Kolega alkoholik podesłał mi
tekst Deana W. Dzień wcześniej miałem okazję dość długo rozmawiać na tematy
związane – ogólnie rzecz biorąc – z alkoholikami ateistami i agnostykami,
próbującymi znaleźć swoje miejsce w AA. Do tego kilka pytań osób, które znają
ten tekst, więc ostatecznie postanowiłem skorzystać z okazji i zastanowić się,
co ja o tym myślę, jakie jest moje stanowisko w poruszanych kwestiach. I nawet
coś o tym napisać. Jednak najpierw tekst w wersji, w jakiej go dostałem.
-----
AA i
Zjawisko Sekularyzacji
Dean W.
W moim ostatnim eseju „Religia i AA” cytowałem książkę
Williama E. Padena „Religijne światy: studium porównawcze Religii” (1988), aby
wykazać, że pomimo powszechnego twierdzenia, że AA jest duchowe, Wspólnota AA
jest w rzeczywistości stowarzyszeniem religijnym. Powiedziałem również, że
stereotyp zawarty w Wielkiej Księdze, że wszyscy chroniczni alkoholicy
potrzebują Boga, by wyzdrowieć, jest po prostu błędny. Dowodzi tego duża liczba
alkoholików, którzy osiągają trzeźwość na świeckich zasadach. Wspólnota AA
doświadcza obecnie zjawiska sekularyzacji, dość zresztą powszechnego, także
wśród innych grup religijnych.
W. Paden opisuje cztery sposoby reagowania takich grup na
proces sekularyzacji (s. 61):
Obrona granic - grupa walczy z tym, co postrzega jako destrukcję,
reakcja taka jest określana jako fundamentalizm.
Adaptacja - grupa dostosowuje swoje wartości do nurtu świeckiego,
łącząc wartości religijne i humanistyczne, tworzy nowy system.
Tworzenie nowych grup - stary, tradycyjny system jest
postrzegany jako tak przestarzały, należy go po prostu zmienić, powstają nowe
grupy.
Indywidualizm - pojedyncze osoby definiują swoje własne systemy
przekonań i praktykują je prywatnie, bez pomocy grupy.
Jak dotąd, reakcją AA na sekularyzację jest obrona granic,
czyli fundamentalizm. Ta postawa zarysowała się już na etapie pisania Wielkiej
Księgi, jeśli nie wcześniej. Bill Wilson odrzucił prośby o napisanie
niereligijnej książki i napisał tekst, który co chwilę przywołuje biblijnego
stwórcę świata, argumentując, że to Bóg jest jedyną nadzieją dla alkoholika.
(William H. Schaberg, Pisanie Wielkiej Księgi, Tworzenie AA, 2019, s. 375-377)
Wspólnota najwyraźniej skodyfikowała ten stan, gdy w 1976
r. Konferencja Służby Ogólnej AA USA i Kanady przyjęła rekomendację, że
zmiany w 12 Krokach można wprowadzać dopiero po uzyskaniu na to pisemnej
zgody trzech czwartych grup. (Poradnik dla Służb AA, 2016-2018, s. S102) To
sprawiło, że Kroki napisane w 1939 r. są praktycznie niezmienne. (Arthur S.,
Narracyjne Kalendarium Historii AA, 2014, s. 92)
(Zwróćmy uwagę, że
działo się to 44 lata temu. Nie wiadomo, jak Konferencja USA zagłosowałaby
dzisiaj? dop. tłumacza)
Nie znam uzasadnienia dla tej akurat akcji rekomendującej Konferencji,
ale wprowadzenie zapisu, że Kroki są niezmienne to idealny sposób na
przekształcenie „sugerowanego” przecież programu zdrowienia w religijny dogmat.
Wspólnota pokazała też swoją twardą postawę odmawiając
przez wiele lat publikacji jakiejkolwiek literatury skierowanej specjalnie do
ateistów lub agnostyków. AA wyraźnie broniła swoich granic religijnych, walcząc
z tezą, że wyzdrowienie bez Boga jest możliwe.
Myślę, że ostatnio Wspólnota AA zbliżyła się do drugiego
sposobu reakcji na to zjawisko, t.j. do „adaptacji”, wraz z publikacjami
broszur: „Słowo Boże” i „One Big Tent”. Jest to bardzo mały krok, ale zrobiony
we właściwym kierunku.
(Niestety nie w
Polsce, dop. tłumacza)
Niektórzy twierdzą, że Tradycje AA pozwalają na tworzenie
grup świeckich i one są taką właśnie „adaptacją”. Nie zgadzam się z tą tezą.
Proces dostosowania, jaki Paden ma na myśli, wymaga czegoś więcej niż tylko
powiedzenia: „Masz prawo istnieć”. Wymaga połączenia świeckich pomysłów i
praktyk z tradycyjnymi religijnymi ideami w nowy system. Świeckie grupy AA
dostosowują się do zastanej sytuacji, ale Wspólnota jako całość pozostaje
daleko w tyle. Grupy agnostyczne łączą elementy tradycyjnego AA, takie jak
program 12 Kroków, wsparcie grupy, sponsorowanie ze światopoglądem humanistycznym.
Zasady stojące za Krokami - uznanie własnej porażki, bezsilność, wiara,
nadzieja, zwrócenie się o pomoc, obrachunek moralny, wyznanie win, naprawa
szkód itp., są tu realizowane w nowy, niereligijny sposób.
Świeckie grupy AA są, potencjalnie, przykładem trzeciego
podejścia do procesu sekularyzacji, czyli tworzenia nowych grup. Mityngi
specjalne nie są niczym nowym w AA, ale nowa jest właśnie ich niereligijność.
Są grupy dla kobiet, młodzieży, dla różnych profesji, osób
LGBTQ, budowane zazwyczaj na tradycyjnych zasadach religijnych. Grupy świeckie
odrzucają ten fundament, tym samym stanowią egzystencjalne zagrożenie dla
fundamentalistycznego AA. My humaniści, zagrażamy samej naturze AA. Jeśli
tradycyjne AA nie będzie w stanie zaakceptować tego nurtu, może doprowadzić do
powstania czegoś całkowicie odrębnego. Organizacje takie jak SMART Recovery czy
LifeRing są również efektem określonej reakcji Wspólnoty na omawiane zjawisko.
Indywidualizm, czwarty z opisanych sposób reakcji na
sekularyzację, jest trudny do opisania, ponieważ alkoholicy podążający tą drogą
opuścili AA. Oczywiście, ludzie opuszczają AA z różnych powodów. Już na
pierwszym spotkaniu Fundacji Alkoholowej w 1938 r. wśród osób wymienionych jako
ci, którym AA pomogło, znalazło się „10 alkoholików wyleczonych, ale bez
kontaktu”. (Arthur S, Narrative Timeline of AA History, 2014, s. 29)
W grupie AA, w której zaczynałem swoją przygodę z
trzeźwością, jeden z weteranów, ponad 30 lat temu, powiedział mi, że niektórzy
alkoholicy po pewnym czasie opuszczają AA, żyją w trzeźwości i mają się dobrze.
Moje późniejsze spostrzeżenia to potwierdzają. Wydaje się, że niektórzy z nas
są w stanie przyswoić sobie to, czego potrzebują od AA, wkomponować to w swój
system wierzeń i styl życia, a następnie pójść dalej, nie potrzebując już
Wspólnoty. Wydaje się prawdopodobne, że wielu agnostyków czy ateistów podążyło
właśnie tą drogą.
Jeden z moich pierwszych sponsorów, którego opisałbym jako
sceptyka, odszedł z AA. Też rozważałem taki ruch. Kiedy otwarcie zacząłem mówić
na temat agnostycyzmu i spotykałem się z negatywnymi reakcjami na mityngach AA,
poważnie zastanawiałem się nad odejściem. Wiem, jak zachować trzeźwość, mam
wsparcie rodziny i dobrego psychologa. Ale znalazłem w internecie innego
agnostyka i razem założyliśmy pierwszą świecką grupę AA w moim mieście. W
przeciwnym razie, raczej wybrałbym ścieżkę indywidualnego zdrowienia i nie
pisałbym tego eseju.
Poprzedni artykuł zakończyłem kilkoma pytaniami. Oto próby
odpowiedzi na dwa z nich:
Czy nurty tradycyjny i świecki w AA mogą ze sobą
współpracować i tworzyć grupy, które są do zaakceptowania dla wszystkich,
zarówno tych, którzy potrzebują Boga, jak i tych, którzy go nie potrzebują?
Te ruchy mają ze sobą wiele wspólnego: członkowie obu
cierpią bądź cierpieli z powodu alkoholizmu, chcą pozostać trzeźwi i pomagać
innym alkoholikom, jedni i drudzy wierzą w siłę Wspólnoty. Czy to wystarczy, by
doszło do wzajemnej akceptacji i połączenia ich w jeden ruch reprezentujący
religijne i świeckie wartości? Myślę, że nie. Jak możemy tego dokonać, jeśli
żyjemy w dwóch różnych światach? Czy ja jestem gotów chodzić na tradycyjne,
religijne mityngi, by później usiąść i dyskutować z jego uczestnikami? Czy
tradycjni członkowie AA zechcą brać udział w mityngach świeckich i w późniejszych
dyskusjach w mojej agnostycznej grupie? Wątpię. Są takie miejsca gdzie grupy
tradycyjne i świeckie działają razem, ale to rzadkość. Na ogół, mityngi
agnostyczne potrzebują własnych stron internetowych, literatury, zlotów,
konferencji itp.? Dlaczego to wszystko nie odbywa się w ramach głównych
struktur AA? Nasze poglądy na świat są tak bardzo rozbieżne, że nie sądzę, aby
te nurty mogły kiedykolwiek działać razem w harmonii.
Czy AA może stać się stowarzyszeniem niereligijnym,
neutralnym wobec Boga?
Grupy AA neutralne światopoglądowo są z pewnością możliwe.
W moim mieście jest taka. Jej charakter jest niereligijny, ale nie jakoś
szczególnie agnostyczny. Prowadzone mityngi dyskusyjne są otwarte na różne
tematy, w tym temat religii. Wszystkie poglądy są szanowane, a religijni i
agnostyczni członkowie wydają się nie konfliktować ze sobą. Przypuszczam, że
istnieją podobne grupy tu i ówdzie, ale jest to zjawisko dość rzadkie.
Aby zmienić religijny charakter Wspólnoty, musiałaby takich
grup (oraz grup świeckich), zaangażowanych w strukturę służby AA, być znacznie
więcej, tak aby miały one swych delegatów na Konferencji Służby Ogólnej. Nie
wydaje się to możliwe, w najbliższym czasie. Wspólnota neutralna wobec religii
oznacza też zgodę na zmiany w treści niektórych Kroków i Tradycji. Choćby w
Tradycji Drugiej. Tak długo, jak ostateczną władzą jest Bóg, AA jest
stowarzyszeniem religijnym. Zmiana brzmienia Tradycji, czy Kroków, wymaga
akceptacji trzech czwartych grup, co jest praktycznie niewykonalne. Nie sądzę
więc, że AA może stać się światopoglądowo neutralna. Została założona jako
organizacja religijna, cała jej historia to potwierdza. Nie sądzę, aby mogło
się to zmienić w nieodległej perspektywie.
Kończąc ten esej, chcę dodać, że wszelkie grupy religijne,
jeśli tylko trwają wystarczająco długo, zazwyczaj doświadczają schizmy. Nie ma
powodu, by sądzić, że AA jest wyjątkiem od tej zasady. Jeśli tradycyjna
Wspólnota nie może lub nie chce zaakceptować nurtu świeckiego, zapewne podzieli
się na dwie odrębne frakcje: religijną i świecką. Frakcje oparte na tak różnych
poglądach i mające tak mało interakcji, że ten podział może okazać się trwały.
A może nie byłoby to wcale złe? Może tradycyjna Wspólnota powinna pozostać
wierna swojej fundamentalistycznej naturze, a jej świecki odłam powinien po
prostu opuścić religijny krąg i ustanowić swoją niezależność?
W pierwszym eseju opisałem wizytę na mityngu mojej
poprzedniej grupy domowej. To grupa tradycyjna, a moje doświadczenie nie było
pozytywne. Poczułem, że tam nie należę i prawdopodobnie już nigdy nie będę czuł
się na tej grupie dobrze.
Autor, Dean W., trafił na swój pierwszy mityng AA około
1980 roku, od 1988 jest trzeźwy. Zaczynał swoją przygodę z trzeźwością w bardzo
konserwatywnym środowisku AA - dużo mityngów Wielkiej Księgi i 12 na 12 plus
słuchanie taśm z arcyreligijnymi warsztatami Kroków: Joe i Charlie Studies.
Przez około 25 lat był tradycyjnym, wierzącym w Boga, choćby tylko nominalnie,
lecz często sceptycznym członkiem AA. Potem, około pięć lat temu, przeżył
„przebudzenie duchowe” i uznał, że jest agnostykiem. W czerwcu 2018 roku pomógł
założyć grupę We Agnostics w Elkhart w stanie Indiana. To jest teraz jego grupa
domowa, dodatkowo, czasami nadal uczęszcza na tradycyjne mityngi AA. Imał się
różnych zawodów - pracował jako robotnik samochodowy, brygadzista w magazynie,
producent narzędzi, a nawet jako wykładowca w koledżu. Obecnie Dean jest
nauczycielem w szkole średniej.
(Tłumaczenie nieautoryzowane, za zgodą administratora
strony AA Agnostica).
-------
Czytałem ten tekst kilka razy i
zauważyłem, że coraz bardzie irytują mnie naiwne próby manipulacji, mieszanina
oczywistych prawd i faktów z ryzykownymi przekonaniami, prezentowanymi jednak w
taki sposób, żeby wydawały się wiarygodne i udowodnione.
Sam tytuł jest problematyczny, bo sekularyzacja to:
1. «przejście majątków, urzędów
lub uprawnień spod władzy kościelnej pod władzę świecką»
2. «przejście osoby duchownej do
stanu świeckiego» (https://sjp.pwn.pl/sjp/sekularyzacja;2575115.html)
Może gdyby użyte zostało
określenie „laicyzacja”, to jeszcze miałoby to odrobinę sensu. Może po prostu
tłumacz nie wie, czym jest sekularyzacja? Znam w AA takich, którzy nie wiedzą,
co to jest „alternatywa”.
…Wspólnota AA jest w rzeczywistości stowarzyszeniem religijnym.
Moim zdaniem nie jest. Gdyby
miała być, trzeba byłoby wskazać o jaką konkretną religię chodzi. Nie może być
coś religijne, ale bez określonej religii. Poza tym w Preambule mamy jasne
stwierdzenie, że Wspólnota nie jest związana z żadnym wyznaniem, sektą…
… stereotyp zawarty w Wielkiej Księdze, że wszyscy chroniczni
alkoholicy potrzebują Boga, by wyzdrowieć, jest po prostu błędny.
Gdyby takie stwierdzenie można
było znaleźć w WK, to niewątpliwie byłoby błędne. Ja go tam jednak nie
widziałem. Znalazłem za to takie stwierdzenia:
- Wiemy, że jeśli alkoholik powstrzyma się od picia w ciągu wielu
miesięcy czy lat, zachowuje się podobnie jak inni. [s. 22]
- Uważamy, że to nie nasza sprawa, z jakimi religiami identyfikują się
nasi poszczególni członkowie. Powinna to być wyłącznie kwestia osobista, o
której każdy decyduje w swoim imieniu i w świetle swoich powiązań z przeszłości
lub aktualnie dokonanego wyboru. [s. 28]
-.następny będzie rozdział adresowany do agnostyka. Wielu z tych, którzy
należeli kiedyś do tej grupy, jest teraz członkami naszej wspólnoty. Co
ciekawe, uważamy, że przekonania takie nie stanowią żadnej przeszkody w
przeżyciu doświadczenia duchowego. [s. 28-9]
I wiele innych o podobnej wymowie.
- Wspólnota
najwyraźniej skodyfikowała ten stan, gdy w 1976 r. Konferencja Służby Ogólnej
AA USA i Kanady przyjęła rekomendację, że zmiany w 12 Krokach można
wprowadzać dopiero po uzyskaniu na to pisemnej zgody trzech czwartych grup. To
sprawiło, że Kroki napisane w 1939 r. są praktycznie niezmienne./…/
Nie znam uzasadnienia dla tej akurat akcji
rekomendującej Konferencji, ale wprowadzenie zapisu, że Kroki są niezmienne to
idealny sposób na przekształcenie „sugerowanego” przecież programu zdrowienia w
religijny dogmat.
Może nie
upierałbym się, że znam na pewno uzasadnienie decyzji o niezmienności Kroków,
ale nie trzeba być jakimś mędrcem, żeby zorientować się, że chodzi raczej o Pierwszą
Tradycję i jedność. Każda kolejna wersja Kroków (czemu swoich Kroków nie miałby
mieć każdy stan, każdy region, każda grupa), powodowałaby podział AA na odrębne
nurty – AA z Krokami pierwotnymi, AA z Krokami ulepszonymi w USA, AA z Krokami
zmodyfikowanymi w Europie itd. W taki sposób dawno by nas już nie było. Tak,
chodzi o jedność, a nie o jakieś urojone doktryny religijne.
- Wspólnota pokazała też swoją twardą postawę odmawiając przez wiele lat
publikacji jakiejkolwiek literatury skierowanej specjalnie do ateistów lub
agnostyków.
Manipulacja wręcz bezczelna. Czy
Kk zgadzał się kiedykolwiek na wydanie „Biblii Szatana”? Czy republikanie w USA
zgadzają się na wydawanie w swoich wydawnictwach dzieł Lenina i Stalina? USA to
wolny kraj, wolnych ludzi. Masz zachciankę, żeby wydane zostało drukiem takie
lub inne dzieło, to zrób to! Jednak za swoje pieniądze, a nie za cudze.
- Niektórzy twierdzą, że Tradycje AA pozwalają na tworzenie grup
świeckich i one są taką właśnie „adaptacją”. Nie zgadzam się z tą tezą. Proces
dostosowania, jaki Paden ma na myśli, wymaga czegoś więcej niż tylko…
Szanowny Deanie W. nie chcesz to
się nie zgadzaj, to twoja sprawa. Zdanie emerytowanego profesora z Uniwersytetu
w Vermont, Williama E. Padena (zajmował się antropologią i historią religii), też jest jego prywatną
sprawą.
Deanowi W. nie wystarczy wolność
tworzenia i działania grup ateistów – chce i żąda, żeby elementy ateizmu były
obecne na każdym mityngu AA na świecie. Bo tak!
Świadkowie Jehowy nie zgadzają
się na przetoczenie krwi w szpitalu – zabrania im tego ich wiara. No i dobrze,
co mnie do tego. Jeśli jednak zaczną domagać się, żeby ten zakaz obejmował
wszystkich, bo ONI, SJ, wierzą, że to grzech, to już będzie gruba bezczelność.
- Jeśli tradycyjna Wspólnota nie może lub nie chce zaakceptować nurtu
świeckiego...
Moim zdaniem może i robi to.
Kompletnie nieuprawniona insynuacja. Tak samo akceptuje mityngi i grupy LGBT,
kobiece, dla młodych, dla określonych grup społecznych lub zawodowych.
W dwóch przypadkach zgadzam się z
autorem całkowicie:
- Może tradycyjna Wspólnota powinna pozostać wierna swojej
fundamentalistycznej naturze, a jej świecki odłam powinien po prostu opuścić
religijny krąg i ustanowić swoją niezależność?
Ależ tak, jak najbardziej. Byle
nie wykorzystywali nazwy AA. Choć z rozbawieniem dodam, że brzmi to trochę jak dziecinna
groźba: jeśli nie dostosujecie się do nas,
to sobie pójdziemy. Oczywiście zmodyfikowane (zmienione) Kroki i Tradycje
nie będą już Krokami i Tradycjami AA.
- W grupie AA, w której zaczynałem swoją przygodę z trzeźwością, jeden z
weteranów, ponad 30 lat temu, powiedział mi, że niektórzy alkoholicy po pewnym
czasie opuszczają AA, żyją w trzeźwości i mają się dobrze. Moje późniejsze
spostrzeżenia to potwierdzają. Wydaje się, że niektórzy z nas są w stanie
przyswoić sobie to, czego potrzebują od AA, wkomponować to w swój system
wierzeń i styl życia, a następnie pójść dalej, nie potrzebując już Wspólnoty.
Tak, oczywiście, jak najbardziej.
Tyle, że ja nie łączę tego z wiarą w Boga, a w tych przypadkach, które znam
(alkoholicy, którzy odeszli od AA, gdy już wytrzeźwieli), z wiarą lub jej
brakiem nie miało to nic wspólnego. Może po prostu ci alkoholicy byli bardziej
nauczalni? Od dawna wiem, że AA nie musi oznaczać dożywocia, nie dla wszystkich.
Nie umiem jednak wcześniej odróżnić tych, którzy będą mogli bezpiecznie odejść,
od reszty.
Tego typu teksty, roszczeniowe
postawy, manipulacje, spowodują co najwyżej tylko to, że moja dotychczasowa życzliwość
i współczucie zmieni się w niechęć i obojętność.
A tak, życzliwość i współczucie! Bo
przyszedłem do AA jako wojujący ateista. Trzeba było kilkunastu miesięcy, żebym zorientował się, że postawa wzgardliwej negacji mi nie służy. To oczywiście nie
oznaczało jeszcze, żebym stał się człowiekiem wierzącym. A religijny jak nie
byłem, tak nie jestem.
Wiele miesięcy starałem się
włączyć do Kościoła katolickiego. Nie udało się, bo w Polsce jest to
organizacja jak gdyby mało chrześcijańska (stąd nawet nazwa Niechrześcijański
Polski Katolicyzm).
Tak więc wiem, jak to jest bać
się, czy będzie można w pełni skorzystać z Programu, czuć się nie całkiem wśród
swoich, niezupełnie albo nie zawsze we właściwym miejscu itp. Tyle, że ja nie
starałem się dopasować AA i Kk do siebie. Z dwóch zupełnie różnych powodów. Miałem
świadomość, że moje przekonania, decyzje, wybory, doprowadziły mnie na detoks –
czy powinienem nadal je praktykować, a nawet wciskać innym? Oni w tym AA znali
rozwiązanie, a ja nie. Przyszedłem żeby z tego rozwiązania skorzystać, a nie po
to, żeby narzucać innym własne, wysoce problematyczne. Kościoła natomiast nie
starałem się zmieniać, bo „Modlitwa o pogodę ducha” sugeruje, żeby nie
marnotrawić sił i środków na coś niewykonalnego.
Program AA nauczył mnie bardzo
dużo, między innymi tego, żebym przestał próbować kreować się na reżysera,
domagającego się od innych, żeby grali według moich zaleceń. To ja miałem
zacząć dostosowywać się do świata, a nie domagać się, by świat dostosował się
do mnie. Przestaliśmy walczyć z
kimkolwiek i czymkolwiek…
Nie podobało mi się przyjmowanie
alkoholików do AA i mityngowe jęczydupstwo.
Grupa miała w nosie moje propozycje i nie chciała się zmienić. To wtedy, z
kolegą, założyliśmy nową grupę o zmodyfikowanym scenariuszu. Po prostu. Zamiast
tupać nogami, obrażać się (i innych), próbować zmuszać kilkudziesięciu ludzi,
by dostosowali się do potrzeb nas dwóch.
Kilkadziesiąt lat temu Burrhus
Frederic Skinner, amerykański psycholog, jeden z twórców i ważniejszych
przedstawicieli behawioryzmu,
sformułował tzw. humanistyczną wersję Programu 12 Kroków. Czy powstała
wspólnota na nich oparta? Nic mi o tym nie wiadomo, mimo rozpytywania. Czy ta wersja jest
skuteczna, czy rozwiązuje problem alkoholizmu? Nic o tym nie wiem, a szukałem takiej informacji, jednak nie znalazłem. Czemu
miałbym chcieć zmieniać coś, co działa (niestety nie na wszystkich), na coś, co
najwyraźniej nie działa na nikogo?
Program 12 Kroków Anonimowych
Alkoholików nie jest chroniony prawem autorskim i dlatego, na jego wzór,
powstało wiele odmian programów dwunastostopniowych (ze 200?) i wspólnot je
praktykujących. Nic nie stoi na przeszkodzie, by alkoholicy agnostycy i ateiści
zmodyfikowali Kroki po swojemu i stworzyli swoją wspólnotę, cudownie skuteczną,
dostosowaną do ich przekonań i poglądów. Czemu tego nie robią? Może w głębi
serca wiedzą, że nie byłoby to skuteczne, więc… trzymają z wygranymi.
Na dyskusje na ten temat zapraszam tutaj, na forum: http://www.alko.fora.pl/uzaleznienie-od-alkoholu-f10-2,11/czy-ateista-moze-pracowac-na-programie-12-krokow-aa,6015-270.html#215849
Bardzo dobry komentarz autora bloga do tekstu manipulatora Deana W.
OdpowiedzUsuńMeszuge , szacunek.
Marceli Szpak