- Czy
mój sponsor ma prawo wymagać ode mnie, żebym rzucił palenie? – pytanie to
słyszę ostatnio wyjątkowo często (i zwykle z wyraźną urazą w głosie), być może dlatego,
że u nas, w Opolu, nikotynizm podopiecznych niektórym sponsorom jakoś wcale nie
jest obojętny. Swoją drogą zauważam, że słowo „prawo” na mityngach AA w Polsce
pojawia się chyba częściej niż we wszystkich sądach razem wziętych, ale… to
potrafię już zrozumieć – jak prawie zawsze, gdy chodzi o strach. Zapewne
wszystko byłoby prostsze i wydawało się bardziej bezpieczne, gdyby to
sponsorowanie ujęte było w jakieś obowiązujące normy, zasady i reguły. Łatwo
byłoby wtedy sprawdzić, czy mój sponsor robi to we właściwy sposób, a ja
sponsorowany jestem zgodnie z prawidłami sztuki. Jednak odpowiednich przepisów ani jakiegoś
specjalnego kodeksu nie ma i raczej nie będzie, więc… wytrzeźwieć trzeba bez
nich.
Mówi się, że sponsor nie może
podopiecznego do niczego zmusić, niczego mu narzucić – to jest prawda, podopieczni
zawsze mają wybór, zawsze mogą odmówić, choć konsekwencje odmowy mogą być
różne, aż do natychmiastowego zakończenia współpracy włącznie. Zakładam, że o
taką właśnie sytuację chodzi: sponsor domaga się rozstania z nikotyną,
informując, że w przypadku odmowy, nie widzi możliwości dalszej wspólnej pracy
„na Programie”.
Gdyby chodziło o odmowę rozstania z
piwem albo marihuaną czy kokainą, sprawa wyglądałaby zupełnie inaczej,
nieprawdaż? Nikotyna jest wziewnym środkiem chemicznym zmieniającym świadomość,
jest neurotoksyną, bezpośrednią przyczyną wielu groźnych chorób, wreszcie –
uzależnia. Czy rzeczywiście jest coś niewłaściwego w sugerowaniu osobie, na
której nam zależy, żeby przestała się zabijać? Żeby przestała okradać rodzinę?
Żeby przestała zmuszać dzieci do biernego palenia?
Anonimowi Alkoholicy obiecują (WK str.
72), że w efekcie realizacji Programu, już w połowie drogi, bardziej niż sobą zainteresujemy się
bliźnimi, że zniknie egoizm…
Paliłem ćwierć wieku. W ostatniej dekadzie
po dwie paczki dziennie albo i więcej. Przestałem w czternastym miesiącu
abstynencji. Nikt mi tego nie nakazał, bo był to czas, gdy nie miałem już
pierwszego sponsora, a nie pracowałem jeszcze z drugim. Być może dlatego
właśnie nie potrafię jednoznacznie i bez wahania odpowiedzieć na postawione na
początku pytanie. W związku z tym od pewnego czasu, bo nie od zawsze, radzę
sobie z tym problemem tak: Potencjalnym podopiecznym (alkoholikom, którzy
proszą mnie o pomoc) przedstawiam warunki naszej współpracy. Mówię o służbie,
którą trzeba będzie podjąć w grupie AA, o podopiecznym, którego trzeba będzie
sobie znaleźć, co u nas nie jest takie proste, mówię też (palącym), że w pewnym
momencie, zwykle podczas realizacji Kroków Sześć-Siedem, będą musieli rozstać
się z nikotyną. W ten sposób, jeśli rzeczywiście czegoś od nich później
wymagam, to tylko tego, na co już się zgodzili, co zaakceptowali, co wcześniej
przyjęli. W końcu nie muszą „robić Program” właśnie ze mną.
Parę razy słyszałem cyniczną sugestię:
jeśli nadal chcesz kraść, znajdź sobie sponsora złodzieja, jeżeli w dalszym
ciągu chcesz zdradzać żonę, poszukaj sponsora cudzołożnika, jeśli nie chcesz
prowadzić firmę uczciwie, szukaj sponsora kanciarza. Jeśli nadal chcesz palić
tytoń, marihuanę albo coś jeszcze innego…
Jak widać, na wszystko znajdzie się
sposób, ale pamiętam też, co Anonimowi Alkoholicy mają do powiedzenia na temat
półśrodków oraz opolski skrót PZPR – Pieniądze, Zęby, Papierosy, Rodzina.
,sa tacy ,ktorzy przewiduja ze AA moze wkrotce stac sie sila wiodaca w duchowym przebudzeniu na calym swiecie .Gdy nasi przyjaciele mowia takie rzeczy ,sa zarowno wspanialomyslni jak i szczerzy .Ale my z AAmusimy zwazyc,ze taki hold i takie proroctwo moga dla wiekszosci z nas rownie dobrze okazac sie uderzajacym do glowy napojem gdybysmy naprawde uwierzyli ze jest to rzeczywistym celemAA i zaczelibysmy sie zgodnie z tym zachowywac.Dlatego tez nasza spolecznosc bedzie rozsadnie trwala przy jej jedynym celu;niesieniu poslania alkoholikowi ,ktory wciaz jeszcze cierpi.Dajmy odpor dumnemu zalozeniu ,ze skoro Bog umozliwil nam sukces w jednej dziedzinie,naszym przeznaczeniem jest stac sie porednikiem laski dla kazdego/Bill W..
OdpowiedzUsuńAnonimowi Alkoholicy dysponują rozwiązaniem problemu alkoholizmu, a to jednak nieco więcej, niż tylko sposób na utrzymywanie abstynencji.
UsuńCzy niepicie to wszystko, czego mamy się spodziewać po przebudzeniu duchowym? Nie; abstynencja to zaledwie sam początek – to tylko pierwszy dar pierwszego przebudzenia. Jeśli mamy otrzymać ich więcej, proces przebudzenia musi postępować naprzód („Uwierzyliśmy”).
,sa tacy ,ktorzy przewiduja ze AA moze wkrotce stac sie sila wiodaca w duchowym przebudzeniu na calym swiecie .Gdy nasi przyjaciele mowia takie rzeczy ,sa zarowno wspanialomyslni jak i szczerzy .Ale my z AAmusimy zwazyc,ze taki hold i takie proroctwo moga dla wiekszosci z nas rownie dobrze okazac sie uderzajacym do glowy napojem gdybysmy naprawde uwierzyli ze jest to rzeczywistym celemAA i zaczelibysmy sie zgodnie z tym zachowywac.Dlatego tez nasza spolecznosc bedzie rozsadnie trwala przy jej jedynym celu;niesieniu poslania alkoholikowi ,ktory wciaz jeszcze cierpi.Dajmy odpor dumnemu zalozeniu ,ze skoro Bog umozliwil nam sukces w jednej dziedzinie,naszym przeznaczeniem jest stac sie porednikiem laski dla kazdego/Bill W..
OdpowiedzUsuń"Rozwój duchowy osiągany przez stosowanie Dwunastu Kroków AA plus pomoc dobrego sponsora wystarczają zwykle do ujawnienia najgłębszych przyczyn naszych wad i braków - przynajmniej w takim stopniu, w jakim jest nam to na co dzień potrzebne w praktyce. Mimo to, powinniśmy być wdzięczni naszym przyjaciołom z dziedziny psychiatrii za to, że z takim naciskiem podkreślają konieczność tropienia w sobie fałszywych motywacji działania, których jakże często wcale nie jesteśmy świadomi" - "Jak to widzi Bill" Str. 267.
Usuń