niedziela, 27 lutego 2022

Wspomnienia i przemyślenia

Z pomocą translatora Google czytałem dzisiaj najnowszy wpis na blogu Andy’ego F.* pod tytułem Czym jest dzielenie się na spotkaniu AA? [What is sharing at an AA meeting?]. Lektura tego tekstu przywołała kilka wspomnień, pojawiło mi się też parę przemyśleń.
Andy F. pisze o pewnym podziale w AA w Londynie, gdzie większa część alkoholików była wyznawcami psychoterapii odwykowej i traktowała Wspólnotę AA jako coś w rodzaju poterepeutycznej grupy wsparcia. Pozostali, wtedy, przed wielu laty, raczej niewielu, wierzyli, że rozwiązanie problemu alkoholizmu zawiera Program Dwunastu Kroków, realizowany ze sponsorem.

Wygląda na to, że Andy mógł wtedy wybierać. Początkowo wybierał źle, ale to już inna sprawa. Ja żadnego wyboru nie miałem. Trafiłem na pierwsze mityngi w 1998 roku, a wtedy nie istniały żadne grupy tzw. programowe; Dwanaście Kroków odczytywano rytualnie na początku mityngów, ale nic poza tym, a pomysł, żeby słuchać jakiegoś tam sponsora, wydawał się wręcz sprzeczny z zasadą, że w AA nie wolno mieć żadnych autorytetów. Owszem, prawie od początku miałem sponsora, ale to nie był ktoś od Programu, ale raczej kolega, powiernik, ktoś, do kogo miałem dzwonić (choćby w środku nocy) gdyby mi się chciało pić.

Czym dzieliliśmy się wtedy podczas mityngów? Sporo wypowiedzi dotyczyło terapii odwykowej. Często było to: cieszę się, że zdobywam coraz więcej wiedzy na temat swojej choroby. Poza tym rozliczne problemy rodzinne, zawodowe, społeczne, na które, jako alkoholicy może i niepijący, ale też i nie trzeźwi, nie umieliśmy znaleźć rozwiązania. Zresztą, większość z nich wywoływaliśmy sami.

Koniec końców sami stworzyliśmy nasze problemy. Butelka była zaledwie symbolem. [WK, wyd. 2018, s. 104]

Andy wspomniał popularny ponoć slogan AA-owski, którego w Polsce nie słyszałem nigdy: We can’t save face and our butts at the same time [Nie możemy jednocześnie ratować/zachować twarzy i tyłka], a to przypomniało mi przerywaną abstynencję w moich początkach, a dokładnie między lipcem 1998, a połową stycznia 1999. Uczestniczyłem gorliwie w zajęciach grupowych terapii odwykowej, chadzałem po wszystkich mityngach w mieście i co pewien czas upijałem się.

Obecnie uważam, że ta przerywana abstynencja była mniej zła niż fakt, że nikomu się do zapić nie przyznawałem. Ani na terapii, ani na mityngach, ani sponsorowi. Wydawało mi się, że niezdolność utrzymania trwałej abstynencji, świadczy o mnie źle; wstydziłem się tego. Wymyśliłem wtedy, że przecież dopiero zaczynam, więc w końcu się tej trzeźwości jakoś nauczę. Próbowałem za wszelką cenę zachować twarz, poprawić swój wizerunek, nie będąc szczery i otwarty wobec innych. Kosztowało mnie to bardzo dużo. Konsekwencje takiej postawy boleśnie waliły mnie po tyłku, ale wtedy nie do końca to rozumiałem. Nie czułem się częścią grupy terapeutycznej lub AA-owskiej. Bałem się i wstydziłem, co będzie, jak się wyda, że co jakiś czas piję. Czułem się gorszy, inny, a wyrzuty sumienia odbierały mi resztki duchowej siły. To powodowało kolejne zapicia.

Dbałość o własny wyidealizowany wizerunek kosztem uczciwości i pokory może się nawet udawać przez jakiś tam czas, ale ostatecznie ten biznes się nie opłaca. Kiedy w 1998/99 przyszło mi wybierać krótkotrwałe zyski, czy długofalowe efekty, przez pół roku wybierałem to pierwsze i zapłaciłem za to. To był bardzo zły wybór. I naprawdę nie było warto.

Tak to już jest, że wszystko, co zgadza się z moimi (jako alkoholika) przekonaniami i życzeniami, wydaje mi się prawdą. Wszystko inne doprowadza mnie do złości.


---
* https://aaforagnostics.com/blog/sharing-experience-strength-and-hope/


24 komentarze:

  1. Ostatnimi laty często słyszę, że nowicjusz jest najwazniejszy na mityngu.
    Ok. Aby to przyjąć za pewnik, chciałbym wiedzieć, jaka jest dalsza kolejność ważności.
    I kto jest na mityngu najmniej ważny.
    Konkretnie, z imieniem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. „Ostatnimi laty często słyszę, że nowicjusz jest najważniejszy na mityng”.

      Mam co do tego wątpliwości od około 20 lat i nie uważam, żeby istniała tu jakaś jedynie słuszna racja. Kto jest ważniejszy w szpitalu, pacjent, czy lekarz? Bez lekarza pacjent umrze. Bez pacjentów praca lekarza traci sens.
      Każdy ma swoją rolę do odegrania, każdy jest potrzebny: pacjent, lekarz, sponsor w AA, nowicjusz…

      Usuń
    2. Nowicjusz jest bardzo ważny, ale można mu to okazać na mityngu na inne sposoby, a nie tylko deklarując puste, nic nie znaczące: "Dzisiaj ty jesteś tutaj najważniejszy". Osobiście mnie takie słowa by zaszkodziły, bo już podczas pierwszych dni na terapii czułem się najważniejszy i wyjątkowy, dużo lepszy i mądrzejszy od innych. Później, podczas pracy na Programie 12 Kroków AA dowiedziałem się, że chodzi o mój egocentryzm, który bardzo mi szkodzi i niszczy relacje z innymi ludźmi. Osobiście bym nie informował nowicjusza o tym, że jest najważniejszy, ale okazał mu zainteresowanie, w taki sposób, żeby jeszcze wrócił.

      Usuń
    3. O, jeszcze są takie grupy (a jak nie grupy, to zawsze znajdzie się mądry weteran), które informują nowicjusza na wejściu, że dzisiaj może wszystkim przerywać i mówić o czym chce.
      Czasem tych nowicjuszy jest kilku.
      Widziałem niezły hardcore, a sam prowadzący siedział i ładnie wyglądał.

      Usuń
    4. Przydzielanie jednemu alkoholikowi jakichś szczególnych praw kosztem drugiego alkoholika, jest co najmniej nadużyciem prowadzącego lub kogoś, kto coś takiego próbuje robić.

      Usuń
    5. To się odnosi zarówno do "nowicjuszy" jak i "weteranów".

      Usuń
  2. "Ostatnimi laty często słyszę, że nowicjusz jest najwazniejszy na mityngu.Ok. Aby to przyjąć za pewnik, chciałbym wiedzieć, jaka jest dalsza kolejność ważności. I kto jest na mityngu najmniej ważny."
    Przy tego rodzaju pytaniach Tobie bym przyznał najniższy poziom ważności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawdziwy kochający aowiec.
      I prawdziwie merytoryczny bełkot pijaka.

      Usuń
    2. 'Prawdziwy kochający aowiec. "Poprawnie jest "AA-owiec"

      Usuń
    3. Już tobie pisałem, że poprawnie jest AA-baranów.

      Usuń
    4. https://sjp.pwn.pl/korpus/zrodlo/AA-owcy;118,2;33237.html Nie wiem, czy jest to norma obowiązująca, czy po prostu przyjęty zwyczaj. Wydaje mi się, że raczej to drugie.

      Usuń
    5. Nie bardzo wiem, jak rozumieć słowa „w naszym środowisku przyjęła się taka wymowa i pisownia”.
      Bo w moim środowisku, choćby w biuletynach AA czy komunikatach służb nigdy się z taką pisownią nie zetknąłem.

      Usuń
  3. Na wielu Grupach w Polsce najważniejsza jest świeca. Kiedyś usłyszałem, że bez świeczki mityng nie może się odbyć. Na szczęście ktoś znalazł i spotkanie się odbyło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak. Byłem na mityngu, na którym zgasła świeca. Mityng przerwano, wysłano kogoś do sklepu po zapałki.
      Bo bez świecy mityng byłby nieważny.

      Usuń
    2. Najważniejszy jest alkohol. Żeby alkohol zniknął z tego świata znakomita większość AA-owcow nie miałaby o czym mówić przez dziesiątki lat.

      Usuń
    3. W pomieszczeniu, które wynajmujemy od miasta Belfast jest całkowity zakaz używania ognia, więc nasze mityngi są bez świec. Nie zauważyłem aby to powodowało jakieś deficyty wśród uczestników. Pozdro.

      Usuń
  4. Dobrze wspominam lata 90-te, nie było grup programowych, ale nikt mi nie przeszkadzał w poznawaniu zasad 12 Kroków, 12 Tradycji i pełnienia służby. Mityngi prowadziłem przygotowany, bo pokazali mi to ci, którzy byli przede mną. Nieważne były kawki, świeczki, a cel i sens mityngu; doświadczenia, siła i nadzieja.
    Dzisiaj na grupach programowych słyszę tylko program, program...puste frazesy, cytaty, zero przeżyć i doświadczeń własnych. A pycha, zarozumiałość, poczucie wyższości, beznadzieja i bezsilność powoduje coraz więcej agresji.

    OdpowiedzUsuń
  5. W polskojęzycznej strukturze AA jest blisko 3000 grup AA. Czy wszystkie te grupy objechałeś, aby wysnuć bardzo generalny, często fałszywy wniosek, że „słyszysz tylko program, program...puste frazesy, cytaty, zero przeżyć i doświadczeń własnych.”. I będąc na nich nie powiedziałeś nic od siebie, o swoich doświadczeniach w ramach realizowanego programu? Przecież mogłeś bez „pychy zarozumiałości, poczucia wyższości, beznadziei i bezsilności” wpleść własne słowa i zdania „siły i nadziei” . Wspominasz lat 90-te. Trzydzieści lat minęło ,a Ty zatrzymałeś się w iluzorycznej przeszłości , wyściełanej blaskami własnego prowadzenia mityngu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty rób swoje, a ja swoje.

      Usuń
    2. Tematem są wspomnienia i przemyślenia, nie nadinterpretacja czyichś komentarzy.

      Usuń
  6. Twoje wspomnienia, moje przemyślenia.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie ma jak skorzystać z możliwości jakie były,a potem pisać to nie takie to srakie...

    OdpowiedzUsuń
  8. Możliwości były, są i będą...

    OdpowiedzUsuń
  9. Otóż to, "możliwości były, SĄ I BĘDĄ." I tylko od nas zależy jak je znajdujemy i wykorzystamy.

    OdpowiedzUsuń