Działanie władzy AA w Polsce coraz bardziej
przypomina metody pewnej partii
Dość długo zastanawiałem się, czy w ogóle zabierać głos w temacie: Informacji Rady Powierników na temat tłumaczenia IV wydania książki Anonimowi Alkoholicy (do pobrania: https://aa24.pl/pl/do-pobrania ), ale nadal nie potrafię udawać, że deszcz pada, gdy… Nie lubię też być traktowany przez władze jak matołek, półanalfabeta. Nie lubię też być okłamywany.
1. Jak widać Informacja ta dotyczyć ma IV wydania WK. Jakiś czas temu zapytałem, jak to jest z tymi wydaniami, skoro ja mam 5-6 różnych, więc dlaczego wydanie z 2018 roku miałoby być czwarte? W tej Informacji Rady, pytanie zostało arogancko zignorowane, a AA-owska władza nadal upiera się, że wersja z 2018 roku nosi numer IV.
2. Nadal powtarzane są żałosne bzdury dotyczące kosztów korekty. Korektor obecnie zwykle pracuje na umowę-zlecenie lub umowę o dzieło, choć kiedyś byli to etatowi pracownicy wydawnictw. W każdym razie korektorowi płaci się za korektę, a nie za każde czytanie tekstu oddzielnie. Czy korektor tekst czyta trzy razy, czy trzydzieści trzy, to jego sprawa – klient płaci z końcowy efekt. Jestem pisarzem, współpracuję z korektorami z różnych wydawnictw, więc wiem, o czym piszę. Ignorowane jest też moje pytanie, czy korektorka WK jest może członkiem rodziny jednego z tłumaczy. I wreszcie, czemu zapłacono horrendalne pieniądze za korektę i redakcję, skoro w tekście są błędy?
3. Nadal Rada Powierników wije się i wykręca odnośnie kompetencji językowych tłumaczy z języka polskiego (zwłaszcza niejakiego Tadeusza Ch. z wykształceniem podstawowym, do czego przecież się odważnie i uczciwie przyznaje). Ja nawet wierzę w ich znajomość angielskiego, ale przekład miał być wykonany na język polski (POLSKI!), więc i polszczyznę wypadałoby dobrze znać. A może to zbędne, może to mnie tylko tak się wydaje?
4. Wiele wyjaśnień zawiera stwierdzenie „Brzmienie zgodne z oryginałem” lub podobne. Nowa WK miała być tłumaczeniem, przekładem, a nie bezmyślną kalką z angielskiego. W ostatecznym wyniku miał powstać tekst polski (po polsku). Tłumaczenie wyrazu po wyrazie ze słowniczka może i jest zgodne z oryginałem, ale efekt polski jest żałosny. Tak właśnie jest ze staropolskim słowem inwentura-inventory (inwentarz, zapas, remanent). Do kalek językowych przyznaje się zresztą i zespół. Na przykład na czyjś zarzut dotyczący nieistniejącego w języku polskim słowa „samonapęd”. Z Informacji Rady: „Rzeczywiście słowniki języka polskiego nie notują słowa „samonapęd”. Jest to dosłowne tłumaczenie angielskiego wyrażenia self propulsion użytego w tym fragmencie...”. Nie ma też w języku polskim słowa „samopoświęcenie”. A tworzenie nowych wyrazów i pojęć oraz sekciarskiej nowomowy nie wydaje mi się najkorzystniejsze dla AA w Polsce.
5. Odpowiedź na pytanie nr 19 dotyczy absurdalnego zdania „Brak siły – to był nasz dylemat”. Oto ta odpowiedź:
Odnoszę wrażenie, że zespół tłumaczy nie bardzo zna lub pamięta dziwolągi, które wymyślił. Przypomnę: „Brak siły – to był nasz dylemat”. Chodzi mi o „TO”. W rozdziale na pewno opisano wiele różnych dylematów, w całej książce jeszcze więcej, a w literaturze AA już mnóstwo. Tylko… co z tego? W zdaniu „Brak siły – to był nasz dylemat” wyraźnie napisano, że to brak siły jest dylematem. Nie coś innego, ale właśnie TO. A brak siły nie jest dylematem, ani brak czegokolwiek innego. Gdyby w książce były stwierdzenia, np. Bóg jest, czy Go nie ma - to jest dylemat, Wybieram życie duchowe albo śmierć - to jest dylemat, to wszystko byłoby w porządku, to właśnie są dylematy, ale... takiego czegoś w WK nie ma. Nie ma wyboru, nie ma dylematu. Jeśli ten zespół nie wie, co to jest dylemat, ignoruje opinię językoznawców/polonistów i nie jest zdolny przyznać się do błędów, to może trzeba się wreszcie zacząć zastanawiać, kto tych ludzi wybrał i według jakich zasad? Ilu też był chętnych do tej służby, spośród ilu kandydatów wybierano?
Pytanie do językoznawcy
Czy zdanie: Brak
siły – to był nasz dylemat ma sens? Moim zdaniem – nie. Brak siły, podobnie jak
brak pieniędzy, brak zdrowia, brak humoru itp., to nie są dylematy. Ale może
się mylę?
Całkowicie się z
Panem zgadzam. Dylematem nazwiemy sytuację wymagającą trudnego wyboru między
dwiema różnymi możliwościami, nie zaś (jak wynikałoby z tego zdania) jakąś
trudność.
https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/Albo-dylemat-albo-brak-pieniedzy;18942.html
6. odpowiedź na pytanie 25, Tradycja 12 „…przypominając nam zawsze, że zasady są ważniejsze od osobowości”. I to jest prawdziwy majstersztyk z wielu różnych względów.
„…zespół uzyskał od Pani Katarzyny Kłosińskiej…” – tak? Naprawdę? Zespół uzyskał?
Rzeczywistość wygląda
następująco: zadałem pytanie w Poradni PWN o te osobowości, podpisując się jako
Jan Nowak. Poza przypadkami, gdy jest to konieczne (bank, urząd) nie podaję w
internecie swoich prywatnych i pełnych danych – taką mam zasadę. To ja
uzyskałem odpowiedź, nie zespół. Odpowiedzi na zgłoszone pytania Poradnia PWN
publikuje na swojej stronie, ale też odpowiada na e-mail osoby, która pytanie
wysłała. Otrzymaną od dr. Kłosińskiej odpowiedź wysłałem też Tadkowi Ch.,
używając opcji „przeadresuj” – na pierwszy rzut oka wygląda na tak, jakby to dr
Kłosińska napisała do nieznanego sobie człowieka, nie wiedzieć, czemu i na
nieznany sobie adres e-mail. Oczywiście wystarczy zerknąć do stopki lub
nagłówka e-maila, żeby widać było, kto i do kogo go wysłał i przekazał dalej.
Oczywiście nadal mam w swoich zbiorach oryginalny e-mail z Poradni PWN od dr Kłosińskiej.
https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/Osobowosc;18640.html
Osobowość w języku polskim to ‘ogół cech psychicznych i mechanizmów regulujących zachowanie człowieka’. Trudno mi sobie wyobrazić sytuację opisaną w zdaniu. Katarzyna Kłosińska, Uniwersytet Warszawski
https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/Osobowosc;18700.html
Zgadzam się z Panią
całkowicie. Szukałam w tekstach potwierdzenia znaczenia ‘człowiek o cechach
wyróżniających go spośród innych ludzi’, ale bezskutecznie. Takiego człowieka
nazwiemy raczej osobistością, nie zaś osobowością. Katarzyna Kłosińska,
Uniwersytet Warszawski https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/Jeszcze-o-osobowosci;18750.html
Zainteresowała mnie Wasza definicja słowa osobowość. Według pierwszej można byłoby powiedzieć: To jest Ziutek, on jest osobowość. Osobowość ma każdy. Jakąś, jakąkolwiek. Więc coś tu chyba z tą definicją jest nie tak. Może chodzi o osobistość? Z szacunkiem…
Zgadzam się z Panią
całkowicie, a wszystkie uwagi dotyczące definicji znaczenia słowa osobowość
przekazuję redakcji słownika. Katarzyna Kłosińska, Uniwersytet Warszawski https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/O-osobowosci-jeszcze-raz;18751.html
Jako, że osobowość ma
każdy człowiek, twierdzenie że zasady AA są ważniejsze od wszystkich ludzi na
świecie, jest wyrazem niebezpiecznego sekciarstwa. Stwierdzenie, że zasady AA
są ważniejsze od ogółu cech psychicznych wszystkich ludzi – to już
groteska.
Jak zgrabnie i niepostrzeżenie Siebie zamieniło się na siebie. A było prosto i zwyczajnie: …jakkolwiek może się On wyrażać w sumieniu każdej grupy. I komu to przeszkadzało?
8. Dwa lata minęły, od moich uwag na temat błędów w nowej wersji WK, a może i więcej, bo zgłaszałem je zespołowi (Anka O., Tomek Ł., Tadek Ch.) jeszcze zanim książka została wydrukowana. Z wtedy też pochodzi wiele konsultacji z członkami Rady Języka Polskiego działającymi w Poradni PWN. Dwa lata autor lub autorzy ewidentnych błędów walczą o to, żeby błędów nie uznać za błędy, żeby polska WK imitowała staropolszczyznę i wizualnie przypominała język angielski (wspomniana wcześniej inventory-inwentura). W swoim piśmie RP twierdzi, że słowo „inwentura” jest dobrze rozumiane w AA w Polsce, bo mamy przecież inwenturę grupy. Czy naprawdę błąd często powtarzany w AA trzeba i należy powtarzać i powielać? Tego słowa nie ma już w SJP, jest tam od razu przekierowanie do inwentaryzacji: https://sjp.pwn.pl/szukaj/inwentura.html
Ostatecznie takich odpowiedzi jest w Informacji RP prawie trzydzieści i co do pozostałych każdy musi sam zdecydować, czy wydają mu się one wiarygodne, uczciwe, wolne od manipulacji.
A ja… cóż… przypominam sobie jak Rada Powierników twierdziła, że cały tekst polskiej WK został sprawdzony w Nowym Jorku i jak pisząc do GSO udowodniłem, że to nieprawda. Przypominam sobie stwierdzenie RP z 24 marca 2020: „Anonimowi Alkoholicy mówią, że datki przekazane w ramach 7 Tradycji są najwyższą, bo całkowicie anonimową, formą realizacji 12 Kroku AA” i – po korespondencji z GSO w Nowym Jorku – udowodniłem, że w normalnej wersji AA (czyli niepolskiej) nic o tym nie wiedzą. Przypominam sobie stwierdzenie delegata narodowego, Tadka Ch., że Wspólnota AA i historia oceni lub może ocenić nową WK – moim zdaniem tekst w języku polskim ocenić mogą i powinni poloniści i językoznawcy, a nie alkoholicy i historia, ale… może nie mam racji, może się nie znam, może rzeczywiście alkoholicy anonimowi w Polsce są autorytetami w każdej dziedzinie (choćby w temacie osobowości i nadrzędności AA-owskich zasad).
W tym momencie jednak mogę tylko przypomnieć optymistyczne zakończenie swojego poprzedniego wpisu: Oczywiście można takie… przekonania, fiksacje, egzotyczne poglądy, mody itd. mnożyć w nieskończoność, ale najważniejsze jednak jest to, że nie są one w stanie realnie zagrozić Wspólnocie AA. W jakimś kraju, w jakimś czasie, mogą one zaburzyć na pewien okres działania grup, struktur, służb (np. w Rosji są obecnie dwie Wspólnoty AA), ale na całość nie ma to właściwie większego wpływu. Iluś tam alkoholików się zrazi, iluś odejdzie, niektórzy może nawet zapiją się, ale to dalej są tylko zawirowania lokalne. Brutalne to, zapewne, ale i tak wiadomo, że nie da się uratować wszystkich. Bill i weterani stworzyli system, który sam się naprawia i oczyszcza. Choć niekoniecznie wydarzy się to oczyszczanie już do następnego czwartku. Wspólnocie AA realnie może zagrozić chyba tylko skuteczne, powszechnie dostępne i tanie lekarstwo na alkoholizm. Czego zresztą życzę każdemu alkoholikowi.
Ale ważny też cytat z „Języka
serca”: Osobista gloryfikacja, arogancka duma, zajadła ambicja,,
ekshibicjonizm, nietolerancyjna satysfakcja, pieniądze czy szaleństwo władzy,
nieprzyznawanie się do błędów oraz nieuczenie się na nich, samozadowolenie,
lenistwo – te i wiele innych cech należą do typowych „schorzeń"…
I wreszcie znamienne słowa: nic tak nie umacnia zła, jak bezczynność dobrych ludzi.
Tak na szybko, bez szczególnej wnikliwości, póki co...
OdpowiedzUsuńTen twój elaborat (kolaborat, jak UWAŻA wielu alkoholikow powtarzając jeden za drugim nieistniejące słowo) jak i wynurzenia RP sprowadzają się dla mnie jedynie do trzech ważnych słów. Trzech słów najważniejszych w polskim odłamie AA, bo chyba trzeba już takiego określenia używać.
Te trzy słowa to:
"ZESPÓŁ UWAŻA, ŻE"
BSK uważa, że...
Dyrektor uważa, że...
Anonimowy Tadek uważa, że...
Zosia uważa, że...
Józek uważa, że...
Ziben uważa, że Ziemia jest płaska.
I co zrobisz zespołowi, dyrektorowi, Tadkowi, Zosi, Józiowi i Zibenowi? Nic nie zrobisz...
Bo naczytali się w internetach, że każdy ma prawo do własnego zdania. O języku polskim, o epidemii, o fizyce kwantowej, o innych ludziach.
Przypomnę, iż zwrot KTOŚ COŚ UWAŻA jest równoznaczny ze zwrotem KOMUŚ COŚ SIĘ WYDAJE.
I podważanie nauki i ekspertów nie jest to specyfika wyłącznie AA, natomiast jest to specyfika ludzi niedojrzalych lub po prostu głupich.
Ja dostałem "odpowiedz" po czterech latach. O ile mozna nazwać to odpowiedzią.
W każdym razie tuszę, że Meszuge Blog jest pasjami czytany w Warszawce i mała gorączka porządkowa w biurach się zaczęła.
Co zrobię? Oczywiście, że nic nie zrobię. Ja pokazuję błędy i wynaturzenia i jedynie mogę mieć nadzieję, że w imię wspólnego dobra, zostaną wyeliminowane.
UsuńAA nie jest ponad prawem.
OdpowiedzUsuńArt.19. Prawo do swobodnego wyrażania opinii.
Należy odróżniać opinie od faktów.
OdpowiedzUsuńIgnorancja to nie jest opinia.
OdpowiedzUsuńOpinia to osobisty pogląd lub osąd na dany temat, który może, ale nie musi być poparty faktami lub pozytywną wiedzą.
UsuńTo, czy wypowiedź jest faktem czy opinią, zależy od ważności oświadczenia. Fakt odnosi się do czegoś prawdziwego lub rzeczywistego, co można potwierdzić za pomocą dowodów.
Naprawdę przyszedłes do AA po to by poznawać cudze opinie?
UsuńBo ja nadal naiwnie wierzę, że jedynym celem AA jest TO posłanie.
Ja przyszedłem do AA ratować swoje życie. Szkoda, że w pogoni za władzą i prestiżem tak wielu o tym zapomina.
A do wymienienia się opiniami najlepsza jest knajpa i kilka półlitrówek wódki.
Mamy inne priorytety. Mnie interesuje jakość mojego życia.
UsuńJa jestem idpowiedzialny za to, co napisałem, a nie za to, co tobie wydaje się, że napisałem.
UsuńBledne postrzeganie swiata, tzw. wnioski z doopy, nazywany w AA oderwaniem od rzeczywistosci.
Myślę, że pora zakończyć dyskusję
Liczy się nie tylko ilość świadczonego przez nas dobra, ale również jego jakość - Bill W.
UsuńA kobyła u płota
OdpowiedzUsuńWiedza jest w zasięgu ręki - warsztaty informacji publicznej online wczoraj i dzisiaj.
UsuńZrób połowę tego co ja, a wszyscy będą zadowoleni.
UsuńMasz poczucie humoru ha ha ha
UsuńWidać Ziben co zrobiłeś. Nigdy nie zrobię tego co ty - to nie moja bajka i w dupie mam twoją interpretację moich słów.
UsuńFanie mój, nie ja tu jestem gwiazdą, nie podniecaj sie mną.
UsuńAutografy przesyłam pocztą.
A teraz napisz cos w temacie, bo fanów mam nadto.
Nieuctwo widać gołym okiem.
OdpowiedzUsuńMiłość i tolerancja buhaha....
OdpowiedzUsuńMeszuge, pisałeś o jakiejs aowskiej miłości i tolerancji. Czy to jest gdzies zadekretowane?
Bo ja w AA nie spotkałem takich przymiotów. Bardziej pomioty dowartosciowujace się lżeniem innych.
Dr Bob: jak ścisnąć cały ten program, to pozostaje właściwie tylko miłość i służba.
UsuńBill W. - rozwiązaniem jest akceptacja.
Przecież wiem.
UsuńJest cos takiego, jak ironia. Zawiera pewną dozę smutku.
TRADYCJA 10
OdpowiedzUsuńAnonimowi Alkoholicy nie zajmują stanowiska wobec problemów spoza ich wspólnoty, ażeby imię AA nie zostało nigdy uwikłane w publiczne polemiki.
WERSJA PEŁNA
10. Żadna grupa AA ani żaden członek AA nie powinni nigdy wyrażać swych opinii na temat kontrowersyjnych spraw spoza Wspólnoty, a w szczególności na temat polityki, ustawodawstwa alkoholowego lub sekt religijnych, w taki sposób, który mógłby sugerować, że jest to opinia AA. Grupy Anonimowych Alkoholików nie są przeciwko nikomu, a w tego rodzaju sprawach w ogóle nie mogą wyrażać żadnych opinii.
Ja pozwolę sobie wrócić do tego zdania:
"Zespół uważa, że występuje tutaj ów szczególny kontekst..."
Szczególny kontekst rzeczywiście tutaj występuje, ponieważ polskie AA w szczególnych osobach zespołu tłumaczy, Rady Powierników i zatrudnianych przez nas dyrektora i pracownikow BSK dokonuje poważnego naruszenia Tradycji 10 poprzez wchodzenie w polemiki z językoznawcami. I dokonuje tego publicznie.
Zespół tłumaczy jako laicy (to najbardziej delikatne określenie) wyraża swoje opinie na temat spoza AA, w ktorym w dodatku nie posiada żadnych kwalifikacji.
Rada Powierników uwiarygodnia to w swoim komunikacie.
BSK rozsyła ten komunikat kanałami informacyjnymi AA.
Jest to bardzo niepokojący precedens.
Takie są fakty. Natomiast ten niepokojący precedens jest jednym z wielu. Rada Powierników posiada władzę bez odpowiedzialności? Nie do końca, ponieważ jest tożsama z Radą Fundacji i tutaj można wyciągnąć konsekwencje prawne. Dyrektor, wierzę w to, że jest świadoma tego, co robi Rada Powierników, zamiast powstrzymać takie komunikaty, rozsyła je kanałami informacyjnymi. To są poważne zaniechania i zaniedbania ze strony dyrektora. I teraz powstaje dylemat uczciwość czy funkcja dyrektora??
UsuńMiło, że ktoś wie, co to jest "dylemat", ale reszta to już niestety nieporozumienie. Dyrektor BSK nie jest władzą nadrzędną nad Radą Powierników. To Rada Powierników może wywalić dyrektora, jeśli się będzie stawiać.
UsuńReszta też jest ok, ponieważ dyrektor wie, że RP działa nieuczciwie, i na to przystaje, bo ważniejszy jest stołek niż zasady, czyli jeśli powie nie to wylatuje.
UsuńNajbardziej kuriozalne (czytaj: chore) wydaje mi się to, że ewidentne błędy konsultowane były z autorami tych błędów. To tak, jakby policjant, który złapał bandytę, konsultował jego winę z samym bandytą, a nie z sądem.
UsuńNemo iudex in causa sua - Nikt nie może być sędzią we własnej sprawie.
UsuńNo tak. Bo alkoholicy nie potrzebują skonsultować się z pania profesor. Alkoholicy interpretują sami słowa pani profesor tak jak im wygodnie.
UsuńKiedys, bodajże nawet tutaj, przeczytałem, że tłumacz wykorzystał tłumaczenie WK do promowania stworzonego przez siebie i nazwanego przez siebie "nurtu londyńskiego".
OdpowiedzUsuńWydawało mi sie to wręcz niewiarygodne.
Ale od pewnego czasu zastanawiam się, dlaczego tak bardzo tenże tłumacz upiera się i robi wszystko, żeby nowicjusze i wszyscy którzy w przyszłości przyjdą do AA, nie dowiedzieli się co jest ich NAJWIĘKSZYM PROBLEMEM... Dlaczego tak bardzo zbagatelizowal i ukrył BRAK SIŁY DUCHOWEJ...
Dlaczego Konferencja SK i takze BSK olewa wszelkie pytania na ten temat, jak rownież pytania na temat "nurtów", dziwnych karteczek z "sugestiami" ktore roznoszą także Kolporterzy AA...
Pamiętam 25-lecie AA w Poznaniu i długą szarfę z napisem: Największym problemem jestem ja. I nikt tego nie ukryje, bo rozwiązaniem 1-ego kroku są pozostałe 11. Na chusteczkę mi jakieś nurty czy karteczki z sekciarskimi sugestiami.
Usuń