Jeżeli ktoś z czytających ten
tekst jest alkoholikiem może już w tym miejscu postawić pytanie: „Co ja mam
robić?”. Odpowiedź na to pytanie jest głównym celem tej książki – słowa te pochodzą z
„Anonimowych Alkoholików”, a znaleźć je można w rozdziale „Jest sposób”. Były i
są one dla mnie niezwykle, wręcz strategicznie ważne.
Zagadka
Szóstego Kroku
Całymi
latami szukałem odpowiedzi na pytanie, dlaczego w Wielkiej Księdze Bill W. na
temat Szóstego Kroku napisał zaledwie trzy zdania? W 12x12, w rozdziale
poświęconym temu zagadnieniu, treści jest znacznie więcej, ale przyznam, że do
dziś nie spotkałem ani jednego alkoholika, który znalazłby tam instrukcję,
konkretną odpowiedź na to pytanie: co
konkretnie mam w tym Kroku zrobić? Mnie się to też nie udało.
Czy
oznacza to, że w trakcie realizacji Kroku Szóstego stare powiedzenie „program
AA jest program działania” traci ważność? Czy anonimowi alkoholicy nic w
związku z tym nie robią, nie podejmują żadnego działania? Niektórzy faktycznie
nie, mają zresztą w tym przypadku znakomite usprawiedliwienie – brak
jakichkolwiek wskazówek czy sugestii Billa W. w Wielkiej Księdze. Inni
podejmują rozmaite postanowienia o różnym stopniu skuteczności, stosują metodę zamienników
opracowaną przez duet Joe&Charlie (albo przez Wally'ego P.), niektórzy
korzystają z mojej metody „ostrzenia gwoździa”, albo jeszcze jakiejś innej, bo
fakt, że Bill nie wyjaśnił, co mamy zrobić w Kroku Szóstym i jak to zrobić, nie
oznacza jeszcze, że jesteśmy wobec własnych wad charakteru kompletnie bezradni, albo że nic nie powinniśmy robić.
Zakładam,
że oczywiste jest, że od wad charakteru uwalnia Bóg (Krok Siódmy), a nie my
sami siebie, i kiedy On uzna to za stosowne, natomiast nasze zadanie (w Kroku
Szóstym) polega na rezygnacji z używania wad charakteru, a nawet – jak
twierdzili Joe&Charlie – na praktykowaniu ich przeciwieństw, na przykład
bezwzględnej szczerości zamiast dotychczasowych kłamstw, czy wierności zamiast
dotychczasowego cudzołóstwa.
Tym
razem podszedłem do tematu z innej strony. Bill W. był takim samym alkoholikiem
jak i ja, ani lepszym, ani gorszym. W takim razie, zamiast zastanawiać się:
„czemu Bill…?” zadałem pytanie sobie: w jakich przypadkach ja starannie omijam
temat, zgrabnie się nad nim prześlizguję w kilku słowach (podobnie jak Bill z Krokiem
Szóstym w WK)? Kiedy to ja topię wypowiedź w morzu pięknych słów, nie
prezentując jednak żadnych konkretów, żadnych określonych rozwiązań (podobnie
jak Bill z Krokiem Szóstym w 12x12)? I od razu na te pytania odpowiadam: tak
właśnie robię, taką przybieram postawę, tak się zachowuję, kiedy czegoś nie
rozumiem i nie chcę, żeby się to wydało, albo kiedy na coś nie chcę się
zgodzić, czegoś nie chcę zrobić, choć zdaję sobie sprawę, że powinienem.
W
tym momencie już słyszę gromki śmiech – Bill W. nie rozumiał, na czym polega
Krok Szósty?! Ha, ha, ha! Kto miałby to wiedzieć lepiej niż on?! Tak, wiedział,
ja też jestem przekonany, że wiedział. A co z konkretnym działaniem, na które
mógł nie mieć ochoty?
W
„Przekaż dalej” można przeczytać, że Bill W. uważał, że czynnikiem utrwalającym
jego wieloletnią depresję było to, że nie udało mu się przepracować Kroków AA.
Sam pisał: „Kiedy indziej obwiniałem się za to, że nie potrafię stosować
programu w niektórych dziedzinach życia”. W przypisach do tego rozdziału czytamy
też: „Wielu członków AA to potwierdzało; wielu z nich namawiało Billa, by
próbował pracować nad Krokami”.
Jeszcze
jeden ważny cytat*: „Zawarte w 1918 roku małżeństwo Wilsona z Lois Burnham
przetrwało aż do jego śmierci w 1971 roku. Lois wierzyła mu ślepo i miała do
niego słabość. Mimo to, szczególnie w okresie jego trzydziestu pięciu lat
trzeźwości od alkoholu, Bill był kompulsywnym kobieciarzem. Jego flirty,
romanse i cudzołóstwa obarczały go wielkim poczuciem winy – jak wspominają to
ci weterani AA, którzy znali go bliżej – lecz mimo to uciekał przed narzuceniem
sobie restrykcji. Swój ostatni i najpoważniejszy romans, z kobietą aktywną w
służbach AA, Bill Wilson nawiązał po sześćdziesiątce i utrzymywał aż do
śmierci”.
Ano,
właśnie… uciekał przed narzucenie sobie restrykcji… Może zbyt jednoznaczne
postawienie sprawy w Kroku Szóstym pozbawiłoby go możliwości dalszego
lawirowania i uwodzenia?
O
co mi chodzi, czy o zdemaskowanie słabości Billa? Ależ skądże! Bill W., jak
wielu z nas, był po prostu jeszcze jednym niedoskonałym narzędziem w rękach
Siły większej niż nasza własna (może nawet Siły Wyższej). A mnie w tym momencie chodzi o coś znacznie
ważniejszego, bo o priorytety. Jeśli jestem człowiekiem trzeźwym, jeśli mam za
sobą jakieś przeżycia i doświadczenia duchowe (mam nadzieję, że przed sobą też,
ale to już inna historia), powinienem poznać, zrozumieć i uporządkować swoje
priorytety, ale przede wszystkim – umieć kierować się nimi w życiu. Wymaga to
znalezienia odpowiedzi na pytania kardynalne, na przykład: Jeżeli jestem chrześcijaninem,
to co stanowi fundament mojej postawy religijnej? Bóg? Kościół? Biblia? I
analogicznie – jeśli jestem alkoholikiem, to czy w moim trzeźwieniu i dalszym
duchowym rozwoju stawiam na Program Anonimowych Alkoholików, czy raczej na
autora tego Programu? Na czym się opieram? Jak zamierzam swój wybór realizować
w praktyce? Co z mojej decyzji wynika?
Jak
zwykle… wybory i decyzje…
--
* Cytat pochodzi z książki Patrica
Carnesa „Od nałogu do miłości”, wyd. Media Rodzina. Carnes powołuje się na książkę Nan Robertson,
laureatki nagrody Pulitzera, pt. „Getting Better: Inside Alcoholic Anonymous”.
Podoba mi się, że pokazałeś Billa jako prostego człowieka, ze swoimi ułomnościami. Dotychczas widziałem jedynie traktowanie jego niemal jak Boga!
OdpowiedzUsuńJestem mu niesamowicie wdzięczny za wszystkie trzy legaty (dziedzictwa), ale to one stanowią dla mnie wartość i szansę na lepsze życie, a nie sam Bill jako taki. :-)
UsuńWitam serdecznie,mam na imię Piotr i jestem alkoholikiem. Chciałbym napisać krótki komentarz do tego artykułu to jak ja to widzę.Nie mam zamiaru nikogo krytykować ani oceniać - nie o to mi chodzi , Jeżeli jednak ktoś to tak odbierze to zgóry Przepraszam!! Jak już wiemy każdy widzi wszystko inaczej a tym bardziej alkoholik - ha,ha.
OdpowiedzUsuńWielka księga mówi też,że naszym głównym i jedynym problemem jest “Brak siły” - do tego wrócę troszkę później.
Co do 12/12 to jest to książka - która była wydana wiele lat później i jest to dodatek do wielkiej księgi.Można z nią pracować po zrobieniu kroków przynajmniej jeden raz, bo wtedy będzie można się zidentyfikować z tym o czym pisze Bill. Tak więc skoncentrujmy się na WK będzie prościej, bo przecież o to cały czas chodzi “ Aby nie komplikować”.Tak więc dochodzimy do kroku 6 i co on mówi:
“Staliśmy się całkowicie gotowi aby Bóg uwolnił nas od wszelkich wad charakteru.”
Pytanie jakie powinniśmy sobie postawić przy tym kroku, to czy jestem całkowiecie gotowy aby się zmienić!!! Jestem albo nie jestem - Tak albo Nie!!!Niby prosta decyzja, a tak ciężko się zdecydować. Chyba,że wcześniej sponsor w kroku 4 i 5 pokaże mi jakim to ja byłem gościem, dupiekiem i tak dalej...Po za tym pokaże mi ,że w kroku 1 życie oparte na mnie samym ( samowoli ) nie ma żadnego sensu. Kiedy skończyłem krok 5 WK każe mi posiedzieć wciszy cofnąć sie przez pierwsze 5 kroków i zobaczyć,czy niczego nie opuściłem,czy fudamenty (krok 1) postawione są jak należy,czy wszystko co zrobiłem do tej pory było oparte na szczerości. Ja, po 5 kroku nie chciałem być tym gościem ,który byłem, bardzo chciałem się zmienić i to tyko jest potrzebne, aby ten krok zrealizować.
Tak jak wspomniałem wcześniej,że brak siły był naszym głównym problemem i Bill dobrze o tym wiedział dlatego wystarczy tylko pragnąć zmiany i dlatego jest tak mało w WK do tego kroku. Na pewno zauważyłeś, kiedy mówisz modlitwę kroku 3 ze sponsorem na kolanach to na końcu tej modlitwy nie ma “Amen” to słowo występuje dopiero po modlitwie w kroku 7ym. Więc jest to dla mnie jedna całość.Krok 6 i 7 nie powinien zająć więcej niż 1 godzinę bo to na tym etapie jest tylko decyzja. Cały pic polega na tym, aby iść dalej czyli lista do 8ki i zaczynamy krok 9ty po tym kroku zaczyna się podłączenie do siły, której potrzebujemy aby się zmieniać, a przede wszystkim czuć i widzieć zmiany w życiu. Na tym etapie będę miał doświadczenie nowego myślenia jakie obiecuje krok 10.Ważne jest aby krok 9ty zrobić w całości i jeżeli jest to możliwe to bardzo szybko.
Ja doświadczyłem,że dużo wad zostało mi zabrane po tym kroku, ale też nad innymi muszę pracować i przerabiać kroki 1-9 co roku aby nabierać jeszcze większej siły( tej siły którą znalazłem na początku mojej drogi).Jestem tylko człowiekiem i wady zawsze będę miał ,ale nie na takim poziomie jakie miałem kiedy zacząłem tą drogę - bez porównania.
Co do Billa W to masz rację,że miał depresje, bo nie robił kroków.Spoczął na laurach. Spójrz jednak na to,że kiedy pisali siążkę WK to średnia nie picia była - co 3,5 roku- chciałbym być tak przebudzony jak był Bill wtedy. To jaki on był później,to wydaje mi się,że większość Alkoholików ma tego typu problemy. Pracuję z dużą ilością ludzi na całym świecie i tematy sexualne poruszane są na początku dziennym - jednak to jest wada, która może zostać zabrana jeśli się odpowiednio do tego zabierzemy i z odpowiednią osobą.
Zgadzam się z tobą co do trzech legat, to ja jestem odpowiedzialny za moją trzeźwość a nie Bóg, Bill czy sponsor - tylko JA i to co dzisiaj robię.
Do zobaczenia Piotr.J z Amsterdamu
www.przyjacielebillaw.pl
www.przyjacielebillaw.spikerki.pl
Witam serdecznie,mam na imię Piotr i jestem alkoholikiem. Chciałbym napisać krótki komentarz do tego artykułu to jak ja to widzę.Nie mam zamiaru nikogo krytykować ani oceniać - nie o to mi chodzi , Jeżeli jednak ktoś to tak odbierze to zgóry Przepraszam!! Jak już wiemy każdy widzi wszystko inaczej a tym bardziej alkoholik - ha,ha.
OdpowiedzUsuńWielka księga mówi też,że naszym głównym i jedynym problemem jest “Brak siły” - do tego wrócę troszkę później.
Co do 12/12 to jest to książka - która była wydana wiele lat później i jest to dodatek do wielkiej księgi.Można z nią pracować po zrobieniu kroków przynajmniej jeden raz, bo wtedy będzie można się zidentyfikować z tym o czym pisze Bill. Tak więc skoncentrujmy się na WK będzie prościej, bo przecież o to cały czas chodzi “ Aby nie komplikować”.Tak więc dochodzimy do kroku 6 i co on mówi:
“Staliśmy się całkowicie gotowi aby Bóg uwolnił nas od wszelkich wad charakteru.”
Pytanie jakie powinniśmy sobie postawić przy tym kroku, to czy jestem całkowiecie gotowy aby się zmienić!!! Jestem albo nie jestem - Tak albo Nie!!!Niby prosta decyzja, a tak ciężko się zdecydować. Chyba,że wcześniej sponsor w kroku 4 i 5 pokaże mi jakim to ja byłem gościem, dupiekiem i tak dalej...Po za tym pokaże mi ,że w kroku 1 życie oparte na mnie samym ( samowoli ) nie ma żadnego sensu. Kiedy skończyłem krok 5 WK każe mi posiedzieć wciszy cofnąć sie przez pierwsze 5 kroków i zobaczyć,czy niczego nie opuściłem,czy fudamenty (krok 1) postawione są jak należy,czy wszystko co zrobiłem do tej pory było oparte na szczerości. Ja, po 5 kroku nie chciałem być tym gościem ,który byłem, bardzo chciałem się zmienić i to tyko jest potrzebne, aby ten krok zrealizować.
Tak jak wspomniałem wcześniej,że brak siły był naszym głównym problemem i Bill dobrze o tym wiedział dlatego wystarczy tylko pragnąć zmiany i dlatego jest tak mało w WK do tego kroku. Na pewno zauważyłeś, kiedy mówisz modlitwę kroku 3 ze sponsorem na kolanach to na końcu tej modlitwy nie ma “Amen” to słowo występuje dopiero po modlitwie w kroku 7ym. Więc jest to dla mnie jedna całość.Krok 6 i 7 nie powinien zająć więcej niż 1 godzinę bo to na tym etapie jest tylko decyzja. Cały pic polega na tym, aby iść dalej czyli lista do 8ki i zaczynamy krok 9ty po tym kroku zaczyna się podłączenie do siły, której potrzebujemy aby się zmieniać, a przede wszystkim czuć i widzieć zmiany w życiu. Na tym etapie będę miał doświadczenie nowego myślenia jakie obiecuje krok 10.Ważne jest aby krok 9ty zrobić w całości i jeżeli jest to możliwe to bardzo szybko.
Ja doświadczyłem,że dużo wad zostało mi zabrane po tym kroku, ale też nad innymi muszę pracować i przerabiać kroki 1-9 co roku aby nabierać jeszcze większej siły( tej siły którą znalazłem na początku mojej drogi).Jestem tylko człowiekiem i wady zawsze będę miał ,ale nie na takim poziomie jakie miałem kiedy zacząłem tą drogę - bez porównania.
Co do Billa W to masz rację,że miał depresje, bo nie robił kroków.Spoczął na laurach. Spójrz jednak na to,że kiedy pisali siążkę WK to średnia nie picia była - co 3,5 roku- chciałbym być tak przebudzony jak był Bill wtedy. To jaki on był później,to wydaje mi się,że większość Alkoholików ma tego typu problemy. Pracuję z dużą ilością ludzi na całym świecie i tematy sexualne poruszane są na początku dziennym - jednak to jest wada, która może zostać zabrana jeśli się odpowiednio do tego zabierzemy i z odpowiednią osobą.
Zgadzam się z tobą co do trzech legat, to ja jestem odpowiedzialny za moją trzeźwość a nie Bóg, Bill czy sponsor - tylko JA i to co dzisiaj robię.
Do zobaczenia Piotr.J z Amsterdamu
www.przyjacielebillaw.pl
www.przyjacielebillaw.spikerki.pl