czwartek, 11 lipca 2024

Nadchodzi wielki dzień w AA

Wielki dzień, ważna rocznica, oczywiście tylko w polskiej wersji AA, bo przecież nie amerykańskiej, brytyjskiej, francuskiej, hiszpańskiej… Oni mieli swoje pięćdziesiąte rocznice, a ja zastanawiam się tylko, czy i oni zadawali sobie pytanie, co właściwie powstało pięćdziesiąt lat wcześniej i czy na pewno była to Wspólnota Anonimowych Alkoholików?
Rocznica, i to taka „okrągła”, jest też okazją do wspomnień – jednak nie tyle osobistych przeżyć, co wspomnień weteranów z tamtych czasów.



Józef Jan, znacząca postać w Poznaniu, wydał książkę „Sami o sobie”, w której znalazłem takie oto perełki:
Mityngi rozpoczyna modlitwa o pogodę ducha, a kończy modlitwa „Ojcze Nasz”, w czasie której uczestnicy trzymają się za ręce. Przy zapalaniu świecy prowadzący wypowiada słowa: „Światło Chrystusa”, a wszyscy odpowiadają: „Bogu niech będą dzięki”. To wszystko nie jest jakimś nabożeństwem, ale wypływa z potrzeby serca, a poza tym jest zgodne z programem AA.
/…/
Ruch Anonimowych Alkoholików narodził się w 1935 roku w Stanach Zjednoczonych. Za początek AA uważa się przypadkowe spotkanie dwóch alkoholików w miejscowości Akron w stanie Ohio. Poznali się – gdzieżby indziej – w barze hotelowym. Zagadali się na temat własnego nieszczęścia. Rozmowa pochłonęła ich tak bardzo, że zapomnieli zamówić następne kolejki wódki. Po wielu godzinach wspólnego niepicia doszli do wniosku, że „coś w tym jest”. Rozmowa alkoholików o piciu, o życiu, o wszystkim – zamiast picia!
/…/
Dodawanie do imienia słowa „alkoholik” jest obowiązującą formułą w ruchu Anonimowych Alkoholików na całym świecie.

Za niezwykle ciekawe uważam też to:
Medycyna żąda abstynencji przez pięć lat. Po tym okresie uznaje, że człowiek jest wyleczony w pełni, czyli że byłemu alkoholikowi w zasadzie nie grozi nawrót nałogu i prawdopodobnie może już pić tak jak wszyscy inni ludzie, z umiarem, przy okazji. Być może wtedy człowiek tak już przywyknie do abstynencji, że nie będzie w stanie w ogóle pić. („Trzynasty stopień szczęścia” – Robert Tabus, r. 1961).

Czasem, co kilka lat, wracam do tego filmu: https://www.youtube.com/watch?v=J5Xtx4mPmo0
Także początek dokumentalnego serialu „Ja, alkoholik”: https://www.youtube.com/watch?v=Bil62E8tcJo jest dziś intrygujący. Zawsze fascynowało mnie prezentowane tu, na początku każdego odcinka, przekonanie, że tak zaczynają się mityngi wszędzie na świecie.

Ciekaw jestem, czy za 30 lat, dzisiejsza wersja polskiej Wspólnoty AA też będzie się wydawała tak egzotyczna? I czy w ogóle jeszcze będzie? Mniej czy bardziej skuteczna?

142 komentarze:

  1. Robert Tabus, „Trzynasty stopień szczęścia”, Iskry 1961,

    Pod koniec lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku autor, alkoholik, spędził ponad dwa miesiące na Oddziale Leczenia Odwykowego Państwowego Instytutu Psychoneurologicznego w Warszawie. W swojej książce opisuje trzydzieści dni podstawowej kuracji odwykowej, jakiej go tam poddawano.

    Kuracja (dziś mowa jest raczej o terapii, albo psychoterapii) odwykowa sprowadzała się wówczas do przyjmowania przez pacjentów apomorfiny, która wraz z podawanym im alkoholem wywoływała gwałtowne torsje. Drugim elementem było powodowanie zapaści (pod nadzorem lekarza) przez podawanie pacjentowi antabusu (inne nazwy to: anticol, esperal, stopetyl, abstynil),a następnie wódki. Elementem trzecim były pogadanki na temat szkodliwości picia alkoholu.

    W chwili obecnej, po pięćdziesięciu latach, książka ma jedynie wartość historyczną; stała się zbiorem ciekawostek, a zawartych w niej informacji nie można traktować poważnie. Choćby takiej:
    „Medycyna żąda abstynencji przez pięć lat. Po tym okresie uznaje, że człowiek jest wyleczony w pełni, czyli że byłemu alkoholikowi w zasadzie nie grozi nawrót nałogu i prawdopodobnie może już pić tak jak wszyscy inni ludzie, z umiarem, przy okazji. Być może wtedy człowiek tak już przywyknie do abstynencji, że nie będzie w stanie w ogóle pić”*.

    Dziś wiadomo już, że alkoholizm jest chorobą trwałą, chroniczną i śmiertelną (jeśli nie zostanie zatrzymany),że nie leczy go, sama z siebie, pięcioletnia abstynencja. Dwudziestoletnia zresztą też nie.
    Stosowanie antabusu jest obecnie zabronione, nawet wobec pacjentów, którzy by się na przyjęcie tego środka zgodzili.

    (ze strony Lubimy czytać)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fakt, że nikt w Polsce nie przekazał mi rozwiązania. Ale jestem wdzięczny polskiemu AA za to, że mnie przygarnął na początku drogi.

    OdpowiedzUsuń
  3. "Medycyna żąda abstynencji przez pięć lat. Po tym okresie uznaje, że człowiek jest wyleczony w pełni, czyli że byłemu alkoholikowi w zasadzie nie grozi nawrót nałogu..." Nie piłem pięć lat, potem zapomniałem, "że człowiek, który uważa iż tylko wystarczy nie pić nie przemyślał wszystkiego. Zachowuje się jak farmer, który po zniszczeniu domu przez tornado, mówi do swojej żony: "Nie wiem czego, babo, lamencisz! Przecie duć przestało!" (Anonimowi Alkoholicy, str. 71, wyd. II). Potem sześć lat pogrążania się w bagnie alkoholu. Na szczęście odbiłem się od dna i nie chcę już powtórzyć wcześniejszych błędów. Radziej nie bardzo w temacie, ale korciło.

    OdpowiedzUsuń
  4. Postaram się być uważnym obserwatorem na 50-leciu ...Moim zdaniem wspólnota żeby być wspólnotą musi sie rozwinąć , zapoczątkowanie wspólnoty może mieć różne formy , np dwóch gadających ze sobą alkoholików zgodnie z definicjami słownikowymi - pod tymi pojęciami https://sjp.pwn.pl/szukaj/wsp%C3%B3lnota.html. Myslę że amerykanie, brytyjczycy, francuzi, hiszpanie nie mieli takich dylematów (gdy bil w przyjechał do europy nie bez przyczyny nie odwiedził polski) i tu należałoby by wprost przyznać że polacy poprostu byli w tej kwestii odszczepieńcami - osobiście nie mam problemu z przyznaniem się do tego. Dodawanie do imienia słowa "alkoholik" jest podobnie znaczącą formułą jak "zasada niepisana "na mitingu ...z czym osobiście spotykam sie w scenariuszu prowadzenia mitingu . Inaczej mówiąć to "ułańska fantazja" wzięła górę nad wszystkim (albo niczym). W sumie ostatnio w książce - Ocaleni - Rafał Porzeziński pt: Teresa "Święta" Alkoholiczka przeczytałem że modlitwą Ojcze nasz kończą się wszystkie mitingi w Stanach Zjednoczonych i tak relacjonują to "autorzy" książki...Pomimo że nawróciłem się na konkretną religię (katolicyzm) , jestem osobą wierzącą i praktykującą i uwielbiam modlitwę Ojcze nasz, uważam że pryzmat patrzenia obiektywnego u każdego alkoholika jest szeroce wykrzywiony i to bez względu na to ile czasu nie pije ....Wyrażnie swojej mentalności jako sposób wielbienia pana nie ma nic wspólnego z całością wspólnoty AA. Patrzenie na całość z pozycji swojej relacji z Bogiem może mieć przykre konsekwencje.
    Dlatego jak czytam, słyszę że tak jest na całym świecie to moge być przekonany w 100% że tak nie jest . Za 30 lat w Polsce ? Nie wiem ale całkiem możliwe że zamiast świeczek na paliwo stałe ustandaryzują się led lub jeszcze jakiejś innej technologii ;) Dziękuję Meszuge za wpis.

    OdpowiedzUsuń
  5. Przyszedłem do AA po rozwiązanie. Ruch AA jest na tyle znany, że wiedziałem o krokach, programie. Przyszedłem aby ktos pomógł mi pozbyć się tej obsesji, tego ciągłego pragnienia by każdą trudność czy radość utopić w alkoholu.
    Dostałem dokładnie to, po co przyszedłem. Kroki. Gdy próbowałem na mityngu czy wewnątrz AA szukać rozwiązania na ten chaos który mnie otaczał miałem przy sobie ludzi, ktorzy od razu mowili mi, ze tego w AA nie znajdę. Że muszę poszukać wsparcia poza AA. Tak zaczella sie moja przygoda z psychoterapią na którą poszedłem już trzeźwy i działający w krokach. Miałem mnóstwo szczęścia ze trafiłem w AA na odpowiednich ludzi. Dzisiaj z perspektywy lat widzę ze mogłem utknąć w AA i zacząć wierzyć w różne czasem sekciarskie zaklecia. Mogłem zatrzymać się i nie dążyć do zmiany zycia w kolko chodząc na mityngi, biorąc służby i powtarzając te same deklaracje czy slogany.
    Dla mnie AA okazało się przystankiem na drodze. Pozbyłem się obsesji. Uwierzyłem że mogę żyć bez potrzeby zalewania sie w trupa. Widzę jak ewoluowały moje mysli i jak się zmieniałem.
    Niestety wyjście z tego hermetycznego srodowiska grupy było bardzo trudne i bolesne. Juz nie było tej miłości z jaką mnie przyjęto. Była przemoc, agresja, zastraszanie, odcięcie i odrzucenie. Bardzo smutne chwile. Jesteś inny, nie mówisz juz naszym językiem - to po co tu jestes? Idz sobie, nie przeszkadzaj nam w "zdrowieniu", tradycjach i koncepcjach. Jesteś frustratem a twoje zachowanie to przejaw choroby alkoholowej. Dużo tego było. Tłumaczyłem, pokazywałem, próbowałem coś z tym robic. Jednak dopiero ruszenie dalej z tego przystanku pozwolilo mi na rozwój.
    Obserwuję jak z grupy którą kiedyś traktowałem jak domową tworzy sie coś na kształt ekskluzywnej klubokawiarni bez alkoholu. Zamknietej i szczelnej. Nagradzajacej za odpowiednie zachowanie. Nietolerujacej inności.
    Tak sobie myślę, ze gdzieś w tym wszystkim rozmywa się ten cel dla ktorego powstalo AA czyli pomoc tym, ktorzy cierpią na alkoholizm. Nauczanie kroków by każdy mogl dostać rozwiązanie i podążyć własną drogą. By żyć wlasne zycie bez tej smiertelnej obsesji.
    A może to tylko moje uczucia? Może najważniejsze jest aby w grupie AA bylo milutko i cieplutko? Aby wszyscy mogli mówić o wszystkim i mieć wrażenie ze AA jest lekarstwem na wszystkie problemy swiata? Że każda trudność jakiej doswiadcza człowiek jest przejawem choroby alkoholowej i jedyna nadzieja w kolejnym mityngu, służbie, sponsorowaniu itp? Aby alkoholik mógł na mityngu wentylować emocje? Snuć opowieści o zlym szefie, niewdzięcznej żonie/mężu/dzieciach? Deklarować ze szuka gotowości?

    Migotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miłość, tolerancja, wyrozumiałość, poświęcenie i inne takie, ale tylko w pustych deklaracjach, tylko na gębę, gdy siedźcie dwa metry od siebie przy mityngowym stole. I prawdziwe uczucia i postawy w anonimowych komentarzach na blogu.
      To tak, jakby ktoś ukradł jakiś przedmiot w sklepie, ale upiera się, że nie jest złodziejem, bo udało mu się z fantem uciec, nie złapali go, nie skazali.

      Usuń
  6. Przyszedłem do AA po rozwiązanie. Ruch AA jest na tyle znany, że wiedziałem o krokach, programie. Przyszedłem aby ktos pomógł mi pozbyć się tej obsesji, tego ciągłego pragnienia by każdą trudność czy radość utopić w alkoholu.
    Dostałem dokładnie to, po co przyszedłem. Kroki. Gdy próbowałem na mityngu czy wewnątrz AA szukać rozwiązania na ten chaos który mnie otaczał miałem przy sobie ludzi, ktorzy od razu mowili mi, ze tego w AA nie znajdę. Że muszę poszukać wsparcia poza AA. Tak zaczella sie moja przygoda z psychoterapią na którą poszedłem już trzeźwy i działający w krokach. Miałem mnóstwo szczęścia ze trafiłem w AA na odpowiednich ludzi. Dzisiaj z perspektywy lat widzę ze mogłem utknąć w AA i zacząć wierzyć w różne czasem sekciarskie zaklecia. Mogłem zatrzymać się i nie dążyć do zmiany zycia w kolko chodząc na mityngi, biorąc służby i powtarzając te same deklaracje czy slogany.
    Dla mnie AA okazało się przystankiem na drodze. Pozbyłem się obsesji. Uwierzyłem że mogę żyć bez potrzeby zalewania sie w trupa. Widzę jak ewoluowały moje mysli i jak się zmieniałem.
    Niestety wyjście z tego hermetycznego srodowiska grupy było bardzo trudne i bolesne. Juz nie było tej miłości z jaką mnie przyjęto. Była przemoc, agresja, zastraszanie, odcięcie i odrzucenie. Bardzo smutne chwile. Jesteś inny, nie mówisz juz naszym językiem - to po co tu jestes? Idz sobie, nie przeszkadzaj nam w "zdrowieniu", tradycjach i koncepcjach. Jesteś frustratem a twoje zachowanie to przejaw choroby alkoholowej. Dużo tego było. Tłumaczyłem, pokazywałem, próbowałem coś z tym robic. Jednak dopiero ruszenie dalej z tego przystanku pozwolilo mi na rozwój.
    Obserwuję jak z grupy którą kiedyś traktowałem jak domową tworzy sie coś na kształt ekskluzywnej klubokawiarni bez alkoholu. Zamknietej i szczelnej. Nagradzajacej za odpowiednie zachowanie. Nietolerujacej inności.
    Tak sobie myślę, ze gdzieś w tym wszystkim rozmywa się ten cel dla ktorego powstalo AA czyli pomoc tym, ktorzy cierpią na alkoholizm. Nauczanie kroków by każdy mogl dostać rozwiązanie i podążyć własną drogą. By żyć wlasne zycie bez tej smiertelnej obsesji.
    A może to tylko moje uczucia? Może najważniejsze jest aby w grupie AA bylo milutko i cieplutko? Aby wszyscy mogli mówić o wszystkim i mieć wrażenie ze AA jest lekarstwem na wszystkie problemy swiata? Że każda trudność jakiej doswiadcza człowiek jest przejawem choroby alkoholowej i jedyna nadzieja w kolejnym mityngu, służbie, sponsorowaniu itp? Aby alkoholik mógł na mityngu wentylować emocje? Snuć opowieści o zlym szefie, niewdzięcznej żonie/mężu/dzieciach? Deklarować ze szuka gotowości?

    Migotka

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja do AA przyszedłem dlatego, że mi kazali na odwyku. Wtedy był taki wymóg – obowiązkowy udział w mityngu potwierdzony podpisem prowadzącego a później jeszcze pieczątką.
    Czy czegoś oczekiwałem?
    Nie oczekiwałem niczego. Kazali to poszedłem. Nie wierzyłem, że ludzie którzy przepili swoje życie pomogą mi uratować moje.
    Pierwsze wrażenie okropne.
    Kilkunastu starych dziadków, zgaszone światło, na stole świeczka, która miała palić się na wszystkich mityngach na świecie. Później był jeszcze gorzej.
    Trzymanie się za ręce i klepanie modlitwy. Od razu przypomniało mi się co mówili moi kumple, którzy wcześniej byli w AA, że to sekta. Wszystko się zgadzało.
    Cały mityng mówili o piciu, więzieniu, kradzieżach, rozbojach i innych pijackich wyskokach.
    Nie mogłem o nic zapytać bo kazali mi tylko słuchać. W końcu zostawiłem to towarzystwo.
    Chyba podświadomie czułem, że to może być dobra droga dla mnie ale nie z tymi ludźmi.
    Wreszcie spotkałem zupełnie innych ludzi. Radosnych, zadowolonych z życia. Na dodatek chętnie odpowiadali na moje pytania. A miałem ich mnóstwo. W miarę upływu czasu dowiadywałem się przez jakie piekło przeszli i aż trudno było uwierzyć, że przeżyli takie koszmary w życiu.
    Mówili przede wszystkim co zrobili aby ich życie się zmieniło i nabrało sensu. Od pierwszych dni abstynencji poprzez kolejne lata. Chciałem tego samego i dali mi to.
    Niestety z czasem zaczęli dołączać inni. Dziś nazywam ich szkodnikami, bo oprócz kłótni nic nie wnosili. Ci ważni dla mnie zaczęli odchodzić więc i ja to zrobiłem.
    Pomyślałem, że chcę mieć taką grupę dobrych ludzi u siebie. Po następnych kilku latach udało się taką stworzyć. Dziś członkowie grupy są ważną częścią mojego życia. Oczywiście szkodniki co jakiś cza się pojawiają ale i szybko znikają. Grupa nie pozwala na ekscesy i wszyscy przestrzegamy zasad dobrego wychowania.
    Chętnie udzielamy odpowiedzi nowicjuszom. I grupa jest coraz większa.
    Doświadczenia wyniesione od ludzi z całego świata pozwoliły nam odrzucić te wszystkie nakazy i zakazy, religijne mamroty i inne opowieści z baśni tysiąca i jednej nocy.
    Ani jedna osoba, która przeszła cały Program w naszej grupie nie wróciła do picia. Spełniło się moje marzenie.
    Janek

    OdpowiedzUsuń
  8. Mniej czy bardziej skuteczna?

    Na szczęście przed tymi wszystkimi badaczami i naukowymi podejsciami chroni nas Bóg, Stwórca. Niby jak zmierzyć wiarę która jest podstawą w krokach? Jak zmierzyć pokorę gdy sali mityngowej przy świecy siadają alkoholicy prosząc Boga o kilejne trzeźwe 24. To wielka prawda zapisana w księdze na 164 stronach. Ratujaca życie tym którzy chcą wyjść z niewoli ego i poddać sie temu prostemu programowi.
    Nasz patron, ojciec zalozyciej w swej mądrości i wielkości przewidzial takie niebezpieczenstwo. Dlatego mamy tradycje chroniące nas przed zewnętrznymi wplywami, naciskami i jakimis naukowymi pomiarami. "Anonimowość stanowi duchową podstawę wszystkich naszych Tradycji, przypominając nam zawsze, że zasady są ważniejsze od osobowości".
    Chrońmy naszą przystań i nasz bezpieczny dom. Tak by rodzina która jest AA mogła przyjąć kazdego rozbitka. Dać schronienie w modlitwie. Pokazać ze jest ktoś kto ma wszelką moc. I pozwolić na odnalezienie drogi do Pana. By osobowości nie zaćmiły blasku świecy i zasad.

    Pogody ducha, Bronisław, zdrowiejacy alkoholik.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świętej świecy, która pali się na całym świecie na każdym mityngowym stole.

      Usuń
    2. AA nie jest żadną rodziną, chyba że patologiczną.
      Takim sekciarskim pieprzeniem odstraszacie potrzebujących pomocy. Nie rodziny.

      Usuń
    3. "AA nie jest żadną rodziną, chyba że patologiczną." Czy nie może być tak, że AA-owcy mając patologiczne domowe rodziny znajdują prawdziwą, ich zdaniem, rodzinę w AA? Dlaczego im tego odmawiasz i z pozycji wszystkowiedzacego mówisz o " sekciarskim pieprzeniu odstraszającym potrzebujących pomocy."?

      Usuń
    4. AA to wspólnota ludzi psychicznie chorych, więc co dziwnego, że nazywa się to rodziną patologiczną? Nawet jeśli część z nich kiedyś wytrzeźwieje, to jednak najwięcej jest tych umysłowo chorych.

      Usuń
    5. Najwięcej jest pseudopsychiatrów.

      Usuń
    6. Tego to ja już nie wiem, jaki zawód mają uczestnicy mityngów, ale F, to oznaczenie choroby umysłowej - F10.2 to alkoholizm.

      Usuń
    7. F10.2 - zaburzenia psychiczne i zaburzenia zachowania spowodowane używaniem alkoholu.

      Usuń
    8. „Czy nie może być tak, że AA-owcy mając patologiczne domowe rodziny znajdują prawdziwą, ich zdaniem, rodzinę w AA? Dlaczego im tego odmawiasz i z pozycji wszystkowiedzacego”…
      Itak dalej pieprzenie bez sensu.
      To nie ja jestem wszystkowiedzący. To ty jesteś nie nie wiedzący. I z tego powodu usiłujesz agresywnie zabronić mi mówić.
      aa nie opiera się na tym, co tobie się wydaje.
      Wskaż mi w Preambule, Wielkiej Księdze, innej literaturze, broszurach, a może na stronie internetowej AA informacje, że Aza jest rodziną.

      Usuń
    9. Może i nie ma o tym, że AA jest rodziną, ale za to jest o tym, że jesteśmy pasażerami statku, którzy zostali uratowani z katastrofy, której nie było.

      Usuń
    10. "Wskaż mi w Preambule, Wielkiej Księdze, innej literaturze, broszurach, a może na stronie internetowej AA informacje, że Aza jest rodziną." Nie wskażę. Powtórz e, że "AA-owcy mający patologiczne domowe rodziny znajdują prawdziwą, ich zdaniem, rodzinę w AA. " Zabronione?

      Usuń
    11. "Może i nie ma o tym, że AA jest rodziną, ale za to jest o tym, że jesteśmy pasażerami statku, którzy zostali uratowani z katastrofy, której nie było." I Tobie się udało uratować, ale wyszedłeś z tego zdarzenia z zaburzeniem patologicznej urazy. Tak, tak, to już 6 lat od ostatniego wydania WK.

      Usuń
    12. F10.2 - zaburzenia psychiczne i zaburzenia zachowania spowodowane używaniem alkoholu."
      I co te bidaki mają zrobić? Nie spożywają alkoholu, a chcą być chorzy. Kto i jak może zagwarantować im chorobą. Ciągle wiatr w oczy, tym trwale nieuleczalnym pijakom.

      Usuń
    13. Tak, to już 6 lat od wydania książki napchanej błędami, momentami tak bzdurnej, że aż niezrozumiałej, której przez 6 lat polscy półanalfabeci nie potrafią poprawić. To właśnie jest manifestacja choroby psychicznej.

      Usuń
    14. „Zabronione?”
      Tam zaraz zabronione.
      Chory człowiek może uważać pasażerów tramwaju za rodzinę.
      Co nie oznacza, żebyśmy mieli uważać to za normę.

      Usuń
  9. Brałem udział w mityngach prowadzonych według Programu 12 Kroków, były rzeczowe, klarowne i wspierające, każdemu polecam, brałem także udział w mityngach prowadzonych według programu demencji, dewocji
    i trwałego poalkoholowego uszkodzenia mózgu. Początkowo przeczuwałem, a później dowiedziałem się,
    że żadna z osób na ww. mityngach nie dotknęła Programu nawet kijem od szczotki.
    Te pierwsze mityngi zazwyczaj nie trwały dłużej niż godzinę, dowiadywałem się wiele o mojej chorobie
    alkoholowej jako o zjawisku przede wszystkim psychicznym i duchowym, te drugie trwały nie krócej niż dwie
    godziny, z czego pierwsza była poświęcona na radości i smutki, niejeden alkoholik, kiedyś napisałbym,
    że cierpiący na weteranozę, ale ponieważ nie zrobili Programu, więc nie wiadomo, czy
    była to mądrość, czy miażdżyca, przez kilkanaście minut potrafił opowiadać o tym, że przejechał
    przez skrzyżowanie na czerwonym świetle, ale Siła Wyższa, jak utrzymywał z gorliwością
    godną lepszej sprawy, tak, to właśnie Siła Wyższa sprawiła, że za naruszenie zasad ruchu drogowego nie dostał mandatu.
    Tak więc: są różne rodzaje mityngów:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na przykład mityngi biesiadne, religijne, poetyckie, integracyjne... ;-)

      Usuń
    2. "Na przykład mityngi biesiadne, religijne, poetyckie, integracyjne... ;-)" I Ty, który tak piszesz nie masz w sobie determinacji i siły woli , aby ukierunkować lub spowodowac ukierunkowienie prowadzenia mityngu na zgodny z programem 12 Kroków? Tylko przychodzisz tu i biadolisz? Beksa!

      Usuń
    3. Beksa? A skąd ci to przyszło do głowy? :-)
      Próbowałam dwa lata. Grupa jednak woli festiwal użalania się nad sobą i romantyczne wiersze Maxa Ehrmanna. A przy każdej okazji - zastawiony słodyczami i napojami stół.
      Nawet nie mówiłam, co i jak oni powinni robić. Mówiłam o tym, co ja robię i w jaki sposób. Wreszcie oficjalnie, podczas mityngu, zwrócono mi uwagę, że o tych całych krokach i sponsorowaniu to oni już słuchać nie chcą, bo przecież wszyscy wiedzą, że to wymysł "Meszugego" i głupia moda, która wkrótce minie. Najważniejszy dla trzeźwienia jest mityng, a na nim radości i smutki.

      Usuń
    4. Powtarzsj ns każdym mityngu że raduje Cię dyskusja o programie 12 kroków a smuci nieprogramowa. debata o radościach i smutkach

      Usuń
    5. W Polsce jest pełno różnych spotkań. Moim zdaniem jeżeli jest spotkanie do d to jest znak, żeby swoją d przemieścić do innego miejsca. Nie ma sensu kopać się z koniem. Tym bardziej z koniem, który lubi sobię pofolgować.

      Usuń
  10. Najważniejszym elementem trzeźwienia jest mityng, gdzie w blasku Stwórcy dzielimy się zarówno radościami, jak i smutkami. To tutaj odnajdujemy siłę w wspólnocie i w Bogu, sile wyższej, która prowadzi nas w ciemności naszego życia. Na mityngu, przy ceremonialnym blasku ducha unoszacego sie w sali, spotykamy się z duszami, które zrozumieją nasze zmagania, słuchają nas bez osądzania, i pomagają nam czerpać radość z każdego małego kroku naprzód.

    To miejsce, gdzie zdrowiejemy dzien za dniem, tu i teraz i uczymy się życia na nowo, jakby od nowa odkrywając, że nasze smutki nie muszą nas przytłaczać, bo dzielone z innymi stają się lżejsze. Krytyczne jest, aby alkoholik mógł swobodnie mówić o swoich smutkach i radościach, co jest zapisane w Wielkiej Księdze na 164 stronach, jakby była to biblia nowego życia.

    Tu odnajdujemy radość w drobnych zwycięstwach i cieszymy się każdym dniem spędzonym w trzeźwości. To wielka duchowa tajemnica, którą tylko wybrani będą potrafili rozumieć.

    Klara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzeba czasami mieć anielską cierpliwość, żeby latami wysłuchiwać od tej samej osoby historię o tych samych bolączkach. Ja na mityngu usłyszałem tyle bzdurnych porad, że rence opadajo. Już nie wspomnę o notorycznym łamaniu w związku z tym tradycji. Czasami profilaktycznie dodaję, że nie po to o czymś mówię, żeby mi tu doradzano.

      Podobnie od lat na tym blogu wraca temat ,, czwartego wydania'' WK. I dokładnie nic z tego nie wynikło. To jest na swój sposób zabawne.

      Jestem wdzięczny AA za nowe życie.

      Usuń
    2. Jak napisałeś o tym czwartym wydaniu, przypomniałam sobie złośliwe, ale niestety prawdziwe pytanie M. które wydanie jest czwarte i czemu waśnie to: https://meszuge.blogspot.com/2019/01/zagadka-dla-pt-czytelnikow.html :-)

      Usuń
    3. "Czasami profilaktycznie dodaję, że nie po to o czymś mówię, żeby mi tu doradzano.

      Usuń
    4. "Czasami profilaktycznie dodaję, że nie po to o czymś mówię, żeby mi tu doradzano."

      Jaaasne. Bo co by to było gdyby ktoś zauważył ze plotę trzy po trzy. Mijam sie z prawdą. Jadę na ścianę...
      To takie straszne przyglądać sie sobie. Przecież ja wiem lepiej i nikt mi nie będzie mówił jak jest czy co mam robic.

      Na mityngu nie oceniamy, nie udziekamy rad. Po prostu się spotykamy i wymieniamy plotami z calego tygodnia lub gadamy o sobie co tam chcemy.
      O przepraszam, nie można na mityngu używać słów my, wy, oni. Bi wpadnie straznik tradycji i bedzie szlsban.

      Usuń
    5. Zagadkę M. można rozwiązywać w chwilach wolnych do końca świata co nie zmienia faktu iż BSK uznało wydanie z 2018 za IV

      Usuń
    6. Zagadki M. można rozwiązywać w wolnych chwilach do końca świata co nie zmienia faktu,, iż BSK uznało wydanie WK z 2018 za wydanie IV


      Usuń
    7. A sumienie naszej grupy AA zdecydowało, że to Polska wygrała II wojnę światową.

      BSK nie ma takiej władzy. Numeracja wydań, to kwestia przepisów, a nie pijackich rojeń absolwentów podstawówki - nawet w Biłgoraju.

      Usuń
    8. BSK jest oficjalnym wydawcą polskiego wydania WK

      Usuń
    9. Czy nie zs dużo słów i czasu poświęcone jest tutaj Tadkowi ? Przecież on nie miał wpływu na sumienie Twojej grupy

      Usuń
    10. Trudno, żeby takie brednie wymyślał dobrze wykształcony Tomek Ł. lub Anka O. po anglistyce.

      Usuń
    11. Taaaaa….
      Anka O. swoje wątpliwości przy tłumaczeniu 12/12 konsultowała… z przypadkowymi amerykańskimi alkoholikami na trzezwosciowej grupie facebookowej.
      Nie ma takiego szalonego pomysłu na który pijak by nie wpadł. I to obojętne czy pije, czy akurat nie.

      Usuń
    12. "A sumienie naszej grupy AA zdecydowało, że to Polska wygrała II wojnę światową." To zdanie doskonale się wpisuje w słowa "takie brednie" z 14:28

      Usuń
    13. ,,To miejsce, gdzie zdrowiejemy dzien za dniem, tu i teraz i uczymy się życia na nowo, jakby od nowa odkrywając, że nasze smutki nie muszą nas przytłaczać, bo dzielone z innymi stają się lżejsze. Krytyczne jest, aby alkoholik mógł swobodnie mówić o swoich smutkach i radościach, "

      Klaro, zacytuję Ci sentencję Dalajlamy, a Ty wybierzesz co ci pasuje

      ,,Daj odejść ludziom, którzy przychodzą tylko po to, by opowiadać o problemach, smutnych historiach, strachu oraz osądzaniu innych. Jeśli ktoś poszukuje naczynia na wyrzucenie swoich brudów, postaraj się, aby nie był to Twój umysł"
      Szpak Marceli

      Usuń
    14. ,,To takie straszne przyglądać sie sobie''
      Zgadzam się. Tu nie chodzi o przyglądanie się sobie. Tu idzie o zmienianie siebie. I robię to, nie słuchając bezczelnych doradców łamiących zasady spotkań AA. AA umożliwia inne rozwiązanie niż wymiana poglądów z mądralami mityngowymi.

      Usuń
    15. Marceli proponuje..

      "Klaro, zacytuję Ci sentencję Dalajlamy"

      I właśnie dlatego alkoholik powinien trzymać sie wielkiej księgi. Katalogu naszej literaturu. Właśnie dlatego niezbędne są intergrupy, bsk i powiernicy. Wybrani zgodnie z glosem boga wyrażającego sie w sumieniu grupy. Dbajacy o porządne przeklady i tlumaczenia aby alkohilik mogl zdrowiec w oparciu o wlasciwy przekaz. Te wszystkie marki aureliusze czy inne dalajlamy nie dotyczą AA. Nie moja to sprawa kto tam sobie co czyta prywatnie. Jednak nie ma to nic wspolnego z ktokami i AA.

      Usuń
    16. Klaro, nie zamierzam cytować Ci sentencji Dalajlamy, mogę najwyżej rozważyć, jak człowiek,, zapewne metrykalnie dojrzały, może być tak naiwny. Ale wolałbym nie.

      Usuń
    17. ,,Te wszystkie marki aureliusze czy inne dalajlamy nie dotyczą AA" Podobnie jak tabliczka mnożenia, czy słownik języka polskiego. Niedługo opracujemy własna tabliczkę mnożenia, a słownik już mamy swój aowski.

      Usuń
  11. Nadchodzi Wielki Dzień a terapeutyczni PLAA. ,,Radośni, szczęśliwi, wdzięczni" Dziękujemy terapeutom i psychoterapeutom za ich wkład w nasz dozgonne trzeźwienie i zdrowienia. Jak wszyscy na całym świecie wiedzą, chorujemy na trwałą, nieuleczalna chorobę. Pielęgnujemy ją i troszczymy się o nią zawsze i wszędzie. Zawsze pamiętamy że jesteśmy chorzy. Gdyby na chwilę zapomnimy ,że jesteśmy chorzy to pomiesza się nam w głowie i pójdziemy pić. Wszyscy, wszędzie wiedzą, że wyleczenie z alkoholizmu oznaczałoby picie gorzały do woli, zawsze i wszędzie. Trzeźwiejemy radośnie, szczęśliwi i wdzięczni. Nigdy nie wytrzeźwiejemy, do końca naszych dni będziemy chodzić pijani. WK nie czytamy bo tam jest stek bzdur, a WK to przeżytek. Bill W alkoholik, narkoman, cudzołożnik, niewykształcony spekulant nie mógł napisać Programu dzięki, któremu wyzdrowiało TRWALE miliony alkoholików na całym świecie. Musimy dać odpór takim plotką. Przestańmy czytać na mitingach kroki i tradycje (przecież i tak ich nie przestrzegamy). Musimy zwrócić uwagę psychoterapeutom, którzy twierdzą, że alkoholizm jest chorobą uleczalną, że to bzdury. To my PLAA, powiernicy i BSK mamy rację. Pamiętajcie - pierwszeństwo zasad przed osobliwościami. By my jesteśmy takimi specjalnymi osobliwościami, które muszą dbać same o siebie. Pamiętajmy o dobrym egoizmie, o dbaniu o siebie. To JA jestem najważniejszy.
    Miting jest najważniejszy. Na mitingu nasi przyjaciele rozwiązują wszystkie nasze problemy. Nie potrzebujemy żadnych innych doradców. W PLAA dowiadujemy się na kogo mamy głosować, kto będzie miał zaszczyt nieść krzyż na procesji w tym roku, co robić z przedłużającą się miesiączką, gdzie wymienić uszczelki pod głowicą, czy są grzyby i ryby. Jeśli czegoś nie wiemy zawsze możemy zapytać BSK i powierników. Na przykład jak się zachowywać w czasie covida, które grupy AA są złe, na co idą pieniądze z kapelusza. To są tematy, to jest życie. Pamiętajcie każdy dzień to walka o życie, codziennie trzeźwiejemy, pielęgnujmy naszą chorobę, nich się rozwija i rośnie z nami. Może uda nam się zarazić kolejnego cierpiącego.
    Bracia i siostry jesteśmy wielką rodziną, pamiętajcie, kto odchodzi z PLAA ten umiera i w piekle się poniewiera.
    Pięknego chorowania. Dbajcie o chorobę, nie pozwólcie by minęła.
    Marceli Szpak

    OdpowiedzUsuń
  12. Dziękuję za Twoje doświadczenie Marceli.

    Pozwolę sobie napisać kilka zdań. Osobistych.

    Zrozumienie, że z alkoholizmu nie można wyzdrowieć, zmieniło moje życie.

    Każdy dzień, który budzę się trzeźwy, jest darem. Kiedyś, nie mogłem sobie tego wyobrazić. Moje życie było pełne chaosu, bólu i desperacji. Każdy kieliszek, który brałem do ust, przybliżał mnie do dna, które wydawało się nie mieć końca.

    Były czasy, kiedy myślałem, że mogę kontrolować swoje picie. Wierzyłem, że po okresie abstynencji mogę napić się jednego kieliszka bez konsekwencji. Że wyzdrowialem. Ale to była iluzja. Przekonałem się, że od dna dzieli mnie tylko jeden kieliszek. Każda próba powrotu do picia kończyła się katastrofą. Zawsze. Za każdym razem, kiedy sięgałem po alkohol, wszystko, na co tak ciężko pracowałem, rozpadało się w pył. To nie była kwestia braku siły woli – to była brutalna prawda o mojej chorobie.

    Bez mitingów Anonimowych Alkoholików nie dałbym rady. Te spotkania są dla mnie jak latarnia w ciemności. Są przypomnieniem, że nie jestem sam w tej walce. Ludzie, których spotykam na mitingach, rozumieją moje zmagania jak nikt inny. Ich historie są moimi historiami. Ich ból jest moim bólem. Wspólnie dzielimy się naszymi sukcesami i porażkami, wspierając się nawzajem w najtrudniejszych momentach.

    Mitingi to nie tylko miejsce spotkań. To przestrzeń, gdzie uczę się, jak żyć na nowo. Każde spotkanie przypomina mi, dlaczego muszę pozostać trzeźwy. Uczy mnie, jak radzić sobie z pokusami i stresami dnia codziennego. To tam, wśród ludzi, którzy przeszli przez to samo piekło co ja, odnajduję siłę i nadzieję.

    Zrozumiałem, że wyzdrowienie z alkoholizmu oznaczałoby możliwości picia bez konsekwencji. Tyle, ze to nie jest choroba, którą można wyleczyć jak przeziębienie. To codzienna walka, codzienne wybory, które muszę podejmować. W moim przypadku oznacza akceptację faktu, że już nigdy nie mogę sięgnąć po alkohol. To jest trudne do zaakceptowania, ale jest też wyzwalające. Zrozumiałem, że życie bez alkoholu jest jedyną drogą do prawdziwej wolności.

    Dziś, kiedy patrzę w lustro, widzę człowieka, który przeżył piekło i wyszedł z niego silniejszy. Każdy dzień jest walką, ale jest to walka, którą jestem gotów stoczyć. Bez alkoholu moje życie jest bardziej autentyczne. Mogę na nowo budować relacje, które zniszczyłem. Mogę być obecny dla moich bliskich, mogę kochać i być kochanym.

    Wiem, że alkoholizm zawsze będzie częścią mnie. Jest jak cień, który nigdy mnie nie opuszcza. Ale nauczyłem się żyć z tym cieniem, zamiast pozwalać mu mnie pochłaniać. Dzięki wspólnocie AA i ludziom, których tam poznałem, nauczyłem się, że można żyć pełnią życia, nawet z tą straszną chorobą.

    Każdy dzień trzeźwości jest wygraną. Każdy dzień bez alkoholu to dowód na to, że można odnaleźć siłę tam, gdzie wcześniej była tylko bezradność. I choć wiem, że nigdy nie wyzdrowieję z alkoholizmu, wiem też, że mogę żyć pełnym i szczęśliwym życiem, trzymając się z dala od tego jednego kieliszka, który zawsze będzie moim największym wrogiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Roman za podzielenie się swoimi przemyśleniami. Ciekawi mnie z jakiej literatury czerpiesz informacje, którymi dzielisz się tutaj z nami? Czy to ,,Prawdy i zasady Wspólnoty AA pomagające w trzeźwieniu" Do dziś akceptowane przez BSK i powierników, a może wydane przez BSK tak porywające lektury jak trzy tomowa ,,Historia AA w Polsce" albo życiorys Pana Woronowicza, a może wkłady psychiatrów, wydawane przez BSK, którzy przekazują jedyny cel AA? A może te informacje wyczytałeś w piciorysach polskich pijaków, tę pozycję także wydało BSK. Roman napisałeś ,,Zrozumiałem, że wyzdrowienie z alkoholizmu oznaczałoby możliwości picia bez konsekwencji." Bardzo ciekawa koncepcja. Czy tak samo jest z narkomanem, który nie ćpa od dwudziestu lat? Czy możemy go uznać za zdrowego gdy będzie mógł brać prochy bez konsekwencji? A co z nałogowym palaczem? Dwadzieścia lat nie pali, a Ty uznasz go za wyleczonego, wtedy gdy udowodni, że może palić fajki po trzy, pięć dziennie a następnie nie palić pięć dni? Według ciebie spożywanie trucizny jest oznaką powrotu do zdrowia? Bardzo ciekawe. A co z byłymi chorymi na rzeżączkę? Taki sam model postępowania? A co z kiłą? Czy wybieranie partnerek zarażonych i pozostanie zdrowym po stosunku świadczy o powrocie do zdrowia? Obawiam się, że nie. Kiłę można przechodzić kilka razy w życiu, jeśli nie zastosuje się pewnych zabezpieczeń. Napisałeś ,,Każdy dzień trzeźwości jest wygraną" Romku, a nie wystarczy przestać walczyć o tę trzeźwość? ,,Nie walczymy z nikim i niczym" To z WK. Romku nie wszyscy wyzdrowieją z tej choroby. Nikt nie ma takiego obowiązku. Jeśli chcesz być chory to choruj. pielęgnuj chorobę. Z takim postępowaniem masz duże szanse na zostanie powiernikiem. Zdradź mi tylko, skąd bierzesz te arcyciekawe informacje?
      Romku
      Zostań z Bogiem
      Marceli Szpak

      Usuń
    2. Dzień dobry Marceli.
      Fakty z Wielkiej Księgi mówią glosem silnym i donośnym:
      "Jesteśmy jak ludzie, którzy stracili nogi; nowe nigdy nie odrosną."

      Dajesz przyklady narkomanów, palaczy i innych...
      Tym jednak AA się nie zajmuje. Nie znam się na tym. Nie łamię tradycji i nie zajmuję się sprawami które AA nie dotyczą. Dziękuję Billowi za to napomnienie objawione w zapisie "Anonimowi Alkoholicy nie zajmują stanowiska wobec problemów spoza ich wspólnoty, ażeby imię AA nie zostało nigdy uwikłane w publiczne polemiki.".
      Dzięki temu nie wdaję się w takie polemiki.

      Roman

      Usuń
    3. "wydane przez BSK tak porywające lektury jak trzy tomowa ,,Historia AA w Polsce" Póki co, BSK wydało dwa tomy tej ksiązki. Trzeci porywający tom pisze na tym blogu sam Marceli i negocjuje z BSK jego wydanie.

      Usuń
    4. ". A co z byłymi chorymi na rzeżączkę? Taki sam model postępowania? A co z kiłą? Czy wybieranie partnerek zarażonych i pozostanie zdrowym po stosunku świadczy o powrocie do zdrowia?" Czy ten były alkoholik jest rzeczywiście zdrowy?

      Usuń
    5. ,,Prawdy i zasady Wspólnoty AA pomagające w trzeźwieniu" Do dziś akceptowane przez BSK i powierników” KŁAMSTWO. Nigdy nie było tej pozycji w bibliotece BSK
      „ wydane przez BSK tak porywające lektury jak trzy tomowa ,,Historia AA w Polsce" KŁAMSTWO . BSK wydało dwa tomy tej książki.

      Usuń
    6. ,, Dajesz przyklady narkomanów, palaczy i innych...
      Tym jednak AA się nie zajmuje. Nie znam się na tym. Nie łamię tradycji i nie zajmuję się sprawami które AA nie dotyczą. " Romku nie wiem czy zauważyłeś ale blog Meszuge to nie miting. Mogą tu się wypowiadać różni ludzie. Nie mają obowiązku być alkoholikami by pisać komentarze.
      Romku czy w domu też nie zajmujesz stanowiska gdy żona pyta, co byś zjadł na obiad? pomidorowa czy rosół? A Ty - nie zajmuję stanowiska. Ciekawe.
      Romku, Szpak to nie Wspólnota AA. Dasz wiarę?
      M. Szpak

      Usuń
    7. https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/Co-zrobic-z-tradycja;14246.html

      Usuń
  13. Tak przy okazji i poza tematem: https://aaagnostica.org/2024/07/14/the-dangers-of-aa-fundamentalism/ Ciekawy tekst, ciekawy portal.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapewne bez Boga można wyzdrowieć i dobrze żyć. Ale z wiarą w Boga jest łatwiej bo wiara daje siłę i nadzieję.

      Usuń
  14. Klara - Najważniejszym elementem trzeźwienia jest mityng,

    A ja myślałem, że najważniejszym elementem w powrocie do zdrowia jest Program 12 Kroków.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od mityngu wszystko się zaczyna, a dla niektórych, na mityngu się kończy.

      Usuń
    2. Bez mityngu nie ma mowy o krokach. To jest komplet z Wielkiej Księgi.
      Sugestie czyli telefony do alkoholików, stała pora aby z pokorą porozmawiać codziennie ze sponsorem i omówić postępy by ocenił czy można iść w kolejny krok, modlitwa na kolanach, oddanie się Bogu, czytanie księgi z zaznaczaniem fragmentow i omawianie, dzielenie się na mityngu calym sobą, służby, tradycje, koncepcje. Pozniej gdy sponsor sprawdzi gotowość trzeba szybko szukać podopiecznych bo nic tak nie ugruntowuje trzezwosci jak praca z innymi. Wdzięczność skierowana do przodu. Wzrok i skupienie na innych aby zwalczac ego. I wdziecznosci co dzień w tym za kolejny trzezwy dzień i prośba o nastepne 24 godziny wytchnienia.
      To jest komplet aby zdrowieć tu i teraz.

      Marian

      Usuń
    3. „… my nie opowiadaliśmy wtedy na mityngach o naszym piciu. Nie było takiej potrzeby. Sponsor i Doktor Bob znali wszystkie szczegóły. Szczerze mówiąc, uważaliśmy, że to wyłącznie nasza sprawa. Poza tym umieliśmy już przecież pić. Za to osiągnięcia i utrzymania trzeźwości musieliśmy się dopiero nauczyć”. 
      („Doktor Bob i dobrzy weterani”)

      Usuń
    4. „Ówcześni uczestnicy AA nie uważali mityngów za czynnik niezbędny do zachowania trzeźwości. Były on po prostu pożądane. Za to poranne skupienie i modlitwa były do tego konieczne". („Doktor Bob i dobrzy weterani”).

      Usuń
    5. 12 kroków = 164 strony Wielkiej Księgi. Niezmienne i czyste. To rozwiązanie, recepta, przepis.

      Te dodatkowe pozycje literatury. Mozna niby poczytać te historyjki. Tyle, ze alkoholik nie ma czasu. Walczy ze śmiertelna chorobą na którą lekarstwo i dokladne wytyczne sa w Wielkiej Ksiedze. Idealnym poradniku.

      Marian

      Usuń
    6. ,,Bez mityngu nie ma mowy o krokach. To jest komplet z Wielkiej Księgi.Sugestie czyli telefony do alkoholików, stała pora aby z pokorą porozmawiać codziennie ze sponsorem i omówić postępy by ocenił czy można iść w kolejny krok, modlitwa na kolanach..."
      Marian, możesz przybliżyć gdzie znalazłeś ten tekst w Wielkiej Księdze? Bo sponsor, który przekazał mi Program nie wspomniał słowem o tych rewelacjach.
      Marian napisałeś ,,To jest komplet aby zdrowieć tu i teraz" Czy nie lepiej przestać chorować i wyzdrowieć?
      Marian czy jest szansa, że wyzdrowiejesz? Czy do śmierci będziesz chory?
      Szpak Marceli

      Usuń
    7. Dziękuję Marceli za ten bardzo ważny głos.

      Wszystko co niezbędne jest w Wielkiej Księdze. Skarbie kazdego alkoholika. Na szczęście dzieki naszym slugom niezłomnie realuzujacym niesienie poslania mamy coraz lepsze i bliższe oryginalowi tlumaczenia literatury. Dzięki wydaniu 4 juz nie muszę tak czesto sięgać do anglojezycznego oryginału.
      Pytasz gdzie to wszystko zapisano? Proszę bardzo...

      Telefony do innych alkoholików... Bill jako pierwszy diswiadczyl realizacji tego pieknego punktu ktory dal początek "sugestiom".
      "Moje rozmyślania przerwał telefon. Dawny szkolny kolega pogodnym głosem zapytał, czy może do mnie przyjść."
      Dalej mamy jeszcze inne przykłady:
      "Twój telefon może dzwonić o każdej porze dnia i nocy".
      Nie bez znaczenia jest też opowieść gdy Bill sam już dzwoni z hotelowego korytarza..
      Inne przykłady z WK:
      "Kilka kobiet dało mi swoje numery telefonów i namawiało do dzwonienia i sięgania po telefon, a nie alkohol"
      Czytanie wielkiej ksiegi to jak powszechnie wiadomo, podstawa. Przytoczę ty tylko kilka zdań z WK:
      "Opowiedz kilka interesujących historii, które przeczytałaś. Jeśli sądzisz, że duchowe remedium może go onieśmielać, poproś, aby przeczytał rozdział o alkoholizmie. Być może zainteresuje go on na tyle, że postanowi kontynuować lekturę."

      Zdanie o tym ze sponsorowanie to podstawa:
      "Niekiedy owe stany doprowadzały do tego, iż byłem niemal gotowy sięgnąć po kieliszek, ale wkrótce odkryłem, że gdy wszystkie inne sposoby zawodziły, przetrwać pozwalała mi praca z innym alkoholikiem".

      Wiara w Boga, Stwórcę... Modlitwa... To po prostu treść kroków:
      "Podjęliśmy decyzję, aby powierzyć naszą wolę i nasze życie opiece Boga, tak jak Go rozumieliśmy."
      I następnie:
      "Staraliśmy się przez modlitwę i medytację poprawiać nasz świadomy kontakt z Bogiem, tak jak go rozumieliśmy, prosząc jedynie o poznanie Jego woli wobec nas oraz o siłę do jej spełnienia."

      Pozostan w pogodzie ducha.

      Marian


      Usuń
    8. Dziękuję Marian za przytoczone cytaty. Jak z nich wynika to SPONSOR dzwoni do podopiecznego, nie odwrotnie. Nie ma w przytoczonych przez Ciebie cytatach- ,,stała pora aby z pokorą porozmawiać codziennie ze sponsorem i omówić postępy by ocenił czy można iść w kolejny krok, modlitwa na kolanach" - by podopieczny dzwonił o jakieś wyznaczonej porze do Pana Sponsora. By sponsor oceniał podopiecznego i wyrażał zgodę na postawienie kolejnego kroku przez podopiecznego. Marian to jest chore.
      Marian nie odpowiedziałeś na moje proste pytanie. ,,Czy nie lepiej przestać chorować i wyzdrowieć?
      Marian czy jest szansa, że wyzdrowiejesz? Czy do śmierci będziesz chory?
      Sponsorowanie w AA to podstawa. Zdecydowanie się z Tobą Marian zgadzam. To jedyny cel AA.
      Jeśli masz pytania do mnie dotyczące Programu chętni ci odpowiem.
      Z Panem Bogiem
      Szpak Marceli

      Usuń
    9. Jeszcze słowo do komentarza poniżej.
      ,,12 kroków = 164 strony Wielkiej Księgi. Niezmienne i czyste. To rozwiązanie, recepta, przepis.
      ..... Walczy ze śmiertelna chorobą na którą lekarstwo i dokladne wytyczne sa w Wielkiej Ksiedze. Idealnym poradniku."
      Marian pogubiłem się, a może są dwa Mariany? Napisałeś ,,To rozwiązanie, recepta, przepis." Co oznacza że w WK jest rozwiązanie? Rozwiązanie czego? Jak wyzdrowieć z alkoholizmu? Bo jak chorować to alkoholicy wiedzą. ,,Recepta" na co na wyzdrowienie z alkoholizmu? Bo chyba nie recepta na chorowanie.
      Przepis na co?
      ,,śmiertelna chorobą na którą lekarstwo i dokladne wytyczne sa w Wielkiej Ksiedze. Idealnym poradniku"
      No Marian tak jak piszesz że w WK znajduje się LEKARSTWO i dokładne wytyczne. Lekarstwo na śmiertelną ale uleczalną chorobę skoro jest na nią LEKARSTWO i dokładne wytyczne. Wytyczne do czego? Do pielęgnowania choroby??? Czy jak zażyć lekarstwo by WYZDROWIEĆ z beznadziejnego stanu ciała i duszy.
      Dlatego się dziwię. W jednym komentarzy piszesz że choroba nieuleczalna a w drugim że jest na alkoholizm lekarstwo z dokładnymi informacjami jak je stosować by wyzdrowieć.
      Chyba jest jednak dwóch Marianów.
      Marceli Szpak

      Usuń
    10. Marceli.
      Jeśli cie dobrze rozumiem, pytasz mnie, czy jest szansa ze wyzdrowieję. Nie wiem na ile moja odpowiedź bedzie pomocna. Czy wogóle będzie jakkolwiek przydatna. Akceptuję ten fakt. Wierzę w te prawdziwe slowa naszego pioniera z przeszłości: "Przez wiele lat byłem pewien, że stanie się alkoholikiem to
      najgorsze, co mogło przytrafić się takiemu miłemu facetowi jak ja. Dzisiaj uważam, że to najlepsze, co mi się kiedykolwiek przydarzyło. Dowodzi tego, że nie wiem, co jest dla mnie dobre. A skoro nie wiem, co jest dobre dla mnie, to nie wiem, co jest dobre lub złe dla ciebie lub kogokolwiek innego. Jest mi lepiej, gdy nie udzielam rad..."

      Do rzeczy jednak...
      Jestem alkoholikiem, niepijącym od wielu lat. Uporządkowałem przeszłość. Ktory kazdego dnia żyje programem 12 kroków. Był czas gdy uznawalem ze wyzdrowialem i juz nie muszę tak intensywnie działać w AA.... Za kazdym razem nastepowalo bolesne ocknięcie się twarzą w twarz z ohydnymi Czterema Jeźdźcami – Przerażeniem, Oszołomieniem, Frustracją, Rozpaczą. Nieszczęśliwi pijacy czytający tę stronę zrozumieją, o czym piszę. Te zdania z WK. Jakże prawdziwe...
      I te słowa..."Pamiętaj, że mamy do czynienia z alkoholem – podstępnym, potężnym i przebiegłym!"
      Idąc dalej... WK mówi ze alkoholizm jest obsesją. I uczy w krokach, ze tej obsesji nie poddam się jesli kazdego dnia od nowa będę żył krokami. Tylko jednym dniem na raz. Wierzył, ze dobry Bóg pomoże mi być trzeźwym kazdego dnia. Zaleczylem obsesję. Co nie znaczy że ją wyleczylem, wyzdrowialem. Zaleczylem. Biorę codziennie lekarstwo jakim jest mityng, praca z innymi, służby na różnych szczeblach i zloty, warsztaty. To moja droga by choroba nie uaktywniala się. Chorym alergikiem, alkoholikiem będę do czasu az Pan powoła mnie na wieczny mityng. To co mogę zrobić to zadbać abym widzial cień tej potwornej i smiertelnej obsesji. Abym dbał by ego nie przysłoniło mi tego ze juz zawsze będę alkoholikiem, alergikiem którego końcem może być ten jeden, pierwszy kieliszek.

      Zakończę wykorzystując slowa jednej z najważniejszych historii osobistych naszej książki.
      Zrobiłem co do mnie należało. Odpowiedziałem na Twoje pytanie. A rezultaty zostawiam Jemu. Cokolwiek się zdarzy, będzie to oznaczać wolę Boga względem mnie.
      Akceptacja jest odpowiedzią na wszystkie moje obecne kłopoty.

      Pozostan w zdrowiu.

      Marian

      Usuń
    11. Na alkoholizm nie ma lekarstwa. Zasady zawarte w programie weryfikują moje życie. Tyle i aż tyle.

      Usuń
    12. Marianie. Dziękuję za odpowiedź. Teraz zrozumiałem. Wspólnota AA ma receptę, zna rozwiązanie (znajduje się w WK) ma lekarstwo na chorobę alkoholową. Ty z jakiegoś powodu nie skorzystałeś z narzędzi, które oferuje AA, by wyzdrowieć z alkoholizmu. Rozumiem ,,Rzadko się zdarza, by doznał niepowodzenia ktoś, kto postępuje zgodnie z naszym programem. Nie wracają do ZDROWIA ludzie, którzy nie mogą lub nie chcą całkowicie oddać się temu prostemu programowi. Są to mężczyźni i kobiety, którzy z natury swojej są niezdolni do zachowania uczciwości wobec siebie. Zdarzają się tacy nieszczęśnicy. To nie ich wina. Tacy się po prostu urodzili. Są z natury niezdolni pojąć, a tym bardziej zmienić sposobu życia na taki, który wymaga bezwzględnej uczciwości. Ich szanse na powodzenie są znikome. Są też tacy, którzy cierpią z powodu poważnych zaburzeń emocjonalnych i psychicznych, ale wielu z nich wraca do ZDROWIA, jeśli tylko zdobędą się na uczciwość wobec siebie.")
      Marianie, obsesja to jeden z objawów choroby. Główny problem lokuje się w głowie. ,,W końcu to my sami stworzyliśmy sobie problemy. Butelki były tylko ich symbolem." Alkoholizm to choroba psychiczna!!!
      Napisałeś, że ,, Zaleczylem obsesję." Miałem inaczej, obsesję odebrał Bóg. Nie miałem żadnego na to wpływu. Nawet nie prosiłem o to Boga. Bóg zabrał mi obsesję podczas stawiana kroków, nie mam pojęcia w którym momencie to się stało. Napisałeś ,, A rezultaty zostawiam Jemu. Cokolwiek się zdarzy, będzie to oznaczać wolę Boga względem mnie." Marian, a czy jesteś w stanie uwierzyć, że Bóg jest w stanie trwale usunąć u Ciebie chorobę alkoholową? To trudne pytanie, nie proszę nawet o odpowiedź tylko o chwilkę refleksji.
      Jeszcze raz dziękuje za odpowiedź.
      Z Panem Bogiem Marian.
      Sz. Marceli

      Usuń
    13. Marcelu, a czy jesteś w stanie uwierzyć, że Bóg jest w stanie trwale usunąć u człowieka chorobę alkoholową i absolutnie każdą inną?

      Usuń
    14. Nie tylko wierzę. Wiem, że Bóg jest w stanie zrobić wszystko. Dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych.
      Różne niewiarygodne zdarzenia działy się w moim życiu. Słyszałem też niesamowite doświadczenia różnych osób. To ,że Bóg wyleczył takiego pijaczynę jak Marceli, złodzieja, kryminalistę, degustatora alkoholi niekonsumpcyjnych, kłamcę, manipulanta, oszusta itd to nawet nie była kropelka wody, w tym co Bóg uczynił i może uczynić. Wystarczy uwierzyć, naprawdę szczerze uwierzyć. Bóg jest albo Go nie ma, wybór należy do Ciebie.
      Wyleczony dzięki łasce Boskiej z alkoholizmu.
      Były alkoholik
      Marceli Szpak

      Usuń
    15. Refleksyjnie... Jak proponuje Marceli...

      Zastanawiając się nad tym, czy Bóg może trwale usunąć moją chorobę alkoholową, wchodzę w sferę głębokiej tajemnicy, gdzie ludzkie zrozumienie zanika. Ścieżki, którymi mnie prowadzi, są jak labirynt, którego układ zna tylko On sam.

      Próbując zaakceptować wszystko, co napotykam na swojej drodze, uznaję, że granice mojego rozumienia są zbyt wąskie, by pojąć boski zamysł. Co jest dobre, a co złe? Te pojęcia rozmywają się, gdy spojrzeć na nie w świetle wieczności. W wielkim porządku rzeczy każde doświadczenie może być jak gwiazda na niebie – z pozoru oddzielne, a jednak częścią jednej, nieprzebranej całości.

      Czy moje zmagania są przejawem wyższego planu, który ma miejsce poza czasem i przestrzenią? Czy są one echem pradawnych wibracji, które kształtują mój los? Może to, co wydaje się upadkiem, jest w rzeczywistości bramą do głębszego zrozumienia, której sens pozostaje dla mnie ukryty.

      W tej mistycznej podróży przez życie, ufam, że jestem częścią niepojętej harmonii, której granice wykraczają poza moje możliwości percepcji. Wierzę, że Siła Wyższa działa w subtelny i niewidzialny sposób, ukazując jedynie fragmenty większego obrazu. Może cuda zdarzają się w sposób, który jest dla nas niewidoczny, jakby były utkane z nici rzeczywistości, których nie możemy dostrzec.

      W tej głębokiej niepewności znajduję przestrzeń na pokorę i zaufanie. Bo choć nie znam kierunku, w którym mnie prowadzi, wierzę, że każdy krok jest częścią świętego tańca, którego rytm zna tylko Bóg.

      Z akceptacją i pokorą pozostań.

      Marian

      Usuń
    16. ,,Marcelu, a czy jesteś w stanie uwierzyć, że Bóg jest w stanie trwale usunąć u człowieka chorobę alkoholową i absolutnie każdą inną?"
      Tak. Nie tylko w to wierzę, ja to wiem. Bóg może wszystko, dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych.
      Dzięki łasce Boga wyzdrowiałem z tej ,,nieuleczalnej" choroby. Widziałem i słyszałem o wielu cudach jakie Bóg uczynił dla ludzi. Pewnie też czasami słyszysz na mitingach czy poza AA o takich cudach. Sprawy, które wydawały mi się niemożliwe do naprawienia ,,same" się naprawiały. Byłem pewny wiele razy, że to już koniec, że z danej sytuacji nie ma wyjścia i nagle ustępowała mgła, rozpacz, wychodziło słańce. Świat się zmieniał o 180 st. Rzeczy które według mnie były nie do naprawienia, Bóg naprawiał. Tylko dzięki łasce Boga jestem dzisiaj szczęśliwym człowiekiem. Wszystko co posiadam należy do Boga. Bóg mi ofiarował wiele rzeczy. Najważniejsze, osiąganie spokoju ducha. Jest tak jak ma być, nie inaczej. Dziękuję Bogu za wszystko co mam, za każde doświadczenie. Bóg nie rzuca mi kłód pod nogi. Bóg jest w stanie zrobić wszystko i nie ma dla niego żadnych przeszkód.
      Szpak Marceli

      Usuń
    17. „Zaleczylem obsesję."
      Czy możesz napisać jak to zrobiłeś? Jak zalecza się obsesję?
      Ponieważ zadaniem każdej grupy AA jest niesienie posłania tym, którzy jeszcze cierpią, w jaki sposób uczysz nowicjuszy zaleczyć obsesję?

      Usuń
    18. "164 strony Wielkiej Księgi. Niezmienne i czyste".
      A to wykaz zmian w podstawowym tekście Big Book: https://silkworth.net/wp-content/uploads/2020/08/BB-Changes-01.pdf
      Z roku na rok ośmieszasz się Marceli coraz bardziej.

      Usuń
    19. ,, Anonimowy15 lipca 2024 15:59
      12 kroków = 164 strony Wielkiej Księgi. Niezmienne i czyste. To rozwiązanie, recepta, przepis...
      Marian"
      Ile Magdo w tobie jadu, jak silną masz urazę, obsesje do Szpaka. Przypisujesz mu zdania, których nie napisał.
      Magdo twoja nieleczona choroba postępuje.

      Usuń
  15. Komunikat od BSK:
    "Informujemy, że uczestnicy Zlotu Radości – Święta „Zdroju” z okazji 50-lecia AA w Polsce korzystają z bezpłatnych przejazdów komunikacji miejskiej Zakładu Transportu Miejskiego w Poznaniu. Bezpłatne przejazdy autobusami i tramwajami możliwe są od 16 do 18 sierpnia 2024 roku".

    Czy to znaczy, że PLAA przyjmuje dotację? A może zakład autobusowy w Poznaniu należy do BSK?

    OdpowiedzUsuń
  16. W Statucie Fundacji BSK AA w Polsce w rozdziale III Majątek i dochody Fundacji w § 9 Dochody Fundacji napisane jest m.in. , że pochodzić mogą one w szczególności z: 1) darowizn...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tradycja 7 – Każda grupa powinna być samowystarczalna i nie powinna przyjmować dotacji z zewnątrz.
      Ale co tak Tradycje. Dla BSK liczy się kasa i nie ważne z jakich źródeł. ,,Poszczególne grupy AA powinny być w całości finansowane z dobrowolnych datków swoich członków." Jakieś amerykańskie bzdury polskie AA potrafi robić wspaniałe interesy.
      Ciekawi mnie jak mają anonimowi ujawniać kanarom, że są członkami AA? Legitymacje dostaną anonimowi uczestnicy poznańskich baletów?
      ,,Uważamy również, że wszelkie publiczne starania o pieniądze, prowadzone zarówno przez grupy jak i przez kluby, szpitale czy inne instytucje spoza AA, podczas których korzystano by z imienia AA są wyjątkowo niebezpieczne." Ale to autobusy przyszły do nas z taką propozycją. BSK uprzejmie zgodziło się.
      Ci chorzy psychicznie powiernicy nie mają pojęcia o Tradycjach. Bo niby skąd mają mieć.
      Szpak Marceli

      Usuń
    2. Dokumentami upoważniającymi do bezpłatnych przejazdów są:
      - Potwierdzenie zakupu wejściówki za pomocą platformy TOPBILET.pl
      - Identyfikator, który uczestnicy otrzymają w punktach rejestracyjnych Zlotu.

      Usuń
    3. "Ci chorzy psychicznie powiernicy" Marceli uspokój się!

      Usuń
    4. " Dla BSK liczy się kasa " Marceli, jaki związek ma to stwierdzenie z bezpłatnymi przejazdami?

      Usuń
    5. Balują pijaki za poważne pieniądze na zlocie, a na bilet tramwajowy muszą żebrać. Żałosne.

      Usuń
    6. "Balują pijaki za poważne pieniądze na zlocie, a na bilet tramwajowy muszą żebrać. Żałosne." Zgadza się, żałosny wpis!

      Usuń
    7. ,, Marceli, jaki związek ma to stwierdzenie z bezpłatnymi przejazdami?"
      Z Języka Serca str 68 ,,Pozwólcie nam , Anonimowym Alkoholikom, być tymi, którzy już więcej nie czerpią korzyści z naszej organizacji. W zamian pozwólcie nam być DAWCAMI. Nie jesteśmy obecnie ani beznadziejni, ani ogołoceni z pieniędzy" ... Nie jesteśmy biedni, możemy i powinniśmy opłacać własne rachunki." ,,Okresowo oferowane są nam pieniądze z tak zwanych ,,mokrych" lub ,,suchych" źródeł. Z pewnością jest to NIEBEZPIECZNE" ,, akceptacja dość sporych darowizn z jakichkolwiek źródeł jest bardzo podejrzana" I ostatni cytat dla pomrowników ,,Fundacja Alkoholików, którzy sprawują nadzór nad funduszami AA...dokonali zapisu, że bedą odmawiać wszystkich darowizn pokrywających najdrobniejsze zobowiązania, wypowiedziane lub insynuowane. ....Wspólnota AA jest obecnie samowystarczalna" (czerwiec 1946) Nie przeszkadza to naszym PLAA, BSK brać kasę od każdego. Nawet wpisali sobie to w statut. Taka to znajomość Tradycji chorych psychicznie pomrowików. Co mi tak oni z oślizłymi ślimakami się kojarzą? Dlaczego Google podpowiada akurat to słowo bym wpisał?
      Czy moja odpowiedź zadawała Ciebie. Właściwie nie moja tylko Billa W.
      Szpak Marceli

      Usuń
    8. "Czy moja odpowiedź zadawała Ciebie. " NIE , za dużo w niej Twojego jadu.

      Usuń
    9. „"Balują pijaki za poważne pieniądze na zlocie, a na bilet tramwajowy muszą żebrać. Żałosne." Zgadza się, żałosny wpis!”

      Ja wiem, że wy w AA lubujecie się w eufemizmach, sekciarskim języku, zmienianiu znaczenia słów, i slodkopierdzacych komunałach.
      Trzeźwość to powrót do rzeczywistości i do społeczeństwa. No, ale wy przecież wiecznie trzeźwiejecie i nigdy nie będziecie trzeźwi ani zdrowi.

      Usuń
  17. " Marian czy jest szansa, że wyzdrowiejesz? Czy do śmierci będziesz chory?" Między Marianem a Tobą, Marceli jest taka różnica, że Twoje "wyzdrowienie" jest wyłącznie Twoją iluzją a Marian poważnie traktuje alkoholizm jako chorobę śmiertelną i nieuleczalną. Gdybyś Marceli poważnie wyzdrowiał , takich pierdół na tym blogu byś nie pisał

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A zdrowi ludzie nie opowiadają głupot? Wydaje mi się, że nawet więcej niż tak zwani trzeźwiejący alkoholicy.

      Usuń
  18. BSK to nie jest AA. To tylko nasz przedstawiciel mający osobowość prawną. Fundatorem BSK jest dr Woronowicz. Fundacja powinna korzystać z wszelkich form [pozyskiwania funduszy a nie tylko żerować na alkoholika. Z tym, że pamiętajmy - z dotacji trzeba się rozliczyć z datków od AA już nie bo i kto to sprawdzi.
    Nie rozumiem też alkoholików którzy ciągle powołują się na BSK. BSK ma reprezentować Wspólnotę AA na zewnątrz i nic więcej.

    OdpowiedzUsuń
  19. Smutne te komentarze..

    Mamy wybrane służby. W głosie sumienia każdej grupy wyraził się Bóg. Te głosy pozwoliły na wybór kolejnych służb ponizej grupy. Ci ludzie zostali naszymi reorezentantami. Wzięli najcięższą robotę co widać po wpisach na tym forum.

    Dzięki ich pracy mamy nową literaturę, okazyjne wydania księgi itp. Nieustannie płynie też pomoc dla grup i innych szczebli. Są warsztaty wszelkiego rodzaju. Dla służb i nie tylko. Są zloty i inne spotkania budujące wspólnotowość. Są coraz lepsze i wierniejsze oryginałowi tlumaczenia. Ogrom pracy w BSK i na innych szczeblach.

    Doceniam wysiłek tych ludzi, poświęcających wlasny czas i często zdrowie na pracę dla rodziny jaką jest wspólnota AA. To bardzo trudne by z miłością robić dla alkoholików tyle rzeczy. Zwłaszcza jeśli czyta się później niektóre wpisy na takich blogach jak ten czy słyszy szeptajace glosy.

    Zupełnie niesłusznie można odnieść wrażenie, ze większość alkoholików mysli i mowi to co niektórzy na tym blogu. Tyle ze to nieprawda! Przecież nawet tu widać ze to tylko pojedyńcze glosy i stale te same osoby!!! Wykorzystujące ten blog. Nie wiadomo czy realnie coś innego robiące na poziomie piramidy.

    W grupach i innych częściach piramidy AA jest spokojnie. Wszystko dziala. Co widać po spotkach i konferencjach. Jest wzajemny szacunek i tolerancja oraz współpraca by zdrowieć i kroczyć w jedności.

    Bardzo się cieszę, ze nasi służebni pracują , nie poddają się i wytrwałe działają na rzecz rozwoju wspólnoty. Próbują różnych inicjatyw.

    Mogę tylko zrobić jedną rzecz. Podziękować tym wszystkim służebnym, powiernikom, BSK i innym ktorzy dzien za dniem i krok za krokiem pomagają AA. Mogę Wam tylko podziękować. I być z Wami na wielkim święcie jakie za chwilę przed nami.

    Dziękuję ze jesteście! Pogody ducha i do zobaczenia szlaku zdrowienia.

    Anonimowy Alkoholik.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ,,Mamy wybrane służby. W głosie sumienia każdej grupy wyraził się Bóg. Te głosy pozwoliły na wybór kolejnych służb ponizej grupy." To ciekawostka. AA nakazuje wyrażać się Bogu w głosowaniach grup AA.
      Bóg wybrał pseudo- tłumaczy do przekładu IV wyd WK. Na następnym mitingu poproszę grupę by jej sumienie ustaliło numery jakie padną w totka. Bóg jest nieomylny, czyli będzie kasa.
      Szkoda, że niektórzy członkowie AA nie rozumieją czytanego tekstu tradycji. Bo przecież nie manipulują informacjami.
      Uwaga !!! Bóg MOŻE wyrażać się w sumieniu każdej grupy AA ale nie ma takiego obowiązku, nie musi.

      Szpak Marceli

      Usuń
    2. "Na następnym mitingu poproszę grupę by jej sumienie ustaliło numery jakie padną w totka. Bóg jest nieomylny, czyli będzie kasa" Idiotyczny wpis.

      Usuń
    3. Skoro nie musi wyrażać sie w sumieniu grupy to tak samo moze zdecydować że ktoś będzie zdrowiał do konca zycia i ze to jest ok.
      Prawda?

      Usuń
    4. Szach-mat, fanatyczny Marceli. Buhaha!

      Usuń
    5. ,,Skoro nie musi wyrażać sie w sumieniu grupy to tak samo moze zdecydować że ktoś będzie zdrowiał do konca zycia i ze to jest ok."
      Tak, nie inaczej. Bóg kazał mi być bandytą, złodziejem, kłamcą, manipulantem. Kazał mi pić dyktę choć wcale nie chciałem ale kazał, to piłem. Zadecydował, że zostanę psychicznie chorym, nietrzeźwym alkoholikiem do końca życia.
      Całe szczęście, że jest diabeł i mnie uratował.
      Czy wy macie aż tak spaczone myślenie? Bóg pomieszał wam w głowie czy diabeł? Chcecie chorować, pielęgnować swoją chorobę, róbcie to, ale nie piszcie, że to jest wola Boga. Bluźnicie. Bóg jest miłością.
      Szpak Marceli ex alkoholic
      Wyleczony z choroby alkoholowej dzięki łasce Boga

      Usuń
    6. Dziękuję Marceli za kolejne osobiste, cenne doświadczenie.
      Pozwala mi to na kolejne refleksje..

      Nie wiem, jaka jest wola Boga. Nie znam Boga ani Jego zamiarów. Kiedy przypisuję Bogu określone cechy, na przykład to, że jest tylko miłością i chce, abym wyzdrowiał, mam wrażenie, że stawiam się na równi z Nim. Zaczynam grać rolę Boga, określając, co jest w Jego mocy, a co nie jest. Co może, co powinien, co musi. Czego nie chce, a czego chce. Przypisywanie czegokolwiek Bogu jest stawianiem się na równi z Nim, a to jest dla mnie nieosiągalne i wręcz aroganckie.

      Bóg jest transcendentnym bytem, niemożliwym do poznania. Jego istota jest dla mnie absolutną tajemnicą, nieprzeniknioną i nieosiągalną. Mój ludzki umysł jest niczym wobec Jego nieskończoności. Wszelkie próby zrozumienia Boga to tylko mgliste refleksje, ledwie dotykające powierzchni Jego nieskończonej rzeczywistości.

      Bóg jest wszystkim. Wszechmocą i niemocą, początkiem i końcem. W mojej niewiedzy jestem jak dziecko błądzące we mgle, próbujące znaleźć sens i zrozumienie tam, gdzie go po prostu nie ma. Skoro kiedyś byłem, jaki byłem... kanalią, szubrawcą i pijakiem... to trudne, lecz wierzę, że taki miał dla mnie plan. Moje życie, ze wszystkimi jego upadkami i wzlotami, jest częścią większego planu, którego nie jestem w stanie pojąć. Inaczej, czym byłaby wiara w Jego mądrość?

      Moja niewiedza na temat Boga jest totalna i absolutna. Wszystko, co mogę powiedzieć o Bogu, jest jedynie ludzkim konstruktem, próbą uchwycenia nieuchwytnego. To, co mi się wydaje, że wiem o Bogu, jest jedynie iluzją, cieniem Jego prawdziwej natury. W obliczu tej niewiedzy muszę uznać moją ograniczoność, moją niemoc i pokornie zaakceptować, że Bóg jest wiecznym misterium, niepoznawalnym i nieosiągalnym.

      W tej pokorze i akceptacji kryje się prawdziwa mądrość. Muszę pozwolić, aby moja niewiedza prowadziła mnie do głębszej refleksji, do mistycznego doświadczenia obecności, która przekracza wszelkie moje pojęcia. W ciszy i niepewności odkrywam, że Bóg jest wszędzie i nigdzie, we wszystkim i w niczym. W tej tajemnicy, w tej niewiedzy, mogę znaleźć prawdziwe zrozumienie, które nie jest intelektualnym poznaniem, ale głębokim, mistycznym doświadczeniem jedności z Boską transcendencją.

      Czy Bóg chce, żebym zdrowiał, czy żebym wyzdrowiał? Tego nie wiem. Muszę robić swoje w tej niewiedzy, ufając, że w tej tajemnicy i niepewności kryje się głębszy sens, którego nigdy w pełni nie zrozumiem.

      Usuń
    7. Marceli, zastanów się nad sobą, może to właśnie Ty masz wypaczone myślenie .

      Usuń

    8. "Szpak Marceli ex alkoholic, Wyleczony z choroby alkoholowej dzięki łasce Boga" . Bluźniercze kłamstwo w pełnej okazałości.

      Usuń
    9. Anonimowy18 lipca 2024 08:08
      Ty nie wiesz, a Marceli wie. Marceli rozumie Boga, świetnie wie, jaki on jest, czego chce, co robi i co zrobi. Nie tylko jeden Marceli w AAPL WIE. Jest jeszcze kilku innych. Też, bez jakichkolwiek badań czy kontroli, wiedzą, czy są chorzy czy zdrowi. To właśnie nazywa się FANATYZM.

      Usuń
    10. ,, Też, bez jakichkolwiek badań czy kontroli, wiedzą, czy są chorzy czy zdrowi. " Dobre. A jakie to badania są w stanie zdiagnozować czy dana osoba jest chora na chorobę alkoholową czy też nie? Jeśli znasz jakąś metodę diagnostyczną, napisz, chętnie się jej poddam. ,,To właśnie nazywa się FANATYZM." To się nie nazywa fanatyzm, to są fantazje chorego psychicznie alkoholika, które nie są poparte żadnymi dowodami. Bo przecież jesteś chorym alkoholikiem. Czyż nie prawda?
      Szpak Marceli

      Usuń
    11. Dziękuję Marian za podzielenie się Twoim ,-rozumieniem (bądź chyba bardziej nie rozumieniem) Boga-.
      Napisałeś o swojej ,, niewiedza na temat Boga jest totalna i absolutna." O swoim pojmowaniu Boga.
      To jest właśnie jedna z ważniejszych przesłanek Programu AA. Mam znaleźć własną ,,koncepcję Boga" O tym mówi Ebi T który odwiedził Billa W, a następnie tę informację ujął Bill w naszym Programie. Boga takiego jakiego każdy z nas może pojmować z osobna.
      Informacje o Bogu przewijają się od początku istnienie człowieka. Adam i Ewa. Bóg nie był przedstawiany w korzystnym świetle. Bóg kazał ludziom mordować się nawzajem, krzyżowcy, hitlerowcy działali w imię Bóg ,,gott mit uns" itd
      Bóg, którego mi pokazywano, którego określano w moich szczenięcych latach też był niefajny. Słyszałem takie informację. Jak nie pójdziesz do kościoła to pójdziesz do piekła, uciekłeś z religii - pójdziesz do piekła. Dostałeś uwagę w szkole- pójdziesz do piekła. Bóg co chwila chciał mnie wysłać do piekła. Nie chciałem mieć takiego Boga.
      Na szczęście sponsor przekazał mi Program który pozwolił mi na wybranie Boga. Mojego Boga. Boga tak jak ja Go pojmuję. To było jednym z przełomów mojego przebudzenia. W WK Bóg jest miłością, jest miłosierny ,,nie rzuca nam kłód pod nogi." Codziennie staram nawiązać się kontakt z Panem Bogiem. Proszę Go by pokazał mi swoją wolę i dał siłę bym mógł ją spełnić. Nie mam telefonu do Pana Boga. Natomiast wiem co Bóg nie chciał bym robił (kradł, oszukiwał, mataczył, manipulował, uchlewał się, kłamał.) Wiem też co Bóg chce bym robił, co jest dla Niego miłe. Bym starał się pomagać innym, bym niósł posłanie 12kroku, bym nie był egoistą. Czasami dostaję różne znaki od Boga co mam zrobić w danym momencie. Czasami nie jestem na 100% przekonany, że mam zrobić tak, a nie tak. Weryfikuje to życie.
      ,,Czy Bóg chce, żebym zdrowiał, czy żebym wyzdrowiał? Tego nie wiem." Ja natomiast wiem. Bóg zabrał mi chorobę alkoholową, mój Bóg może wszystko.
      Z Panem Bogiem Marian
      Szpak Marceli

      Usuń
    12. Ebby Teacher przyniósł Billowi posłanie Oxford Group. W tej organizacji, wyjątkowo i szczególnie chrześcijańskiej, mowy być nie mogło o jakimś wymyślaniu swojego własnego Boga. Teachera wiele razy pytano o to spotkanie z Billem i o słowa, które rzekomo miał powiedzieć - Ebby zawsze zaprzeczał - nigdy nie wpadł na pomysł wymyślania sobie Boga, nigdy nikomu o czymś takim nie mówił.
      Spotkanie, owszem, było. W jego trakcie Ebby T. był trzeźwy, natomiast Bill Wilson - pijany.

      Usuń
    13. Maeceli. Bardzo sie cieszę i raduje ze masz swojego Boga z ktorym tak sie znacie.

      Czy dobrze rozumiem ze powinienem przyjąć tego Twojego Boga w miejsce mojej własnej koncepcji? Czy chcesz mi powiedzieć ze moja koncepcja jest po prostu nie rozumiemien Boga i przez to wadliwa?
      Przyznam ze nie bardzo rozumiem. Z jednej strony piszesz o możliwości znalezienia własnej, osobistej koncepcji Boga jako jednym z najważniejszych elementow programu a w tym samym wpisie wskazujesz na wadliwość mojej koncepcji i słuszność swojej?
      Kilka razy pisałeś ze mozna Cię pytać o program i inne sprawy dlatego proszę Cie o pomoc i wyjasnienie.

      Serdecznosci i pogody ducha.

      Marian

      Usuń
    14. Marian absolutnie nie chcę byś przyjmował moją koncepcję Boga. Nie ma wadliwej koncepcji. Masz takiego Boga, w jakiego wierzysz. Nie wskazywała na wadliwość Twojej koncepcji Boga. To jest Twoja koncepcja i to jest ,,Twój Bóg". W Programie Billa W Bóg jest miłością, Bóg nie rzuca nam kłód pod nogi. Bóg może wszystko. Dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych. Alkoholik, który chce wyzdrowieć przy pomocy Programu AA musi znaleźć i uwierzyć w Siłę Większą od niego. Nie musi wcale nazywać te Siłę Bogiem, może to być światło, wszechświat, materia określona lub nie określona.Musi to być tylko Siła Większa od człowieka. Dlaczego? Bo żaden człowiek nie był w stanie pomóc alkoholikom, którzy wyzdrowieli. Ani ksiądz, ani psychiatra, ani lekarz (terapeutów wtedy na szczęście nie było), a już na pewno nie sponsor. Nie może to być klamka, żarówka, czy stół mitingowi.
      Marian jeśli wyczytałeś w moim wpisie, że twierdzę, iż Twoja koncepcja Boga jest wadliwa, przepraszam, nie miałem takiego zamiaru by ten wpis tak wybrzmiał.
      Dziękuje Ci za życzenia dla mnie jakie znajduję w każdym Twoim poście.
      Jeśli będę jeszcze w stanie w czymś pomóc, jestem do usług.
      Z Panem Bogiem Marian.
      Jeszcze raz przepraszam za pogmatwany mój komentarz.
      Szpak Marceli

      Usuń
    15. Ebby Teacher przyniósł Billowi posłanie Oxford Group...Spotkanie, owszem, było. W jego trakcie Ebby T. był trzeźwy, natomiast Bill Wilson - pijany." Wielka Księga AA nie jest podręcznikiem historycznym w którym dokładnie chronologicznie spisane są zdarzenia jakie miały miejsce w początkach AA. Jeśli chcemy dowiedzieć się o historii AA to lepiej siegnąć po ,,AA wkraczają w dojrzałość" ,,Dr Bob i.." Czytając te i podobne pozycje literatury dotyczące AA, znajdziemy też informacje wykluczające się, różne daty, miejsca i zdarzenia. Program AA zawarty w WK jest Programem DUCHOWYM. Program to nie spis dokładnych historycznych faktów. A, że Ebby tak widział to spotkanie. Ebby, który później zapijał wiele razy. Może to Ebby nie pamiętał już co mówił? To nie ma dla Programu żadnego znaczenia. Krok III ,który należy postawić mówi o Bogu, którego każdy z nas ma znaleźć osobno. Oddajemy swoje życie i swoją wole Bogu takiemu, jakiego pojmuje każdy z nas. Czy Ebby powiedział o swojej religii, czy też Bill znalazł te doświadczenie gdzieś indziej, nie ma żadnego znaczenia. To działa od ponad 80 lat. Historie zostawiam historykom. Tu jednak nie chodzi o historię. WK jest instrukcją obsługi szaleńca. Jest dokładnym Programem dla cierpiącego alkoholika dzięki, któremu całkowicie zmienia się jego życie.
      Marceli Szpak

      Usuń
    16. "czy też Bill znalazł te doświadczenie gdzieś indziej, nie ma żadnego znaczenia" - otóż ma znaczenie, czy Bill mówił prawdę, czy kłamał. Jeśli kłamał w tej sprawie, to mógł kłamać w wielu innych, także tych, dotyczących Programu. I robił to! Kłamał!

      Usuń
    17. Książka Anonimowi Alkoholicy nie jest relacją historyczną. Bill tak często mija sie z prawdą, ze jak pierwszy raz na anglojęzycznych grupach to zobaczyłem, aż opadła mi szczęka. To byly moment zwrotny w moim "byciu" w AA. Moment gdy zaczallem poddawac w wątpliwość te wszystkie dziwne czasem wręcz sekciarskie zaklecia lub jak kto woli doswiadczenia. Gdy poczułem, ze ta rodzinność i miłość grupy to w większości tylko fasada pid którą jryje się lęk, frustracja i zwykłe ludzkie wady. Gdy zacząłem oddalać się od tych którzy do tej pory byli dla mnie braćmi czy siostrami. Gdy mozolnie z pomocą profesjonalistów zabrałem się za to ci faktycznie leżało u podstaw moich problemów. Gdy przestałem dziecinnie wierzyć ze kokejny mityng, warsztaty w Wozniakowie czy inne złoty cokolwiek realnie mogą mi dać.

      Ktoś kogo cenię, dawno temu napisał kilka zdań, które po latach dedykuję kazdemu z jakimś dluzszym okresem abstynencji. Tym którzy żyją faktycznie w oparciu o kroki... Tych dka których książka nie jest już świętością i którzy widzą rzeczywistość taką jaka jest a nie taką jaką chcieliby ją widzieć.

      "Dla takich jak ja, którzy są przekonani, że siłą Wspólnoty i nadzieją dla uzależnionych jest Program, a nie osoba Billa lub Boba, lub mityngowa świeczka, lub święty scenariusz itp. jest to jedynie ciekawostka historyczna."

      Inny smaczek, ciekawostka... Pijany Bill "zwiedzający" katedrę Winchester, Hampshire. Trafia na nagrobek nagrobek Thomasa Thetchera..... I po latach coś tam wpisze w książce, wykorzystując niezbyt dosłowny fragment: "„Tu spoczywa grenadier z Hampshire, którego śmierć dorwała przy piwku zimnym i małym.". Potraktuje to jako "Złowieszcze ostrzeżenie, na które nie zwróciłem uwagi.".

      Tyle, że to złowieszcze ostrzeżenie nie dotyczyło alkoholizmu... Chodziło o to, ze grenadier zamiast wypić mocne i dobre piwo, wypił male i słabe, zepsute (pelne bakterii) co spowodowalo chorobę i jego śmierć.

      Uwielbiam takie historie. Szkoda, ze jest tak niewiele miejsc w AA PL, gdzie spokojnie mozna o nich porozmawiać.

      Usuń
    18. Drogi Marceli,

      Czy dobrze rozumiem, że jednak nadal zabraniasz alkoholikom możliwości wiary w DOWOLNĄ siłę wyższą? Czy rzeczywiście oceniasz te koncepcje pod względem racjonalności, pisząc, że "Nie może to być klamka, żarówka, czy stół mitingowy"? Jak to się ma do wolności, tolerancji i cierpliwości, o których tak pięknie piszesz? Proszę, pomóż mi to zrozumieć.

      Sytuacja mojego przyjaciela jest szczególnie istotna w tej kwestii. Jego koncepcja Boga jest związana z drzwiami do salki mitingowej, które traktuje jako symbol swojej Siły Wyższej. Za każdym razem, gdy idzie na miting, staje przed drzwiami w milczeniu, odmawia modlitwę, chwyta klamkę i wchodzi. To uczucie, gdy przekracza próg salki, jest dla niego doznaniem duchowym. Opisuje to (podobnie jak to jest w księdze ) jako odnalezienie kawałka nieba i przeniesienie do czwartego wymiaru egzystencji, o którego istnieniu wcześniej nawet nie marzył.

      Jak widzisz, dla niego te drzwi mają głębokie duchowe znaczenie i pomagają mu w jego drodze do trzeźwości. Wydaje mi się, że jest to zgodne z duchem AA, który promuje indywidualne podejście do duchowości i pozwala każdemu znaleźć swoją własną drogę czy wybrać SW.

      Bardzo liczę na Twoją pomoc i odpowiedź w tej sprawie.

      Serdecznej pogody ducha i do poczytania,

      Zosia z AA.

      Usuń
    19. Zosiu dziękuję za merytoryczny tekst. ,,Czy dobrze rozumiem, że jednak nadal zabraniasz alkoholikom możliwości wiary w DOWOLNĄ siłę wyższą?" Zosiu, nie jestem w stanie niczego zabronić alkoholikom. Nie jestem w stanie zabronić im nawet pić. Nie mam żadnej mocy sprawczej. Natomiast jeśli chodzi o Siłę (Moc) Wyższą (Większą) różnie nazywaną. Alkoholik ma prawo obrać sobie każdą SW natomiast ta SW nie zawsze jest zgodna z Programem AA. Z WK ,,My Agnostycy" ,,Brak siły był naszym problemem. Musieliśmy znaleźć Moc, dzięki której moglibyśmy żyć, to musiała być Moc większa od nas samych. To stało się oczywiste. Ale gdzie i jak mieliśmy znaleźć tę Moc Cóż, właśnie o tym jest ta książka. Jej głównym celem jest umożliwienie ci znalezienia większej mocy niż ty, która rozwiąże twój problem."
      Czy drzwi, żarówka, stół mitingowi, drzewo? Rozwiąże nasz problem? A co się stanie gdy wejście do salki ulegną zniszczeniu? Zostaną wyrzucone na śmietnik? Czy Twój kolega by chciał by tak potraktowano jego SW? Co wtedy zrobi? Idźmy dalej. Krok I - nie kierujemy swoim życiem bo kierują nim DRZWI. Hm. Krok II DRZWI przywrócą nam zdrowie psychiczne? Może. Dalej tylko pod górę. Krok III oddaliśmy drzwiom swoje życie? swoją wolę? No nie. I tak dalej - prosimy DRZWI by usunęły nasze wady. Modlimy się do nich i medytujemy, prosimy DRZWI by pokazały nam swoją wolę itd itp.
      Zosiu w internecie na kilku stronach można znaleźć tekst Clarence S ( dla przypomnienia nam gość z pierwszej 40-stki, który uczestniczył w pisaniu WK, jego historia osobista znalazła się też w WK)
      był chyba też kiedyś na tym blogu ale głowy nie dam. Znajdziesz go np tu https://gwk123.org/2021/05/15/tekst-clarenca-z-pierwszej-40-wyleczonych-alkoholikow-moja-wyzsza-moc-zarowka-napisana-przez-clarence-s/. Może uda ci się poprosić kolegę by przeczytał ten artykuł. Jeśli dalej będzie chciał by jego SW były drzwi Szpak Marceli nie zabroni mu. Jednak niech nie mówi, że tak jest w Programie AA bo to nie jest prawda.
      Nie wiem Zosiu czy pomogłem. Starałem się. Jak wyszło Ty oceniszJeśli mogę jeszcze w czymś pomóc bardzo chętnie dla Ciebie to zrobię.
      Pięknego dnia
      Marceli

      Usuń
    20. ,, Potraktuje to jako "Złowieszcze ostrzeżenie, na które nie zwróciłem uwagi.".
      ,,Bardzo poruszony wyszedłem na zewnątrz. Moją uwagę przyciągnął marny wiersz na starym nagrobku:
      “Tutaj leży Grenadier z Hampshire Który poległ
      Pijąc zimne małe piwo.
      Dobry żołnierz będzie zapamiętany Czy umrze od muszkietu
      Czy od pełnej szklany ”.
      Złowieszcze ostrzeżenie – nie zważałem na nie."
      Wielu badaczy historii zajmuje się tłumaczeniem tego wierszydła. Tyle że to nie ma żadnego znaczenia.
      Znaczenie ma kontekst, którego dotyczy ten wiersz. Wiersz jest częścią ,,Historii Billa W". Billa, który natknął się na ten nagrobek wychodząc z Katedry w Winchester. Skąd Bill wziął się w Katedrze? Dlaczego tam poszedł? Czego szukał? I przy końcu ,,Historii Billa" po odwiedzinach Ebbego T ,,Przypomniałem sobie też ten wojenny dzień w starej katedrze w Winchester. Zawsze wierzyłem w Moc większą niż moja, większą ode mnie samego. Często się nad tym też zastanawiałem. Nie byłem ateistą." Wyrywanie kawałków tekstu z kontekstu, szukanie miejsc i zdarzeń, by udowodnić że tak nie było to ciekawa rzecz dla takich poszukiwaczy. Tylko to naprawdę nie ma żadnego znaczenia. Czy Bill dał dr Bobowi przed zabiegiem operacyjnym kieliszek wódki czy butelkę piwa (jakiego piwa do dziś toczą się ustalenia) nie ma żadnego znaczenia. Znaczenie ma cały Program 12 K. Jego przesłanie. Instrukcja co należy zrobić by wyzdrowieć z alkoholizmu.
      Muszę pogrzebać w szpargałach, gdzieś miałem zdjęcie nagrobka Thomasa Thetchera.
      Szpak Marceli

      Usuń
    21. "Właśnie w tym miejscu rozstałem się z pastorami i systemami religijnymi znanymi ludziom. Gdy mówili mi o uosobionym Bogu, który jest miłością, nadludzką siłą i wskazaniem, irytowałem się i odrzucałem tę teorię. Przyznawałem natomiast, że Chrystus z pewnością był wielkim człowiekiem, niezbyt dokładnie naśladowanym przez tych, którzy Go wyznają" (WK).

      „Rzeczą, która wciąż drażni mnie we wszystkich instytucjonalnych religiach, jest to, że wszystkie one roszczą sobie cholerne pretensje do absolutnej racji. Każda z nich wydaje się sądzić, że ma bezpośrednie połączenie z Panem Bogiem, a jej duchowe wody są niczym kryształ. Wielkie religie, aby zapewnić sobie nowych wyznawców bądź ukarać niewiernych, gwałciły wszystkie znane prawa, ludzkie czy boskie” („Przekaż dalej”).
       

      Usuń
    22. "Instrukcja co należy zrobić by wyzdrowieć z alkoholizmu."

      Jedyną instrukcją jakiej udzielam swoim podopiecznym jest - uwierz w Boga wszechmocnego.

      Nic więcej. Resztę dostaną od Boga jeśli taka bedzie jego wola a ich wiara silna.

      Można tygodniami, miesiącami czy latami tworzyć jakies prace pisemne czy inne na temat kroków.

      Można też od razu dać alkoholikowi rozwiązanie. Tak iak pisze tu wielokrotnie Marceli - tylko Bóg jest potrzebny do wyzdrowienia.
      Wszystko jest kwestią wiary.

      Ten proces przekazywania kroków może zająć całe życie jeśli przebudzenie w wierze nie następuje.

      Zauwazam jednak, ze dzieki mocy Pana zwykle potrzeba kilku dni by przebudzić alkoholika i aby ten uwierzył w Boga ktory jest wszystkim. A jesli ta wiara juz sie pojawi to dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych.

      Sa alkoholicy, ktorym wystarczyło kilka godzin skupienia nad krokami z Wielka Księga. Okazywało sie ze idea Boga tkwila w nich od zawsze i została uwolniona. Wracali do zdrowia. I dzisian dają innym wiare, sile i nadzieję. Dają świadectwo milosci Stwórcy do swych dzieci.

      Dziękuję Marceli za wiarę w Jego moc. Nie jestes sam!

      Wydrowialy w Bogu, juz nie-alkoholik. Wolny czlowiek!

      Usuń
    23. Rzeczy martwe nie mogą być siłą Wyższą czy siła Większą. Nawet po ośmiu klasach człowiek wie, że stół, drzwi, okno nie ma mocy sprawczej. To gusła.!

      Usuń
    24. Ależ ci alkoholicy na całym świecie są popie... Wystarczy, żeby postanowili uwierzyć w Boga i problem rozwiązany. Ale 80% z nich nie chce tego zrobić? Niepojęta głupota. Z innymi chorobami jest zresztą tak samo. Bóg jest wszechmocny, może uzdrowić z każdej choroby, chyba, że chory upiera się, żeby w Boga nie wierzyć - wtedy ma przekichane. Ale... na własne życzenie, bo jakakolwiek medycyna, zabiegi lub leki są zupełnie zbędne. Wystarczy wszechmocny Bóg.

      Usuń
    25. "Rzeczy martwe nie mogą być siłą Wyższą czy siła Większą" - na świecie, w kościołach, klasztorach i sanktuariach są tysiące drzazg z krzyża, na którym zmarł Jezus. Będzie tego z parę ton, ale nie w tym rzecz. A kimże ty jesteś Anonimowy, żeby kwestionować moc świętych relikwii, których moc potwierdzona jest badaniami? Kolejny tumanek, alkoholiczek, polaczek, który wszystko wie najlepiej i nawet będzie decydował o świętych relikwiach.
      Jak widać w AAPL nie ma żadnej granicy zadufania.

      Usuń
    26. Założenie Twojego wpisu jest błędne. W Polsce tak naprawdę nie ma grup. A co za tym idzie trudno tu mówić o jakimś wyborze. W Polsce spotykają się przypadkowi ludzie na tzw. mityngach. Grupa to zupełnie inna bajka.
      Polscy aowcy nie są zupełnie zainteresowani jak funkcjonuje AA na świecie. Jak już trafią za granicę to tworzą swoje polskie getta.

      Usuń
    27. „A kimże ty jesteś Anonimowy, żeby kwestionować …..? Kolejny tumanek, alkoholiczek, polaczek, który wszystko wie najlepiej i nawet będzie decydował o świętych relikwiach. „
      A kimże Ty jesteś, pisząca po polsku Magdaleno, aby obrażać innych pogardliwym słowem „tumanek” i lekceważącym dla Polaka określeniem „polaczek”? W Twoim przypadku też "nie ma żadnej granicy zadufania."

      Usuń
    28. Ostatnio trafiłem na spotkanie AA w mieście powiatowym. Zapytałem ile czasu trwa spotkanie. Zapytany koleś zrobił oczy jak pięć złotych. Spojrzał na mnie jak na chorego. Odpowiedział, że tak jak wszędzie dwie godziny.

      Usuń
    29. „A kimże ty jesteś Anonimowy, żeby kwestionować moc świętych relikwii, których moc potwierdzona jest badaniami?”

      O, jest i Polaczka katoliczka ze swoim największym świętym. Świętym Oburzem.
      Nic to że głupio, nic to że bez sensu, nic to że stawia chochoła i dzielnie z tym chocholem walczy, nic to że dyskutuje sama ze sobą.
      ważne, że może poczuć się urażona, ważne że może zwymyślać obcych ludzi, ważne że może wywalić swoje chore emocje.
      Weekendowe głody, pić się chce, a przecież ona nie piję. Chyba.

      Usuń
  20. Dziękuję Ci, AA 17 lipca 2024 09:02 za Twój spokojny i rzeczowy wpis.

    OdpowiedzUsuń
  21. Po spokonym i rzeczowym wpisie 9:02 przychodzi jatrzący post pełnego nienawiści byłego alkoholika 17 lipca 2024 16:13

    OdpowiedzUsuń
  22. Malo wpisów dotyczących tematu z Twojego wspisu Meszuge. Może napiszę coś jednak do niego ,:)

    "Nadchodzi wielki dzień w AA". Niezly wyszedl z tego typowym
    clickbait. Nie wiem czy zamierzony czy tez nie. Po prostu tak to widzę. Jego celem było wzbudzenie ciekawości czytelnika poprzez użycie dramatycznego i enigmatycznego sformułowania? Nie dostarcza konkretnych informacji, co skłania do kliknięcia w link lub przeczytania dalszej części artykułu w celu dowiedzenia się, o co dokładnie chodzi.

    Dla mnie jednak rzeczywiście nadchodzi ważny moment – obchodzimy 50-lecie działalności Anonimowych Alkoholików w POLSCE. To pół wieku, które przyniosło niezliczone historie zdrowienia, nadziei i wsparcia. Kiedy myślę o tym jubileuszu, wracają do mnie wspomnienia z pierwszych spotkań, na które uczęszczałem.

    AA w Polsce ma swoją unikalną historię. Pamiętam opowieści o tym, jak na początku spotkania odbywały się w małych grupach, często w prywatnych mieszkaniach, co wynikało z trudnych warunków politycznych i społecznych tamtych czasów. Pomimo tych wyzwań, pionierzy AA w naszym kraju zdołali stworzyć solidne podstawy, które przetrwały i rozwijały się przez lata.

    Obchody 50-lecia to dla mnie nie tylko okazja do refleksji nad przeszłością, ale także do świętowania osiągnięć naszej wspólnoty. To moment, aby docenić wszystkich, którzy przez lata wspierali AA – zarówno tych, którzy byli członkami, jak i tych, którzy pomagali nam z zewnątrz.

    Czuję ogromną wdzięczność za to, że mogę być częścią tej wspólnoty. Te jubileuszowe wydarzenia będą dla mnie i dla innych członków AA okazją do spotkań, wspomnień i planowania przyszłości. To czas, kiedy możemy dzielić się swoimi doświadczeniami, sukcesami i wyzwaniami, a także inspirować się nawzajem do dalszej pracy na rzecz trzeźwości i wsparcia dla osób borykających się z problemem alkoholizmu.

    Dlatego, choć "wielki dzień w AA" może brzmieć jak chwyt marketingowy, dla mnie jest to rzeczywiście wyjątkowy i doniosły moment. To czas, który zasługuje na uwagę i celebrację, a ja jestem wdzięczny, że mogę być jego częścią.

    Spokoju Meszuge i liczę na kolejne wspisy.

    Anonimowy Alkoholik

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tytuł nie ma być streszczeniem, ale właśnie... tytułem. :-)
      Tak się zastanawiam nad tymi spotkaniami w prywatnych mieszkaniach... może gdzieś, w jakimś innym miejscu, to tak, ale w Poznaniu (a tego dotyczy rocznica), to była salka terapii odwykowej. Grupy Eleusis i Ster też wiadomo, gdzie są/były i nie są to prywatne mieszkania.

      Na Opolszczyźnie pierwsza grupa AA powstała w Krapkowicach, a nie w Opolu. Założył ją Bronisław P. ale nie wiem, pod jaką nazwą - po jego śmierci i w hołdzie dla niego grupa przyjęła nazwę "Bronek". Działa do dziś.
      https://nowinykrapkowickie.pl/pl/767_krapkowice/889_wodka-pokonana.html

      Usuń
    2. https://meszuge.blogspot.com/2023/04/wspomnienie-o-bronisawie-p.html

      Usuń
  23. „Moja Siła Wyższa -żarówka”
    Clarence Snyder

    https://www.facebook.com/100069035193177/posts/638792065098628/?mibextid=rS40aB7S9Ucbxw6v

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Kiedy poszedłem na swój pierwszy w życiu mityng, usłyszałem właśnie to. Że mam wierzyć w krzesło!" - dobre! Ja bym jednak podejrzewała nie tyle chorobę alkoholową, co chorobę słuchu.

      Usuń
    2. Lekarka spod monopolowego się znalazła.

      Usuń
    3. „Ja bym jednak podejrzewała nie tyle chorobę alkoholową, co chorobę słuchu.”
      Na jakiej podstawie podważasz cudze doświadczenie? Na podstawie swoich wymysłów? Z trzeźwością ma to niewiele wspólnego.

      Usuń
    4. Odróżniasz doświadczenia od urojeń? A może to nie urojenia, ale chamskie insynuacje i oszczerstwa?

      Usuń
    5. Tak właśnie trzeźwiejące wiecznie pijaki w AA zaprzeczają rzeczywistości.
      Rozumiem, że twoi rodzice porozumiewali się warknieciami. Jak nauczyłeś się mówić i pisać?

      Usuń
    6. Pamiętam tę dyskusję. Osoba twierdzącą, że wiara w klamkę jest podstawową zasadą AA był Włodek W-M.
      To są nasze służby najniższe. Takie wybieramy.

      Usuń
    7. A Ty, 20 lipca 2024 19:29 co masz do zaproponowania?

      Usuń
    8. A ty co, aowskie ORMO?

      Usuń
    9. " A ty co, aowskie ORMO? " To są nasze służby najwyższe. Same się wybrały

      Usuń
  24. Oho, zaczyna się występ "trzeźwego cyrku": podejrzewanie, podważanie cudzych doświadczeń, diagnozowanie wymysłów i urojeń, a także chamskich insynuacji i oszczerstw. Biedactwa! Na waszym miejscu poszedłbym pić dalej, ponieważ nic albo zgoła niewiele po trzeźwości fizycznej, jeśli nie ma się trzeźwości emocjonalnej i duchowej, powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Na waszym miejscu poszedłbym pić dalej"

      I znowu zacytuję kogoś. Kogoś ważnego dla mojej trzeźwości. Kogoś kto być może nie wiedząc nawet o tym, pomógł mi, gdy pomocy potrzebowałem....

      "Dr Bob w swoim ostatnim publicznym wystąpieniu powiedział, że jak ścisnąć w garści cały Program AA, to zostaną właściwie jedynie dwa liczące się elementy: miłość i służba."

      Ja się tego trzymam. A co robią inni? No cóż, witamy w prawdziwym zyciu.

      Usuń
    2. Stary, ile można trzeźwieć? A od złotych myśli to nikt nie wyzdrowiał.
      Programu nie ma co ściskać ani rozprężać. Program gra i trąbi...

      Usuń
    3. Program gra i trąbi...

      Raczej leży i obrasta kurzem zapomnienia. Odchodzi do historii stając się baśnią i legendą opowiadaną przez nielicznych w klubokawiarni koscielnej salki.

      Tak to już jest z archaicznymi przekazami które nie wytrzymują upływu czasu zamrażane i strzezone przez wierne sługi 164 stron.

      T.

      Usuń