niedziela, 25 grudnia 2022

Zabierz mi Boże wolny wybór

Bardzo, bardzo dawno temu, gdy służba zdrowia funkcjonowała jeszcze zupełnie inaczej niż obecnie, przeprowadziłem pewien eksperyment. Dostałem od lekarza skierowanie na badania krwi i wykorzystałem je dwa razy, w dwóch różnych przychodniach, w odstępie około 30 minut. Nic w międzyczasie nie jadłem ani nie piłem, a mimo to wyniki różniły się znacząco. Lekarz, do którego poszedłem z tymi wynikami, dumny ze swojej gorliwości i zaangażowania, stwierdził smutno, że narobiłem mu tylko kłopotów. I nie chodziło jedynie o mnie i receptę, jaką trzeba mi wypisać (wychodziło, że potrzebne są dwie różne), ale także o wielu innych pacjentów, kierowanych do laboratoriów na badania. W którym punkcie robią je rzetelnie? Któremu zakładowi można ufać? Który oferuje wiarygodne wyniki?

Przeszedłem w tym roku dwie operacje oczu. Co oczywiste, potrzebne mi teraz będą nowe okulary. Tak się złożyło, że w odstępie trzech tygodni mam wizyty u dwóch różnych okulistów. Jedna już się odbyła (receptę na okulary dostałem), za kilka dni będzie kolejna. I przyszło mi do głowy, że dla mnie byłoby zdecydowanie prościej, gdyby obie recepty „okularowe” były identyczne. Jeśli nie będą, to pojawi się kłopot. Wybrać się do trzeciego okulisty? Zlecić optykowi wykonanie jakichś pośrednich szkieł?

Pomiędzy tymi wydarzeniami, przez dziesiątki lat i setki razy, zauważałem, u siebie i innych ludzi, że możliwość albo potrzeba wybierania, nie zawsze jest taka pożądana, wygodna i luksusowa. Ten, kto dokonuje wyboru, doświadcza też bardzo różnych (to jest dobrych i złych) konsekwencji swoich decyzji. Wybierać i decydować chcemy, nawet bardzo chętnie, ale ponosić ryzyko i ewentualne przykre konsekwencje, to już niekoniecznie.

Kiedy sprawa jest poważna, na przykład życie i zdrowie, i na przykład alkoholizm, chętnie przerzucilibyśmy konieczność wybierania, a więc i ponoszenia poważnych konsekwencji, na kogoś innego. Terapeutka tak kazała. Sponsor mi tak zalecił. Lekarz zdecydował. Oczywiście, żeby jakoś funkcjonować wśród ludzi i z ludźmi, potrzebna jest pewna doza zaufania, ale ostatecznie to zawsze my sami decydujemy – także o tym, kogo obdarzymy zaufaniem i do jakiego stopnia.

Nawet poważna choroba umysłowa, jaką jest alkoholizm (F10.2), nie zwalnia od konieczności dokonywania wyborów i osobistego ponoszenia ich konsekwencji. W środowisku niepijących alkoholików obserwuję szczególnie często pragnienie, by wyeliminować konieczność wybierania. Ucieczka przed wyborami u alkoholików przybiera czasem poziomy kuriozalne i potrafi prowadzić do groteskowego wręcz zakłamywania rzeczywistości i kopania się z faktami.

Tak, wiem, rozumiem, przyjmuję do wiadomości, że byłoby prościej, gdyby wynik badania lub recepta była tylko jedna, ale czy na pewno byłoby to dla mnie korzystniejsze? Jeśli są dwie różne, to ważny sygnał, że gdzieś jest jakiś błąd, że coś poszło nie tak, więc… sprawdzać trzeba dalej.
Tak, wiem, rozumiem, przyjmuję do wiadomości, że na pewno byłoby znacznie prościej, gdyby istniała tylko jedna metoda sponsorowania, jedno tylko rozumienie Programu, którego żadną miarą nie wolno interpretować inaczej, niż w jedynej obowiązującej formie. Ale tak nie jest. A poza tym… prościej nie znaczy automatycznie, że skuteczniej i korzystniej. Prościej – oznacza tylko, że nie trzeba myśleć, wybierać, decydować, ryzykować. Ale trzeźwość oznacza powrót zdroworozsądkowego myślenia, a nie wyłączenie myślenia. Przynajmniej u ludzi dojrzałych.

Wewnętrzna potrzeba, gorące pragnienie, unikania osobistej odpowiedzialności, myślenia i decydowania, pojawia się nie tylko w temacie Kroków i sponsorowania. Łatwo zauważyć, że wystarczy wymyślić jakieś przepisy, nakazy i zakazy (im więcej tym lepiej!) i jeszcze często je modyfikować, bo dzięki takim posunięciom też da się unikać podejmowania osobistych decyzji.
Życie zmusza ludzi do dokonywania wyborów. Minimum pokory potrzebne jest, by się z tym faktem pogodzić. Natomiast strach popycha do prób kontrolowania życia i jego konstrukcji tak, żeby alkoholik czuł się bezpiecznie, a przynajmniej mniej się bał.



Dwanaście Kroków zawiera niewiele wskazań absolutnych. Większość Kroków poddaje się elastycznej interpretacji, zależnie od doświadczenia i światopoglądu jednostki [„Jak to widzi Bill”].

Innymi słowy, w AA nie ma żadnych nakazów ani zakazów [„Doktor Bob i dobrzy weterani"].

Gdybyśmy postępowali według zasad, ktoś musiałby je najpierw ustanowić i, co byłoby jeszcze trudniejsze, wymusić ich stosowanie. Doświadczenie pokazuje, iż zwykle kończy się to sporami pomiędzy ustanawiającymi, przede wszystkim w kwestii rodzaju zasad. Gdy zaś przychodzi moment wyegzekwowania danego rozporządzenia... [„Język serca”].



21 komentarzy:

  1. Nie tylko alkoholicy unikają dokonywania wyborów i ponoszenia konsekwencji. Tak zwani normalni również tak mają. Być może to przyzwyczajenia z czasów komuny? W sklepie nie trzeba było wiebierać tylko brało się co akurat było.
    trzeźwiejący wiecznie alkoholicy to szczególny gatunek człowieka. Wszystko wiedzą lepiej a wiedza ta pochodzi spod budki z piwem a nie z książek. W 90% to wyznawcy "garbatego zwierza" którzy manifestują swoją przynależność do sekty w Licheniu i Częstochowie. Czy świadomie dokonali tego wyboru? Wątpię.
    Janek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jeździsz Bracie do Lichenia i do Częstochowy i dlatego jesteś ten lepszy? Nigdy nie wiadomo co życie przyniesie i nie stanie człowiek na środku pustyni i okaże się , że znikąd nie ma pomocy. Nie tacy mądrzy i mocni wypadali z torów po 20-tu latach nie picia.

      Usuń
    2. Oho, jest i wiedźma płci prawdopodobnie męskiej żyjąca w wiecznym strachu i strasząca innych zapiciem. Za to słodziutko pierdząca „Bracie” jako jedną z klątw. Takie skutecznie odstraszają nowicjuszy od AA.

      Usuń
  2. „Innymi słowy, w AA nie ma żadnych nakazów ani zakazów [„Doktor Bob i dobrzy weterani"].
    „Łatwo zauważyć, że wystarczy wymyślić jakieś przepisy, nakazy i zakazy (im więcej tym lepiej!) i jeszcze często je modyfikować, bo dzięki takim posunięciom też da się unikać podejmowania osobistych decyzji. [Meszuge].
    Ponieważ nie znajduję w AA żadnych przepisów, nakazów i zakazów to też łatwo mi dokonywać wolnego wyboru zgodnie z wolą Bożą.

    OdpowiedzUsuń
  3. Rzadko się zdarza, żebym zrzucała odpowiedzialność za swoje słowa i czyny na Boga, innych ludzi czy okoliczności. Moje wybory i decyzje nie zawsze są trafione i słuszne, ale ponoszę ich konsekwencje.

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak jak napisał Meszuge, dla mnie picie alkoholu i choroba alkoholowa nie jest okolicznością łagodzącą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie. A wyjaśnienie nie jest usprawiedliwieniem.

      Usuń
    2. "A wyjaśnienie nie jest usprawiedliwieniem." - proszę, czy możesz to rozwinąć?

      Usuń
    3. "A wyjaśnienie nie jest usprawiedliwieniem." - proszę, czy możesz to rozwinąć?

      Mogę. Wprawdzie robiłem to w swoich tekstach kilkanaście razy przynajmniej, ale mogę, co mi tam.
      To taki skrót myślowy, który wymyśliłem dla siebie, żebym szybko odróżniał jedno od drugiego. Przykład możliwie najprostszy. Upiłem się i byłem agresywny. Stan upojenia wyjaśnia, czemu się tak zachowywałem, wyjaśnia agresję, ale jej nie usprawiedliwia.
      Alkoholizm wyjaśnia destrukcyjne picie, ale go nie usprawiedliwia. Nadmierna prędkość wyjaśnia przyczyny wypadku, ale go nie usprawiedliwia itd. itp.

      Usuń
  5. Z zasadami w AA jest przeważnie tak bynajmniej w Gdańsku że grupa ma swoich guru od iluś lat i gdybym teraz przyszedł i powiedział że to nie zgodne z Tradycją to odpowiedź jest jedną i zawsze ta sama u nas to się sprawdza i nic nie będziemy zmieniać chodzi tu 40 osób i ciągle mamy pierwszy krok tylu chętnych. Byłem ostatnio na takiej grupie ,zawsze tam jeżdżę na rocznicę grupy w sumie spotkać znajomych i dobrze się najeść, pizza ,słodycze wszelkie napoje ,ciasta i owoce różnego rodzaju ,spotkałem ostatnio gościa co cierpienie miał wypisane na twarzy ,pytam ile nie pijesz robisz program a on na to 8 miesięcy nie piję tu jest fajnie a program to mówili żeby z tymi sponsorami to nawet nie rozmawiać bo Ci będą kazali itd.Wolny Wybór czy raczej WOLA GURU ,to jest okropne

    Pozdrawiam serdecznie Tomek z Gdańska

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogromnym wyzwaniem jest utrzymanie zasad na mojej grupie domowej. Wymaga to współpracy członków grupy i szukania kompromisu. Popełniamy błędy i szukamy nowych rozwiązań. Ciągle na spotkaniach pojawiają się osoby, które próbują te wypracowany zasady obejść: pijani, piewcy terapii lub kościoła, wielbiciele teoretyzowania, plotkarze, ludzie wulgarni itp. Jest co robić.

      Usuń
    2. Współpraca i dbanie o wspólne dobro odchodzą do lamusa. Pałeczkę przejmują nieuznawanie i brak zasad moralnych.

      Usuń
    3. W WK nie ma mowy o rzekomo obowiązujących zasadach moralnych.

      Usuń
    4. No cóż...widocznie krok czwarty i tradycje nie są dla Ciebie.

      Usuń
  6. Ale cóż w tym dziwnego, że alkoholik chce być lubiany, chce być kimś w AA, chce każdego zadowolić, każdemu przytaknąć, każdemu obiecać?
    Ale cóż w tym dziwnego, że dorosły facet od dziesiątek lat posiadający prawa wyborcze, w AA głosuje na jednego z kandydatów, a za chwilę chce głosować również na drugiego?
    Ale cóż dziwnego, że na spotkaniach intergrupy podnosi dwie ręce? Przecież jest w grupie mandatariuszem, a w intergrupie skarbnikiem.
    Ale cóż dziwnego, że były powiernik komentuje tę sytuację słowami: „Muszę się dowiedzieć”?
    Ale cóż dziwnego, że w getcie nie nauczysz się życia w społeczeństwie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wrzucaj wszystkich do jednego worka.

      Usuń
    2. O, dziękuję za przypomnienie…
      Cóż w tym dziwnego, że jedyną odpowiedzią jaką mają są infantylne „nie wrzucaj wszystkich do jednego worka”, „generalizujesz”, „wyrwane z kontekstu”?
      Cóż w tym dziwnego, że używane zupełnie od czapy?
      Wbrew temu co uważają sami alkoholicy, umówmy się, elita intelektualna narodu to nie jest.

      Usuń
    3. Masz rację, nie zaliczasz się do elity intelektualnej narodu.

      Usuń
    4. Twoja stara.

      Usuń
  7. W każdym środowisku obowiązują zasady.Przestrzeganie ich pozwala na zjednoczenie się, głębszą więź Bywa jednak tak że są osoby niezależnie z jakiego pochodzą środowiska tworzą inne dodatkowe zasady ,które można zastosować lub nie.Nie wiem czy wszyscy,ale alkoholicy (nie tylko) mają postawę buntownika i często sprzeciwiają się dla samego sprzeciwu,żeby komuś j dokopać,nie dopuszczają do siebie innych możliwości,innego rozwiązania .Trudno zadać sobie pytanie czy dana sytuacja,jest warta buntu?Czy to szkodzi czy pomaga...Najczęściej chodzi o rację, najlepsza racja to racja żywnościowa
    Na pewne spotkanie AA przychodził pod wpływem alkoholu gościu, który awanturował się, zakłócał spotkanie Jeden z alkoholików sprzeciwił się tej sytuacji.I co?No właśnie,"krokowcy"mieli do niego żale i pretensje Minął jaki s czas i ów "narabany"człek rozbił drugiemu okulary Jaka była jego reakcja?Powiedział że widocznie SW tak chciała i,ale za to zrobił sobie dwie pary okularów w jednej cenie Niestety to stało się jakby normą Usprawiedliwianie wszystkiego i zrzucanie ODPOWIEDZIALNOŚCI na SW.Zdrowy rozsądek jeszcze śpi
    Z okazji Nowego Roku życzę Wam tego samego co sobie Zdrowia i Miłości
    Bartek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. „Pomimo wielu doniesień stwierdzających coś dokładnie przeciwnego, rośnie przekonanie, że alkoholicy - poza tymi, którzy dodatkowo cierpią na wyraźną chorobę psychiczną - mają pewne cechy dla wszystkich wspólne. Dla tak zwanego typowego alkoholika cechą charakterystyczną jest narcystyczna, egocentryczna struktura osobowości zdominowana przez poczucie wszechmocy oraz chęć utrzymania swej wewnętrznej integralności za każdą cenę.
      […]
      Po rozważnym, starannym zbadaniu wielu przypadków Sillman doniósł niedawno, że uważa, iż jest w stanie nakreślić profil wspólnej struktury charakteru osób mających kłopoty z piciem, a najlepszymi określeniami, jakie mógł znaleźć dla owej grupy cech były „oporny indywidualizm” oraz „wygórowane mniemanie osobie”. W moim przekonaniu te określenia zostały wybrane właściwie. Alkoholik nie może wewnętrznie ścierpieć podporządkowania innemu człowiekowi lub Bogu. On sam, on alkoholik, jest i musi pozostać panem swojego przeznaczenia. Będzie zatem zaciekle, do upadłego, walczyć, aby ten stan zachować”.
      ( „Anonimowi Alkoholicy wkraczają w dojrzałość”)

      Usuń