czwartek, 10 stycznia 2013

Zagadka Szóstego Kroku

Jeżeli ktoś z czytających ten tekst jest alkoholikiem może już w tym miejscu postawić pytanie: „Co ja mam robić?”. Odpowiedź na to pytanie jest głównym celem tej książki – słowa te pochodzą z „Anonimowych Alkoholików”, a znaleźć je można w rozdziale „Jest sposób”. Były i są one dla mnie niezwykle, wręcz strategicznie ważne.

Zagadka Szóstego Kroku

Całymi latami szukałem odpowiedzi na pytanie, dlaczego w Wielkiej Księdze Bill W. na temat Szóstego Kroku napisał zaledwie trzy zdania? W 12x12, w rozdziale poświęconym temu zagadnieniu, treści jest znacznie więcej, ale przyznam, że do dziś nie spotkałem ani jednego alkoholika, który znalazłby tam instrukcję, konkretną odpowiedź na to pytanie: co konkretnie mam w tym Kroku zrobić? Mnie się to też nie udało.

Czy oznacza to, że w trakcie realizacji Kroku Szóstego stare powiedzenie „program AA jest program działania” traci ważność? Czy anonimowi alkoholicy nic w związku z tym nie robią, nie podejmują żadnego działania? Niektórzy faktycznie nie, mają zresztą w tym przypadku znakomite usprawiedliwienie – brak jakichkolwiek wskazówek czy sugestii Billa W. w Wielkiej Księdze. Inni podejmują rozmaite postanowienia o różnym stopniu skuteczności, stosują metodę zamienników opracowaną przez duet Joe&Charlie (albo przez Wally'ego P.), niektórzy korzystają z mojej metody „ostrzenia gwoździa”, albo jeszcze jakiejś innej, bo fakt, że Bill nie wyjaśnił, co mamy zrobić w Kroku Szóstym i jak to zrobić, nie oznacza jeszcze, że jesteśmy wobec własnych wad charakteru kompletnie bezradni,  albo że nic nie powinniśmy robić.

Zakładam, że oczywiste jest, że od wad charakteru uwalnia Bóg (Krok Siódmy), a nie my sami siebie, i kiedy On uzna to za stosowne, natomiast nasze zadanie (w Kroku Szóstym) polega na rezygnacji z używania wad charakteru, a nawet – jak twierdzili Joe&Charlie – na praktykowaniu ich przeciwieństw, na przykład bezwzględnej szczerości zamiast dotychczasowych kłamstw, czy wierności zamiast dotychczasowego cudzołóstwa.

Tym razem podszedłem do tematu z innej strony. Bill W. był takim samym alkoholikiem jak i ja, ani lepszym, ani gorszym. W takim razie, zamiast zastanawiać się: „czemu Bill…?” zadałem pytanie sobie: w jakich przypadkach ja starannie omijam temat, zgrabnie się nad nim prześlizguję w kilku słowach (podobnie jak Bill z Krokiem Szóstym w WK)? Kiedy to ja topię wypowiedź w morzu pięknych słów, nie prezentując jednak żadnych konkretów, żadnych określonych rozwiązań (podobnie jak Bill z Krokiem Szóstym w 12x12)? I od razu na te pytania odpowiadam: tak właśnie robię, taką przybieram postawę, tak się zachowuję, kiedy czegoś nie rozumiem i nie chcę, żeby się to wydało, albo kiedy na coś nie chcę się zgodzić, czegoś nie chcę zrobić, choć zdaję sobie sprawę, że powinienem.

W tym momencie już słyszę gromki śmiech – Bill W. nie rozumiał, na czym polega Krok Szósty?! Ha, ha, ha! Kto miałby to wiedzieć lepiej niż on?! Tak, wiedział, ja też jestem przekonany, że wiedział. A co z konkretnym działaniem, na które mógł nie mieć ochoty?

W „Przekaż dalej” można przeczytać, że Bill W. uważał, że czynnikiem utrwalającym jego wieloletnią depresję było to, że nie udało mu się przepracować Kroków AA. Sam pisał: „Kiedy indziej obwiniałem się za to, że nie potrafię stosować programu w niektórych dziedzinach życia”. W przypisach do tego rozdziału czytamy też: „Wielu członków AA to potwierdzało; wielu z nich namawiało Billa, by próbował pracować nad Krokami”.

Jeszcze jeden ważny cytat*: „Zawarte w 1918 roku małżeństwo Wilsona z Lois Burnham przetrwało aż do jego śmierci w 1971 roku. Lois wierzyła mu ślepo i miała do niego słabość. Mimo to, szczególnie w okresie jego trzydziestu pięciu lat trzeźwości od alkoholu, Bill był kompulsywnym kobieciarzem. Jego flirty, romanse i cudzołóstwa obarczały go wielkim poczuciem winy – jak wspominają to ci weterani AA, którzy znali go bliżej – lecz mimo to uciekał przed narzuceniem sobie restrykcji. Swój ostatni i najpoważniejszy romans, z kobietą aktywną w służbach AA, Bill Wilson nawiązał po sześćdziesiątce i utrzymywał aż do śmierci”.
Ano, właśnie… uciekał przed narzucenie sobie restrykcji… Może zbyt jednoznaczne postawienie sprawy w Kroku Szóstym pozbawiłoby go możliwości dalszego lawirowania i uwodzenia?

O co mi chodzi, czy o zdemaskowanie słabości Billa? Ależ skądże! Bill W., jak wielu z nas, był po prostu jeszcze jednym niedoskonałym narzędziem w rękach Siły większej niż nasza własna (może nawet Siły Wyższej). A mnie w tym momencie chodzi o coś znacznie ważniejszego, bo o priorytety. Jeśli jestem człowiekiem trzeźwym, jeśli mam za sobą jakieś przeżycia i doświadczenia duchowe (mam nadzieję, że przed sobą też, ale to już inna historia), powinienem poznać, zrozumieć i uporządkować swoje priorytety, ale przede wszystkim – umieć kierować się nimi w życiu. Wymaga to znalezienia odpowiedzi na pytania kardynalne, na przykład: Jeżeli jestem chrześcijaninem, to co stanowi fundament mojej postawy religijnej? Bóg? Kościół? Biblia? I analogicznie – jeśli jestem alkoholikiem, to czy w moim trzeźwieniu i dalszym duchowym rozwoju stawiam na Program Anonimowych Alkoholików, czy raczej na autora tego Programu? Na czym się opieram? Jak zamierzam swój wybór realizować w praktyce? Co z mojej decyzji wynika?

Jak zwykle… wybory i decyzje…






--
* Cytat pochodzi z książki Patrica Carnesa „Od nałogu do miłości”, wyd. Media Rodzina.  Carnes powołuje się na książkę Nan Robertson, laureatki nagrody Pulitzera, pt. „Getting Better: Inside Alcoholic Anonymous”.

4 komentarze:

  1. Krzysztof AA (Opole)12 stycznia 2013 15:11

    Podoba mi się, że pokazałeś Billa jako prostego człowieka, ze swoimi ułomnościami. Dotychczas widziałem jedynie traktowanie jego niemal jak Boga!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem mu niesamowicie wdzięczny za wszystkie trzy legaty (dziedzictwa), ale to one stanowią dla mnie wartość i szansę na lepsze życie, a nie sam Bill jako taki. :-)

      Usuń
  2. Witam serdecznie,mam na imię Piotr i jestem alkoholikiem. Chciałbym napisać krótki komentarz do tego artykułu to jak ja to widzę.Nie mam zamiaru nikogo krytykować ani oceniać - nie o to mi chodzi , Jeżeli jednak ktoś to tak odbierze to zgóry Przepraszam!! Jak już wiemy każdy widzi wszystko inaczej a tym bardziej alkoholik - ha,ha.

    Wielka księga mówi też,że naszym głównym i jedynym problemem jest “Brak siły” - do tego wrócę troszkę później.

    Co do 12/12 to jest to książka - która była wydana wiele lat później i jest to dodatek do wielkiej księgi.Można z nią pracować po zrobieniu kroków przynajmniej jeden raz, bo wtedy będzie można się zidentyfikować z tym o czym pisze Bill. Tak więc skoncentrujmy się na WK będzie prościej, bo przecież o to cały czas chodzi “ Aby nie komplikować”.Tak więc dochodzimy do kroku 6 i co on mówi:


    “Staliśmy się całkowicie gotowi aby Bóg uwolnił nas od wszelkich wad charakteru.”
    Pytanie jakie powinniśmy sobie postawić przy tym kroku, to czy jestem całkowiecie gotowy aby się zmienić!!! Jestem albo nie jestem - Tak albo Nie!!!Niby prosta decyzja, a tak ciężko się zdecydować. Chyba,że wcześniej sponsor w kroku 4 i 5 pokaże mi jakim to ja byłem gościem, dupiekiem i tak dalej...Po za tym pokaże mi ,że w kroku 1 życie oparte na mnie samym ( samowoli ) nie ma żadnego sensu. Kiedy skończyłem krok 5 WK każe mi posiedzieć wciszy cofnąć sie przez pierwsze 5 kroków i zobaczyć,czy niczego nie opuściłem,czy fudamenty (krok 1) postawione są jak należy,czy wszystko co zrobiłem do tej pory było oparte na szczerości. Ja, po 5 kroku nie chciałem być tym gościem ,który byłem, bardzo chciałem się zmienić i to tyko jest potrzebne, aby ten krok zrealizować.


    Tak jak wspomniałem wcześniej,że brak siły był naszym głównym problemem i Bill dobrze o tym wiedział dlatego wystarczy tylko pragnąć zmiany i dlatego jest tak mało w WK do tego kroku. Na pewno zauważyłeś, kiedy mówisz modlitwę kroku 3 ze sponsorem na kolanach to na końcu tej modlitwy nie ma “Amen” to słowo występuje dopiero po modlitwie w kroku 7ym. Więc jest to dla mnie jedna całość.Krok 6 i 7 nie powinien zająć więcej niż 1 godzinę bo to na tym etapie jest tylko decyzja. Cały pic polega na tym, aby iść dalej czyli lista do 8ki i zaczynamy krok 9ty po tym kroku zaczyna się podłączenie do siły, której potrzebujemy aby się zmieniać, a przede wszystkim czuć i widzieć zmiany w życiu. Na tym etapie będę miał doświadczenie nowego myślenia jakie obiecuje krok 10.Ważne jest aby krok 9ty zrobić w całości i jeżeli jest to możliwe to bardzo szybko.


    Ja doświadczyłem,że dużo wad zostało mi zabrane po tym kroku, ale też nad innymi muszę pracować i przerabiać kroki 1-9 co roku aby nabierać jeszcze większej siły( tej siły którą znalazłem na początku mojej drogi).Jestem tylko człowiekiem i wady zawsze będę miał ,ale nie na takim poziomie jakie miałem kiedy zacząłem tą drogę - bez porównania.

    Co do Billa W to masz rację,że miał depresje, bo nie robił kroków.Spoczął na laurach. Spójrz jednak na to,że kiedy pisali siążkę WK to średnia nie picia była - co 3,5 roku- chciałbym być tak przebudzony jak był Bill wtedy. To jaki on był później,to wydaje mi się,że większość Alkoholików ma tego typu problemy. Pracuję z dużą ilością ludzi na całym świecie i tematy sexualne poruszane są na początku dziennym - jednak to jest wada, która może zostać zabrana jeśli się odpowiednio do tego zabierzemy i z odpowiednią osobą.

    Zgadzam się z tobą co do trzech legat, to ja jestem odpowiedzialny za moją trzeźwość a nie Bóg, Bill czy sponsor - tylko JA i to co dzisiaj robię.

    Do zobaczenia Piotr.J z Amsterdamu

    www.przyjacielebillaw.pl
    www.przyjacielebillaw.spikerki.pl

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam serdecznie,mam na imię Piotr i jestem alkoholikiem. Chciałbym napisać krótki komentarz do tego artykułu to jak ja to widzę.Nie mam zamiaru nikogo krytykować ani oceniać - nie o to mi chodzi , Jeżeli jednak ktoś to tak odbierze to zgóry Przepraszam!! Jak już wiemy każdy widzi wszystko inaczej a tym bardziej alkoholik - ha,ha.

    Wielka księga mówi też,że naszym głównym i jedynym problemem jest “Brak siły” - do tego wrócę troszkę później.

    Co do 12/12 to jest to książka - która była wydana wiele lat później i jest to dodatek do wielkiej księgi.Można z nią pracować po zrobieniu kroków przynajmniej jeden raz, bo wtedy będzie można się zidentyfikować z tym o czym pisze Bill. Tak więc skoncentrujmy się na WK będzie prościej, bo przecież o to cały czas chodzi “ Aby nie komplikować”.Tak więc dochodzimy do kroku 6 i co on mówi:


    “Staliśmy się całkowicie gotowi aby Bóg uwolnił nas od wszelkich wad charakteru.”
    Pytanie jakie powinniśmy sobie postawić przy tym kroku, to czy jestem całkowiecie gotowy aby się zmienić!!! Jestem albo nie jestem - Tak albo Nie!!!Niby prosta decyzja, a tak ciężko się zdecydować. Chyba,że wcześniej sponsor w kroku 4 i 5 pokaże mi jakim to ja byłem gościem, dupiekiem i tak dalej...Po za tym pokaże mi ,że w kroku 1 życie oparte na mnie samym ( samowoli ) nie ma żadnego sensu. Kiedy skończyłem krok 5 WK każe mi posiedzieć wciszy cofnąć sie przez pierwsze 5 kroków i zobaczyć,czy niczego nie opuściłem,czy fudamenty (krok 1) postawione są jak należy,czy wszystko co zrobiłem do tej pory było oparte na szczerości. Ja, po 5 kroku nie chciałem być tym gościem ,który byłem, bardzo chciałem się zmienić i to tyko jest potrzebne, aby ten krok zrealizować.


    Tak jak wspomniałem wcześniej,że brak siły był naszym głównym problemem i Bill dobrze o tym wiedział dlatego wystarczy tylko pragnąć zmiany i dlatego jest tak mało w WK do tego kroku. Na pewno zauważyłeś, kiedy mówisz modlitwę kroku 3 ze sponsorem na kolanach to na końcu tej modlitwy nie ma “Amen” to słowo występuje dopiero po modlitwie w kroku 7ym. Więc jest to dla mnie jedna całość.Krok 6 i 7 nie powinien zająć więcej niż 1 godzinę bo to na tym etapie jest tylko decyzja. Cały pic polega na tym, aby iść dalej czyli lista do 8ki i zaczynamy krok 9ty po tym kroku zaczyna się podłączenie do siły, której potrzebujemy aby się zmieniać, a przede wszystkim czuć i widzieć zmiany w życiu. Na tym etapie będę miał doświadczenie nowego myślenia jakie obiecuje krok 10.Ważne jest aby krok 9ty zrobić w całości i jeżeli jest to możliwe to bardzo szybko.


    Ja doświadczyłem,że dużo wad zostało mi zabrane po tym kroku, ale też nad innymi muszę pracować i przerabiać kroki 1-9 co roku aby nabierać jeszcze większej siły( tej siły którą znalazłem na początku mojej drogi).Jestem tylko człowiekiem i wady zawsze będę miał ,ale nie na takim poziomie jakie miałem kiedy zacząłem tą drogę - bez porównania.

    Co do Billa W to masz rację,że miał depresje, bo nie robił kroków.Spoczął na laurach. Spójrz jednak na to,że kiedy pisali siążkę WK to średnia nie picia była - co 3,5 roku- chciałbym być tak przebudzony jak był Bill wtedy. To jaki on był później,to wydaje mi się,że większość Alkoholików ma tego typu problemy. Pracuję z dużą ilością ludzi na całym świecie i tematy sexualne poruszane są na początku dziennym - jednak to jest wada, która może zostać zabrana jeśli się odpowiednio do tego zabierzemy i z odpowiednią osobą.

    Zgadzam się z tobą co do trzech legat, to ja jestem odpowiedzialny za moją trzeźwość a nie Bóg, Bill czy sponsor - tylko JA i to co dzisiaj robię.

    Do zobaczenia Piotr.J z Amsterdamu

    www.przyjacielebillaw.pl
    www.przyjacielebillaw.spikerki.pl

    OdpowiedzUsuń