Zauważyłem w jednym z biuletynów pewien cytat, który przypomniał mi zdarzenie sprzed wielu lat; zdarzenie, z którego obecnie i od dawna już jakoś nie jestem dumny.
Książkę „Doktor Bob i dobrzy weterani” przeczytałem niezwłocznie po tym, jak tylko się ukazała. Znalazłem w niej mnóstwo wartościowych rzeczy, a wśród nich właśnie ten cytat: „Bob twierdził, że istnieje trudna droga i droga łatwa. Ta trudna polegała, jego zdaniem, na samym chodzeniu na mityngi". ("Doktor Bob i dobrzy weterani", s,. 206). Wykorzystałem go kilka razy na spikerkach, wkurzając tym wielu alkoholików. Nie mówiłem tego wprost, bo to byłoby już bezczelnym kłamstwem, ale sugerowałem, że alternatywą dla tego chodzenia tylko na mityngi jest Program. Nie protestowałem też i nie wyjaśniałem, gdy słuchacze tak właśnie rozumieli ten cytat. Choć ja wiedziałem, że te słowa doktora Boba, dotyczą czegoś innego.
Stary szpital miejski w Akron |
Najpierw
Doktor Bob powalał gościa informacjami medycznymi. Zapicie opisywał jako nawrót
choroby, tak jakby mówił o cukrzyku, który nażarł się cukierków. Podkreślał
też, że alkoholizm jest chorobą śmiertelną i że, aby ozdrowieć z niej – czy też
raczej od niej nie umrzeć – należy w ogóle nie sięgać po pierwszy kieliszek. To
była podstawa. Po kolei wbijaliśmy to sobie nawzajem do głowy. Dopiero potem
przechodziliśmy do aspektu duchowego.
(„Doktor Bob i dobrzy weterani”, s. 124)
Była to
procedura, która w Akron trwała kilka lat, a ze swojej specyficznej diety
doktor Bob zrezygnował jeszcze później i raczej niechętnie.
A oto w całości
cytat, o który chodzi:
„Bob
twierdził, że istnieje trudna droga i droga łatwa. Ta trudna polegała, jego
zdaniem, na samym chodzeniu na mityngi. W ciągu pięciu dni w szpitalu można
było usłyszeć tyle wypowiedzi, że na zewnątrz zabrałoby to pół roku". ("Doktor Bob i dobrzy
weterani", s,. 206)
Doktorowi nie
chodziło o Program Dwunastu Kroków, który zresztą wtedy jeszcze nie istniał,
ale o tę kilkudniową hospitalizację w jego szpitalu. Ci, którzy nie byli w
szpitalu i nie doświadczyli tego wszystkiego, co tam można było otrzymać, czyli trafiali na
mityngi wprost z ulicy, mieli gorzej i to właśnie była ta trudniejsza droga.
Formalnie rzecz
biorąc nie kłamałem, działałem też z dobrych intencji, bo zależało mi, żeby do
Programu i sponsorowania przekonać alkoholików odnoszących się do takich
rozwiązań niechętnie, ale… trochę to było z mojej strony manipulacyjne i to
przestało mi się podobać.
Tort rocznicowy grupy AA w King School |
Kuchnia w domu doktora Boba |
Muszę wrócić do tej książki.
OdpowiedzUsuńZamówiłem tez i czekam na przesyłkę z USA.
- Writing the Big Book: The Creation of A.A. (Pisząc Wielką Ksiegę).
William h. Schaberg napisał ją po 11 latach badań historycznych i archiwalnych.
- Bill W.: Moje pierwsze 40 lat – autobiografia
- Nell Wing - „Wdzięczna, że tam byłam - (Moje 42 lata z Billem i Lois oraz ewolucja Anonimowych Alkoholików).
Nell była drugą sekretarką Billa i pierwszą archiwistką GSO
- Audrey Borden “The History of Gay People in Alcoholics Anonymous”
Tu naszych polskich aowców może zbulwersować historia powstania 3 tradycji, mówi o niej rozdział „Barry L i gejowskie pochodzenie trzeciej tradycji AA”.
Jest jeszcze mnóstwo ciekawych książek historycznych, m.in. dwie biografie Billa W.
To wiele wyjasnia, a tym bardziej, ze w tamtych czasach dostac sie na miting wcale nie bylo latwo. Otoz, sluchalem nie dawno amerykanskich warsztatow sprzed kilku lat, gdzie wyjasniano jak to wygladalo. Nowicjusz, ktory przeszedl pomyslnie co najmniej 8 krokow byl inicjowany do przystapienia do grupy, czesto nawet przez kilka osob. Tak, tak przypominalo to raczej spotkania lozy masonskiej, niz dzisiejszy miting otwarty dla kazdego cierpiacego, czy jeczydupczacego alkoholika. W tym kontekscie, "samo chodzenie na mitingi" nie ma zadnego sensu i faktycznie nie jest zgodne z prawda !
OdpowiedzUsuńD.
,,„Są dwie lub trzy rzeczy, które przemknęły mi przez głowę, na które wypadałoby położyć trochę nacisku” – powiedział do uciszonego tłumu. „Jednym z nich jest prostota naszego programu. Nie mylmy tego z kompleksami Freuda i rzeczami, które są interesujące dla naukowego umysłu, ale mają bardzo mało wspólnego z naszą rzeczywistą pracą AA” dr Bob
OdpowiedzUsuń,, „Nasze 12 kroków, od pierwszego do ostatniego, sprowadza się do słów „miłość” i „służba”. Rozumiemy, czym jest miłość i rozumiemy, czym jest służba. Pamiętajmy więc o tych dwóch rzeczach”. dr Bob
,,„Pamiętaj, Bill, nie zawszawmy tego. UTRZYMAJMY TO PROSTOCIE! Odwróciłem się, nie mogąc powiedzieć ani słowa. To był ostatni raz, kiedy go widziałem." dr Bob do Billa W
,,Ostatni akapit na stronie 164 „Wielkiej Księgi”, „Wizja dla Ciebie”, sugeruje; Oddaj się Bogu, tak jak Go rozumiesz. Wyznaj swe winy Jemu i swoim współbraciom. Uporządkuj swoją przeszłości. Dziel się tym co otrzymasz i dołącz do nas. Będziemy z wami we Wspólnocie Ducha „i na pewno spotkacie niektórych z nas, gdy będziecie kroczyć Drogą Szczęśliwego Przeznaczenia"
marceli
Rozumiemy czym jest miłość i służba....mocne przekonanie, ale czy zgodne z rzeczywistością?
UsuńMarceli, jak ty mało wiesz o AA…
UsuńCzy to wina BSK, powierników i delegatów narodowych? Tak uważałem…
Ale to wina braku chęci do własnego rozwoju.
Marceli wiecznie pier...o WK. Co to za rozwój ograniczony jedynie do podstaw.
OdpowiedzUsuńChcesz pogadać o stringach to poszukaj bloga zajmującego się tym tematem.
UsuńMarceli
Sponsor kazał Ci przeczytać 77 razy WK i teraz świrujesz.
UsuńBlisko. Tylko ,że to nie sponsor kazał mi przeczytać tyle razy WK.
UsuńPrzekazując Program podopiecznym za każdym razem muszę przeczytać WK. Tak to działa.
ms
Też przed spotkaniami z podopiecznymi czytam tekst, nad którym mamy pracować.
Usuń,,„Bob twierdził, że istnieje trudna droga i droga łatwa." Nie mam tej pozycji która przytaczasz. Natomiast słyszałem ten cytat w kontekście ,,bycia trzeźwym" Ten cytat bez znajomości kontekstu można różnie interpretować. Te drogi trudna i łatwa to do czego(gdzie)mają prowadzić? Do miasta - nie. To gdzie? Droga trudna to chodzenie na mitingi. Ile tych mitingów? Tylko na mitingi nic więcej? A droga łatwa do czego (gdzie) ma prowadzić? Jaki jest cel tych dróg? ,,Doktorowi nie chodziło o Program Dwunastu Kroków, który zresztą wtedy jeszcze nie istniał, ale o tę kilkudniową hospitalizację w jego szpitalu" Czy dr nie chodziło o Program w tej łatwiejszej drodze? W którym roku (+/_) dr wypowiedział te słowa. Czy jesteś Meszuge pewien że dr Bobowi w tej łatwiejszej drodze nie chodziło o Program? W czym miała pomóc hospitalizacja w szpitalu dr? Alkoholików było tysiące a tylko ułamek z nich trafiał do szpitala dr Boba.
OdpowiedzUsuńCzy Meszuge jesteś pewien, że wcześniej mijałeś się z prawdą mówiąc ,,że alternatywą dla tego chodzenia tylko na mityngi jest Program." Dla mnie dzisiaj zdecydowanie miałeś racę mówiąc, że w AA Program jest własnie gwarancją powrotu do zdrowia.
A czy te drogi miał na myśli dr Bob ? Nie wiem.
Szpak M
Po co się dopytujesz? Podałem książkę, którą bez problemu można kupić albo pożyczyć od innego AA-owca, i numer strony, to sobie przeczytaj, jeśli masz wątpliwości.
UsuńJa też uważam, że mam rację, ale tu nie chodziło o moje przekonanie, ale o słowa lekarza ze szpitala w Akron i jego pacjentów.
Ale naprawdę tak trudno jest kupić i przeczytać jedną z bardziej znanych w AA książek? Trzeba nie znając książki dalej kręcić te wymysły chorego umysłu? Dalej komentować coś, czego się nie zna?
UsuńMeszuge jak poradziłeś tak zrobiłem. ,,Dr Bob...." str 206 ,,Dr Bob mówił w szpitalu o podstawach- o tym, o co chodzi w AA- powiedziała Dan" Str 207 ,,Cóż mogłoby bardziej sprzyjać duchowemu, psychicznemu i moralnemu odrodzeniu się całej osoby ludzkiej niż pięć dni spędzonych gdzieś, gdzie panuje atmosfera duchowości" i ta sama strona ,,Jedna rzecz zawsze irytowała Doktora - wspominała siostra (Ignacja)- Niektórzy ludzie będący już od jakiegoś czasu ,,na Programie" przychodzili do niego i mówili ,,Nie rozumiem strony duchowej" Słyszałem jak w kółko im powtarzał: ,,Nie ma s t r o n y duchowej. Cały ten program jest duchowy" ,,Jest też historia o Morissie AA...pochodzenia żydowskiego, którego SPONSOREM był policjant pochodzenia irlandzkiego". No to się wyjaśniło, która to była ta łatwiejsza droga.
UsuńBardzo, bardzo dużo ciekawych rzeczy w tej książce. Zagłębiam się w lekturę. Dzięki Meszuge
ms
Można wytrzeźwieć bez znajomości literatury i historii AA, ale nie da się bez tego poważnie traktować Wspólnoty i jej doświadczeń.
UsuńPrzy okazji... "Przekaż dalej" wydaje mi się pozycją ciekawszą.
Mnie przez lata ta książka odstręczała swoim tytułem.
UsuńSłowo „weteran” kojarzyło mi się jedynie ze starymi ZBOWID-owcami na pochodach pierwszomajowych. Jakoś automatycznie uznałem, że w AA weteran to taki co najdłużej pił i o tym opowiada na mityngach. Zresztą tak to właśnie wyglądało w rzeczywistosci.
Do dzisiaj mnie razi słowo „weteran” w AA, bardziej niesmaczne są tylko „ocaleni” i „wybrani przez Boga”.
A.A. Home Group czyli grupa domowa, to grupa, której jesteś członkiem. Tak na marginesie, może, ktoś zna historię terminu ,,grupa macierzysta''.
OdpowiedzUsuńNie znam historii terminu "grupa macierzysta". Używane jest w Polsce i tych krajach, które AA "wzięły" od Polaków, i oznaczało kiedyś grupę, na której przyjęto mnie do AA w ramach specjalnej procedury. Obecnie to po prostu grupa, z którą się identyfikuję.
UsuńOkreślenie „grupa domowa” sugeruje wspólnotę, bezpieczeństwo, ciepło.
UsuńOkreślenie „grupa macierzysta” sugeruje kontrolowanie przynależności, biurokrację, podleglosc osoby wobec struktury.
„Określenie „grupa domowa” sugeruje wspólnotę, bezpieczeństwo, ciepło” – może i tak… ja takich skojarzeń nie mam, a dom alkoholika nie wydaje mi się bezpieczny i ciepły.
UsuńHistorycznie wiadomo, skąd nazwa się wzięła – właśnie ze spotkań w prywatnych domach. Na przykład u T. Williamsa, w domu Boba, u Henrietty S. I trzeba też pamiętać, że początkowo wszystkie te spotkania były z żonami. Doktorowi długo nie podobało się, że żony alkoholików przestały brać udział w mityngach i zaczęły stopniowo tworzyć swoje spotkania.
Dopiero kiedy alkoholików na spotkania zaczęło przychodzić zbyt wielu, musieli znaleźć sobie inne miejsce, bo w salonie prywatnego domu już się nie mieścili. Pierwszym miejscem spotkań był budynek szkoły im. Kinga.
Dołożę zdjęcie rocznicowego tortu tej grupy. :-)
To prawda, że dom pijącego alkoholika nie kojarzy się z ciepłem i bezpieczeństwem, ale teraz do cholery mamy narzędzia, żeby się tego uczyć. I to działa, naprawdę działa!
UsuńA skąd wziąłeś określenie "grupa macierzysta" sugeruje kontrolowanie przynależności, biurokrację, podległość osoby wobec struktury? To są jakieś twoje banialuki.
UsuńTak, jasne, banialuki.
UsuńJak napisał Meszuge, i jak słyszę do dzisiaj na mityngach, grupa macierzysta to ta, na której „przyjęto cię do AA”. Zazwyczaj z całym biurokratycznym rytuałem i egzaminem z pytaniami, na które trzeba prawidłowo odpowiedzieć.
Macierzysta? Macierzysta jednostka wojskowa, macierzysty okręt, macierzysty czyli podszywający się i chcący uchodzić za matkę, rodzinę. O rodzinie nie mówi się macierzysta.
Macierzysty, czyli taki, od którego coś bierze początek.
UsuńTak samo jak weteran, doświadczony żołnierz.
UsuńPrzyjmijcie do wiadomości, że moja grupa macierzysta "to po prostu grupa, z którą się obecnie identyfikuję".
UsuńMacierz - ojczyzna, matka ( za słownikiem j.polskiego). Jak to alkoholicy lubią komplikować. ,, macierzysty czyli podszywający się i chcący uchodzić za matkę, rodzinę." Gdzie on coś takiego wyczytał. Macierz to grupa przestępcza albo grupa przedszkolna. Grupa macierzysta, domowa to grupa z która się identyfikuję, jak napisał wcześniej kolega. Co to oznacza, że się identyfikuję- utożsamiam się z nią. Biorę na niej służby, jestem częścią sumienia tej grupy, dbam o nią. O moją Grupę macierzystą czytaj domową.
UsuńDziś w Anglii większość mityngów rozpoczyna się 15-20 minutową spikerką. Spiker musi spełnić pewne kryteria, a mianowicie ma mieć sponsora, robić program i mieć grupę domową. Jest przedstawiany przez prowadzącego jako np.: Phil z grupy takiej a takiej, która spotyka się tu: gdzie i kiedy.
OdpowiedzUsuńSpotkałem się z osobami, które nie zetknęły się ze słowem ,,macierzysta''. Zupełnie go nie rozumiały.
OdpowiedzUsuńNie jestem przekonany co do genezy ,,grupy domowej''.To że spotykano się w czyimś domu to ma związek z miejscem - house. Home to inna bajka.
OdpowiedzUsuńNIE WIEM CZY BOB O TYM CO MUWISZ TO NIE CHYBA TO CO CHCIAŁAM CHDZI MI O MR.BOB CHCE ONIM WSYSTKO WIEDZECI
OdpowiedzUsuń