Około roku 1996 przyznałem, że się myliłem, że nie piję jak wszyscy inni, że nie jest prawdą, że w handlu wszyscy piją i kilka innych w tym stylu. W 1998 musiałem przyznać, że się pomyliłem, bo sam nie radzę sobie z piciem. W 1999 wiedziałem już, że nie miałem racji sądząc, że terapeutyczne mądrości i parę AA-owskich zaklęć, wystarczą mi do wyzwolenia z obsesji picia. Kilka lat później musiałem przyznać, że myliłem się zakładając, że chadzanie po mityngach i uprawianie tam jęczydupstwa, pomogą mi zbudować nową jakość życia – owszem, nie piłem, ale jakość emocjonalno-duchowa mojego życia była taka, że planowałem samobójstwo. Nie zrealizowałem Kroku Dziewiątego wobec paru mężczyzn, których się bałem. Nie byłem gotowy tak długo, że ostatecznie ludzie ci zniknęli wraz z firmą, w której kiedyś razem pracowaliśmy i zadośćuczynienie przestało być możliwe. Popełniłem błąd, żywiąc nadzieję, że takie rozwiązanie mnie uwolni – nie miałem racji, a cała ta historia odbija mi się czkawką do dziś. Takich i podobnych sytuacji było mnóstwo. Gdybym w końcu nie nauczył się przyznawać do błędów w myśleniu i działaniu, to możliwe, że już bym nie żył.
Zbiorowa mądrość Wspólnoty AA zbudowana została na naprawionych błędach. Przykładowo, na początku alkoholicy nie byli anonimowi, prosili i dostawali dotacje z zewnątrz, nie przyjmowali w swoje szeregi kobiet i kolorowych itd.
Tadeusz „czarny” z Krakowa publicznie, na którejś Konferencji przyznał, że w 1995 roku popełniono błąd, ustalając tryb pracy delegata KSK, polegający na tym, że komisje KSK spotykały się między KSK, pomijając zdania pracy delegata w terenie.
Jest tylko jeden rodzaj błędów, takie, które nigdy nie zostaną naprawione, na których niczego się nie nauczymy: błędy zakłamywane, ukrywane, wypierane, „zamiatane pod dywan”.
Wygląda na to, że od około ośmiu lat, Anonimowi Alkoholicy w Polsce są absolutnie nieomylni, nie popełniają żadnych błędów. A przynajmniej do żadnych się nie przyznają. Nie jestem pewien, czy ta „nieomylność” jest dla Wspólnoty korzystna. Obserwując na przestrzeni lat polską politykę i gospodarkę widać, że udawanie nieomylności, niezdolność do przyznawania się do błędów, to stawianie na krótkotrwałe zyski, ale to niweczy szanse na długofalowe efekty. Za dzisiejsze fikcje zapłacimy my sami, ale przede wszystkim ci alkoholicy, którzy do AA trafią za lat kilkanaście lub kilkadziesiąt. Ale co tam! Po nas choćby potop! Czyż nie?
I znowu przypomina mi się fragment z „Języka serca”: Osobista gloryfikacja, arogancka duma, zajadła ambicja,, ekshibicjonizm, nietolerancyjna satysfakcja, pieniądze czy szaleństwo władzy, nieprzyznawanie się do błędów oraz nieuczenie się na nich, samozadowolenie, lenistwo – te i wiele innych cech należą do typowych „schorzeń"…
Też nie śpię...
OdpowiedzUsuńSzukam ... Ten tekst...
A wcześniej trafi£am na: dr Bob
"M.in. najkrótsze streszczenie tego programu: trust God, clean house, help others (pol. „ufaj Bogu, sprzątaj dom, pomagaj innym”)."
Co ja mogę zrobić by mieć spokojny dzień i przed 7.00, 13 grudnia zamiast medytacji szukać adrenaliny?
Nie, wolę spokój.
Co sprawia że takie myślenie pojawia się o poranku zamiast wdzięczności za otwarcie oczu...
Wdech i wydech
Herbata lub kawa
Łazienka
Zadbam o wygląd by dobrze się czuć
Zjem
Uspokajam myśli przy kazdej tej czynności
I gotowa jestem do zadań zleconych z GÓRY na ten dzień.
Co mnie inni obchodzą. Gdy zaprowadze pokój w swoim sercu to wiem ,że ja dziś nie wypowiem III wojny światowej.Malo?
Były dni, że nie bylam tego taka pewna.
Dwa... Jaką energię wysyłam do świata? Język myśli czyny... To tak świat drży. Dziś zamiast gadania i teoretyzowania potrzeba ludzi kojacych wyciszajacych pocieszających i raczej mądrze milczacych.
Serce spokojne widzi ten sam świat jako wyzwanie do .... U S P O K O J E N I A...
wspołodczuwanie cierpienia nawet u tych arogantów takich czy innych...
Pokoju serca na koniec dnia każdemu❤
Co mnie inni obchodzą pytasz... No, mnie jakoś jednak obchodzą, ale ja jestem dziwak, meszuge. :-)
UsuńDziękuję za Twoją odpowiedź.
UsuńTo miłe.
O poranku bardzo trudno mi w każdym calu i w każdej sferze. Wiktor O. miewał chyba podobnie, stąd to " wstać rano zrobić przedziałek i się odpieprzyć od siebie"...
Kiedyś mnie ten tekst tylko śmieszył. Dziś nie.
Rano mam tyle do zrobienia by dobrze wystartować, że sama się dziwię jak zredukowało się nastawianie ucha na poranne newsy, wrzaski, trzaski wszelakie.
UKOJENIE DUCHA I OTUCHA.
Co pokrzepi co podniesie co nie zabije mnie na starcie.
Wtedy najważniejsze co mam zrobić - to zająć się sobą by potem móc działać.
I w ten dzień około 7.00 był dzień bez otuchy...
Rozpacz i drętwota.
Mam takie dni, że emocjonalne intelektualizowanie z ukierunkowanym celem do "załatwienia" to czysta adrenalina niezbędna do... (Tu wpisać wedle indywidualnych potrzeb)... Np. Do rozruchu niezbędna.
Kiedyś mój wujek (podziwiałam jego intelekt i błysk ciętej riposty) brał mnie w krzyżowy ogień pytań aż udowodnił że jestem nie- logiczna w wypowiedzi i dno kiedy nie podejmuję rękawicy sparingów słownych.
Zawsze tematy były ważne, zasadne, logiczne, priotytetowe.
Tylko on tu gadu gadu i napawa się erudycją a ciuchutka ciocia herbatkę przynosi potem po niej sprząta i... Szeptem dodawała, że wujek nawet wrzątku nie umie zagotować. Wyższe cele, bycie ponad... By sam sobie podał coś co jest tak przyziemnego jak kawusia czy "czaj". Taki obraz.
Ona cicha i ogarnia życie on tylko gada, ale podniośle.
Tak się wprawiałam w tej ustnej szermierce, że we wspólnocie zrobilam to samo. Machałam tym jak powinno być... Że to niezgodne... Że nie tak w oryginale... W sferze poza wspólnotą też. Szukałam inspiracji też tu u Ciebie i w komentarzach...
Odgrywałam się chyba za przegrywane pojedynki z wujkiem despotą.
Nic to nie dało oprócz odkrycia ... Co we mnie za tym neurotycznym intelektualizowaniem stoi i że to przybiera formy agresji.
Eureka! Między innymi ...
Adrenalina!
Dziś świat obchodzi mnie na tyle na ile nie ucierpi z mego powodu, gdybym się nim zajęła o swojej 7.00 bez ukojenia serca w pierwszej kolejności swojego.
Sfera życia tak banalna a jakże trudna. Dziś widzę więcej pożytku z uczciwie wyszorowanej wanny niż z mojego bełkotu nawet słusznie ideowo zaangażowanego.
Im bardziej milczę tym więcej jestem...
Śmiałam się z przedziałka.. Oto jak dziś śmieję się z siebie.
Z ciepłymi pozdrowieniami dla wszystkich którzy tu są czy bywają.
��
Życie daje każdemu tyle, ile sam ma odwagę sobie z niego wziąć.
UsuńWciąż sięcieszę, że umiem się przyznawać do błędu, a nauczyłem się tego w AA, choć dzisiejsze AA coraz mniej mi się podoba. Na całe szczęście są różne grupy i zostanę przy wybranej, mocno konserwatywnej. Tam też ludzie trzeźwieją.
OdpowiedzUsuńKrzysiek
,,Popełniłem błąd, żywiąc nadzieję, że takie rozwiązanie mnie uwolni – nie miałem racji, a cała ta historia odbija mi się czkawką do dziś. Takich i podobnych sytuacji było mnóstwo. Gdybym w końcu nie nauczył się przyznawać do błędów w myśleniu i działaniu, to możliwe, że już bym nie żył."
OdpowiedzUsuńListę osób ,które skrzywdziłem zrobiłem w 4 kroku. W kroku 8 uzupełniłem ją. W 9 zadośćuczyniłem wszystkim, których skrzywdziłem. Wszystkim z wyjątkiem osób, których nie znam miejsca zamieszkania, które nie chciały ze mną rozmawiać i tym które skrzywdziłem ale nie pamietam kogo, kiedy i gdzie. Mam w swoim życiu dni, dziury, których nie pamietam. Dzisiaj mam gotowość bym zadośćuczynił jeżeli takie osoby spotkam. Jeżeli ktoś się upomni o krzywdę, którą mu wyrządziłem. Gdy mi się przypomni ktoś kogo skrzywdziłem. Mam też krok 10 czyli natychmiastowy obrachunek moralny, przyznawanie sie do błedów i zadośćuczynienie. Posprzątałem swój dom dokładnie, kiedyś. Dzisiaj dbam by było w nim czysto, codziennie.
Marceli s
Proponuję zerknąć na polską stronę AA - zakładka Różne/Dla mediów/Mityng Anonimowych Alkoholików. Dobre na poprawę humoru. AŻ.
OdpowiedzUsuńO co Ci konkretnie chodzi?
UsuńKażdy ma swój punkt widzenia swoje przekonania Generalnie swoje życie i dotąd dopóki nie szkodze innym jest Ok Już kiedyś ktoś pisał że w pracy,wsklepie, autobusie itp nikogo nie interesuje czy chodzę na meeting realizuje program..
OdpowiedzUsuńJeśli już to znaczenie ma dla innych jakim jestem człowiekiem Warto pamiętać to co pisał Meszuge "o dupe rozbić cały program jeśli nie ma zwykłej życzliwości dla drugiego człowieka"
Od przyznania i akceptacji że jestem alkoholikiem zacząłem budować swoją tożsamość którą "z pomocą alkoholu utracilem
Nie dzielę ludzi na aowcow i resztę świata Kiedyś zawsze tworzylem podziały na frajerów i ludzi i wrezultacie zostałem frajerem. Wystarczą mi dziś ze jestem na tyle ile potrafię dobrym człowiekiem i inni nie mają kłopotów i kiedy to możliwe jestem pomocny dla alkoholika i nie alkoholika
Życzę Wam tego co sobie :zdrowia i miłości
Dzięki Meszuge za Twoje teksty:-)
Bartek