poniedziałek, 22 lutego 2021

Od kilkudziesięciu lat to samo

Zrozumienie jest kluczem do właściwych zasad i postaw, a właściwe postępowanie jest kluczem do dobrego życia… (12x12).

Od ponad dwudziestu lat obserwuję zmagania anonimowych alkoholików ze zdaniem, które nazywamy drugą częścią Pierwszego Kroku. Pierwsza część tego Kroku raczej nie rodzi wątpliwości. Przynajmniej dzisiaj, bo dawniej padały pytania o to, komu mamy się do swojej bezsilności przyznawać. Co przerażające, alkoholicy spierają się o to kierowanie/kierowalność od lat, ale nigdy nie uzgodnili, co to w ogóle znaczy. 

Ziutka pyta starszy kolega z AA: czy ty modusujesz swoim życiem, czy twoje życie jest modusowalne? Ziutek, zgodnie z prawdą i zdrowym rozsądkiem odpowiada: nie wiem, bo nie wiem, co to znaczy modusować życiem. Na to kolega z AA: ty nie komplikuj i nie filozofuj, tylko odpowiedz po prostu, czy modusujesz życiem

Ten prosty przykład pokazuje, jaki sens ma dyskusja o kierowaniu/kierowalności życiem, jeśli nie wiadomo, co znaczy kierować życiem. Alkoholizm to straszna psychiczna choroba… 

Oryginał angielski: We admitted we were powerless over alcohol—that our lives had become unmanageable

Obecnie oficjalnie funkcjonują dwie wersje polskie, rzekomo równie dobre (albo równie złe): 
Wersja 1. Przyznaliśmy, że jesteśmy bezsilni wobec alkoholu, że przestaliśmy kierować własnym życiem
Wersja 2. Przyznaliśmy, że jesteśmy bezsilni wobec alkoholu – że nasze życie stało się niekierowalne

Definicji słowa „kierować” słowniki zawierają wiele[1]. Jedno z nich wydaje się pasować lepiej od innych; kierować to: zarządzać kimś, czymś, stać na czele czegoś lub wskazywać komuś sposób postępowania. Oczywiście natychmiast pojawia się pytanie, co to znaczy „zarządzać”, ale już w tej chwili widać, że ta droga wyraźnie wiedzie donikąd, bo „zarządzać” to znaczy wydawać polecenia lub sprawować nad czymś zarząd[2], a zarząd to kierowanie. I czarna dziura! 

Skoro zawiodły słowniki, to może trzeba odwołać się do metody, której bardzo nie lubię, to jest do wspólnego uzgodnienia w środowisku, co my we Wspólnocie AA będziemy rozumieli przez kierowanie życiem. I coś takiego kilka razy się zdarzyło. Zwykle przy okazji jakichś warsztatów. Zebrani uzgodnili, że kierować życiem, to znaczy podejmować decyzje i je realizować. Super! W takim razie ja świetnie kierowałem życiem w okresie picia, bo mnóstwo razy podejmowałem decyzję o zakupie alkoholu i napiciu się, i tę decyzję realizowałem. Więc znów czarna dziura. 

Kolejne wyzwanie stanowi stwierdzenie przestaliśmy kierować własnym życiem lub nasze życie stało się niekierowalne, co na jedno wychodzi, bo zawiera odwołanie do czasu: stało się lub przestaliśmy. Jeśli coś w pewnym momencie się stało, to widocznie wcześniej było inaczej. Jeśli przestaliśmy kierować, to widocznie kiedyś kierowaliśmy. Więc natychmiast pojawia się pytanie, kiedy to było? Kiedy moje życie było jeszcze kierowalne albo, do którego momentu to ja nim kierowałem? Jedyna pozornie sensowna odpowiedź alkoholików dotyczyła czasu przed uzależnieniem. Zanim się uzależniliśmy, to kierowaliśmy życiem. Oczywiste w tych warunkach retoryczne jest pytanie: jeśli wtedy kierowałeś swoim życiem, to jak to się stało, że wykierowałeś się na alkoholika? I… czarna dziura. 

W konsekwencji zaczęły się pojawiać pomysły, że nigdy nie kierowaliśmy swoim życiem (i nigdy kierować nie będziemy), że życie alkoholika nigdy nie było kierowalne. Pytałem wtedy, czy życie ludzi zdrowych jest kierowalne i słyszałem, że też nie. I… czarna dziura. Bo niby po co w Programie AA, ratującym życie alkoholików, umieszczać takie dziwaczne informacje, które zresztą w niczym nie pomagają, niczemu nie służą, a dotyczą całej populacji? I dalej… skoro nie kierowałem swoim życiem, nie kieruję, kierować nie będę, a w ogóle jest ono niekierowalne, to po co robić cały ten Program? Tylko po to, żeby przestać pić? To tak samo, jakby Bill W. napisał w Kroku, że nasze życie jest skończone. No, oczywiście, że jest skończone, wszyscy umieramy, niealkoholicy też, więc co z tego? To jest Program działania, dla alkoholików, Program zawierający bardzo ważne wskazówki, a nie tylko jakieś bombastyczne oczywistości.

Nie znam języka angielskiego, może jedynie jakieś pojedyncze słowa lub zwroty, ale to bez znaczenia. Pamiętam jednak, jak dawno temu, na zaliczenie tłumaczyłem z niemieckiego fragment książki „Der Steppenwolf” Hermanna Hesse. Zorientowałem się wówczas, ze sporym rozczarowaniem zresztą, że właściwie żaden język nie jest dokładnie przetłumaczalny na żaden inny język. A jeśli jeszcze – jak to było w przypadku naszej WK – próbuje się zachować idealną zgodność ze słownikiem, zachowując sens i ideę autora oraz próbując jednocześnie stworzyć wersję poprawną po polsku i sensowną po polsku, nie gubiąc pierwotnej idei… to się nie uda. Jak widać. 

Co jest jednym z najważniejszych problemów alkoholików? Poza alkoholem, niedoborami Siły duchowej, wadami charakteru? To jest SAMOWOLA. 

Po pierwsze musimy dojść do przekonania, że są małe szanse na to, by życie oparte na samowoli było udane. 

Alkoholik jest ekstremalnym przykładem szalejącej samowoli, choć zwykle on tak nie myśli. 

Bóg może usunąć wszelką samowolę, która oddzielała cię od Niego. 

Staramy się uprzątnąć zgliszcza, które powstały po naszych próbach życia opartego na samowoli i samodzielnym reżyserowaniu przedstawienia. 

Prosimy zwłaszcza o uwolnienie od samowoli i unikamy próśb, których spełnienie przyniosłoby korzyść tylko nam. 

Wierzę, że moja niegdyś arogancka samowola znalazła w końcu odpowiednie miejsce...

I nie są to wszystkie cytaty z nowej WK, które mówią o samowoli. 

Czym jest samowola? Niezdolnością do podporządkowania się nakazom, zakazom, prawom, przepisom, regułom, poleceniom, uzgodnieniom… Nie poddawałem się żadnemu kierowaniu. Nie realizowałem nawet własnych wartości duchowych. 

Tą drugą część Pierwszego Kroku rozumiem tak: moje życie nie poddawało się kierowaniu

Nie ma tu pułapki czasowej, nie ma pytań, od kiedy niby się nie poddawało, bo najważniejsze jest coś innego: dzięki działaniu Programu (albo dzięki doświadczeniu duchowemu – jak kto woli) moje życie w końcu zaczyna poddawać się kierowaniu. Zaczynam przestrzegać zasad, stosować się do przepisów, respektować umowy. Poddawać się! A to nadal nie znaczy, że ja nim kieruję! Tu zupełnie nie o jakieś dziwne kierowanie własnym życiem chodzi! Dzięki Programowi i Sile Wyższej przestaję być ekstremalnym przykładem szalejącej samowoli. Zaczynam żyć z ludźmi, a nie przeciwko wszystkim i wszystkiemu. 









--
1. https://sjp.pwn.pl/szukaj/kierować.html
2. https://sjp.pwn.pl/sjp/zarzadzic;2543921.html

54 komentarze:

  1. Dla mnie kierowanie oznacza poczucie odpowiedzialności i ponoszenie konsekwencji swoich czynów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I co z tego? Dla każdego alkoholika w Polsce oznacza to coś innego i... niezgodnego z językiem polskim.

      Usuń
    2. A dla kogo ja trzeźwieje? Mnie interesuje sens, nie dosłowne tłumaczenie, a poprawność językowa też nie leży w mojej gestii.

      Usuń
    3. A dla kogo trzezwiejesz? Bo skad mam wiedziec, jak nie piszesz?
      I kiedy wytrzezwiejesz i bedziesz trzeźwy? Bo też nie wiem.

      Usuń
    4. Pytania typu kiedy będę trzeźwa nie do mnie.
      Poprzednia wersja Kroku 2 "Uwierzyliśmy, że siła większa od nas samych może przywrócić nam zdrowie". Zdrowie to stan pełnego fizycznego, psychicznego, społecznego i duchowego dobrostanu.
      Zdrowie fizyczne - prawidłowe funkcjonowanie organizmu, jego układów i narządów. Organizm uznajemy za zdrowy fizycznie wtedy, gdy nie przebiegają w nim procesy patologiczne ( choroby ).
      Zdrowie psychiczne
      - emocjonalne; człowiek zdrowy emocjonalnie potrafi rozpoznawać i nazywać emocje. Potrafi je również wyrażać w odpowiedni sposób. Robi to zgodnie z zasadami i normami społecznymi. Umie sobie radzić ze stresem, napięciem, lękiem, depresją, złością, agresją i innymi emocjami.
      - zdrowie umysłowe; mówi o poprawnym przebiegu procesów myślowych. Pokazuje zdolność do logicznego i jasnego myślenia.
      - zdrowie społeczne; mówi o możliwości adaptacji w grupie. Wyraża zdolność człowieka do nawiązywania, podtrzymywania i rozwijania prawidłowych relacji z innymi ludźmi czy zwierzętami.
      - zdrowie duchowe; w zależności od wiary jest to sposób wyrażania swoich wierzeń i praktyk religijnych. Pokazuje sposób wyrażania osobistego zbioru swoich zasad zachowań i sposobów osiągania zdrowia duchowego. Niektórzy nazywają zdrowie duchowe spokojem wewnętrznym.

      Usuń
    5. Dziękuję ci Wikipedio.

      Usuń
    6. Wiedza to podstawa. Żeby coś zrobić, trzeba wiedzieć jak to zrobić. Dlatego musiałam przewartościować każdą sferę mojego życia, korzystając również z dostępności fachowej literatury.

      Usuń
    7. Poza tym Bill napisał " byłoby objawem pychy uważać, że AA jest lekarstwem na wszystko, nawet na alkoholizm". A ja nie żyję w AA i dla AA.

      Usuń
    8. WITAM NIE BYLO MNIE TROCHE ALE WIDZE ZE MALO SIE ZMIENIŁO U MNIE TO ZYCIE PISZE SCENARIUSZ A REZYSEREM JEST SWIAT I OTACZAJACA MNIE RZECZYWISTOSC KAZDEGO DNIA ZYCIE MNIE ZASKAKUJE I MOJE PLANY A W SUMIE NIE PLANY SIE ZMIENIAJA ZYCIE MI SERWUJE JA DOKONUJE WYBORU I NIE MUSZE NICZYM KIEROWAC ANI ZARZADZAC POZDRAWIAM TOMEK Z GDANSKA

      Usuń
  2. Chociaz wszyscy a może tylko większość zna smak soli to trudno jest opisać jej smak...

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiesz równie dobrze można zapytać: skoro podstawową cechą każdego alkoholika jest samowola (jeszcze do tego szalejąca :D) a samowola zgodnie ze słownikiem PWN, który tak bardzo lubisz, to postępowanie według własnej woli to jak to się stało, że stałeś się alkoholikiem?
    Przecież wola to:
    1. «zdolność psychiczna człowieka do świadomego i celowego regulowania swego postępowania»
    2. «to, czego ktoś chce, co ktoś postanowił»

    Tak sobie świadomie i celowo postanowiłeś, że właśnie alkoholikiem zostaniesz?
    Naprawdę, taki właśnie od urodzenia miałeś pomysł na swoje życie?
    Czy może nie miałeś tej samowoli kiedyś i dopiero jako alkoholik ją nabyłeś? O_o

    Rozumiem, że dla zwolenników idei, że ktoś rodzi się alkoholikiem, pomysł, że alkoholik, mógł kiedyś kierować (czy radzić sobie ze) swoim życiem, ale stracił tę umiejętność jest absurdalny.
    Dla innych osób, które wierzą, że alkoholikem się nie rodzisz, ale stajesz, nie ma w stwierdzeniu, że przestałem kierować sowim życiem nic dziwnego.
    Każdy wierzy w to co mu pasuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Dla innych osób, które wierzą, że alkoholikem się nie rodzisz, ale stajesz, nie ma w stwierdzeniu, że przestałem kierować sowim życiem nic dziwnego" - to kiedy kierowałeś swoim życiem i jak to się stało, że wykierowałeś się na alkoholika? Chciałeś tego, o to chodziło? :-)

      Nie wiem, czy alkoholizm mam od urodzenia, czy dopiero później się go dorobiłem. Może to i ciekawe zagadnienie, ale co z tego teraz wynika?

      Usuń
    2. "to kiedy kierowałeś swoim życiem i jak to się stało, że wykierowałeś się na alkoholika? Chciałeś tego, o to chodziło? :-)"
      Ale dokładnie to samo pytanie zadałam ci w związku z twoim przekonaniem, że twój alkoholizm to problem "szalejącej samowoli". Czy tak sobie świadomie i celowo postanowiłeś, że właśnie alkoholikiem zostaniesz? Bo wola oznacza właśnie zdolność do świadomego i celowego działania. Chciałeś być ojcem-alkoholikiem dla swojego dziecka? Takie było twoje postanowienie?

      Usuń
    3. Najwyraźniej zupełnie inaczej rozumiemy samowolę. ;-)

      Usuń
    4. Ooo a to już nie korzystamy ze słownika tylko sami sobie wymyślamy "rozumienie" wyrazów?
      Bo słownikowa definicja jest prosta:
      samowola
      1. «postępowanie wyłącznie według własnej woli, bez liczenia się z zakazami i obowiązującym prawem»
      2. «czyn będący wynikiem takiej postawy»
      wola
      1. «zdolność psychiczna człowieka do świadomego i celowego regulowania swego postępowania»
      2. «to, czego ktoś chce, co ktoś postanowił»

      Bardzo wygodnie dla siebie w swojej definicji samowoli* we wpisie pominąłeś część pierwszą definicji samowoli, którą jest postępowanie według własnej woli, a własna wola to właśnie (też z definicji) zdolność do świadomego i celowego działania.

      *cyt.:"Czym jest samowola? Niezdolnością do podporządkowania się nakazom, zakazom, prawom, przepisom, regułom, poleceniom, uzgodnieniom…" To twoja prywatna definicja? Bo w oficjalnej nie ma ani słowa o niezdolności do czegokolwiek. Więc jak to jest? Też sobie tworzysz nowomowę na użytek AA?

      Usuń
    5. Właśnie: "...bez liczenia się z zakazami i obowiązującym prawem.

      Usuń
  4. Nie mogę zrozumieć dlaczego upieracie się przy tłumaczeniu poszczególnych wyrazów. Nie robi się tak, ponieważ często dochodzi do nieporozumień, zniekształceń, przeinaczeń.

    W każdym języku występują idiomy (wyrazy lub wyrażenia nie mające odpowiednika w innym języku.).
    Językiem angielskim posługiwałem się bardzo dawno temu, ale od czego są słowniki i książki. Ja mam jeszcze znajomych i rodzinę ,dla których polski i angielski to języki równorzędne i korzystałem z ich pomocy.
    Sami się zresztą przekonajcie:

    Break a leg (słowo w słowo to złamać nogę) – idiom: powodzenie
    By the way ( tym sposobem) – idiom: a propos, przy okazji
    A dime a dozen ( dyszka centów, tuzin) – idiom: coś powszechnego
    You are welcome ( ty jesteś witam) – idiom: nie ma za co, proszę bardzo, nie ma sprawy,
    Hit the sack (uderzyć worek) – idiom: idź spać
    Miss the boat (spóźnić się na statek) – idiom: zbyt późno
    Wrap your head around something (owiń czymś głowę) – idiom: zrozumieć coś skomplikowanego, złożonego


    więcej na stronie: https://www.ef.pl/przewodnik-po-angielskim/idiomy-w-jezyku-angielskim/

    Idiomy są również w języku polskim. Na przykład „postaw wodę na herbatę”. Obcokrajowiec zapyta: ale dlaczego mam stawiać wodę na herbatę? Nie wie, że chodzi o zagotowanie wody na herbatę.
    A oto inne:
    Gwóźdź do trumny
    Jedzie mi tu pociąg?
    Już po ptakach.
    Ręce opadają.
    Bądź mądry i pisz wiersze.
    Być w proszku.
    Bez dwóch zdań.
    Czuć miętę do kogoś.
    Rzucać grochem o ścianę.
    Gonić w piętkę.
    Być nie w sosie.
    Chodzić na rzęsach.
    Jeśli obcokrajowiec ich nie zna, nie będzie wiedział o co chodzi.


    Dlatego dobry tłumacz nie tłumaczy poszczególnych wyrazów a sens zdania, lub sens wyrażenia.
    Trudno aby takie zawiłości językowe znał „tłumacz z Londynu”.

    Dopóki tłumaczeniem wszystkich naszych książek nie zajmie się profesjonalista lub człowiek dla którego języki polski i angielski są równorzędne nic z tego nie będzie. Cały czas będziemy się sprzeczać i każdy będzie udowadniał swoje racje.

    Ja – na własny użytek – cały Program mam przetłumaczony na zrozumiały dla mnie język.
    W pracy z podopiecznymi mówię o tym, (aby wiedzieli o co chodzi), ale też proszę aby posługiwali się oficjalnym tłumaczeniem. Najgorsze byłoby to, gdyby każdy miał swoje tłumaczenie. Bajzel byłby jeszcze większy bo już teraz nie możemy znaleźć konsensusu.

    Siostry i bracia alkoholicy, dajcie sobie spokój. Efektem bicia piany będą wasze rozhuśtane emocje. I po co wam to?
    Pogody ducha.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, oczywiście. Problem nie tyle w stawaniu się, co w zupełnie nieprzekładalnym "unmanagable".

      Usuń
    2. O rany sami językoznawcy tutaj :D
      Janku, idiom to nie jest "wyraz lub wyrażenia nie mające odpowiednika w innym języku". zresztą sam podałeś świetny przykład "break the leg" ma doskonały odpowiednik w naszym języku "połamania nóg" (który też jest idiomem zresztą).

      W kroku pierwszym natomiast, nie ma żadnego idiomu więc nie ma to za bardzo tutaj nic do rzeczy...

      Oczywiście, że tłumacze nie tłumaczą dosłownie, zwłaszcza, że istnieją słowa nieprzetłumaczalne 1 do 1, tak jak to nieszczęsne "unmaganable", któremu dla mnie najbliżej do "niemożliwego do opanowania, z którym nie można sobie poradzić".

      W przypadku tłumaczenia literatury, cóż, tłumacz może trochę poprawić lub całkiem zepsuć czyjeś dzieło, będzie się lepiej lub gorzej czytać i tyle.
      W przypadku natomiast książek takich jak WK, które nie służą jedynie rozrywce przy kominku, złe tłumaczenie może poszczególne fragmenty wypaczyć lub uczynić niezrozumiałym a tym samym niemożliwym do zastosowania (ach ten słynny "dylemat", który jakoby gnębi polskich alkoholików :D).

      Usuń
    3. "Unmaganable" - próbowałem od manage lub managment i wtedy wychodziłoby coś zbliżonego do nie poddające się kierowaniu lub niezarządzalne. Najważniejsze jednak, że BYŁO, a nie że stało się (kiedy?).

      Usuń
    4. Tak, tylko, że w tym wypadku akurat jest napisane, że STAŁO się... Kiedy, to pytanie do autorów WK pewnie :)
      Zmiana STAŁO się na BYŁO jest już w tym wypadku nie tłumaczeniem, ale ingerencją w treść "bo mi się wydaje, że autor miał co innego na myśli"...

      Usuń
    5. znaleźliśmy się na etapie Trzeciego Kroku - s. 60.

      Znaleźliśmy się na etapie Trzeciego Kroku. - s. 63.

      Co autor miał na myśli (a może niejaki Tadek z Londynu)? Ile razy trzeba znajdować się na etapie Trzeciego Kroku?

      Usuń
    6. Janku, jeśli od pisania w internecie masz rozhuśtane emocje, to powinieneś się leczyć.
      I nie przypisywać innym swoich chorych zachowań?
      Przy okazji warto się przyjrzeć dlaczego boisz się odczuwania emocji...

      Usuń
  5. Wykształcony alkoholik potrafi skomplikowac sprawy
    Nie wykształcony alkoholik spieszyć sprawy A wszyscy inni ponoszą straty tak jak pisze o tym Janek "wszyscy płytami różnymi stylami a topimy się jednakowo"

    OdpowiedzUsuń
  6. ,,Siostry i bracia alkoholicy, dajcie sobie spokój. Efektem bicia piany będą wasze rozhuśtane emocje. I po co wam to?"
    Janku, wypowiadasz się za wszystkich, wiesz co będzie efektem dyskusji. Jeszcze raz, powoli. Program AA jest Programem duchowym. Jest też, miedzy innymi po to, by uspokoić rozhuśtane emocje. Dlatego też użytkownicy tego bloga starają się by tłumaczenie było jak najbardziej zgodne z oryginałem. WK może przetłumaczyć tłumacz, który doznał przebudzenia duchowego. Ktoś kto jest znawcą i pasjonatem WK ale jest dalej chorym psychicznie alkoholikiem nie przetłumaczy WK zgodnie z jej duchem. Janku wyzdrowiałem z choroby alkoholowej i obecne tłumaczenie WK nie ma dla mnie znaczenia. Ma ogromne znaczenie dla alkoholika, który cierpi. Bo to jest walka o życie. On nie zrozumie tych bzdur z WK, nie mają one pokrycia z rzeczywistością. Zacytuję ci fragment z IV wydania, a Ty odpowiedz. Czy była ta katastrofa, czy jej nie było? ,,Jesteśmy jak pasażerowie ogromnego statku tuż po ocaleniu z katastrofy morskiej.....Nasza radość z uniknięcia katastrofy nie znika jednak" str 17 Hmm. Takich kwiatków jest bardzo wiele.
    Tłumaczenie nie musi, nie powinno być dosłowne. Musi być zrozumiałe. Natomiast jeśli ktoś nie jest w stanie zrozumieć tekstu to też nie dziwne, że nie potrafi go przetłumaczyć. Czy ma znaczenie że nasze życie było nie kierowalne, czy nie kierowaliśmy nim, czy też nie kierujemy lub nie poddawało się kierowaniu a może nie zarządzamy naszym życiem itd? Żadnego. W trzecim kroku dowiadujemy się kto kieruje naszym życiem. Kto jest reżyserem mojego życia.
    P.D
    Marceli s

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. „W trzecim kroku dowiadujemy się kto kieruje naszym życiem. Kto jest reżyserem mojego życia” – a jako że dowiadujemy się, że tym Kimś jest Bóg, to nie można w pierwszym Kroku twierdzić, że to ja przestałem kierować.

      „Jesteśmy jak pasażerowie ogromnego statku tuż po ocaleniu z katastrofy morskiej, kiedy poczucie koleżeństwa, radości i demokracji przepełnia wszystkich, od maszynowni aż po mostek kapitański. Nasza radość z uniknięcia katastrofy nie znika jednak…”. [s. 17]
      To zostaliśmy ocaleni z katastrofy morskiej, czy jej uniknęliśmy. :-)

      „Iskra, która rozbłysła najpierw w pierwszej grupie AA, pojawiła się potem w Akron, w Ohio, w czerwcu 1935 roku podczas rozmowy między nowojorskim maklerem giełdowym a lekarzem z Akron” (WK, wyd. 2018, s. XXI-XXII).
      To gdzie była ta pierwsza grupa? :-)

      Usuń
    2. Naprawdę? W kroku trzecim DOWIADUJEMY się?
      Bo ta wersja, którą ja znam mówi wyraźnie o PODJĘCIU DECYZJI o powierzeniu swojego życia... A ty się po prostu dowiedziałeś, kto jest reżyserem i że wyreżyserował cię na alkoholika?...
      "Made a decision to turn our will and our lives over to the care of God as we understood Him."

      Usuń
    3. I dlatego pewnie wszystko to, a nowa wersja zwłaszcza, nie trzyma się kupy. :-)

      Usuń
    4. Ta moja legendarna cierpliwość
      CrueltyFree ,,Naprawdę? W kroku trzecim DOWIADUJEMY się?" Tak, naprawdę, dowiadujemy się w tym kroku, komu mamy powierzyć nasze życie. Po raz pierwszy odmówiłem wtedy modlitwę kroku III. W pierwszym kroku nie ma o tym słowa. W drugim mam uwierzyć, że SW może przywrócić mi zdrowie. Tyle. Nie ma jeszcze rozwiązania w jaki sposób SW to zrobi.
      ..Bo ta wersja, którą ja znam mówi wyraźnie o PODJĘCIU DECYZJI o powierzeniu swojego życia..." Komu, nie napisałeś.
      BOGU - dopowiem. To III krok uświadomił mi komu powierzam swoje życie. Kto jest reżyserem mojego życia. BÓG. Czy to jest takie trudne? Gdybym wierzył w Boga kiedy chlałem, gdybym wierzył, że to On zarządza moim życiem. Nie potrzebował bym AA, Programu, mitingów. Gdybym tylko szczerze wierzył.
      PD
      Marceli s

      Usuń
    5. Marceli,
      po pierwsze jeżeli prosta wymiana zdań wymaga od ciebie takiego nakładu cierpliwości, to nie dyskutuj, nie ma przymusu :)
      Po drugie, nie wiem, może w ty masz jakiś program, w którym trzeci krok brzmi "Dowiedzieliśmy się kto kieruje naszym życiem. Kto jest reżyserem naszego życia".
      Ja znam tylko jeden program i w nim krok trzeci brzmi "Podjęliśmy decyzję o powierzeniu naszego życia i woli opiece Boga jakkolwiek Go rozumiemy."

      Co do stwierdzenia "Gdybym wierzył w Boga kiedy chlałem, gdybym wierzył, że to On zarządza moim życiem. Nie potrzebował bym AA, Programu, mitingów. Gdybym tylko szczerze wierzył." to trochę sam sobie przeczysz. Gdybyś wierzył, że Bóg zarządza twoim życiem gdy chlałeś to znaczyłoby przecież, że tym twoim chlaniem też zarządza...
      A gdyby sama wiara wystarczyła do uzdrowienia, to program kończyłby się na 2 lub 3 kroku.

      Usuń
  7. Marceli napisał:
    ,,Siostry i bracia alkoholicy, dajcie sobie spokój. Efektem bicia piany będą wasze rozhuśtane emocje. I po co wam to?"
    Janku, wypowiadasz się za wszystkich,

    Otóż Marceli, to ja wybrałem te wyrazy aby przekazać swoją myśl opartą na moich doświadczeniach. Moją myśl a nie wszystkich.
    Jeśli coś mówię to wiadomo, że to moje i nie muszę dodawać „moim zdaniem”. Jeśli będę kogoś cytował to o tym napiszę.
    Wielu alko nie zgadza się ze mną w sprawie WK i tłumaczenia. Więc chociażby z tego powodu nie wypowiadam się za innych. Oni tkwią w swoich przekonaniach i bardzo dobrze. Czas pokaże kto ma rację.
    W końcu nie wszyscy musimy iść do Nieba. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przypisywanie innym swojego własnego funkcjonowania...
      "Przecież wszyscy piją..."

      Usuń
    2. Janku Rozumie o czym piszesz. Są pewnie i tacy którzy nie rozumieją nie chcą zrozumieć i tacy którzy "wszystko" wiedzą Nawet to co myślisz czujesz...Kurcze czytając niektóre teksty zacząłem się zastanawiać czy Bóg wykierowal mnie na alkoholika?Jeśli tak czy to oznacza że Bog chciał bym kradł, kłamał nie uczył się, opuszczał pracę. zdradzał, bił żone gwalcil ją, bił dzieci...?Brrr...Boże chroń mnie od takiego boga

      Usuń
  8. Janku pisałeś coś ,że sam przetłumaczyłeś chyba część WK. Jeżeli coś pokręciłem, przepraszam. Też mam większość rozdziałów nowego tłumaczenia z 2021 W stanie surowym) Przytoczę jak brzmią w tym tłumaczeniu kroki.
    A oto kroki, które postawiliśmy, a które są sugerowanym przez nas programem powrotu do zdrowia:
    1. Przyznaliśmy, że jesteśmy bezsilni wobec alkoholu, że nie kierujemy naszym życiem.
    2. Uwierzyliśmy, że Siła Większa od nas samych może przywrócić nam zdrowie psychiczne.
    3. Zdecydowaliśmy oddać naszą wolę i nasze życie pod opiekę Boga, tak jak Go rozumieliśmy .
    4. Zrobiliśmy gruntowny i odważny obrachunek moralny.
    5. Wyznaliśmy Bogu, sobie i innemu człowiekowi dokładną naturę naszych błędów.
    6. Staliśmy się całkowicie gotowi, aby Bóg usunął wszystkie nasze wady charakteru.
    7. Poprosiliśmy Go w pokorze, aby usunął nasze braki.
    8. Sporządziliśmy listę wszystkich osób, które skrzywdziliśmy, staliśmy się gotowi zadośćuczynić im wszystkim.
    9. Zadośćuczyniliśmy osobiście wszystkim, jeśli było to możliwe, z wyjątkiem przypadków, w których mogłoby to zranić ich lub innych.
    10. W dalszym ciagu wykonywaliśmy obrachunek, od razu przyznając się do popełnionych błędów
    11. Poprzez modlitwę i medytację staraliśmy się uzyskać świadomy kontakt z Bogiem, tak jak my Go rozumieliśmy , modląc się tylko
    o poznanie Jego woli jaką mamy spełnić oraz o siłę do jej wykonania.
    12. Przebudzeni duchowo w rezultacie tych kroków staraliśmy się nieść tę wiadomość innym alkoholikom i praktykować te zasady we wszystkich naszych poczynaniach.
    Na początku wielu z nas wykrzyknęło: „Cóż to za wymagania (żądania)! Nie dam rady przez to przejść ''. Nie zniechęcaj się. Nikt spośród nas nie był w stanie, idealnie przestrzegać tych zasad. Nie jesteśmy świętymi. "
    Z tego co wiem to większość rozdziałów została wysłana do alkoholików celem ewentualnej poprawy, uwag, błędów. Nie wiem czy masz tę wersję, czy to twoja autorska wersja.
    PD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W wyniku utraty kontroli nad piciem utraciłam kontrolę nad życiem. Tak rozumiem Krok 1.

      Usuń
    2. W wyniku utraty kontroli nad piciem?
      Czyli wczesniej taką kontrolę miałaś?
      To ciekawe...
      Może podasz datę kiedy ją utracilas

      Usuń
    3. Przecież nie zostałam alkoholiczką po pierwszym kieliszku, a daty nie podam, bo nie pamiętam he he.

      Usuń
    4. A po ilu kieliszkach zostaje się (ty zostałaś) alkoholiczką,
      Oj chyba te twoje teorie godne nagrody Nobla z medycyny nie do końca przemyślane?

      Usuń
    5. Ha ha ha.....

      Usuń
    6. Ja mam swoje teorie, a ty swoje. Co mnie pomaga, tobie nie musi.

      Usuń
    7. Kolejna teoria godna pucharu Miss Polonia.

      Usuń
    8. E tam...daleko mi do ciebie.

      Usuń
  9. Kiedyś zaglądałem tu, szukając sugestii, podpowiedzi, wskazówki co do tego, jak wytrzeźwieć i jak dobrze, po wytrzeźwieniu żyć, dzisiaj zaglądam tu ( często) by sprawdzić czy świat nadal jest przebogaty w treści i nieubogi w formy. I jest! Oto perła, którą znalazłem podczas dzisiejszej lektury:
    "Ja – na własny użytek – cały Program mam przetłumaczony na zrozumiały dla mnie język.
    (...) Najgorsze byłoby to, gdyby każdy miał swoje tłumaczenie...."
    Brzmi jak buddyjski koan i znów mam nad czym medytować!

    OdpowiedzUsuń
  10. Wu Ming, manipulacja pierwsza klasa. Tak trzymaj, nie popuszczaj.

    OdpowiedzUsuń
  11. Kiedy trafiłam do AA nie było autorytetów ani weteranów. Każdy miał taki sam status.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiktor Osiatyński, Felek z Warszawy, Andrzej plastyk z Poznania, Józef Jan... też?

      Usuń
  12. Meszuge ok. Doprecyzuje moją myśl. Nie dało się odczuć (przynajmniej ja nie czułam), że są lepsi od innych, przekonani o swojej wybitności,nieomylności. Nie mieli manii wielkości, wyolbrzymionego ponad normę własnego ja, nadwrażliwości na krytykę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawdę bracie powiadasz prawdę :-

      Usuń
    2. Sam widzisz, nawet tutaj jest dyskryminacja, wyśmiewanie, rywalizacja...tylko dlatego, że ktoś myśli inaczej.

      Usuń
    3. Czasami trzeba zastosować metodę MTWD(mam to w d...)brzmi nie ładnie ale działa Często bywa tak że to są "równi goście"tylko drocza się Jeśli czasem jest inaczej to cóż... Samo życie... Nie ma co się złościć zmartwień bo do śmierci dozyjemy

      Usuń
    4. Jestem dość miłą i sympatyczną osobą, ale słynę z tego, że wolę komuś wejść w drogę niż w dupę.

      Usuń
  13. Od dłuższego czasu patrzę na tych ponurych ważniaków i nie chcę taką być. Poza tym, że jestem "kłótliwą babą" jestem młodą duchem osobą z ognistym temperamentem i spontanicznością.

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja na ten przykład, jak przestałem pić to zauważyłem, że ze mnie niezły bystrzacha. - Adam.

    OdpowiedzUsuń
  15. Czytałem niedawno ciekawy zbiór wywiadów z wybitnymi tłumaczami literackimi. Polecam każdemu spragnionemu wiedzy o tłumaczeniach pokierować się do bibliotek lub księgarń i następnie spróbować czytania ze zrozumieniem. Są też do znalezienia w sieci interesujące wywiady z Ireneuszem Kanią czy Robertem Stillerem. Nie polecam tych lektur osobom, które nie radzą sobie (jeszcze!) ze swoim życiem (niezależnie od tego czy kiedyś radzili ale przestali czy nie radzili sobie nigdy) i są w stanie depresji, rozdygotania czy im źle na jakiś inny sposób. Natomiast ludziom z upodobaniem i zapałem godnym lepszej sprawy sprzeczającym się niepoprawną polszczyzną na tematy, o których nie mają pojęcia... tym już tak. Dokształćcie się, bo póki co bełkoczecie jak jacyś alkoholicy ;)
    https://czarne.com.pl/katalog/ksiazki/przejezyczenie

    OdpowiedzUsuń