Książka „Anonimowi Alkoholicy”, jaka jest, każdy widzi – chciałoby się powiedzieć, ale to nie jest prawda, bo wielu alkoholików nie widzi, jaka jest. W tym przypadku oznacza to brak zdolności czytania ze zrozumieniem i nieumiejętność wyciągania wniosków z treści przeczytanej albo też… manipulacje sponsora, który decyduje, które fragmenty tekstu czytać, a które nie. Sytuację mocno komplikuje fakt, że jest to poradnik napisany niespójnie, nielogicznie, chaotycznie; zawiera treści sprzeczne, a nawet absurdalne (na przykład wybaczanie urojonych krzywd). I nie chodzi mi o koszmarne tłumaczenie Tadeusza Ch. i Sydney S. – problematyczny jest oryginał, o czym pisałem tu: KLIK. Tych dziwności nie ma aż tak znowu wiele. Dzięki książce wytrzeźwiało wielu alkoholików; nadal jest ona skuteczna i pomocna. Natomiast problematyczne treści w niej zawarte powodują, że można znaleźć lub zbudować dzięki nim, bardzo różne, a nawet sprzeczne ze sobą teorie, można przyjąć mocno odmienne postawy. I do tego „udowodnić” je cytatami z Wielkiej Księgi.
Chcesz wykazać, że z alkoholizmu nie da się wyleczyć? Znajdę stosowny cytat. Chcesz twierdzić, że z alkoholizmu można wyzdrowieć – też znajdę. Chcesz udowodnić, że od alkoholizmu uwalnia tylko przebudzenie duchowe? Znajdę w WK. Chcesz twierdzić, że wystarczy nie pić kilka miesięcy, by zacząć zachowywać się, jak każdy inny normalny człowiek? Znajdę i to. I pewnie z kilkanaście innych takich dziwności.
Jak widać, każdy alkoholik może te sprzeczności i problematyczne treści interpretować po swojemu, i tak właśnie się dzieje – patrz różne szkoły sponsorowania. Przypomina mi to zdanie Billa W. na temat religii, zawarte w „Przekaż dalej”:
Rzeczą, która wciąż drażni mnie we wszystkich instytucjonalnych religiach, jest to, że wszystkie one roszczą sobie cholerne pretensje do absolutnej racji. Każda z nich wydaje się sądzić, że ma bezpośrednie połączenie z Panem Bogiem, a jej duchowe wody są niczym kryształ. Wielkie religie, aby zapewnić sobie nowych wyznawców bądź ukarać niewiernych, gwałciły wszystkie znane prawa, ludzkie czy boskie.
A gdyby tak zamiast „instytucjonalnych religii” użyć określenia „modne szkoły sponsorowania”? Też by pasowało.
Z Wielką Księgą w garści alkoholik może dowieźć prawie wszystkiego, co mu do głowy przyjdzie, na temat alkoholizmu i trzeźwienia.
Takie to rozważania skłoniły mnie do zastanowienia, jak ja dzisiaj (pod koniec 2023 roku) widzę i rozumiem pewne sprawy, jaką zajmuję postawę wobec nich.
1. Z alkoholizmu da się wytrzeźwieć, alkoholikowi może wrócić poczytalność. Niestety, nie dotyczy to wszystkich i to z bardzo różnych powodów. Trzeźwość (nie mylić z abstynencją!) nie jest zero-jedynkowa; bywają chwile, gdy z powodów obiektywnych, o trzeźwość emocjonalną może być trudno.
2. Dwanaście Kroków wydaje się być dobrym pomysłem na moje życie i pewnie nie tylko moje, ale to nie oznacza dożywotniego skazania na AA. Są alkoholicy, którzy po wytrzeźwieniu i ugruntowaniu swojej trzeźwości, mogą bezpiecznie odejść z AA. Nie wiem, czemu jedni tak, a inni nie, ale choć choroba jest jedna, to przecież alkoholicy nie są identycznymi ludźmi. Do tego Program można realizować w różny sposób, z różnym zaangażowaniem i rzetelnością.
3. Program AA jest programem działania, a nie programem religijno-modlitewnym. Modlitwa wydaje mi się ważna, ale nie zastępuje działania. Są „szkoły sponsorowania”, w których alkoholicy nie podejmują działania w niektórych Krokach, ale o tym, że wielu szuka łatwiejszej, łagodniejszej drogi, wiadomo już przecież było w czasach pisania WK.
4. Nie jest prawdą, że kto odchodzi od AA, ten ginie marnie. Znam alkoholików z dłuższą od mojej abstynencją, którzy po latach odsunęli się od AA zupełnie. Czasem pojawiają się na jakichś „okrągłych” rocznicach i stąd wiadomo, że normalnie żyją, nie zapili się na śmierć. Często są to alkoholicy, którzy nigdy nie realizowali Programu ze sponsorem.
5. Uważam, że w AA powinni na długo pozostawać alkoholicy, którzy na trzeźwo właśnie tak zdecydowali, tak postanowili. Że będą służyć, pomagać i wspierać. Którzy realnie mają coś wartościowego do przekazania (nie tylko w ich własnym mniemaniu). Alkoholicy, którzy tkwią w AA latami tylko ze strachu, mają pewne niedobory trzeźwości, a to oznacza, że ich przydatność dla nowych, jest ograniczona – nadal są pacjentami, a nie lekarzami. I to bez względu na to czy strach przed odejściem zaszczepił im terapeuta, czy sponsor.
6. Miałem z rok lub dwa abstynencji, kiedy uznałem, że ja nie życzę sobie, żeby całe to trzeźwienie (terapie, mityngi, programy, służby itd.) było jedynym sensem i treścią całej reszty mojego życia. Tak mi pozostało do dzisiaj. Wspólnota AA dysponuje rozwiązaniem problemu alkoholizmu i właściwie niczym więcej. Mityngi AA to nie jest życie, podobnie jak zajęcia grupowe terapii odwykowej.
7. Ja tu jestem na stałe. Jednak w moim przypadku oznacza to pewną postawę duchową, a nie bieganie po mityngach kilka razy w tygodniu. Dobro Wspólnoty leży mi na sercu, czego wyrazem jest choćby ten blog, ale też codzienny udział w warsztacie KzK – gdyby mi nie zależało, to bym to wszystko po prostu olał. Program AA uważam za najważniejszą koncepcję społeczną XX wieku i największe jego osiągnięcie.
8. Wielka Księga to nie jest Święta Księga, ale trochę koślawy poradnik – na szczęście pakiet literatury AA zawiera także inne pozycje. Oznacza to też, że nie istnieje żaden „zatwierdzony” (niby przez kogo?), jedynie słuszny sposób sponsorowania.
Początkowo, przez pierwsze lata, bardzo ważne jest każde słowo i zdanie z książki, ale z czasem przychodzi zrozumienie, że ważniejsza jest idea, przekaz jako całość. I zwyczajna ludzka życzliwość.
9. Tzw. codzienne sugestie – jeśli w przemyślany sposób dobrane dla konkretnego alkoholika – mogą mieć pewną wartość i być przydatne, ale to nie jest Program AA, ani nawet jego element.
Jeśli grupa jako całość zmienia treść Kroków lub Tradycji, przestaje być grupą AA.
10. Niektórzy z uczestników mityngów AA nie są alkoholikami; wielu cierpi na rozmaite – poza alkoholizmem – zaburzenia umysłowe.
Przez ostatnich 10-15 lat obserwuję w środowisku AA coraz więcej fanatyzmu oraz agresywnie narzucanych przekonań – własnych lub cudzych, a także dryfowanie Wspólnoty w Polsce w kierunku organizacji, w której miejsce znajduje coraz więcej przepisów, praw, zasad, nakazów, zakazów.
Wyszło mi więcej niż się spodziewałem, ale… jeśli coś jeszcze mi się przypomni, to dopiszę.
UWAGA
Mój blog nie jest forum dyskusyjnym. System komentarzy został tu wprowadzony po to, by czytelnik mógł się odnieść do tego, co napisałem/opublikowałem na blogu. U siebie to ja decyduję, który komentarz warto opublikować. Jeżeli Ci to nie pasuje, to po prostu nie pisz.
Czyli Ateiści i Agnostycy w AA nie są wg Ciebie AA? Bo zmienili kroki..
OdpowiedzUsuńI drugie pytanie: jak sponsorujesz Meszuge? Czy w Twojej metodzie nie ma tzw codziennych sugestii?
Codzienne sugestie przywiozłem z Londynu w 2011 roku. Wcześniej w Polsce coś takiego nie było znane. W Londynie (nie mylić z całą Wielką Brytanią) popularne były wśród podopiecznych Davida B. i raczej w kręgu kilku grup typu "wizja dla ciebie".
OdpowiedzUsuńA co to za typ grupy ,,wizja dla ciebie''?
OdpowiedzUsuńPierwsza założona przez Davida B. chyba tak właśnie się nazywała: Vision for You. Dość specyficzne grupy, charyzmatyczny lider. Z pomocą jego podopiecznego Andy’ego F. pisałem o tym kiedyś: https://meszuge.blogspot.com/2018/04/pendolino-albo-szybka-sciezka.html
UsuńA tu o Davidzie B. i jego pomysłach:
http://aacultwatch.blogspot.com/search?q=David+B
http://aacultwatch.blogspot.com/search/label/David%20B
Istnieją w AA grupy bez boskiego autorytetu.
UsuńPonieważ w WK jest wiele sprzeczności nie nazwałbym jej poradnikiem. Jest też kłamstwo: postawiliśmy kroki.... a kroków jeszcze nie było. Rzeczywistość jest właśnie taka jak napisał Meszuge.
OdpowiedzUsuńPoznałem faceta, który powiedział mi, że wytrzeźwiał gdy odszedł z AA. Mityngowe kłamstwa, autoreklama i opowiadanie niestworzonych rzeczy było dla niego gorsze niż samo pijaństwo.
W AA jestem alkoholiczką na stałe i nie zawracam sobie głowy tym, czy wyzdrowiałam, czy nie.
OdpowiedzUsuń"Codzienne sugestie dobrane w przemyślany sposób dla każdego alkoholika, mogą mieć pewną wartość i być przydatne"... Analogicznie alkoholicy z siłą większą inną niż Bóg, mogą trzeźwieć w AA. Program jest ponadczasowy i uniwersalny.
Dzięki.Trzeba obalać mity.Niestety większość ludzi na mtingach zachowuje się jak stado baranów..niea.samodzielnego myślenia.
OdpowiedzUsuńAle chyba nie ma się czemu dziwić. Ich sposób myślenia zawiódł na całej linii. Tak funkcjonowali, że wylądowali w piwnicy z pijakami. To teraz boją się porzucić lub zmienić cokolwiek, co - według nich - trzyma ich w trzeźwości. Każda kolejna zmiana może być ryzykowna. Ja rozumiem próbę zamrożenia życia na pewnym etapie - nie podzielam, ale rozumiem. Sam tak funkcjonowałem... do pewnego czasu.
UsuńW punkcie 10 wspominasz o tym że niektórzy uczestnicy meetingu nie są alkoholikami? Czy możesz rozwinąć ten temat? Skoro uczestnik deklaruje że jest alkoholikiem to jest nim czy nie?
OdpowiedzUsuń„...badanie NIANA wskazują, iż 72 procent ludzi przechodzi w życiu przez pojedynczy okres ostrego picia, który trwa średnio trzy, cztery lata”. Jeśli rodzina lub pracodawca w takim momencie przygoni człowieka na terapię lub mityng, to na pewno zostanie tam zdiagnozowany i przekonany, że jest alkoholikiem. To cytat z książki akurat, ale wystarczy własna, kilkuletnia obserwacja. Problemem alkoholika nie jest alkohol, więc abstynencja nie leczy alkoholizmu (choroby psychicznej), ale jeśli niektórym ta abstynencja wystarcza i po jej osiągnięciu świetnie im się żyje, to widocznie nie są prawdziwymi alkoholikami. Może właśnie dlatego w WK często pojawia się określenie real alcoholic - prawdziwy alkoholik.
UsuńUczestnicy mityngów nigdzie nie deklarują alkoholizmu. Warunkiem przynależności do AA jest chęć zaprzestania picia (3 Tradycja), a nie zdiagnozowany alkoholizm. Jeśli ktoś od uczestnika spotkania domaga się diagnozy, to narusza 3 Tradycję i w odrażający sposób przydziela sobie jakieś szczególne prawa.
UsuńW sumie na myśl przyszedł mi fragment WK rozdział V "Są także ludzie, których cierpienie wypływa z głębokich zaburzeń emocjonalnych i umysłowych, a mimo to wielu z nich wraca do zdrowia, jeśli tylko zdobędą się na uczciwość". Faktycznie w AA nie oczekuje się diagnozy. Od uczestnika oczekuje się deklaracji zaprzestania picia. Paradoksalnie wydaje mi się że często wrzuca się różne problemy do " Jednego Worka" . Z drugiej strony program nie odrzuca kilku problemów jednocześnie ani sam w sobie alkoholizm tego nie czyni. Program na życie w którym alkohol nie stanowi problemu.
UsuńDziękuję za odpowiedź. Zaczyna mi się to wszystko składać w całość :) Pogody Ducha.
OdpowiedzUsuńCo do punktu 5, czy uważasz, że ci ci biedni alkoholicy, którzy jeszcze nie wyzdrowieli i są cały czas pacjentami, powinni odejść z AA, bo nic nie wnoszą?
OdpowiedzUsuńProponuję przeczytać, ale tym razem ze zrozumieniem, pierwsze zdanie tego punktu.
UsuńJeśli do czegoś się nie kwalifikują, to do sponsorowania. Nie można komuś dać tego, czego się nie ma.