24 marca 2020 ukazał się
oficjalny komunikat Rady Powierników (nr 4/20), a w nim stwierdzenie:
„Anonimowi Alkoholicy mówią, że datki przekazane w ramach 7 Tradycji są
najwyższą, bo całkowicie anonimową, formą realizacji 12 Kroku AA”. Poprosiłem ich
więc: „…chciałbym dowiedzieć
się, jacy to konkretnie „Anonimowi Alkoholicy” tak mówią, do kogo coś takiego
mówią i gdzie jest źródło tego przekonania?”.
Otrzymałem odpowiedź od dyrektora BSK z linkiem do tekstu: http://www.area8aa.org/wp-content/uploads/2014/09/district117tradition.pdf Według
tego tekstu, to duchowość jest najwyższą formą realizacji Dwunastego Kroku, a nie dawanie pieniędzy, co
łatwo sprawdzić.
Spytałem też o to GSO w Nowym Jorku. Odpowiedzieli
grzecznie, że takie przekonanie (że dawanie pieniędzy jest najwyższą formą
niesienia posłania w ramach 12 Kroku) nie jest im znane, i żebym może spytał
autora tego… hm…
Dostałem też odpowiedź na inne, dużo wcześniejsze
pytanie, dotyczące kompetencji językowych tłumaczy nowej
WK. Chyba oczywiste jest,
że tłumacz, przekładający tekst z języka X na język Y, powinien dobrze znać
zarówno język X, jak i Y. W każdym razie odpowiedź AA w Polsce wygląda tak (cytat): „Nie
badaliśmy kompetencji języka polskiego wśród członków zespołu, ale nie było
takiej potrzeby”.
Bez
komentarza.
Powiernicy rozjechali 80% budżetu BSK, a teraz szukają jeleni. Dyrektor nie ma nic do powiedzenia, bo większość, czyli dwóch członków zarządu to marionetki powierników.
OdpowiedzUsuń"Niektórzy w AA uważają, że tak jest prawidłowo".
OdpowiedzUsuńTo jest najczęstsza odpowiedź, jaką otrzymuję pytając o błędy językowe.
Nieczęsto zapominam języka w gębie, ale na to brak mi słów.
Własny świat AA, własna rzeczywistość AA...
Opinia kogoś z wydawnictwa BSK, którą mi przekazano, przeraża nielogicznością. Piszę "kogoś" poniewaz nasze służby niższe nie przedstawiają się, nie podają nazwisk, nie wiem nigdy kto mi odpowiada. Natomiast od osób przesyłających pytania do KSK żądają danych osobowych.
Rada Powierników nie datuje swoich komunikatów, co także wprowadza zamieszanie.
Cały skład rady powierników vel rady fundacji i zarządu jest zarejestrowany i do wglądu.
OdpowiedzUsuńTo że polskiemu AA, zwłaszcza jej wierchuszcze dawno odjechał peron, widać coraz wyraźniej. Przez długi czas wydawało mi się że odklejenie od rzeczywistości, jest tylko jakiś etapem przejściowym ludzi który trafiają w struktury intergrupy czy regionu (tych z BSK, zespołów czy powierników po prostu spotykałem rzadko). Może chciałem wierzyć, że to taka choroba dziecinna, te zachłystywanie się władzą (jaką?), te kultywowanie jakichś dziwnych aowskich obrzędów, zwalczanie ludzi którzy zadają pytania, wreszcie ukrywanie informacji na temat pieniędzy. Wierzyłem że to przejdzie, że Ci ludzie okrzepną i przestaną dusić się i nas w tym dziwnym garnuszku. Minęło kilka lat i nic się nie zmieniło. Literalnie NIC, łącznie z tym że w tzw. strukturach są dokładnie Ci sami ludzie. Pytanie czemu wciąć to robią, dla niepoznaki zamieniając się tylko miejscami, odpowiadają na wdechu, że w AA mało jest chętnych do służby i mało jest młodych. Ten sam tekst od lat. Pisałeś Meszuge o tym chodzeniu na skróty, na tym budowaniu swojego dobrego samopoczucia na mitingach w szpitalach i więzieniach gdzie relacja nie jest partnerska, gdzie można budować swoje ego. Ja dorzucę swoje 5 groszy. Oni tak uparcie trzymają się tych wypracowanych 30-20 lat temu wzorów bo po pierwsze koszmarnie boją się zmian a po drugie trzymanie się tego sposobu postępowania gwarantuje że nikt lub prawie nikt do AA nie przyjdzie. Wystarczy odciąć ostatni bastion świeżego rekruta jakim jest terapii i pies z kulawą nogą do nas nie zajrzy ale nasze struktury dalej będą urządzać sobie bale na titanicu i klepać się jowialnie po plecach. Bo przecież niosą te mityczne posłanie na detoks i do „więźnia”. Skoro niosą, to skąd te czepialstwo?
OdpowiedzUsuńCała ta warsztatowa turystyka - boże jakie to jest wszystko zakłamane. Znowu Ci sami Aktywiści, otoczeni dworami kolegów i koleżanek, dla których te spotkania to jakiś erzac wyjazdu do sanatorium. Te same zwyczaje, te same rytuały, no może z wyjątkiem alkoholu.
Antyintelektualizm AA osiąga apogeum. To dlatego tak ich drażnią Twoje pytania. Nie są do nich przyzwyczajeni i odbierają je jako atak. Skoro tyle lat nikt nie pyta, to obumiera wola i umiejętność dyskusji. Wszystko jest przecież oczywiste, tak wiec ten który tą „oczywistość” kwestionują musi być wrogiem albo może zbłąkaną owcą?. Może dlatego ich odpowiedzi są pisane tak jak gdyby były skierowane do małego dziecka będącego uczestnikiem katechezy?
Umówmy się, bez ogromnej wewnętrznej determinacji, bez odrobiny szczęścia lub przeznaczenia (woli Boskiej?), szansę na znalezienie rozwiązania problemu alkoholowego w polskim AA są czysto teoretyczne. W najlepszym momencie można znaleźć kilka osób dzięki wsparciu których uda się wyrwać kilka lat abstynencji. O trzeźwości emocjonalnej, rozwojowi itd., można tylko pomarzyć.
Nie wiem czy pisałeś się Meszugę, na rolę buntownika ale trochę Ci tą gębę doprawiają. Mnie osobiście cieszy ogromnie to co robisz i piszesz, i dowód na to że AA jeszcze nie zginęła.
Pozdrawiam ze wschodu
To nie tylko Polskie AA ma ten Problem. Choc z mojego skromnego doswiadczenia wynika, ze sytuacja w przynajmniej angielskojezycznej czesci przedstawia Prawo Greshama i AA.
UsuńPodoba mi sie ten fragment odnosnie warsztatow i budowania ego w wiezieniach itp. Choc akurat te dzialania sa niezwykle potrzebne, niekiedy wynikaja ze zlych pobudek.
Slyszalem niedawno, ze zycie bez wiezien jest jalowe, pomimo ze wszystko dobrze sie uklada w prywatnym...
Na mysl przychodza listy cech DDA/DDD...
Lista cech DDA/DDD
Usuń(są to cechy, które nas łączą, ponieważ wychowaliśmy się w domu alkoholowym/dysfunkcyjnym)
1. Staliśmy się wyizolowani i pełni lęku wobec ludzi i tych, których uznajemy za autorytety.
2. Staliśmy się osobami poszukującymi akceptacji, tracąc w tym procesie własną tożsamość.
3. Jesteśmy przerażeni gniewem innych i jakąkolwiek osobistą krytyką.
4. Staliśmy się alkoholikami lub poślubiliśmy alkoholika, albo mamy oba te problemy równocześnie; lub też znaleźliśmy kogoś o osobowości kompulsywnej, jak np. pracoholik, w celu zaspokojenia naszej niezdrowej potrzeby bycia porzucanym.
5. Przeżywamy swoje życie z pozycji ofiary; ta słabość przyciąga nas do osób, z którymi tworzymy relacje przyjacielskie i miłosne.
6. Mamy nadmiernie rozwinięte poczucie odpowiedzialności, dlatego łatwiej jest nam troszczyć się o innych, niż o siebie; to pozwala nam nie przyglądać się zbyt dokładnie własnym brakom.
7. Czujemy się winni, gdy stając we własnej obronie nie ustępujemy innym.
8. Staliśmy się uzależnieni od zdenerwowania (podekscytowania).
9. Mylimy miłość z litością, mając tendencję do „kochania” tych, których jest nam żal i których możemy „ratować”.
10. Zamroziliśmy nasze uczucia z traumatycznego dzieciństwa oraz straciliśmy zdolność ich przeżywania i wyrażania, ponieważ jest to bardzo bolesne (zaprzeczanie).
11. Osądzamy siebie surowo i mamy bardzo niskie poczucie własnej wartości.
12. Mamy cechy osobowości zależnej. Przerażeni opuszczeniem, zrobimy wszystko, aby utrzymać związek i nie doświadczyć bolesnych uczuć związanych z porzuceniem, których doświadczyliśmy wychowując się z chorymi ludźmi, zawsze niedostępnymi dla nas emocjonalnie.
13. Alkoholizm jest chorobą rodziny, staliśmy się para-alkoholikami (współuzależnionymi), przejmując cechy tej choroby, nawet jeśli sami nie używaliśmy alkoholu.
14. Para-alkoholicy (współuzależnieni) reagują zamiast działać.
Lista przeciwnych/lustrzanych cech DDA/DDD
(mechanizm obronny)
1. Aby przykryć nasz lęk wobec ludzi, a także strach przed izolacją, sami niestety staliśmy się silnymi autorytetami, osobami, które odstraszają innych i doprowadzają ich do wycofywania się.
2. Aby uniknąć zaplątania i uwikłania się w relacjach z innymi ludźmi oraz utracenia własnej tożsamości w tym procesie, staliśmy się bezwzględnie samowystarczalni. Gardzimy aprobatą innych.
3. Naszą złością i groźbą poniżającej krytyki odstraszamy inne osoby.
4. Dominujemy nad innymi i porzucamy ich, zanim oni porzucą nas lub całkowicie unikamy wszelkich relacji z osobami o osobowości zależnej. Aby uniknąć zranienia, izolujemy się i odcinamy od innych, tym samym porzucając samych siebie.
5. Przeżywamy swoje życie z pozycji prześladowcy. W ważnych dla nas relacjach przyciągamy osoby, które możemy manipulować i kontrolować.
6. Jesteśmy nieodpowiedzialni i egocentryczni. Nasze nadmuchane poczucie własnej wartości i ważności uniemożliwia nam zobaczenie naszych braków i niedoskonałości.
7. Gdy inni próbują bronić swoich praw powodujemy, że czują się winni.
8. Hamujemy własny strach poprzez tłumienie uczuć i pozostawanie w emocjonalnym „odrętwieniu”.
9. Nienawidzimy osób, które „grają” ofiary i błagają o ratunek.
10. Zaprzeczamy temu, że zostaliśmy zranieni i tłumimy nasze emocje poprzez dramatyczne wyrażanie naszych „pseudo” (udawanych) uczuć.
11. Aby chronić siebie przed samokaraniem się za niepowodzenie w „uratowaniu” własnej rodziny, projektujemy nienawiść do samych siebie na innych, karając ich zamiast siebie.
12. Aby poradzić sobie z ogromnym ciężarem uczucia straty, którego źródłem jest rodzinne porzucenie szybko wycofujemy się z relacji, które zagrażają naszej „niezależności” (nie za blisko).
13. Zaprzeczamy, że rodzinna dysfunkcja miała na nas wpływ bądź odrzucamy sam fakt istnienia dysfunkcji w naszej rodzinie, lub to, że zinternalizowaliśmy jakąkolwiek destrukcyjną postawę czy zachowanie pochodzące z naszej rodziny.
14. Swoim zachowaniem staramy się pokazać, że w żaden sposób nie jesteśmy podobni do tych, którzy nas wychowali - ludzi o osobowości zależnej
Odniosę się do ostatniego komentarza:
OdpowiedzUsuń1. "Literalnie NIC, łącznie z tym że w tzw. strukturach są dokładnie Ci sami ludzie".
Nieprawda, jestem zupełnie nowym człowiekiem w "tzw. strukturach".
2. "W AA mało jest chętnych do służby".
To akurat prawda.
3. "Oni tak uparcie trzymają się tych wypracowanych 30-20 lat temu wzorów bo po pierwsze koszmarnie boją się zmian a po drugie trzymanie się tego sposobu postępowania gwarantuje że nikt lub prawie nikt do AA nie przyjdzie".
Tzw. Półprawda. Znam wielu, którzy naprawdę wierzą, że nie potrzeba niczego zmieniać, bo takie AA, jakie znali, jest najlepsze. To kwestia świadomości. Ta natomiast jest oporna na rozwój niezależnie od tego, czy przynależy do alkoholika, czy nie. Wystarczy przyjrzeć się samemu sobie i mojemu osobistemu stosunkowi do zmian we wspólnocie. Rozwiązaniem tego może być praca na Programie ze sponsorem, co staje się powszechne i kiedy koronawirus zabierze weteranów, będzie z tym na pewno łatwiej. Niestety, z moich obserwacji wynika, że nie prostego przełożenia i zrobienie Programu nie równa się otwartości umysłu, na przykład na zmiany.
4. "Cała ta warsztatowa turystyka - boże jakie to jest wszystko zakłamane. Znowu Ci sami Aktywiści, otoczeni dworami kolegów i koleżanek, dla których te spotkania to jakiś erzac wyjazdu do sanatorium".
Nieuprawnione generalizowanie. Znam z autopsji ludzi, którzy traktują to zupełnie inaczej, którym zależy, którzy zmieniają swoje aowskie otoczenie.
5. "Umówmy się, bez ogromnej wewnętrznej determinacji, bez odrobiny szczęścia lub przeznaczenia (woli Boskiej?), szansę na znalezienie rozwiązania problemu alkoholowego w polskim AA są czysto teoretyczne. W najlepszym momencie można znaleźć kilka osób dzięki wsparciu których uda się wyrwać kilka lat abstynencji. O trzeźwości emocjonalnej, rozwojowi itd., można tylko pomarzyć".
Ja się nie umawiam. W polskim AA już łatwo, praktycznie, znaleźć rozwiązanie i zacząć żyć lepiej. Znam dziesiątki, jeśli nie setki już przykładów na to.
To dziwne, ale lista cech DDA/DDD wiele wyjaśniałaby w zachowaniu i postępowaniu niektórych alkoholików.
OdpowiedzUsuńMeszuge, to nie jest dziwne, świadomie to obserwuję od ponad 6 lat.
UsuńTo jedyne co większość w AA zna i potrafi - stworzyć doskonały model rodziny alkoholowej - i na wielu grupach to się dzieje, w intergrupach i regionach to wręcz norma.
Stąd tyle ukrywania wypaczeń (byle mieć spokoj), unikania trudnych spraw i trudnych pytan (same się rozwiążą), a przede wszystkim gnębienia i wręcz wyrzucania poza nawias struktury i nawias AA ludzi, którzy mają odwagę być sobą, pytać, zdrowieć.
Program ze sponsorem daje coraz mniejsze, słabe efekty. To też normalne. Zalękniony, zaburzony sponsor przekazuje to kolejnemu, ten następnym, i jest tego zdrowia coraz mniej w każdym następnym "pokoleniu" podopiecznych.
W dodatku jesli zamiast programu przekazuje sie afirmacje "Tylko dzisiaj" i miliony telefonow by wzmagac pychę... Mnie to nie dziwi.
Jednego nie mogę rozgryźć...
UsuńDorosli ludzie, z żonami, mężami, dziećmi, ludzie na stanowiskach, kierownicy, dyrektorzy, politycy, lekarze, z firmami, pieniędzmi, majątkiem... Zdawałoby się, znakomicie funkcjonujący w życiu...
A w AA stają się dziećmi, nielogicznymi oszołomami, nie potrafią pojąć jednozdaniowej tradycji, tworzą interpretacje z doopy, podejmują działania za ktore w swojej firmie dawno poszłiby siedzieć... Co tu jest nie tak?
Niby wiem, bylejakość się wspiera nawzajem i ukrywa machlojki.
Ale to nie tylko to...
Obawiam się, że w dużej mierze masz rację... :-(
UsuńZnaki czasu...Nic nigdy nie jest dane na zawsze...Wszystko się zmienia...Nawet AA..?
UsuńPiszesz: Otrzymałem odpowiedź od dyrektora BSK z linkiem do tekstu: http://www.area8aa.org/wp-content/uploads/2014/09/district117tradition.pdf Według tego tekstu, to duchowość jest najwyższą formą realizacji Dwunastego Kroku, a nie dawanie pieniędzy, co łatwo sprawdzić.
OdpowiedzUsuńTo według Twojej interpretacji tekstu „duchowość jest najwyższą formą realizacji Dwunastego Kroku, a nie dawanie pieniędzy”, łatwo sprawdzić.
Paweł Sprawdziłem, w tekście jest wyraźnie napisane, że pieniądze zebrane w ramach Siódmej Tradycji służą niesieniu posłania w ramach Dwunastego Kroku. A jeśli jeszcze przywołamy tytuł i treści ulotki AA „Samowystarczalność: Gdzie pieniądze i duchowość łączą się” to sformułowanie w komunikacie RP jest jak najbardziej zasadne.
Piszesz: Otrzymałem odpowiedź od dyrektora BSK z linkiem do tekstu: http://www.area8aa.org/wp-content/uploads/2014/09/district117tradition.pdf Według tego tekstu, to duchowość jest najwyższą formą realizacji Dwunastego Kroku, a nie dawanie pieniędzy, co łatwo sprawdzić.
OdpowiedzUsuńTo według Twojej interpretacji tekstu „duchowość jest najwyższą formą realizacji Dwunastego Kroku, a nie dawanie pieniędzy”, łatwo sprawdzić.
Sprawdziłem, w tekście jest wyraźnie napisane, że pieniądze zebrane w ramach Siódmej Tradycji służą niesieniu posłania w ramach Dwunastego Kroku. A jeśli jeszcze przywołamy tytuł i treści ulotki AA „Samowystarczalność: Gdzie pieniądze i duchowość łączą się” to sformułowanie w komunikacie RP jest jak najbardziej zasadne.
"Sprawdziłem, w tekście jest wyraźnie napisane, że pieniądze zebrane w ramach Siódmej Tradycji służą niesieniu posłania w ramach Dwunastego Kroku" - nigdzie w tym tekście nie jest napisane, że dawanie pieniędzy jest NAJWYŻSZĄ formą realizacji 12 Kroku. Sformułowanie RP nie ma związku z faktami, z duchowością AA oraz z odpowiedzią na ten temat, jaką dostałem od GSO.
UsuńWszystko się zmienia... masz rację Anonimowy. Teraz duchowy program AA zaczyna się wtedy, kiedy jeden alkoholik mówi do drugiego: "...i będziesz musiał dawać pieniądze naszej władzy, bo to najwyższa forma niesienia posłania AA".
OdpowiedzUsuńTo jest odrażające, że ktoś próbuje jeszcze bronić czegoś takiego - mimo wyraźnego komunikatu GSO, że nic nie wiedzą o tym, żeby dawanie pieniędzy miało być najwyższą formą realizacji 12 Kroku.
Jeremah pisze...
OdpowiedzUsuńI to jest według mnie kluczowe w tej historii i w innych, dotyczących Twoich, Meszuge, wymian korespondencji z powiernikami.
Wystarczyło napisać, że do listu wkradł się, bez złych intencji, błąd, czy też wadliwy skrót myślowy, z którego można (a nawet należy) wywnioskować to, co napisał Meszuge. "Zaprzeczamy jednak, by ..., a chodziło nam o ... Dziękujemy za życzliwe zwrócenie uwagi".
Każdy, powtarzam, każdy kogo znam czasami robi błąd. Kiedy to przyzna, najlepiej od razu, dla mnie nie ma tematu. Co więcej, taki człowiek, przyznający się do błędu daje wyraz swojej równowadze emocjonalnej, ma do siebie dystans (pokorę), jest rozsądny, nie rządzi nim ego. Kiedy jest odwrotnie i błądzący błędu broni, wbrew wszystkim i wszystkiemu, daje wyraz czemuś zgoła odwrotnemu, co - niestety - w naszym środowisku można nazwać (a nawet należy) popadnięciem w śpiączkę duchową (zakładając, że wcześniej nastąpiło przebudzenie).
Smutne, ale powszechne.