Dawno, dawno temu powierzono nam (kilku alkoholikom z Opola)
organizację kolejnego warsztatu Dwunastu Kroków; oznaczało to także potrzebę
przygotowania nowych materiałów pomocniczych – stare przestały nam wystarczać,
a wersje znajdowane w internecie albo w stosach starych AA-owskich szpargałów
miały jedną wadę: nie wiadomo było, kto je napisał, kiedy i na jakiej
podstawie. Wydaje się to mało ważne? No, cóż… dla mnie ma znaczenie, czy
sugestia, podpowiedź, propozycja pochodzi od mojego sponsora, czy od menela
spod budki z piwem, czy wynika z Wielkiej Księgi, czy może z jakiegoś
podręcznika dla psychoterapeutów.
Przy tej okazji i w związku z powyższym postanowiliśmy, że
nasze materiały opatrzone zostaną imionami autorów, datą powstania, że podamy
źródła, z których korzystaliśmy oraz kontakt do organizatorów warsztatu.
Materiały te cały czas ewoluują, są sprawdzane, poprawiane i
uzupełniane; wiosną 2014 roku w użyciu była bodajże trzecia ich edycja, jednak
kolejni autorzy nadal uważają za ważne podawanie imion (wraz z datą
trzeźwości), miasta, i aktualnego kontaktu. Tak oto alkoholicy, kompletnie
nieodpowiedzialni z natury, uczyli się i nauczyli brać osobistą
odpowiedzialność za to, co stworzyli, za pracę, którą wykonali.
Po wielu latach oczekiwań wydany został wreszcie „Poradnik
dla służb AA”. W znacznej mierze napisany w stylu urzędniczo-administracyjnym z
konstrukcjami typu: sugeruje się, zaleca
się… itp., które nieprzyjemnie
przypominają mi: piło się, kradło się. Poza pseudo oficjalną,
napuszoną manierą językową ma to jedną jeszcze zaletę – pozwala skutecznie
uniknąć jakiejkolwiek odpowiedzialności, bo przecież nie wiadomo konkretnie,
kto sugeruje ani kto zaleca; pod tym niewątpliwie ważnym dla AA w Polsce dziełem,
nikt się nie podpisał. A szkoda. W każdym razie przyznam, że trochę mi brakuje cudownie
prostego i bezpośredniego stylu Wielkiej Księgi: A oto Kroki, które postawiliśmy i które są proponowanym przez nas
programem zdrowienia… Tak! My postawiliśmy i my proponujemy, a nie… „zaleca się”.
Zastanawiająca wydaje się determinacja, z jaką nieznani
autorzy „Poradnika” lansują schemat podziału kapelusza 60:40. Schemat
prawdopodobnie w ogóle nieznany w Wielkiej Brytanii, owszem, testowany krótko w
USA na przełomie lat siedemdziesiątych
i osiemdziesiątych, ale ostatecznie
zarzucony, jako niespełniający oczekiwań1. Rzetelnie opracowany
poradnik mógłby wskazywać także inne sposoby i metody, na przykład praktykowany
w krajach anglojęzycznych (USA) oraz w Polsce (grupa AA „Wsparcie” w Opolu)
schemat przelewającego się kapelusza2,
ale z lektury naszego „Poradnika dla służb AA” nie wynika, żeby w ogóle
istniało jakakolwiek inne rozwiązanie niż 60:40 (dokładnie to 60+20+10+10).
Jednak prawdziwy wstrząs miał dopiero nastąpić. Na stronie
poświęconej finansom grupy, po standardowym już zachwalaniu podziału 60:40,
czytam: Jeśli środki gromadzone w
kapeluszu są niewielkie, skarbnik dba jedynie o najpilniejsze potrzeby grupy.
Jeżeli natomiast środków jest na tyle dużo, że po przekazaniu 40% (20+10+10),
powstaje finansowa nadwyżka, to – zgodnie z naszymi zasadami – po utworzeniu
niewielkiej rezerwy nadwyżkę przekazuje dalej (s. 34).
Naszymi zasadami? Zaraz, zaraz! Jakimi zasadami, ale
konkretnie?! Która Tradycja czy Koncepcja zaleca i sugeruje brak
odpowiedzialności i brak konsekwencji w działaniu? Bo na pewno nie Tradycja
Siódma i nie Koncepcja Dwunasta.
Jak wyglądałaby ta rzekoma zasada AA przełożona na inne sfery życia i dziedziny? Na przykład:
1. Regulamin pracy przewiduje (powiedzmy), że mam pracować
od 7:00 do 15:00, ale byłaby w nim zawarta uwaga, że jeśli tylko będę miał
jakieś osobiste sprawy, to mogę sobie przychodzić później albo wychodzić
wcześniej, stosownie do własnych potrzeb, zachcianek i możliwości.
2. Na drodze pod znakiem zakazu skrętu w lewo byłaby
tabliczka z informacją, że jeżeli gdzieś tam po lewej mam jakiś swój ważny
interes, to skręcić jednak mogę.
3. W Biblii napisano „nie kradnij”, ale byłby do Dekalogu
dołączony aneks, a w nim informacja, że
do kwoty 5 złotych, to jednak wolno albo, że pewne instytucje czasem
jednak okradać można.
Za czasów picia, który w moim życiu był też okresem
hucpiarskiego polactwa-cwaniactwa, uważałem, i jeszcze się tym chełpiłem, że
przepisy są po to, żeby je łamać. Dziś, jako człowiek dorosły, trzeźwy i
odpowiedzialny, jestem przekonany, że przepisy, zasady należy przestrzegać, a
nie dopasowywać do siebie i naginać do własnych potrzeb.
Wydaje mi się, że jeżeli sumienie grupy zgodnie postanowiło
przyjąć podział kapelusza według schematu, na przykład, 60:40, to schematu tego
należy przestrzegać. Jeżeli jednak w praktyce nie sprawdza się on i 60% to raz
za dużo pieniędzy, innym razem za mało, oznacza to, że grupa wybrała dla siebie
niewłaściwą regułę, po prostu. Sumienie grupy, podczas jakieś inwentury czy
mityngu organizacyjnego i po uważnym rozważeniu sprawy, może zmienić sposób
podziału kapelusza na bardziej sensowny, możliwy do realizowania w konkretnych
warunkach tej właśnie grupy. Bo inne
grupy, w innym mieście albo nawet innej dzielnicy, mogą mieć przecież zupełnie
inne doświadczenia. Upieranie się, że podział 60:40 (dokładnie to 60+20+10+10)
jest najlepszy i jedynie słuszny bez względu na lokalizację grupy i jej
liczebność, wydaje mi się… hm… no, nieważne.
W książce „Anonimowi Alkoholicy wkraczają w dojrzałość”
znalazłem kiedyś stwierdzenie, które i
dziś mocno mnie porusza: „nieodpowiedzialni stali się wreszcie odpowiedzialni”.
Zastanawiam się, czy kolejne wydanie tej książki nie powinno mieć w tym miejscu
gwiazdki i odnośnika: nie dotyczy
Wspólnoty AA w Polsce, bo tu zaufani słudzy preferują… przepraszam… preferuje
się, promuje się, zaleca się oraz sugeruje się brak konsekwencji w działaniu i
odpowiedzialności za własne wybory i decyzje (jeśli ten żart wydaje się złośliwy,
to przepraszam).
Podtrzymywanie fikcji, że mamy i stosujemy określony schemat
(metodę, system, regułę itp.), a następnie łamanie go albo naginanie raz w
jedną, a raz w drugą stronę, nie ma nic wspólnego z konsekwencją i
odpowiedzialnością, wręcz przeciwnie – to oszukiwanie samych siebie. Kiedyś
wmawialiśmy sobie, że czytanie w koło Kroków i Tradycji na początku mityngu
jest formą realizacji Programu, ale od tamtych czasów coś się rzekomo zmieniło…
Biblii, kodeksu drogowego albo regulaminu pracy nie jesteśmy
w stanie dowolnie sobie zmienić, ale wspólnie przyjętą regułę/sposób/metodę w
naszej grupie – jak najbardziej tak. Wystarczy najbliższy mityng organizacyjny
albo inwentura. Po co więc upierać się przy rozwiązaniu wadliwie działającym?
Bo jeśli działa dobrze, to przecież znakomicie – nie ma sensu naprawiać czegoś,
co nie jest popsute. Tylko, czy rzeczywiście dobrze działa?
Ja tam jestem prosty facet, na wielu rzeczach się nie znam,
wielu nie rozumiem, więc może ktoś wyjaśniłby mi, co wspólnego z trzeźwym
myśleniem oraz zdrowym rozsądkiem mają poniższe przekonania, działania i
postawy?
1. Promowanie i nachalne forowanie metody, którą
kilkadziesiąt lat temu Anonimowi Alkoholicy w USA przetestowali i odrzucili,
jako nie spełniającą oczekiwań Wspólnoty.
2. Upieranie się, że schemat ten jest najlepszy3,
mimo amerykańskich doświadczeń oraz mimo braku oficjalnych testów jakichkolwiek
innych schematów, metod, czy sposobów.
3. Nakłanianie do praktykowania takiego właśnie schematu
podziału kapelusza mimo świadomości, że w wyniku jego dotychczasowego
stosowania zdecydowana większość grup w Polsce, po czterdziestu latach
istnienia AA w naszym kraju, nadal nie jest samodzielna finansowo, a Wspólnota
utrzymuje się głównie dzięki sprzedaży literatury swoim członkom (wysokie
marże), co nawet w takiej Irlandii byłoby nie do pomyślenia. Wspólnota powinna
utrzymywać się z dobrowolnych datków swoich członków/uczestników, a nie z
zawyżonych marż na książki!!!
Sprawa następna
to, najwyraźniej nieśmiertelny w AA w Polsce, problem z władzą: w Tradycji, w Koncepcji,
ale największy chyba w świadomości. Wydaje mi się, że wielu alkoholików
gotowych jest zrobić prawie wszystko, żeby tylko nie rezygnować z samowoli i
nie poddać się jakiejkolwiek władzy.
„Poradnik dla służb AA” s. 24: …o jakiej władzy służb można mówić w AA, kiedy wszystko w naszej
Wspólnocie jest jedynie sugestią, itp.
Zdaję sobie sprawę, że zapewne gorzała pół mózgu mi wyżarła, ale mimo to
– taki ze mnie dziwak! – nie lubię, żeby traktowano mnie jak przygłupa. O
jakiej władzy można mówić w AA? Oczywiście nie o władzy jednego człowieka nad
drugim, bo czegoś takiego we Wspólnocie nie ma. Ale można, a nawet trzeba,
mówić o władzy, sygnalizowanej choćby w Trzeciej Koncepcji, wyrażającej się w
zdolności do podejmowania decyzji.
Tekst Drugiej Tradycji przytaczany jest w „Poradniku” raz
jako Jedynym i najwyższym autorytetem w
naszej wspólnocie jest… a innym razem jako Jedynym najwyższym autorytetem w naszej wspólnocie jest… To – mam
nadzieję – przejściowe, a wynika z wątpliwości, czy stosować zapis błędny, ale
oficjalny, czy prawidłowo przetłumaczony, ale niezatwierdzony.
Nadal uważam, że zakres znaczeniowy amerykańskiego
określenia authority i polskiego autorytet jest różny4. W USA boss ma authority (szef ma władzę) z założenia, od tego jest szefem, co z
niego byłby za szef, gdyby nie miał żadnej władzy? Polski kierownik czy
dyrektor ma władzę z racji zajmowanego stanowiska, ale to nie znaczy
automatycznie, że jest dla kogoś autorytetem; praktyka pokazuje, że czasami
właśnie niestety nie jest. Ale ostatecznie i to nie wydaje się najważniejsze –
skoro taką urazę żywimy do władzy i pod warunkiem, że wiemy, rozumiemy i w pełni
zgadzamy się, że we Wspólnocie AA istnieją zarówno autorytety, jak i
przywództwo, to nie ma o co tak bardzo kopii kruszyć.
I to by było na tyle. Tym razem. Czy nie dałoby się
przyczepić do czegoś jeszcze? Ależ na pewno! Nie chodzi jednak o przekorne
czepianie się, ale o zwrócenie uwagi na to, co wydaje się (chociaż być może tylko mnie)
nie do końca przemyślane. Choćby określenie „służebny”, które we współczesnym
języku polskim nie występuje w formie osobowej i nie pojawia się w żadnym
Kroku, Tradycji, Koncepcji. Promowanie wydanej wiele lat temu, bombastycznej
propozycji scenariusza mityngu. Tajne głosowania, które stwarzają realny
problem z praktyczną realizacją Piątej Koncepcji przy braku konkretnej rady,
jak tę Koncepcję stosować w praktyce. Autorytarny (zamiast poradnikowego) język
„Poradnika”. Itd. Itp.
Tak, „Poradnik dla służb AA” nie jest doskonały i zapewne nigdy nie będzie, ale warto pamiętać o pracy włożonej w weryfikowanie kolejnych wersji roboczych przedstawianych Wspólnocie do publicznej dyskusji i oceny. To naprawdę kawał trudnej roboty i świetnie, że poradnik w wersji papierowej nareszcie jest dostępny (albo już wkrótce będzie). Z czasem i systematycznie, jak zakładam, będziemy go poprawiać i ulepszać – razem, we Wspólnocie. Będzie on też ewoluował, dorastał i rozwijał się… wraz z nami.
--
1. „Not-God – A History
of Alcoholics Anonymous”, Ernest Kurtz, s. 280-282.2. Schemat przelewającego się kapelusza praktykowany jest z powodzeniem przez wiele grup w USA oraz, od kilku lat, opolską grupę „Wsparcie” (i na pewno nie tylko). Według tego schematu grupa powinna zapewnić sobie niezbędne środki finansowe na prawidłowe funkcjonowanie, co oznacza czynsz oraz wydatki związane z niesieniem posłania (na napoje i inne takie składamy się osobno – grupa „Wsparcie” nie przepija i nie przejada pieniędzy Wspólnoty AA!). Drugie tyle grupa zachowuje w rezerwie (fundusz bezpieczeństwa, pozwalający, w razie czego, przetrwać miesiąc), natomiast całą resztę odprowadza do Intergrupy i Regionu, bo te pieniądze byłyby tylko przyczyną sporów i niepotrzebnych dyskusji.
3. „Poradnik dla służb AA” strona 33: …najlepiej według schematu 60-20-10-10…
4. Przykład: I am going to the authorities with my problem = Idę z tą sprawą do władz.
Schemat 60/40 jest lansowany by mieć 40% podatek od grup. Iluzję stałego wpływu finansowego, tak jakby wpłaty do kapelusza były stałe.
OdpowiedzUsuńTylko że grupa, która ma za mało nie będzie mogła oddać 40%, a grupa która ma za dużo nawet jak odda 40 % to zostanie jej za wiele w kapeluszu. Są takie przypadki i sami nie wiedzą co zrobić z pieniędzmi. Dlatego nie jest to dobry pomysł. Ale ktoś to skopiował na grunt Polski i z uporem maniaka bezrefleksyjnie propaguje jako jedyną słuszną metodę podziału kapelusza.
Zaiste prawdą jest, że ludzie trzeźwi mają przekonania zbudowane na wiedzy i doświadczeniu – pozostali mają przekonania zamiast wiedzy i doświadczenia. Od dawna zwracałem uwagę na doświadczenia opolskich grup realizującej schemat przelewającego się kapelusza, ale zainteresowanie tematem wydaje się żadne – osobiste przekonania nadal wygrywają u nas z cudzymi doświadczeniami, nawet amerykańskimi.
Usuń------------------------
OdpowiedzUsuńSłużby Regionu Katowice przekazuje następujace informacje:
---------------------------------------------------------
Komunikat
Zespół zadaniowy ds. aktualizacji Poradnika dla Służb AA, zaprasza wszystkich do współpracy poprzez zgłaszanie propozycji zmian poprawek w poradniku.
Wszelkie informacje można zgłaszać delegatom SK, powiernikom, innym służbom oraz na adres poradnik@aa.org.pl
Przewodniczący zespołu