środa, 1 maja 2019

Wspólnota rozwiązań, czy...


...czy Wspólnota konfliktów?

Po wielomiesięcznej przerwie miałem ostatnio okazję do wyjątkowo szerokich kontaktów z wieloma alkoholikami z bardzo różnych miejsc w Polsce i nie tylko. Uderzyło mnie tempo, w jakim rośnie mur niezgody, niezrozumienia, braku zaufania, niechęci, między „zaufanymi sługami”, a całą resztą zaangażowanego środowiska AA. Tak, tylko zaangażowanego, bo spora część uczestników mityngów realizuje tu własne cele i głęboko w nosie ma takie sprawy i tematy. Przyszli do AA wytrzeźwieć, i może kilku osobom trzeźwość przekazać, a reszta ich nie interesuje, nie angażują się w nic więcej. I – czego długo nie rozumiałem – nie muszą, nie mają takiego obowiązku.

Kilka dni temu wpadł mi jakoś w ręce apel Felka i jego przyjaciół z Warszawy („Forum AA”), w mocno katastroficznym tonie, o treści, z której wynika, że Wspólnota AA w Polsce jest poważnie zagrożona. Zawiera on bodajże dwanaście punktów. Identyfikuję się może z trzema z nich, ale… nie o Felka i jego akcję mi chodzi. Po prostu ta ulotka skłoniła mnie do zmiany myślenia. Okazała się kroplą, która przelewa czarę. Z uzasadnionego niestety stwierdzenia, że „jest źle i będzie jeszcze gorzej” przestawiłem myślenie na: „co można by było zrobić, żeby sytuację naprawić?”.

Anonimowi Alkoholicy mają do swoich „zaufanych sług” wiele pretensji. Spora ich część jest uzasadniona. Uczestnicy mityngów zarzucają „sługom” marnotrawienie pieniędzy Wspólnoty na podróże (samoloty, hotele, paliwo, wyżywienie), z których wynika niezbyt wiele, a może i nic. Zarzucają szalejącą samowolę – przykład: Wielka Księga z 2018 roku różni się od tej z 2019, cichaczem ktoś starał się poprawić pewien błąd (strona XXI). I nadal nie wiadomo, kto to, nie wiadomo, kto podjął decyzję, nie wiadomo, jak to się stało, że jeden alkoholik, a może nie tylko jeden, ma wpływ na kolejne partie książek schodzących z maszyn drukarskich, że jeden człowiek może według swojego widzimisię (choćby w najlepszej wierze) zmieniać treść Wielkiej Księgi AA!
Kolejny przykład. Od „zaufanego sługi” stosunkowo niskiego poziomu dowiedziałem się, że (cytuję): „Powstał Zespół Powierniczy który pracuje nad wszelkimi uwagami przesłanymi do BSK a związanymi z ostatnim wydaniem/tłumaczeniem WK”. Kilka dni później inny „zaufany sługa” stwierdził, że to nieprawda, że żaden taki Zespół Powierniczy nie powstał. Wierzę, że nie jest to bezczelne kłamstwo z premedytacją, ale i co z tego – ostatecznie informacji jednego z nich nie można ufać, po prostu. Zaufanie do jednego lub obu poleciało na mordę.
Zapewne z takich lub podobnych powodów „zaufani słudzy” coraz częściej nazywani są morskimi świnkami – bo w sumie ani to świnka, ani morska. Śmieszne? No, chyba jednak nie bardzo i tylko pozornie.

Co mogą zrobić „zaufani słudzy”, żeby wróciło, jeśli kiedykolwiek było, zaufanie do osób, którym  w AA odpowiedzialne służby powierzono?

1. Jasne, czytelne, drobiazgowo dokładne, dostępne wszystkim AA i na bieżąco, sprawozdania finansowe. Od wielu miesięcy nie można się dowiedzieć, ile kosztowało tłumaczenie WK z 2018 roku. Ile kosztowało grupy AA wielokrotne tłumaczenie „Języka serca” itd.
2. Przyznawanie się do błędów, ponoszenie za nie konsekwencji oraz niezwłoczne naprawianie. Natychmiastowe przyznawanie się do błędów własnych albo grupowych ma ogromny wpływ na wiarygodność służb, a więc i zaufanie do nich. Żeby było ciekawie, to o tym właśnie, całkiem niedawno, wspominałem już w poważnym gronie. Jeden z „zaufanych sług” powalił mnie wtedy na kolana stwierdzeniem (cytuję): „Czemu ma służyć przyznawanie się do błędów? Bo niespecjalnie mogę zrozumieć cel”. Ups! Tego dalej komentował nie będę.

Tylko tyle? Ano, tak! TYLKO tyle. Transparentny system finansowy, niezwłoczne przyznawanie się do błędów oraz zgoda na konsekwencje własnej samowoli albo tylko bezmyślności (drogi kolego, spier… sprawę za bardzo, więc odbieramy ci służbę w trybie natychmiastowym).

Co mogą zrobić uczestnicy mityngów, żeby w konsekwencji poprawić poziom służb?

1. Przestać wreszcie wybierać każdego, kto tylko ma ochotę i tupet, żeby do służby się zgłosić. To obejmuje także tak zwane rekomendacje.  Tu też nic więcej nie trzeba.

Na koniec… obawiam się, że proponowane rozwiązania są dla alkoholików zwyczajnie zbyt proste. Bo w starym powiedzeniu było i nadal jest sporo prawdy: Program AA jest prostym programem dla prostych ludzi, którzy obsesyjnie muszą komplikować proste sprawy. No i poza tym... ta pycha!

6 komentarzy:

  1. A ja mam wrażenia mieszane. Manifest Felka i te "postulaty" solidarniściowe bynajmniej nie są. Forma ic wyrażenia bardziej pasowałoby do protestów ulicznych.
    I mimo, że pewne z tych spraw sam widzę, całość to raczej scenariusz ścience-fiction powodowany lękamivprzed zmianą, tkwieniem w kółkach wzajemnej adoracji, niegdysiejszym tworzeniem AA w Polsce według własnych wyobrażeń. Wspólny wróg najlepiej łączy. Widzę niestety, sianie paniki w celu wpłynięcia na ludzi.
    AA ma doskonale narzędzia, z których nie korzysta i ktore nie działają. Prawo do apelacji, próbowałem, zostało olane, i co zrobisz?
    Natomiast sprawy dobrze jest załatwiać tam, gdzie jest ich miejsce. Jesli słyszę bzdury o programie, to na miejscu zadaję pytanie spikerowi lub dzielę się swoim doswiadczeniem.
    Niezbyt wiem, w jaki soosob twórca tego apelu chciałby "zadekretować" i kontrolować warsztaty, spikerki, pewnie i sponsorowanie.
    Oczywistym jest też dla mnie, że ma miejsce bezpardonowa walka o wyłączność jednego z "nurtów" programu. U mnie w mieście także. Jedyne co ja mogę, to robic swoje. W walki, oczernianie, knucie, sekowanie ludzi i grup wchodzić nie będę.
    Szkoda, że tak zasłużeni dla Wspolnoty ludzie nie chcą być tymi pogodnymi zaufanymi doradcami, tylko rozmieniają się na drobne, i w tej walce, i w innych swoich działaniach.
    Co do zasad i osobowości, to jednak dziwnie mi tu brzmi "Felek i przyjaciele" przy równoczesnym użyciu nazwy AA. Wydarzenia AA organizują grupy AA, Intergrupy, itd.
    A dla przypomnienia sobie i innym, mimo mojej bardzo aktywnej działalności w AA, mimo zainteresowania losem wspolnoty, życie nie toczy się na salach mitingowych, warsztatach, konferencjach i w biurokracji wspolnoty. Życie zaczyna się za drzwiami.

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam! Chciałem krótko skomętować uwagę na temat słuzby.Każda służba na grupie ma chyba sugerowany czas trzeźwości.Kręce się trochę po mityngach i widzę często np. mandatariuszy, kolporterow czy rzeczników grupy o krótszym okresie niż sugerowany.Czesto też nie mają chęci wejść na program.Rozumiem , że sluzba świeżo przejęta może sprawiać jakieś problemy,ale często widzę brak zaangażowania.Nawet "Poradnika Służb" z naszej literatury nie mają ochoty przeczytac.Tych kilku kartek na temat danej sluzby.Uważam ,że niepoważnym jest głosować na kogoś kto jeszcze nie pokazuje postawy odpowiedzialnej.Na niektóre służby jak nie ma odpowiedniego kandydata to lepiej poczekać i zorganizować się do czasu pojawienia się kogoś kto jest gotowy.Sam miałem służbę skarbnika po 4 miesiącach i to był mój błąd ,czułem się wyróżniony ,pełen pychy i na tym poprzestałem....dobrze że z czasem poznałem ludzi na intergrupach czy w Wozniakow którzy mi pokazali o co w tym chodzi i że nie jestem "lepszym" alkoholikiem tylko służebnym dla reszty grupy i mam obowiązek odpowiedzialności za powierzona mi sluzbę.Ciesze się ,że to zrozumiałem po 3 latach.Staram się trzymać zasad i nie kombinuje przy tym.Pozmieniac mogę w domu u siebie, a nie we wspólnocie.

    Dziękuję Meszuge za artykuły,które piszesz.Lubie je czytać.Dziekuje też za twoją literaturę którą tworzysz.Chętnie takową kupuje,bardzo mi pomogła.Sięgam po nią często wieczorami po obrachunku.
    Pozdrawiam

    Paweł z Ożarowa Mazowieckiego :)

    OdpowiedzUsuń
  3. mam wrażenie a nawet przekonanie że czapeczka mojego AA całkiem odjechała od takich prostaków jak ja i wielu moich znajomych..jak dziś coś się powie o nieprawidłowościach(zwłaszcza finansowych)..a śmierdzi to z daleka ..to jest na to jedyna odpowiedź--jesteś pieniacz i chcesz rozwalić jedność AA..jestem w tym naszym bałaganiku prawie 36 lat (nie piję ćwierć wieku)i jest mi cholernie przykro..żal mi młodych ludzi którzy tu trafiają,,Ja i podobni mnie znajomi, poradzimy sobie...ale co będzie z nimi..uffff szkoda słów,,,wreszcie mam nadzieję i tylko, póki co nadzieję..że to towarzystwo wzajemnej adoracji czyli całe to BSK + ci niestety wybrani przez nas(świadomie albo nie)służebni wszelakiej maści stracą swoje ciepłe posadki..tylko będzie to szalenie trudne..nie nie bardzo widzę jak to zrobić,,Odciąć ich od kasy(czyli nie płacić nic do BSK)..to według mnie jedyna na dziś metoda...z poważaniem Leszek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. Wszystko się zmienia, nie zawsze na lepsze...

      Usuń