W związku z błędnym tłumaczeniem Drugiej Tradycji, w polskiej wersji AA przez wiele lat panowało przekonanie, że alkoholik nie powinien mieć żadnych autorytetów. Może poza Bogiem, ale przestrzeganie boskich przykazań też było wysoce problematyczne, więc wychodzi na to, że i ten autorytet był dość powszechnie lekceważony. Takie podejście mocno sprzyjało rozwojowi i utrwalaniu choroby alkoholowej, bo promowało samowolę i sobiepaństwo. Być może jeszcze gdzieś w Polsce istnieją grupy, lansujące takie przekonania.
Wreszcie nadeszły zmiany. Otworzyły się granice, język angielski zawitał do szkół, zaczął działać Internet, Polacy (w tym alkoholicy) zwiedzają świat lub przeprowadzają się do cywilizowanych krajów – pojawiło się więc mnóstwo możliwości weryfikacji przekonań, zdobywania wiedzy i doświadczeń. Zapewne nikt już w AA w Polsce nie bredzi, że świeca na mityngach pali się wszędzie na świecie, bo od dawna wiadomo, że nie jest to prawdą. Ostatecznie jednak świece mało mnie obchodzą. Jeśli grupa woli wydawać pieniądze na gromnice zamiast na niesienie posłania, a do tego ma zgodę Straży Pożarnej na używanie w określonym miejscu otwartego ognia, to i co mnie do tego? Zgodnie z Czwartą Tradycją wolno im, choć wystawiają w ten sposób świadectwo sobie, ale także, do pewnego stopnia, Wspólnocie AA jako całości.
Elementem tych przemian, kilkanaście lat temu, była też (i trwa nadal) powolna zmiana w kwestii autorytetów. Trudno przecież zaakceptować ideę sponsorowania, jeśli z założenia odrzuca się wszystkie autorytety. A jeżeli mój sponsor nie jest dla mnie żadnym autorytetem i to w żadnej dziedzinie, to na co mi on?
Pełne determinacji, dramatyczne i rozpaczliwe poszukiwania autorytetów (przeginanie pały w drugą stronę), nabrały w polskiej wersji AA, wymiaru prawdziwie groteskowego, choć na szczęście nie jest to powszechne. Ale czemu się dziwię? Przecież alkoholizm to choroba umysłowa, ze skłonnością do operowania skrajnościami.
Z czasem coraz częściej polscy alkoholicy odwoływali się i odwołują do autorytetów, ale w sposób tak udziwniony, czy wręcz maniakalny, że znów przywołuje to na myśl jakieś psychiczne zaburzenie. Kim może być autorytet polskiego alkoholika? Zdecydowanie w grę wchodzą tylko nieżyjący już Amerykanie i ewentualnie Brytyjczycy. Żadna osoba żyjąca nie wchodzi w rachubę – może do pewnego stopnia poza sponsorem, ale z tym, jak wspomniałem wcześniej, różnie bywa.
Co ciekawe, poziom wykształcenia, umiejętności, kwalifikacje, doświadczenie, zawód kogoś takiego (tego amerykańskiego autorytetu), nie mają większego znaczenia. Liczy się tylko, co ów ktoś, kiedyś tam, powiedział na dany temat. Jeśli nawet na temacie się kompletnie nie znał, a jego zdanie zostało wyrwane z jakiegoś kontekstu, wreszcie przełożone na język polski w sposób szczególnie problematyczny – to wszystko nie ma znaczenia, bo ważne, żeby przekaz pasował do osobistych przekonań alkoholika. I tak dochodzimy do błędu konfirmacji.
Błąd konfirmacji to tendencja do preferowania tylko tych informacji, które potwierdzają wcześniejsze oczekiwania i hipotezy, niezależnie od tego, czy te informacje są prawdziwe i jedyne. Niektórzy ludzie widzą i zapamiętują tylko te informacje, które są zgodne z ich wcześniej ukształtowanymi poglądami; inne informacje po prostu ignorują. Najprostszy przykład: w WK kilka razy mowa jest o wyzdrowieniu z alkoholizmu oraz kilka razy, że wyzdrowienie nie jest możliwe. Alkoholicy nastawieni fanatycznie, popełniający błąd konfirmacji, będą widzieli tylko jedną wersję, a drugą zignorują (nieważne, która z nich jest pierwsza, a która druga). Będą cenzurować, to jest zakłamywać treść WK, czytając lub każąc nowicjuszom zaznaczać tylko jedną wersję – tę w którą sami wierzą.
W związku z tym, że sprzeczności i problematycznych treści w tej książce jest sporo, a alkoholików przekonanych, że oni sami (lub ich sponsor) są największymi autorytetami od interpretacji Wielkiej Księgi, błędy konfirmacji i swoiste cenzurowanie jej w polskiej wersji AA zdarzają się coraz częściej.
Mój ostatni sponsor latami powtarzał, że my w AA znamy literaturę AA. Nie było to dla mnie nigdy niczym dziwnym. To doświadczenia Wspólnoty, które mogą mi pomóc wytrzeźwieć i w ogóle przeżyć. Czytałem całe rozdziały, a nie tylko wybrane, niewielkie fragmenty. Zaznaczałem to, co w jakiś, jakikolwiek sposób zwróciło moją uwagę, a później rozmawialiśmy o tym, czego nie rozumiem, co mnie śmieszy, co złości, co szczególnie intryguje, co i jak miałbym zastosować w praktyce itd.
Internet znakomicie pomaga wyszukiwać i koncentrować się na tych i tylko tych wypowiedziach weteranów, które pasują do wcześniejszych przekonań alkoholika. W dziesiątkach miejsc i sytuacji natykałem się na stwierdzenia typu: Clarence stwierdził, że… (dawni weterani zwykle stwierdzali lub oznajmiali – nie mówili zwyczajnie i po prostu), Hank P. oznajmił, iż… Bill D. uznał, że… Jeśli nawet jest to prawdą, to faktem jest też, że nie znam człowieka, nie wiem, kim był, jego zdanie, wyrwane z kontekstu, mogło być nawet sensowne, ale kto wie, czy reszta przemowy to nie byłby brednie? Doktor Bob powiedział Billowi (sprawa dotyczyła pomysłu okazałego grobowca), że oni obaj są dwoma pijakami, którzy tylko przestali pić, ale… Ale co z tego, skoro nasza potrzeba kreowania autorytetów, potwierdzających nasze przekonania, wydaje się większa od zdrowego rozsądku. Czasem bywa to po prostu niebezpieczne:
Trzeźwość to kontakt z rzeczywistością, natomiast zakłamywanie faktów czy manipulowanie nimi, oszukiwanie bliźnich nawet pozornie w dobrej wierze i rzekomo dla ich dobra, nigdy z trzeźwością nie miało nic wspólnego. Pewne rzeczy mi się nie podobają. W życiu, w książce, w środowisku. To jednak nie powód, żebym zaczął tworzyć jakąś alternatywną rzeczywistość – choćby przez pomijanie pewnych faktów, udawanie, że ich nie ma. Siłą Wspólnoty i nadzieją dla alkoholików jest Program. A założyciele i weterani? Byli tylko, jak my wszyscy, niedoskonałymi narzędziami.
Choroba psychiczna to unikanie rzeczywistości za wszelką cenę; zdrowie psychiczne to pogodzenie się z rzeczywistością bez względu na cenę – Scott Peck.
Na koniec zagadka: co należy zrobić z Wielką Księgą w przypadku kontaktu z nowicjuszem? :-)
Możesz położyć tę książkę w miejscu, w którym ją zauważy podczas przerwy w piciu [WK z 2018 roku].
Na tym etapie nie wspominaj o tej książce... [WK z 2018 roku].
Jeśli wykaże zainteresowanie, pożycz mu swój egzemplarz tej książki... [WK z 2018 roku].
Jeśli jest szczerze zainteresowany i chce się ponownie z tobą spotkać, poproś go, aby w międzyczasie przeczytał tę książkę [WK z 2018 roku].