Był kiedyś taki warsztat, bodajże w Bełchatowie, gdzie Bob (amerykański weteran) mówił o Tradycjach. Materiał ten jest bardzo długi, ale
mnie uderzyły dwie kwestie. Jedna dotyczy zmiany wersji długiej Dwunastu
Tradycji na krótką, powodów tego i konsekwencji, a druga – realnego podziału Wspólnoty
AA.
Najpierw jednak pytanie: czy ktoś pamięta
jeszcze wyroby czekoladopodobne? Bo mnie się czasem wydaje, że my, w Polsce, mamy
coś wspólnotopodobnego, podobnego chyba
tylko z nazwy i pozorów.
Anonimowi Alkoholicy (w USA) popełnili
już chyba wszystkie możliwe błędy w swojej ponad osiemdziesięcioletniej
historii, więc powinniśmy się na ich doświadczeniach uczyć, a nie wiecznie
wymyślać nasze polskie rozwiązania – zresztą zupełnie odmienne od już
wypraktykowanych na świecie i przynoszące zwykle efekty… co najmniej
problematyczne.
Bob mówił (pisownię zostawiłem taką, jak
dostałem w pliku .pdf)…
Nie chcę być negatywnie
nastawiony, ale obecnie AA na całym świecie jest podzielone na dwie części. Nie
wiem czy w efekcie finalnym to będzie dobre czy złe. Po prostu wiem z
obserwacji, że to się dzieje. Podział ma miejsce na dwa
obozy, które maja bardzo mało ze sobą do czynienia. Jest to bardzo widoczne w
Stanach Zjednoczonych, nie wiem czy tak samo jest w Europie. Jeden z obozów
istnieje po to by służyć jedynemu celowi. Obóz ten robi wszystko żeby pomagać
ludziom, aby wykonywać służby, robić Kroki, czytać Wielką Księgę. Ludzie ci
robią wszystko, żeby odsunąć siebie, swoje ego na bok, aby służyć wyższemu
celowi i etyce. Tymczasem drugi obóz jest skupiony tylko na jednej rzeczy,
naprawianiem swoich problemów – ja, ja, ja, ja, ja, ja, ja. Ten obóz myśli, że
obóz pomagający innym to fanatycy.
Na ten temat było i jest dużo więcej, ale w tym momencie i na potrzeby tego, co chcę pokazać, powinno
wystarczyć.
Otóż słyszałem już i czytałem w naszym
środowisku, że są przyjaciele, którzy nawołują do udawania, że podział grup AA na
typ A i B (albo X i Y, bo nie o nazwy tu chodzi) w Polsce nie istnieje. To udawanie, oszukiwanie siebie i innych, ma
rzekomo służyć jedności Wspólnoty AA. Ups! Od kiedy to sprzeczanie się z
faktami i zakłamywanie rzeczywistości komukolwiek w czymkolwiek pomogło? Czy
udając, że wszystko jest w zupełnym porządku, można cokolwiek naprawić,
zmienić?
W Ameryce dostrzegają problem i może już nawet myślą nad
rozwiązaniami, w Polsce lansowana jest propaganda sukcesu: Jest cudownie, a będzie jeszcze lepiej,
żadnych podziałów nie ma, bo my tak postanowiliśmy! Ba! Nawet próbuje się tutaj
namawiać, przekonywać, wręcz przymuszać innych, by też udawali i głosili, że
jest idealnie, znakomicie i bezpodziałowo. I to niby w imię wspólnego dobra i
jedności!
Bob stwierdził, że nie wie, czym się to
finalnie skończy, i ja też nie wiem. Mamy mnóstwo lat doświadczeń (z pijanego
życia) w udawaniu i zakłamywaniu, więc może uda się i tym razem? Z podobnym skutkiem...
W Stanach w spisie grup są dopiski - grupa Wielkiej Księgi, mityng dyskusyjny, spikerski, itp.
OdpowiedzUsuńW Polsce dopiski są "niemożliwe", przekonała się o tym warszawska grupa dla osób Lgbt. Jednak te same struktury, ktore odmówiły dopisku, zaproponowały grupie zmianę nazwy, by znalazło się w niej Lgbt. I jak to w AA, wszystko gra 😂
I tym sposobem też myślimy nad zmianą nazwy na związaną z Programem.
Co dziwniejsze, "niemożliwe" jest umieszczenie w spisie grup na stronie AA numeru tekefonu kontaktowego, mimo że (na prośbę BSK) numer ten jest zgłoszony służbom krajowym. Takie lękowe utrudnianie niesienia posłania.
No i patrz, umknęło mi, co jeszcze chciałem napisać 😂
Wspólnota AA w Polsce, czy może jednak Polska Wspólnota AA?
UsuńDziękuję.
OdpowiedzUsuńPrzykre i smutne ale prawdziwe.
Pozdrawiam.
Wojtek.
Dziękuję.
Usuń"Nawet próbuje się tutaj namawiać, przekonywać, wręcz przymuszać innych, by też udawali i głosili, że jest idealnie, znakomicie i bezpodziałowo. I to niby w imię wspólnego dobra i jedności!"
OdpowiedzUsuńPrzypomniało mi de Mello
KOT PEWNEGO GURU
- Co wieczór, gdy guru zasiadał do odprawiania nabożeństwa, łaził tamtędy kot należący do aśramu, rozpraszając wiernych. Dlatego guru polecił, by kota związywać podczas nabożeństwa. Długo po śmierci guru nadal związywano kota w czasie wieczornego nabożeństwa, a gdy kot w końcu umarł, sprowadzono do aśramu innego kota, aby móc go związywać w czasie wieczornego nabożeństwa. Wieki później uczniowie guru pisali wielce uczone traktaty o istotnej roli kota w należytym odprawianiu nabożeństwa.
Dobre! :-)
UsuńZbiór indywidualistów a wspólnota...
OdpowiedzUsuńW Polsce jest trochę niezłych muzyków, ale takich zespołów jak Meute się jakoś nie spotyka. A co to za "problem" zebrać muzyków, kamerzystę, techników dźwięku, producenta, dyrygenta, menedżera, webmastera itd. Banalne przecież :)
https://m.youtube.com/watch?v=DtKdqwRC07A