czwartek, 14 września 2023

Po co się sami oszukujemy?

 Tradycja Siódma: Każda grupa AA powinna być całkowicie samowystarczalna i nie przyjmować dotacji z zewnątrz.

Grupa nie powinna przyjmować dotacji, czyli kwot znaczących (bo nie chodzi tu o jakieś drobniaki) ani rodzących jakiekolwiek zobowiązania. Niby proste, choć niekoniecznie w polskiej wersji AA. Jak to u nas powiadają? – Prosty Program dla prostych ludzi, którzy obsesyjnie komplikują proste sprawy.

Czy grupa AA jest finansowo samowystarczalna, czy nie jest, można się zastanawiać tylko wtedy, kiedy nie ma wątpliwości, co oznacza „samowystarczalność”. Zdaję sobie sprawę, że wielu Anonimowych Alkoholików uwielbia rozprawiać na temat pojęć, których nie rozumieją, ale ja już do nich nie należę.
Według Słownika Języka Polskiego PWN, samowystarczalny jest ktoś, kto samodzielnie zaspokaja własne potrzeby. Może to być jedna osoba albo cała grupa, instytucja, klub itp. Tylko samowystarczalna grupa AA jest niezależna we wszystkich swoich poczynaniach.

Z moich obserwacji wynika, że większość grup jest niezależna i samodzielna finansowo, ale z jednym wyjątkiem: wynajmu sali na spotkania grupy. Znajdujemy je najczęściej w obiektach kościelnych lub służby zdrowia, wynajmujemy zwykle za ok. 5% realnej ceny najmu i… w efekcie nie jesteśmy samodzielni i niezależni. Za takie śmieszne pieniądze nie możemy domagać się choćby zmiany wystroju wnętrza, czyli na przykład usunięcia symboli religijnych lub treści terapeutycznych. Taki brak niezależności niesie za sobą określone konsekwencje. Na przykład dalsze cierpienie albo nawet śmierć alkoholików, którym „nie jest po drodze”, z jakiegoś powodu, z naszymi… fundatorami. Jednak tym razem nie o to mi chodzi.

Kilkanaście lat temu przyniosłem na nasze mityngi wiadomość z USA o egzotycznym dla nas, ale normalnym u nich, sposobie znajdowania stosownych pomieszczeń na mityngi grup AA. W bardzo wielu miastach, miasteczkach, miejscowościach, dzielnicach, władze oddają za darmo, a właściwie za część podatków, płaconych przez mieszkańców, pomieszczenia do prawie dowolnego wykorzystania na potrzeby lokalnej społeczności. Jeśli z założenia pomieszczenie dostępne jest za darmo dla pań hafciarek, filatelistów, wędkarzy, brydżystów, modelarzy, szachistów, cukrzyków itp. to może na takich samych zasadach, to jest gratis, korzystać z nich grupa AA. Powolutku takie inicjatywy pojawiają się też w Polsce – może warto poszukać i popytać.

W każdym razie zasada jest całkiem prosta: jeśli pomieszczenie, sala, jest za darmo dla wszystkich typów grup z lokalnej społeczności, to i dla alkoholików tak samo – nie ma absolutnie żadnego powodu, by obstawali w tych warunkach przy płaceniu. Poza tym, nawet gdyby niepotrzebnie upierali się przy płaceniu, to byłoby może i głupie, ale nie moralnie naganne. Jednak właściwy problem polega na czymś innym – grupa wcale nie upiera się przy płaceniu, ale przy tworzeniu iluzji płacenia, na własne potrzeby. A to jest już oszukiwanie siebie i innych, zakłamywanie rzeczywistości, tworzenie jakichś dziwnych rojeń. W każdym razie z trzeźwością i uczciwością nie ma nic wspólnego.

Urząd Marszałkowski w K. przeznaczył na takie właśnie miejsce spotkań mieszkańców określone pomieszczenia, ale… Anonimowi Alkoholicy zaczęli się upierać, że mają swoje zasady i muszą płacić. Wyjaśniono im grzecznie, że nie ma możliwości księgowania wpłat od nich, jak i innych lokalnych grup, np. zbieraczy minerałów i działkowców. Wtedy alkoholicy wymyślili sobie problem i zaczęli kombinować, jak tu realizować swoją Siódmą Tradycję. Już po czterech miesiącach zajadłych dyskusji i sporów doszli do wniosku, że za pieniądze z kapelusza będą kupowali papier toaletowy i przekazywali go sprzątaczkom. Oczywiście nie uzgodnili tego z Urzędem, ale sprzątaczki nie zgłaszały sprzeciwu. Na najbliższym mityngu skarbnik z dumą oznajmił, że bardzo się cieszy, bo grupa nareszcie jest samodzielna i niezależna finansowo.

Czy naprawdę ktoś jest w stanie uwierzyć, że można zapewnić grupie AA finansową samowystarczalność za 64 rolki papieru toaletowego miesięcznie (lub równowartość w złotówkach)? To może za 128 rolek? Jeżeli Urząd Marszałkowski z jakiegoś powodu zrezygnuje z tego projektu, to alkoholicy wezmą swoje rolki i bez problemu wynajmą za nie dowolny inny lokal, czy tak?

Nikt nie zmusza grupy AA, by tłumaczyła się z finansowej samowystarczalności albo z jej braku. Więc po co oszukujemy sami siebie, plotąc tak fantastyczne brednie? Sugerując też podobne oszukańcze rozwiązania, innym grupom? 
Fundacja BSK jakoś dotacje i pomoc publiczną przyjmuje i wszystko jest w porządku.






[Zdjęcie Skrytki od Łukasza, dzięki.]



41 komentarzy:

  1. Wynajem pomieszczenia nie jest wyjątkiem. Jeśli właściciel nie życzy sobie jakichkolwiek opłat to powinniśmy uszanować jego decyzję. Pieniądze można przeznaczyć na inny cel.
    Nie wiem skąd pomysł, że powinniśmy płacić cenę rynkową? Przecież AA nie prowadzi działalności zarobkowej. Wiele organizacji charytatywnych dostaje pomieszczenia na swoją działalność nieodpłatnie.

    BSK jest fundacją i jak każda zarejestrowana organizacja ma prawo ubiegać się o dotacje. Poza tym jest tylko naszym przedstawicielem prawnym a więc nie jest częścią AA.
    Jeśli prawnik reprezentuje mnie w sądzie to nie staje się przez to członkiem mojej rodziny.

    Komplikowanie prostych rzeczy to dla trzeźwiejącego alkoholika chleb powszedni. A w programie napisano o odzyskaniu zdrowego rozsądku. To czysta fantazja tłumaczy bo w oryginale tego nie ma.

    Księża wynajmując salę mają z tego powodu korzyści niematerialne.
    Dzięki temu wypełniają swoją misję o trzeźwości narodu (np. sierpień miesiącem trzeźwości). Z tego co wiem, to niektórzy proboszczowie zabiegają o to aby grupa AA spotykała się właśnie u nich.
    Czasami mówią o tym w ogłoszeniach parafialnych. Oczywiście jest to informacja a nie reklama AA. Chyba, że ksiądz będzie zachwalał grupę jako najlepszą w mieście (jeśli są inne grupy) ale na to nie mamy wpływu.

    I na koniec. Urzędy miast i gmin coraz częściej wynajmują sale grupom nieodpłatnie. Upieranie się, że my musimy płacić bo tak mówią nasze tradycje jest przejawem chamstwa i głupoty. Burmistrz czy Prezydent ma gdzieś nasze tradycje i jeśli alkoholikom się to nie podoba to powinni się uprzejmie pożegnać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Nie wiem skąd pomysł, że powinniśmy płacić cenę rynkową?" - stąd pomysł, że podobno powinniśmy być całkowicie samowystarczalni finansowo i nie przyjmować dotacji.
      Jeśli grupa AA działać może tylko dzięki preferencyjnym warunkom stworzonym specjalnie dla nich przez właściciela obiektu, to nie jest samowystarczalna, a jej istnienie zależy od właściciela sali. To właśnie nie jest niezależność. O tym, że takie dotacje wiążą się z obowiązkiem manifestowania interesów właściciela (krzyże, święte obrazy, plakaty medyczne itp.) też już wyraźnie pisałem.

      "Księża wynajmując salę mają z tego powodu korzyści niematerialne." - ależ oczywiście! Wszystkie ich przedsięwzięcia trzeźwościowe nie mają razem nawet połowy tej skuteczności, co AA. Więc w ich interesie jest tworzenie związku domniemanego - co właśnie tak bardzo przeszkadza wielu nowym.
      Pół żartem, pół serio można powiedzieć, że Kk realizuje naszą zasadę "trzymaj z wygranymi".

      Usuń
    2. "Więc w ich interesie jest tworzenie związku domniemanego - co właśnie tak bardzo przeszkadza wielu nowym."

      W punkt. Ta zależność nie jest zadnym domniemaniem. Idę na mityng i mijający mnie ksiądz woła do mnie szczęść boże. Takkk. Ta atmosfera bardzo sprzyja temu, bym wybrał sobie dowolną koncepcję sily wyższej lub jej nie wybieral. Zawsze gdy mam ochotę wybrać własną koncepcję, mogę zerknąć na wiszący w sali krzyż, święte obeazki itp. Same adresy salek tez są znamienne "salka u Piotra i Pawła". Warsztaty odbeda się w salce kościoła świętego Bartłomieja.
      Już dawno przestałem sie dziwic agresywnej retoryce grup ateistów i agnostyków. Mają rację. AA jest kolejnym religijnym kultem a powierzanie i modlitwa powszechną praktyką.

      Dodam jeszcze perełkę z grup online. Jest sobie grupa na darmowym Discordzie (wiadomo jednak, że platforma zarabia, udostępniając swoje narzędzia, marketing itp).
      Jednak komuś to przeszkadza i... na sumieniu grupy przez ponad godzinę trwać będzie dyskusja żeby przenieść się na płatnego Zoom-a.

      Jak to szło? Alkoholik to takie stworzenie co jak nie ma problemów to sobie go wymyśli. A jak wymyśli to zacznie go rozwiązywać. A żeby było raźniej, to wciągnie w te urojenia innych podatnych na sugestie alkoholików. Sprawa dojdzie nawet do ksk.

      Usuń
  2. Meszuge: Jeśli grupa AA działać może tylko dzięki preferencyjnym warunkom stworzonym specjalnie dla nich przez właściciela obiektu, to nie jest samowystarczalna, a jej istnienie zależy od właściciela sali. To właśnie nie jest niezależność.

    Nie zgadzam się z tym stwierdzeniem, szczególnie z tym, że jej istnienie zależy od właściciela sali.
    Jeśli właściciel sali zażąda kwoty przekraczającej możliwości finansowe grupy to po prostu opuszcza ten lokal i szuka innego.
    Jeśli ksiądz żąda udziału członków grupy w procesjach i innych świętach grupa opuszcza lokal i szuka innego.

    Na tym polega niezależność – nie jesteśmy z nikim związani na stałe.
    Niezależność finansowa? Chcesz za dużo za salę to dziękujemy.

    Meszuge wyobraź sobie, że wynajmujesz mieszkanie i właściciel chce od ciebie tylko 200 zł plus opłaty za media. Odrzucisz taką ofertę bo chcesz płacić 120% (czynsz plus zarobek dla właściciela). Jeśli właściciel zaufał ci i wie, że nie zrujnujesz mieszkania do może zaniżyć opłatę. To jego lokal ! I nie robi tego dla ciebie ale dla siebie. Ma święty spokój i nie martwi się o swoją własność.

    O negocjacjach pewnie słyszałeś. To wtedy ustalana jest cenę najmu i zobowiązania obustronne.
    Mleko w sklepie kosztuje 3 zł. Płać 10 złotych bo te 3 złotych to cena zaniżona – trzeba było zapłacić rolnikowi, mleczarni za przywiezienie i przerób, hurtowni i detaliście. Moim zdaniem przy zaangażowaniu tylu ludzi, zużyciu paliwa i prądu to i tak cena jest zaniżona. Jakoś nikt nie narzeka, ty pewnie też, bo komu miałbyś te 7 złotych zapłacić.

    Stosujmy te same standardy.
    A przy okazji, nie mam zamiaru cię przekonywać bo ty jesteś z tych nieprzekonany. Proszę tylko abyś stosował te same standardy - sklepikarz i wynajmujący lokal - to oni ustalają ceny. To, że nam się wydaje coś innego ...

    OdpowiedzUsuń
  3. Meszuge sugerował, żeby nie wchodzić w agresywne polemiki, a to znacznie utrudnia komentowanie, bo rozumiem, że nie można już zwyczajnie napisać, że ktoś pier… od rzeczy. To w takim razie powiem tak: alkoholicy oszukują sami siebie, co do tej niby niezależności finansowej. Co do całej reszty tekstu też autor ma rację. Głównie dlatego, że tylko i wyłącznie AA powinna się kierować swoimi Tradycjami. Nie obowiązują one nikogo innego, bo ani służby zdrowia, ani sklepikarzy, ani fryzjerów itd.
    Wydaje mi się jednak, że można to wszystko było napisać krócej – grupa AA nie jest samowystarczalna finansowo przez spekulacje z interpretacją Tradycji, ale dlatego, że ma na wynajęcie sali z mediami zwykle 20-100 PLN. I jakie by się fantazje nie wymyślało, jest to za mało, żeby wynająć odpowiednie pomieszczenie bez żadnych zobowiązań, formalnych lub domniemanych.
    Jeśli stracimy swoją salkę, nieważne z jakiego powodu, to zabieramy swoje 50 PLN i idziemy w miasto szukać innego lokalu. Za takie pieniądze możemy coś znaleźć tylko w kościele lub w poradni odwykowej. A jeśli dostępne są tylko takie opcje (z krzyżami i obrazami), to znaczy, że nie jesteśmy niezależni.

    Jednak po co udajemy niezależność, po co oszukujemy siebie i innych, to ja nie wiem. Może kłamiemy z przyzwyczajenia? Bo te bzdety o rzekomej niezależności finansowej to ja pamiętam od bardzo dawna. Kiedy trafiłem do AA skarbnik oznajmiał z dumą, że jesteśmy niezależni finansowo, bo zapłacił księdzu 5 złotych za bieżący miesiąc. Miałem wtedy dwa tygodnie abstynencji i zastanawiałem się, czy on wierzy w niezależność finansową za 5 zeta, czy może jest pijany.

    OdpowiedzUsuń
  4. Autor bloga gdzieś już kilka razy wspominał, że grupa powinna być niezależna, a nie, że MUSI taka być. Bo w Polsce grupy AA nie są samowystarczalne. Jesteśmy dotowani przez Kościół katolicki – po co dyskutować z faktami? Jeśli Kościół przestanie alkoholikom udostępniać za darmo lub prawie darmo swoje pomieszczenia, to większość grup przestanie istnieć. Tak, tak… weźmiemy swoje kilkadziesiąt złotych i będziemy chodzić po ulicach, szukając firmy, biura, urzędu, który wynajmie nam odpowiednią salę z dostępem do WC i kuchenki, za kwotę, którą dysponujemy. Szukać wolno, ale w znalezienie jakoś mało wierzę.

    U nas grupy, które znam, też nie są niezależne (przy 15-18 osobowej grupie nie jest to chyba realne), ale jest pewna różnica. Nie udajemy i nie oszukujemy. Oczywiście cashier apeluje o większe datki, ale właśnie dlatego, że nie jesteśmy niezależni.

    Magda z Camden

    OdpowiedzUsuń
  5. Salki katechetyczne w parafiach często stoją puste no a alkoholicy w tych parafiach generują ruch. Proboszcz może się pochwalić ze u niego się dzieje i to w tak szczytnym celu. No a czy płacą mało czy nie mało? Jak to wycenić?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak wycenić? Może zadać pytanie: czy wynajmiesz mi pokój w swoim mieszkaniu, z dostępem do kuchni i łazienki, za 50 złotych miesięcznie? Dwa razy w tygodniu będę sprowadzał tam kolegów, ale nie tak znowu wielu, raczej nie więcej niż 30-40 osób. W pozostałe dni tygodnia nas tam nie będzie, ale będą tam składowane nasze rzeczy, materiały, plakaty, książki, czajniki, kubki, kawy, herbaty... :-)

      Usuń
    2. Tak.. Czytuję Cię Meszuge od jakiegoś czasu i znam ten argument. Ale jednak te salki (Ale też salki w domach kultury czy mopsach) nie są komercyjne tj nastawione na zysk. To jednak Europa - nie USA

      Usuń
  6. Większość ludzi , żeby żyć i przeżyć, szuka tańszych ofert, więc dlaczego w AA mamy udawać, że jest inaczej.

    OdpowiedzUsuń
  7. Magdalena: Szukać wolno, ale w znalezienie jakoś mało wierzę.

    Więcej wiary Magdaleno. Jeśli z góry zakładasz, że się nie znajdzie to na pewno się nie znajdzie.
    Końcem AA byłoby płacenie cen rynkowych. Jeśli tak chcecie to jestem za. Może czas zakończyć ten cyrk.

    OdpowiedzUsuń
  8. Można wynająć salę w szkole. W jednym z miast wojewódzkich to koszt 20 zł/45 min.
    Od razu dodam, że polskie dwugodzinne spotkania AA to światowy terapeutyczny skansen.

    OdpowiedzUsuń
  9. Znakomita większość spotkań AA działa z rozpędu. Nie ma tam już żadnej grupy, która to organizuje. Żeby trzeba było płacić kasę za wynajem to towarzystwo by wyleciało na zbity pysk. A tak za parę groszy można się spotkać i pobajdurzyć o terapiach, ocalonych, pielgrzymkach itp.

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie uznaję czterdziestominutowych spotkań AA , które pozbawione są wysokiej jakości myślenia i postępowania. Bylejakość to moda na dziś, gdzie w szybkości można zagubić to, co ważne.

    OdpowiedzUsuń
  11. Masz rację Celina. Takie sprinterskie mityngi nic nie dają. Służą przeważnie temu aby dowiedzieć się kto się napił lub kto umarł.
    To samo jest z 20 minutowymi spikerkami a na dodatek brakiem możliwości zadawania pytań. Czytałem tu o zachwycie nad takimi występami. Człowiek przychodzi i nie może się dopytać spikera jeśli czegoś nie rozumie.
    A przecież mamy sobie pomagać, prawda?

    Idźmy dalej - oszukujemy się nie tylko względem finansów ale i w wielu innych. Organizowanie ogólnopolskich warsztatów w ośrodkach wypoczynkowych nad morzem lub w górach to nic innego jak kilkudniowy wypoczynek na koszt Wspólnoty.
    Na pytanie jakie były warsztaty można usłyszeć: wspaniałe, poznałem nowych ludzi i wypocząłem. Było fajnie.
    W AA jesteśmy równi. Serio?
    Ci sami ludzie latami siedzą w Intergrupach, Regionach i Radzie powierników. Wymyślają nowe służby aby tylko tam być.

    Sponsorowanie czyli pomoc drugiemu alkoholikowi.
    Sugestie jakie wielu tak zwanych sponsorów stosuje są niczym innym jak rządzeniem podopiecznym przy okazji stosują szantaż – nie zrobisz tego co ci każe to się pożegnamy.

    Zbieramy pieniądze na niesienie posłania a połowę przejadamy. Aby panie i panowie alkoholicy poczuli się dobrze potrzebny był niewolnik. I wymyślono służbę herbatkowego. Jakby ci którzy chcą się napić kawy czy herbaty nie mogli zrobić sobie sami i pozmywać po sobie. W zasadzie po każdym mityngu widziałem pozostawione puste szklanki które niewolnik musiał posprzątać.
    A może zrobić tak:
    Grupa wynajmuje salę na 2 godziny w kawiarni (w internecie znalazłem, że godzina ok. 50 zł) Uczestnicy zamawiają sobie napoje i słodkości płacąc za nie indywidualnie. Po spotkaniu trzeba doprowadzić salę do porządku. Wtedy nie musimy płacić za dni w których mityngu nie ma.

    Większość nowatorskich pomysłów służy samooszukiwaniu się dla poprawienia sobie samopoczucia i utwierdzenia w przekonaniu, że jesteśmy tacy wspaniali i uczciwi.

    OdpowiedzUsuń
  12. 1.2 Wynajem sali na 30 osób (sala nr 3) 40zł/h 50zł/h
    1.3 Wynajem sali na 30 osób (sala nr 34) 40zł/h 50zł/h
    https://izbarzem.pl/cennik-uslug-izby/uslugi-dodatkowe-cennik/

    OdpowiedzUsuń
  13. Praca przerwała mi wpis. Więc kończę teraz.
    Kilka minut zajęło mi znalezienie lokalu. Cena jest jak najbardziej rynkowa. Za cztery mityngi trzeba zapłacić 80/100 zł. Jeśli księdzu płacimy za salę mniej to wynika to z konkurencji. Ksiądz nie zapewni takiego komfortu jak firma zajmująca się profesjonalnie wynajmem. Oni z tego żyją więc muszą zadbać o pewien standard.
    Nie sądzę aby były grupy które płacą księdza za wynajem 5 zł czy nawet 20 zł za miesiąc.
    Z tego co wiem to „co łaska” zaczyna się od 50/100 zł.
    Bijecie pianę kilka lat zamiast ruszyć 4 litery i poszukać lokalu aby wypełnić Tradycję 7.

    OdpowiedzUsuń
  14. Amerykanie z zainteresowaniem obserwują PLAA i opracowują plan wydłużenia czasu spotkań AA. Wstępny plan to zmiana z 60 do 75 min. Brakuje im trochę odwagi, żeby być ze sobą dwie godziny. Ale bądźmy dobrej myśli. Żeby przyspieszyć ten proces proponuję zapraszać Amerykanów i pokazywać jak to działa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma takiej potrzeby, u nas były i są spotkania dwuczęściowe i wierzę, że takie pozostaną.

      Usuń
  15. Janku napisałeś w pierwszym poście, że BSK jest fundacją, przedstawicielem prawnym, a więc nie jest częścią AA. Podobnie powiernicy, będąc organem fundacji, też nie są częścią AA.

    OdpowiedzUsuń
  16. Powiernicy którzy weszli w skład Rady Fundacji przestali być Anonimowymi Alkoholikami a stali się pracownikami Fundacji znanymi z imienia i nazwiska. Musieli ujawnić również swój pesel.
    Nie można być w dwóch miejscach na raz. A oni są. Taki to aowski fikołek.

    A wracając do tematu.
    Poruszane są tu różne tematy, przeważnie jacy to jesteśmy wspaniali. Jednak nie przeczytałem tu np.
    - Jak zwiększyć skuteczność AA?
    Przecież niesienie posłania to nasz główny (i jedyny) cel.

    - Co zrobić aby każda służba znała swoje miejsce i wiedziała komu służy?
    Rada powierników służy sobie. Region i Intergrupa również. Za to grupy, które ponoć są najważniejsze zostały pozostawione same sobie. O wszystko trzeba prosić.
    I to jest oszukiwanie samych siebie, że jesteśmy członkami wspaniałej Wspólnoty, choć wszystko stoi na głowie.
    Miłej soboty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma co się oszukiwać, nie wątpię we wspaniałość Wspólnoty, natomiast jestem świadoma jej powierzchowności i braku tożsamości.

      Usuń
  17. Przynajmniej rozwiązałem wam jedną sprawę Płacenie księdzu 20/30 zł za mityng to jak najbardziej cena rynkowa (bardzo niski standard sali). Materiały można przynieść ze sobą. Te grupy które płacą 20 zł za miesiąc też są samowystarczalne - na tyle im wystarczy. Resztę kasy wolą przejeść. I takie ich prawo.
    To teraz czas na kolejny wydumany problem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niczego nie rozwiązałeś. Przedstawiłeś swoją wersję funkcjonowania grupy, moim zdaniem mocno teoretyczną. Założyłeś na przykład, że wystarczy miejsc na 30 osób – na mityngach „Asyżu” i „u Franciszków” w Opolu zwykle bywa znacznie więcej. Więc już ta opcja odpada zupełnie. A jak wyglądałoby to realnie, a nie teoretycznie?

      Przyjmijmy jednak, że jest jakaś niewielka grupa, na spotkania której nigdy nie przychodzi więcej niż 30 osób (trzydziestą pierwszą i dalsze się wyprasza). Sala na dwie godziny to 100,00. Jeden czajnik, to 50,00, ale przy 30 osobach czajniki potrzebne byłyby dwa, więc 100,00. Serwis kawowy to jest filiżanka, łyżeczka, kawa lub herbata – 13,00 od osoby, a więc 25 (bo pięciu nic nie chce pić) razy 13,00 = 325. I tak dwugodzinne spotkanie zaczyna kosztować około 425 złotych.

      Można nie wypożyczać czajników? Oczywiście, że można przywozić czajniki z sobą. Podobnie jak kubki, łyżeczki, cukiernice, talerzyki (gdyby miało być cokolwiek do jedzenia), kawę, herbatę, cukier, mleko itd. Tylko warunek jest jeden: trzeba będzie znaleźć jelenia, który będzie to na każdy mityng przywoził i później odwoził do swojego mieszkania i tam przechowywał.
      Trzeba też będzie znaleźć innego jelenia, kolportera, który co tydzień będzie taszczył z i do samochodu na odległy parking, rozkładał i składał literaturę AA.

      Sala wynajęta na 2 godziny, na przykład 17-19. Oznacza to, że drzwi do salki otwierają nam o 17:00 i zamykają po wyjściu ostatniej osoby, o 19:00. Jeśli o 17:00 zaczyna się wchodzenie i kursowanie do samochodu na parkingu po wszystkie sprzęty grupy, to właściwy mityng nie zacznie się wcześniej niż o 17:15. Podobnie jest z zakończeniem spotkania, bo o 19:00 nie ma już być śladu po alkoholikach. A właściwie to jeszcze gorzej, bo już od 18:30 zaczynać trzeba mycie naczyń (jeleń gospodarz zabierze je do domu, ale nie będzie ich tam mył!) i składanie i wynoszenie do auta literatury.

      Tak się składa, że ja realnie uczestniczyłem w czymś takim, a nie tylko snuję fantazje na ten temat. We trzech założyliśmy grupę DDA „Kwiaty na betonie”. Spotkania w Xaverianum, dwie i tylko dwie godziny i pod warunkiem, że niczego w tej sali nie zostawiamy, wszystko przynosimy i zabieramy ze sobą. Jakiś czas działało, kulawo, ale działało, jednak po 7-8 miesiącach grupa grzeczniutko przeprosiła się z jezuitami i przeniosła pod kościół na ulicę Czaplaka, gdzie ma swoją szafkę, swoje naczynia, czajniki, literaturę, toaletę itd. itp.

      Może się mylę, ale to już nie te czasy, żeby wszystko przywozić i zabierać ze sobą po mityngu, jest tych rzeczy po prostu za dużo; nie liczyłem laminatów, scenariuszy, gdzieniegdzie jeszcze gromnic. Może dla grupy 3-4 alkoholików... Trzeba też rozumieć, że jeśli w jakimś pomieszczeniu magazynujemy swoje klamoty przez całą dobę, to wykorzystujemy to pomieszczenie przez całą dobę.

      Usuń
    2. Rozwiązałeś? :-) OK obiecałem sobie nie używać wulgaryzmów, więc nie skomentuję tych fantasmagorii.

      Jedno co trochę trzeba powtarzać na mityngach teoretykom i miłośnikom teoretycznych wyliczanek - jeżeli używamy pomieszczenia przez 3 godziny na spotkanie i 21 godziny (lub 24) jako magazyn lub przechowalnię swoich rzeczy, to korzystamy z tego pomieszczenia 24/7.
      Zawsze takiemu fantaście proponuję, że wynajmę od niego salon za 100 złotych za minutę. Będę tam wpadał tylko raz w tygodniu na minutę właśnie, ale przez resztę czasu będę tam składował karmę dla królików. Jakoś nikt dotąd się nie zgodził, choć to taki cudowny interes, bo popatrzycie tylko: 100,00 PLN za minutę!!!

      Usuń
  18. Miałam przeprowadzić podobne realne wyliczenie, ale Meszuge mnie ubiegł. Dodam więc tylko, że funkcjonowanie grupy i organizacja jej mityngów, to nie teoria. Jeśli ktoś był na mityngu przynajmniej kilka razy w realu, to już wie, że to tak nie działa. Teoretyczne wyliczanki ładnie wyglądają, ale mają jeden feler - nie chcą się sprawdzać w realnym, trzeźwym życiu.

    OdpowiedzUsuń
  19. Meszuge - Jakiś czas działało, kulawo, ale działało, jednak po 7-8 miesiącach grupa grzeczniutko przeprosiła się z jezuitami i przeniosła pod kościół na ulicę

    Moim zdaniem to wybór łatwiejszej drogi. Panom alkoholikom po prostu się już nie chciało.

    Na mityng można zabrać jeden skoroszyt z tekstami i jedną książkę czyli WK lun 12/12. To chyba nie jest wielki wysiłek. Składować ich nie trzeba bo każdy samochód ma bagażnik i mogą tam sobie spokojnie leżeć.
    Tym którzy chcą kupić literaturę można podać adres strony internetowej lub zrobić koleżeńską przysługę. Rozsądni ludzie, którzy chcą pomóc drugiemu człowiekowi tak robią.
    Podałem jako przykład komercyjnej ceny sali na 30 osób. Jestem pewien, że właściciel sali nie miałby nic przeciwko temu aby było 35 czy 40 w tej samej cenie. W końcu jak alkoholicy chcą się gnieździć to niech się gnieżdżą. Oczywiście zapewne uznasz, że te 5 czy 10 osób właściciel dofinansował.
    Otóż nie, on wynajmuje salę i nie liczy ile sztuk weszło do środka.
    Odnośnie kawy czy herbaty to już pisałem, można sobie kupić. Poza tym godzinę lub dwie bez kawy można wytrzymać. W końcu idziemy aby napić się kawy czy uzyskać pomoc i zdobyć doświadczenie? Na kawę i pogawędki można iść po mityngu.
    Są nałogowi palacze, którzy wytrzymują ten czas bez palenia. W kolejce do lekarza ludzie czekają kilka godzin bez kawy i jakoś nikt nie narzeka.
    Mam nieodparte wrażenie, że lubisz tworzyć problemy których nie ma.

    OdpowiedzUsuń
  20. Magdalena - Teoretyczne wyliczanki ładnie wyglądają, ale mają jeden feler - nie chcą się sprawdzać w realnym, trzeźwym życiu.
    Oczywiście to nieprawda. Teorie się nie sprawdzają bo ludzie nie potrafią ich wdrożyć w życie lub nie chcą. Jakoś nikt nie podał innego – lepszego - rozwiązania.

    Meszuge - Można nie wypożyczać czajników? Oczywiście, że można przywozić czajniki z sobą.
    Nie ma takiej potrzeby. Jeśli ktoś musi pić kawę to może sobie kupić. To wydumany problem.

    Niedyskretny
    Rozwiązałeś? :-) OK obiecałem sobie nie używać wulgaryzmów, więc nie skomentuję tych fantasmagorii.
    Odpowiedzi od ciebie nie oczekuję, bo wykorzystałeś swój limit. „Erekcji intelektualnej” mieć nie będziesz a świadczy o tym przykład z królikami. :)

    Jestem przekonany, że gdybyście wszyscy się zebrali i chcieli wynająć salę to nikt by wam nie wynajął. Ten który was nie zna i popełniłby ten błąd już po pierwszym spotkaniu powiedziałby „żegnam”.

    Nikt nie lubi ludzi przemądrzałych, przepełnionych jadem i zawiścią. Tacy toksyczni ludzie nigdzie nie zagrzeją miejsca.

    I na koniec – jeśli grupa nie może znaleźć lokalu, to znaczy że Bóg nie chce aby powstała. A Bóg wie co robi.
    Amen.
    ps. Wymyślajcie dalej problemy, mówcie że się nie da. Przecież bez tego nie potraficie żyć.

    OdpowiedzUsuń
  21. Ponieważ zarzucacie mi teoretyzowanie podam wam gotowy plan do realizacji.

    1. Grupa wynajmuje salę na godzinę (jeśli ją stać to może na 1,5 lub 2).
    2. Prowadzący mityng przynosi ze sobą skoroszyt lub aktówkę, w której są: folie z tekstami, WK i ewentualnie wybrana przez niego jeszcze jedna książka i ulotki. Grupa może drukować spis nasze literatury z podaniem strony internetowej aby nowicjusze mogli się z nią zapoznać.
    Wszystkie te materiały to nie więcej niż 2kg.
    3. Fragment V rozdziału czyta prowadzący.
    ( Po mityngu zabiera wszystkie materiały ze sobą, wrzuca do bagażnika i ma gotowe na następny mityng.)
    4. W celu zaoszczędzenia czasu jeden chętny czyta wszystkie Kroku a drugi wszystkie Tradycje. Mój przyjaciel mówił, że za granicą są grupy które tego nie czytają.
    5. Ostatnie 15 minut dla służb.
    6. Po zakończonym mityngu pozostawiamy czystą salę, ponieważ nie ma kącika kawowo-herbacianego i opuszczamy lokal.
    7. Nie ma niewolnika zwanego herbatkowym.
    8. Skarbnik idzie do właściciela i płaci za salę. Można ustalić płatność raz na miesiąc lub przez internet.


    Proste?

    Nie rozumiem dlaczego tak kurczowo trzymacie się gościny na mityngu. To przez nią mityng AA stał się spotkaniem towarzyskim i nie ma nic wspólnego z niesieniem posłania AA.
    Stare przekonania i przyzwyczajenia hamują lub uniemożliwiają rozwój.

    Aby taki plan zadziałał członkowie grupy muszą chcieć przyjąć na siebie odpowiedzialność za działanie grupy.

    Są grupy które chodzą do więzienia, na oddział psychiatryczny czy na terapię. Czy w te miejsca też zabieracie ze sobą cały barek? Ja o tym nie słyszałem bo to byłoby idiotyczny pomysł. Ale kto wie. Grupa ma być samowystarczalna więc będzie ten bajzel wozić – bo zanieść to się raczej nie da.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Ponieważ zarzucacie mi teoretyzowanie podam wam gotowy plan do realizacji" - właściwie najlepiej będzie, jak podasz namiary na grupy, w której praktycznie zrealizowałeś ten teoretyczny plan. Choćby tylko trzy: adres, nazwa, godziny itd. Normalne grupy, a nie spotkania specjalne, jak choćby w więzieniach lub detoksach.

      Usuń
    2. Nie mam ochoty was wyręczać więc odpowiem cytatem z pewnej znanej książki:
      "Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie"

      Usuń
    3. Uwielbiam serwować kawę i herbatę przychodzącym na spotkanie AA.

      Usuń
    4. Mityng AA... święte laminaty i artefakty... zeszyciki, wystawa książek, każda grupa ma własne artefakty nawet jeśli zajmuje salkę z innymi boooo, niezalezna jest...
      I ta liturgia słowa na którą traci się dobre 15 minut. Rytualne odczytywanie kroków, tradycji i czego tam jeszcze. Trzymanie się za rączki.
      Najważniejszy jest scenariusz...tia... do tego kawka dla zziębniętego przybysza, czy jakoś tak.

      A później przypadkowy temat, moze codzienna religijna wstawka, przepraszam - refleksja.

      Nie rozumiem tego. To jakieś pieczołowite pielęgnowanie historii? Zresztą jakiej historii? Bez tego mityng nie jest ważny?

      Upraszczając. Preambuła to kilka zdań. Wystarczy by zorientować sie gdzie trafilem, prawda?
      Jeśli tematem mityngu są kroki, to jasnym będzie czym AA dysponuje i co oferuje? Proste?

      A jak już nie da się inaczej, to teksty można mieć w komórce.

      Tyle, ze nie o tym jest wpis na blogu. Na razie, wystarczy przestać sie oszukiwać, zaakceptować rzeczywistość czyli zależność AA od bardzo konkretnej religijnej organizacji przez co ponosimy konkretne konsekwencje takiego związku. Kropka.

      Ps.
      Jak grupy nie stać na normalną salkę, zapraszam online. Darmo.
      Podobno czy twarzą w twarz czy przez internet, alkoholicy mówią jezykiem serca....
      Eee, tam. Fantazja mnie ponosi. Obiegowy zabobon mowi, ze tylko bezposrednie oddychanie na siebie daje szansę na powrót do zdrowia, co głęboko sprawdzono w Covidzie :)

      Dobrego dnia.

      Usuń
    5. "Podobno czy twarzą w twarz czy przez internet, alkoholicy mówią jezykiem serca...."

      "While our literature has preserved the integrity of the A.A. message, sweeping changes in society as a whole are reflected in new customs and practices within the Fellowship. Taking advantage of technological advances, for example, A.A. members with computers can participate in meetings online, sharing with fellow alcoholics across the country or around the world. In any meeting, anywhere, A.A.’s share experience, strength, and hope with each other, in order to stay sober and help other alcoholics. Modem-to-modem or face-to-face, A.A.’s speak the language of the heart in all its power and simplicity".

      Być może przez modemy czy sieć komórkową MÓWIĄ językiem serca, cokolwiek to znaczy, jednak nadal uważam, z obserwacji i doświadczenia, że takie spotkania, przez telefon, a w telefonie Skype.a, Zooma itp. nie są równie dobre. Choćby dlatego, że efekty mityngu AA, nie wynikają tylko z mówienia.
      W każdym razie szykowane jest V wydanie Big Book i podobno (takie słuchy mnie już doszły) tego stwierdzenia ma już tam nie być. Pandemia i wymuszone mityngi on-line pokazały w praktyce, że nie są "równie dobre". Ale... pożyjemy, zobaczymy. W każdym razie ja czasem korzystam, jednak nie jest to forma, którą sugeruję nowicjuszom, podopiecznym. Mają uczestniczyć w realnym spotkaniu, a mityngi on-line, to ewentualnie dodatek, uzupełnienie.

      Usuń
  22. "Pandemia i wymuszone mityngi on-line pokazały w praktyce, że nie są "równie dobre".

    Hmmm... gdyby to było az tak proste...

    Zamknięcie salek, zamknięcie niesienia posłania do ZK czy gdzie indziej, pokazalo znacznie więcej.
    Ukazało obraz ludzi którzy swoją trzeźwość determinowali chodzeniem na mityng czy do ZK. Bez tego trzymania sie za ręce i klepania po plecach nie mieli już żadnej motywacji by trwać w trzeźwości. Pojawił sie brak i pustka, której nie mieli czym zapełnić. Byli po prostu uzależnieni od mityngu i AA. Okazało się, że bez tego nie mają tej siły duchowej, niezbednej do zycia o której niby tyle mowili. Przyklejeni do materialnych i namacalnych ścian i osób nie dopuszczali możliwości, ze to się może po prostu urwać. Rozwój duchowy to tez zdolność do tracenia, odklejania się od rzeczy materialnych. Nic co mam nie jest mi dane na zawsze.

    Rozumiem to pokolenie weteranów, którzy nie wyobrażają sobie życia bez stacjonarnego mityngu.
    Świat jednak zmierza w inną stronę. Ma to również wplyw na AA. Powoli jednak, lecz nieubłaganie, następuje sekularyzacja. On-line stał się już powszechnym zjawiskiem. Walka z tym, nie ma sensu. Nie twierdzę ze trzeba na stałe zamknąć salki. Są potrzebne.
    Tyle, ze on-line przyciąga mlodych ludzi dla których wypowiedzi w koscielnej salce o niereligijnosci AA to zwykłe klamstwo. Tych ktorzy nie sa przedszkolakami muszacymi trzymać sie za ręce. Tych, dla których bycie on-line oznacza normalne, naturalne zjawisko.

    Pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń
  23. Czekaj, a mając do dyspozycji jedną grupę i mnie na wsi, gdzie otoczono kultem pewnego weterana o od dawna te mitingi nic do mojego życia nie wnoszą? Istnieje też takie określenie jak "wyrosnąć ze swojej grupy domowej". Być może mi to sie przydarzyło, a co za tym idzie, od kilku uczestniczę w AA on line, tam też służę i przekazuje program. Nie mniej faktycznie, gdy byłem nowicjuszem nawet tatma grupa była dla mnie zbawienna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Darek, kiedy wychodzisz z bagna to każdy brzeg jest dobry. Nawet ten pełen błota i zwierzęcych odchodów. Program mówi "step by step" więc trzeba zrobić kolejny krok. Wyjść z tego błotnistego i cuchnącego brzegu na suchy ląd.
      Niestety wielu alkoholików tam zostaje bo błotnisty brzeg jest lepszy niż szambo w którym byli.

      Usuń
  24. Coraz bardziej się przekonuję, że nic nie może zatrzymać mojego zdrowienia. W AA będzie zawsze ogrom oszustwa. Przecież tu trafiają ludzie nieuczciwi. Ja też taki byłem i czasami jestem. Ale to w tym towarzystwie odnalazłem Boga.
    To co mogę zrobić najlepszego to skoncentrować się na swoim kontakcie z Bogiem. On mi podpowiada co dalej.

    OdpowiedzUsuń
  25. Mój kolega z USA powiedział, że tam chodzi na grupę (amerykańską) gdzie nie ma żadnych czytanek. Jest modlitwa, później prowadzący podaje temat i to wszystko. Mityng trwa godzinę. Po mityngu chętni idą na kawę do pobliskiej kawiarni. Więc jeszcze prostsze rozwiązanie. Oczywiście salę wynajmują na godzinę i od razu płacą.
    W Polsce musi być barek kawowy, czytanki, świeczki, wielbłądy. Bez tego ani rusz.

    OdpowiedzUsuń
  26. Wystarczy sobie na street view po sprawdzac adresy mitingow w Stanach Zjednoczonych by zobaczyc ze Polska nie jest ewenementem jezeli chodzi o sale-przykoscielne. Bardziej zauwazalne jest to ze nie sa to glownie koscioly rzymskokatolickie(przodujace)

    OdpowiedzUsuń