Jak to w sierpniu dość często bywa, jednym z tematów mityngu był Krok Ósmy: Zrobiliśmy listę wszystkich osób, które skrzywdziliśmy, i staliśmy się gotowi zadośćuczynić im wszystkim. Alkoholiczka zabrała głos i oznajmiła, że ten Ósmy Krok był dla niej najtrudniejszy w całym Programie. Siedzący naprzeciwko niej alkoholik niezwłocznie i ochoczo potwierdził – tak, tak, ja też tam miałem, też tak uważam.
Kilkoro uczestników zaczęło się nerwowo rozglądać, jakby niepewni, czy dobrze zrozumieli to, co usłyszeli. Prowadzącemu chyba też coś nie grało, bo uznał za wskazane powtórzyć treść Ósmego Kroku. Właściwie ja też pomyślałem, że ci dwoje pewnie pomylili Krok Ósmy z Dziewiątym – spotkania i rozmowy z osobami skrzywdzonymi bywają bardzo trudne i bolesne, ale samo tylko tworzenie listy, i to nie pierwszy raz, nie jest przecież aż takim wyzwaniem. Ale… może to tylko mnie się tak wydaje.
Z licznych dalszych wypowiedzi i wyjaśnień wynikało, że ta dwójka uważa Krok Ósmy za najtrudniejszy, bo po raz pierwszy w życiu zetknęli się z własną podłością wobec innych ludzi. To już wywołało spore poruszenie. Co było do przewidzenia, ktoś wspomniał, że przecież listę czy tabelę osób skrzywdzonych robił już w trakcie pracy nad Krokiem Czwartym, więc teraz, przy Ósmym, nie zrobiło to na nim jakiegoś porażającego wrażenia. Dwie osoby mu się przypomniały i to tyle tylko. Alkoholiczka stwierdziła wtedy, że podczas realizacji Kroku Czwartego, ona nie zajmowała się osobami skrzywdzonymi. Sponsorka kazała jej zrobić listę uraz, listę lęków oraz zachowań seksualnych. I znowu jej kolega potakująco kiwał głową.
W tym momencie poruszenie na sali było już całkiem spore. No bo jak to? Dlaczego? Obrachunek moralny bez krzywd? Ktoś od razu wziął ze stolika kolportera Wielką Księgę i przeczytał ze strony 77 słowa: Mamy listę wszystkich osób, które skrzywdziliśmy i którym gotowi jesteśmy zadośćuczynić. Sporządziliśmy ją przy dokonywaniu inwentury. I prawie wprost zapytał tych dwoje, jak to możliwe, że ten tekst nie zwrócił ich uwagi? Alkoholiczka spokojnie odparła na to, że jej sponsorka tego fragmentu WK jej nie przeczytała. Alkoholik dodał, że ona miał dokładnie tak samo, bo mają zresztą tą samą sponsorkę.
Chwilę później mityng się skończył.
Kiedy wychodziłem, widziałem na ulicy ponad połowę uczestników tego spotkania, stojących w kilkuosobowych grupach przed budynkiem i dyskutujących namiętnie. Ze strzępów wypowiedzi, które do mnie doleciały, zorientowałem się, że rozmawiają o cenzurowaniu naszej podstawowej literatury przez niektórych sponsorów oraz o niezalecanym (choć też i nie zabronionym) sponsorowaniu różnopłciowym – alkoholik z dumą odparł na to, że jego sponsorka twierdzi, że alkoholizm nie ma płci i tym razem to jego koleżanka skwapliwie potakiwała.
Idąc w swoją stronę pomyślałem, że owszem, alkoholizm nie ma płci, ale nadciśnienie też nie ma, ale i co z tego? A poza tym czy my w AA zajmujemy się alkoholizmem, czy może jednak rozwiązaniem problemu alkoholizmu? Na szczęście do auta kolegi, który mnie odwoził, nie było daleko, więc i tych swoich rozmyślań nie wyprodukowałem zbyt wiele.