W
materiałach pomocniczych grupy AA „Krok za Krokiem”, organizującej dwa razy w
roku warsztaty Dwunastu Kroków w Woźniakowie, w każdym rozdziale znajduje się zapis:
W pierwszej kolejności postarajmy się
upewnić, że często używane pojęcia są przez zebranych rozumiane tak samo albo
przynajmniej w sposób zbliżony, żeby po kilku godzinach dyskusji nie okazało
się, że każdy z nas mówi właściwie o czymś innym i nie jesteśmy w stanie się
porozumieć.
Bardzo dobry pomysł, moim skromnym zdaniem, znakomity!
Jestem
członkiem grupy, która zdając sobie sprawę z możliwości pojawienia się tego
typu trudności, zaopatrzyła się nawet w słowniki, jednak tym razem minęło ponad
pół mityngu zanim zdaliśmy sobie sprawę, że może warto byłoby do nich sięgnąć,
bo chociaż wydawało się, że mówimy o tym samym, to jednak jakoś nie mogliśmy
się porozumieć. O cóż poszło? O rady, których rzekomo nie udziela się w AA oraz
o doświadczenie, którym dzielimy się podczas mityngów, ale nie tylko. Kiedy już
było za późno, kiedy mityng zbliżał się już ku końcowi, zorientowałem się, że
część z nas rozumie te pojęcia zgodnie ze słownikiem języka polskiego, ale pozostali
mają na myśli raczej specyficzny, nie przez wszystkich rozumiany (i niestety,
nie zawsze sensowny) żargon AA-owski z wyraźnymi naleciałościami post-terapeutycznymi.
Po
czasie (i ze słownikiem przed nosem) zabawne może wydawać się przekonanie, że w
AA nie wolno udzielać żadnych rad, bo nasze wypowiedzi są tylko sugestiami,
propozycjami. Czemu zabawne? Bo rada to przecież jest propozycja. Rada =
propozycja!
A
cóż takiego znaleźć można na temat rad w Wielkiej Księdze?
Radzimy tak uczynić, gdyż
zdajemy sobie sprawę jak ważne jest znalezienie odpowiedniego słuchacza (WK, s.
64).
Poradziliśmy mu zatem, aby
napisał do pierwszej żony, przyznał się do winy i poprosił o przebaczenie (WK,
s. 69).
Sądzimy jednak, że możemy
pokusić się o sformułowanie kilku cennych rad (WK, s. 74).
Im bardziej bezsilny się
czuje, tym bardziej będzie skłonny pójść za twoją radą (WK, s. 81).
Opierając się na własnym w
tej mierze doświadczeniu, możesz mu udzielić wielu praktycznych rad (WK, s.
83).
Zauważ, że radząc w ten
sposób poczyniliśmy ważne zastrzeżenie, zgodnie z którym w każdym przypadku
alkoholik powinien... (WK, s. 88).
Nasza kolejna rada brzmi:
nigdy nie mów mężowi, co powinien zrobić ze swoim piciem (WK, s. 97).
I znowu radzimy - nie
ponaglaj go (WK, s. 99).
Radzimy jedynie, abyś nie
krytykowała go nadmiernie oraz nie wdawała się w sprzeczki powodowane złością
(WK, s. 103).
One potrzebują rady i
przyjaźni kogoś takiego jak ty (WK, s. 105).
Zdajemy sobie sprawę, że
udzieliłyśmy wam wielu wskazówek i rad (WK, s. 106).
Nasza rada: w przyszłości
odciągnij je z zarobków pacjenta (WK, s. 125).
Mamy nadzieję, że nasze
rady pomogą ci załatwić poważne problemy (WK, s. 129-30)*.
I
nie, absolutnie nie jest to wszystko, nie każdy przypadek cytuję powyżej. Powinno
to ostatecznie wyjaśniać problem rad. Źródło zakazu udzielania rad też zapewne
jest już oczywiste.
A
co z tym doświadczeniem? W AA chyba
zbyt często utożsamiamy doświadczenie
tylko i wyłącznie z osobistymi przeżyciami, z wydarzeniami, w których osobiście
braliśmy czynny udział.
Jak
widać, chodzi nie tylko o własne przeżycia, ale też o obserwacje. I nie tylko o
umiejętności i wnioski z nich wynikające, ale też o ogół wiadomości, które można uzyskać, na przykład, od uczestników mityngu.
Podczas
mityngów AA dzielimy się doświadczeniem (siłą i nadzieją)… Przecież od tego
właśnie mam Wspólnotę, żebym nie wszystko musiał przerabiać na własnym, bolącym
tyłku, ale żebym korzystał też z historii, relacji, opowieści, wiadomości
przekazanych przez innych alkoholików. Gdyby doświadczenie musiało być
osobiste, to po co byłoby o nim mówić? Z cudzej opowieści nic by przecież dla
mnie nie wynikało, prawda? Ale tak przecież nie jest, mityngowe wypowiedzi mają
dla mnie (zwykle) znaczną wartość.
Trzeźwienie,
trzeźwość oznacza (tylko według mnie tym razem) powrót do normalności, a
normalność, to chyba także zwyczajny, powszechnie przez Polaków rozumiany język
polski… zamiast udziwnionego terapeutyczno-AA-owskiego narzecza.
Moim
zdaniem we Wspólnocie AA udziela się rad, czyli proponuje określone działania.
Tym niemniej ważne jest też, czego one dotyczą. W książce „Anonimowi Alkoholicy
wkraczają w dojrzałość” znaleźć można takie oto stwierdzenie: Dajmy odpór dumnemu założeniu, że skoro Bóg
umożliwił nam sukces w jednej dziedzinie, naszym przeznaczeniem jest stać się
pośrednikami dla każdego. Dopóki rozumiem i pamiętam, żeby w AA nie
udzielać rad na tematy, na których kompletnie się nie znam, i którymi ta Wspólnota
w ogóle się nie zajmuje, na przykład medycyna, prawo, psychologia rodzinna i
opiekuńcza, uprawa pomidorów, mechanika pojazdowa, polityka, gospodarka itd.,
to i problem z radami okaże się zapewne znacznie mniejszy niż dotychczas, a
może i żaden.
Na
koniec jeszcze tylko jedno: trzeźwi ludzie mają przekonania zbudowane na wiedzy
i doświadczeniu, pozostali mają przekonania zamiast wiedzy i doświadczenia; zawsze warto sprawdzać, czy moja głowa mnie nie oszukuje.
--
* Wszystkie cytaty pochodzą z II wydania książki
„Anonimowi Alkoholicy”.