W czasach kiedy jeszcze uczęszczałem na zajęcia grupowe terapii odwykowej (w sumie ok. 2,5 roku), we Wspólnocie AA w Polsce wszystkie przekonania na temat alkoholizmu, alkoholików, leczenia choroby alkoholowej i tak dalej, były identyczne, jak na terapii. Bo i niby jakie miałyby być – literatury AA albo nie było, a jak nawet była, to prawie nikt jej nie czytał, nikt nie pracował ze sponsorem na Programie, nawet jeśli tego sponsora miał, jak ja. W każdym razie wszystkie moje przekonania z tamtych lat, nawet jeśli zasłyszane w AA, wywodziły się z terapii. Z dzisiejszej perspektywy uważam, że przydatność wielu z nich była problematyczna, albo miały sens tylko przez bardzo krótki czas, albo tylko w określonych okolicznościach, albo w ogóle nie były zgodne z prawdą, choć nie wszystkie były szkodliwe.
Pamiętam – wygłaszane przez terapeutów, a następnie powtarzane namiętnie przez alkoholików na mityngach – stwierdzenie, że alkoholicy, to są w sumie dobrzy, wrażliwi ludzie. Czasem ktoś z terapeutów ubierał to w słowa: dobrzy ludzie, którzy czasem robili złe rzeczy. Pod koniec terapii zaczynałem mieć pierwsze wątpliwości, co do tych właśnie przekonań, ale obecnie jestem już całkowicie pewien, że nie są prawdziwe; wiem też, po co terapeuci sprzedawali je swoim klientom.
Terapeutyczna czy psychologiczna doktryna, która próbuje oderwać człowieka od jego zachowań, zdecydowanie nie jest moja, nie wierzę w to, uważam za bujdę na resorach. Bo wychodzi z tego, że Ziuta jest właściwie dziewicą, tylko czasem się puszcza, Ziutek jest uczciwym człowiekiem, tylko czasem kradnie, Tomek jest niezwykle prawdomówny, tylko często kłamie, Bronia jest w zasadzie abstynentką, tylko czasem się upija itp. Tak by to miało wyglądać?
Poza bardzo specyficznymi przypadkami, jak na przykład obóz koncentracyjny, kataklizm czy wojna, o człowieku świadczy jego powtarzane wielokrotnie (bo raz, to mógłby być przypadek) zachowanie czy postępowanie – tak uważam.
Kradłem i kłamałem od kiedy pamiętam aż do… To byłoby mi trudno konkretnie ustalić, ale wydaje mi się, że proces wygaszania tych wadliwych postaw i zachowań, zaczął się u mnie, kiedy zadomowiłem się już trochę we Wspólnocie AA, zaczynała mi się nieśmiało marzyć trwała trzeźwość, i zacząłem słyszeć, jak wielką wagę przywiązuje się tam do uczciwości.
Poza tym ten czas przeszły: robili złe rzeczy… robili, a nie… robią. Jak gdyby po rozpoczęciu terapii odwykowej alkoholicy natychmiast stawali się idealni. Wiedziałem, że u mnie to tak nie działa, a po pewnym czasie, dzięki rozmowom z kolegami z tego środowiska, pojąłem, że i inni tak nie mają. Przestaliśmy pić, ale nadal robiliśmy złe rzeczy – przynajmniej wielu. Choć poziom draństwa bywał nieco mniej rażący.
Trochę dłużej zeszło mi z tą wrażliwością. Minęło kilka lat, byłem już na Programie, kiedy zorientowałem się, że ja (oraz wielu innych) wcale nie byliśmy tacy wielce wrażliwi, ale nieprawdopodobnie wręcz przewrażliwieni. I to głównie na swoim punkcie. „Egoizm, egocentryzm, koncentracja na samym sobie…”.
Jak już wspomniałem, szybko zrozumiałem, że terapeuci robili to po to, żeby przygnieciony wyrzutami sumienia, wstydem i poczuciem winy alkoholik, klient, nie uciekł im do baru, nie upił się, żeby przestać czuć się jak kanalia i szuja. Może i miałoby to sens, ale pod warunkiem, że informowaliby też, że tego typu pomysły mają bardzo ograniczony okres przydatności do użycia. Niestety, przez wszystkie te lata w AA spotkałem tylko dwoje alkoholików, którzy pamiętali, że terapeuta wspominał, że „zdrowy egoizm” i inne takie szkodliwe brednie, mogą być tolerowane przez pierwsze 2-3 miesiące abstynencji, ale zdecydowanie nie dłużej.
Ciekaw jestem, jak to jest teraz. Nawet przez moment rozważaliśmy z kolegą terapię stacjonarną na Majorce* (tylko 14 tysięcy za 4 tygodnie), ale szybko doszliśmy do wniosku, że piorunem by nas wykopali za rozwalanie pracy grupowej i demaskowanie ich bredni.
---
* Terapia odwykowa Borowik na Majorce.
Stan umysłowy bywalca spotkań AA oddaje następujący przykład. Taki delikwent podczas swojej wypowiedzi przeklina, a następnie przeprasza za to. I tak w kółko.
OdpowiedzUsuńA to, że na chorych wielu chce zarobić to nic nowego. I alkoholizm nie jest wyjątkiem. Jak moja mama wyszła ze szpitala dała mi receptę do wykupienia. W aptece dostałem całą torbę leków. Temat rzeka. Na temat leków jest ciekawy wątek w książce ,,Doktor Bob i... ''.
Jako świadoma osoba, mam swoje słabe i mocne strony. Jest we mnie i dobro i zło, w dwóch słowach aniołek z czarną dupką.
OdpowiedzUsuńNie ma człowieka z gruntu dobre go i z gruntu złego.Moge wybrać jakim chce być człowiekiem oczywiście jeśli umysł zaczął pracować normalnie.Jest to bardzo szeroki temat podobnie jak alkoholizm...
OdpowiedzUsuń"Czym skorupka za młodu nasiąknie"To powiedzenie jak i w alkoholizmie pokazuje jaki wpływ ma środowisko,rodzina na młodego człowieka, chociaż nie tylko ...
"Jeszcze taki się nie narodził aby wszystkim dogodził "Kiedyś pisałem , że bardziej skupiam się na zaletach moich przyjaciół,znajomych ,niż na wadach.Mysle że podobnie jest to i u nich.Gdynysmy skupiali się na wadach lub wady były bardziej dominujące to nie łączyłoby nas nic oprócz zwykłego "cześć "Bycie uprzejmym, grzecznym to bardzo miła zaleta i pożądana,natomiast jeśli do tego dochodzi zainteresowanie drugim człowiekiem, jeśli mam dla drugiej osoby czas,jeśli jestem pożyteczny dla ludzi , umiem słuchać ,nie jestem hałaśliwy to mogę powiedzieć że jestem dobrym człowiekiem..Dzisiaj nie mam problemu tak powiedzieć o sobie i innych z pełną świadomością,że ludzie widzą we mnie to co dobre i nie dobre na czym się skupią,tego nie wiem To że potrafię pokazać pazury to nie oznacza że jestem wściekły,ale oznacza to że bronię swojej intymnej przestrzeni do której mają dostęp wybrani.
Długo mógłbym pisać ale wszystko obracało by się blisko tego co napisałem Zakończę zdaniem jaki napisałem na początku "nie ma człowieka z gruntu dobrego i z gruntu złego"Jakim jestem i jakim już chciałbym pozostać człowiekiem?Bez wahania mam na to pytanie jedna odpowiedź Dobrym,a ty mój nie znajomy kolego,koleżanko?
Bartek
"nie ma człowieka z gruntu dobrego i z gruntu złego" - zapewne tak, ale wybór nie zawsze jest taki prosty, wolny i świadomy. Jeśli komuś wmówiono, że pewne zachowania są dobre, a wmawiał ktoś z dyplomem i certyfikatem, to... Jeśli do tego te postawy i zachowania mi się opłacają, to będę z nich korzystał, upierając się, że tak mi poradził ktoś specjalizujący się w takich właśnie tematach, czemu miałbym mu nie wierzyć?
UsuńNajwiększą hipokryzją w AA jest to, że byli i są nadal tacy, którzy wmawiali i wmawiają mi pewne rzeczy i próbują wychowywać, czasem na siłę.
UsuńNatomiast mam dobre wspomnienia z terapii, tam usłyszałam i zobaczyłam pewne rzeczy i dostałam wybór.
Inna jest sytuacja dzieciaka,który uzależnił się w wieku 14-15 lat inaczej wygląda sytuacja człowieka który uzależnił się w wieku 30-40 łat Ci drudzy zdążyli dojrzeć poukładać swój świat wartości i kiedy przestają pić mają bazę do której można wrócić i zazwyczaj szybciej zdrowieją Natomiast nastolatek kiedy przestaje pić w wieku 20-30 łat to nie ma do czego wrócić,musi budować wszystko na nowo.Budowanie świata wartości jest trudne, Życie w wieku 24 łat a rozwój emocjonalny jest na poziomie piętnastolatka to całe zdrowienie wymaga ogromnego wysiłku i ogromnej determinacji.Dzisiaj łatwo mi mówić o pewnych rzeczach tam gdzie trzeba podchodzić z dystansem,ale nie chciałbym przechodzić przez to wszystko jeszcze raz.Nie da się porównać budowy świata duchowego do zwykłej budowy , ponieważ łatwiej jest zburzyć stary zniszczony budynek i stawiać go od fundamentów z duchowością niestety jest trudniej.
UsuńMoja terapii polegała na sprzątaniu parku szpitalnego,korytarzy,pokoi i łazienek szpitalnych,próba antykol-alkohol i spotkanie z psychiatrą któremu opowiadaliśmy jak minął dzień.Bylismy bardzo zachęcani do esperalu tz wszywek Więc żadna to była terapia
Dzisiaj pewnie i mnie wyrzucili by mnie z terapii ponieważ nie dałbym sobie wmówić pewnych rzeczy, wyłapywał bym zakłamania,ale to dzisiaj Nie przyszedłem do AA ani mądry ani tolerancyjny,ani pokorny....Zakręcając butelkę nie stałem się od zaraz odpowiedzialny,radosny szczęśliwy.Nie umiałem szybko rezygnować ze starych przekonań nie umiałem nawiązywać kontaktu z SW na wszystko potrzebowałem czasu i takiej swobodnej przestrzeni w której nie było przymusu . Miałem szczęście że spotkałem człowieka -zdrowego alkoholika który nie tylko podał mi dłoń ale dał mi swe serce.Nie mówił mi o "zdrowym egoizmie"a o zwykłych potrzebach do których mam dążyć by zaspokoić i zabezpieczyć swoje życie własną pracą i nie kosztem innych.Bylo to dla mnie trudne,nowe....Do dnia dzisiejszego pamiętam skąd przyszedłem jaki byłem i nie dziwią mnie braki jakie posiadają alkoholicy na początku swej drogi to sprawia że nie szufladkuje łudzi że ten to taki a ten to siaki Chociaż szczerze mówiąc są wyjątki od tej reguły ale i tak zostaje nadzieja że przyjdzie czas i to się u niego u niej zmieni
cdn....
"...inaczej wygląda sytuacja człowieka który uzależnił się w wieku 30-40 łat Ci drudzy zdążyli dojrzeć poukładać swój świat wartości i kiedy przestają pić mają bazę do której można wrócić i zazwyczaj szybciej zdrowieją" - trochę tak, trochę nie. Gdyby ci starsi mieli wszystko poukładane przed uzależnieniem, to nigdy nie staliby się alkoholikami. Alkoholizm zbudowany jest na czymś, z czegoś wynika i te powody, psycho-emocjonalno-umysłowo-duchowe doprowadziły do nadużywania, a w konsekwencji do alkoholizmu.
UsuńCD
UsuńOwszem wybór nie zawsze jest prosty,wolny i świadomy .Gdybym był świadomy moich wyborów,a co za tym idzie konsekwencji,a do tego jeszcze wolna wola byłaby ukierunkowana w odpowiednim kierunku to być może nie musiałbym przeżywać niepotrzebnych mi i innym sytuacji Tak myślę,ale czy tak by było,tego nie wiem.
Czytając niektóre posty zamieszczone na tym blogu,włos staje na głowie.Nie umiem tego akceptować,,nie umiem takich łudzi co grożą sobie na wzajem,wyzywają się itp itd określić mianem dobrego człowieka Określam ich jako zepsutych ludzi ale na szczęście człowiek to nie jabłko i można go naprawić.
...
Bartek
Warunkiem naprawy, niewystarczającym ale podstawowym, jest świadomość, że coś jest popsute.
UsuńBardzo szeroki temat.
OdpowiedzUsuńCzłowiek rodzi się czysty od zła, a jak będzie wyglądało jego życie jest zależne od wielu czynników. Jeżeli chodzi o alkoholików czynnych to z całą pewnością nie są to dobrzy ludzie, ba samo zakręcenie butelki także raczej mało zmieni, lub spotęguje złość itd.
Warto otworzyć się na pomoc. uwierzyć że można zmienić dotychczasowe nawyki.
Praca popłaca
Nie poznałem nikogo, kto trafił do AA i nie ma spraw do ,,wyczyszczenia''.
OdpowiedzUsuńKażdy, kto nabroił może to naprawić. To jest AA.
Ja akurat nie uważam, żeby wszystkie s..syństwa dawały się naprawić i to mimo dobrej woli alkoholika.
UsuńPodzielam Twoje zdanie Meszuge. Krzywdy doznane czy wyrządzone mają różny kaliber i nie wszystkie da się naprawić.
UsuńPo pierwsze mam zgłosić pokrzywdzonemu chęć naprawy. Niech on wyrazi swój pogląd co mogę zrobić, by zadośćuczynić.
UsuńZadośćuczynienie, czyli przebaczenie działa w obie strony, co nie oznacza wymazania i zapomnienia.
UsuńZadośćuczynienie to nie jest przebaczenie.
Usuńhttps://sjp.pwn.pl/szukaj/Zadośćuczynienie.html
Zadośćuczynić = «wynagrodzić krzywdę lub naprawić szkodę»
Oczywiście że są sprawy,rzeczy nie do naprawienia.
Usuń"Zadośćuczynienie to nie jest przebaczenie".
UsuńW takim razie, czemu ma służyć zadośćuczynienie?
"W takim razie, czemu ma służyć zadośćuczynienie?" Meszuge Ci napisał - "wynagrodzeniu krzywd lub naprawieniu szkód" , które wyrzadziłaś innym osobom. Te osoby nigdy moga Ci jednak nie wybaczyć. Krok 9 ma przynieśc ulgę osobom pokrzywdzonym , niekonieczne Tobie.
UsuńOczywiście. Zadośćuczynienie jest dla ofiar, a nie dla katów.
UsuńZadośćuczynienie, czyli przebaczenie działa w obie strony....
Usuńale nie każde zadośćuczynienie przynosi ulgę i przebaczenie.
Nie przesadzajmy z tymi katami. Różne krzywdy wyrządziliśmy, czasami nieświadomie.
UsuńA to coś zmienia, że nieświadomie? Ciekawe fikołki.
UsuńNie wiedziałem do dziś, że pralka piorąca w nocy przeszkadza mojej żonie. Działałem nieświadomie.
UsuńOd dziś będę organizował się inaczej. Albo świadomie będę przeszkadzał żonie.
I takie to fikołki.
Jakieś cudaczne rozkminy. Jak kradniesz, to jesteś złodziejką, jak oszukujesz - oszustką.
OdpowiedzUsuńZgadza się. Natomiast nie zawsze to rozumiałem. Jak brałem łapówkę to myślałem, że jestem bystrym gościem, a nie złodziejem.
Usuń