Kiedy trafiłem do AA, zaufanie było tu raczej oczywistością, a alkoholicy, którzy zawiedli zaufanie (grupy, kolegów), należeli do rzadkości. Oczywiście zapicie nie było rozważane w kategorii zaufania – tylko szaleniec mógłby ufać alkoholikowi, twierdzącemu, że już na pewno nigdy się nie napije. Jeśli już, chodziło raczej o jakąś nawalankę w służbach. Ale… czasy się zmieniają. Przez ostatnich kilka lat obserwuję dewaluację (stratę wartości i znaczenia) zaufania we Wspólnocie. A jednocześnie jakby modyfikację znaczenia tego pojęcia w środowisku AA. Coraz częściej „zaufanie” zaczyna być nieomalże wymagane, a są i tacy, którzy się go agresywnie i natarczywie domagają; żądają wpisania do jakiegoś kodeksu (sic!) AA-owskiego. Poza tym coraz bardziej przypomina mi to udziwnione „zaufanie” po prostu „bezkarność” albo zakaz rozliczania z powierzonych zadań, ale „zaufanie” i „bezkarność” to, w normalnym (czyli nie sekciarskim) języku polskim, są pojęcia zupełnie różne. Ale tym razem o oszustwach, samowoli, pysze, kłamstwach i wyłudzeniach ludzi, cynicznie i nachalnie domagających się zaufania, tzw. morskich świnek*, zajmować się nie chcę.
Według SJP PWN sumienie to: «zdolność oceny własnego postępowania i świadomość odpowiedzialności moralnej za swoje czyny». Nieomal od swojego pierwszego mityngu zastanawiam się, czy grupa ludzi może mieć wspólne sumienie i na czym miałoby to polegać. Ale się dowiem (i dowiedziałem się, że jest takie coś, choć językoznawcy nie wyjaśnili mi, na czym polega).
Zaufanie nie wyklucza, oczywiście, sprawdzania i rozliczania z powierzonych zadań. Bez zaufania Wspólnota AA nie będzie w stanie skutecznie działać i nadal z powodzeniem balansować między dwoma skrajnościami: organizacją i sektą. Jednak poza wielkimi, fundamentalnymi, celami i zadaniami, są w AA sprawy takie zwyczajne, codzienne, powszechne, ale też wymagające pewnej dozy zaufania. Na przykład głosowania na poziomie grupy AA. I to dziwne pojęcie „sumienie grupy” (group conscience – czyli przełożone poprawnie).
Kilkanaście lat temu w „Z piekła do trzeźwości” pisałem:
Czasem żartuję, że gdzie czterech alkoholików dyskutuje o sumieniu grupy, to mają co najmniej siedem różnych zdań na ten temat, ale faktycznie sprawa nie była taka prosta.
Ja znam trzy definicje „sumienia grupy”:
1. „Sumienie grupy”, to liderzy grupy, założyciele, związani z tą właśnie grupą od lat + „służby”.
2. „Sumienie grupy”, to osoby pełniące aktualnie jakąś służbę w tej grupie i tylko one.
3. „Sumienie grupy”, to wszyscy aktualnie obecni na mityngu alkoholicy.
Oczywiście żadna z tych definicji nie jest w pełni wystarczająca, jednak 15 lat temu, i wcześniej, w wielu grupach rozumiana była ona tak, jak w punkcie 3. W związku z tym czasem dochodziło do absurdalnych konfliktów. Przykład: kiedy grupa „Wsparcie” chciała zmienić swój scenariusz i zrezygnować z niecnego procederu przyjmowania do AA, z innych grup na nasz mityng organizacyjny przybywały bojówki z innych grup, żeby u nas głosować przeciwko temu pomysłowi.
Od kiedy nieco oswoiliśmy się już jakoś z Koncepcjami, łatwiej zorientować się, co z tym sumieniem, zaufaniem i głosowaniami. Przynajmniej do pewnego stopnia.
Koncepcja Czwarta: Wszystkie poziomy służby AA powinny mieć przyznane tradycyjne „Prawo do Uczestnictwa", pozwalające na głosowanie proporcjonalne do ponoszonej odpowiedzialności.
Chcesz mieć udział w podejmowaniu decyzji (udział we władzy), powinieneś też przyjąć na siebie część odpowiedzialności za podejmowane decyzje. I odwrotnie: grupa chce cię obdarować jakimś zadaniem (służbą) i odpowiedzialnością za nie, powinna też dać ci możliwość udziału w decydowaniu o tym zadaniu i sposobach jego wykonania. Proste.
Owszem, słyszałem rozmaite kocopoły, że Koncepcja ta reguluje, ile minut alkoholik może się wypowiadać na mityngu, ale to czyjaś fantazja, urojenie; nic takiego nie ma w, napisanym przez Billa W., podręczniku do Koncepcji. Fakt, że występuje w niej słowo „uczestnictwo” nie znaczy, że Koncepcja ta dotyczy jakiegokolwiek uczestnictwa w czymkolwiek (uczestnictwa w kursie kroju i szycia też nie dotyczy). Zresztą Bill W. dokładnie i precyzyjnie to określił: chodzi o zrównoważenie władzy i odpowiedzialności.
W każdym razie obecnie sytuacja, jaka zdarzyła się przed laty na grupie AA „Wsparcie”, nie mogłaby mieć miejsca. W procesie podejmowania decyzji przez sumienie grupy, nie biorą udziału alkoholicy przypadkowi, pierwszy i ostatni raz uczestniczący w mityngu tej grupy itp. Jeśli alkoholik jest trzeźwy i odpowiedzialny (na „Wsparciu” większość), to biorąc udział w głosowaniu, deklaruje jednocześnie, że zostaje z tą grupą na dłużej i będzie pomagał realizować podjętą wspólnie decyzję.
No, tak… jeśli jest trzeźwy i odpowiedzialny… Jeśli jednak do głosowania w jakiejś ważnej sprawie rwie się ktoś nowy, nie znany stałym uczestnikom mityngów tej grupy? Prowadzący głosowanie powinien mu wyjaśnić to, co napisałem wcześniej. A co w przypadku gdy nowy upiera się i deklaruje, że od dziś to właśnie jest/będzie jego grupa, że tu właśnie chce się zaangażować, z tą grupą chce się zmazać? Tu właśnie jest miejsce na zaufanie. Bo może mówi prawdę, może to szczera deklaracja.
Inny kłopot stwarza pojęcie quorum (liczba członków jakiegoś zgromadzenia niezbędna do prawomocności wyborów lub podejmowania decyzji). Głównie dlatego, że liczba uczestników mityngów bywa różna. W tym przypadku dobrze byłoby, gdyby grupa, kierując się zdrowym rozsądkiem i wspólnym dobrem, opracowała na swój użytek jakąś własną regułę. Bo porady (porady, a nie nakazy!) zawarte w poprzednich Poradnikach dla Służb, tak często okazywały się wysoce problematyczne albo po prostu bzdurne, że…
Na koniec prowokacyjne pytanie: czy decyzja grupy AA i decyzja sumienia grupy AA, to jedno i to samo, czy może jednak coś innego? Bo jeśli to coś innego, to widocznie grupa nie odpowiada za decyzje podejmowane przez sumienie, czy tak? I wreszcie...Jeśli sumienie grupy X zdecydowało inaczej niż sumienie grupy Y, to które sumienie jest ważniejsze?
---
* Świnka morska – poprawnie: kawia domowa, milutkie zwierzątko, które tak naprawdę nie jest ani świnką, ani morską; podobnie jest z tzw. „zaufanymi sługami”, bo niektórzy z nich nie zasługują na zaufanie i manifestują postawę godną władcy, szefa i niebotyczną pychę. Może dlatego w AA w Polsce nie ma już zaufanych sług, bo pojawili się… służebni.
Może i dobrze, że nie mam tego cytatu, który kiedys mocno do mnie dotarł, ani nawet nie znam jego autora.
OdpowiedzUsuńChodziło o to, że wspolnota tworzy się oddolnie i nie zaplanowanie. Wspolnoty nie da się zadekretować z góry. Wspolnota to nie zbiorowiska przypadkowych osób.
Próby kodyfikowania Wspólnoty, to właśnie ciągoty do tworzenia organizacji. Na przykład ustalanie z góry, ile lat abstynencji musi mieć alkoholik, żeby był weteranem.
UsuńW ogóle jak słyszę to określenie weteran, to...
UsuńCo za boje on toczył z tą swoją abstynencją?
Weteran to raczej taki co pije ze czterdzieści lat i w boju zęby i dom stracił.
No, ale niech wam będzie.
Cytat z pewnego kabaretu: "Zaufanie jest dobre, ale kontrola jeszcze lepsza".
OdpowiedzUsuńTen brak kontroli nie wynika z zaufania czy jego braku ale z terapeutycznego zakazu "nie oceniamy". To przekleństwo dla Wspólnoty. Niestety starzy "jajowcy" trzymają się tego jak tonący brzytwy. A to rodzi kolejne konsekwencje. Stary zgred, który mówi ze nie pije 20 lat uważa, że jest ponad wszystkimi innymi uczestnikami i ma prawo decydować o grupie, służbach itp. Jeśli do tego dołożymy popaprańców z przerostem ambicji to mamy obraz tego dziwoląga jakim jest "Wspólnota AA" w Polsce.
Na szczęście nie cała Wspólnota taka jest. :-)
UsuńSumienie Grupy. Objawia się w postępowaniu grupy a najczęściej jest wyrażane podczas głosowania. Głosowanie to suma sumień wszystkich uczestników. Głosujący powinien głosując mieć na uwadze dobro grupy. W głosowaniu nie powinne przejawiać się jego ambicje czy interesy. Zagłosuję na Gienka bo on przywozi mnie na miting. Mam w tym biznes. Zagłosuję na Marka by sadzę że on najbardziej sprawdzi się w tej służbie. Kto może głosować jest wyraźnie napisane w przytoczonej przez Meszuge koncepcji IV ,,pozwalające na głosowanie proporcjonalne do ponoszonej odpowiedzialności." ODPOWIEDZIALNOŚCI Odpowiadasz za grupę, jej życie masz prawo, a nawet powinieneś głosować. Jeśli zależy ci na tej grupie. Czasami słyszę na mitingach przed ich rozpoczęciem taką prośbę ,,Proszę o zostanie po mitingu osoby UTOŻSAMIAJĄCE się z grupą. Tylko one mogą głosować. Jakiś czas temu na spotkanie intergrupy przyjechał jakiś powiernik czy niedorzecznik z regionu i bierze się za głosowanie. Rzecznik intergrupy przeczytał mu ww cytat i spytał ,,w jakim trybie" - ,,on może głosować na każdej grupie bo takie ma prawo" Przeczytano mu jeszcze kto ma prawo głosować na intergrupie z ,,Karty Intergrupy" nie był wymieniony. Coś gadał jeszcze o jakimś poradniku ale wreszcie się zerwał, obraził i wyparował ze spotkania. W latach 90 ubiegłego wieku modne było tzw sumienie obwoźne pewnie większość tu obecnych o tym wie (Meszuge o czymś podobnym pisze). Wpadali na mitingi i głosowali w umówiony sposób. Zostało to jednak szybka ukrócone, a zuchy tak postępujące gdzieś się rozpłynęły.
OdpowiedzUsuńI jeszcze jedno Grupa AA jest najważniejsza i to ona ustala, kto ma prawo a kto nie głosować na niej.
Służby- czasami słyszę ,,wziąłem sobie służbę prowadzącego, witającego, rzecznika" itp W polskim AA istnieje właśnie jakieś niezrozumienie ,,służby" Służbę się dostaje w zaufaniu. Grupa ci zaufała i wybrała na dana służbę. Powinienem podziękować jako służący za okazane zaufanie i wywiązać się z danej służby. Mam możliwość służenie drugiemu alkoholikowi. Dziękuje. Jako bufetowy służę kilku, kilkunastu przyjaciołom. Jako Powiernik mogę być służącym dla kilku czy kilkudziesięciu tysięcy członków. To dopiero jest zaufanie jakim zostałem obdarzony. Szkoda, że rządzący nie potrafią tego zrozumieć.
marCELi SzpAk
O to toto...
UsuńTo wlasnie ci nurtow sponsorzy mówią "weź dwie sluzby". No i młodzi jak szybko biorą, tak szybko rzucają.
Znam i takiego bobaska po pięćdziesiątce, co nie umiał sobie poradzić ze służbą kawowego. Wszystkich dookoła obwiniał, ten mu nie powiedział, ten mu nie pokazał, ta mu nie zadzwoniła, że ma kawę kupić.
Służbę pełnił w taki sposób, że samemu sobie robił kawę i wychodził na plotki na papierosie.
Kiedyś przyjechał na konferencję naszego regionu rzecznik Rady Powierników i podczas głosowań nie brał w nich udziału. I to było ok.
OdpowiedzUsuńBill w esejach napisał; Żaden szczebel struktury nie ma ostatecznej władzy nad innymi. Kiedy przychodzi do glosowania, nie ma zwierzchników, podwładnych ani doradców.
Język serca, st 193
OdpowiedzUsuńDlaczego my również nie możemy przystąpić do AA
„Na tle tych przesłanek spójrzmy ponownie na dr Boba i na mnie. Na pierwszy rzut oka im bardziej rozwija się ruch AA, tym bardziej eksponuje się nasz szczególny udział w jego tworzeniu i kontynuacji. Nasza pozycja pozostaje wyjątkowa. Prawie wszyscy z grona pierwszych członków AA usunęli się już w cień. Jeśli tylko utrzymali zaufanie, często bywają proszeni o porady. Za powszechną zgodą zostali nieoficjalnymi trenerami. Ponieważ dysponują większym doświadczeniem, są poszukiwani w sytuacjach kryzysowych.
Służby w ich grupie macierzystej świadczą teraz nowe osoby. One także zyskują własne pięć minut, aż w końcu przejdą na emeryturę. Sądzimy, że taki porządek jest właściwy.”
Nowy Poradnik ma wyjść na zasadzie zaufania. Znów będzie Bonanza.
OdpowiedzUsuńW AA bardzo popularne jest mówienie - "zrobię to najlepiej, jak potrafię", "będę pełnił służbę najlepiej, jak umiem".
UsuńZawsze odpowiadałem delikwentowi, że niestety to nie wystarczy. Prosimy, żeby zrobił to zgodnie z zasadami, tym czego oczekuje grupa i tym, co mu przekaże poprzednik w służbie.
W AA nie robimy po swojemu.
W AA bardzo popularne jest mówienie - "zrobię to najlepiej, jak potrafię", "będę pełnił służbę najlepiej, jak umiem".
UsuńZawsze odpowiadałem delikwentowi, że niestety to nie wystarczy. Prosimy, żeby zrobił to zgodnie z zasadami, tym czego oczekuje grupa i tym, co mu przekaże poprzednik w służbie.
W AA nie robimy po swojemu.
Uczestniczę w warsztatach, które przeważnie są obstawione przez powierników, którzy na każdym kroku przypominają, że jestem powiernikiem, rzecznikiem powierników, byłem powiernikiem. Nie potrafią być uczestnikami warsztatów tylko podkreślają swoją rangę tych niby lepszych, nie bardzo wiem w czym. Dzisiaj to nawet nie wiem kim oni są i kogo reprezentują, bo na pewno nie mnie ( chyba samych siebie). Ich wizja tradycji i koncepcji nie jest moją wizją, choć próbują narzucić i wymusić to na mnie. Brak tolerancji dla innych poglądów działa na nich jak czerwona płachta na byka. Takie nieuczciwe podejście rodzi patologie, w tym brak zaufania.
OdpowiedzUsuń