wtorek, 15 września 2020

Pytania na temat XI Tradycji

Przypominam sobie sprzed lat takie spotkanie, warsztat chyba, na konkretny temat „Duchowość”, z pięcioma spikerami, cateringiem itd. Było to też dość kosztowne, jeśli chodzi o koszty uczestnictwa, ale wszystko byłoby jeszcze OK, gdyby nie fakt, że trzech spikerów mówiło kompletnie nie na temat. Ale... było, minęło.

Dziś mam pewne wątpliwości/pytania co do pierwszego zdania z Tradycji Jedenastej, czyli konkretnie: Nasze oddziaływanie na zewnątrz opiera się na przyciąganiu, a nie na reklamowaniu… 

1) Czy dotyczy to TYLKO oddziaływania na zewnątrz? Czy wewnątrz, w środowisku Anonimowych Alkoholików, to już można coś sobie reklamować?

2) Czy to oddziaływanie (wewnątrz, zewnątrz, wszystko jedno) podlega – poza tym, żeby nie było reklamowaniem – jakimkolwiek innym ograniczeniom? Czy są w tymże oddziaływaniu jakieś zasady...  reguły... nie wiem, jakie, może zwykłej przyzwoitości albo uczciwości, albo jeszcze jakieś inne? 

Na poczekaniu wymyśliłem pewną historyjkę. Oczywiście jest mocno przerysowana i mało prawdopodobna, ale chodzi mi tylko o wyjaśnienie, pokazanie, skąd te moje pytania i rozważania.

 Wyobraźmy sobie, że namówię jakąś grupę, by zaprosiła mnie na spikerkę na temat… powiedzmy… Jak powiernicy przepijają pieniądze AA. Wiadomość o tym wystąpieniu i szokującym temacie obiegnie całe środowisko polskich AA. Na tym moim mityngu spikerskim będzie mnóstwo osób, może nawet z osiemdziesiąt.

Grzecznie się przywitam, podziękuję za zaproszenie, a następnie oznajmię, że na temat picia powierników nic mi nie wiadomo, ale za to chętnie opowiem zebranym o swoim piciu, o tym, jak latami przepijałem pieniądze służbowe i rodzinne. I o tych swoich pijanych zachowaniach będę mówił z godzinę. 

Tu wracam do pytań i wątpliwości. Czy została naruszona Tradycja Jedenasta lub inna? Czy to jest w porządku, żeby zwabiać na mityng/spikerkę/warsztat alkoholików chwytliwym, szokującym tematem? Tematem, dodam, który później w ogóle nie będzie poruszany? Czy coś takiego nie jest manipulacyjną i oszukańczą reklamą? Czy - jeśli wewnątrz - to już wszystko można?


1 komentarz:

  1. "Zebrania. Bardzo lubimy zebrania. Codziennie je robimy. Dwa razy na dzień. I gadamy.
    - Oparł się na łokciu. -
    Założę się, że gdybym w tej chwili zatrąbił, zaraz by przybiegli. Zaraz by się zrobili poważni i zaraz by któryś powiedział, że powinniśmy zbudować odrzutowiec albo łódź podwodną albo telewizor.
    A jak zebranie się skończy, pięć minut popracują i rozlezą się albo pójdą polować."
    (Willam Golding - "Władca much")

    Nie bez powodu przywołałem akurat tę książkę, gdyż pokazuje ona doskonale mechanizmy powstające w zamkniętej grupie. Sojusze, walki, plotki, pozerstwo, wykluczenia, aż do przemocy. A pod tym wszystkim ukryty lęk. Lęk przed opinią, lęk przed sobą.
    Ale nie o tym...

    Jest kilka tematów samograjów, o których "gada się samo", godzinami, na tyle są te tematy enigmatyczne i pojemne. Jedność, miłość, wdzięczność, duchowość. A najbardziej kuriozalne są butne przemowy o pokorze.
    Od kilku lat sporo mityngów skrócono do godziny, półtorej, ograniczono czas wypowiedzi do pięciu, dziesięciu minut. Klimat na popisówy oralne zniknął.
    I tu lukę zapełniły warsztaty i spikerki. Znam takich, co i trzy, cztery razy w tygodniu przemówienie dają. Nazwano to u nas "cyrk objazdowy".
    O tych "wykladowcach", "pseudoterapeutach" pisał już Bill W. w latach pięćdziesiątych, nie chce mi się szukać tego cytatu.

    Trochę nie na temat, ale zgodnie z tematem, reklamowanie siebie to także zaprzeczenie anonimowości.

    OdpowiedzUsuń