wtorek, 17 czerwca 2025

Fantazmaty na temat rodziny

Ze dwadzieścia lat temu wpadł mi w ręce list/artykuł napisany do jakiegoś czasopisma przez syna doktora Boba, Roberta (ur. 05.06.1918), znanego jako „Smitty”. Doktor Bob miał też adoptowaną córkę Sue, ale o niej później.

Sue Windows

 


Ten artykuł to nie była wersja elektroniczna, a po prostu kartka papieru z skserowanym tekstem. Niestety, gdzieś mi zniknęła i nawet nie wiem, kiedy. W tamtych czasach nie wydawał mi się ten artykuł specjalnie ważny. Nie dziwiło mnie też, że Smitty delikatnie, ale zdecydowanie weryfikował przekonania ojca, co do rzekomo wspaniałego życia po zaprzestaniu przez niego picia. Wtedy większość alkoholików żyła podobnie – na mityngach opowiadaliśmy, jak to w rodzinie jest coraz lepiej, i może nawet czasem w to wierzyliśmy. Tym niemniej często zdarzało się, że nasze żony sugerowały, żebyśmy w końcu poszli się napić, bo bez alkoholu jesteśmy nie do wytrzymania. Też opowiadałem, że w domu się poprawia – wydawało mi się, że tak należy, że przecież wszyscy tak robią. I rozpaczliwie chciałem wierzyć, że może jeszcze nie dziś, ale już niedługo stanie się to prawdą.

Po dłuższym czasie zorientowałem się, że nie ma sensu pytać alkoholików o relacje w rodzinie, bo... może nie tyle kłamią, co fantazjują, koloryzują, ale przede wszystkim opowiadają o swoich wyobrażeniach, nadziejach i oczekiwaniach w tym temacie, a nie o tym, co realnie jest. Kiedy mówiłem alkoholikowi, żeby mi już nie gadał o swojej szczęśliwej rodzinie, bo o to, to ja spytam jego żonę i dzieci, w wielu oczach widziałem przerażenie. Jednak niektórzy wierzyli w te swoje opowieści i bardzo możliwe, że ich rodziny by je potwierdziły... do czasu.

Minęło jeszcze więcej lat (musiało, bez tego by się nie obeszło) zanim zaobserwowałem powtarzające się zjawisko. Nie było tak zawsze, ale na tyle często, że zwracało to uwagę. Chodzi mianowicie o taki oto rozwój zdarzeń: alkoholik przestaje pić, nawet realizuje Program ze sponsorem, czy jakieś terapie, w jego rodzinie się wyraźnie poprawia i wydaje się to prawdziwe, a żona potwierdza. Tyle, że po 10-15 latach tego małżeństwa już nie ma, rozpadło się. Jak to, dlaczego, dlaczego skończyło się tak źle, skoro wydawało się, że jest już tak dobrze?

Po wielu rozmowach zarysował się pewien schemat. Żona i sterowane przez nią dzieci chodzą wokół wspaniałego ojca na paluszkach – żeby się nie zezłościł i nie wrócił do picia. Później, widząc jego starania, całkiem realne zresztą, udają szczęśliwość nadal, żeby go nie zniechęcić, żeby znowu nie było picia i bicia. Poza tym zmiany jakieś jednak są, więc można mieć nadzieję, że poprawiać będzie się dalej. Kolejny etap to pogodzenie się, że zmiany się skończyły, że lepiej już nie będzie. Mają przy tym świadomość, że alkoholik jednak się starał, zaczynają rozumieć, że na poważniejsze zmiany, nie ma co liczyć. Może nie jest do nich zdolny, może za mocno wbili mu do głowy, że egoizm to dobra postawa życiowa, a wady można przerzucić na Boga i nadal trenować je na bliskich, kto wie? W każdym razie żony godzą się z tym, co jest. Dla świętego spokoju, dla dobra dzieci, bo sąsiedzi, bo ksiądz... Bywa, że tak już zostaje do końca życia. Ale czasem jednak nie. Dzieci dorastają, zadają niewygodne pytania, formułują jakieś pretensje. Nie można ich już postraszyć zmarszczeniem brwi, a o biciu mowy nie ma, bo oddadzą. Matka dochodzi do wniosku, że jednak nie, nie zgadza się, nie chce bylejakości do końca swoich dni. Owszem, jest nieco lepiej, bo typ nie pije, ale to wcale nie znaczy, że jest dobrze. To już droga do rozstania.

Bill zaczął pisać „Anonimowych Alkoholików”, gdy od umownego początku AA (ostatnie picie doktora Boba) minęły trzy lata. Trzy lata! Nie trzynaście, nie trzydzieści... tylko trzy. Czy to była podstawa, by snuć wizje o przyszłości rodzin alkoholowych? Większość z tych kilkudziesięciu alkoholików miała w tym momencie kilka-kilkanaście miesięcy abstynencji! Na jakiej podstawie autor książki ubrdał sobie, że wie, jak będzie wyglądała przyszłość rodzin alkoholików???


Przykład, jak to było naprawdę. Bill i Lois nie mieli dzieci. Doktor Bob miał syna, o którym było na początku, i adoptowaną córkę. Doktor nie akceptował jej chłopaka, Ray’a Windowsa i żeby ją od niego odciągnąć, podsuwał jej alkoholika Erniego Galbraitha. Jego historia znalazła się w pierwszym wydaniu WK pod tytułem „The Seven Month Slip” (Siedmiomiesięczny poślizg). W wydaniu drugim już jej nie było, bo Ernie wrócił do picia. Wracał zresztą do nałogu wiele razy, do końca życia, po równie wielu nieudanych próbach utrzymania abstynencji.
Sue i Ernie Galbraith, którzy rozwiedli się około 1965 roku, mieli syna Mickey’a i córkę Bonnę. Bonna, czyli wnuczka doktora Boba, w 1965 roku popełniła samobójstwo po tym, jak najpierw zabiła swoje sześcioletnie dziecko.
Tak wygląda realna opowieść o przyszłości alkoholowej rodziny...


W poprzednim wydaniu polskiej Wielkiej Księgi dziewiąty rozdział zatytułowany był „Wizja rodziny przeobrażonej”. W wydaniu z 2018 roku mamy „O rodzinie”. Jedno i drugie jest przetłumaczone błędnie, bo w oryginale jest to „The Family Afterward”. Zastanawiające jest, czemu tzw. tłumacze coś takiego zrobili? Czyżby za wszelką cenę próbowali ukryć fakt, że są to fantazje, rojenia, przewidywania, nadzieje i marketing Billa, a nie rzeczywistość?

piątek, 13 czerwca 2025

Nareszcie wszystko jest jasne

W nowej Skrytce 2/4/3 nr 3(178)2025 wyczytałem, że... Przewodnicząca Rady Powierników zaprezentowała Plain Language Big Book – narzędzie do czytania Wielkiej Księgi. I wreszcie wszystko stało się jasne, pojawiła się też nadzieja, że skończą się wreszcie wątpliwości, dyskusje i spory. Plain Language Big Book to nie jest nasza Wielka Księga, tyle że napisana prostym językiem. To jest jedynie narzędzie do czytania właściwej Wielkiej Księgi, to jest książki "Anonimowi Alkoholicy". To podobnie jak z łyżką. Łyżka jest narzędziem do jedzenia zupy, ale... nie jest zupą i zupy nie zastępuje! Inny prosty przykład: okulary są narzędziem do czytania tekstu, ale nie są tekstem.

Wydaje się, że powinniśmy być wdzięczni za uporządkowanie i wyjaśnienie tej kwestii.

środa, 4 czerwca 2025

Weterani - skromność i pycha

Pamiętam przeczytaną gdzieś dawno temu historyjkę. Członkowie AA wpadli na pomysł, żeby kiedyś, po śmierci Billa i Boba, wybudować im obu okazały grobowiec, może jakieś mauzoleum. Kierowali się wdzięcznością i nie mieli na myśli nic złego. Kiedy dowiedział się o tym doktor Bob, powiedział do Billa zniesmaczony, że to nie jest właściwe, bo oni są jedynie dwoma pijakami, którzy tylko przestali pić. I na tym stanęło, pomysł nie został zrealizowany.

Na cmentarnych nagrobkach Williama G. Wilsona i doktora Roberta Holbrooka Smitha nie ma ani jednego słowa o wielkim dziele, którego wspólnie dokonali, ani nawet jednego słowa o AA.



Zupełnie inaczej przedstawia się sprawa z nagrobkiem niejakiego Clarence’a Snydera. Napis na nim głosi: HE LED THE WAY IN AA (Prowadził w AA, Przewodził w AA, Był na czele w AA, Był liderem AA lub coś w tym stylu.). No cóż... alkoholicy jednak nie są tacy sami, nie są takimi samymi ludźmi.


niedziela, 1 czerwca 2025

Rozważania o przekonaniach

Widziałem gdzieś w Internecie obrazek: facet siedzi za stołem, połowę jego twarzy widać normalnie i jest ona zwyczajna, ale druga połowa twarzy, widoczna jest przez szkło butelki wódki, i ta część oblicza przypomina diabła. W związku z tym przyszły mi do głowy pewne wspomnienia, doświadczenia.

Podobno typowa skłonność alkoholików (pijących oraz utrzymujących abstynencję) do operowania skrajnościami, do czarno-białego, zero-jedynkowego postrzegania świata, samych siebie i innych ludzi. Nie była znana w czasach Billa i Boba, nie pojawia się w literaturze AA. Dowiedziałem się o tym podczas terapii odwykowej, więc około roku 1999. Wtedy miało to być stosunkowo nowe odkrycie. Pamiętam jak terapeutka wyjaśniała, że to efekt „mechanizmu rozproszonego ja” i postrzegania siebie w kategoriach: ja pijany-zły, ja trzeźwy-dobry. W sumie mało mnie to obchodziło, ale zacząłem zauważać w naszym środowisku (terapia i AA) takie właśnie skłonności u alkoholików i samego siebie. I to bez względu na okres abstynencji i ewentualne przebudzenie duchowe. Jeszcze trochę później dostrzegałem je także w literaturze AA, głównie w niektórych wypowiedziach Billa, na przykład: „Bóg jest wszystkim albo niczym”.
Można się zastanawiać, jak to w końcu jest z tym niby całkowitym wyzdrowieniem, skoro delikwent ma nadal objawy psychiczne choroby alkoholowej, ale... to też mam w nosie. Staram się tylko nie wpadać w pułapkę takiego myślenia, nie pozwalać sobie na nie.

Drugie skojarzenie dotyczy pewnego specyficznego oceniania siebie, swoich postaw, zachowań, przekonań, przez niektórych alkoholików. W ostatnim czasie rzadziej uczestniczę w mityngach, wiec nie mam pewności, czy tak jest nadal, ale wcześniej, często słyszałem wypowiedzi, z których wynikało, że alkoholicy to w sumie tacy dobrzy, wrażliwi ludzie, i gdyby nie te lata picia, to w sumie nie byłoby tak źle, a może nawet całkiem dobrze.
Moim zdaniem alkoholicy nie są ludźmi wrażliwymi, ale przewrażliwionymi na własnym punkcie, a to jednak nie jest to samo. Jednak ważniejsza wydaje mi się skłonność wielu alkoholików do ciągłego poszukiwania winnych, do przerzucania winy na kogoś lub coś innego. Gdybyście mieli tak podłą żonę, takiego wrednego szefa i tak rozwydrzone dzieci, to też byście pili. To nie moja wina, to tylko ten zły alkohol, „wróg podstępny i przebiegły”, wywołał całe zło w moim życiu. To nie moja wina, że nadal kradnę i kłamię, to Bóg mi tej wady nie zabrał, a przecież deklarowałem, że chcę itd. Itd. Itd. Choć Wielka Księga i nie tylko ona wyraźnie wskazuje kolejność: najpierw były wady charakteru, psychiczne wypaczenie i wynaturzone instynkty, później picie i upijanie się, wielu z uczestników mityngów zdaje się tego nie widzieć, nie przyjmować, negować.

"Nasze picie było tylko objawem. Musieliśmy zatem dotrzeć do przyczyn i uwarunkowań" [WK z 2018 roku, s.64].

"Opisz mu to psychiczne wypaczenie, które prowadzi do pierwszego kieliszka rozpoczynającego ciąg" [WK z 2018 roku, s.93].

"Jakiekolwiek były to wady, to one wpędziły nas w potrzask alkoholizmu i nieszczęść" [12x12, s. 55].

Gdy postrzeganie rzeczywistości wywołuje przykrość, wtedy poświęca się prawdę – Zygmunt Freud. Czy jednak nie jest tak, że wielu z nas chętnie poświęci prawdę dla dobrego samopoczucia i lepszego mniemania o sobie?

czwartek, 22 maja 2025

Jesienna edycja warsztatu

Jesienna wersja warsztatu KzK w Woźniakowie, październik 2025:




Dla zainteresowanych: zostaw w komentarzu swój numer telefonu, a dostaniesz esemesem numer do Agnieszki.

czwartek, 15 maja 2025

Interpretacja, a przerabianie

Dwanaście Kroków zawiera niewiele wskazań absolutnych. Większość Kroków poddaje się elastycznej interpretacji, zależnie od doświadczenia i światopoglądu jednostki [„Jak to widzi Bill”].

Słuchałem podczas mityngów wypowiedzi alkoholików na temat sposobów praktycznej realizacji Piątego Kroku i miałem coraz większe wątpliwości, czy w naszej, polskiej wersji Wspólnoty, pojęcie „interpretacja” jest rozumiane właściwie albo w ogóle jakkolwiek. Więc może wyjaśnijmy sobie, że interpretacja, to wydobycie, uwypuklenie, wyjaśnienie czegoś, to przypisanie czemuś określonego znaczenia, a wreszcie jest to sposób wykonania czy odtworzenia.

Krok Piąty: Wyznaliśmy Bogu, sobie i drugiemu człowiekowi istotę naszych błędów.
Sponsor powinien wyjaśnić podopiecznemu znaczenie tego Kroku, wytłumaczyć, czemu on służy, czym jest, a czym nie jest (nie jest na przykład religijną spowiedzią) oraz – co zapewne najważniejsze – objaśnić sposób wykonania czyli realizacji praktycznej tego Kroku. I to właśnie jest interpretacja!

Słuchałem doświadczeń alkoholików (płci obojga) i coraz bardziej rozumiałem, że nie stawiali oni Piątego Kroku Anonimowych Alkoholików, ale coś zupełnie innego. Postanowiłem, analizując relacje o realizacji, zorientować się, jak może brzmieć ten punkt w ich tajemniczym programie. To był mityng, więc nie mogłem zwyczajnie i po prostu dopytywać. Ostatecznie wyszło mi, że mogłoby to być coś takiego:
Punkt piąty – przeczytaliśmy sponsorce listę błędów popełnionych przez całe życie, choćby miało to zająć kilkanaście godzin, a następnie wysłuchaliśmy jej wyznania na temat istoty naszych błędów, do których obowiązkowo i zawsze zalicza się zbyt mały poziom zaufania bogu.

Przypomniały mi się wtedy, że słyszałem kiedyś także i inne elementy programu, który Programem AA zdecydowanie nie był, a jeśli nawet ze Wspólnoty AA początkowo pochodził, to uległ takim modyfikacjom, które całkowicie przekraczają granice sensownej interpretacji. Przykładem niech będzie Krok Czwarty. Elementem elastycznej interpretacji może być, dla przykładu, kwestia listy lub tabel, a jak tabel, to których. Jeśli jednak sponsor usuwa z Kroku Czwartego pewne elementy, np. listę/tabelę osób skrzywdzonych (stanowiącą podstawę późniejszej pracy na Kroku Ósmym), to już nie jest interpretacja, ale po prostu jakaś dziwna cenzura.

Krok Piąty stanowi coś w rodzaju autodiagnozy. Analizując wpisy w tabelach poprzedniego Kroku, podopieczny odkrywa istotę swoich błędów. Swoich, a nie cudzych! Oczywiście sponsor może trochę w tym pomóc, coś wyjaśnić, podpowiedzieć, ale to jest praca i odkrycie podopiecznego. Nie pozwoliłbym sobie decydować o czyjejś istocie błędów. Nie stawiać diagnoz komuś i za kogoś nauczył mnie przypadek Janka, który wracając po zapiciu stwierdził: zaczęło mi się wydawać, że mnie źle zdiagnozowali. Jeśli diagnoza nie była moja, ale cudza, to za rok lub lat dziesięć, mogę ją zakwestionować. I – jako alkoholik – prawnie na pewno kiedyś to zrobię.

Inny przykład kompletnie wynaturzonego rozumienia idei Programu AA, bo o żadnej interpretacji nie ma tu mowy, to Krok Dziewiąty: Zadośćuczyniliśmy osobiście wszystkim, wobec których było to możliwe, z wyjątkiem tych przypadków, gdy zraniłoby to ich lub innych.
Kilka razy usłyszałem, że to „ich” dotyczy alkoholika, który stawia ten Krok. Przykład: ukradłem Ziutkowi sporą sumę. Wydawałoby się, że powinienem mu oddać, ale jeśli zwrot takiej sumy uszczupliłby mój i mojej rodziny stan posiadania, czyli zranił mnie i rodzinę, to zwracać absolutnie nie muszę. Jeśli przeproszenie kogoś za coś, co zrobiłem, miałoby spowodować, że będę się wstydził (zranienie), to przepraszać nie ma potrzeby i nawet nie należy. Można tu dorzucić tzw. zadośćuczynienie pośrednie, skopiowane ze Wspólnoty Anonimowych Narkomanów.

My, alkoholicy, nie jesteśmy tacy sami. Choć objawy alkoholizmu miewamy podobne. To oznacza, że elastyczna interpretacja jest podczas pracy ze sponsorem często niezbędna. Dobrze byłoby jednak umieć odróżnić elastyczną interpretację od szalejącej, sekciarskiej samowoli.

czwartek, 1 maja 2025

Jestem trzeźwy, ale co dalej?

Na detoksie zamkniętego szpitala odwykowego spędziłem coś koło tygodnia. Miałem mnóstwo czasu na rozmyślania, a byłem w stanie wymyślić tylko to, że nie chcę wracać do picia i nie chcę już nikogo krzywdzić. Może trochę skromnie, ale wtedy nic więcej nie miałem.
Przez jakiś czas wydawało mi się, że robię to, co trzeba, żeby ten cel osiągnąć – 2,5 roku uczestniczyłem w terapii odwykowej, później prawie rok w terapii DDA, kilka miesięcy w warsztatach duchowości, bardzo regularnie uczestniczyłem w mityngach AA, czasem rozmawiałem ze sponsorem, czytałem motywujące książki.

Po jakichś 3-4 latach zauważyłem, że pić mi się nie chce, nie mam żadnych głodów, nawrotów, sygnałów ostrzegawczych czy innych takich, ale pomysł, żeby nie krzywdzić innych, jakoś mi nie wychodzi, a nawet, że w tym względzie jest coraz gorzej. Wiecznie poirytowany, rozdrażniony, niezadowolony, toczyłem jakieś wojny i wojenki z rodziną, urzędami, instytucjami. Było to coraz trudniejsze do zniesienia także dla mnie samego. Innych – zgodnie z zaleceniami terapeutów – miałem głęboko w nosie, ja tu przecież byłem najważniejszy. Zalecany egoizm może i był kuszący, ale na dłuższą metę jakoś zupełnie się nie sprawdzał. „Po owocach ich poznanie” – tak, tyle że owoce były coraz bardziej paskudne, coraz częściej po prostu zgniłe.

W tym czasie, kiedy powoli Program się o mnie upominał, wpadało mi w oczy/uszy wiele drobiazgów, które pojedynczo nie miały może wielkiego znaczenia, ale... Na przykład: mózg człowieka kiepsko przyswaja stwierdzenia zaczynające się od negacji czy zaprzeczenia. Wiedziałem, czego nie chcę (nie chcę pić, nie chcę krzywdzić) i początkowo to nawet wystarczało, ale jakoś nie potrafiłem wymyślić czy odkryć, czego chcę. Miałem przed sobą pół życia i żadnego pomysłu na to życie.
Inny taki drobiazg to słowa z bajki o Koziołku Matołku: „...i znów musiał, biedaczysko, po szerokim świecie szukać tego, co jest bardzo blisko”. Niektóre rzeczy miałem od dawna przed nosem, ale w tym samym mieście, w tych samych grupach AA, wśród tych samych alkoholików, nie byłem w stanie ich zauważyć.

Na skutek działania Programu AA powoli przestawałem być kanalią i szują, nie kradłam, rzadko kłamałem. Owszem, nie piłem, byłem mniej lub bardziej trzeźwy, tyle że nadal nie miałem sensownego pomysłu na swoje życie, a „jakoś to będzie” z czasów picia i wcześniejszych już nie działało.

Miałem kilka lat abstynencji, kiedy sponsor zaproponował mi dwie rzeczy: żebym zaangażował się w jakąś służbę poza grupą i żebym zaczął poznawać Tradycje AA.

Ostatecznie po kolejnych latach zorientowałem się, że znam cel lub sens swojego życia. Nie było to ani nagłe, ani spektakularne, żaden ciepły wiatr, żadne światło i dźwięk. To był proces rozwojowy, a nie wielkie „bum!”. Czy byłoby to możliwe poza AA, bez służb, literatury, mityngów, setek lub tysięcy rozmów, obserwacji, bez pisania o AA i o naszym środowisku, bez poznawania historii Wspólnoty? Nie wiem, naprawdę nie wiem. W każdym razie wtedy popełniłem błąd.

W WK napisano „Dziel się szczodrze tym, co odkrywasz, i dołącz do nas. Będziemy z tobą we Wspólnocie Ducha i...” bla, bla bla. To się podzieliłem. I to właśnie był koszmarny błąd. Opowiedziałem kilkudziesięciu osobom, przy różnych okazjach, o swoim odkryciu celu życiowego, nie spodziewając się ani przez moment tak wściekłej i agresywnej napaści. O żadnym dołączeniu nie było mowy, bo było to zdecydowane odrzucenie.
Pomijając wulgaryzmy, agresję, drwiny i zwykłe chamstwo, dowiedziałem się od rozmówców, że oni zupełnie nie znają sensu życia, ale na pewno nie może to być coś tak prostego, jak to odkryłem dla siebie.
Gdybym próbował im wmówić, że mają tak samo, jak ja, to może jeszcze zrozumiałbym (do pewnego stopnia) ich furię, ale – nauczony w środowisku AA i na terapiach – jak zwykle mówiłem tylko o sobie.

Przypomniało mi się sprzed dwudziestu lat powiedzenie, że Dwanaście Kroków to prosty Program, dla prostych ludzi, którzy obsesyjnie komplikują proste sprawy. A może chodzi o coś jeszcze prostszego – o zwykłą zawiść: skoro nie mogę mieć tego, co ty masz, to niech i tobie Bóg to odbierze, ale pewności nie mam. Ostatecznie mojego przekonania o sensie życia nikt mi odebrać nie jest w stanie. Jak i wdzięczności, że odbyło się to w przestrzeni AA, choć zapewne mogło gdzieś indziej.


Serce człowieka nie zna silniejszej namiętności niż żądza nakłonienia innych do własnych przekonań. Nic tak nie podcina korzeni szczęścia człowieka, nic nie napełnia go takim gniewem aniżeli poczucie, że inny stawia nisko, co on ceni wysoko [Virginia Woolf].


Oto wyznanie młodej ateistki na łamach „Tygodnika Powszechnego” w ramach ogłoszonej ankiety nt. „Po co żyję?”:
„Po co żyję? Żeby pokrzywę, którą wiatr zasiał na dachu, przesadzić na ziemię, żeby muchę tonącą w szklance kefiru wypuścić za okno, żeby znaleźć posadę bezpańskiemu psu, żeby podać wypluty smoczek ryczącemu niemowlęciu, żeby przyszyć oderwane uszy misiowi, żeby upchnąć czyjś tłumok w przepełnionym autobusie, żeby odszukać właściciela zgubionego parasola, żeby wysłuchać zwierzeń zawiedzionego, żeby „pokazać” ślepemu, jak pachnie macierzanka, żeby wylać szpitalny basen, żeby Adam uwierzył, że nigdy w nikogo i w nic nie należy ciskać cegła, żeby okłamać starca, że jest bardzo potrzebny, żeby trzymać rękę chorego w chwili jego konania, żeby wbrew własnemu przekonaniu podtrzymywać mit o sensie życia, odsuwając od kogo się da świadomość tego, że obdarowanie bytem – który musi się utracić, jest najokrutniejszym żartem świata.
Wątpię, by katolickie pismo miało okazję do zrobienia użytku z mojej odpowiedzi, chyba jako odstraszającego przykładu, do czego prowadzi brak wiary. Nie mam nic przeciwko temu. Tylko, jeżeli Wy naprawdę wierzycie, że jest Bóg, że Jego istotą jest miłość i że dusza ludzka jest nieśmiertelna, to jakim cudem możecie mieć wątpliwości po co żyjecie?”  - „Rekolekcje w domu ze św. Ignacym Loyolą” – Stanisław Mrożek SJ, wyd. WAM, 2012, strona 23-24.


czwartek, 24 kwietnia 2025

Dramatyczne poszukiwania

W związku z błędnym tłumaczeniem Drugiej Tradycji, w polskiej wersji AA przez wiele lat panowało przekonanie, że alkoholik nie powinien mieć żadnych autorytetów. Może poza Bogiem, ale przestrzeganie boskich przykazań też było wysoce problematyczne, więc wychodzi na to, że i ten autorytet był dość powszechnie lekceważony. Takie podejście mocno sprzyjało rozwojowi i utrwalaniu choroby alkoholowej, bo promowało samowolę i sobiepaństwo. Być może jeszcze gdzieś w Polsce istnieją grupy, lansujące takie przekonania.

Wreszcie nadeszły zmiany. Otworzyły się granice, język angielski zawitał do szkół, zaczął działać Internet, Polacy (w tym alkoholicy) zwiedzają świat lub przeprowadzają się do cywilizowanych krajów – pojawiło się więc mnóstwo możliwości weryfikacji przekonań, zdobywania wiedzy i doświadczeń. Zapewne nikt już w AA w Polsce nie bredzi, że świeca na mityngach pali się wszędzie na świecie, bo od dawna wiadomo, że nie jest to prawdą. Ostatecznie jednak świece mało mnie obchodzą. Jeśli grupa woli wydawać pieniądze na gromnice zamiast na niesienie posłania, a do tego ma zgodę Straży Pożarnej na używanie w określonym miejscu otwartego ognia, to i co mnie do tego? Zgodnie z Czwartą Tradycją wolno im, choć wystawiają w ten sposób świadectwo sobie, ale także, do pewnego stopnia, Wspólnocie AA jako całości.

Elementem tych przemian, kilkanaście lat temu, była też (i trwa nadal) powolna zmiana w kwestii autorytetów. Trudno przecież zaakceptować ideę sponsorowania, jeśli z założenia odrzuca się wszystkie autorytety. A jeżeli mój sponsor nie jest dla mnie żadnym autorytetem i to w żadnej dziedzinie, to na co mi on?
Pełne determinacji, dramatyczne i rozpaczliwe poszukiwania autorytetów (przeginanie pały w drugą stronę), nabrały w polskiej wersji AA, wymiaru prawdziwie groteskowego, choć na szczęście nie jest to powszechne. Ale czemu się dziwię? Przecież alkoholizm to choroba umysłowa, ze skłonnością do operowania skrajnościami.

Z czasem coraz częściej polscy alkoholicy odwoływali się i odwołują do autorytetów, ale w sposób tak udziwniony, czy wręcz maniakalny, że znów przywołuje to na myśl jakieś psychiczne zaburzenie. Kim może być autorytet polskiego alkoholika? Zdecydowanie w grę wchodzą tylko nieżyjący już Amerykanie i ewentualnie Brytyjczycy. Żadna osoba żyjąca nie wchodzi w rachubę – może do pewnego stopnia poza sponsorem, ale z tym, jak wspomniałem wcześniej, różnie bywa.
Co ciekawe, poziom wykształcenia, umiejętności, kwalifikacje, doświadczenie, zawód kogoś takiego (tego amerykańskiego autorytetu), nie mają większego znaczenia. Liczy się tylko, co ów ktoś, kiedyś tam, powiedział na dany temat. Jeśli nawet na temacie się kompletnie nie znał, a jego zdanie zostało wyrwane z jakiegoś kontekstu, wreszcie przełożone na język polski w sposób szczególnie problematyczny – to wszystko nie ma znaczenia, bo ważne, żeby przekaz pasował do osobistych przekonań alkoholika. I tak dochodzimy do błędu konfirmacji.

Błąd konfirmacji to tendencja do preferowania tylko tych informacji, które potwierdzają wcześniejsze oczekiwania i hipotezy, niezależnie od tego, czy te informacje są prawdziwe i jedyne. Niektórzy ludzie widzą i zapamiętują tylko te informacje, które są zgodne z ich wcześniej ukształtowanymi poglądami; inne informacje po prostu ignorują. Najprostszy przykład: w WK kilka razy mowa jest o wyzdrowieniu z alkoholizmu oraz kilka razy, że wyzdrowienie nie jest możliwe. Alkoholicy nastawieni fanatycznie, popełniający błąd konfirmacji, będą widzieli tylko jedną wersję, a drugą zignorują (nieważne, która z nich jest pierwsza, a która druga). Będą cenzurować, to jest zakłamywać treść WK, czytając lub każąc nowicjuszom zaznaczać tylko jedną wersję – tę w którą sami wierzą.
W związku z tym, że sprzeczności i problematycznych treści w tej książce jest sporo, a alkoholików przekonanych, że oni sami (lub ich sponsor) są największymi autorytetami od interpretacji Wielkiej Księgi, błędy konfirmacji i swoiste cenzurowanie jej w polskiej wersji AA zdarzają się coraz częściej.

Mój ostatni sponsor latami powtarzał, że my w AA znamy literaturę AA. Nie było to dla mnie nigdy niczym dziwnym. To doświadczenia Wspólnoty, które mogą mi pomóc wytrzeźwieć i w ogóle przeżyć. Czytałem całe rozdziały, a nie tylko wybrane, niewielkie fragmenty. Zaznaczałem to, co w jakiś, jakikolwiek sposób zwróciło moją uwagę, a później rozmawialiśmy o tym, czego nie rozumiem, co mnie śmieszy, co złości, co szczególnie intryguje, co i jak miałbym zastosować w praktyce itd.

Internet znakomicie pomaga wyszukiwać i koncentrować się na tych i tylko tych wypowiedziach weteranów, które pasują do wcześniejszych przekonań alkoholika. W dziesiątkach miejsc i sytuacji natykałem się na stwierdzenia typu: Clarence stwierdził, że… (dawni weterani zwykle stwierdzali lub oznajmiali – nie mówili zwyczajnie i po prostu), Hank P. oznajmił, iż… Bill D. uznał, że… Jeśli nawet jest to prawdą, to faktem jest też, że nie znam człowieka, nie wiem, kim był, jego zdanie, wyrwane z kontekstu, mogło być nawet sensowne, ale kto wie, czy reszta przemowy to nie byłby brednie? Doktor Bob powiedział Billowi (sprawa dotyczyła pomysłu okazałego grobowca), że oni obaj są dwoma pijakami, którzy tylko przestali pić, ale… Ale co z tego, skoro nasza potrzeba kreowania autorytetów, potwierdzających nasze przekonania, wydaje się większa od zdrowego rozsądku. Czasem bywa to po prostu niebezpieczne:

Trzeźwość to kontakt z rzeczywistością, natomiast zakłamywanie faktów czy manipulowanie nimi, oszukiwanie bliźnich nawet pozornie w dobrej wierze i rzekomo dla ich dobra, nigdy z trzeźwością nie miało nic wspólnego. Pewne rzeczy mi się nie podobają. W życiu, w książce, w środowisku. To jednak nie powód, żebym zaczął tworzyć jakąś alternatywną rzeczywistość – choćby przez pomijanie pewnych faktów, udawanie, że ich nie ma. Siłą Wspólnoty i nadzieją dla alkoholików jest Program. A założyciele i weterani? Byli tylko, jak my wszyscy, niedoskonałymi narzędziami.

Choroba psychiczna to unikanie rzeczywistości za wszelką cenę; zdrowie psychiczne to pogodzenie się z rzeczywistością bez względu na cenę – Scott Peck.


Na koniec zagadka: co należy zrobić z Wielką Księgą w przypadku kontaktu z nowicjuszem? :-)

Możesz położyć tę książkę w miejscu, w którym ją zauważy podczas przerwy w piciu [WK z 2018 roku].

Na tym etapie nie wspominaj o tej książce... [WK z 2018 roku].

Jeśli wykaże zainteresowanie, pożycz mu swój egzemplarz tej książki... [WK z 2018 roku].

Jeśli jest szczerze zainteresowany i chce się ponownie z tobą spotkać, poproś go, aby w międzyczasie przeczytał tę książkę [WK z 2018 roku].

środa, 16 kwietnia 2025

Poważne problemy z tą WK

Ostatecznej redakcji książki dokonał Tom Uzzell, wykładowca New York University. Skrócił on tekst co najmniej o jedną trzecią (niektórzy twierdzą, że o połowę – z ośmiuset do czterystu stron) i uczynił go bardziej wyrazistym [cytat z „Przekaż dalej”].

Czy Uzzell wywalił z tekstu Billa połowę, czy tylko jedną trzecią, wydaje mi się mniej ważne od tego, co zawarte jest w pierwszym zdaniu. Bo to nie jest tak, że manuskrypt miał, na przykład, sześćset stron, a redaktor usunął ostatnich dwieście. Redakcja nie polega na samym tylko skracaniu tekstu. Redakcja to przede wszystkim opracowanie i poprawianie tekstu pod względem językowym, merytorycznym i stylistycznym.
Na pewne korekty, redakcje, zmiany, nalegali też weterani, z którymi Bill konsultował swoją pracę – znane jest przecież zdjęcie pobazgranego maszynopisu, jaki Ruth Hock i Hank P. dostarczyli do drukarni. https://meszuge.blogspot.com/2016/09/kto-napisa-wielka-ksiege.html

Wbrew pozorom nie chodzi mi o szukanie winnych – zakładam, że wszyscy ci ludzie, którzy radośnie grzebali w tekście i go redagowali, naprawdę się starali i działali w dobrej wierze. Jednak końcowy efekt jest co najmniej problematyczny. Rodzi wiele wątpliwości i sporów dotyczących interpretacji, a nawet zwykłego rozumienia tekstu, od ok. 1940 roku.

Wspominałem już, że nigdzie nie ma w tej książce czegoś w stylu: tak oto znaleźliśmy się na etapie Drugiego Kroku, ani niczego podobnego – autor nigdzie nie zaznaczył, że teraz będzie mowa o Kroku Drugim! Za to na etapie Kroku Trzeciego znajdowaliśmy się dwa razy, na dwóch różnych stronach. Ups! Jednak tym razem chcę zwrócić uwagę na wielce problematyczną treść, dotyczącą – niby – Kroku Jedenastego.

Krok Jedenasty. Staraliśmy się przez modlitwę i medytację poprawiać nasz świadomy kontakt z Bogiem, tak jak Go rozumieliśmy, prosząc jedynie o poznanie Jego woli wobec nas oraz o siłę do jej spełnienia. Tak to wygląda i nie ma chyba wątpliwości, że Krok ten sugeruje modlitwę i medytację. W takim razie, co z poniższym tekstem?


Udając się na wieczorny spoczynek, rozważamy konstruktywnie, jak minął nam dzień. Czy żywiliśmy urazę, czy byliśmy samolubni lub nieuczciwi, czy baliśmy się? Czy jesteśmy komuś winni przeprosiny? Czy zatrzymaliśmy dla siebie coś, co należało natychmiast omówić z drugą osobą? Czy byliśmy życzliwi i kochający dla wszystkich? Co mogliśmy zrobić lepiej? Czy przez większość czasu myśleliśmy o sobie? Czy może myśleliśmy o tym, co możemy zrobić dla innych, o tym, co możemy wnieść do nurtu życia? [WK z 2018].

To jest modlitwa czy może medytacja? Bo wygląda po prostu jak codzienny, wieczorny obrachunek moralny z Kroku Dziesiątego, który zaplątał się jakoś do treści związanej z Krokiem Jedenastym. A może obrachunek moralny (Krok 10) jest częścią medytacji (Krok 11), a nie osobną całością wcześniej już omówioną?

W niektórych religiach medytacja to wprowadzenie umysłu w stan najwyższego skupienia, co ma na celu samopoznanie, samodoskonalenie i kontakt z Bogiem. Czy tak rozumiał medytację Bill? Gdyby Wspólnota AA była organizacją religijną, to może i tak by było, ale nie jest, więc wątpię. A porada: Pytaj Go podczas porannej medytacji, co możesz zrobić każdego dnia dla kogoś, kto jeszcze jest chory [WK z 2018] albo inny cytat: Gdy się budzimy, pomyślmy o 24 godzinach, które nas czekają. Rozważmy swoje plany na ten dzień, wskazuje, że ta jego medytacja miałaby być raczej czymś w rodzaju planu dnia niż głębokiego, w skupieniu, rozważania jakiegoś problemu.
Pewności jednak nie mam.

Albo to. Świat, życie, rzeczywistość, fakty, pokazują wyraźnie różnice między Siłą większą niż moja własna, a Siłą Wyższą. Bill w WK i innych publikacjach AA stwierdza, że za Siłę większą alkoholik może uznać samo AA i to też jest w porządku. Za to w pewnym miejscu WK stwierdza, że ta Siła większa  jest właśnie Bogiem. Ups! 
Pragniemy Cię zapewnić, że z chwilą, gdy udało nam się odrzucić nasze uprzedzenia i wykazać jedynie samą wolę uwierzenia w Siłę większą od nas samych, zaczęliśmy osiągać rezultaty . Stało się tak, chociaż żaden z nas nie potrafił w pełni określić ani pojąć tej Siły, która jest Bogiem [WK z 2018, s. 46], ale... Jeśli chcesz, możesz postawić w miejsce Siły Wyższej samo AA. Oto istnieje bardzo duża grupa ludzi, którzy przezwyciężyli swój problem alkoholowy... [12x12].
Czyżby nastał czas, żeby zacząć się modlić do grupy AA lub Wspólnoty?

Uważam za bardzo wartościowy pomysł utworzenia grupy czy grup AA, których mityngi koncentrują się na medytacji (w milczeniu oczywiście) oraz poznawaniu i rozważaniu treści Kroku Jedenastego z literatury AA. Żałuję, że w moim mieście za mało jest alkoholików i grup, żeby jedną z nich przeznaczyć tylko do tego celu. Ale może kiedyś…



sobota, 12 kwietnia 2025

Poważna choroba psychiczna

Pewien człowiek w gronie znajomych stwierdził, że naukę rozpoczął, i zakończył, na „Elementarzu” Falskiego oraz że to jest w pełni wystarczające. Wywołało to zdumienie i kilka wypowiedzi, których autorzy zaprezentowali – dość delikatnie mówiąc – odmienne przekonania. Wtedy padł argument koronny – Czy Falski w swoim „Elementarzu” napisał, że będzie potrzebna dalsza nauka, że dobrze mieć też pojęcie o gramatyce i ortografii? Nie napisał, więc to oznacza, że nic poza „Elementarzem” potrzebne nie jest.
Nieco później okazało się, że takiej informacji (że zawartość określonej książki to cała wiedza na ten temat i nic więcej nie potrzeba) nie ma też w książce do rachunków z klasy pierwszej. W tysiącach innych podręczników i poradników też nie.

Kiedy już zostałem sam, mogłem spokojnie zastanowić się nad tym pomysłem, ale jakby od drugiej strony. Powiedzmy, że trzymam w ręce poradnik, przewodnik, czy podręcznik, około 90 kartek, więc raczej chudy, a we wstępie autor napisał, że ta jego książeczka zawiera absolutnie wszystko na dany temat, i nic więcej nikomu nie potrzeba. Co pomyślałbym o autorze? Cóż… albo pisał „pod wpływem”, albo jest nienormalny, albo grubo, bardzo grubo przesadził z prymitywnym marketingiem. Gdyby jeszcze autor upierał się, że nikt nigdy nie wymyśli nic innego, nowego, lepszego, że w tej dziedzinie na pewno nie dokona się już nigdy absolutnie żaden postęp, ludzkość niczego nie odkryje, niczego się nie nauczy, niczego nie doświadczy, to by świadczyło, że uważa się za wszystkowiedzącego boga, skoro wyraźnie uznał, że zna przyszłość.
Czy wolno wierzyć, że autor jakiejś książki jest wszechwiedzącym bogiem i zna przyszłość? Ależ oczywiście, że wolno! Może nie świadczy to o zdrowym rozsądku, a wręcz przeciwnie, o poważnym zaburzeniu, ale zakazane nie jest.


A teraz będzie o książce „Anonimowi Alkoholicy”.
Choć skład przygotowano wcześniej, wydana została w kwietniu 1939 roku w oparciu o doświadczenia nieco ponad czterdziestu alkoholików, z których niektórzy (np. Hank P.), wrócili z czasem do picia. Średnia abstynencja, a więc i doświadczenie, tych alkoholików, wynosiło wtedy od kilku do kilkunastu miesięcy.
Tekst książki został przeredagowany przez niealkoholika, który przy okazji usunął… może połowę, a może tylko jedną trzecią tekstu. Być może dlatego w WK dwa razy w różnych miejscach, znajdujemy się na etapie Trzeciego Kroku. Zawiera też sprzeczności oraz zwyczajne przekłamania, a także porady… co najmniej problematyczne, wątpliwe.
W związku ze stosunkowo krótkim czasem między wymyśleniem Dwunastu Kroków, a wydaniem książki, oraz skromniutkimi doświadczeniami niewielkiej liczby alkoholików, brakuje w tej publikacji szerszego spektrum doświadczeń, a w niektórych kwestiach, wyraźnie brak jest jeszcze jakichkolwiek doświadczeń. Tak jest na przykład z Krokiem Szóstym i częściowo z Dziesiątym. W praktyce okazuje się też problematyczny Krok Piąty – jednak w tym przypadku, problematyczne są przekonania polskich alkoholików, a nie treść WK. Ale o tym już kiedyś szerzej było.

Nieustannie zadziwia mnie powierzchowne zrozumienie i mniej niż połowiczna realizacja Kroku Dziesiątego. My w AA znamy literaturę i doświadczenia AA, więc rozumiemy, że Krok Dziesiąty składa się z dwóch głównych elementów:

Pierwszy. Codzienny rzetelny i odważny obrachunek moralny (wady i zalety) oraz bieżąca korekta własnych zachowań; w tym także zadośćuczynienie, jeśli jest potrzebne.

1a) Obrachunek moralny obejmujący dłuższe okresy czasu, na przykład kwartał lub rok. Jak wynika z wypowiedzi alkoholików na mityngach i warsztatach, tego nie robi prawie nikt.
1b) Nieuwzględnienie w obrachunku moralnym własnych zalet, co można nazwać sabotowaniem swoich starań i osiągnięć, a nawet zakłamywaniem rzeczywistości i jest dość częste w polskiej wersji AA.

Ciągły wgląd we własne zalety i wady i… (12x12).

Warto wtedy pamiętać, że obrachunek ze sobą nie jest tylko wykazem błędów i niedostatków. Dzień, w którym nie zrobiliśmy czegoś dobrego, istotnie byłby złym dniem. (12x12).

Tak rozpatrzywszy miniony dzień, nie pomijając dobrych uczynków i bezstronnie zbadawszy… (12x12).

Drugi. Rozpoznanie prawdziwych motywów/intencji własnego działania, postępowania, zachowania.

Często, gdy robimy przegląd dnia, jedynie bardzo wnikliwa analiza może wydobyć na jaw nasze rzeczywiste motywy. Zdarzają się jednak przypadki, gdy w grę wchodzi nasz odwieczny wróg - racjonalizacja, czyli samousprawiedliwiania, które wybiela nasze ciemne postępki. Ulegamy wtedy pokusie uwierzenia, że postąpiliśmy w imię słusznych racji i motywów, chociaż wcale tak nie było. („Jak ta widzi Bill”)

Przyglądając się rubryce strat w naszym bilansie dnia, powinniśmy uważnie zbadać motywy tych myśli lub uczynków, które wydają nam się niewłaściwe. (12x12)

Zdarzają się jednak przypadki, gdy jedynie bardzo wnikliwa analiza może wydobyć na jaw nasze rzeczywiste motywy. (12x12)

2a) Dokonuje tego regularnie, jak sądzę, może nawet cztery promile alkoholików, rzekomo żyjących Programem.


Jak w takim razie nazwać „pendolino” i i inne, podobnie spłycone, powierzchownie rozumiane i realizowane programy? Kolega, który kiedyś przeszedł program „pendolino” nazwał to programem demo. Znakomite! Do dziś mam do niego żal, że to nie ja sam to wymyśliłem. :-)


Myśleliśmy, że możemy znaleźć łatwiejszą, łagodniejszą drogę. Ale nie potrafiliśmy. (WK)

Bill Wilson, który w wielu sprawach był wizjonerem, w tym przypadku całkowicie się mylił. Alkoholicy nieustannie szukają i, niestety, znajdują łatwiejszą, łagodniejszą drogę. A że efekty bywają dyskusyjne, jak widać po spadającej skuteczności, to już inna sprawa. Jedni tego nie zauważają, inni poszukują winnych wszędzie, tylko nie w sobie. Jak to alkoholicy...


wtorek, 8 kwietnia 2025

Rozdział w naszej WK zbędny

W grudniu ubiegłego roku alkoholik opowiadał mi po mityngu, jak „robił” Program ze sponsorką. Grudzień, więc Krok Dwunasty, sponsorowanie itp. On zabrał głos, wypowiadali się inni, ja opowiedziałem, jak pracuję z podopiecznymi… może dlatego do mnie podszedł. Długo się zastanawiałem, czy opisać tę jego historię, ale okazało się, że on nie ma nic przeciwko temu, wręcz przeciwnie. Chciał tylko, żebym nijak nie naruszył jego anonimowości, co uważam za oczywiste.

Ziutek, tak go będę nazywał, choć to nie jest jego prawdziwe imię, nie był takim zupełnie świeżym nowicjuszem, kiedy znajomy z mityngów podpowiedział mu, żeby zwrócił się do pewnej alkoholiczki z odległego miasta, która akurat ma wolne miejsce i mogłaby go przeprowadzić przez Program. Ziutek coś tam słyszał, że lepiej jest mieć sponsora tej samej płci, ale ta jego nowa sponsorka wyśmiała to doświadczenie AA, twierdząc, że alkoholizm nie ma płci.

Ze względu na odległość pracowali, o ile tak to można nazwać, przez telefon. Ziutek pojechał do niej tylko raz, żeby przeczytać z Kroku Czwartego listę uraz, seksu oraz lęków. Nie było w tym listy/tabeli osób skrzywdzonych, co akurat mnie zaskoczyło, bo…

W WK z 2018, s. 77: Mamy listę wszystkich osób, które skrzywdziliśmy i którym gotowi jesteśmy zadośćuczynić. Sporządziliśmy ją przy dokonywaniu inwentury.

Współpraca trwała ok. 3,5 miesiąca i w sumie polegała na tym, że sponsorka czytała Ziutkowi wybrane przez siebie fragmenty WK. On natomiast przyznał, że nie zawsze angażował się w pełni – ona monotonnym głosem coś czytała przez telefon, on czasem przysypiał, albo w międzyczasie coś robił w domu. Tym niemniej coś tam zaznaczał, co mu zaleciła, próbował zapamiętać te nieliczne fragmenty, które ona uznała za ważne – choć nigdy nie powiedziała mu, dlaczego i do czego są ważne.

Nie mam zamiaru opisywać całego tego procesu, bo chodzi mi w sumie teraz tylko o Krok Dwunasty. Gdy sponsorka skończyła czytać niewielkie fragmenty Kroku Jedenastego, oznajmiła, że teraz Ziutek musi znaleźć sobie podopiecznego. Zapytał wtedy o rozdział „Praca z innymi” i usłyszał, że tego się nie czyta, że nie ma takiej potrzeby, bo praca z innymi to praktyka, a nie teoria z książki. A jak już Ziutek znajdzie sobie podopiecznego, to ma z nim robić dokładnie to samo, co ona robiła z nim, a gdyby pojawiły się jakieś trudności, to ma do niej zadzwonić i poprosić o pomoc.

Właśnie to zaskoczyło mnie najbardziej. Częściowo dlatego, że latami słyszałem od sponsora: my w AA znamy literaturę AA, ale nie tylko dlatego. Literatura AA zawiera doświadczenia członków Wspólnoty związane z rozumieniem i interpretacją Programu, ale też innymi zagadnieniami. Więc jak to, przychodzę do AA, ale doświadczenia AA w sumie mnie nie bardzo interesują? Nawet te najbardziej podstawowe, zawarte w WK? Można też postawić inne pytanie: czy moje przekonania, jako sponsora, uważam za ważniejsze od doświadczeń AA zawarte w Wielkiej Księdze?

W „Jak to widzi Bill” Bill W. pisał: Dwanaście Kroków zawiera niewiele wskazań absolutnych. Większość Kroków poddaje się elastycznej interpretacji, zależnie od doświadczenia i światopoglądu jednostki. W pełni się z tym zgadzam, jednak czasem zastanawiam się, czy naprawdę chodzi jeszcze o elastyczną interpretację Kroków AA, czy już tylko o prywatną wizję programu sponsorki Ziutka…


czwartek, 27 marca 2025

Fakty i mity o naszej historii

I poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli [Jana 8,32].
Wielu ludzi zna ten cytat, ale bardzo niewielu rozumie, że „wyzwoli” nie znaczy „uszczęśliwi” – często jest właśnie odwrotnie.

Ludzie nie godzą się z rzeczywistością, próbują walczyć z uczuciami, które wywołują realne okoliczności. Tworzą wyimaginowane światy na podstawie swoich wyobrażeń, tego, co powinno być i co mogłoby być. Autentyczne zmiany można wprowadzić dopiero wtedy, kiedy się uzmysłowi sobie i zaakceptuje rzeczywistość. Dopiero wtedy możliwe jest jakiekolwiek realne działanie. [David Reynolds]

Ludzie są bardzo przywiązani do swoich przekonań. Nie dążą do poznania prawdy, chcą tylko pewnej formy równowagi i potrafią zbudować sobie w miarę spójny świat na swoich przekonaniach. To daje im poczucie bezpieczeństwa, więc podświadomie trzymają się tego, w co uwierzyli. [Laurent Gounelle]

Po czym poznać, że uzależniony kłamie? – Otwiera usta. [film „Thanks for sharing”]

Mamy w AA całe mnóstwo przekonań na bardzo dużo tematów. Ze strachu przed zmianami, z obawy, że rzeczywistość może być inna, niż nam się wcześniej wydawało, mocno się staramy nijak ich nie weryfikować.
Poniższe treści przeznaczone są tylko dla alkoholików.

Dr. Smith is helping me to change a Dr. McKay, once the most prominent surgeon in town, who developed into a terrific rake and drunk. He was rich, lost everything, wife committed suicide, he is ostracized and on the point of suicide himself. His change if accomplished would be a most powerful witness to the whole town as his case is so notorious. Unfortunately, Bill and Bob were not successful with Dr. McKay and there is no further information available regarding his fate.
[Dr Smith pomaga mi zmienić doktora McKaya, niegdyś najwybitniejszego chirurga w mieście, który stał się strasznym rozpustnikiem i pijakiem. Był bogaty, stracił wszystko, jego żona popełniła samobójstwo, jest wykluczony i sam jest bliski samobójstwa. Jego przemiana, gdyby się dokonała, byłaby najpotężniejszym świadectwem dla całego miasta, ponieważ jego sprawa jest tak znana. Niestety, Bill i Bob nie odnieśli sukcesu w rozmowie z doktorem McKayem i nie są dostępne żadne dalsze informacje na temat jego losów].

By Dr. Bob’s own account in “THE DOCTOR’S NIGHTMARE” and factoring in the correct dates as Sunday June 9, Monday June 10 and Tuesday June 11, the very earliest possible date of sobriety for Dr. Bob would have been Thursday June 13, 1935 and more likely was June 17, 1935. For our common welfare and purposes, we recognize the symbolic date of June 10, 1935 as Dr. Bob’s continuous sobriety date and the beginning of the society that would evolve into Alcoholics Anonymous.
[Według relacji samego doktora Boba w „Koszmar doktora Boba” i biorąc pod uwagę prawidłowe daty: niedziela 9 czerwca, poniedziałek 10 czerwca i wtorek 11 czerwca, najwcześniejszą możliwą datą trzeźwości doktora Boba byłby czwartek 13 czerwca 1935 roku, a bardziej prawdopodobną 17 czerwca 1935 roku. Dla naszego wspólnego dobra i celów uznajemy jednak symboliczną datę 10 czerwca 1935 r. za datę ciągłej trzeźwości dr Boba i początek społeczności, która przekształciła się w Anonimowych Alkoholików].

Throughout the remainder of June, Bill and Bob sought to help other alcoholics. Their next attempt was a man named Edgar Reilly who was a very difficult case. Eddie slipped and slid; wreaked havoc in the lives of Bill, Bob & Anne and never did, at that time, achieve any lasting sobriety. Bill and Dr. Bob unfortunately would have to “let go and let God” with Eddie.
[Przez resztę czerwca Bill i Bob starali się pomagać innym alkoholikom. Ich kolejną próbą był mężczyzna o imieniu Edgar Reilly, który był bardzo trudnym przypadkiem. Eddie ślizgał się i ślizgał (upadał); siał spustoszenie w życiu Billa, Boba i Anne i nigdy nie osiągnął trwałej trzeźwości. Bill i dr Bob niestety musieli „odpuścić i pozwolić Bogu” /zająć się/ Eddiem].

A oto realna lista „ponad stu” mężczyzn i kobiet, którzy wyzdrowieli z alkoholizmu. Lista z października 1937 roku wraz z datą (miesiąc i rok) osiągnięcia abstynencji:
1 Bill Wilson Dec 34 NY
2 Bob Smith May 35 Akron
3 Bill Dotson June 35 Akron
4 Ernie Galbraith July 35 Akron
5 Henry Parkhurst Sept 35 NJ
6 Walter Bray Sept 35 Akron
7 Phil Smith Oct 35 Akron
8 John Mayo Nov 35 MD
9 Silas Bent Nov 35 CT
10 Harold Grisinger Jan 36 Akron
11 Paul Stanley Jan 36 Akron
12 Tom Lucas Feb 36 Akron
13 Myron Williams Apr 36 NY
14 Joseph Doppler Apr 36 Cleveland
15 Robert Oviatt June 36 Cleveland
16 Harry Latta July 36 Akron
17 James Holmes Sept 36 Akron
18 Alfred Smith Jan 37 Akron
19 Alvin Borden Jan 37 Akron
20 Howard Searl Jan 37 Akron
21 William Ruddell Feb 37 NJ
22 Douglas Delanoy Feb 37 NJ
23 Robert Evans Feb 37 Akron
24 Frank Curtis Feb 37 Akron
25 Jane Sturdevant Feb 37 Cleveland
26 Richard Stanley Mar 37 Akron
27 Harry Zollars Mar 37 Akron
28 Harlan Spencer Apr 37 Akron
29 Wallace Gillam Apr 37 Akron
30 Lloyd Tate June 37 Cleveland
31 William Jones June 37 Cleveland
32 Chester Parke June 37 Akron
33 Lawrence Patton June 37 Akron
34 Paul Kellogg July 37 NJ
35 Earl Treat July 37 Akron
36 William Van Horn July 37 Akron
37 Florence Rankin Sept 37 NJ
38 Charles Simonson Sept 37 Akron
39 Irvin Nelson Sept 37 Akron
40 Frank Krumrine Sept 37 Akron

Podobną listę sporządził w 1938 roku (rok, w którym zaczęło się pisanie Big Book) Frank Amos, przyjaciel Johna D. Rockefellera Jr., który zgodził się pojechać do Akron i zbadać możliwość i sens pomagania alkoholikom.


I tak się zastanawiam... Miesiąc, dwa, trzy miesiące, czasem 19 lub - maksymalnie, w jednym tylko przypadku - 35 miesięcy abstynencji. Naprawdę tyle tylko wystarczy, żeby...

 Raport Franka Amosa (przekład nieautoryzowany) dla Johna D. Rockefellera Jr., opisujący proces zdrowienia w Akron w lutym 1938 roku:

1. Alkoholik musi zdać sobie sprawę, że jest alkoholikiem, człowiekiem nieuleczalnym z medycznego punktu widzenia i że nigdy więcej nie może pić niczego z alkoholem.
2. Musi całkowicie oddać się Bogu, zdając sobie sprawę, że sam w sobie nie ma nadziei.
3. Nie tylko musi chcieć na stałe przestać pić, ale musi usunąć ze swojego życia inne grzechy, takie jak nienawiść, cudzołóstwo i inne, które często towarzyszą alkoholizmowi. O ile nie zrobi tego absolutnie, Smith i jego współpracownicy odmawiają współpracy z nim.
4. Musi medytować każdego ranka — wskazana jest „cicha pora” modlitwy i trochę czytania z Biblii i innej literatury religijnej. Jeśli nie jest to wiernie przestrzegane, istnieje poważne niebezpieczeństwo powrotu do picia.
5. Musi być chętny do pomocy innym alkoholikom w wyzdrowieniu. To tworzy barierę ochronną i wzmacnia jego własną siłę woli i przekonania.
6. Jest ważne, ale nie niezbędne, aby często spotykał się z innymi wyzdrowiałymi alkoholikami i tworzył zarówno społeczne, jak i religijne koleżeństwo.
7. Ważne, ale nie niezbędne, żeby przynajmniej raz w tygodniu uczęszczał na jakieś nabożeństwo.

Frank Amos
F. Amos




---
Źródło: broszura „The Golden Road of Devotion” – tylko dla członków AA. Pozostałych proszę, żeby jej nie szukali i nie czytali.
 

piątek, 21 marca 2025

Bezpieczeństwo w Internecie

 W moje ręce trafiła ulotka kolportowana przez BSK AA (https://aa.org.pl/  – Dla uczestników – Do pobrania – Wsparcie dla Służb – Wskazówki i sugestie), pod tytułem „Wskazówki dotyczące bezpieczeństwa w internecie. Mityngi online i mityngi spikerskie online”. Moim zdaniem dość ogólnikowe te wskazówki, ale może komuś się przydadzą. Mnie zaintrygował tylko jeden fragment, w którym zaznaczyłem to, co najważniejsze i najciekawsze:

 I znów mój podziw dla Billa W wzrósł niepomiernie, bo wychodzi na to, że w 1935 roku wymyślił wideo, ale zwłaszcza Internet i opracował zasady korzystania z niego. Chyba nie w pełni doceniałem tego wspaniałego wizjonera.  :-)

niedziela, 9 marca 2025

Podział AA został dokonany

Czego dowiedziałem się z ogłoszenia?
a) Że odbędzie się Zlot Grup ODPOWIEDZIALNYCH Wędkarzy w określonym czasie i miejscu.
b) Skoro tu chodzi o ODPOWIEDZIALNYCH wędkarzy, to najwyraźniej wszystkie inne grupy i wędkarze odpowiedzialni nie są.

Czego dowiedziałem się z ogłoszenia?
a) Że odbędzie się Zlot Grup MŁODYCH Modelarzy w określonym czasie i miejscu.
b) Skoro tu chodzi o MŁODYCH modelarzy, to najwyraźniej wszystkie inne grupy zrzeszają modelarzy starszych, seniorów.


Czego dowiedziałem się z ogłoszenia?
a) Że odbędzie się Zlot UCZCIWYCH Klubów Szachowych w określonym czasie i miejscu.
b) Skoro tu chodzi o UCZCIWYCH szachistów, to najwyraźniej wszystkie inne kluby i ich członkowie uczciwi nie są.




Czego dowiedziałem się z ogłoszenia?
a) Że odbędzie się Konferencja Świeckich Grup w określonym czasie i miejscu.
b) Skoro tu chodzi o Świeckie grupy, to najwyraźniej wszystkie inne grupy AA są grupami religijnymi.

To ogłoszenie dostałem z oficjalnego kanału informacyjnego Intergrupy Śląska Opolskiego AA. Podział AA w Polsce na grupy świeckie i religijne, nie wydaje mi się zgodny z Pierwszą Tradycją i nie tylko. Miałbym tylko trzy pytania. Skoro są grupy świeckie, to te inne, najwyraźniej religijne, z jaką religią są związane? Czy dobrym pomysłem jest lansowanie czy reklamowanie takich podziałów przez Intergrupę AA? Ta Intergrupa zrzesza te świeckie czy te religijne grupy?

wtorek, 4 marca 2025

Clarence S. o sponsorowaniu

 Dostałem od kolegi z AA ciekawy tekst. Clarence S. napisał tę broszurę o sponsorowaniu w pierwszej połowie lat czterdziestych ubiegłego wieku. Ciekawe może być spojrzenie na jej treść z dzisiejszej perspektywy.


Sponsorowanie w AA. Możliwości i odpowiedzialność

Autorstwa Clarence H. S. (1944). Jest to pierwsza broszura, jaką kiedykolwiek napisano na temat sponsorowania[i]

PRZEDMOWA

Każdy członek Anonimowych Alkoholików jest potencjalnym sponsorem nowego uczestnika i powinien jasno zdawać sobie sprawę ze zobowiązań oraz odpowiedzialności wynikających z takiego zadania. Podjęcie się zadania przekazania Programu AA osobie cierpiącej na alkoholizm pociąga za sobą bardzo realne i niezwykle ważne obowiązki. 

Każdy alkoholik, podejmując się sponsorowania innego alkoholika, musi pamiętać, że oferuje często ostatnią szansę na rehabilitację, zdrowie psychiczne, a może nawet samo życie. Szczęście, zdrowie, bezpieczeństwo, zdrowie psychiczne i życie ludzi to rzeczy, które są stawką[1]* gdy sponsorujemy alkoholika. 

Żaden spośród nas nie jest na tyle mądry, aby opracować program sponsorowania, który można z powodzeniem zastosować w każdym przypadku. Jednakże na kolejnych stronach przedstawiliśmy sugerowaną procedurę, która uzupełniona własnym doświadczeniem uczestnika, okazuje się skuteczna.

OSOBISTE KORZYŚCI Z BYCIA SPONSOREM

Nikt nie czerpie pełnych korzyści z jakiejkolwiek wspólnoty, z którą jest związany, jeśli całym sercem nie angażuje się w jej ważne działania. Rozwój Anonimowych Alkoholików na szersze obszary przynoszący większe korzyści większej liczbie osób wynika bezpośrednio z dołączenia nowych, wartościowych członków lub współpracowników. 

Ktokolwiek w AA kto nie doświadczył radości i satysfakcji pomagania innemu alkoholikowi w odzyskaniu jego miejsca w życiu, nie zdał sobie jeszcze w pełni sprawy z korzyści płynących z tej wspólnoty. Z drugiej strony należy zawsze, że jedynym powodem przyprowadzenia alkoholika do AA jest jego dobro. Sponsorowanie nigdy nie powinno być podejmowane w celu:

1. Zwiększenia liczebności grupy 

2. Dla osobistej satysfakcji i chwały 

3. Ponieważ sponsor czuje się zobowiązany do stworzenia świata na nowo 

Dopóki alkoholik nie przyjmie na siebie odpowiedzialności za skierowanie trzęsącego się, bezbronnego człowieka z powrotem na ścieżkę do stania się zdrowym, użytecznym i szczęśliwym członkiem społeczeństwa, nie będzie mogła cieszyć się pełnią radością bycia członkiem AA.

ŹRÓDŁA KONTAKTÓW

Większość ludzi ma wśród swoich przyjaciół i znajomych kogoś, kto mógłby odnieść korzyść z naszych sugestii[2]. Inni mają kontakty przekazane im przez ich kościół, przez lekarza, przez pracodawcę lub przez innego członka AA, który nie może nawiązać bezpośredniego kontaktu. Ze względu na szeroki zakres działalności AA, kontakty te często pochodzą z nietypowych i nieoczekiwanych miejsc. Należy się skontaktować z tymi ludźmi, gdy tylko wszystkie fakty, takie jak: stan cywilny, stosunki domowe, status finansowy, nawyki związane z piciem, status zatrudnienia i inne, które można łatwo uzyskać, są pod ręką.

PO CZYM POZNAĆ, CZY OSOBA JEST POTENCJALNYM KANDYDATEM DO AA?

Wiele czasu i wysiłku można zaoszczędzić, dowiadując się tak szybko, jak to możliwe:

1. Czy ten człowiek[3] naprawdę ma problem z piciem?  

2. Czy wie, że ma problem?

3. Czy chce coś zrobić ze swoim piciem?

4. Czy chce pomocy?

      Czasami odpowiedzi na te pytania nie można uzyskać, dopóki potencjalny kandydat nie otrzyma pewnego przekazu AA i nie będzie miał okazji do zastanowienia się. Często otrzymujemy namiary na osoby, którzy po krótkim czasie okazują się że nie są alkoholikami lub że podoba im się ich obecny sposób życia. Powinniśmy bez wahania usunąć te osoby z naszego radaru. Pamiętaj jednak, aby poinformować ich, gdzie może się z nami skontaktować w późniejszym terminie, jeśli będą na to gotowi.

KTO POWINIEN ZOSTAĆ CZŁONKIEM AA?

            AA jest wspólnotą mężczyzn i kobiet, których łączy niezdolność do używania alkoholu w jakiejkolwiek formie w sposób rozsądny, z korzyścią lub przyjemnością. Oczywiście, wszyscy nowi członkowie powinni być tego samego rodzaju ludźmi, cierpiącymi na tę samą chorobę.

Większość ludzi potrafi pić rozsądnie, ale interesują nas tylko ci, którzy nie mogą. Pijący na imprezach, pijący towarzysko, świętujący i inni, którzy nadal czerpią więcej przyjemności niż bólu z picia, nie są przedmiotem naszych zainteresowań.

W niektórych przypadkach dana osoba może uważać się za osobę pijącą towarzysko, podczas gdy zdecydowanie jest alkoholikiem. W wielu takich przypadkach musi upłynąć więcej czasu, zanim on lub ona będzie gotowa zaakceptować nasz Program. Poganianie takiego człowieka, zanim będzie gotowy, może zaprzepaścić jego szanse na to, że kiedykolwiek odniesie sukces w AA. Nigdy nie wolno zaprzepaścić szansy na pomoc w przyszłości, naciskając zbyt mocno na początku.

Niektórzy ludzie, choć zdecydowanie alkoholicy, nie mają pragnienia ani ambicji, aby poprawić swój sposób życia i dopóki tego nie zrobią........ AA nie ma im nic do zaoferowania.

Doświadczenie pokazuje, że wiek, inteligencja, wykształcenie, pochodzenie lub ilość wypijanego alkoholu mają niewielki, jeśli w ogóle, wpływ na to, czy konkretna osoba jest alkoholikiem, czy nie.

PREZENTACJA PROGRAMU

    W wielu przypadkach stan fizyczny człowieka jest taki, że powinien on zostać umieszczony w szpitalu, jeśli to w ogóle możliwe. Wielu członków AA uważa, że hospitalizacja, dająca potencjalnemu kandydatowi do AA wystarczająco dużo czasu na przemyślenie i zaplanowanie swojej przyszłości, wolna od zmartwień domowych i zawodowych, daje wyraźne korzyści. W wielu przypadkach okres hospitalizacji oznacza początek nowego życia. Inni członkowie są równie przekonani, że każdy człowiek, który pragnie nauczyć się planu życia AA, może to zrobić we własnym domu lub podczas normalnego wykonywania zawodu. Tysiące przypadków zostało potraktowanych w każdy z tych sposobów i przyniosło zadowalające rezultaty.

SUGEROWANE ETAPY *[ii]

Poniższe akapity opisują sugerowaną procedurę przekazywania. Programu AA potencjalnemu kandydatowi, w domu lub w szpitalu.

ZIDENTYFIKUJ SIĘ JAKO ALKOHOLIK*

1. Okazało się, że szukając nowego kandydata, najlepiej jest zidentyfikować się jako zwykła osoba, która odnalazła szczęście, zadowolenie i spokój ducha dzięki AA. Natychmiast daj do zrozumienia potencjalnemu AA, że jesteś zwykłą osobą, która pracuje zwyczajnie na swoje utrzymanie jak każdy inny człowiek. Powiedz mu, że jedynym powodem, dla którego wierzysz, że jesteś w stanie mu pomóc, jest to, że sam jesteś alkoholikiem i miałeś doświadczenia i problemy, które mogą być podobne do jego.

OPOWIEDZ SWOJĄ HISTORIĘ*

2. Wielu członków uznało za pożądane natychmiastowe rozpoczęcie opowiadania swojej osobistej historii picia jako sposób na zdobycie zaufania i pełnej współpracy potencjalnego nowego AA-owca. Ważne jest, aby opowiedzieć historię swojego pijackiego życia w sposób, który będzie opisywał alkoholika, a nie serię humorystycznych pijackich imprez. Umożliwi to temu człowiekowi uzyskanie jasnego obrazu alkoholika, co powinno pomóc mu w bardziej zdecydowanym określeniu, czy on też jest alkoholikiem.

WZBUDZAJ ZAUFANIE DO AA*

3. W wielu przypadkach, kandydat będzie próbował wielu sposobów kontrolowania swojego picia, włączając w to rozmaite hobby, chodzenie do kościoła, zmiany miejsca zamieszkania i kontaktów, jak również innych różnych planów kontroli. Wszystkie z nich, co oczywiste, okazują się być nieskuteczne.

Wskaż na szereg nieudanych prób kontrolowania picia… ich absolutnie bezowocnych rezultatów oraz że pomimo tego byleś w stanie przestać pić poprzez stosowanie zasad AA.  

To zachęci kandydata do uwierzenia w możliwość trzeźwości w AA, pomimo wielu przeszłych porażek których być może doświadczył stosując inne metody. 

POROZMAWIAJ O “DODATKOWYCH” KORZYŚCIACH*

4. Powiedz kandydatowi szczerze, że nie będzie mógł szybko zrozumieć wszystkich korzyści, które do niego nadejdą poprzez AA. Dlatego powiedz mu o radości, spokoju umysłu, zdrowiu i wielu innych sprawach, korzyściach materialnych, które są możliwe dzięki pojęciu i stosowaniu AA-owskiego sposobu na życie. 

POKAŻ, JAK WAŻNE JEST CZYTANIE WIELKIEJ KSIĘGI*

5. Wytłumacz konieczność czytania i ponownego czytania Wielkiej Księgi. Wskaż, że ta książka daje szczegółowy opis narzędzi AA oraz sugerowane metody stosowania tych narzędzi, aby zbudować fundament powrotu do życia[4]. To również dobry moment, aby podkreślić istotność Dwunastu Kroków i Czterech Absolutów. 

CECHY NIEZBĘDNE DO OSIĄGNIĘCIA SUKCESU W AA*

6. Przekaż kandydatowi, że celem AA jest zapewnienie[5] metod i sposobów[6] aby alkoholik odzyskał swoje normalne miejsce w życiu. Pragnienie trzeźwości, cierpliwość i wiara, studiowanie oraz stosowanie zasad Programu, są najważniejsze w ustalaniu indywidualnego planu działania w celu odniesienia wszystkich korzyści AA.

PRZEDSTAW WIARĘ*

7. Ponieważ wiara w Siłę większą od nas samych jest podstawą Programu AA, ale też idea ta jest często trudna dla nowego człowieka, sponsor powinien spróbować przybliżyć mu możliwe znaczenia tego najważniejszego pojęcia.

Często może to być zrobione przez sponsora w odniesieniu do jego własnych problemów związanych z pojmowaniem aspektu duchowego oraz sposobów jakich użyl do pokonania tychże trudności. 

WYSŁUCHAJ JEGO HISTORII*

8. Podczas rozmów z nowoprzybyłym, poświęć czas na wysłuchanie i poznanie[7] jego reakcji abyś mógł przekazać swoje informacje bardziej skutecznie. Pozwól mu także mówić. Pamiętaj… ostrożnie i powoli[8]! 

ZAPROWADŹ GO NA KILKA MITYNGÓW *

9. Aby dać nowoprzybyłemu możliwie szeroki I i pełny obraz AA, sponsor powinien zaprowadzić go na kilka różnych mityngów, możliwie blisko jego domu. Uczestnictwo w wielu mityngach daje nowemu AA szansę wybrać grupę, w której czuje się najbardziej szczęśliwie i komfortowo, a jest to niesamowicie istotne, aby to waśnie ów sam nowicjusz zdecydował którą grupę wybierze. Przekonaj go[9] że jest zawsze mile widziany na każdym mityngu i może w dowolnym momencie zmienić grupę domową. 

WYJAŚNIJ CZYM JEST AA RODZINIE POTENCJALNEGO KANDYDATA*

10. Dobry sponsor bierze na siebie trud[10] i podejmuje wysiłek, aby zapewnić, że ludzie najbliżsi oraz te osoby którym najbardziej zależy na kandydacie (matka, ojciec, żona itd.) są w pełni poinformowani na temat zasad i celów AA. Sponsor dba o to, żeby te osoby były zapraszane na mityngi, oraz utrzymuje z nimi kontakt odnośnie do obecnej sytuacji kandydata do AA. 

POMÓŻ KANDYDATOWI[11] PRZYGOTOWAĆ SIĘ DO HOSPITALIZACJI[12]*

11. Potencjalny AA odniesie większe korzyści z okresu hospitalizacji, jeśli sponsor opisze mu to doświadczenie i pomoże mu je przewidzieć, torując drogę tym członkom, którzy go odwiedzą[13].

SKONSULTUJ SIĘ ZE STARSZYMI CZŁONKAMI AA*

Przedstawione tu sugestie dotyczące sponsorowania nowoprzybyłego w przekazie[14] AA nie są w żadnej mierze kompletne. Ich zamierzeniem jest, aby stanowiły jedynie pewne ramy[15] i ogólny przewodnik. Każdy przypadek jest inny i powinien być tak traktowany. Dodatkowe informacje, jak sponsorować nowym uczestnikom, mogą zostać zaczerpnięte od bardziej doświadczonych członków AA. Doświadczenia współsponsorowana - gdy doświadczony i nowszy sponsor pracują razem z nowoprzybyłym, okazały się bardzo satysfakcjonujące[16].

Zanim AA podejmie się odpowiedzialności sponsorowania, powinien upewnić się, że jest zdolny i przygotowany do poświęcenia czasu, starań, i uwagi[17], jakiego wymaga takie zobowiązanie. Możliwe, że będziesz wolał wybrać współsponsora, aby podzielić się odpowiedzialnością, lub uznać za konieczne, aby poprosić inna osobę, aby przejęła odpowiedzialność za człowieka, którego znalazł.

 

JEŚLI MASZ BYĆ SPONOSREM… BĄDŹ DOBRYM SPONOSREM! 



[1] Idiom. To określenie oznacza, że coś jest niepewne czy coś się wydarzy lub będzie trwało. „[…] if something hangs in the balance, it is uncertain whether it will happen or continue. The fate of the project hangs in the balance[…]” źródlo: https://www.collinsdictionary.com 

[2] Ang. Teachings – nauki, wskazówki?

[3] Forma męska lub „mężczyźni” ang. Men, była używana w całym tekście dla uproszczenia, chociaż ma w zamyśle obejmować wszystkich ludzi.

[4] Ang. Org. “of rehabilitation for living”

[5] Ang. Org. „Provide” wyposażenie (furnish?), dostarczenie?

[6] Ang. Org. “Ways and means”

[7] Ang. Org. “study”

[8] Ang. Org. “Easy Does it!”

[9] Ang. Org. “Impress upon him”

[10] Ang. Org. “pain”

[11] Kandydat, prospekt, potencjalny K/P – określenia używane dosyć naprzemiennie, na określenie osoby, która być może zostałaby nowoprzybyłym (nowicjuszem) gdy dotrze (o ile dotrze) do AA

[12] Ang. ANTICIPATE HOSPITAL EXPERIENCE. Prawdopodobnie chodzi o detoks lub rehab.

[13] Ang. Org. “who will call on him”

[14] Ang. Org. “sponsoring a new man in A.A. teachings”

[15] Ang. Org. „framework” = zarys? Rama?

[16] Ang. Org. “A co-sponsor” – sponsor pomocniczy/”współsponsor”? A co-sponsor, with an experienced and newer member working on a prospect, has proven very satisfactory”. Porównaj: God Centered Sponsorship & Co-Sponsoring | Old-Time A.A.

[17] Ang. Org. „thought” – przemyślenia?



[i] Broszura ta została napisana przez Clarence'a H. S. na początku 1944 roku. Jej oryginalny tytuł miał brzmieć „Sponsorowanie w AA… Zobowiązania i odpowiedzialność". Została on wydrukowana przez Komitet Centralny Cleveland pod tytułem: „Sponsorowanie w AA… Możliwości i odpowiedzialność”. 

Źródło: https://silkworth.net/wp-content/uploads/2021/01/chs_sponsorship.pdf

Tłumaczenie przez Wojtka S. Autor tłumaczenia nie jest wykwalifikowanym tłumaczem, więc pomimo że dołożył wszelkich starań, aby poprawnie przetłumaczyć ten tekst, prosi o wyrozumiałość w przypadku pewnych niedoskonałości. Wszelkie błędy są oczywiście niezamierzone.  

[ii] Tych nagłówków oznaczonych\ gwiazdką * nie było w pierwotnym projekcie tej broszury. Zostały one dodane do pierwszego i kolejnych wydruków.