Podczas
większości mityngów AA w Opolu Program AA jest obecny. I nie mam tu na myśli
rytualnego odczytywania w koło Kroków i Tradycji. W Opolu sponsora nie trzeba
szukać, wystarczy go sobie wybrać, bo więcej mamy gotowych do pracy sponsorów
niż nowicjuszy. Nadszedł czas, by zastanowić się nad jakością służb pełnionych
w grupach i ewentualnie, jeśli pojawi się taka potrzeba, poprawą tej jakości.
Moje
doświadczenia, czyli… dlaczego pozwalam sobie zabierać głos w tym temacie? W
pierwszym i drugim roku abstynencji przez kilkanaście miesięcy pełniłem służbę,
którą dziś nazywamy służbą gospodarza albo herbatkowego
– wtedy taka u nas nie istniała; po prostu przychodziłem dużo wcześniej,
szykowałem dziesiątki kaw i herbat, wycierałem stoły, rozkładałem paluszki, szykowałem
materiały, świeczki itd. Czułem się dzięki temu potrzebny, coś wartościowego i
ja dla grupy robiłem.
Pierwsze
mityngi prowadziłem już pod koniec 1998 roku. Później się napiłem, więc zimą
1999 prowadziłem je już w ośrodku odwykowym. W latach następnych robiłem to
mnóstwo razy na różnych grupach AA. Służba ta nie była dla mnie jakimś wielkim
wyzwaniem – w firmie często prowadziłem zebrania, więc…
Od
wielu lat kilka razy dziennie mam okazję korespondować (rzadziej rozmawiać) o
AA z osobami spoza AA. Dlatego pilnie śledzę wszystkie relacje z warsztatów
dotyczących kontaktów z innymi; zawarte w nich sugestie często przydają się na
forach dyskusyjnych albo w korespondencji elektronicznej (e-mail). Doświadczeń
o skutecznym przyciąganiu bez reklamowania nigdy za wiele.
Pełniłem
też służbę mandatariusza, rzecznika grupy, łącznika internetowego intergrupy,
rzecznika intergrupy. Nigdy nie byłem skarbnikiem – latami pieniądze były dla
mnie wyzwalaczem, a więc do kontaktu z nimi się nie rwałem.
Służba w
grupie AA - doświadczenia, przemyślenia, wnioski, wątpliwości, luźne uwagi
Kolejna
kwestia, która tu i ówdzie jakby odrobinę się zagubiła, to zrozumienie, że
służbę powierza grupa. Nie podejmuje służby (samowolnie) alkoholik, któremu się
zachciało, a ostatecznej decyzji nie podejmuje lokalny weteran/sponsor/guru.
Powtórzę raz jeszcze: służbę powierza grupa. Grupa określa zakres
czynności i sposób ich wykonania. Grupa powinna upewnić się, że kandydat do tej
właśnie służby się nadaje, że będzie w stanie pełnić ją dla wspólnego dobra, że
rozumie i zgadza się na to, czego się od niego oczekuje.
Jeśli
jednak w grupie dochodzi do obsadzania ważnych „stanowisk” swoimi ludźmi albo
realizację osobistych ambicji (np. zapewnienie służb tylko swoim podopiecznym),
jakość pełnionej służby może okazać się niezadowalająca.
Sponsor
sugeruje określoną służbę podopiecznemu i rekomenduje go grupie – może to
zrobić, bo ma doświadczenie w tej służbie, sam ją pełnił, a swojego
podopiecznego zna we Wspólnocie najlepiej. Grupa odpowiedzialnie, to jest po
upewnieniu się, że kandydat do tej właśnie służby dobrze się nadaje i jest w
stanie jej wymogom sprostać, powierza ją jednemu z 2-3 chętnych. Nowemu
zaufanemu słudze pomocy i wsparcia, zwłaszcza na początku, udziela sponsor,
grupa oraz jego poprzednik. Nieosiągalny ideał? Wierzę, że nie, że już za kilka
lat, tu i ówdzie w Polsce, będzie to możliwe.
Gospodarz
Znakomita
służba dla nowego członka Wspólnoty. Warto pamiętać, że gospodarz napoje
przygotowuje tylko do momentu rozpoczęcia mityngu – on też ma prawo w pełni
brać w nim udział, nie absorbowany zachciankami spóźnialskich, a osobom
wypowiadającym się i słuchającym nie powinno przeszkadzać szczękanie naczyń.
Witający
Trzy-cztery
grupy w Opolu od kilku lat wymagają, żeby witający pełnił tę służbę na ulicy.
Poza tym, że czasem salę AA rzeczywiście nie tak łatwo jest znaleźć, założenie
było takie, że witający to ktoś, udzielający pierwszych informacji o AA oraz
wyławiający z ulicznego tłumu wahających się, niezdecydowanych.
Ze
względu na stan zdrowia, na ulicy służby tej nie pełniłem, nie mam z ulicy
własnych doświadczeń, a w takim razie tylko dwie obserwacje. Pewnego razu
służbę witającego pełnił kolega – życzliwy, trzeźwy, dobry człowiek. Niestety,
dziesiątki lat picia (także „wynalazków”), noclegi na melinach i po piwnicach,
odcisnęły na jego twarzy wyraźne piętno. Zastanawiałem się, czy gdybym nie znał
go osobiście, zwróciłbym się do kogoś takiego na ulicy obcego miasta, i
doszedłem do wniosku, że chyba jednak bym się bał.
Do
witającego podeszło dwóch młodych ludzi. Nie byli zainteresowani uczestnictwem
w mityngu, szukali pomocy dla pijącego członka rodziny. Mijając ich usłyszałem
jak pytają witającego: co się na tym
mityngu AA odbywa, na czym to właściwie polega? Wydaje mi się, że na tak
banalne (pozornie) pytania chyba nie umiałbym sensownie odpowiedzieć przez
pierwsze dwa lata chadzania po mityngach. Na szczęście dzisiaj świadomość w AA
jest już zapewne zupełnie inna.
Prowadzący
Jakiś
czas temu usłyszałem opinię, że prowadzący powinien przede wszystkim dbać o to,
by podczas mityngu AA wszyscy się wypowiedzieli. Jako, że zapachniało mi
poprzednim ustrojem (wszystkim po równo)
oraz psychoterapią (wyrzuć to z siebie,
otwórz się, to ci ulży), zapytałem: a po co? Po co wszyscy mają się
wypowiadać? Anonimowi Alkoholicy dysponują pełnym, kompletnym rozwiązaniem
problemu alkoholizmu. Siłą Wspólnoty i nadzieją dla uzależnionych jest Program
AA. Niektórzy z uczestników mityngów znają to rozwiązanie, mają doświadczenie w
realizacji Programu ze sponsorem. Po co i o czym mieliby mówić ci, którzy
rozwiązania dopiero poszukują, po nie właśnie do AA przyszli? Mityng AA nie
jest zamiennikiem alkoholu (moim skromnym zdaniem), jego zadaniem nie jest
sprawianie ulgi, ładowanie akumulatorów, poprawianie samopoczucia. Cel tych
spotkań określa Preambuła. Może więc prowadzący powinien dbać, by wypowiedzieli
się wszyscy, którzy dysponują doświadczeniem w rozwiązywaniu wspólnego problemu?
Grupy
we własnym zakresie określają, ile abstynencji winien mieć alkoholik prowadzący
mityng. Według mnie nie to jest sprawą najważniejszą, uważam, że zasadnicze
znaczenie ma znajomość Tradycji, a więc swego rodzaju zasad, według których
grupa działa oraz… odwaga. Prowadzący, który nie wie, co mu wolno, a co nie,
jakie postawy i zachowania uczestników są dopuszczalne, a które wymagają jego
zdecydowanej reakcji i interwencji, który boi się przerwać półgodzinną orację
weteranowi albo swojemu sponsorowi, jest – jako prowadzący – dla grupy
bezużyteczny.
Znam
to, kiedyś w podobny sposób pełniłem służbę rzecznika – do dziś porównuję ją do
pracy ratownika, który nie potrafi pływać i tylko się modli, żeby w czasie jego
dyżuru nic się nie wydarzyło. Wartościowy mityng cechuje poczucie
bezpieczeństwa, stabilizacja i spokój, a nie chaotyczność, niepewność i nerwowe
zalęknienie prowadzącego i reszty.
Jak
długo powinna trwać służba w grupie? W przypadku gospodarza albo witającego
proponowałbym 1-3 miesiące. Co do prowadzącego mam więcej wątpliwości, bo rok
to chyba jednak za dużo, ale jeden miesiąc zdecydowanie za mało – trudno
zakładać, że prowadząc cztery mityngi w życiu można w tej służbie zdobyć jakieś
doświadczenie. W chwili obecnej w grupie „Wsparcie” prowadzący pełni służbę
przez trzy miesiące. Kilka dni temu zza wielkiej wody dotarła do mnie relacja z
grupy, która służbę prowadzącego powierza jednocześnie dwóm osobom i nie chodzi
tu o zastępstwo. Tacy prowadzący już tylko między sobą uzgadniają, który z nich
prowadzi mityngi w określonym tygodniu czy miesiącu, dzięki czemu ani oni się
tą służbą nie znużą, ani grupa nie znudzi. Przy takim systemie minimalizowany
jest też problem absencji jednego z prowadzących z powodu choroby albo
wakacyjnego wyjazdu.
28.09.2013,
podczas mityngu organizacyjnego mojej grupy macierzystej, opowiedziałem o takim
rozwiązaniu i ostatecznie grupa AA „Wsparcie” postanowiła zastosować je w
praktyce. Począwszy od 01.10.2013 sumienie grupy powierzyło służbę prowadzących
(Joannie i Adamowi) na sześć miesięcy.
Na koniec uwaga ogólna. Czasem słyszę, że ktoś pełni służby w AA od trzydziestu lat. Ja tam się nie znam, nie muszę mieć racji, ale… coś mi tu nie pasuje. Jedną służbą, którą alkoholik powinien pełnić dożywotnio jest sponsorowanie. Cała reszta to: 1-2 służby w grupie, 1-2 służby w intergrupie, 1 w regionie, 1 w „krajówce” i… koniec. Razem około dziesięciu lat. Nie ulega chyba wątpliwości, że służb jest mniej niż alkoholików, jeśli więc ktoś pełni służby od lat trzydziestu, bo kolejny raz jest mandatariuszem czy rzecznikiem, w tej samej grupie albo i innej, to blokuje dostęp do tych służb pozostałym uczestnikom mityngów. Oczywiście tylko moim skromnym zdaniem…
Pięknie napisane. Zgadzam się, ze stwierdzeniem na temat czasu pełnienia służby, zawartym w ostatnim akapicie. W końcu chodzi o to by jak największa grupa osób mogła się zaangażować i zostawić alkoholizm za sobą idąc z radością przed siebie.
OdpowiedzUsuńDziękuję. :-)
Usuń