sobota, 24 lutego 2024

Na czym polega ten problem?

Jeśli alkoholik potrafi już uważnie patrzeć/słuchać i wyciągać właściwe wnioski, to okazuje się, że na swoim i cudzym alkoholizmie może się naprawdę sporo nauczyć. Podobnie jak na błędach popełnionych przez siebie i innych. Z czasem można dzięki temu zrozumieć, że rozwiązania różnych kłopotów czy trudności bywają stosunkowo proste, ale pod warunkiem, że we właściwy sposób rozpozna się sam problem. A to często nie jest takie łatwe.

Piłem za dużo, ryzykownie, szkodliwie, destrukcyjnie. Dochodziłem do wniosku (ja lub znajomi alkoholicy), że jest to picie spowodowane koniecznością życia w stale irytującej rodzinie, szykanami szefa, idiotyczną polityką tej lub innej partii, beznadziejnym życiem w małym miasteczku, nudną i ciężką pracą itd. Niektórzy z nas tylko narzekali, ale wielu, po rozpoznaniu problemu, z zapałem zaczynała go rozwiązywać, a więc próbowaliśmy innych związków, innych zawodów, wyjeżdżaliśmy w inne miejsca. Zdarzało się, że te rozwiązania pomagały, ale niestety, tylko na chwilę.
Ten przykład jest zapewne najprostszy, najlepiej znany i rozumiany w naszym środowisku, natomiast nie jedyny z całej gamy przypadków, kiedy to błędnie lub nieprecyzyjnie rozpoznawaliśmy, na czym konkretnie polega nasz problem, a w konsekwencji, podejmowaliśmy nieskuteczne lub mało skuteczne działania w celu jego rozwiązania.

Jeśli jakaś grupa ludzi, na przykład alkoholików, podczas spotkania nie będzie miała drobiazgowo opracowanego regulaminu zachowania się i postępowania, to do czego będą się uczestnicy tego spotkania odwoływać? Kiedyś zadaliśmy sobie takie pytanie i wspólnie odpowiedzieliśmy, że zapewne do podstawowych zasad dobrego wychowania. Dodatkowo zaczynaliśmy rozumieć sens sugestii: bierz odpowiedzialność za siebie na siebie. Wtedy usunęliśmy ze scenariusza mityngu wszelkie zakazy i nakazy. Było to kilkanaście lat temu i dobrze działało, a alkoholicy uczyli się odpowiedzialności za swoje postępowanie, bez przerzucania jej na laminat. I jakoś nikogo nie dziwiło, że to sprawnie działa, bo trzeźwość oznacza też odpowiedzialność.
Czasem, rzadko, zdarzały się niewielkie konflikty, ale od ich sprawnego rozwiązywania mieliśmy przecież prowadzących, którzy potrafili to robić z pogodą ducha i spokojem.

Z upływem lat alkoholicy oduczyli się prosić grupę o powierzenie służby, samowolnie ją sobie brali („biorę służby”). Grupa przestała mieć wpływ na jakość pełnionych służb, ale nadal jeszcze, może siłą rozpędu, wszystko dobrze działało. Aż do czasu, kiedy to na mityngu pojawił się alkoholik z wieloletnią abstynencją, który wielokrotnie zabierał głos, mówi nie na temat, uniemożliwił innym podzielenie się własnym doświadczeniem. Uczestnicy spotkania zerkali zdezorientowani i zaniepokojeni na prowadzącego, ale ten uciekał wzrokiem, czerwienił się i… nijak nie reagował; po prostu wyraźnie się bał podjąć jakieś działanie, coś powiedzieć. Takie zdarzenie, z tym samym trudnym alkoholikiem, miało miejsce kilka razy, więc grupa uznała to za problem i postanowiła go rozwiązać. Tyle że w zadziwiający sposób.

Podczas najbliższego spotkania organizacyjnego sumienie grupy podjęło decyzję o zmianie scenariusza i dołożeniu do niego zakazu mówienia dłużej niż pięć minut. Do mierzenia czasu zakupiono też specjalne urządzenie.
Samozadowolenie z niby to rozwiązania problemu trwało bardzo krótko. Prowadzący, czytając scenariusz, przeczytał też ten zakaz wypowiadania się powyżej pięciu minut, ale ten sam weteran najwyraźniej miał to głęboko w… nosie i tokował po swojemu. I znowu prowadzący, choć już inny, bał się zareagować albo nie wiedział, jak to zrobić i czy w ogóle mu wolno. Po kilku kolejnych wizytach weteran przestał przychodzić; może mu się znudziło. Zakaz w scenariuszu pozostał.

Żeby rozwiązać problem trzeba najpierw na trzeźwo rozpoznać, na czym on naprawdę polega. Bo można wpakować wiele wysiłku w – jak to w AA nazywamy – rąbanie nie tego drzewa. W opisanym przypadku problemem był brak regulaminów, zakazów i nakazów w scenariuszu, czy może zgoda grupy na prowadzenie mityngów przez kogoś, kto sobie z tym nie radzi? Bardzo delikatnie wskazałem na to drugie, ale wtedy usłyszałem, że ci dwaj prowadzący są ludźmi bardzo nieśmiałymi i taka służba im się przyda. Nie jestem pewien, czy kulenie się za stołem prowadzącego jest takie przydatne, ale ważniejsze wydało mi się coś innego. AA zajmuje się rozwiązywaniem problemu alkoholizmu, a nie walką z nieśmiałością. Zwłaszcza, jeśli to leczenie czyjejś nieśmiałości odbywa się kosztem poczucia bezpieczeństwa grupy osób i kosztem merytorycznej jakości mityngu.

A to inny, choć taki sam, przykład.
Alkoholicy od kilkunastu lat byli przyzwyczajeni, że mogą poprosić grupę o pomoc i zaproponować (na to zwracam uwagę – zaproponować) dodatkowy temat mityngu, związany z Programem i jego realizacją albo z praktykowaniem Tradycji. Ot, choćby tak: pracuję właśnie ze sponsorem nad Krokiem Czwartym i zastanawiam się, czy wszystkie wady charakteru są zawsze czymś złym, bo może niektóre są jednocześnie zaletami – pomoglibyście mi i podpowiedzieli, jak wy to widzicie? I właściwie zawsze znajdował się ktoś, kto był gotów pomóc, dzieląc się w tym temacie doświadczeniem, siłą i nadzieją.

Kiedy na mityngach AA zaczęli pojawiać się alkoholicy w procesie terapeutycznym, przynieśli ze sobą wątpliwości i pytania o sprawy, którymi AA się nie zajmuje i takie właśnie terapeutyczne propozycje tematów podawali. Nie ma w tym żadnej ich winy czy złej woli, są w AA krótko, nie wiedzą, nie rozumieją. Zapewne nie obraziliby się, gdyby im spokojnie wytłumaczyć, czym AA się zajmuje, a czym nie, co wymaga pewnej znajomości Tradycji, ale to chyba oczywiste. Przydałaby się też umiejętność i odwaga, by zwrócić uwagę, że uczestnicy spotkania mogą proponować dodatkowe tematy mityngu, ale to nie znaczy, że wszystkie one zostaną automatycznie przyjęte.
To teraz pytanie. Jak sądzicie, grupa zamierza zacząć powierzać służbę prowadzącego alkoholikom, który są w stanie robić to sensownie i dla wspólnego dobra, czy może rozważa zmiany w scenariuszu i wprowadzenie do niego zakazu proponowania dodatkowych tematów?

Jeśli w miejskim parku wieczorami i w nocy zdarzają się napady, rabunki, rozboje i gwałty, to w celu rozwiązania tego problemu, należałoby skierować tam dodatkowe patrole policji i poprawić oświetlenie, czy może (rozwiązanie w duchu AAPL) zakazać wstępu do parku w określonych godzinach?

Coraz częściej zbiorowa mądrość AA wydaje mi się, delikatnie mówiąc, odrobinę problematyczna.

22 komentarze:

  1. Ogrody Łazienki Królewskie otwarte są codziennie w godz. 6.00-20.00.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki za bardzo ciekawy tekst dotyczacy bieżących problemów.
    Na spotkaniach AA, które organizowała nasza grupa też pojawiał się podobny problem. Ustaliliśmy na roboczym, że prowadzacy i rzecznik razem będą dyscyplinować niektórych gości. To uczyło nas współpracy i odpowiedzialności za to dzieje się na naszym spotkaniu.
    Wprowadzliśmy też różne zmiany w scenariuszu w zalezności od potrzeb.

    OdpowiedzUsuń
  3. Służba prowadzącego nie jest dla każdego. By pełnić taką służbę trzeba znać Tradycje AA. Dobrze by prowadzący postawił kroki, wtedy będzie mu jeszcze łatwiej (strach, nieśmiałość go opuści)
    Każda grupa AA ma swój scenariusz ustalony przez jej sumienie. Jeżeli coś w nim nie działa można zastanowić się co? Tak jak napisałeś im mniej zakazów, nakazów tym mniej problemów.
    ,, czy może rozważa zmiany w scenariuszu i wprowadzenie do niego zakazu proponowania dodatkowych tematów?" Zakazy, nakazy, jak pisałeś wcześniej nie są dobre w AA.
    Na mitingu ,,mojej" grupy jest kilka ,,zakazów".
    1. Do kapelusza wrzucają kasę tylko alkoholicy.
    2. Wypowiadać się mogą tylko alkoholicy.
    W pierwszej części czytamy WK i dzielimy się doświadczeniem dotyczącym czytanego fragmentu. W drugiej dzielimy się doświadczeniem dotyczącym radzenia sobie z chorobą alkoholową.

    Szpak Marceli

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postawi kroki, strach i nieśmiałość go opuści jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki...

      Usuń
    2. Pkt 1 i 2 to sprzeniewierzenie się tradycji 3: Jedynym warunkiem członkostwa w AA jest pragnienie zaprzestania picia.
      Proponuję zaprzestać używania nazwy AA.

      Usuń
    3. „Postawi kroki, strach i nieśmiałość go opuści jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki...” – może tak, może nie. Rzetelna realizacja Kroków ze sponsorem może zmienić wiele, ale typ osobowości to już niekoniecznie. Ekstrawertyk zostaje ekstrawertykiem po Programie, a i choleryk nie zmieni się w wyniku Kroków w melancholika. Dzięki Programowi można nieco skorygować zachowania, ale nie zmienić typ osobowości. 12 Kroków nie wszystko leczy… a szkoda. :-)

      Usuń
    4. " Rzetelna realizacja Kroków ze sponsorem może zmienić wiele.."
      Czary - Mary, hokus - pokus, to tak nie działa. Program zawiera ideę postępu, nie doskonałości. Proces starania się bycia kimś lepszym przebiega stopniowo.

      Usuń
    5. ,,Wszyscy ludzie wiary mają odwagę'' głosi WK.
      Będzie mu łatwiej ze wszystkim. AA czyni cuda!

      Jak do programu wkładasz terapeutyczne rozkminki to wyjmujesz produkt czekoladopodobny.

      Usuń
    6. ,,Postawi kroki, strach i nieśmiałość go opuści jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki..."
      Jeśli chcesz tego doświadczyć wystarczy postawić 12 Kroków AA
      Obietnice kroku IX z Wielkiej Księgi
      ,, Strach przed ludźmi i niepewność o dobra materialne opuszczą nas. Dobrze będziemy wiedzieć, jak radzić sobie w sytuacjach, w jakich do tej pory nie radziliśmy sobie. Nagle zdamy sobie sprawę, że Bóg robi dla nas to, czego nie mogliśmy zrobić sami."
      ,,Pkt 1 i 2 to sprzeniewierzenie się tradycji 3: Jedynym warunkiem członkostwa w AA jest pragnienie zaprzestania picia." Proponuję zapoznać się z Tradycjami. Tradycje 4 ,,Każda grupa powinna być niezależna we wszystkich sprawach z wyjątkiem tych, które dotyczą innych grup lub AA jako całości."
      i Tradycja VII. Jeśli nie będziesz stosował się do zasad jakie ustaliła Grupa AA możesz zostać nawet wyproszony z mitingu (mówię o skrajnych przypadkach) i dalej jesteś członkiem AA jeżeli tak twierdzisz.
      Tradycja 3 mówi o członkostwie w AA, nie mówi o uczestnictwie alkoholika w mitingu danej Grupy AA.
      Szpak Marceli

      Usuń
    7. Ezoteryka i hipokryzja ma się nijak do rzeczywistości.

      Usuń
    8. Oczywiście, że na mityngu AA wypowiadają się wyłącznie Anonimowi Alkoholicy. Jest to mityng Anonimowych Alkoholików, a nie mityng Anonimowych Żon, Partnerek i Kochanek Alkoholików.
      Natomiast co do wrzucania do kapelusza, to jest dość nieelegancką nadgorliwością prosić na mityngu, żeby ktoś nie wrzucał do kapelusza, lub wręcz tego zabraniał. Nadgorliwość grupy wynika z nieznajomości 7 tradycji i jej błędnej interpretacji.
      Samowystarczalność grupy opisana w długiej wersji Siódmej tradycji dotyczy nieprzyjmowania znacznych darowizn i datków, które mogłyby nas uzależnić od innych.
      I nie ma nic złego w tym, że alanonka na mityngu wrzuci 5 zł za kawę czy po prostu z wdzięczności za istnienie grupy AA. Służby grupy nie są od śledzenia kto i ile wrzuca do kapelusza.

      Usuń
    9. Panie Marceli, życzeniowe myślenie nie jest moją mocną stroną, dlatego wybieram zdrowy rozsądek.

      Usuń
    10. Też tak uważam. Tradycja VII dotyczy dotacji i to mogących rodzić jakieś określone zobowiązania, a nie drobnych anonimowych datków.

      Usuń
    11. ,,Panie Marceli, życzeniowe myślenie nie jest moją mocną stroną, dlatego wybieram zdrowy rozsądek."
      Ja mam inaczej, Bóg zabrał mi zdrowy rozsądek i zastąpił go ,,niezdrowym rozsądkiem (brakiem rozsądku). Z WK ,,Miałem też spróbować sposobu myślenia opartego na nowej świadomości Boga wewnątrz mnie. Oznaczało to, że ,,zdrowy rozsądek" miał ustąpić miejsca ,,niezdrowemu rozsądkowi"
      Wg A Einststaina ,,Zdrowy rozsądek to nic innego jak zbiór uprzedzeń nagromadzonych w umyśle przed osiemnastym rokiem życia." Każdy ma wybór jak chce żyć i czym się chce w życiu kierować.
      Co do VII Tradycji to jest ona jeszcze bardziej restrykcyjna niż napisałem bo w wersji długiej ,,Poszczególne grupy AA powinny być całkowicie finansowane z dobrowolnych datków swoich członków." Uwaga - członków danej Grupy AA. Czy to nie oznacza, że Grupy nie powinni utrzymywać alkoholicy, którzy nie są członkami danej grupy?? ,,Uważamy ponadto, że przyjmowanie sporych darów z jakiegokolwiek źródła ...jest niemądre" A czy można przyjmować jakiekolwiek datki od osób nie będącymi członkami danej Grupy mówi zarówno pierwsze zdanie VII tradycji wersji dłuższej jak i Tradycja VII wersji krótkiej ,,Każda grupa AA powinna być samowystarczalna i nie powinna przyjmować dotacji z zewnątrz" Co to jest to ,,zewnątrz"? Czy dotacje od innych alkoholików to ,,zewnątrz" A czy dotacje intergrupy dla grupy AA to dotacja z ,,zewnątrz"
      Dlatego też prowadzący ,,mojej" grupy AA prosi by do kapelusza wrzucali datki tylko członkowie Wspólnoty AA. Oczywiście jeżeli ktoś ,,spoza AA" wrzuci pieniążki do kapelusza to nikt go nie będzie z tego powodu ścigał. Nie sprawdzamy legitymacji, nie wypytujemy kto jest, a kto nie jest alkoholikiem, kto wrzuca i ile wrzuca do kapelusza.
      Szpak Marceli
      Przepraszam, że trochę nie w temacie ten mój komentarz.

      Usuń
    12. A co z Krokiem Drugim?

      Usuń
    13. 1950 r. Lipiec - pierwsza Konwencja Międzynarodowa AA w Cleveland przyjęła 12 Tradycji.
      Wspólnota przyjęła 12 Tradycji. Nigdy nie przyjęła "12 punktów zapewniających nam bezpieczną przyszłość". Tzw. długa wersja Tradycji może być pomocna, ale pod warunkiem, że nie jest sprzeczna z Dwunastoma Tradycjami - a czasem, niestety, jest.

      Usuń
    14. Na stronie internetowej AA USA/Kanada w części poświęconej Tradycji Siódmej https://www.aa.org/aa-contributions-self-support, napisane jest: „Tradycja Siódma brzmi „Każda grupa AA powinna być całkowicie samowystarczalna i nie przyjmować dotacji z zewnątrz.” Oznacza to, że TYLKO członkowie AA wnoszą wkład finansowy do AA – i nawet oni mają ograniczoną kwotę, jaką mogą wnieść.”
      Potwierdzenie tego znajdujemy w ulotce „Samowystarczalność: gdzie pieniądze i duchowość łączą się” gdzie na stronie 3 jest takie zdanie „Poszczególne grupy AA powinny być w całości finansowane z dobrowolnych datków SWOICH członków”.

      Usuń
    15. ". Do kapelusza wrzucają kasę tylko alkoholicy." Marceli mam rację - vide ulotka "Samowystarczalność: gdzie pieniądze i duchowość łączą się”, strona 3

      Usuń
    16. Oczywiście, że powinny. Ale poza Irlandią - nie są. A z tą Irlandią to też nie na pewno; po prostu tak słyszałem. W Polsce AA siedzi w kieszeni Kk, tak na przykład, a drugim źródłem utrzymania jest zawyżona marża na książki.
      Poza tym jest jeszcze Tradycja IV, która mówi, że każda grupa jest niezależna - także wobec tego, co wydawało się Billowi kilkadziesiąt lat temu.

      Rozumiem jednak, że dla pewnego typu umysłów kwestia, czy Al-anonka wrzuci do kapelusza raz w roku 50 groszy, jest znacząca, a nawet fundamentalna. :-)

      Usuń
    17. Jak to fajnie obserwować manipulacje alkoholowego umysłu.
      Zamiast skupiać się na tym, co znaczy „z zewnątrz”, proponuję skupić się co znaczy „dotacja”.

      Usuń
  4. Jest taki angielski zwrot gigo. Myślę, że dobrze oddaje to co robi ten przywołany gość z wieloletnim stażem. Interesujący temat i ciągle na czasie.

    OdpowiedzUsuń
  5. U nas też na polskich grupach pleni się "branie służby". Jak za Meszuge powtarzam, że wy to możecie robić, co chcecie, ale u nas w AA służbę powierza grupa, to młodsi gapią się na mnie tępym wzrokiem. Dla nich to jest norma, tak się przyzwyczaili brać te służby od początku, czyli od jakichś 2-3 lat.

    OdpowiedzUsuń