Żeby rozważać pytanie, czy istnieje jakiś specyficzny styl życia niepijących alkoholików, często członków AA, trzeba najpierw zrozumieć, co w ogóle znaczy to określenie. Styl życia jest to całokształt codziennych zachowań człowieka, nawyków, decyzji i wyborów, charakterystyczny dla jego położenia, który odzwierciedla jego system wartości, sposób funkcjonowania w życiu, postawę wobec innych ludzi, także specyficzne przekonania. Tak więc, czy istnieje jakiś typowy dla niepijących alkoholików styl życia? Oczywiście – tak.
W Polsce większość ludzi, prawie wszyscy, używają alkoholu. Także ci, którzy normalnie nie piją. Nawet jeśli jest to sporadyczne, raz na kilka lat, na przykład ślub córki, zabawa sylwestrowa w firmie z udziałem szefa, to jednak zdarza im się wypić choćby kieliszek szampana. Całkowita, absolutna abstynencja, jako styl życia, jest czymś bardzo rzadkim.
Spotkania AA zwane u nas mityngami. Regularnie uczestniczą w nich alkoholicy, a nieuzależnieni, jeśli w ogóle, to bardzo, bardzo rzadko, sporadycznie albo wcale. Regularne lub/i częste uczestnictwo w mityngach AA, to też element specyficznego stylu życia, wynikającego z przekonania, że coś takiego jest potrzebne, wskazane lub nawet niezbędne.
Unikanie miejsc, do których przychodzą normalni ludzie głównie po to, żeby pić razem alkohol. I nie chodzi o upijanie się, ale na przykład o dwa piwa w pobliskiej pijalni piwa, po racy z kolegami, po meczu, a przed powrotem do domu.
Spory pakiet przekonań wyniesionych z terapii odwykowej lub środowiska AA, albo jednego i drugiego. Na przykład: spotkania i dłuższe spędzanie czasu z osobami pijącymi alkohol i pijanymi może być nawet niebezpieczne, grozi nawrotem lub choćby złym samopoczuciem. Podobnie jest z kupowaniem alkoholu, składaniem się na alkohol, dawaniem go w prezencie.
Zestaw przyjaciół, kolegów i znajomych. W książce telefonicznej mamy alkoholików wyjątkowo dużo, często większość.
Typowe, charakterystyczne i wręcz rzucające się w uszy jest nadużywanie zaimków osobowych. W relacjach ze zdrowymi ludzi bywa to wyjątkowo rażące, bo wiecznie to ja, ja i ja. Jednak specyficznemu językowi alkoholików można by poświęcić solidne, odrębne opracowanie.
Trzeba rozbić złudzenie, że jesteśmy jak inni ludzie albo że niedługo tacy będziemy [WK, s. 30].
Czy wszystkie te elementy występują zawsze, do końca życia, u każdego niepijącego alkoholika? Oczywiście, że nie – nic nie jest stuprocentowe, może poza śmiercią. Wystarczy, że dla większości alkoholików są to postawy, zachowania, przekonania, typowe na tyle, żeby kształtowały specyficzny styl życia. Czy jest on czymś złym, niewłaściwym, nagannym? Powiem tak: jeśli za określonymi przekonaniami i postawami nie idą zachowania, które kogoś krzywdzą, to nie. Czy sprawiają przyjemność, uszczęśliwiają? Tu już bywa bardzo różnie – zdarza się, że po latach już nie, ale alkoholicy często boją się zmienić pewne zachowania, zweryfikować przekonania, więc ten specyficzny styl życia podtrzymywany jest nadal.
" Czy sprawiają przyjemność, uszczęśliwiają? Tu już bywa bardzo różnie – zdarza się, że po latach już nie, ale alkoholicy często boją się zmienić pewne zachowania, zweryfikować przekonania, więc ten specyficzny styl życia podtrzymywany jest nadal."
OdpowiedzUsuńZnam to od środka.
Sam przez długi czas funkcjonowałem w stylu życia, który – choć już trzeźwy – wciąż był mocno uwarunkowany przez myślenie z czasów picia.
Jakby trzeźwość była tylko nową wersją tego samego schematu: zasady, przekonania, rytuały… często już nieaktualne, ale nadal obecne.
Dlaczego? Bo dawały poczucie bezpieczeństwa. Bo były „sprawdzone”. Bo bałem się, że jeśli coś zmienię, to stracę grunt pod nogami.
Ale potem przyszedł moment, kiedy musiałem zapytać siebie uczciwie: czy to jeszcze mnie wspiera, czy tylko trzyma w miejscu?
I odpowiedź była bolesna – niektóre przekonania, zachowania, nawet „duchowe zasady” z początku trzeźwienia, które kiedyś ratowały mi życie… teraz tylko mnie ograniczały.
Nie dlatego, że były złe, tylko dlatego, że przestały być moje.
Nie pasowały już do człowieka, którym się stałem.
Dopiero kiedy odważyłem się to zobaczyć i przestałem traktować każdy ruch poza „duchową rutynę” jak zdradę AA, zacząłem naprawdę dojrzewać.
Nie jako „alkoholik”. Jako człowiek.
Więc nie – przekonania same w sobie nie są złe.
Ale jeśli boimy się je zweryfikować, bo cała nasza tożsamość się na nich opiera – wtedy robi się duszno.
I życie staje się konserwą z datą ważności, która już dawno minęła.
Niestety, wyjście poza AA to także moment, w którym – być może – będę musiał pożegnać się z dotychczasowymi kolegami, mityngami, „moją” grupą.
I to pożegnanie może być trudne. Burzliwe.
Bo wciąż dość powszechne jest przekonanie, że kto odchodzi… ten – wiadomo…
To tylko jednak moje osobiste doświadczenie.
Rozumiem. Mam podobnie (podobnie, a nie identycznie). Strach we wszystkich odmianach był najistotniejszą istotą moich błędów, a więc teraz nie chcę całej reszty życia budować na strachu.
Usuń"Styl życia to sobie mogą zmieniać modni hipsterzy. Inna restauracja, sojowe late, jazz zamiast poezji śpiewanej, Bieszczady w miejsce Majorki. Alkoholizm to nie styl życia" - napisał w komentarzu do poprzedniego tekstu M. S. i znowu się spektakularnie wygłupił.
OdpowiedzUsuńŻe też ty nigdy nie masz niczego do napisania. Zawsze tylko o kimś… Osobowość reaktywna, zależna.
UsuńTak, trzeba najpierw zrozumieć co znaczy to określenie, czyli „styl życia”.
OdpowiedzUsuńBo błędne jest sugerowanie, że alkoholicy wybrali abstynencję jako styl życia.
Czy fakt, że nie biegam po ulicy czy autostradzie między pędzącymi samochodami, nie wpadam pod nie, i nie powtarzam takich wyczynów z konsekwencją szaleńca (jak opisany w Wielkiej Księdze Jay-Walker, błędny przechodzień), czy to świadczy o tym, że wybrałem taki styl życia? Nie. Po prostu ratuję swoje życie. Unikam wypadków, utraty zdrowia i życia.
Alkoholicy nie piją alkoholu, ponieważ ratują swoje życie. Ponieważ alkohol ich zabija.
Nie wybrali takiego stylu życia. Jest on koniecznością.
Abstynencja jako styl życia, to kwitnie w pubach, dyskotekach i klubach, gdzie młodzi ludzie (zwłaszcza kobiety) coraz częściej wybierają drinki bezalkoholowe, a media się tym zachwycają.
Alkoholik takiego wyboru nie ma. Podstawowa lektura Anonimowych Alkoholików mówi nam, że wybór został nam zabrany.
Druga sprawa, ja żadnych miejsc nie muszę unikać. Jeśli mam ochotę przedłużyć spotkanie z przyjaciółmi, to mogę iść z nimi do pubu, dlaczego nie? Tam podają różne napoje, z herbatą włącznie. Od tego, że moi koledzy wypili dwa piwa, ja nie umrę. Od patrzenia, że ktoś pije, też nie umrę. Choć ja akurat mam kolegów, którzy wybierają ciekawsze miejsca, a i wykazują się empatią do reszty towarzystwa.
Cóż, znowu muszę zachęcić do czytania Wielkiej Księgi. Tam jest o tym, czy muszę unikać miejsc i ludzi.
Był czas, że żyłem Wspólnotą AA. Nie było nic więcej. Kilkanaście lat spędziłem na mityngach, warsztatach, służbach. Straty ponosiła moja rodzina i ja sam. Rodzina bo mnie ciągle nie było. A ja bo stałem w miejscu. Przyszedł czas, kiedy zdecydowałem, że dalej tak nie chcę.
OdpowiedzUsuńSpotykałem od czasu do czasu ludzi, którzy wcześniej ode mnie przystąpili do AA i od lat nie biorą udziału ani w mityngach, ani innych zajęciach organizowanych przez AA. Powiedzieli mi jasno: „Z AA wziąłem to co mogłem i dałem to co mogłem”.
Dziś na mityng chodzę sporadycznie. W zasadzie na rocznice moich znajomych. Nie chcę już słuchać wkoło tych samych opowieści. Chwalenia Wspólnoty albo narzekania na Wspólnotę.
AA było etapem w moim życiu.
Przyszedł czas aby zająć się swoją rodziną i sobą.
Oddaję się swoim ulubionym zajęciom: czytaniu, podróżowaniu i tym wszystkim co mi sprawia przyjemność jeśli nie koliduje to z dbaniem o rodzinę. Teraz mam czas dla nich i chcę go wykorzystać jak najlepiej.
Zdecydowanie najwięcej alkoholu używają chrześcijanie a co za tym idzie "Całkowita, absolutna abstynencja, jako styl życia, jest czymś bardzo rzadkim".Dlaczego ? Dlatego że nie uczono nas od podstaw duchowości oraz uniwersalnych zasad przyczyny i skutków. Zostało to tak głęboko wszczepione do naszej mentalności że tylko pozostaje nam ślepo wierzyć że tak jest na całym Świecie a zwłaszcza w Polsce . Wystarczy prosty styl życia który poniekąd oferuje program 12 kroków, ale w "dzisiejszych czasach " ludzie mając prosty program pragną programować i nie bardzo chcą korzystać z tego co już mają ...
OdpowiedzUsuńFantastyczny temat - nowy styl życia.
OdpowiedzUsuńOdkryłem życie duchowe. Poranna modlitwa i medytacja to mój rytuał.
Nie oszukuję żony.
Pracuję zawodowo. W pracy nie kradnę, nie plotkuję, nie krytykuję.
Daję napiwki w restauracji.
Przekazuję część zarobionych pieniędzy na cele charytatywne. W ten sposób oddaję to co kiedyś ukradłem.
Podróżuję i odwiedzam grupy AA. Poznaję nowych ludzi.
Odkrywam chrześcijaństwo.
Nie palę papierosów.
To dość powsxechne, że alkoholicy uważają krytykę za coś złego. Dlaczego? Bo sami się jej boją. Bo nikt nie nauczył ich przyjmować krytykę, ani nie potrafią dojrzale na nią reagować.
UsuńTymczasem…
„MILE WIDZIANE UWAGI KRYTYCZNE
Bardzo dziękuję za twój list z uwagami krytycznymi. Jestem przekonany, że gdyby nie wypowiedzi surowych krytyków, to postęp w AA byłby zachodził dużo wolniej.
Jeśli o mnie chodzi, nauczyłem się wysoko sobie cenić ludzi, którzy poddawali mnie krytyce - czy to rozsądnej i uzasadnionej, czy wręcz przeciwnie. I jedni, i drudzy często powstrzymywali mnie od dokonania rzeczy znacznie gorszych niż te, które faktycznie zrobiłem. Ci "niemądrzy" nauczyli mnie, mam nadzieję, odrobiny cierpliwości. Ci "mądrzy" zaś zawsze wykonywali dobrą robotę dla całego AA - mnie samemu udzielając też przy tym niejednej cennej lekcji.
Bill W. - List, 1955 r.
"Jak to widzi Bill", str. 326”
https://meszuge.blogspot.com/2009/04/o-krytyce-i-krytykach_20.html
UsuńDzięki, Meszuge, szukałem. Chętnie przeczytam.
UsuńEchhh... Meszuge.... W 2009 roku pisales o tym, ze krytyka sie przydaje...
UsuńSporo lat upłynęło i co?
Nie ma slowa MY. Nie krytykujemy i nie udzielamy rad. Każdy mowi wyłącznie o własnych doświadczeniach. Nikt nie ma prawa przerywać wypowiedzi.
I tak dalej i tak dalej w zaleznosci id fantazji (czy tam woli boga) grupy.
W sumie jednak... Jak mialby wyglądać mityng, gdzie alkoholicy mogliby rozmawiać jakoś inaczej?
Udzielać rad i krytyki bez tych codziennych wygibasów słownych jakich teraz używają?
Jak to, nie wiesz dlaczego alkoholicy uważają krytykę za coś złego??? Ponieważ, cytuję:" Tylko Bóg wie, co jest dla kogoś dobre. ja sama nawet nie wiem co jest dla mnie dobre, a co dopiero dla drugiego człowieka. On/ona mają swoją Siłę Wyższą i od Niej dostaną odpowiedzi." - to jest jedna z wielu wielu wielu powtarzanych anegdot i przekonań wśród alkoholiczek i masy sponsorek.
UsuńSmutne to, że Program 12 Kroków został sprowadzony w dużej mierze to modlitwy i nieustannego pytania Boga co mam robić. Ciągle czytam, że puściłam kierownicę, już nie zajmuję się swoim życiem, Bóg sie wszystkim zajmuje, to Bóg mówi mi co mam robić, wszystko i wszystkich akceptuję i toleruję i wiele wiele innych.
Te brednie, że nie wiem, co jest dla mnie dobre (może alkohol?) to tylko w sekcie Sydney S. obecnie z Krakowa. Pozostali nie lubią krytyki, bo im to psuje humor, a alkoholicy uwielbiają się dobrze czuć.
UsuńNie ma słowa MY???
UsuńMityngi dały mi to, co mój sponsor lubi nazywać jednym z najważniejszych słów w Wielkiej Księdze – AA sprawiło, że w moim życiu pojawiło się słowo »my«. »Przyznaliśmy się, że jesteśmy bezsilni wobec alkoholu…«. Już dłużej nie musiałem być sam [WK].
Niektórym "mityngowe gadanie" tak weszło w krew, że poza mityngiem, poza AA, nie umieją inaczej rozmawiać.
Usuń„ Jak to, nie wiesz dlaczego alkoholicy uważają krytykę za coś złego???”
UsuńA ktoś napisał, że nie wie?
Gdzie?
Ach, ta chora głowa zawsze wynajdzie pretekst, żeby napisać o innych.
Niestety, dyskredytowanie zdrowienia innych ludzi, nie poprawi twojego.
„ Jak to, nie wiesz dlaczego alkoholicy uważają krytykę za coś złego???” Jak można tego nie wiedzieć? Jak można nie wiedzieć, że alkoholicy nie cierpią zupy pomidorowej. Jak można nie wiedzieć, że alkoholicy nie chodzą do kina i teatru? Jak można nie wiedzieć że alkoholicy uwielbiają piosnki Zenka? Dlaczego uważacie że to co was dotyczy ma dotyczyć wszystkich alkoholików? Aaa bo to taka specyficzna, inna od wszystkich grupa społeczna. Po prostu pijanice.
Usuń„Dlaczego uważacie że to co was dotyczy ma dotyczyć wszystkich alkoholików? Aaa bo to taka specyficzna, inna od wszystkich grupa społeczna.”
UsuńPo prostu specyficzny styl życia 😂
I po co te prymitywne złośliwości? Alkoholizm to choroba, także psychiczna, która wywołuje takie same lub bardzo podobne objawy. Proces leczenia, wszystko jedno, czy w terapii, czy w PLAA, z kolei uczy pewnego specyficznego stylu życia, przekonań, zachowań, myślenia, reagowania itd. Wydaje ci się Anonimowy, że twoje chamskie zaśmiewanie faktów spowoduje, że one znikną?
UsuńKtoś wprowadził Ciebie w błąd. W Programie AA zawartym w Wielkiej Księdze AA nie ma słowa o jakimś procesie leczenia. Chorobę zabiera Bóg. Bez żadnych procesów. Chyba że piszesz o PLAA czyli o polskim aa, nie mającym wiele wspólnego z AA. W tym polskim aa może i jest jakiś terapeutyczny proces leczenia. Może i to polskie aa uczy jakiegoś terapeutycznego sposobu życia, u trzeźwiejących i będących do końca życia w tym terapeutycznym procesie.
UsuńSzpaku, skoro chorobę zabiera Bóg, to po co alkoholik ma robić cokolwiek, na przykład czytać WK lub Biblię, rozmawiać ze sponsorem, zadośćuczyniać itd.?
Usuń„chamskie zaśmiewanie faktów”
UsuńNie, ty po prostu dopiero zauważyłeś jak bardzo śmiesznie brzmi ten „specyficzny styl zycia”.
Niby dlaczego pojęcie "specyficzny styl życia" uważasz za śmieszne?
UsuńJak to te dwie godziny w tygodniu mieszają ludziom w głowie. Nie praca 8 i więcej godzin. dziennie, nie własne przyjemności, hobby. Nie rodzina. Te dwie godziny w AA to ich życie? Nie jestem w stanie w to uwierzyć ale skoro ludzie twierdzą, że tak mają, nie będę się z nimi kłócić. Byliśmy wariatami, byliśmy nieprzystosowani do życia, byliśmy oderwani od rzeczywistości, byliśmy chorzy psychicznie. Bill pisał to w czasie przeszłym. A co z obietnicami kroku 9? ,,Strach przed ludźmi i niepewność o dobra materialne opuszczą nas." Opuścił. Jeśli Program na nas zadziałał to z pewnością strach nas opuścił ,,Czy to są nieprawdopodobne, niemożliwe do spełnienia obietnice? Uważamy, że nie. Spełniają się – czasami szybko, czasami wolniej.,,Nasz problem został usunięty. Przestał istnieć." Jak to? A te dwie mitingowe, najważniejsze w tygodniu godziny, to się już nie liczą? Choroba się skończyła? Tak nie może być!!!. Chorobę musimy pielęgnować, to nasza piękna choroba. Jesteśmy zupełni inni od społeczeństwa My Alkoholicy.
OdpowiedzUsuńM.S. "sądzimy, że nie". Rozumiesz? Sądzili - nie wiedzieli. Tylko przypuszczali, mieli nadzieję. Po trzech latach od napisania tych słów, gdy mieli od 4 lat abstynencji do kilku tygodni lub miesięcy. SĄDZILI.
UsuńWyrażenie „sądzić” ma kilka znaczeń, nie tylko jedno znane tobie, lub przez ciebie wybrane.
UsuńOznacza również „wydawać sąd, opinię o kimś, o czymś”.
Kogo w tym zdaniu sądził Bill? O kim wydawał opinię?
UsuńAle czego oczekujesz? Mam powtórzyć ci cytat, którego nie przeczytałaś_eś do końca?
UsuńNie zapewniam darmowego towarzystwa alkoholikom.
Tak właśnie wyglądają te wasze mityngi...
Musisz się bardzo nudzić.
Zgubiło ci się „o czymś”?
Usuń,,Smutne to, że Program 12 Kroków został sprowadzony w dużej mierze to modlitwy i nieustannego pytania Boga co mam robić. Ciągle czytam, że puściłam kierownicę, już nie zajmuję się swoim życiem, Bóg sie wszystkim zajmuje, to Bóg mówi mi co mam robić, wszystko i wszystkich akceptuję i toleruję i wiele wiele innych.''
OdpowiedzUsuńTe ,,puszczenie kierownicy'' to efekt złego tłumaczenia pierwszego kroku. I dorobienie do tego tej dziwnej interpretacji, że Bóg kieruje moim życie.
To chyba zależy od religii, nie? Bóg chrześcijan dał tu na ziemi ludziom wolną wolę - decydują sami o sobie i... odpowiedzą za to w dniu Sądu Ostatecznego. Ale może w religiach innych niż chrześcijańskie jest inaczej.
UsuńNaturalnie, że kiedy piłam, utraciłam panowanie nad alkoholem i swoim życiem, ale teraz... w znacznym stopniu panuję nad swoim życiem.
UsuńDokładnie tak jest jak piszecie. Mam wolną wolę. Na pewne rzeczy mam wpływ. Na inne nie. O tym też mówi modlitwa o pogodę ducha.
UsuńA w naszym AA panuje schizofreniczne przekonanie, że ,,mam puścić kierownicę".
Nie w "naszym AA", ale tylko w sekcie Sydney.
Usuń,, ale teraz... w znacznym stopniu panuję nad swoim życiem." Od kiedy kierujesz swoim życiem? W kroku 3 powierzyłaś swoje życie Bogu (powierzyłaś kierownicę Bogu), kiedy zabrałaś Bogu kierowanie swoim życiem? ,,„Boże, ofiaruję sie- bie Tobie, abyś mnie uformował i uczynił ze mną to, co będzie zgodne z Twoją wolą. Uwolnij mnie od mego ego, abym mógł lepiej czynić Twoją wolę. Zabierz mi wszystkie trudności, niech zwycię- stwo nad nimi da świadectwo tym, którym chcę pomóc, czerpiąc z Twojej Mocy, Twojej Miłości i Twojej Drogi Życia. Obym zawsze czynił Twoją wolę!''. Wcześniej dobrze zastanowiliśmy się, nim postawiliśmy ten krok" Postawiłaś ten krok? Zastanowiła się nim go nie postawiłaś? To co z wolą Pana? Będziesz ją wypełniała, czy masz swój pomysł na życie? Modlitwa i cały Program do kosza?
UsuńI znowu, kolejny raz M.S. próbuje dyskutować na temat "kierowania życiem", choć polscy AA nie potrafią powiedzieć, co to w ogóle znaczy. Jakaś fiksacja?
Usuń
OdpowiedzUsuńTak to już jest, gdy program zaczyna być dowolnie interpretowany, a zasady i prawa stosowane „elastycznie”. Alkoholicy znów szukają łatwiejszej, łagodniejszej drogi. Półśrodków.
A przecież — jak mówi nasz poradnik, Wielka Księga — „Niektórzy z nas usiłowali trzymać się starych przekonań, ale dopóki nie pozbyli się ich całkowicie, nie osiągnęli żadnego rezultatu.”
I ten fundament, czytany na wielu mityngach, sedno wiary: „... jest Ktoś, kto ma wszelką moc. Tym Kimś jest Bóg. Obyś znalazł Go teraz!”
Skorzystałem z Programu tak, jak został napisany. Poszedłem drogą, którą szli Bill i dr Bob — drogą konkretnych, duchowych kroków do zdrowienia.
Na początku wystarczyło, że byłem gotów uwierzyć.
Z czasem, gdy uklęknąłem do modlitwy, poczułem obecność Boga. I puściłem kierownicę.
Przestałem rozważać, co ja sam uznaję za dobre lub złe — powierzyłem swoje życie i wolę Sile Wyższej.
W ciszy medytacji słucham Jego głosu. Kieruję się Nim — i zasadami, które zostały zapisane w Tradycjach.
Dopiero po wielu latach dotarło do mnie, co znaczą te słowa: „W głębi każdego człowieka – mężczyzny, kobiety czy dziecka – tkwi fundamentalna idea Boga.”
Pogody ducha!
Ślepe podążanie za innymi, bez krytycznego myślenia, może prowadzić do błędnych decyzji i utrwalania negatywnych wzorców.
UsuńZnam program i rozumiem, co oznacza powierzenie swojego życia Bogu.
Bóg obdarzył mnie w rozum i wolną wolę, czyli oddaję siebie i swoje życie opiece Boga ( wszystko co robię i czego nie robię).
I widzę, że jesteś przekonany, że Bóg zechce to wziąć. A temu twojemu Bogu wolno odmówić, może powiedzieć, że nie przyjmuje?
UsuńOj, chyba nie na tym polega rozum i wolna wola, żeby liczyć że bóg wszystko zrobi.
UsuńAle co ja tam wiem…
„Jako jednostki i jako wspólnota, z pewnością ucierpimy, jeżeli całe zadanie planowania naszej przyszłości ograniczymy do niemądrze pojmowanej idei opatrzności. Prawdziwa Opatrzność wyposażyła nas, ludzi, w niebagatelną zdolność przewidywania, i Bóg na pewno życzyłby sobie, abyśmy z niej korzystali. Naturalnie nieraz pomylimy się w swoich kalkulacjach - zupełnie lub po części - ale lepsze to niż w ogóle nie myśleć o przyszłości.”
„Tvelve Concepts" („Dwanaście Koncepcji”)
("Jak to widzi Bill")
Dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych. Pokonał mije Ego i przebudził do życia w trzeźwości. Obdarował nową rodziną z którą mogę dzielić smutki i radości gdy spotykamy się by na mityngu dać siłę i nadzieją każdemu kto tego potrzebuje.
UsuńPogody ducha!
Pokonał ego? czyli, ze co zrobił z tym ego, i co to jest ego?
UsuńOddaję siebie i swoje życie opiece Boga, czyli że ja myślę, ja mówię, ja coś robię bądź nie robię. Bóg za mnie niczego nie robi i nie zrobi.
Usuń"...Uwolnij mnie od niewoli własnego „ja”, żebym mógł lepiej spełniać Twoją wolę"
UsuńW kroku 3 proszę o uwolnienie od wlasnego ja/ego.
Ego «świadoma część osobowości». W sektach bardzo wskazane jest pozbywanie się świadomości.
UsuńAlkoholik nie ma żadnej osobowości. Ma tylko chorobę. Poważną chorobę psychiczną zmieniająca całe jego myślenie i funkcjonowanie.
UsuńI tak, owszem, bardzo jest do tej swojej choroby, myślenia i funkcjonowania przywiązany.
Anonimowy 15.37
UsuńDziękuję . Popieram.
Osobowość to całość stałych cech psychicznych i mechanizmów wewnętrznych regulujących zachowanie człowieka.
UsuńEgo, w psychologii, to część osobowości, która pośredniczy między pragnieniami a zasadami moralnymi. Umożliwia interakcję ze światem zewnętrznym i odróżnianie rzeczywistości od wyobraźni.
UsuńNadmierny, wybujały egoizm może objawiać się jako tendencja do stawiania własnych potrzeb i opinii ponad innymi, brak empatii, czy trudności w przyjmowaniu krytyki.
A może czas zrozumieć, że powierzenie siebie opiece nie polega na pozbywaniu się swojego JA/ego (niby jak by to miało wyglądać) tylko na tym, aby Bóg mnie uzdrowił, aby uzdrowił mój umysł, którym mnie obdarował ale 'popsuł się ' gdzieś po drodze. Bóg, jako Osoba (dla mnie), który ma moc kształtowania, uzdrawiania, zmieniania, naprowadzania, nadawania kierunku, który jest atrybutem pewnych wartości, zasad. Bóg nie chce żebym się pozbywała czegoś, co mi dał, lecz pragnie to naprawić. A żeby to się stało, to trzeba zrezygnować, odpuścić ze swojej wadliwej części JA. Ale części a nie całości. Program 12 kroków nic mi nie zabiera. On mnie ma naprawiać poprzez moje działania. Bóg wskazuje mi kierunek, pytanie tylko czy poddam się temu i pójdę w tym kierunku, btw.1 krok się tu klania: "moje życie stało się niemożliwe do opanowania, nikt ani nic do mnie nie docierał, nie poddawałam się żadnemu wpływowi, słowom, kierowaniu, logice, argumentom, zdrowemu rozsądkowi" - dzięki Programowi moje życie poddaje się kierowaniu - ale czy zawsze tak jest? Bo czy kiedy używam swoim wad, to kto kieruje moim życiem: Bóg, Ja czy wady?
UsuńJa wiem, że mam używać rozumu (jeden z głównych darów Boga) , rozsądku, serca i sumienia jako kompasu Wszystko to ma być jak najbardziej spójne (a myślę, że to praca na całe życie ☺️ i myślę, że po to właśnie jesteśmy na tym świecie, aby nauczyć się kochać.