środa, 10 listopada 2021

6/7 czyli krótki dwukrok - bis

W związku z tym, że poprzedni wpis kolejny raz sprowokował dyskusję na temat rzekomej potrzeby nicnierobienia w Kroku Szóstym, przypomnę swój tekst sprzed ośmiu lat. Dołożyłem też na końcu trzy cytaty.


O AA-owskim dwukroku słyszeli we Wspólnocie pewnie wszyscy – polega on na tym, że nowicjusz, który ledwie uznał własną bezsilność wobec alkoholu (Krok Pierwszy), rzuca się w wir pracy i służby związanej z niesieniem posłania w ramach Kroku Dwunastego. 
Po latach pracy z podopiecznymi, kiedy okazało się, że moje osobiste doświadczenie wcale nie jest takie wyjątkowe i szczególne jak mi się to wydawało, a wręcz przeciwnie, bo pewien błąd występuje może nie powszechnie, ale jednak dość często, zacząłem na własny użytek nazywać go małym albo krótkim dwukrokiem. To taki skrót myślowy dotyczący próby „załatwienia” Kroku Szóstego – Krokiem Siódmym.

Znam ze cztery sposoby realizacji Kroku Szóstego, sam praktykuję trzy z nich. W przypadku jednej z wad wystarczyło moje trzeźwe, zdroworozsądkowe postanowienie o zaprzestaniu jej używania. W przypadku drugiej, skuteczna okazała się metoda zamiany, opracowana zdaje się przez duet Joe&Charlie, chodzi mi tu konkretnie o zamianę urazy na wdzięczność – to umiem i praktykuję. W pozostałych przypadkach musiałem stosować metodę trzecią, zbudowaną na bazie analizy uzależnienia, historii o Łazarzu i pewnego doświadczenia z czasów służby wojskowej („ostrzenie gwoździa” opisałem dokładnie na swojej stronie i nie tylko). Jest to sposób trudny, wymagający mnóstwo pracy i determinacji… wredna, parszywa robota po prostu. Może mam pecha, może jestem trudnym przypadkiem, nie wiem, nie skarżę się, robię po prostu to, co u mnie i na mnie działa, co w moim przypadku okazało się skuteczne. 

Swoim podopiecznym prezentuję zwykle swoje doświadczenia i przeżycia i sugeruję, by z tych trzech czy czterech wybrali swoją własną metodę praktycznej realizacji Szóstego i Siódmego Kroku. Aż tak zarozumiały nie jestem, by upierać się, że ja z góry wiem, co w czyimś przypadku okaże się skuteczne. Zawsze jest przecież szansa, że ktoś inny nie będzie musiał mieć tak przekichane, jak ja. Pamiętać jednak trzeba, że Program AA jest programem działania, a nie programem modlitewnym, ani nie programem składania pustych deklaracji, ani nie programem jakiegoś magicznego stawania się.

Od dawna też nie dyskutuję już o tym, która metoda realizacji Kroku Szóstego jest lepsza, bo nie o lepszość metody tu chodzi, a o efekty jej zastosowania. A te pojawiają się (lub nie) dopiero jakiś czas po realizacji Kroku Siódmego. I zdarza się, że dochodzi wtedy do takiej oto mało przyjemnej rozmowy…

- Zrealizowałeś Krok Siódmy?

- Tak, tak, już parę miesięcy temu!

- Super! To powiedz mi proszę, od jakich wad charakteru (braków) Bóg Cię już uwolnił, których już nie masz. Ale dyktuj powoli, żebym zdążył zapisać.

- Tego… no… y… hm… Od żadnych.

- Ups! Ale twierdzisz, że Siódmy Krok zrealizowałeś? Choć efektów tego jakoś nie ma?

- Tak, zrobiłem to!

- OK. To może zastanówmy się spokojnie i powoli. W Siódmym Kroku ty zwracasz się do Boga, prawda? To jak myślisz, czy to Bóg postanowił, że masz nadal używać swoich wad? 

- No, coś ty! Nie wygłupiaj się!

- Nie wiem, czy się rozumiemy… W Kroku Siódmym jesteś ty i Bóg, więc jeśli to nie Bóg zdecydował, że masz nadal używać swoich wad, to zostajesz ty. Czyli odpowiedzialność spoczywa raczej na tobie, niż na Bogu, czy tak?

- No…

- Jedźmy dalej. W Siódmym Kroku masz zwrócić się do Boga w pokorze i ta pokora jest tam jedynym warunkiem, zgadza się? Jeśli efektów nie ma, a jedynym warunkiem było zwrócenie się w pokorze, to chyba prosty wniosek, że nie zwracałeś się w pokorze.

- Nieprawda! Zwracałem się w pokorze! Długo się przedtem modliłem i do spowiedzi poszedłem i Drogę Krzyżową w tej intencji…

-Stop! To wszystko jest zapewne ważne, ale mam wątpliwości, czy w tym przypadku faktycznie chodzi o udział w obrzędach religijnych. Zwracam się w pokorze wtedy, kiedy proszę o coś, co przekracza moje możliwości, co jest poza moim zasięgiem. Domaganie się od Boga, by zrobił za mnie coś, z czym świetnie mogę poradzić sobie sam, nie jest proszeniem w pokorze, tylko wysługiwaniem się, koncertem życzeń oraz traktowaniem Boga jak chłopca na posyłki! Czy wydaje ci się możliwe, że jest tak, jak mówię?

- Tak.

- Skoro nie prosiłeś w pokorze, czyli nie zrobiłeś tej jedynej rzeczy, jaką miałeś do wykonania w Kroku Siódmym, musimy się cofnąć do Kroku Szóstego. Czy zrealizowałeś Krok Szósty?

- Tak, tak, oczywiście! Nawet dość dawno temu!

- Jedynym twoim zadaniem w tym Kroku było zbudowanie gotowości do rozstania się ze swoimi wadami. Elementem niezbędnym tej gotowości jest świadomość co, jak, kiedy mam zrobić oraz wola – chcę to zrobić, zrobie. A w takim razie, co konkretnie zrobiłeś realizując Krok Szósty?

- No… postanowiłem zamieniać swoje wady na zalety, jak to zalecali Joe i Charlie.

- Ja nie pytałem o twoje postanowienia, ale o to, co zrobiłeś, ale… niech będzie. W takim razie, które wady, ale konkretnie, zamieniłeś skutecznie na zalety i jakie zalety? Których wad już nie używasz i jakie zalety praktykujesz w zamian?

- No… Tak całkiem, to mi się jeszcze nie udało z żadną wadą ani zaletą…

- A pamiętasz jeszcze, że objawem obłędu jest oczekiwanie odmiennych efektów stale tych samych, niezmienionych działań? Ale… mniejsza z tym. Choć w Kroku Szóstym mowa jest o całkowitej gotowości, to jednak uznałeś, że sprawa jest już załatwiona i możesz spokojnie przejść do Kroku Siódmego?
- …


W tym momencie rozmowę można zakończyć, bo krótki dwukrok jak już widać, polega właśnie na:
a) próbie przerzucenia na Boga odpowiedzialności za dalsze używanie wad charakteru,
b) próbie zastąpienia sobie gotowości z Kroku Szóstego proszalną modlitwą z Kroku Siódmego, która w tych warunkach nie jest zwracaniem się w pokorze,
c) jednym i drugim.

Jest to (moim zdaniem) po prostu próba przeskoczenia ponad Krokiem Szóstym, bezpośrednio do Kroku Siódmego. Świadczy też, niestety, o powrocie do życzeniowego, magicznego myślenia, że wystarczy chcieć, że wystarczy postanowić, zadeklarować, wymodlić… W Biblii wyraźnie napisano, że wiara bez uczynków jest bezowocna, co ja, rozumiem w sposób następujący: pozorowane działania, deklaracje bez pokrycia i stosowanie półśrodków nie przynosi owoców/efektów.
Jestem alkoholikiem. A skoro już nim jestem, to może uczyłbym się czegoś na swoim alkoholizmie? Od alkoholizmu uwolnić się nie mogę, to ponad moje siły. Ale… dziś mogę nie pić. Od nieuczciwości uwolnić się sam nie mogę, ale… mogę dziś nic nie ukraść.
Od wad charakteru i wynaturzonych instynktów może mnie (pod pewnymi warunkami) uwolnić Bóg, bo jest to ponad moje siły. Moim zadaniem jest budowa gotowości do tego poprzez zaprzestanie używania wady, zaniechanie korzystania z niej.

„Codzienne Refleksje” s. 142, chodzi o uczciwość: Moja Siła Wyższa może usunąć tę wadę, ale najpierw ja sam muszę sobie pomóc, stając się gotów do przyjęcia Jej pomocy – czyli rezygnując z kłamstwa i krętactwa.

Naszym bezpośrednim celem jest trzeźwość, rozumiana jako wolność od alkoholu i od żałosnych konsekwencji, jakie pociąga za sobą dla nas używanie go. Bez tej wolności nie osiągniemy niczego innego. Jednak, choć brzmi to paradoksalnie, uwolnienia od obsesji alkoholowej nie zaznamy dopóty, dopóki nie staniemy się gotowi do zmierzenia się z wadami charakteru, przez które znaleźliśmy się w tym opłakanym stanie bezradności („Jak to widzi Bill” 327).

Dlaczego wyznawcy „pendolino” upierają się, żeby pracować TYLKO na Wielkiej Księdze? Bo w innych książkach AA jest już mowa o realnej i konkretnej pracy na Kroku Szóstym. Bill zresztą określił i rozpoznał to znakomicie i jednoznacznie:

Wielu z nas długo unikało Szóstego Kroku, i to z bardzo praktycznego powodu: nie życzyliśmy sobie usunięcia wszystkich wad charakteru, bo do niektórych byliśmy aż nazbyt przywiązani. 12x12 s. 107-108.

18 komentarzy:

  1. Bingo, Meszuge.
    Ty nie stosujesz programu 12 kroków.
    Ty stosujesz terapeutyczną magiczną formułkę „Zmień myślenie”.
    Ty stosujesz terapeutyczną „ciężką pracę nad sobą”. No cóż, wykonywanie pracy Boga musi być ciężkie.
    Tu chyba jest większy problem z tym Bogiem, może należałoby wrócić do kroku 2 i 3. One nie mówią, że to ty jesteś Bogiem, i ty sam możesz przywrócić sobie zdrowie, zdrowy rozsądek, czy zdrowe funkcjonowanie.
    Sam widzisz, minęło 8 lat, a ty w tym samym miejscu z nie zrozumieniem programu, i w tym samym miejscu w upieranie się „ja wiem najlepiej, ja wam zinterpretuję program”.
    Myślę, że skażenie Strzyżyną to rak na polskim AA. „Program” stworzony przez psychiatrów w Instytucie psychiatrii, przekazywany przez terapeutki, formularze z testami do wypełnienia, pobyt i przekazywanie „programu” finansowane z ZUS-u jako zwolnienie chorobowe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dyskutuj sobie z Billem i autorami cytatów, a nie ze mną. :-)

      Usuń
    2. O to to to, zawolasz starszego brata 😉

      Usuń
    3. Ty Anonimowy rozumiesz i stosujesz program, inni nie rozumieją i nie stosują. Pycha i zarozumiałość, a gdzie pokora i skromność?

      Usuń
    4. Autor bloga chyba prosił, żeby pisać o sobie, prawda? Zaczynasz zdania od "Ty", co oznacza szalejącą samowolę. Kolejny raz coś wypisujesz o jakimś/jakiejś Strzyżynie - czy Meszuge coś o tym pisał w ogóle w tym roku? Co komentujesz? Własną złość i zawiść?

      Usuń
    5. Anonimowy, a co kogo obchodzi co ty myślisz o instytucie psychiatrii? Może załóż swój blog i tam produkuj swoje przemyślenia?

      Usuń
    6. Anonim - to zdaje się manifestacja aowskiej miłości i służby przez ciebie przemawia? Może zainteresuję się tym całym instytutem, bo z aowcami takimi jak ty to mi nie po drodze.

      Usuń
    7. O proszę, proszę
      Zwracam się do autora bloga i przylatuje mnóstwo bardzo mądrych ludzi, pouczających mnie że mam pisać o sobie. Przecież oni to robią, piszą o mnie 🧠🧠🧠
      Czy ja gdzieś napisałem, że prowadzę konsultacje społeczne z tłumem alkoholików?

      Usuń
    8. I nie jestem żadnym aowcem, sekciarstwo proszę z daleka.

      Usuń
    9. "Magiczna formuła zmienmyslenie" W WK pisze (cytuję z pamięci) "Niektórzy z nas usiłowali trzymać się starych przekonań... Musieliśmy się ich pozbyć"Myślę że bez zmiany myślenia nie da się pozbyć starych przekonań
      "Terapeutyczna formuła" ciężką pracę nad sobą "WK"..musieliśmy się zdobyć na wysiłek" Wysiłek aby zmienić żonę,męża,dzieci,pracodawcę,urzędy a może Boga? Wysiłek ten.dotyczy mnie Pracy nad sobą
      "Bóg uczyni to czego ja nie mogę wykonać"(cyt.z pamięci)Więc mam do wykonania pracę która mogę wykonać choć czasem bywa ciężka.
      Jedną z definicji terapia jest "leczenie zaburzeń psychicznych i emocjonalnych bez używania leków,polegająca na oddziaływaniu na psychikę pacjenta" Czy stosowanie Programu AA oddzialowywuje na emocje i umysł? Beztlumaczenia Tak czy nie?
      Bartek

      Usuń
    10. Uuuu nie wyciągniesz mnie w swoją równoległą rzeczywistość Bartku.
      Dyskutuj sam ze sobą. Mnie nie jest to do niczego potrzebne.

      Usuń
  2. Kiedy mówiłem, że Program 12 kroków jest programem religijnym (w połowie kroków odwołuje się do Boga !!!) to wielu alkoholików gdyby tylko mogło zagryźliby mnie z katolicka miłością.
    Podałem pierwsze tłumaczenie Kroków przez Rajmunda i już jednemu się nie podoba, bo za mało Boga. A przecież sami mówicie, że to nie jest program religijny :)

    To religia próbuje określić Boga. Nie fizyka, chemia czy inna nauka, ale mniejsza z tym.

    Bo kim jest Bóg?
    W moim pojmowaniu to byt doskonały. A jeśli doskonały to nie ma wad !
    Człowiek nie jest bytem doskonałym dlatego wady ma i to one odróżniają nas od Boga.
    Bóg w swej mądrości dał nam wolną wolę abyśmy mogli wybierać między wadami a zaletami. Ale my jako ludzie tego nie potrafimy. Wierzący mówią, że dlatego grzeszymy.

    Gdyby Bóg odebrał człowiekowi wady to tym samym stalibyśmy się Bogami.

    Program 12 Kroków to program duchowy. Tak często słyszę. To dlaczego na siłę wciskacie do Programu Boga???
    Tylko Bóg może nas uzdrowić? Naprawdę? A co z agnostykami i niewierzącymi ? Ich nie uleczy ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli twierdzisz, że program jest religijny, to wypada podać, do której religii jest przypisany i jakiego wyznania są/muszą być uczestnicy tego programu.
      A przy okazji, religia nie jest potrzebna do wiary w Boga, często nawet tę wiarę utrudnia.

      Usuń
  3. Trzymam się z daleka od tzw. znawców programu,a oni ode mnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najlepiej dla Polaka-katolika trzymać się z dala od wszelkich znawców, nie? :)

      Usuń
  4. Kolejny raz proszę o pisanie o sobie i nienapadanie na siebie wzajemnie. Znowu trzeba będzie zablokować możliwość komentowania?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Program bez zasad, AA bez zasad i komentarze bez zasad. Od kilkunastu lat, z roku na rok jest coraz gorzej, bo coraz więcej alkoholików wyzdrowiało? czego nie widać po komentarzach. Meszuge rób jak uważasz.

      Usuń
  5. To ja chętnie napiszę o sobie, cieszę się, że w odpowiednim momencie podjąłem decyzję o terapii, to co tu czytam tylko mnie w tym utwierdza.

    OdpowiedzUsuń