdpowiedzUsuńJak czytam te wasze wpisy to proszę Boga: "Panie chroń mnie przed toksycznymi ludźmi".
OdpowiedzUsuńJanek
Janku, samo życie, nie ma co traktować tego zbyt poważnie.
UsuńCzym różni się online od salek mityngowych przy kościele? Tam w realu trzeba pokazać inna twarz. Dopiero online daje możliwość bycua alkoholikowi prawdziwym sobą czyli niepijącą szują i kanalią. Tu mogę wreszcie być takim hejterem jak lubię. Zgodnie z Tradycjami i Koncepcjami.
OdpowiedzUsuńCzy Twoje prośby są wysłuchane? A nie lepiej godzić się z tym czego nie jesteś w stanie zmienić? A może korzystniej byłoby wykazać więcej odwagi i próbować zmieniać ludzi swoim wzorowym przykładem?
OdpowiedzUsuń". Dopiero online daje możliwość bycua alkoholikowi prawdziwym sobą czyli niepijącą szują i kanalią. Tu mogę wreszcie być takim hejterem jak lubię." Wspaniały autoportret Anonimowego z 12:45.
OdpowiedzUsuńprzecież szanowni komentujący to ludzie z mityngów. Dopiero online pozwolił im być sobą. W salce tylko miłość i służba. Żadnej polemiki i dyskusji. Tylko wyuczone monologi. AAutoportet.
UsuńMoże Ty tak masz, ja nie.
UsuńW tych salkach odbywają się tylko mityngi. Nie ma już grup, bo bez służb grupa nie żyje.
UsuńTo jest właśnie ciekawy polski syndrom ostatnich lat.
UsuńSponsorów jak mrówków, a do służb nikogo.
Mam swoje obserwacje, jest kilka przyczyn, ale to materiał na cały felieton ;
Do Anonimowy16 października 2022 11:35
OdpowiedzUsuńDla mnie życie jest poważne bo mam tylko jedno.
Janek
Ja wolę dystans.
Usuń