sobota, 20 maja 2023

Czemu mam się cofać i po co?

Gromadzimy coraz więcej wiedzy ogólnej i na różne konkretne tematy, rozwijamy się duchowo, zdobywamy doświadczenia, nabywamy nowe umiejętności i doskonalimy już istniejące… Cechą wspólną wszystkich tych procesów jest rozwój. Poza bardzo niewieloma wyjątkami (uwiąd starczy, choroba psychiczna) jest to droga w jedną stronę – zawsze w jednym tylko kierunku: więcej, lepiej, pełniej, głębiej. Po co i dlaczego na tej drodze ktoś chciałby się cofać?

Znajomy skończył studia doktoranckie z matematyki teoretycznej. Po co i dlaczego miałby wracać do szkoły podstawowej i pod kierunkiem nauczycielki z trzeciej klasy poznawać podstawy rachunków? Kolega, rysownik, karykaturzysta, miałby wrócić do podstawówki i uczyć się rysować szlaczki? Po co?
Rozwój duchowy jest mniej wymierny, bo i w jakich jednostkach dokonywać tych pomiarów i zapewne nie aż tak łatwy do zaobserwowania u siebie i innych, ale to nie znaczy, że rozpoznanie tego procesu nie jest możliwe. Da się zauważyć, choć nie z daleka i nie w pięć minut, jeśli ktoś żyje życiem duchowym. Typowa jest dla takich osób koherencja (spójność wypowiedzi, poglądów, działania, postaw życiowych), czyli prościej mówiąc mówię to, co myślę, robię to, co mówię, zachowuję się zgodnie ze swoją wiarą itp. Odwrotnością takiej postawy jest na przykład dwulicowość: inaczej zachowuję się na mityngu, a inaczej wypowiadam się anonimowo w internecie. Oczywiście elementów życia duchowego jest znacznie więcej, bo to i uczciwość, i szacunek, i tolerancja dla odmiennych poglądów, i pokora, i odpowiedzialność…

Rozwój poziomu życia duchowego może być nieskończony, bo przecież zawsze dzisiaj można być lepszym dla bliźnich niż wczoraj, bardziej kochać, bardziej być pomocnym, zdobywać się na więcej pokory. Dlaczego i w jakim celu na tej drodze ktoś chciałby się cofać? Czemu miałby służyć powrót do mozolnej nauki podstawowych prawd typu: A więc my, alkoholicy musimy przede wszystkim wyzbyć się egoizmu [WK]. Przecież ten egoizm – zgodnie z obietnicami – zniknął w połowie pracy nad Krokiem Dziewiątym. Więc po co wracać do nauki zasad znanych, rozumianych, praktykowanych? Chyba że… Chyba że wygląda to jednak inaczej… Tylko myśleli, że pozbyli się egoizmu i lęku. Tylko myśleli, że zdobyli się na pokorę [WK z 2018, s. 74].

Staram się uczyć, być nauczalny, co w naszym środowisku można określić, jako bycie sponsorowalnym, staram się rozwijać duchowo i intelektualnie. To oznacza, że gdybym natknął się na taki sposób sponsorowania, który wymagałby ode mnie więcej niż dotąd, to poddałbym się mu – choć nie jestem pewien, czy chętnie. Natomiast kompletnie nie rozumiem, po co miałbym robić raz jeszcze ten sam Program, ale tym razem na poziomie zdecydowanie niższym, niż ten, który mam (tak – mam, a nie tylko znam), którym żyję od lat, każdego dnia. Po co mi jakieś wersje uproszczone, powierzchowne i niedokładne?

Do całego Programu wraca się po zapiciu – to oczywiste i banalne. Zapewne warto zacząć jeszcze raz, od początku, gdy alkoholik uświadomi sobie, że wcześniej robił to całkowicie nieuczciwie i nierzetelnie – osób zdolnych przyznać się do czegoś takiego nie ma zbyt wiele. Wreszcie podejmować pracę ze sponsorem kolejny raz może alkoholik, który zorientował się, że jego sponsor – może i w dobrej wierze – przekazał mu tylko demo Programu, wersję uproszczoną i wyraźnie spłyconą.

Zrozumieć, po co i dlaczego alkoholicy chcieliby robić Program AA raz jeszcze, ale na poziomie daleko niższym niż już znają, już robili, nie jest łatwo. Właściwie wszystkie takie przypadki, które potrafię sobie wyobrazić, zbudowane są na jednym podłożu – ponownie uruchomiony (albo nigdy nie zdezaktywowany w pełni) mechanizm nałogowego regulowania uczuć. Tak, dobrze się czuć, być na haju – może już nie wszystko jedno, czy to na haju alkoholowym, seksualnym, zakupowym, programowym, hazardowym, pigułkowym, ale koniecznie na haju – za wszelką cenę i z pełną gotowością by zrobić wszystko.
I tak pogoń za urojonym szczęściem trwa…

Nasze dotychczasowe życie było nieustanną ucieczką od bólu i problemów. Uciekaliśmy przed nimi w panicznym strachu. Nigdy nie chcieliśmy zmierzyć się z cierpieniem. Naszym rozwiązaniem była zawsze ucieczka w butelkę [12x12].

Było? Czy aby na pewno, było?

49 komentarzy:

  1. Wydaje mi się że przekazywanie Programu AA I wprowadzanie w życie duchowych zasad to ciągły rozwój .Ja jako doradca duchowy tzw.sponsor pogłębiam swoje życie duchowe oraz rozumienie tych zasad poprzez ciągła pracę z innymi alkoholikami, ciągle coś odkrywam pomimo upływu lat pracy z innymi.Dzis różnego rodzaju zaczepki szczególnie te anonimowe bez imienia bez nie robią na mnie dużego wrażenia no może czasem irytują lekko gdy czytam ten poziom dziwnej anonimowej agresji słownej. Celem jest iść, rozwijać się ,utwardzać pancerz który buduje każdego dnia.Dla mnie czas wymądrzania się i podnoszenia sobie ciśnienia z powodu anonimowych wpisów przeminął, czas przeszły jest mało ważny, dziś jestem trzeźwy i skupiam się na pomocy innym Aby wrócili do zdrowia Aby wyzdrowieli z alkoholizmu .Dyskusję pod tytułem udowodnię Tobie że mam rację może obchodziły mnie jeszcze wczoraj ale kolejny podopieczny mnie zweryfikował więc zajmuje się tym co tu teraz i w tym momencie jest ważne

    Pozdrawiam serdecznie Tomek z Gdańska

    OdpowiedzUsuń
  2. Meszu... Zwykle najprostsze wytłumaczenie jest prawdziwe. Sam pisałeś kiedys o tej zasadzie ekonomii myslenia.

    Lęk!!!
    "Prosimy Go, aby usunął nasz lęk i by skierował naszą uwagę na to, kim chce, abyśmy byli. I od razu zaczynamy uwalniać się od lęku."

    Przeprowadziłem mnóstwo (setki rozmów, to był moj taki moj mały projekt badawczy) właśnie z osobami, które żyjąc w trzeźwości, zrobiły (a niektóre robią ciągle) kroki od nowa... Wspólną cechą wszystkich tych osób byly: niepewność i lęk przed tym, ze skoro nie pije juz XX lat to cos złego czycha za rogiem. To w wiekszosci osoby, ktore uwazaly ze nie da sie wyzdrowieć z alkoholizmu. Ogromne i narastające zaburzenie lękowe.
    Nagle osoby z tym lękiem, dichodzily do wniosku, ze ich wiedza jest zwietrzala, to co robią nie jest efektywne itp.
    Ten narastajacy lęk dokarmiał się przykladowo:
    - zwyczajnym procesem starzenia się,
    - samotnością (smierc partnera, odejscie dzieci z domu i rozne zyciowe sytuacje)
    U mlodszych stazem AA, dochodzily jeszcze inne sprawy, z ktorych najciekawsze byly:
    - zaniżona (rozwalona samoocena, sprowadzenie pokory do zgody na poniżanie, deptanie swojego ego poprzez uwypuklanie wad i traktowanie zalet jak wrogów)
    - tkwienie w patologicznych związkach i próba wymodlenia wszystkoakceptujacej postawy
    - ubóstwo intelektualne i bezrefkeksyjne łykanie wszystkiego co sie mówi w AA
    - osobowość zalezna i proba symbiotycznego zespolenia sie z grupą AA
    Cześć osób doszla tez do wniosku, ze chcą mieć księgę jak wszyscy wokoło, pięknie pokolorowaną i z dopiskami na marginesie... Wrócili "na sugestie". Bylo trochę przypadków gdy alkoholik mieszkał dlugo za granicą i program zrobił np. w j.niemieckim/angielskim. Trafiając do polskich grup, nie umiał się dogadać a polskie tłumaczenie nijak nie pasowalo do tego co znał.

    U wszystkich tych ludzi, największą i najbardziej destrukcyjną robotę zrobil lęk (zaburzenia lękowe roznego rodzaju).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Anonimowy21 maja 2023 06:57.
      jednak to wszystko, to ja wiem. Chodziło mi tym razem o coś innego - o cofanie się, o robienie Programu na niższym poziomie niż za pierwszym razem. Poziom wyższy wymagań mógłby (teoretycznie) pomóc osiągnąć coś, czego nie udało się zyskać wcześniej. Ale poziom obniżony i bylejakość? Nie kumam...

      Usuń
    2. Chodzi pewnie nie o to, żeby Program zrobić kolejny raz lepiej lub gorzej, ale liczy się, z kim zrobić. Jeśli sponsorem jest sam Artur z Brukseli, Sydney z Oregonu, Tadeusz z Londynu, Bob z Las Vegas, Darek z Monachium, to w jakiś sposób chwała i sława tych osób spływa na podopiecznego. Wierzy w coś takiego wielu alkoholików w PLAA, choć chyba jednak więcej kobiet. Basią z Myślenic albo Kaziem z Mąkoszyc nie da się chwalić ani popisywać.
      Co do jednego na sto procent masz rację - nigdy nie wyłączone albo tylko na chwilę uśpione magiczne myślenie.

      Usuń
    3. Meszu...
      Piszesz i zastanawiasz się skąd to cofanie się niżej.

      To dalej lęk. Narastające zaburzenie. Brak tej poczatkowej siły która pozwalala mi byc na tym haju po programie. Wtedy krytyk wewnetrzny, dokarmiony lękiem rozwali ci wszystko co budujesz. Stworzysz myślowego potwora i zrobisz go mocniejszym niz jestes.

      I popatrz teraz ja schemat.
      Nie wierzę we własne siły, boję się. Przecież jestem chory i moje myślenie jest chore.

      W tym stanie, nie ma absolutnie zadnej możliwości, aby alkoholik skupił sie na rozwoju, zobaczył co szwankuje i naprawil/poprawił te zużyte elementy. Taki zalekniony już człowiek, otoczony ciągle chorymi ludzmi widzi to co chce widzieć lęk. Jesli do dodatkowo tkwi w grupach AA które w większości operują na podstawach programu, to dokarmi uczucie, ze jest z nim coś nie tak.

      Wtedy odezwie sie w nim to bezradne dziecko jakim byl, gdy przyszedł do AA. I jak dziecko, będzie szukał matki/ojca ktorzy sie nim zaopiekują.
      Zapragnie aby po raz kolejny robic właśnie te szlaczki, podstawy. Myśli ze jak zacznie od zera, to wroci ten pierwotny stan duchowy.

      I teraz zobacz:
      "Nasze dotychczasowe życie było nieustanną ucieczką od bólu i problemów. Uciekaliśmy przed nimi w panicznym strachu. Nigdy nie chcieliśmy zmierzyć się z cierpieniem."

      Właśnie! Rozwój wymaga zmierzenia się z cierpieniem, trudnościami. Konfrontacji z lękami. Dopiero przejście przez ścianę z bólu i niepewności otwiera oczy i mozna zobaczyć nieskonczenie wiele możliwości.

      Niestety AA betonują się na wspolnym chorowaniu i odtwarzaniu tych samych traum podczas kazdego mityngu. Skupiają się na byciu częścią grupy. To pułapka duchowa.

      Rozwój duchowy to cuagla podróż. Podróżnik nie może zbyt dlugo tkwić w jednym porcie. Nawet jesli ten port jest mega bezpieczny. Musi ruszyć w drogę. Tyle, ze taka podróż czesto moze być samotna. I tu już wchodzi lęk przed utratą przyjaciół, wspólnych spotkań itp.

      Grupy AA minimalnie (jesli wogole) wspierają rozwój alkoholików z dlugim stazem trzeźwości. Raczej w kółko mielą te same problemy, co juz zauważyłeś wielokrotnie.

      Rozwój to konieczność wyjscia poza własny komfort. To zgoda na strate. To zrozumienie, ze muszę odkleic się od zależności od ludzi, miejsc i rzeczy materialnych. Ze wszystko co mam, jest mi dane tylko na chwilę. Ze wspolnotowosc jest pułapką w rozwoju duchowym.

      Usuń
    4. "Myśli ze jak zacznie od zera, to wroci ten pierwotny stan duchowy" - to by mogło mieć sens...

      Widocznie trafiłem do jakiegoś innego AA. U nas, od pierwszych mityngów, słyszałem "skazani na rozwój" i choć z tym wyrokiem różnie bywa, ale rozumiałem, przekaz: trzeba się stale rozwijać. Kolejna rzecz z tamtych czasów: "trzeźwość to (także, miedzy innymi) zgoda na cierpienie". Więc przestałem się przejmować za bardzo tym, że czasem się źle czuję; z jakiegoś powodu albo i bez powodu. Wielu alkoholików, którzy robią Program drugi (trzeci, czwarty) raz nadal się z tym nie chce/nie może/nie potrafi pogodzić.
      Niedawno na mityngu alkoholiczka, która robi Program trzeci raz, tym razem z samą podopieczną Sydney, z szerokim uśmiechem oświadczyła "nareszcie dobrze się czuję". A mnie starzy weterani z Opola uczyli, że trzeźwienie boli, a jak nie boli, to coś idzie nie tak.

      Usuń
    5. Heh, Meszu...
      Dobrze ze w pandemii chodziłem sobie na Wasze mityngi online w Opolu. Taka jedna pijaczka, Mika D. podpowiedziala mi, zebym skorzystal póki jesteście online :) Bylem w szoku gdy zobaczylem te "wasze" AA :) Takiego to ja nie znalem. Dostałem takiego kopa i bodziec do rozwoju, ze trwa to do dzisiaj. Ciągle to rozwijam. Skazany na rozwoj :)

      No i... Mam do Was ogromny żal, co tam, zły na was jestem. Otworzyly sie salki i.... olaliscie tych wszystkich ludków, ktorzy do Was trafili online. Zatrzasnelliscie drzwi bez inwentury i spojrzenia czy przypadkiem właśnie czegoś nie straciliście. Lub czy ktos nie straci.

      Brakuje mi Was. No ale cóż mogę zrobić :) Każda grupa jest niezalezna i sobie robi co tam chce :)

      Tak czy siak, jesli robicie inwenture, proszę Was o poddanie pod rozwage sumienia grupy, zeby otworzyć sie też hybrydowo. Komórka z zoom, byla wystarczająca.

      Pizdrawiam z Katowic.

      Usuń
    6. OK. W ostatni poniedziałek maja jest inwentura "Asyżu", ale podpowiem na wszelki wypadek wcześniej też, jak tylko będę.

      Usuń
    7. Słuszna uwaga. Miałam podobnie z grupą w W-wie, na której było wielu weteranów, dużo się tam uczyłam, bardzo ją lubiłam. Zelżała pandemia i bez żadnych skrupułów zamknęli online pomimo próśb ludzi, którzy chcieli dalej uczestniczyć w tej grupie a nie mogli stacjonarnie.

      Usuń
  3. A czym jest "obniżony poziom" programu? I skąd alkoholik, który do niego podchodzi ma o tym wiedzieć? Jest "jakiś inny", nowy, więc może przyniesie coś nowego komuś kto czuje w sobie nadal jakąś pustkę? Chce czegoś więcej, sam nie wie czego. Tyle, że odpowiedzią nie jest powtarzanie programu czy czegokolwiek innego w inny sposób. Dla mnie odpowiedzią było rozwijanie samoświadomości. Dzięki temu zaczęłam rozumieć siebie i swoje potrzeby emocjonalne, psychiczne i umiem znajdować skuteczne sposoby ich zaspokajania. I co ważne, jasne jest też dla mnie jakie sposoby nie są i nie będą skuteczne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anno, piszesz "I skąd alkoholik, który do niego podchodzi ma o tym wiedzieć?" - zauważ, że ja nie piszę o nowicjuszach, ale o ludziach, którzy w AA są dość długo i przynajmniej raz już "zrobili" Program.

      Usuń
    2. A sądzisz, że dzięki temu są w stanie ocenić jakość podejścia do programu, którego nie robili? Mogą oceniać tylko po opiniach innych. Wystarczy, że usłyszą kilka osób, które się pozytywnie o tym wypowiadają. I wracam do mojego pierwszego pytania - czym jest "jakość" czy "poziom" programu?

      Usuń
    3. Jakość? Powiedziałbym, że po pierwsze, po efektach. Ale te są widoczne po 3-5 latach. Po drugie, po podejściu do konkretnych Kroków. Czy korzystam z doświadczeń AA, czy tylko z doświadczeń ok. 80 alkoholików, z których część wróciła do picia? Czy zapoznaję się z WK, czy może tylko słucham wybranych fragmentów, czytanych przez sponsora? Czy na 4 Kroku pracuję na 3-4 tabelach, czy może tylko na 1-2? Czy odkrywam istotę swoich błędów, czy może sponsor mi mówi, jakie mam błędy i zawsze jakoś tak okazuje się, że mam takie same, jak on. W jaki sposób realizuję Krok 6, ale właśnie... realizuję, a nie składam magiczne deklaracje bez pokrycia. Czy Krok 7 stosuję w pokorze, czyli po wykonaniu swojej części zadania, czy zamiast zrobienia w poprzednim Kroku czegokolwiek? Krok 8 - lista skrzywdzonych z całego życia, czy tylko z okresu picia? Czy sponsor zalecał robienie listy osób, które skrzywdziły mnie? itd. itd. itd.

      Usuń
    4. Następstwem poznania programu jest dbanie o zdrowie fizyczne, psychiczne, emocjonalne i duchowe.

      Usuń
    5. A widzisz. I to jest dobre. Takie wskazówki są bardzo użyteczne. Dwa pytania mi się pojawiają: 1. Kto w taki uporządkowany i logiczny sposób ocenia podejście do programu? Ludzie zwykle kierują się emocjami, odruchami, pierwszym wrażeniem po usłyszeniu kogoś. Magiczne myślenie, a jak? 2. Ilu lat doświadczenia i świadomej, krytycznej obserwacji w AA potrzebowałeś, żeby taki sposób oceny sobie wypracować?
      Przydałaby się checklista do oceny podejścia do programu...

      Usuń
    6. Kto w taki uporządkowany i logiczny sposób ocenia podejście do programu? Na pewno nie nowicjuszka, ale alkoholiczka, która już raz realizowała Program ze sponsorką, powinna się zorientować po max. 2-3 spotkaniach.

      Pracowałem z alkoholikiem, który w dobrej wierze "robił" pendolino. O różnicach informował od początku pracy. Miał czytać całe rozdziały, a nie tylko te fragmenty, które wskazał sponsor. Pracowaliśmy na 12x12 i WK, a jak trzeba to i na innych książkach AA (ale to później i raczej ilustracyjnie). Odpowiadałem na pytania, proponowałem zadawanie dodatkowych pytań na mityngu (u nas to stała praktyka), a pierwszy sponsor często nie wiedział, odsyłał do modlitw, zakazywał pytać innych, bo to byłoby według niego brakiem lojalności. Na samym początku powiedziałem mu, i to już go zaskoczyło, że po Programie nie obiecuję mu szczęścia, ani nawet tego, że będzie lepiej, bo moje lepiej i jego lepiej mogą wyglądać różnie. Pierwszy sponsor gwarantował szczęście. Ja mówiłem, że jeśli rzetelnie zrealizuje Program, to będzie inaczej. I że Program nie jest do uszczęśliwiania. Do tego są dziwki i gorzała. Program jest do takiej zmiany życia (myślenia, postaw, wierzeń itd.), w którym alkohol nie będzie potrzebny. Początkowo co chwila informował mnie, że tego to on nie wiedział, to pierwsze słyszy, tego nie znał, tego nie rozumiał... a ja odpowiadałem ze zdumieniem i pewnym niesmakiem, że jak to, przecież robiłeś Program?! Później się oswoiłem i przestałem komentować. Wszystko to, co tu wyliczyłem (i znacznie więcej) odbyło się w ciągu trzech tygodni. Więc nie mów, że ktoś, kto już raz lub więcej pracował ze sponsorem, nie potrafi odkryć różnicy.

      Później przyszli następni pendolinowcy. Trzymali się nieźle przez pierwsze lata i to pod warunkiem ogromnej aktywności w AA. Później haj programowy mijał, pojawiało się rozczarowanie, rozgoryczenie, zawód, złość, lęk (tak, lęk też), niezadowolenie z życia i siebie, obniżony nastrój...

      Usuń
    7. "Przydałaby się checklista do oceny podejścia do programu..." - ha, ha, ha! tego to pewnie nie ma, ale przypomniałaś mi swego rodzaju checklistę z Opola, dotyczącą efektów Programu. Oni to nazywali (pół żartem - pół serio) PZPR. Hasło padło na mityngu, a później miałam okazję dopytać w luźnej atmosferze w kawiarni, gdzie chodzili po mityngach.
      Szkoda, że to ode mnie tak daleko (Antwerpia). Miałam okazję zobaczyć inne AA.

      Usuń
    8. Anonimowy21 maja 2023 10:28
      Następstwem poznania programu jest dbanie o zdrowie fizyczne, psychiczne, emocjonalne i duchowe.

      Może nie tylko, ale oczywiście też, jak najbardziej, masz rację.

      Usuń
    9. Dlaczego nie tylko?

      Usuń
    10. Bo dobrze by też było zauważać innych i być przydatnym/pomocnym.

      Usuń
    11. Relacje z ludźmi to też sfera psychiczna, emocjonalna i duchowa.

      Usuń
    12. Kontakt fizyczny też jest potrzebny 😉

      Usuń
  4. W mojej opinii taki stan rzeczy wynika ze słabości grup.
    Jednym z elementów zdrowienia jest potrzeba oddania tego co dostałem. Najlepszym, nie budzącym wątpliwości miejscem do realizacji jest grupa. Występuje konieczność współpracy z innymi ludźmi, efekty są oceniane przez lokalną społeczność, krótka ścieżka kariery, systematyczność itp.

    Natomiast dziś jest opinia, że samo sponsorowanie zapewnia wyzdrowienie. I tu pojawia się wiele ryzyk. Szczególnie w dobie internetu sponsor nie jest związany z konkretną społecznością. I tak tworzą się zmienne towarzystwa wzajemnej adoracji. W moim mieście obserwuję gigantyczną rotację u kolegów od sugestii. Ale ten liczny nurt wciąga też starszych bywalców AA. Myślę, że atrakcyjny może też być kontakt z grupą dużo młodszą i z większą ilością kobiet. Bo taki jest przekrój ludzi od sugestii.

    A zupełnie inną historią jest chęć rozwoju osób, które pojawiły się w AA przed sugestiami. Gdy zrobiłem programu po raz pierwszy stary schemat myślowy w moim przypadku się pogłębił. Miałem jeszcze większe przekonanie, że wiem wszystko najlepiej. Ale nie zauważałem, że dalej jestem samotnym wilkiem. Ale już miałem zaszczepioną ciekawość AA.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawe, że polskich alkoholików tak pociąga wojskowy rygor Davida B. (zawodowego żołdaka) i jego nieskrywana pederastia. Czemu w PLAA znajduje posłuch jego pomysł, żeby codziennie czytać Dekalog Jana XXIII, też jest niewytłumaczalny. To nie jest tekst Wspólnoty AA - jest katolicki, tak samo, jak David B. Jego podopieczni nie musieli być katolikami, na szczęście, ale Dekalog Jana XXIII i tak musieli czytać codziennie.

      Tu jedna uwaga - w sugestiach Davida B. nie było nic o ścieleniu łóżek - to prywatny dodatek polskiej celebrytki, Sydney.

      Usuń
    2. https://pieknoumyslu.com/poranne-scielenie-lozka-szkodliwe/

      ;-)

      Usuń
  5. Jeden pozytywny i jeden negatywny przykład tłumaczenia z dzisiejszych refleksji:
    inventory - wykaz,
    A.A. - Wspólnota AA.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Problem z alkoholem, ja jestem z czasów sprzed codziennych sugestii (wymyślonych stosunkowo niedawno przez Davida B. z Londynu). Ciekawość AA miałem prawie od początku, przekonanie, że muszę (MUSZĘ, a nie tylko chcę!) się rozwijać, też, ze sponsorem utrzymuję kontakt do dziś. Na jego propozycje, żebym coś zrobił, często przeczytał określoną rzecz, nie wypiąłem się nigdy, choć bywało, że zupełnie nie miałem na to ochoty, ale traktowałem to jako sprawdzian, czy nadal potrafię się podporządkować, czy może wróciła szalejąca samowola. Nie przechwalałem się, że historia osobista mojego sponsora jest w WK (poprzednie wydanie).
      Może ostatecznie wszystko to jest znacznie prostsze: trzeźwi - nietrzeźwi i tyle.
      Do dziś zadziwia mnie, że 6 punktów Davida B. w Polsce uważanych jest za część Programu, może nawet najważniejszą. :-)

      Usuń
    2. 'Jeden pozytywny i jeden negatywny przykład tłumaczenia z dzisiejszych refleksji: inventory - wykaz,
      A.A. - Wspólnota AA.'
      Jeden negatywny przykład z powyzszego wpisu.- małostkowość

      Usuń
    3. ,,Może ostatecznie wszystko to jest znacznie prostsze: trzeźwi - nietrzeźwi i tyle.''
      Przypomniał mi się kawałek z Opinii lekarza o domowych dramatach. Zaprzestanie picia, nie zatrzymuje tych dramatów.
      Gra się toczy o coś więcej.

      Usuń
  6. Ja jednak tak łatwo nie odpuszczałabym sponsorowi Marcelego. Nikt nie rodzi się aowskim fundamentalistą i fanatykiem. Ktoś Marcelemu, zapewne przeciętnemu alkoholikowi, musiał to zrobić. Popatrzcie na to: Marceli twierdzi, ze Program nie jest do interpretowania. Meszuge udowadnia mu wiele razy, że Bill twierdził coś innego. Co robi Marceli? Po konsultacji ze swoim sponsorem tworzy teorię, że Kroki to nie Program al. bo, że Program, to nie Program, czy coś równie idiotycznego. Przecież to – jak cię podczas kradzieży złapią za rękę, to upieraj się, że to nie twoja ręka.

    Bycie podopiecznym SAMEGO Złotoustego Ojca Tadeusza nie jest już chyba nigdzie powodem do dumy. Właśnie jest u nas, w Brukseli, i uczy lepiej sytuowanych alkoholików z dłuższym stażem, że aowskich nowicjuszy można zatrudniać w swoich firmach na czarno, za jedzenie albo nawet tylko za papierosy.

    Artura znam – sam nie rozumiał, czemu alkoholiczki w Polsce piszczały z zachwytu na jego widok, jak nastolatki na koncercie idola. Ale to facet, więc… jak dają… Artur po drugim wyjeździe na święta wracał do Brukseli z prawie setką podopiecznych. Zwykle nie było żadnego ciągu dalszego tego sponsorowania, ale nie to było ważne, bo odtąd można było mówić „mam sponsora, samego Artura z Brukseli”.

    Swoją drogą Polska to nadal zaścianek i narodowe kompleksy – dowolne miasto na zachodzie Europy wywołuje zachwyt i pełny uniżoności podziw. Pomieszkalibyście tu trochę i może rojenia by się skończyły.

    Danka. Z samej Brukseli. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Danusiu nie odpuszczaj sponsorowi Marcela. Uraza to piękna rzecz, pielęgnuj ją kiedy tylko możesz.
      Zostaw ten Polski, zaścianek. Żyj pełnią życia w Brukseli, zazdrościmy. Nie ma to jak w Brukseli, szkoda tylko, że życie tam ci się tam nie klei. Zawsze może żyć życiem Marcela, jego sponsora, Tadeusza, Artura.
      I pamiętaj o urazach, pielęgnuj je.

      Usuń
    2. „ Ale to facet, więc… jak dają…”
      Cóż, bóg ci zdrowego rozsadku nie przywrócił Danuto.
      Stereotypy i na temat mężczyzn, i na temat kobiet.
      Żyj sobie we własnym grajdołku mentalnym.

      Usuń
    3. Kłamiesz Danuto czy jak cię tam naprawdę zwą. 21 maja Tadeusz nie był "u was w Brukseli" tylko w Szczyrku. A wcześniej był u siebie w domu w Polsce, a jeszcze wcześniej w Nowym Jorku. Nie wiem kto to jest Artur, ale ciekawe skąd ty wiesz że po każdym powrocie z Polski ma stu nowych podopiecznych i że alkoholiczki w Polsce pieją z zachwytu na jego widok? On sam o tym opowiada? Czy są jakieś inne wiarygodne źródła tych plotek? Ech, fajnie być takim Arturem, Europejczykiem pełną gębą, w odróżnieniu od tych zaściankowych Polaczków... Tylko trzeba nad taką legendą o sobie trochę popracować, żeby potem w internetach pisali. XD

      Usuń
  7. Spotkałem Polki w Brukseli z wygłaszanym pubkicznie wulgaryzmami. Poczulem się jakby polski zaścianek tam się własnie przeniósł do "samej Brukseili'

    OdpowiedzUsuń
  8. Program na dziś to abstynencja i dojrzała filozofia życia.
    Emocje są termometrem mojego życia, pokazują prawdę o mojej sytuacji życiowej. Nie uciekam od swoich emocji, nie boję się emocji innych . Szukam coraz lepszych sposobów radzenia sobie z trudnymi emocjami.

    OdpowiedzUsuń
  9. ...a także przyczyn, które zaburzyły moją równowagę emocjonalną.

    OdpowiedzUsuń
  10. " dojrzała filozofia życia" A cóż to takiego?.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dojrzała filozofia życia, mądrość życiowa, nowa wiedza, doświadczenia, oparte na nieustannym poznawaniu siebie, ludzi i świata.

      Usuń
  11. ,,Zrozumieć, po co i dlaczego alkoholicy chcieliby robić Program AA raz jeszcze..."
    Meszuge, przecież Ty wcale nie chcesz tego zrozumieć. Za bystry jesteś, żebyś tego nie mógł wydedukować. Tym bardziej, że odpowiedź jest banalnie prosta.

    OdpowiedzUsuń
  12. Ale że serio, Bóg lepiej uzdrawia tych alkoholików, którzy w czwartym kroku rysowali trzy lub cztery tabelki niż tych, którzy rysowali tylko jedną, taką jak w Wielkiej Księdze, z trzema rubrykami? Liczba tabelek gwarancją uzdrowienia z alkoholizmu? To ja może opowiem historyjkę opartą "na faktach autentycznych". Dla mnie ta historia jest bardzo pouczająca, więc może komuś też się przyda. Była sobie otóż alkoholiczka w AA, która nie piła piętnaście lat, chodząc na mityngi i pełniąc różne służby. I nagle po tych piętnastu latach stwierdziła, że czegoś jej jednak w życiu brakuje, i postanowiła postawić 12 kroków ze sponsorem. Jej pierwszym sponsorem był alkoholik z Opola. Postawiła z nim 12 kroków tak, jak to wówczas robiła część alkoholików w Opolu, i, niestety, wkrótce potem dziewczyna zapiła. Wtedy poszukała sobie sponsorki z nurtu, powiedzmy, londyńskiego. Tego z codziennymi sugestiami, ale bez ścielenia łóżek. Przeszła z tą sponsorką program 12 kroków jeszcze raz. I znowu zapiła. Wtedy poszukała sobie sponsora z Amsterdamu. Postawiła z nim 12 kroków... i wróciła do picia raz jeszcze. Kolejny raz "zrobiła program" z Amerykanką, po czym zapiła znowu. Teraz jej sponsorką jej podopieczna tej Amerykanki. Imienia alkoholiczki, która program 12 kroków przeszła pięcioma różnymi technikami z pięcioma różnymi sponsorami, ani też imion jej kolejnych sponsorów i sponsorek podawać nie będę, choć je oczywiście znam, bo historia nie jest z palca wyssana. Po co to opowiadam? Ot, tak, dla przemyślenia dla tych, którzy kruszą kopie o "lepszy", "skuteczniejszy", "jedynie słuszny" program. Dodam jeszcze, że na jednych z warsztatów Sydney zapytana, czy czuje się w jakikolwiek sposób odpowiedzialna, gdy jej sponsorowane wracają do picia, czy zastanawia się nad tym, że być może jest w tym jakaś jej wina, wzruszyła tylko ramionami i odpowiedziała: "Nie, to w ogóle nie jest moja sprawa". Myślę że jeśli sponsor chce się czuć "autorem trzeźwości" swojego podopiecznego, to w razie jego powrotu do picia musi też się czuć "autorem" jego nietrzeźwości. A przecież "żadna ludzka siła..."

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Liczba tabelek gwarancją uzdrowienia z alkoholizmu?" - nie, nie sądzę. Ale nie wydaje mi się też, żeby było obojętne, czy obrachunek moralny robię gruntownie czy powierzchownie.
      Tym niemniej potrafiłbym rozwinąć Twoją próbę manipulacji dalej: to Bogu, żeby wyleczył alkoholika, potrzebne są w ogóle jakieś tabele?
      Ciekawie też dowód prezentujesz na to, że praca na Programie prowadzi do zapić. :-)

      Usuń
    2. A to o Sydney wydaje się ciekawe, może wykorzystam. Dzięki.

      Usuń
    3. - O odpowiedzialności sponsora za życie lub smierć podopiecznego pisał już Bill W.
      Ale skad osoba, która zna tylko podkreślone fragmenty WK miałaby znać eseje Billa zamieszczone w 12 koncepcjach…
      - Byłem kiedyś na spikerce w moim mieście, przyjechała część grupy AA z Warszawy.
      Dwóch spikerów stwierdziło, że po skończeniu programu ze sponsorem zapili. Ale zaczęli znowu stosować sugestie i już wszystko jest dobrze. Po zadaniu przeze mnie pytania co to za program, który prowadzi do picia, okazało się, że większość w tej grupie ma takie doswiadczenie, więc traktują to jako coś normalnego. Wychodzi na to, że uzdrawiają ich sugestie z karteczek, nie stosowanie Kroków.
      - Zapicie nie jest impulsem, do zapicia potrzeba dużo wysiłku i przygotowań (zaniedbań).
      Osoba, która ma wieloletnie doswiadczenie w AA i w służbie sponsora potrafi zauważyć znacznie wcześniej, że ktoś pójdzie pić. Dużo wcześniej niż on sam. Kobieta, o której piszesz wróciła do swoich szalonych zachowań, szykuje się do kolejnego picia. Znam ją od lat, więc jakiś czas temu jej to powiedziałem.

      Usuń
    4. Myślę, Meszuge, że jeśli przyjmiemy, że Bóg dał alkoholikom program 12 kroków, który jest opisany w książce "Anonimowi Alkoholicy" to do uzdrowienia alkoholika z alkoholizmu wystarczy uczciwe i rzetelne postawienie 12 kroków w sposób opisany w tej książce. Tam nie ma trzech ani czterech tabelek. Jest jedna. Dodatkowe tabelki stworzyli dopiero Joe i Charlie. Czy zatem do czasów Joe i Charliego alkoholicy byli uzdrawiani gorzej, program, który realizowali, był gorszy? Jeśli Joe i Charlie ulepszyli program, to czemu ich tabelek nie ma w oficjalnie zatwierdzonej literaturze AA? Nie twierdzę że są złe, ale nie twierdzę też że są obligatoryjne. Historia alkoholiczki, którą opisałam, nie ma dowodzić że program prowadzi do zapić, tylko że można zmieniać techniki i sponsorów kilkakrotnie, a mimo to wracać do picia. Nie ma gwarancji, że ten czy inny sponsor lub ta czy inna technika sponsorowania zapewni alkoholikowi trzeźwość. To jest zawsze sprawa między alkoholikiem a Bogiem. I jasne, że Bogu nie są do tego potrzebne żadne tabelki. Przecież "bigbookersi" w AA na całym świecie stanowią mniejszość. I nie tylko oni osiągają trwałą trzeźwość. Co Bóg z nimi robi i jaką metodą, tego nie wiem.

      Usuń
    5. Kiedy Bill opisał w WK 12 Kroków (V rozdział i Kroki zaczął pisać w grudniu 1938 roku) nie było w AA ani jednej osoby, która by ten dwunastokrokowy Program zrealizowała. Co chyba oczywiste, skoro wymyślił go godzinę wcześniej, a może dzień wcześniej. Doświadczenia dotyczyły programu zawierającego 5-7 punktów, praktykowanego wcześniej i przekazywanego ustnie. W WK wyraźnie brak jest doświadczeń odnośnie realizacji nowo wymyślonych Kroków, ale są już w 12x12.

      Usuń
    6. Z WK ,, Dr Bob miał wolne popołudnie. Zaprosił mnie do swojego gabinetu i w ciągu trzech czy czterech godzin oficjalnie przeprowadził mnie przez Program Sześciu Kroków w jego ówczesnej formie. Tych sześć kroków to:
      1. Całkowite poddanie [Krok I].
      2. Przewodnictwo i zależność od Siły Wyższej [Kroki II, III, VI, VII, XI]. 3. Inwentura moralna [Kroki IV, X].
      4. Wyznanie [Krok V].
      5. Zadośćuczynienie [Kroki VIII, IX].
      6. Ciągła praca z innymi alkoholikami [Krok XII]"
      3-4 h?? Czy to jest jakieś super szybkie pendolino? A może dr Bob przekazał Program powierzchownie?
      A czy z pierwszego kroku nie można zrobić dwóch kroków?
      1) Przyznaliśmy, że jesteśmy bezsilni wobec alkoholu. Krok 2 Nie kierowaliśmy swoim życiem.
      Czy to coś by zmieniło w Programie? Czy zmieniłoby jego sens?
      Dr Bob stwierdził ,że gdyby skondensować cały Program to sprowadzi się do- służby i miłości. Dwa Kroki?
      Wielu alkoholików nie wie do czego służy Program AA. Jakie jest jego zadanie.
      W całym tym Programie chodzi właściwie o tylko jedno. O znalezienie drogi do Siły Wyższej. O nawiązanie świadomego kontaktu z Bogiem. Tylko tyle.
      Marceli

      Usuń
    7. ,,Bóg lepiej uzdrawia tych alkoholików, którzy w czwartym kroku rysowali trzy lub cztery tabelki niż tych, którzy rysowali tylko jedną, taką jak w Wielkiej Księdze, z trzema rubrykami?"
      Jesteś pewien, że w WK mówi o tylko jednej tabelce z trzema rubrykami? To przejdźmy do tekstu z WK
      ,,Zrobiliśmy listę osób, instytucji lub zasad" W WK Bill podał jak mamy te tabelki napisać. W WK nie ma tabelki z listą instytucji lub zasad. Jest ,,lista osób" Mamy zrobić ją sami. Mówisz trzy rubryki ,,Wróćmy do naszej list...w jakich okolicznościach byliśmy samolubni, nieuczciwi, egoistyczni lub wystraszeni...Kiedy zobaczyliśmy swoje błędy, wpisywaliśmy je na listę. Umieściliśmy je przed sobą, czarno na białym" Hm to gdzie ta rubryka z naszymi wadami?? Pierwsze trzy rubryki już zajęte. 1.Osoba, 2.Przyczyna, 3.Wpływ na mnie.
      Idźmy dalej ,,Przejrzeliśmy dokładnie nasze lęki. SPISALIŚMY je. Czy możemy spisać je w postaci tabeli? Czy Bill W konkretnie mówi jak mamy jest spisać. W WK są wskazówki jak mamy to zrobić.
      ,,Teraz o seksie" jak zrobić rubryki i co w nie wpisać?
      1. ,,Kogo skrzywdziliśmy" Druga rubryka ,,Kiedy byliśmy samolubni, nieuczciwi.." Trzecia ,,Gdzie popełniliśmy błąd" i czwarta ,,Jak powinniśmy się zachować" Wszystko jest w Wielkiej Książce. Czy ta tabelka jest zgodna z Programem?
      Po WK, Clarence S w swoich warsztatach z 1940 też mówił jak trzeba takie tabelki pisać.
      To ile tych tabelek mamy zrobić by być zgodnym z Programem AA.?
      Listy osób które skrzywdziliśmy też nie ma. Natomiast to my mamy ją spisać
      Marceli

      Usuń
  13. "Osoba, która ma wieloletnie doswiadczenie w AA i w służbie sponsora potrafi zauważyć znacznie wcześniej, że ktoś pójdzie pić. Dużo wcześniej niż on sam. "

    Jakieś jeszcze Ałowskie mądrości? Co tam jeszcze doświadczeni służący w nieorganizacji rozpoznają? Hemoroidy bo poznali historię dr Boba? Uwodzenie kobiet bo znają historię Billa? Prawo karne bo cześć AAowcow to kryminaliści wszelkiej masci? Boga, bo przeczytali objawienie Billa? Znają sie na tlumaczeniu eng-pl bo mieszkali w slamsach Londynu? Na finansach bo byli skarbnikami w grupie?

    Dajesz, bo popcorn mam świeży.

    OdpowiedzUsuń
  14. „ Dajesz, bo popcorn mam świeży.”
    Daj jeszcze kilka infantylnych młodzieżowych powiedzonek. Będziesz taka fajna.

    OdpowiedzUsuń