Ostatecznej redakcji książki dokonał Tom Uzzell, wykładowca New York University. Skrócił on tekst co najmniej o jedną trzecią (niektórzy twierdzą, że o połowę – z ośmiuset do czterystu stron) i uczynił go bardziej wyrazistym [cytat z „Przekaż dalej”].
Czy Uzzell wywalił z tekstu Billa połowę, czy tylko jedną trzecią, wydaje mi się mniej ważne od tego, co zawarte jest w pierwszym zdaniu. Bo to nie jest tak, że manuskrypt miał, na przykład, sześćset stron, a redaktor usunął ostatnich dwieście. Redakcja nie polega na samym tylko skracaniu tekstu. Redakcja to przede wszystkim opracowanie i poprawianie tekstu pod względem językowym, merytorycznym i stylistycznym.
Na pewne korekty, redakcje, zmiany, nalegali też weterani, z którymi Bill konsultował swoją pracę – znane jest przecież zdjęcie pobazgranego maszynopisu, jaki Ruth Hock i Hank P. dostarczyli do drukarni. https://meszuge.blogspot.com/2016/09/kto-napisa-wielka-ksiege.html
Wbrew pozorom nie chodzi mi o szukanie winnych – zakładam, że wszyscy ci ludzie, którzy radośnie grzebali w tekście i go redagowali, naprawdę się starali i działali w dobrej wierze. Jednak końcowy efekt jest co najmniej problematyczny. Rodzi wiele wątpliwości i sporów dotyczących interpretacji, a nawet zwykłego rozumienia tekstu, od ok. 1940 roku.
Wspominałem już, że nigdzie nie ma w tej książce czegoś w stylu: tak oto znaleźliśmy się na etapie Drugiego Kroku, ani niczego podobnego – autor nigdzie nie zaznaczył, że teraz będzie mowa o Kroku Drugim! Za to na etapie Kroku Trzeciego znajdowaliśmy się dwa razy, na dwóch różnych stronach. Ups! Jednak tym razem chcę zwrócić uwagę na wielce problematyczną treść, dotyczącą – niby – Kroku Jedenastego.
Krok Jedenasty. Staraliśmy się przez modlitwę i medytację poprawiać nasz świadomy kontakt z Bogiem, tak jak Go rozumieliśmy, prosząc jedynie o poznanie Jego woli wobec nas oraz o siłę do jej spełnienia. Tak to wygląda i nie ma chyba wątpliwości, że Krok ten sugeruje modlitwę i medytację. W takim razie, co z poniższym tekstem?
Udając się na wieczorny spoczynek, rozważamy konstruktywnie, jak minął nam dzień. Czy żywiliśmy urazę, czy byliśmy samolubni lub nieuczciwi, czy baliśmy się? Czy jesteśmy komuś winni przeprosiny? Czy zatrzymaliśmy dla siebie coś, co należało natychmiast omówić z drugą osobą? Czy byliśmy życzliwi i kochający dla wszystkich? Co mogliśmy zrobić lepiej? Czy przez większość czasu myśleliśmy o sobie? Czy może myśleliśmy o tym, co możemy zrobić dla innych, o tym, co możemy wnieść do nurtu życia? [WK z 2018].
To jest modlitwa czy może medytacja? Bo wygląda po prostu jak codzienny, wieczorny obrachunek moralny z Kroku Dziesiątego, który zaplątał się jakoś do treści związanej z Krokiem Jedenastym. A może obrachunek moralny (Krok 10) jest częścią medytacji (Krok 11), a nie osobną całością wcześniej już omówioną?
W niektórych religiach medytacja to wprowadzenie umysłu w stan najwyższego skupienia, co ma na celu samopoznanie, samodoskonalenie i kontakt z Bogiem. Czy tak rozumiał medytację Bill? Gdyby Wspólnota AA była organizacją religijną, to może i tak by było, ale nie jest, więc wątpię. A porada: Pytaj Go podczas porannej medytacji, co możesz zrobić każdego dnia dla kogoś, kto jeszcze jest chory [WK z 2018] albo inny cytat: Gdy się budzimy, pomyślmy o 24 godzinach, które nas czekają. Rozważmy swoje plany na ten dzień, wskazuje, że ta jego medytacja miałaby być raczej czymś w rodzaju planu dnia lub głębokiego, w skupieniu, rozważania jakiegoś problemu.
Pewności jednak nie mam.
Uważam za bardzo wartościowy pomysł utworzenia grupy czy grup AA, których mityngi koncentrują się na medytacji (w milczeniu oczywiście) oraz poznawaniu i rozważaniu treści Kroku Jedenastego z literatury AA. Żałuję, że w moim mieście za mało jest alkoholików i grup, żeby jedną z nich przeznaczyć tylko do tego celu. Ale może kiedyś…