Dawno temu wyczytałem w jakiejś książce, niestety, nie pamiętam już jej tytułu, że kiedy Bill W. odwiedził Europę i zapoznał się z europejską wersją AA, bardzo był zdziwiony, że Anonimowi Alkoholicy w Starym Kraju powtarzają dokładnie te same błędy, jakie popełniali wcześniej w Ameryce. Jakby zupełnie nie potrafili się uczyć na przykładzie doświadczeń starszych kolegów. Przecież podobno dobrze jest trzymać z wygranymi, a więc obserwować i wdrażać sprawdzone już w USA rozwiązania, zamiast wywarzania drzwi przez kogoś już otwartych. Lektura książek „Historia AA w Polsce” oraz moje ponad dwudziestoletnie obserwacje przekonały mnie, że to dzieje się nadal. To, czyli popełnianie błędów naprawionych już znacznie wcześniej w Ameryce, Kanadzie lub Wielkiej Brytanii. Ale zauważyłem coś jeszcze…
Byłem niedawno na mityngu. Pierwszy raz w tym roku. Tak się jakoś złożyło, ale faktem jest też i to, że od czasów epidemii, z różnych powodów zresztą, uczestniczę w spotkaniach AA znacznie rzadziej niż wcześniej. Wybrałem się na grupę, którą znałem jako ultra programową. Jej spotkania były merytorycznie znakomite, dotyczyły rozwiązania problemu alkoholizmu, pracy ze sponsorem i Programu. Coś się chyba jednak zmieniło w ostatnim czasie (2-3 lata?). Właściwie na tym mityngu było prawie tak, jak 20-30 lat temu. Włącznie z pochwałą arogancji i egoizmu, jako zalecanych postaw życiowych i innych terapeutycznych teorii. Świecy i przerwy na papierosa jeszcze nie było, ale…
Słuchając scenariusza i obserwując zbiórkę pieniędzy zorientowałem się, że grupa wróciła albo dynamicznie wraca do starych błędów. Jednak nie takich popełnionych i rozwiązanych pół wieku temu gdzieś tam, w Ameryce, ale takich, które były popełniane i z powodzeniem korygowane kilka-kilkanaście lat temu przez tę właśnie grupę. I nie, nie wszyscy na tym mityngu byli nowi. Alkoholików z mniej niż trzema-czterema latami abstynencji była na pewno większość, ale uczestniczyły w mityngu także te osoby, które same brały kiedyś udział w naprawianiu nieprawidłowości w tejże grupie przed laty.
W WK napisano: W sferze materii ludzkiej umysły skrępowane były przesądami, tradycją i utartymi poglądami. Jednak to chyba nie w tym leżał prawdziwy problem, a na pewno nie tylko. Także nie w tym, że nie potrafimy (większość) uczyć się na cudzych błędach, a bywa, że i na swoich własnych też nie. Czyżby szukanie łatwiejszej, łagodniejszej drogi i dbanie głównie o swoje dobre samopoczucie i święty spokój, na dłuższą metę jednak wygrywało z koniecznością ciągłej duchowej aktywności? Przecież w WK przeczytałem: Obaj zrozumieli, że muszą być ciągle aktywni duchowo – czy to też nie jest już prawda?
Przypomniało mi się z „Myśli nieuczesanych” Leca: Prawda zwycięża czasem, gdy nią przestaje być. Tylko… jakoś nie wydaje mi się to teraz tak zabawne, jak kiedyś.
Niewiele znam osób, które w USA lub innych krajach anglojęzycznych spędziły w tamtejszym AA kilkadziesiąt lat. W sumie trzy. Wszystkie one twierdzą, że w Wielkiej Brytanii i w Ameryce też był kiedyś okres dynamicznego wzrostu, po którym nastąpiła stagnacja. Jeszcze ze dwa-trzy lata temu mój podopieczny twierdził, że polska wersja AA, wydaje mu się znacznie bardziej zaangażowana i zdeterminowana niż angielska.
Meszuge...
OdpowiedzUsuńMoze pomozesz mi zrozumieć, co takiego dzieje się w grupie, że zamiast rozwijać się, uczyć, próbować nowego to z czasem następuje rownanie w dół, powrót do starych schematów do pewnej bylejakości?
Podziwiam twoje 25 lat abstynencji i jestem ciekawy twojej opinii, doświadczenia...
Napisałem: "Czyżby szukanie łatwiejszej, łagodniejszej drogi i dbanie głównie o swoje dobre samopoczucie i święty spokój, na dłuższą metę jednak wygrywało z koniecznością ciągłej duchowej aktywności?". Moim zdaniem to właśnie jest powodem. Grupa, podobnie jak pojedynczy alkoholik, nie chce zapier... cały czas. Po kilku czy kilkunastu latach zapał i zaangażowanie najwyraźniej mija. A nowsi członkowie ze swoimi terapeutycznymi mądrościami, będą zawsze.
Usuń,,Słuchając scenariusza i obserwując zbiórkę pieniędzy zorientowałem się, że grupa wróciła albo dynamicznie wraca do starych błędów." A o jakie to błędy chodzi konkretnie? Nie znalazłem w Twoim tekście wyliczenia jakichś błędów jakie popełnia grupa. Przepraszam znalazłem jeden ,,Włącznie z pochwałą arogancji i egoizmu, jako zalecanych postaw życiowych i innych terapeutycznych teorii" Ale to chyba świadczy o tym, że grupa nie zna Programu, brakuje w niej sponsorów. To już nie wiem. Czy na tej grupie jest Program AA czy go nie ma?
OdpowiedzUsuńNie w tym rzecz, jakie konkretnie były to błędy. Na innej grupie mogą być inne. Chodzi o tendencję do powtarzania postaw, metod, technik dawno uznanych przez grupę za błędne i wyeliminowanych.
UsuńStare wraca bo ci zapaleńcy sprzed kilkunastu lat się „wypalili” a nowi nie mają ochoty na taką pracę.
OdpowiedzUsuńDawno temu mówiłem, że moda na sponsorowanie i pracę na Programie minie.
Alkoholik jak większość ludzi jest z leniwy. Wrócą radości i smutki oraz opowieści z baśni 1000 i jednej nocy. Wróci radość (często udawana) z tego że się widzimy i na tym się skończy.
Nic nie trwa wiecznie, szczególnie jeśli o to nie dbasz.
Może się wypalili, a może usłyszeli o rotacji w AA, może mieli dosyć robienia za jeleni, którzy rok za rokiem ciągną grupę za sobą.
UsuńJak chcesz mieć to, co my w AA posiadamy, to próbuj robić to, co my robiliśmy – jakoś tak to było w WK. Ci nowi pewnie chcieliby mieć, ale robić cokolwiek to już nie. Te wszystkie Zetki, M-ki, pokolenia kciuka, milenialsi i wielu innych, to już nie tacy sami ludzie.
Tu trzeba szukać powodzenia nurtu Sydneylino – nic nie trzeba robić, a jedynie modlić się i powierzać. Jeśli to nie przynosi efektów, to widocznie tak chciał Bóg, a kim ty jesteś, żeby krytykować wolę samego Boga? Nie żartuję, sama słyszałam stwierdzenia członków tej sekty, o tym, że wszystko, co się dzieje na świecie jest wolą Boga, a jakiekolwiek działania i starania (poza modłami) są wyrazem sprzeciwu wobec Jego woli.
A to ciekawe, bo dopiero co pisałaś, że ci od Sydney zapieprzają na służbie gdzie się da i kiedy się da.
UsuńOk, boomerko, współczuję tym, którzy przychodząc do AA trafiają na taką zgorzkniałą nieszczęśliwą postać.
Nie zachęcasz do trzeźwości.
Miłość, pokora, tolerancja, pomaganie innym…
UsuńJak to ma się do segregowania ludzi ze względu na wiek (zetki itp.) i łykania pudełkowych stereotypów o całych grupach ludzi?
Miłość, pokora, tolerancja, pomaganie innym… Nie zmieniają faktu, że ludzie są młodzi i starzy, wykształceni i nie, wysocy i niscy, urodzili się przed rokiem 2000 lub po nim, są chudzi albo grubi, zdrowi lub chorzy...
UsuńAaa, całe pokolenia są takie? A inne owakie? Bo tak ich posortowana Magdalena.
UsuńA ja patrze na troche inaczej. Czy aby napewno ci " programowi" maja tworzyc jakies swoje grupy ? Z reszta sama jakosc programu dzis, gdzie zamiast programu 12 krokow mamy progam ilus tam sugestii, ktorych jesli nie wykonasz codziennie do konca zycia, to i tak sie napijesz. Dzis to raczej na " chorej grupie" znajdziemy osoby, ktorym mozna przekazac program. Nie mniej wracajac do "programu sugestii", ktory mam wrazenie opanowal poleksi AA, ale powoli juz tez ma dosc glosnych krytykow ( to akuart pozytywne), to czy tez nie swojego rodzaju ramka terapeutyczna, gdzie alkoholik zamiast miec wlasne doswiadczenie duchowe i nim zyc, bedzie trzymal sie polsrodkow, w postaci rytualow, scielenia lozek, telefonow, modlitw po kibelkach i czczenia swojego sponsoera, niczym dawniej terapeuty ? Faktycznie, kolo sie zatacza ;-)
OdpowiedzUsuń"Program sugestii" pojawił się w Polsce ok. roku 2012-13. Wcześniej nic takiego u nas nie znano. Sugestie, które przywiozłem z Londynu w listopadzie 2011, jako ciekawostkę, nie zawierały ścielenia łóżek. Szkodliwego dla zdrowia, tak przy okazji. To inne sugestie, popularyzowane przez niejaką Sydney.
UsuńTo proste. Niewielu tych, którzy ogarnęli się w dzięki AA, zdobyli doświadczenie, towarzyszą systematycznie nowym.
OdpowiedzUsuńTo jak wychowanie dzieci. Gadanie nic nie daje. Tylko przykład.
Niestety nowi nie słuchają i nie patrzą, tylko działają bezwiednie i ambicjonalnie.
UsuńStaram się zwrócić uwagę, że nowi często nie mają kogo obserwować. I to nie jest ich wina.
UsuńNo cóż, Program jasno mówi, że teraz Bóg ma dla nas tylko jedno zadanie. I że w celu niesienia posłania mamy iść nawet w najbardziej odrażające miejsca. Również na mityngi.
OdpowiedzUsuńZwykle całą robotę w grupie (a bywa że i w regionie) robi jedna osoba, najwyżej kilka. Po jej odejściu, wypaleniu czy chorobie ciągłość działań zostaje przerwana i zanika. Za jakiś czas kolejni będą odkrywać Amerykę.
Grupa często uwstecznia się wraz z każdym nowym prowadzącym, który przynosi swoje nawyki i dopowiedzenia do scenariusza z innych grup lub własnych wyobrażeń.
Jeśli coś ma okazję dążyć do dna, będzie dążyć do dna. W AA przekonałem się o tym wielokrotnie.
"I że w celu niesienia posłania mamy iść nawet w najbardziej odrażające miejsca".
UsuńCelem Programu 12 Kroków jest utrzymanie trzeźwości. Wszelkie działania wymagają dużej rozwagi. Jednemu to pomoże , drugiego może zabić. Poza tym w Kroku Dwunastym jest napisane ... staraliśmy się nieść posłanie...a nie musimy nieść posłanie bez względu na wszystko.
Celina, znowu walczysz. Znowu mamusiujesz. Znowu wypaczasz cudze wypowiedzi.
UsuńWeź się za czytanie rozdziału „Praca z innymi”.
Walczysznie ze mną, a z treścią Wielkiej księgi.
Jak to mówimy w AA, nie to drzewo rąbiesz. Znowu będziesz kasować swoje komentarze.
Celino, Kroki to nie jest to, co wisi na ścianie. To tylko jedna strona ze stu sześćdziesięciu czterech.
UsuńTo są moje przekonania, przeżycia i doświadczenia. Nie zamierzam z nich rezygnować tylko dlatego, że nie są akceptowane przez wyznawców WK.
UsuńI ten tryb rozkazujący... weź się za czytanie .... zachowajcie dla poddanych .
UsuńJestem "ten nowy" :) Z mój Sponsor przeprowadził mnie przez Program a w ramach sugestii słałem łóżko. Nie zabiło mnie to, ale było okazją do odkrycia starej i znanej mi prawdy, że życie składa się z maleńkich rzeczy i one je tworzą. Bywam na mitingach, gdzie nie ma przerw i trwają one 1h a poświęcone są stricte Programowi, bywam na tych gdzie jest czas na fajkę i końcowe radości i smutki. Dostrzegam różnice, ale nie biją mnie one po oczach. Wiem, że u podstaw AA wyglądało to inaczej. I dziś za oceanem wygląda to inaczej. Cóż, podchodzę do tego na zasadzie "co kraj to obyczaj", bo jedną rzecz zauważam niezmiennie, Ci którzy bywają na tych mitingach co do zasady raczej są na nich cyklicznie i raczej są... trzeźwi. Czyli w odniesieniu do nich to działa. Nie czuję potrzeby zachęcania ich do zmian, ale też otwarcie mówię o tym jak udało mi się przerwać alkoholowy chocholi taniec, ile w tym zasługi Programu, Sponsora i Wspólnoty. Czasami spotykam się z krytycznym podejściem do mojej postawy, albo też krytycznymi uwagami odnośnie innych członków Wspólnoty padającymi z ust innych członków. Pół biedy gdy dotyczy to mnie, bo wówczas mam okazję do refleksji i ewentualnego omówienia tego ze swoim Sponsorem. I raczej wówczas jestem wdzięczny za te uwagi, bo nawet gdy się z nimi ostatecznie nie zgadzam, to zwykle zmuszają mnie one do zastanowienia się nad sobą. Natomiast krytyka innych bez przekazania im tego, czyli chyba definicja "obgadywania", zawsze budzi moje obrzydzenie. I niezmiennie uzmysławia mi, że alkoholizm to straszna choroba. Czasami mogą jej doświadczać Przyjaciele ze Wspólnoty z wieloletnim stażem w abstynencji. Cóż, spokoju i dystansu Wam życzę.
OdpowiedzUsuń"...a w ramach sugestii słałem łóżko. Nie zabiło mnie to, ale ..." - jeśli coś mnie nie zapiło, na przykład picie, ćpanie, palenie, to nie znaczy, że powinnam to robić.
Usuńhttps://www.medonet.pl/zdrowie,nie-lubisz-scielic-lozka--to-swietnie--bo-skutki-sa-fatalne-dla-zdrowia,artykul,31469136.html
https://www.medonet.pl/zdrowie/zdrowie-dla-kazdego,scielenie-lozka-z-rana-to-bardzo-zly-nawyk--mikrobiolog-podpowiada--co-ile-zmieniac-posciel,artykul,08995608.html
https://kobieta.interia.pl/porady/news-dlaczego-scielenie-lozka-szkodzi-twojemu-zdrowiu,nId,4913001
Sponsorkę, która zaleca rzeczy szkodliwe dla zdrowia, nawet jeśli nie zabijają, pogoniłabym w diabły. Odpowiedzialność i systematyczność można i warto trenować, ale na innych działaniach, takich, które nie szkodzą. Jeśli sponsorka nie umie takich wymyślić, to może niech spyta kogoś trzeźwego.
Dodam tylko, że ani w Big Book, ani w 12x12 nie ma mowy o jakimś ścieleniu łóżek.
"Natomiast krytyka innych bez przekazania im tego, czyli chyba definicja "obgadywania", zawsze budzi moje obrzydzenie"
UsuńWyobraź sobie, że mnie też. Ale jeszcze bardziej brzydzę się alkoholikami, którzy robią za wszechwiedzącego Boga i, nie będąc gdzieś, nie uczestnicząc w jakimś spotkaniu/wydarzeniu, są przekonani, że wiedzą, co, kto, komu i jak tam powiedział. Takim typom zawsze radzę, żeby poprosili kogoś o sponsorowanie, ale normalnego, trzeźwego sponsora, nie takiego od programu słania łóżek, zrobili z nim Program i wreszcie przetrzeźwieli. Choć trochę. Dodam może, że linia Sydney, coraz częściej zwana sektą lub sydneylino, do tego celu się nie nadaje. A szkoda.
W spotkaniach organizacyjnych organizowanych przez Anglików i Amerykanów (w których brałem udział) uczestniczyły osoby, które systematycznie wykonują prace na rzecz grupy. Na spotkania organizacyjne nie są zapraszani np. nowicjusze. Odbywają się one w innych terminach niż regularne spotkania AA. Do prowadzenia regularnego spotkania AA wybierana jest osobą z odpowiednim doświadczeniem. I nie ma ona prawa zmienić choćby o jotę scenariusza.
OdpowiedzUsuńO, nieźle. Scenariusz jako świętość. W Polsce grupy doszły w tym do perfekcji. 15 minut czytanek, zasad i reguł panujących na mitingu (odczycie i grupie terapeutycznej). Preambula, która mówi wszystko co powinno być powiedziane na początku mitingu, to zdecydowanie za mało dla polskich grup. Lubimy to!
UsuńScenariusz nie jest świętością. Scenariusz został opracowany i zatwierdzony przez członków grupy. Może też być przez nich zmieniony.
UsuńJeżeli członkowie grupy życzą sobie, żeby wstęp trwał 15 min to ich sprawa.
Czy scenariusz jest świętością? Spróbuję odpowiedzieć.
UsuńScenariusz to nie „czytanki”, to nie to, co czyta prowadzacy z kartki na mityngu. Scenariusz, to zasady przebiegu mityngu, to o czym na nim się mówi, i o czym się nie mówi, czyli wyłączność celu. Scenariusz to zgodność z zasadami AA (lub nie).
Scenariusz jest opracowany i przyjęty przez grupę. Służbę pełni sie dla grupy, a nie dla siebie i nie po swojemu.
A wiec tak, scenariusz to świętość.
Nie ma tu miejsca na dodawanie przez prowadzącego swoich pomysłów - kłopotów i radości, usuwania Boga z modlitwy, czy dodawania czegoś do modlitwy o pogodę ducha.
Zadziwia mnie uparte dążenie polskich alkoholików do usunięcia tekstów AA z mityngu AA. Żeby nowicjusz przypadkiem nie usłyszał o rozwiązaniu, a oni mogli mówić o zepsutej pralce.
Nie, preambuła nie zawiera wszystkiego. Zawiera wyłącznie ogólny opis Tradycji. Nie mówi nic o Programie wyzdrowienia.
Tylko w Polsce czyta się Preambule na mityngach. Powstała ona po to, żeby przybliżać AA osobom z zewnątrz. Nie ma powodu czytać jej na mityngach, zwłaszcza zamknietych.
Zgadzam się co do scenariusza tj. jest to wspólne dzieło grupy.
UsuńByłem na wielu spotkaniach AA w Europie i Ameryce i była tam była czytana Preambuła. W Polsce jest najbardziej rozbudowany wstęp. Nie pamietam jak było na Litwie, ale wszędzie poza Polską spotkania AA trwają jedną godzinę (kilkadziesiąt miejsc, które odwiedziłem). Oczywiscie te organizowane przez Polaków za granica też są dłuższe (zazwyczaj dwie godziny)
.
Masz prawo tak myslec, ale co z 3 koncepcja ? Ja wiem, ze ostatnimi czasy praktycznie nie ma sluzby prowadzacego, bo " prowadziten kto sie zglosi, alebo akutarat moze". Jednak, gdy jest to sluzba okresowa, gdzie grupa powierza komus mandat zaufania, to prowadzacy otrzymuje prawo do decyzji. Na przyklad, moze przerwac miting, jesli ktos go zakluca. Moze przerwac wypowiedz odbiegajaca od ... No wlasanie od czego ? Od tego co mamy zapisane w preambule AA, czyli od " dzielenia sie swoim doswiadczeniem, slia i nadzieja, aby rozwiazac nasz wspolny problem..." Natomiast nie wiem skad sie wziely nawolywania do nie wypowiadania sie w formie "my". To tylko kolejne proby osadzenia jakis zasad AA w sztywne ramki pod pokrywka wspolnego dobra, podobnie jak ludzie chcacy pisac tz karte intergrupy i inne.
UsuńNatomiast nie wiem skad sie wziely nawolywania do nie wypowiadania sie w formie "my".
UsuńWzięło się to z zajęć grupowych terapii odwykowej. Pomysłem terapeutów była i jest tzw. racjonalizacja. Jest jej wiele rodzajów i, między innymi, uogólnianie. Czyli przenoszenie własnych postaw i zachowań na większą grupę. Na terapii od razu zwracano uwagę, żeby mówić "ja" a nie "my". Podobnie było z "łosiami" - ja piłem, a nie "piło się", ja kradłem, a nie "kradło się".
Zapewne miało to jakiś sens, ale tylko na terapii, bo w życiu i to w życiu alkoholika, taka nieustanna koncentracja na sobie jest zabójcza.
„Mityngi dały mi to, co mój sponsor lubi nazywać jednym z najważniejszych słów w Wielkiej Księdze – AA sprawiło, że w moim życiu pojawiło się słowo »my«. »Przyznaliśmy się, że jesteśmy bezsilni wobec alkoholu…«. Już dłużej nie musiałem być sam”. (cytat z WK)
"Rzadko naprawdę musimy używać zaimka ja. W jednej sytuacji jest to rzeczywiście konieczne: gdy, odpowiadając na pytanie zaczynające się od słowa kto, musimy przyznać, że to my. Albo przyznać się, że to my. W innych wypadkach mówienie ja jest co najmniej niekonieczne. [...] My dla zwykłego mówienia o sobie mamy końcówki czasownika. To nimi mówimy, że to my. I piszemy. Byłem to co innego niż byłeś czy był. Kiedy mówimy, a zwłaszcza piszemy ja, to tak, jak gdybyśmy pokazywali na siebie palcem: „patrzcie, to ja!”. Ludziom skromnym przychodzi to z trudnością". Jerzy Bralczyk.
UsuńTrzeba odróżnić co ustaliła wspólnie grupa. I to może zmienić tylko grupa.
UsuńCzym innym jest zaufanie do pełniącego służbę. I to jest jego indywidualna odpowiedzialność. Przerwać czy nie. Oczywiście ma grupę i sponsora, żeby później podyskutować o swoich dylematach.
Wybieranie służebnego na zasadzie łapanki tworzy chaos. Ale ciągle jesteśmy na etapie niedoboru grup. Więc trzeba kombinować.
„ Na przyklad, moze przerwac miting, jesli ktos go zakluca. Moze przerwac wypowiedz odbiegajaca od”
UsuńOczywiście. Nie tylko może, ale powinien. To należy do obowiązków jego służby. I powinien być do tejże służby przez grupę lub wyznaczoną osobę przygotowany i zapoznały z obowiązkami i uprawnieniami.
To się nijak nie kłóci z tym, co napisałem powyżej, a jedynie uzupełnia.
„Słów kilka o służbach, a naprawdę o Koncepcji Dziesiątej
Aby wspólnota dobrze funkcjonowała, każda grupa AA powołuje swoje służby i wybiera służebnych, którzy je pełnią.
Aby mogli pełnić je dobrze, powinni mieć:
a) jasno zdefiniowany zakres swoich obowiązków
b) dobrze zdefiniowany zakres uprawnień
C) jasno określone źródła pozyskiwania środków niezbędnych do realizacji wyznaczonych obowiązków
Te trzy punkty dotyczą każdego służebnego grupy - dyżurnego, prowadzącego, rzecznika, mandatariusza, kolportera, skarbnika i innych. Dotyczą też każdego służebnego na innych poziomach struktur AA.
Jeśli służebnym nie określimy wyraźnie tych trzech punktów, wspólnocie grozi w najgorszym wypadku rozpad, a może tylko i aż kompletny chaos, a może tylko i aż zwykły bałagan.
A każde z tych zdarzeń skutkuje dwoma konsekwencjami - trudniejszą drogą zdrowienia dla każdego Anonimowego Alkoholika i brakiem możliwosci wejścia na naszą drogę dla niezliczonych alkoholików. A za tym idzie, ich bardzo możliwa przedwczesna smierć lub pełne upokorzeń życie”.
(Na podstawie artykułu (fragment) z biuletynu "Warta", nr 10/216/2014)
W AA ale także poza nim najwięcej mówią ci, którzy nie mają nic do powiedzenia. I oczywiście obowiązkowa krytyka. a może by tak każdy spojrzał na siebie i powiedział co zrobił aby sytuacja w polskim AA się zmieniła?
OdpowiedzUsuńWujek "dobra rada" to wciąż główna postać na forach czy blogach.
No i dlatego dzieje się jak dzieje. Nie lubimy krytyki, więc ciężko coś zmienić. Wystarczy popatrzeć na pytania jakie co roku wpływają do konferencji. Większość z nich grupy powinny być w stanie rozwiązać na swoim poziomie. No ale boją się poruszenia problemu, bo krytyka, osadzanie i ocena itd
Usuń