czwartek, 23 maja 2019

Czy chcemy się porozumieć?

Dawno, dawno temu, daleko, daleko stąd, mój trzeci sponsor zaproponował mi, żebym zastanowił się i napisał, co sądzę na temat „Komunikacja podstawą porozumienia”. Wtedy było to dla mnie wyzwanie. Dziś… dziś byłoby chyba znacznie trudniej.

Siedzieliśmy kiedyś ze sponsorem późnym wieczorem w pustym bungalowie, sami, po dwóch stronach stołu. Słaba żarówka ledwie oświetlała wnętrze. Powiedział wtedy: zauważ, jest nas dwóch, ale wystarczy, że jeden z nas nie chce się porozumieć, a już z naszych prób komunikacji nic nie wyjdzie. Zaskoczyło mnie to i odparłem, że nie rozumiem, że przecież chyba właśnie po to siadaliśmy do tego stołu, żeby się porozumieć. Usłyszałem wtedy: to akurat wcale nie jest takie pewne, bo może ty siadasz, żeby się porozumieć, a ja nie szukam porozumienia, chcę cię tylko do czegoś przekonać, namówić.

Przetoczyła się przez Polskę fala sponsorowania londyńsko-radomskiego, czy też pendolino (nie nazwy są tu ważne) i nastąpił pierwszy podział na grupy programowe i staropolskie. Później podział na tych, którzy chcą nową WK i tych, którzy ją odrzucają. A w międzyczasie kilka innych, drobniejszych podziałów. Wtedy też zaczął się realizować, i to coraz częściej, schemat, który kiedyś pokazał mi sponsor. Wiele razy, na pewno zbyt często, chyba jednak nie chcieliśmy się porozumieć, a jedynie przekonać rozmówców do jakichś swoich racji. Przekonać, na przykład, że sponsorowanie jest dobre, że to nie jest żadna nowa moda w AA, że nowa WK, owszem, zawiera błędy, ale jest przełożona lepiej niż poprzednia, że podczas pracy z podopiecznym wolno używać 12x12, a nie tylko WK itd. itp.

Co ciekawe, niektórzy weterani, którzy robili Program w którymś tam roku abstynencji i bardzo dobrze jeszcze pamiętają Wspólnotę sprzed wszystkich tych zmian, wprawdzie przyznają (no bo i trudno zaprzeczyć!), że była to Wspólnota, która nie dysponowała rozwiązaniem problemu alkoholizmu, Wspólnota AA, w której nie był znany ani realizowany Program AA, ale… życzliwość, zrozumienie, chęć porozumienia, serdeczność, wsparcie, ciepło i inne takie, były wśród nas znacznie lepsze i więcej.

Zastanawiam się, czy możliwy jest powrót to tamtej życzliwości, a może nawet dałoby się zbudować nową, lepszą jeszcze? I czy wystarczy do tego celu używanie wyuczonych trochę na siłę eufemizmów*? Czy poziom bezpieczeństwa w Polsce poprawił się od kiedy, siedzących w więzieniach przestępców, zaczęło się, politycznie poprawnie, nazywać osadzonymi? Bo może poprawił, może nienazywanie rzeczy po imieniu, to słuszna droga? Czy wyuczenie się nowej mowy wystarczy? Załatwi sprawę braku porozumienia, a nawet braku chęci porozumienia? Co jeszcze można zrobić? Co moglibyśmy zrobić?





--
* Eufemizm to słowo lub wyrażenie użyte zastępczo w celu złagodzenia wyrażeń drastycznych albo dosadnych.

9 komentarzy:

  1. Zastanawiam się nad podobnym zagadnieniem, grupy AA w Anglii, Hiszpanii na Malcie i w Chorwacji nazywają się grupami "AA" - na kilku byłem, szukałem w tamtejszych PIK. Na pytanie czemu nie mają nazw jak w Polsce odpowiedział cytatem z ich scenariusza "o godz 19.30 na Bittern (dzielnica) spotykają się Anonimowi Alkoholicy" i garścią tradycji. Czy w tym wszystkim też nie tworzymy podziału?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może i tak, ale kwestia nazwy grupy, to najmniejszy kłopot.

      Usuń
  2. Gdzieś ten podział się zaczyna, być może to grupa (jest nawet taka ulotka AA "Grupa AA gdzie wszystko się zaczyna"). A słuchając spikerki Nancy która była bodajże w Bełchatowie na warsztatach WK i powiedziała coś co wiedziałem a nie zauważyłem, nie rozumiałem w ten sposób. Podstawą w AA jest zdrowienie (pierwszy legat),nie trzeźwość i nieestety to sie zmieniło na przestrzeni lat. Dziękuję Meszuge

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po co zdrowiec jak się wyzdrowiało:))) w punkt

      Usuń
  3. Może wystarczy na bieżąco pamiętać po co zbieramy się na męętingach, po co te wszystkie służby, po co Program i cała Wspólnota? Może wystarczy żyć ze świadomością, że zdrowienie i rozwój osobisty to pozbywanie się egoizmu i wszelkich innych wad, a rozwijanie zalet? I że na zdrowieniu właśnie zasadza się wszystko i od zdrowienia wszystko zależy...?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To mi przypomina zdanie ze scenariusza grupy AA "Wsparcie" z Opola: "Zastanówmy się przez chwilę w milczeniu, jaki jest cel naszego spotkania, po co się tutaj zebraliśmy".

      Usuń
  4. Meszuge zauważyłam to samo o czym mówisz. Niektóre ,, mityngi" są bardzo zimne, wszystko czego im brakuje to miłości. U mnie jest kika takich mityngow programowych, czasem gdy na takim jestem słysze jak ludzie mówią że na mityngach nieprogramowych ludzie się użalają i że oni chodzą tylko na programowe, moje koleżanki niektóre maja zakaz od sponsorek na chodzenie na mityngi nieprogramowe niestety. mysle ze zatracone zostało to co zawsze w AA było, że na mityngu dzielimy się doświadczeniem, sila i nadzieja, W tej chwili na mityngach programowych ludzie dziela się tylko tym jak cierpieli dopóki nie mieli sponsora, a teraz że ,, wyzdrowieli" bo maja sponsora. mysle ze to dlatego ze nie ma tam miejsca na smutki i radości wynikające z trzeźwienia. dlatego jak człowiek ma problem nie może powiedzieć o tym na mityngu tylko każdy dzwoni do swojego sponsora. A zapewne pamiętasz wspaniale mityngi gdy caly mityng dzielil się swoim doswiadczeiem w danym temacie, i uczetnik mogl wybrać sobie to co dla niego obre spośród nastu wypowiedzi. poza tym na mityngu nowoczesnym zobaczyłam ocene z góry człowieka który probuje powiedzieć cos o swoim doświadczeniu, czy problemie i o tym jak sobie z nim poradzil ( no chyba ze sponsor mu pomogl ). Tu umarł duch AA, zyczliwosci tez już nie ma i czasem slysze od tych ludzi ze mityngow już nie potrzebują, bo mityngi nie sa im potrzebne do zdrowienia, wystarczy podopieczny, jest to moim zdaniem poważny blad, ale ja tego nie zminie, Widzialam wielokrotnie osoby placzace na tkich mityngach, ale nie odzywajace się bo to nie było na temat. I kolejna sprawa, ja mysle ze glownym problemem jest to ze ,, programowcy" caly czs mowia ze zrobili program, sa po programie. a przecież ja wiem ze programu zrobić do końca nie mogę, ja potrzebuje go stosować w zyciu każdego dnia i rozwijać go. jeślibym zamknela się na tym czego nauczyłam się o programie kiedyś i na tym zakonczyla programowanie to już bym chyba nie zyla. w skrocie, został zmieniony scenariusz prowadzenia mityngu na grupach nowoczesnych, z zakazem posiadania problemów, po ,,przerobieniu " kroków, zkaz dzielenia się doświadczeniem sila i nadzieja. nie ma milosci, jedności, pokory. Mysle ze ten twor jest tak niezdrowy ze nie da się go zmienić, zbyt duza jest pycha przywódców, oni sa zbyt mądrzy. pozostaje nam zatem, utzymywac milosc i sluzbe na mityngach staropolskich i dzielic się doświadczeniem sila i nadzieja.

    ci którzy odpadają z pendolino czasem zaczynają przychodzić na grupy starpolskie, ini wymeczenie nieustannym działaniem znikają na zawsze. ale co na to poradzimy. Alkoholizmjest choroba ucczuc i emocji, nie tylko glowy, jeśli mityng zamraza uczucia, blokuje milosc, to nie będzie zdrowienia. może trzeba uznac wobec nich bezsilność? nie wiem

    OdpowiedzUsuń