środa, 19 października 2022

Problem służb we Wspólnocie

Z tego, co słyszałem i czytałem, niedobory chętnych do służb w AA występują w wielu miejscach, możliwe, że w większości. Grupy lub miejscowości, gdzie ten problem w ogóle się nie pojawia, zdarzają się niezbyt często. Powtarzają się w związku z tym pytania o powody takiego stanu rzeczy. Czasem w tych pytaniach przytaczany jest argument sponsorowania, na przykład: skoro tak wielu jest sponsorów, to czemu chętnych do służb stale brak? Odpowiedzi na te pytania zapewne jest wiele, więc wymienię kilka, a jak coś komuś jeszcze przyjdzie do głowy, to chętnie poznam.

Czemu brakuje chętnych do służb w AA? A niby czemu wszyscy albo prawie wszyscy nagle mieliby pragnąć darmowej pracy i zobowiązań? Jak widać po efektach, mit o cudownej, wspaniałej, upragnionej, nieustającej wdzięczności, propagowany w AA, nie działa zbyt skutecznie. Sama wdzięczność też ma różne oblicza i nie jest taka jednoznaczna, ale tego tematu w tym momencie rozwijał nie będę, było o tym tutaj (klik). Wdzięczność, nawet jeśli występuje w swojej pozytywnej wersji, to nie musi trwać wiecznie i nie musi przekładać się na działanie, bo może pozostać uczuciem. Powtórzę: wdzięczność może, ale wcale nie musi, zawsze i u każdego, przekładać się na dożywotnią, darmową pracę. CO WIDAĆ.
Podobnie jest z proponowanym uczestnikom mityngów przekonaniem, że zaciągnęli w AA jakieś długi i to tak wielkie, że żeby je spłacić, powinni teraz do końca życia wykonywać za darmo jakąś pracę na rzecz AA. Nie wszyscy i nie zawsze w to wierzą. JAK WIDAĆ.
Bardzo prostym powodem niechęci do służb jest też lenistwo. Tak, zwyczajne lenistwo.

Czemu alkoholicy mieliby chcieć służyć? Służba w AA, choć darmowa, to znaczy bez wynagrodzenia, daje jednak pewne korzyści. Uczy głównie współpracy z innymi, funkcjonowania w grupie i… w zasadzie niewiele więcej, ale dla indywidualistów i egocentryków to i tak dużo. Kłopot w tym, że jeśli nie posiadłem takich umiejętności w służbach przez 4-6 lat, to najwyraźniej jestem nienauczalny, więc może szkoda moich wysiłków i cierpliwości grupy. Choć zapewne uczyć się powinniśmy prawie wszyscy, to jednak nie jest to obowiązkowe i nie każdego w AA interesuje. JAK WIDAĆ. Poza tym alkoholicy uważają rozsądnie, że tych umiejętności równie dobrze nabędą w swoim środowisku, w rodzinie, wśród sąsiadów, znajomych, współpracowników i niektórzy mają rację. Choć w AA uczyć się jest bezpieczniej, w AA nie ma kar za błędy.
Osobną kategorią profitów jest zdobywanie umiejętności podejmowania zobowiązań. Alkoholicy czynni, albo nawet niepijący, ale i nie trzeźwi, zobowiązań unikają jak ognia. A w służbie trzeba by zobowiązać się do uczestnictwa w spotkaniach przez, na przykład, dwa lata. Co tam zresztą lata! Pytasz go/ją, czy możemy umówić się za tydzień, ale to też byłoby zobowiązanie, a więc nie da się zrobić. Inni twierdzą, że zwyczajne, codzienne życie dostarcza im wystarczająco wiele zobowiązań, więc nie będą ich sobie dokładali w AA. Zapewne niektórzy z nich mają rację.
Do korzyści należą też darmowe wycieczki po kraju i nie tylko, z hotelami niezłej klasy włącznie. Na przykład warsztaty łączników internetowych, które po prostu nijak nie mogły odbyć się on-line, musiały zostać zorganizowane w atrakcyjnej miejscowości, a że nie było tam dostępu do internetu, to już głupstwo. W każdym razie na takie podróże też nie każdy ma czas i ochotę.

W jaki sposób sponsor i sponsorowanie miałoby mieć wpływ na służby w AA? To dosyć proste! Sponsor zwykle proponuje podopiecznemu jakąś służbę, a sponsorowi raczej się nie odmawia, zwłaszcza na początku. W służbie nowy uczestnik AA oswaja się z innymi alkoholikami, poznaje Wspólnotę, odkrywa, że fajnie jest być czy czuć się potrzebnym, zaczyna dostrzegać, że pełnienie służby pomaga utrzymać abstynencję i – do pewnego czasu albo i na zawsze – może być ona motorem rozwoju duchowego. Część z tych argumentów traci znaczenie już po kilku miesiącach, a zwłaszcza po zakończeniu pracy ze sponsorem.

Jako ciekawostkę opiszę jak to było ze służbami w Opolu, bo nie wszędzie musiało być tak samo.
Gdy dziesięć albo i więcej lat temu gwałtownie wzrosła liczba chętnych do pracy na Programie, zaczęło też brakować służb dla rosnącej gwałtownie rzeszy podopiecznych. Wymyślaliśmy wtedy nowe służby (np. witający) i skracaliśmy okres pełnienia służby, żeby każdy mógł spróbować jej choć trochę. Miało to być rozwiązanie doraźne, na czas określony w konkretnej, nietypowej sytuacji. Jak to często bywa, sytuacja się zmieniła, a mało potrzebne służby i służby miesięczne, czyli pełnione przez cztery mityngi, pozostały. Ponoć prowizorki i rozwiązania tymczasowe są najtrwalsze… niestety. Płacimy za to do dziś, bo kto miał zrobić Program, to zrobił, nowicjuszy nie ma aż tak wielu, i pojawił się problem z obsadzeniem wakatów. „Wspólnota sponsorów” – tak nazwała AA w Opolu moja znajoma i, do pewnego stopnia, słusznie. Zdecydowana większość alkoholików na mityngach „Wsparcia”, „u Franciszków” czy „Asyżu” zrealizowała Program ze sponsorem. Zaproponuj takiemu komuś jakąś służbę, to – zgodnie z prawdą – odpowie, że pełnił/a już prawie wszystkie możliwe służby z Intergrupą włącznie, a do regionu, który jest w innym województwie, jeździć nie może. I nic nie jest do zrobienia. Gdzie jest haczyk? Te służby, które pełnił/a na poziomie grupy, trwały miesiąc. Czy ktoś, kto prowadził mityngi cztery razy w życiu, czegoś się nauczył? Skorzystał z tych profitów, które daje służba? Bardzo wątpię. Ale do tego się przyzwyczaili, do takiej Wspólnoty przyszli dwa, trzy, pięć lat temu. Uważają, że tak właśnie powinno być. Służba prowadzącej/prowadzącego mityng trwająca rok wydaje się nie do przyjęcia, bo… to jest za duże zobowiązanie. Strach przed zobowiązaniami nie musi świadczyć o braku trzeźwości, ale o poziomie rozwoju duchowego, jak najbardziej.
Przy okazji zastanawiam się, co i jak, czyli z jakim przekonaniem, o korzyściach ze służby ma do powiedzenia podopiecznemu sponsor, który daną służbę pełnił przez cztery mityngi…

Brak chętnych do służb w AA to poważny kłopot. Także powierzanie służb alkoholikom bez względu na predyspozycje do ich pełnienia (lub tych predyspozycji brak), właściwie tylko po to, żeby zapełnić wakat. I tym tylko różnię się od tych, których brak chętnych do służb dziwi, że mnie zupełnie nie dziwi, bo i czemu niby oczekiwać, że ludzie psychicznie chorzy będą coś robić z korzyścią dla siebie i innych? Choć też mi się ta sytuacja nie podoba i szukam rozwiązań.


19 komentarzy:

  1. Najpierw należy zdefiniować następujące pojęcia: członek grupy i mityng roboczy.
    W Anglii zaproponowano mi przystąpienie do grupy po kilku tygodniach regularnego uczestnictwa w mityngach. A temat służb był omówiony na mityngu roboczym, w którym udział brali tylko członkowie grupy. Adam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możesz sobie dowolnie definiować pojęcie "członek grupy", ale nikomu nie możesz odebrać prawa do czucia się członkiem grupy. Alkoholik jest członkiem grupy z chwilą, gdy tak postanowił, a nie wtedy, kiedy właściciele i dyrektorzy grupy wydali mu legitymację członkowską.

      Usuń
    2. "Alkoholik jest członkiem grupy z chwilą, gdy tak postanowił". NIE! Alkoholik jest członkiem AA z chwilą, gdy tak postanowił, niekoniecznie jest to tożsame z członkostwem w grupie AA. Sam AA-owiec nie musi się utożsamiać z daną grupą, nie musi być ona dla niego grupą macierzystą. " Właściciele i dyrektorzy " to Twój wymysł i insynuacja.

      Usuń
    3. To nie kwestia odczuć tylko konkretnego działania. Adam

      Usuń
    4. Kiedyś popularny był w Polsce s...syński proceder przyjmowania do AA. Widzę Anonimowy, że teraz lansujesz coś bardzo podobnego: władza dla lepszych w grupie, która może kogoś zrobić członkiem lub nie, jeśli nie uzna, że ten się nadaje.

      Usuń
    5. "władza dla lepszych w grupie, która może kogoś zrobić członkiem lub nie, jeśli nie uzna, że ten się nadaje." Po dwakroć nie! Pisałem, że "Sam AA-owiec nie musi się utożsamiać z daną grupą, nie musi być ona dla niego grupą macierzystą" skoro chodzi na mityngi kilku/kilkunastu grup..

      Usuń
    6. Chłopie, przed chwilą pisałeś, że to ONI zaproponowali ci, żebyś był członkiem grupy, bo wielotygodniowe chodzenie na mityngi i osobiste utożsamianie się, nie starczyło. Może przemyśl, co tworzysz... :(

      Usuń
    7. Nie myl wczorajszego wpisu Anonimowego z 18:11 z moim dzisiejszym wpisem z 7:10. Polska to nie Anglia. Tu w Polsce takie propozycje nie padają, jeśli członek AA nie utożsamia się z daną grupą AA nie weźmie udziału w mityngu roboczym danej grupy i nie zgłosi swej kandydatury przy wyborze służb w grupie.

      Usuń
    8. Przepraszam za swój poprzedni, nieprzemyślany komentarz. Oczywiście chęć bycia członkiem grupy ma kluczowe znaczenie. To, że mi zaproponowano przyłączenie się do grupy nie oznacza, że inicjatywa nie mogła być moja.
      Prowadzący na każdym mityngu zaprasza do kontaktu z członkami grupy. I prosi o podniesienie ręki członków grupy. Jest to powszechna praktyka w Anglii. Uważałem, że mój angielski jest za słaby, żeby się angażować. Ale Anglicy wyszli z inicjatywą. Zgodziłem się. Zostałem zaproszony na mityng roboczy (steering meeting). I zgłosiłem się do służby sprzątania po mityngu. Adam

      Usuń
  2. Brak służb w grupach poprzedza upadek całej naszej struktury.

    OdpowiedzUsuń
  3. Służba uczy też, że zawsze znajdzie się jakiś typ, który zrobi awanturę i znajdzie wyimaginowany problem i będzie np. domagał sie usunięcia sluzebnego. Gra o władze, podchody, sojusze. Tfeee. A te intergrupy, regiony? Delegaci terminu 0,1,2 . Normalnie 5,10,15. To jakiś cyrk? No ale jak ktoś pół życia walił wódę pod spozywczakiem to darmową wycieczka na KSK nie pogardzi. Nażre się, potańczyć może. Spikerke da...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. " znajdzie się jakiś typ, który zrobi awanturę i znajdzie wyimaginowany problem: Chyba o sobie mówisz. Wszyscy stwierdzają, że nie ma chętnych do służb, również na poziomie krajowym (kilkanaście wakatów wśród delegatów KSK i kilka wśród powierników klasy B), a Ty prawisz o grze o "władzę, podchody, sojusze" i darmowych wycieczkach na KSK i "nażarciu się i potańcówkach".

      Usuń
    2. O jest pierwszy z osobników, którzy rzucają służbę i obrażają się na grupę i całe AA, kiedy grupa usiłuje wyegzekwować od nich prawidłowe pełnienie służby. A w wielu przypadkach choćby zainteresowanie się nią.

      Usuń
  4. Ciekawe, czy na przyszłej KSK będzie kworum?

    OdpowiedzUsuń
  5. "Ciekawe, czy na przyszłej KSK będzie kworum?" To troska czy obawa?

    OdpowiedzUsuń
  6. „Daj mi jakąś służbę”, „Chcę wziąć służbę”.
    Takie teksty pojawiły się w polskim odłamie AA kilka lat temu.
    - „A dlaczego, Krzysiu, chcesz pełnić służbę?”
    - „Bo mi sponsor kazał”.
    I taki Krzysiu, podobnie jak jego sponsor „bierze” służbę, bo mu kazali.
    Kto miał mu powiedzieć, że do służby wybiera grupa AA? Przecież nie jego sponsor.
    Kto miał mu wyjaśnić, przed kim odpowiada z pełnienia służby? Przecież nie jego sponsor.
    I Krzysiu, podobnie jak jego sponsor, w ciągu 3-4 miesięcy sam staje się sponsorem.
    Gdzie mu tam w głowie parzenie kawy, prowadzenie mityngu, ustawienie krzeseł… On musi biegać za facetami jakby narzeczonej szukał… On to teraz ma ważniejsze zadania. Zbawienie świata. Tourne ze spikerkami, wykładami, oklaskami.
    Dyplomy i medale od Związku Głuchych. Bo kto miał powiedzieć Krzysiowi, że może powiedzieć „nie” i ma doskonałą okazję do wyjaśnienia zasad AA? Przecież nie jego sponsor.
    Podsumowując, ostatnio w AA sami lekarze, pacjentów brak.

    Drugą sprawą jest stawianie służbie warunków. Pełnienie jej po swojemu.
    Prośba o to, by nie kładł ciężkich kubków na szklanki, bo ludzie kaleczą się potłuczonym szkłem, skutkuje rzuceniem służby.
    Prośba, by nie stawiał kubków z kawą na książkach w kolportażu wywołuje zdziwienie. Bo on nie łączy, nie przewiduje, nie wie ile kosztują te wszystkie książki.
    Prośba o posprzątanie szafki, z której wysypuje się cukier to gwarantowana awantura i uraza do grupy i całego AA.
    Zwrócenie uwagi, że rzucenie smutnego „zapraszam do literatury” i wyjście z sali to nie jest pełnienie służby kolportera i możemy mu zrobić krótki warsztat… obraza majestatu.
    Temu akurat grupa dawała szansę trzykrotnie, zawsze z tym samym skutkiem.
    Rzucają służby bez wyjaśnienia, podejmują te same na innych grupach, znowu rzucają…
    Skarbnik nie poprowadzi mityngu, choć jest taka potrzeba, bo nie… Bo on robi dosyć…
    Inny mówi, że się reklamujemy, że wszystko robimy za darmo, to musimy mu zrobić mityng, a nie żądać od niego…

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach i jeszcze wymyślanie służby zapalania światła, służby odnoszenia klucza, służby wyjmowania świeczki. Żeby tylko siedzieć w swoim komforcie i przypadkiem nie szukać służby tam, gdzie jest potrzebna.

      Usuń
    2. O służbie "strażnika ognia" słyszałem. Była takowa, może nadal jest, na grupie kolegi. Strażnik ognia zapala świecę przed mityngiem, ale też je kupuje za pieniądze z kapelusza.

      Usuń